środa, 26 grudnia 2012

Jądro



Są i takie wiersze, które się chowają.

Boją się pokazać i wyjrzeć z ukrycia.

Bo bolą zbyt mocno. Serce zahaczają.

Ostrym swoim szponem dotykają życia.



Jest miłość, co odeszła a miała trwać wiecznie.

Jest śmierć, która przyszła choć jej nikt nie spraszał.

Jest lęk w środku nocy i myśli zajęcze.

Jest wspomnienie bólu, co się nie rozprasza.



A gdzieś jeszcze głębiej, pod kolejną warstwą.

Kryje się dziewczynka, która ciągle tęskni.

I chce jeszcze wierzyć, że znajdzie lekarstwo.

A w jej okularach odbija się błękit.



Kolejne wcielenia. Następne stop-klatki.

W setkach przeistoczeń z poczwarki w motyla.

A jądro niezmienne, sedno tej zagadki.

Jak żyć, skoro życie to sen co przemija?...

22 komentarze:

  1. Twoj wiersz pozbawia nadziei, smutny jest i jakos nie pasuje do swiatecznego nastroju.
    Duzo w nim prawdy, ale nie niesie ona pocieszenia, raczej odbiera optymizm.

    Wiersz jest dobry, ale wpedzil mnie dzisiaj w nienajlepszy nastroj. Po porannej wiadomosci od Anki o smierci jej Ojca, dzisiejszy dzien jest dla mnie smutny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, świąteczny czas jest dla mnie nie tylko czasem radości i beztroski, ale i bolesnych wspomnień. Nie mozna się samemu wciskać sztucznie w jakieś ramy i zaprzeczać własnym uczuciom, bo nie wypada, bo lepiej przemilczeć...Święta, świętami a życie życiem. A jego częścią jest też ból, smierć, bezradność...
      A napisałam ten wiersz wiele lat temu, gdy właśnie w tym świątecznym czasie odszedł ktoś bardzo mi bliski. I dzisiejsza wiadomość z bloga Anki, obudziła wciąż żywe wspomnienie...

      Usuń
    2. Masz racje, wiersz w tym kontekscie pasuje do dzisiejszego dnia. Nie wiedzialam, ze i Ty masz bolesne wspomnienia zwiazane ze swietami.
      Ehhh, zycie...

      Usuń
    3. Prawie każdy chyba ma...Nie z tymi świętami, to z wielkanocnymi, albo z Nowym Rokiem. Zadziwiająco dużo ludzi odchodzi w ten "radosny" z założenia czas...I okazuje sie, ze ten wyczekany czas, staje się czasem bólu...Na szczęście każdy ból z czasem tępieje, daje w końcu żyć i egzystować normalnie. Tylko czasami znowu coś człowieka znienacka w sercu dźgnie i od nowa dopada nie dającym się uciszyć pytaniem: dlaczego???

      Usuń
    4. Przykre to jest, ale smierc nie wybiera ani osob, ani terminow, ani miejsc. Czasem czlowiek ma wrazenie, ze wali na oslep, bo musi wykonac swoj zlowrogi plan.

      Usuń
    5. Też mam takie wrażenie, że jest to jakiś straszny, niezrozumiały dla nas plan.Coś w nas nagle wali - bez ostrzeżenia i znieczulenia. A potem ciężko się pozbierać. A co dopiero zobaczyć w tym wszystkim jakiś sens?!
      Ale, o dziwo, czasami pojawia się sens. Bywa, że tym sensem jest zrozumienie dla innych, przeżywajacych podobny ból. A rozumiejąc kogoś już mu tym troszkę pomagamy. Bo najgorsza moim zdaniem jest samotność w tym morzu bólu i wrażenie, że się tonie, a że inni ocaleli na swojej arce, tylko my w tej czarnej toni...
      Chociaż ostatecznie i tak każdy musi sobie jakoś sam ze swym bólem poradzić. Potrzeba czasu, oderwania, ale w żadnym razie nie zaprzeczania swojemu bólowi.

      Usuń
    6. Trzymaj sie, Olenko. Czas jest najlepszym balsamem na duchowe rany.

      Usuń
    7. Czas, umiejętnośc zmierzenia się z własnymi bólami i wspomnieniami oraz wędrówka. Wędrowanie przez to wszystko co przyniesie los albo przez to, co sami sobie wymarzymy...

      Usuń
  2. Olgo pięknie , trochę smutno , refleksyjnie czyli cała TY .
    Pozdrawiam CIĘ :) nieprzyzwoicie objedzona Ilona
    Ps. Mam nadzieję że nie przejedliście się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj jedliśmy jak wariaci. Dzisiaj już nieco rozsądniej.W końcu jutro dzień, jak co dzień i trzeba wrócić do starych ubrań i w ogóle do działania...
      Ściskam Cię serdecznie, Ilonko!:-)

      Usuń
  3. Olgo, pozwoliłam sobie w ostatnich godzinach świąt zainstalować się na dłuższą chwilę w Waszym zakątku. Mam dużo do nadrobienia, więc szybciutko składam Wam (jeszcze) świąteczne życzenia zdrowia, radości, miłości, wszystkiego, co najlepsze i wielu spełnień, i oddalam się do zaległości.
    Serdecznie Was pozdrawiam. :)

    JolkaM

    PS. Wiersz smutny, lecz przecież i dzień taki właśnie... Śmierć jest częścią życia, nawet jeśli, co jest całkiem zrozumiałe, nie chcemy tego przyjąć do wiadomości.

    J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witamy Cię u nas gorąco Jolu i cieszymy się z Twoich ponownych odwiedzin i z Twoich pełnych zrozumienia słów. Tak, smutek i radość są kanwą naszego życia. Jedno bez drugiego nie istnieje...Choć zapewne byłoby szczęśliwiej i piękniej, gdyby mogło byc jak w baśni. Ale przecież i w baśniach jest smutek, śmierć, okrutny los...Taka już jest dola człowiecza.I takie są, o dziwo, te napiękniejsze przecież basnie...

      Usuń
  4. "Tak oto pokolenia na ziemi
    schodzą do grobu
    i wyskakują z łona.
    Bez uszczerbku trwają
    mimo zmian świat odnawiających.
    Niczym liście strącone
    mroźnym wiatrem konającego roku
    na leśną ziemię.
    Aż do tchnienia
    pierwszych źdźbeł trawy
    leśnej wiosny..."

    (Percy Bysshe Shelley)


    Życie jak sen... dopóki się nie przebudzimy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wszystko ma głębszy sens. Odchodzenie, narodzenie, zieleń liści a potem ich opadanie. Wszystko to jest po coś. Czasem widać ten sens wyraźnie a czasem on gdzieś znika ukryty pod warstwą cierpienia, pod opadłymi liśćmi.
      Lecz, póki co, śnimy i na wszystko jest jeszcze czas...

      Usuń
  5. Mało optymistyczny ale niesie nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam, czytam i już sama nie wiem, czy te dreszcze na ciele to jeszcze objaw choroby, czy Twoje wiersze tak dogłębnie mnie poruszają. Trudno mi odejść od tego bloga, bo nie mogę się nadziwić, że gdzieś na Podkarpaciu żyje takie wrażliwe, zdolne Dobro Wcielone.

    A myślałam, że te wszystkie wiersze
    są już dawno temu napisane
    i że czułe, najpiękniejsze słowa
    prozą życia zostały zbrukane.
    Wyśpiewano już wszystkie piosenki
    obejrzano dawne obrazy
    i że w życiu, choć toczy się nadal
    nic nowego już się nie wydarzy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko! Nie wiem, co mam napisać ze zmieszania, wzruszenia, zaskoczenia. Dziękuję Ci za to, że chce Ci się czytać tak zamierzchłe posty, że tak zyczliwie odbierasz to moje pisanie i mnie samą. Jestem istotą pełną kompleksów, a Ty tak pieknie o mnie napisałaś...
      I dziękuję za wzruszajacy wiersz, który dla mnie przytoczyłas!:-)***
      Ja tez czasem mysle, że już nic nowego, że już nic nie olśni, nie poruszy...A potem odnajduję cos, co na nowo rozpala światełko.Pcha do przodu. Każe powstać z martwych. I wtedy zycie znowu jest cudne!Nawet jesli tylko na chwilę.
      Niech takie chwile przylatują jak kolorowe motyle i dodają sensu, rozjasniajac, napełniajac nową siłą i pragnieniem by wciaz iśc przed siebie...
      Pozdrawiam Cię z życzliwym usmiechem!:-))

      Usuń
    2. Ja po wielu życiowych przejściach doszłam do wniosku, że nasz rozwój musi przebiegać poprzez pokonywanie życiowych przeszkód. Uczymy się w ten sposób praw rządzących naturą, doświadczamy życia. Fakt, że im człowiek żyje zgodniej z prawami natury, to tych przeszkód jest mniej. Ważne, byś bardziej ufała swoim uczuciom, bo w moim odczuciu nie jesteś duchowo martwa. W głębi duszy, czyli w duchu, człowiek wszystko wie lepiej. Bywa tylko zmącony "prawdami" innych, nie zawsze duchowo żywych. Przekonałam się o tym niedawno, kiedy lekarz mojej suni chciał farmakologicznie niszczyć nadnercza, a ja się nie zgodziłam z diagnoza choroby Cushinga. Wyniki nadal się poprawiają, weterynarz przyznał, że gdyby to była ta choroba, to Pikunia by już nie żyła. Teraz muszę dawać odpór moim lekarzom, którzy każą mi wycinać tarczycę albo niszczyć radiojodem. a ja czuję, że i jedno i drugie się dla mnie źle skończy i najlepiej zostawić tak jak jest.
      Idź przed siebie, Olu i nie miej kompleksów, bo one powstają tylko poprzez porównywanie się z innymi. Tam na wsi masz warunki, żeby słyszeć swój wewnętrzny głos i rozwijać ducha. A chyba tylko o to w życiu chodzi...
      Serdeczności

      Usuń
    3. Mój wewnętrzny głos tez podpowiada mi, że te wszystkie przeszkody są po coś. Nic nie nadaremno. Czasem po latach ukazuje się sens czegoś, o czym w danej chwili mysleliśmy, że jest okrucieństwem losu czy kolejnym pechem.
      Dobrze, że posłuchałaś siebie i nie dałaś kroić Pikuni. Lekarze mają wdrukowane jakieś sposoby działan. Trudno im wyjsc poza schemat.Też sie o tym często przekonuję.
      Też mam problem z tarczycą(sporą niedoczynność) - to ponoć coraz częstsza dolegliwosc obecnie.Z tego biorą się również wahania nastroju oraz wagi.Wiek pkazuje już swoje bolączki, ale i zalety. Bo człowiek przestaje sie tak szarpać ze sobą. W końcu zaczyna siebie rozumieć i akceptować. To samo w stosunku do innych. Coraz większa empatia.To prawda, że żyjąc w zgodzie z naturą, na wsi ma się więcej szans by odżyć wewnętrzne, nie dać się bałamucić szumom cywilizacji.Ale zycie toczy się zwyczajnie - od zmartwienia do zmartwienia. Od radości do radosci. Fala za falą.
      Cieszę się Iwonko, że mozemy wymienic ze sobą mysli. Czy ten wczorajszy, zamieszczony przez Ciebie powyżej wiersz był Twój? Bo się zachwycam...
      Dziękuję Ci za szczere, przyjazne słowa. Pozdrawiam ciepło!:-)*

      Usuń
    4. Ja teraz płacę cenę za niesłuchanie swojego wewnętrznego głosu. Dentysta przez dwa miesiące leczył mi kanałowo nie te zęby, co trzeba i wyhodowałam zgorzel. Beztlenowce zrobiły co trzeba i nie będę dalej opisywać.
      Tylko się nie wczuwaj, bo jako osoba empatyczna za bardzo uczestniczysz czasami w cudzych trudnych przeżyciach. Empatię powinno się "kontrolować", mi wystarczy zrozumienie, żeby nikogo nie obciążać.
      Wiersz był mój, ale z jeszcze z ubiegłego wieku. Nie mogę sobie za dobrze przypomnieć, co było dalej. Coś o tym, że:
      .....czuję w sercu swoistą melodię
      i choć pora jest bardzo późna, jakiś wiersz mi się tłucze po głowie.
      Nie wiem, o czym bym chciała napisać, przecież tyle na świecie jest wierszy...
      Chyba o tym, że miło jest sądzić, że się robi coś po raz pierwszy!
      :)))




      Usuń
    5. Oj, z tymi zebami to męka. Tez coś o tym wiem. Że tez naukowcy jeszcze nie wymyslili, jak sprawić by człowiekowi wyrastały nastepne zęby! (ale chyba nawet gdyby wymyslili, to lobby dentystyczne zapobiegłoby wdrożeniu tego w zycie. To coś jak z benzyną w samochodach. Musi być i tyle, choc tyle innych mozliwosci napędzania silników istnieje!).
      (Ja wczoraj tez miałam pełen cierpienia dzień. Pół dnia przejęczałam i przeleżałam, majac takie silne bóle brzucha jak jeszcze nigdy.Zjadłam coś co mi zaszkodziło. Trzeba na siebie uwazać i nie folgować zgubnym apetytom.To kolejna nauczka na przyszłosć).
      Masz racje z tą empatią - nie nalezy wczuwać sie za bardzo i obarczać siebie problemami i cierpieniami innych. Czasem tak własnie robię. Trudno jednak postawic sobie jakąś sztywna barierę.
      Twój wiersz jest piekny - na początku powazny, przejmujący a w drugiej częsci melodyjny, lekki, przynoszący usmiech.Można gdzieś poczytać Twoje wiersze?
      Dobrego tygodnia Ci zycze, Iwonko - spokojnego przede wszystkim!:-)))*

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieśni pieśń piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost