niedziela, 3 lutego 2013

Lubieżne kobiety i bezbronni mężczyźni, czyli druga strona medalu...



   John był przeciętnym osobnikiem z gatunku pantoflowców. Nie za niski, nie za wysoki o przydeptanej posturze. Często zamyślał się i wtedy mina na jego twarzy robiła się z nijakiej po rozrzedzoną. Dbał o swój wygląd też przeciętnie, a podkoszulki zwisały mu aż po uda. Typowy samiec, który marzył tylko o swoich zabawkach, nie przejmując się zbyt otoczeniem. W skrytości ducha był ambitny ponad szablonowość, co miało w życiu przysporzyć mu zabawnych kłopotów. Jego stosunek do życia był zwisowy i mawiał; zawsze będzie dobrze, bo nie może być inaczej.

   Te dwie postacie jakoś łączące się, nie kolidowały z sobą i nie walczyły o hegemonię. Dziwny zlepek osobowości pomimo pozornej niezaradności radził sobie nie najgorzej.
Zdobywanie kobiet nigdy nie było priorytetem jego działań. Mówił zawsze do siebie; kocham je wszystkie i każdej z nich dam cząsteczkę siebie. W ten sposób prowadził działalność charytatywną, nie robiąc absolutnie nic w stronę przejęcia dóbr jeszcze nie spożytych.

   Poza przeciętnością posiadał zniewalającą moc. Niejednokrotnie sam sobie się dziwił, bo jego samoocena nie odstawała od rzeczywistości. Pomiędzy spłaszczonymi wyrazami twarzy pojawiał się wyraz dzikości i tylko intensywność tryskająca z oczu rozjaśniała otoczenie. Wtedy nie rozumiał sam siebie. Podobność sytuacji od wczesnego dojrzewania była przyczyną noszenia przydługiego odzienia.
Nigdy nie wybierał, a był wybierany. Z zaistniałą sytuacją zmagał się podczas postępującego zagrożenia. Właśnie tak to odbierał.

   Pamięta wizualnie sytuację z pociągu. Młody student jechał do odległego miasta. Wczesne godziny, puste przedziały. Usiadł przy oknie i bez podziwu patrzył na szarość mijanych wyświetleń w ramach okna. Po chwili usłyszał zgrzyt otwieranych drzwi, który przywrócił mu jasność umysłu. W drzwiach stanęła kobieta. Popatrzył jeszcze wtedy beznamiętnie i szeroko otwartymi oczyma objął postać w przydługiej spódnicy. Usiadła naprzeciwko, a przecież przedział był pusty. W jej oczach zobaczył odbicie przyjaznego uśmiechu. Po zdawkowej wymianie zdań nastąpiło jątrzące milczenie. Wyczuł, że jest przenikany i miał złudzenie, że kobieta na bieżąco czyta jego myśli. Dla zmylenia przywoływał w pamięci sytuacje z piaskownicy. Na nic zdały się jego wybiegi! Stał przed nią zupełnie nagi, obnażony po ostatnią komórkę. Wtedy to po raz pierwszy doznał nieoczekiwanie pulsującego napięcia. Znał historię swoich napięć, ale tym razem było znacząco wysokie, uciskające.

   Delikatny uśmiech z naprzeciwka powoli rozjaśniał sytuację intensywności zmierzających w jednym kierunku. Kobieta pochyliła się z wdziękiem i położyła drżącą dłoń pomiędzy jego udami. John zawstydził się braku przedsiębiorczości. Jednak lubił być zdobywany i wszystkie narzucenia przyjmował, jak błogosławieństwo. Nie oponował, kiedy wijąca dłoń przesuwała się pewnym ruchem w wiadomym kierunku. Nie wiedząc, co robić pochylił się i delikatnie przyłożył spragnione usta do oczekujących ust. Było to tylko muśnięcie, otoczone mgiełką pożądania. Przestał myśleć. Na chwilę zastygli w uścisku. Czuł jej rozgrzany oddech we włosach. Czuł wyraźnie kształt spłaszczonych piersi.

   Sielankę przerwał odgłos otwierających się drzwi. Konduktor nieśmiało zapytał czy mają bilety. Oboje bezgłośnie kiwnęli głowami. Odszedł bez sprawdzania. Byli mu wdzięczni za dyskrecję. Dziwny spokój zapanował pomiędzy nimi i tylko splecione dłonie pozostały świadkami minionych wzruszeń. Wielogodzinna podróż przeplatana opowieściami miała się ku końcowi. W panującym tłoku na peronie zgubili się. Jadąc do akademika walczył z myślami. Dlaczego, skąd? Czyżby te chwile nie miały żadnego znaczenia? Jakie piętno to zdarzenie miało wywrzeć na jego dalszym życiu? 

   Po dwóch godzinach ujrzał ją w drzwiach pokoju akademickiego. Nie była zakłopotana i tłumaczyła się, dlaczego tak długo musiała go szukać.

John jest postacią fikcyjną, jak i jego doświadczenia.
Jeśli czytelnicy wykażą zainteresowanie, to nastąpi ciąg dalszy.

38 komentarzy:

  1. Cezary , Cezary jestem autentycznie pod wrażeniem Twojej twórczości, przeczytałam mnóstwo książek i nie raz aby książka mnie wciągnęła trzeba było przeczytać z dwa rozdziały , a co Ty napiszesz jest świetnym połączeniem wartkiej akcji i tego czegoś co sprawia że dobrze się czyta :)
    Tak więc ja chętnie poczekam na kolejne części:)
    A teraz ciut prywaty, muszę kupić inkubator masz jakieś namiary na dobre i sprawdzone inkubatory ?
    Pozdrawiam serdecznie Ilona

    OdpowiedzUsuń
  2. My kupiliśmy inkubator na targu i jakoś nam służy do tej pory. Wchodzi na jeden raz 56 jajek i zapłaciliśmy chyba ze trzysta złotych. Są też na Allegro.
    Pisanie przychodzi mi cięzko i się przy tym męczę. Ale pod Olgowym biczem nie mam wyboru. Mówi mi pisz chłopie, no to piszę. Pytam, kto to będzie czytał? Pisz dla mnie, co brzmi jak rozkaz.

    Serdeczności od nas obojga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam taki plastikowy szajs na trzydzieści jajek ,więc to za mało ale dzięki za informacje :)
      A Olga ma rację pisz ,oboje macie talent :)

      Usuń
    2. Dzisiaj wszystkie są plastikowe made in china, czasem z niemiecką nalepką. Zastanawiamy się czy nie kupić drugiego. Olga jest fantastyczną niańką, chucha i dmucha z iście macierzyńskim instyktem. Wyciera im pupcie i każde kurczątko jest dopieszczane.
      Pozostawiony na boku załąmuję ręce.

      Może dokończę, ale muszę się zebrać w sobie, planowana jest abstrakcyjnie długa kontynuacja.

      Teraz wiesz, co nas połączyło. Olgi talent i moje pisanie pod jej wpływem. Zwał, jak zwał.

      Usuń
    3. I z pewnością tysiące innych rzeczy Was połączyło a wszystko połączone w całość składa się na miłość :)i tego oby Wam nigdy nie zabrakło :)

      Usuń
    4. Ten tysiąc innych rzeczy, a był, nie ma takiego znaczenia, jak ten tysiąc pierwszy, który był, jak pierwszy raz. Stosowana metoda "pierwszych razów" daje szansę powodzenia. Odgrzewane to już nie to!
      Tworzymy pewną całość nie tylko na zasadzie przyciągania. Odpychanie daje pozytywne i wręcz nieoczekiwane rezultaty.

      Serdeczności

      Usuń
  3. Dobrrrree!
    To ja będę czekać.
    Szkoda, że jest postacią fikcyjną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postać jest zdecydowanie fikcyjna i na próżno doszukiwać się podobieństw. Tu podsłuchane, tam usłyszane. Mają jednak znamioma rzeczywistości. Ach, te kobiety...
      Może dam radę.

      Pozdrowienia

      Usuń
  4. Są zainteresowani dalszym ciągiem :)
    No to trafił swój na swego - efekt imponujący,a my kobiety zadowolone :)
    Pozdrowienia z mrożnej i lekko zaśnieżonej krainy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, bo jestem chciany ale smucę się, że będę musiał coś naskrobać. Obawiam się, żeby nie utarła się opinia, że Cezary tylko erotyki pisze. W niewieścim gronie nie trudno właśnie tak być postrzeganym. A zresztą... dorośli jesteśmy i pewnie doświadczyliśmy podobnych sytauacji w życiu.
      Masz rację-trafiliśmy na siebie. Ja zresztą zostałem zmuszony do odstąpienia od narzekania w tej materii.

      Buziaczki od Olgi, no i od Cezarego

      Usuń
  5. Witaj. Zainteresowałeś mnie fragmentem opowiadania. Czekam na ciąg dalszy :-)...I jeśli pozwolicie, będę do Was zaglądać:-))
    Pozdrawiam Iza
    A dobre erotyki wcale nie tak łatwo "naskrobać". Zresztą to co napisałeś wg mnie jest bardziej zmysłowe niż erotyczne. I życzę wytrwałości, bo na talencie Ci nie zbywa:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pewnikiem, że zapraszamy. Ano weź se zydelek i sie posadź. Nie tyn co w rogu, tamtyn je dla panienek, co sie nie wydały. Tu przać przy stole sie usadowij. Właśnieśmy z Olgom nagotowali kapuchy z tłustym boczuńkiem i spyrką. Ać smakuje wybornie.

      Uznanie pierwszej jakości. Przyjęte z młodzieńczym rumieńcem. Zmysłowe powiadasz?
      Czyli mam tak trzymać? Moim największym talentem jest lenistwo i niechęć do jakiegokolwiek wysiłku. Wiesz, czasem wyobraźnia zawodzi, a pisanie o sobie i własnych doświadczeniach nie ma sensu. Można przymarznąć do gołej ziemi.

      Z wytrwałością Olga i Cezary zasyłają pozdrowienia.

      Usuń
    2. Dzięki. Zaproszenie przyjęte. Ino baczyć trza czy mój zacny zad niewieści (40 wiosen mu będzie) po Waszym boczuchu i szpyrce na jednym zydlu da się posadzić. Aczkolwiek odmówić mi nie wypada strawy tak wartko i ochotnie przez Was uwarzonej, baczyć jeno trza, co by dwa zydle zawczasu przysposobić.
      A tak na serio: dla mnie zmysłowe, bo słychać, widać i pobudza wyobraźnię. Nie lubię rozbierać opowiadań na czynniki pierwsze, tylko się nimi delektować. Z tym fragm. tak było. Może powinieneś utrzymac to w takiej tonacji, co nieco czasami odsłaniając tajemnicy. Ale to przeciez Twoje opowiadanie :-))Ciekawa jestem dalszego ciągu. I nie bądź taki skromny. To przeciez sztuka zainteresować czytelnika, prawda?

      Usuń
    3. Aha! I dzięki za kapuchę ze szpyrką. Znów 2 kg więcej :-(

      Usuń
    4. No tośmy se porozprawiali. Przecie trza sie z ludem krwiom mienszać, ać i dywagować coby grajcarów z gadki w sakiewce nie brakło.

      Historia kobiety z pociągu jest pierwszą opowieścią. Jestem coś winny tytułowi i jedna przeradza się w kolejną. Napisałem to tak, byś mogła domyślać się bez końca. Każda podpowiedź jest dobra. Cieszy mnie zainteresowanie i sam przeczytałem opowieść ponownie, by doszukać się powodów.
      Przecież wszyscy nowo osiedleni pod lasem, kiedyś zajmowali się czymś zupełnie innym. Mieliśmy swoje pasje i zainteresowania, które przywalone wiejską rzeczywistością przycichły. Zima jest najlepszą porą, by wyzwolić się na nowo i błyszczeć. A potem znowu pobiegniemy za „upragnionym życiem”.

      A kapuch se nie miarkuj!

      Usuń
    5. To znów ja. Przepraszam, ale nie mogę skończyć;-) Kapuchy se nie miarkuje, ino se pofolgowałam, za czym żyć mi nietęgo przybrała i wszystko mnie ciśnie. Dlatego tak marudzę, a Wy musicie to czytać ;-)
      We mnie właśnie wieś rozwinęła te pasje. Teraz z jednej strony daje mi impuls do rozwoju, z innej ogranicza.
      No dobra. Pracujcie nad dalszym ciągiem :-) Naprawdę uwzględnisz te wszystkie sugestie, zawarte w komentarzach?
      Pozdrawiam

      Usuń
    6. No cytomy paniusiu i nacytać sie do porzondku jakości nie idzie. A dałabyś z jednego impulsa, cobyśmy i my dostali rozruchu do niełograniczania.

      Pasje, dziwna rzecz, a zarazem konieczna. Czy wszystko można przerobić na zapał?
      Opowieść na dzisiaj jest prawie ukończona. Nie wszystkie sugestie można zmieścić na jednej stronie. O wiele łatwiej wcisnąć pochodne propozycji. Ocenę zostawiam dla czytelników.
      Jeśli nie ukończyłaś osiemnastu lat, nie czytaj. A ile to jest czterdzieści wiosen?

      Aści, bywaj w zdrowiu

      Usuń
  6. Nooo, Cezary, nie tylko poeta, majsterkowicz "zlota raczka", to teraz jeszcze pisarz. Zadziwiasz mnie coraz bardziej!
    Jakie ukryte talenty drzemia jeszcze w Tobie? Powiedz od razu, nie tak po kropelce.
    To chyba oczywiste, ze opowiesc MUSISZ kontynuowac, chyba nas tak nie zostawicz, co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie powiem! Bo jak się już nic więcej nie ma to, co pokazywać? I tak stoję obnażony i trzęsę się z zimna. Za uznanie pięknie dziękuję. Tak jakoś słodko zrobiło się pod serduchem. Pewnie będę kontynuował i do następnej niedzieli zdążę. No, chyba, że się zepnę i rozgrzeję wcześniej zgrabiałe palce.

      Serdeczności dla Pantery, a i Olga przesyła całusy

      Usuń
    2. Jessssssuuuu, jeszcze w dodatku nagi calkiem sobie stoisz!!!
      W sprawie zgrabialych rak:
      Ona z nim w lozku. On trzyma zlozone dlonie miedzy jej udami.
      Ona z irytacja:
      - Ja wiem, ze to swietne miejsce do grzania dloni, ale czy tobie nigdy uszy nie marzna?

      Ja Was rowniez serdecznie sciskam.

      Usuń
    3. A to mnie zaskoczyłaś, aż mi uszy zmarzły. Widzę, że powoli się odkrywasz, uważaj na uszy. :-)))

      Rozgrzany uśmiech zasyłam

      Usuń
    4. Oj tam, oj tam, wcale sie nie odkrywam, a do Twojej nagosci (krol jest nagi, jak wiadomo) jeszcze duzo mi brakuje. He he he.

      Usuń
    5. Kiedyś nazwana zostałaś Królową. Wtedy jeszcze nic nie wiedziałem o nagości. Czyżby Królowa też? ha ha i och!!!

      Przed Cezarym nic się nie ukryje.

      Usuń
  7. Jaka odważna kobieta! I znalazła go... Co mu powie? Co nią kieruje?Niesamowita historia. Jestem bardzo ciekawa ciągu dalszego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobiety są bardzo odważne i wcale nie muszą być zdesperowane, by okazać emocjonalną odwagę. Zdarza się, że dwoje obcych ludzi staje naprzeciwko siebie i dzieją się rzeczy zadziwiające. Następuje natychmiastowe łączenie „dusz” i ciało ulega. Historię dopieszczam w głowie. Zadane pytania pomogą w dokładnym naświetleniu jej stanu emocjonalnego. Historia nie jest daleka od życia. Zdopingowałaś mnie, dzięki.

      Usuń
    2. To zazwyczaj ciekawi mnie najbardziej: przyczyna, nie skutek.

      Usuń
    3. Sięganie do źródła może prowadzić do błędnej interpretacji. Po pierwsze, do którego źródła? My możemy uchwycić emocje nie znając przyczyn ich powstawania. Doszukujemy się ich pomiędzy opisem postępowania, kolejnością i częstotliwością występowania. W przypadku kobiety z pociągu etykietowanie jest z zasady błędne. Masz rację samo dochodzenie jest bardziej fascynujące.

      Usuń
  8. Nie było mnie dwa dni, byłam u najstarszej córki, wchodzę czytam i aż dreszcz emocji przeszedł mi po plecach. Cezary świetnie się zaczyna opowiadanie, może rozwinąć się ciekawa akcja, jeśli czytając komentujący będą mieć pomysł co dalej.Kiedy on rozmyślał , ona szukała go wzrokiem , zdenerwowana coraz bardziej. Wiele jej opowiadał o sobie, wiedziała, że studiuje i na jakim kierunku, więc będzie musiała szukać rozpytując w akademikach. Tak bardzo spodobał się jej , czuła wypieki na twarzy jak tylko o nim pomyślała. Nie dopuszczała myśli , że go nie znajdzie. Miała szczęście ,za którymś podejściem spotkała kogoś kto akurat go znał.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alinko, opowieść jest przypomnieniem historii, która została spisana kilka lat temu. Nie mogę jej odszukać i dlatego zachowując szkielet staram się napisać „powtórkę”. Muszę być lojalny wobec samego siebie i nie fałszować spisanej już historii. Poza tym to, co daję tu, to tylko streszczenie bez smakowitszych kęsów. Twoje uwagi zostaną wzięte pod uwagę i myślę, że niektóre z nich dadzą się wpleść, tak by nie zbaczać z linii prostej.
      No cóż, cieszy mnie fakt powstawania dreszczy, sam fakt, że opowiadanie znajduje oddźwięk i podoba się. Zawsze jestem ciekaw reakcji „tych lepszych połówek” i w większości są dla mnie zachętą.

      Pozdrowienia i uściki od Olgi

      Usuń
    2. Świetnie,czekam na ciąg dalszy opowieści, mam znowu nawrót choroby, położyłam się do łóżka , bo inaczej nie wyjdę z tego paskudztwa. Życze miłego tygodnia i pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. Kontynuacja opowieści już za chwilę. Ostateczne dopieszczanie w toku.
      I zdrowiej, bo czytanie takich opowieści może zgłębić Potworzycę.

      Samych dobroci życzę!

      Usuń
  9. No, no Cezary, bardzo interesujaco rozpoczyna sie opowiesc. Z rumiencami na twarzy czekam na ciag dalszy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, no Ataner! Ładnie to tak rumienić się? A ciąg dalszy nastąpi za jakiś czas, już niedługo. Tym razem rumieńce powinny być znacznie większe.

      Trzymaj się swojej niezawodnej miotły.

      Usuń
  10. Miałam przeczucie, aby zajrzeć tu ciemną nocą...:) Czekam niecierpliwie na dalszy ciąg..:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładnie to tak po nocy wałęsać się po dachach? A może jesteś zaczarowanym kotem? Ano, już za chwilę. Tym razem zapal wszystkie światła w domu. Ciemności egipskie nadchodzą!

      Usuń
    2. Jaka śliczna czerwona filiżanka? Z uszkiem na latającym spodku.Tylko cierpliwi zostaną nagrodzeni. Szkoda, że mnie cierpliwości brakuje. Na zwiady wyślę Olgę i niech zda relację. Sam jestem zbyt nieśmiały.

      Pozdrowienia

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieśni pieśń piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost