czwartek, 5 lutego 2015

Jak płomień






Cezary pisze...

Była jak płomień rozległy, falbaniasty w kolorach pasteli rozcieńczonych duchem niespotykanej przejrzystości. I tylko w pełnym słońcu można było dotknąć jej subtelności by poczuć niespotykaną siłę powalającą najbardziej ukorzenione w solidnej ziemi istoty żyjące. Rozpiętość otaczających ją uczuć skalowała pomiędzy niewiarygodną euforią i euforią w przedziale dotąd nieznanym.

I miała też rower. Składak na małych kołach, który wykorzystywany był do karkołomnych wjazdów, zjazdów z pochyloną głową tuż nad kierownicą w poszumie oddalonej rzeczywistości. Nigdy nie lubiła stabilności jazdy po wydeptanych ścieżkach bez horyzontów i widnokręgu.

Pamiętam ten dzień, pamiętam go bardzo wyraźnie...
W jadącej z naprzeciwka istocie zobaczyłem płomień. Nie wiem czy był rozległy, był skupiony na mojej twarzy a w jej oczach gorzał ogień pokryty delikatnym uśmiechem. Nie wytrzymałem napięcia i zawróciłem z piskiem, jakie mogły wydać zdarte już opony. Niestety zamach tego przedsięwzięcia rzucił mnie w pobliskie krzaki. Leżąc, poturbowany fizycznie i psychicznie zacząłem snuć nierealne wizje, godne pociągnięć mistrza pędzla czy wirtuoza wydobywającego czyste dźwięki z poszarpanych strun. Budowałem przyszłość by znów za chwilę zaczynać od nowa układanie wagoników na torach biegnących w niewiadomym kierunku. Czy szalony pociąg miał szansę dojechać do stacji przeznaczenia? Tego nikt nie wie i piszący też nie wiedział.

Żywotność i tym razem wzięła górę nad ogólnym potłuczeniem. Wydrapawszy się z zarośli wskoczyłem na rower i pogoniłem za znikającą postacią, która tym razem miała już z górki. Czy wiedziała, że już zwyciężyła? Jeśli napiszę, że dałem z siebie wszystko to będzie kłamstwo. Dałem z siebie wszystko z wszystkiego, a nawet sięgnąłem po bidon z napojem chłodzącym. Odezwały się stare rany poprzednich okaleczeń, powikłań i rozczarowań. Zahamowałem niezbyt skutecznie w obawie by nie dojść do mało prawdopodobnych konkluzji. A pociąg rozważań nie bacząc na mnie wyprzedził niczego nieświadomego rowerzystę.

A w ogóle pociągi są bez serca, przyszło mi na myśl. Jak można wjeżdżać w przyszłość i nie kierować się zasadami ruchu? To przecież ja miałem być pierwszy a niewybiegający zespół mechanizmów oparty na działaniu konwencjonalnych zasad.
Czekała z tym samym rozpromienieniem, co poprzednio i lekko dysząc poprzez rozchylone usta wydobywając z siebie pomruk wulkanu. Doczekałem się lawiny w stanowczych słowach o ściganiu się. Przecież jestem, po co mamy się ścigać?

I tak dojechaliśmy do jeziorka, wokół którego biegła droga. Jechałem tuż za nią sapiąc, co niemiara, pedałując jedynie siłą woli. Po dziesiątym okrążeniu usłyszałem jej nad wyraz wymowne stwierdzenie; to bierze czas byś mógł się wykąpać. Podstęp w jej słowach rozwalił mnie. Tak, ja się raz wykąpię, a ona w tym czasie pojedzie dalej. Nie ma mowy, przecież jest droga odjazdowa a w najgorszym przypadku powrotna. Nie byłem skory powracać, bo pociąg był ciągle przede mną. A może tak napaść na maszynistę i przejąć nad nim władzę. Zdezorientowany z rozżaleniem popatrzyłem jeszcze raz na wzburzoną głębię pełną tajemniczych doznań. Przecież jeziorko nie ucieknie, a jednorazowa kąpiel niczego nie rozwiąże. I wtedy rozmarzyłem się o tysiącach jezior na drodze życia, ba o jeziorach aż do nieskończoności.

Więc pomknąłem za odzwierciedleniem marzeń, co sił, co sił...
Droga była długa i tak, jak lubiła z górki i pod górkę. Jechałem w jej cieniu bacznie przyglądając się reakcji na zaczepki z mojej strony. Odpowiadała zawsze cicho, lecz stanowczo i nigdy nie wypowiedziała słowa „nie”, co było powodem niewiary. Kojący uśmiech i nieustający błysk w oczach łagodził napięcie. Powoli zaczynałem wierzyć w drogę przeznaczenia. Biegła wzdłuż pewnych torów, prostych i gwarantujących realizację marzeń.
 
Kiedy w odległości zobaczyliśmy mały domek tuż przy samych torach poprosiła byśmy resztę drogi przebyli pieszo. Nie sprzeciwiłem się. Szliśmy zgodnie i jedynie cień na poboczu wydłużał się po nasz horyzont.
Domek, w którym ostatecznie zatrzymaliśmy się był przepięknie zbudowany, pełen rozległych promieni, nieustających szczytów i dolin. Wokół powstało wiele jezior, większych i mniejszych, w sam raz na nasze potrzeby.

Tylko przejeżdżające pociągi innych ludzi przypominają nam własną drogę. Machamy im na powitanie uświadamiając sobie, że to nie koniec drogi.

44 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Bardzo ekstrakcyjny komentarz. Pomiędzy Bardzo a Bardzo udało mi się włożyć cały ciąg znaczeń ponad kontynentalnych. Bardzo... dziękuję. Bardzo.

      Usuń
  2. Zeby tak o mnie ktos zechcial taka poezje pisac...
    Olenko, ale z Ciebie szczesciara!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozejrzyj się wokół, przeanalizuj wyraz twarzy, a na pewno Ktoś się znajdzie. To ze mnie szczęściarz, że jest obok mnie Ktoś, dla, kogo od czasu do czasu mogę napisać. I tak pewnego dnia napiszę: Anno Mario, ale z Ciebie szczęściara.

      Usuń
    2. Moj nie umie tak pieknie pisac, a co ja sie bede na starosc rozgladac?
      Szanuj meza swego, mozesz miec gorszego - wiadomo przeciez, ze zycie to loteria. :)

      Usuń
    3. Co znaczy starość? Dla pewności wnosi pytanie Cezary. Przejrzałem mój osobisty słownik i nic takiego tam nie ma. Przejrzałem synonimy wszystkich wyrazów i też nic. Czy aby przypadkiem nie zaczerpnęłaś tego słowa z języka dla mnie obcego? Ja mam od zawsze dwadzieścia parę lat... A czy kiedykolwiek zwróciłaś się z prośbą do obecnego męża by napisał pean na cześć obecnej żony. Faceci nie dość, że są leniwi z natury to jeszcze potrzebują osobistych bodźców.
      Powtórzę się; każdy z nas ma w sobie wszystko. Niekiedy potrzebne są unikalne impulsy by wyegzekwować fale o nieznanej dotąd częstotliwości. Zapracują.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Czuję, że Ech zostało przeciągnięte do rozpamiętywanego uśmiechu . 

      Usuń
  4. jakie dwe dusze piękne i wrażliwe spotkały sie, jak to dobrze:):):)
    Serdeczności dla WAS:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze i pięknie. Dni bez niepotrzebnych dąsów, fochów i telepatyczne porozumienie. Zgodne dusze potrafią. My też ściskamy Tęczową Dolinę.

      Usuń
    2. tak zgodne dusze potrafia..dzieje się wtedy samo...

      Usuń
    3. Tak, potrafią bez ograniczania wolności koegzystować ku obopólnemu dobru i realizacji przedsięwzięć.

      Usuń
  5. Piękni jesteście oboje ;) i Wasza miłość ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stanęliśmy naprzeciw lustra prawdy. Byliśmy my w jednej osobie. Takie chwile pamięta się całe życie!:-)*

      Usuń
  6. Cezary świetnie piszesz, ale nic dziwnego- mając taką wspaniałą Kobietę obok siebie- samo się pisze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to ująć... nie tylko obok siebie. Wzajemne duchowe przenikanie prowadzi do scentralizowanej jedności. I rzeczywiście... samo się pisze.

      Usuń
  7. Dziękuję :) Musiałam się roześmiać, chociaż dziś wcale nie było mi do śmiechu... Co za biegunowość stylów. Zresztą Styl Olgi jest jak powiew wieczornego wietrzyka, a ten styl jak podmuch jakiegoś orkanu? Dostałam zadyszki. Rowery? Pociągi? Toż na skrzydłach wiatru :) Ale droga życia to nie jest tylko styl pisarski.Podoba mi się ta myśl i ten obraz, jeziora, szczyty i doliny...Piękne prawie jak w szkicu Tolkiena: "Drzewo i liść" Piszcie więc - na cztery ręce. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja dziękuję za analityczno-wnikliwy wpis i całą kobiałkę ochów i achów. Masz rację można zwariować od podwójnych znaczeń użytych wyrazów oraz skojarzeń z podwójnym dnem. Poza tym ta sama osoba gra wszystkie role, no może oprócz jednej. Zamiast pisania na cztery ręce prowadzimy długie rozmowy. Czy coś z nich wynika? Pytanie na jutro. Samych serdeczności.

      Usuń
  8. "...przejeżdżające pociągi innych ludzi..." - to daje do myślenia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pierwotnym znaczeniu jest to opis rzeczywistości. Podobni nam ludzie jadą pociągami by znaleźć swoją stację z zamiarami podobnymi do naszych. Nie znamy ich późniejszych dziejów. Minęli naszą stację. Drugie znaczenie jest drugim dnem i tu wolna interpretacja dla każdego. Podpowiem... niektóre wagoniki są puste, a inne...

      Usuń
    2. ... a ilość wagoników - pociągów... czasem cieszy... a czasem przeraża....

      Usuń
    3. Z definicji nie krytykuję ludzkich poczynań, co nie znaczy, że nie zachowuję kopii własnych oszacowań. Myślę, że nie różnię się w tym temacie od przeciętnej krajowej. Moja moralność na wyłączny użytek Cezarego nakazuje obserwować i przepuścić przez rozcapierzoną machinę, a na wyjściach, a jest ich wiele, zbierać owoce obserwacji.
      Tych pociągów jest naprawdę wiele. Maszynista i jeden wagonik to standard, lecz zdarza się pociąg z wieloma upodobnionymi prosto spod tego samego stempla. Zawsze przerażały mnie pociągi z zaciemnionymi oknami. Najstraszniejsze są jednak te, w których oknach widać same kapelusze czy potargane włosięta. No właśnie, co się z nimi stanie? Jaki jest cel podróży? I tych pytań jest więcej niż wagoników.

      Usuń
    4. "Jaki jest cel podróży?" - może celu nie ma, jest tylko pęd w jego poszukiwaniu... a co z pociągiem, w którym są dwaj maszyniści? Czy taki pociąg zajedzie dalej niż inne, czy wręcz przeciwnie...

      Usuń
    5. Gonienie pociągu jest celem samym w sobie, choć sytuacje w momencie jego dogonienia mogą być diametralnie różne i na efekty nie trzeba długo czekać. Niektóre powracają do stacji wyjścia i czekają, bo przecież tę drogę można pokonać wielokrotnie. Myślę, że czekają na ten właściwy skład. Ale ileż razy można? Życie to nie zabawa. W tych składach jest tylko jeden maszynista i wynika to z tekstu, chyba, że podzielimy na fizyczność i i duchowość. Można i tak. Taki pociąg nie ma szans powodzenia.

      Usuń
  9. Super napisane :)) Ciekawe, jak wyglądało to z perspektywy Oli? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z podziękowaniem za komplement. Zapodałem propozycję Oldze. Niby entuzjastycznie podchwyciła temat, ale do tej pory dziwnie milczy. Pewnie układa tekst w głowie.

      Usuń
  10. Niech Wasza droga trwa :)
    Oboje jestescie WYJATKOWI :)
    Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My wiemy, że tak będzie i słowa wspierające przyjmujemy z wdzięcznością. Osobiście nie należę do osób skromnych, ale żeby nazwać nas „WYJĄTKOWI” to... tu zarumieniłem się. Uważam, że każdy jest WYJĄTKOWY! I My też ściskamy bardzo, a bardzo serdecznie i życzymy dobrego dnia.

      Usuń
  11. To tak piękna, poetycka opowieść, że mam łzy w oczach... :)... Niesamowite... Powodzenia dalej :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za łzy... „Niesamowite” najczęściej można spotkać po trudach i zawirowaniach, kiedy słońce znacząco zmienia kąt wyrazistości. Wtedy dokładnie widać początek ścieżki i wąskie przejścia pomiędzy skałami blokującymi dostęp otwartości. Nie tylko odważni potrafią postawić stopę i odcisnąć ślad na biegu życia. Otwartym być warto.

      Usuń
  12. Bardzo, bardzo i och, i ach ! To jest milość - piękna i dojrzala.
    Niech trwa ! Usciski dla Was Gołąbeczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, ochy i achy idą parami, a właściwie trójkami. Są to słowa, które są siłą napędową w odniesieniu do tekstu – pociągów. Przecież każdy z nas potrzebuje wsparcia, które to prowadzi do sukcesów, tych małych i tych trochę większych. Jednak, jeśli porównamy miłość do owoców, to... przecież dojrzałe samowolnie spadają. Od dzisiaj koniec z tak banalnymi porównaniami! Będzie trwać i nie za wszelką cenę. Uściskujemy delikatnie, lecz czule byś mogła złapać oddech na kolejne dni i lata.

      Usuń
  13. Spojrzeć zachwycić się, poznawać, pozwalać na przenikanie. Miłość w oczach patrzącego jest. Dla Was ♥♥
    Blokowanie patrzącego zapobiega przenikaniu, jest obok siebie bycie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś tym musi być. Przenikamy się do chwili obecnej nie tylko w chwilach wolnych od zajęć. Do tego nie są potrzebne ręce. To atmosfera wyreżyserowana przypadkiem bez sztuczności, w której kolejność nie ma znaczenia. Zawsze jesteśmy obok i jak któraś ze stron nie nadąża to podajemy sobie serca, czasem na dłoni, a czasem zapakowane w dodatkowe atrybuty. I te są niekiedy potrzebne. I my patrzymy w oczy i odwzajemniamy. Zobacz nie ma żadnej blokady, tak naprawdę życzliwość patrzącego jest gwarantem przenikalności. Przesyłamy całusy z atrybutami.

      Usuń
  14. Odpowiedzi
    1. Ech... słychać świst przyśpieszonego oddechu. Pamięć wiruje w natężeniu budowanej atmosfery. Obrazy przemykają bez dźwięku i pokryte patyną stają się częścią czasu teraźniejszego. I my pozdrawiamy trochę mocno, a może Bardzo mocno i usuwamy się w bezpieczny cień.

      Usuń
  15. zajrzałam
    miło tak przeczytać dobry tekst

    z pozdrowieniami uśmiechy posyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ładnie to tak zaglądać zamiast wejść przez otwarte drzwi? Miło jest zbierać pochwały i jestem w tej dziedzinie dyplomowanym specjalistą. Mówisz, że dobry tekst? Niech i ten tekst będzie jedną z wielu łączących nici Olgę i Cezarego. Złapaliśmy zachłannie pozdrowienia i uśmiechy. Dobrego i uśmiechniętego dnia i wszystkich następnych.

      Usuń
  16. Nie da się ukryć, zazdraszczam. Cóż z tego, że pozytywnie, ciepło i serdecznie. Taki men mi się nie zdarzył ale Was pewnie jest niewielu. Oleńka to ma szczęście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są, są i jest ich z pewnością dostatek. Otwartość i, empatia i tolerancja(itd.) pomogą w wyzwoleniu Wszystkiego, które nosi każdy z nas. Cel osiągamy różnymi drogami i przy użyciu bardziej lub mniej skomplikowanych narzędzi. W każdej sytuacji jest to możliwe. Potrzebna jest otwartość, cokolwiek by to nie znaczyło. I szczęścia dla Krystynki życzymy.

      Usuń
  17. Wow!
    Kawał talentu, intelektu ale serducho i Świadomość jeszcze większa!
    Pozdrawiam najserdeczniej i "Ukłony dla Małżonki" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow! Przyjmuję obdarowania bez skrywanej nieśmiałości. Mam ciupinkę wątpliwości, co do maksymalizacji niektórych określeń. Czy to trochę nie na zapas, a jeśli tak to postaram się wykorzystać je bez skrupułów? I dlaczego „Świadomość” z dużej litery? „Małżonka odkłania się z dygiem”

      Usuń
  18. hi, hi (to w stronę Małżonki:)
    A bo ta Świadomość to jest wlaśnie z tych z duzej litery:) (na przykład : poprzez opanowanie sztuki Miłości siegająca piątego wymiaru).
    A co do talentu, to moja wrażliwosć literacka (dość wyrobiona, nieskromnie powiem) rozkoszuje się treścią, a jeszcze więcej formą : niespotykana wieloznaczność i zaskakujące zestawienia słów, oryginalność i cudowna świeżość środków wyrazu, bardzo to dowcipne, lekkie, nowoczesne,skrzy się i wi(b)ruje. Opisana "sytuacja ", wydarzenie ,dzięki użytym środkom stylistycznym od pierwszego słowa emanuje zmyslowością, tworzy niezwykły klimat wciagający czytelnika w magię tej chwili, którą poczuł autor, a my z nim...:) Warto wydac to drukiem, jestem pewna, że tym razem wydawcy poznają się na talencie...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sztuka Miłości sięgająca piątego wymiaru? Przejrzałem zawartość odłamów filozoficznych, religii, wierzeń i czegoś tam jeszcze i nie znalazłem nic na temat jej piątego wymiaru. Stopniowanie to próba doskonalenia się i chęć osiągnięcia bycia idealnym. Według mojej wiedzy(nie małej) nieosiągalne i na dodatek jest to coraz częściej spotykana choroba w społeczeństwach uważanych za „rozwinięte”. Prowadzi do… Ma taką nazwę…

      Nie mam podstaw by nie wierzyć we wrażliwość literacką i biorę na słowo. Niektórzy powiedzieliby; przerost formy nad treścią, a przecież w sposobie jej prezentacji zawarta jest niemalże cała treść. Czy dociera do wszystkich? Pewnie nie. Każdy z nas szuka i potrzebuje innych wartości.
      No cóż, zmaksymalizowane ochy i achy odebrałem pozytywnie ze względu na ich lawinowość, temperaturę.
      Jestem taki, jak inni, a jeśli jestem inny niż oni to wynika to bezpośrednio ze mnie i mojej nieudawanej konstrukcji.
      Widzisz… blogi są przepełnione radami; weź i wydaj, to piękne. Pewnie znaczna część tych porad biegnie prosto z serca, lecz bez uwzględnienia aktualnych uwarunkowań marketingu. Pisane słowo to turlający się krążek. Czasami kończy w rynsztoku, a tylko niekiedy rozbłyśnie w samym środku drogi. W większości przypadków los Słowa Pisanego zależy od moralności klasyfikujących, ich przekonań politycznych, religijnych. Itd. I w końcu upodobań ze względu na osobiste doświadczenia czy przeżycia.

      Wiem, że perły powstają w bólu, tylko, że ich piękno należy do ich właścicieli, nie do ludzi dźwigających cały ciężar z wyjątkiem ciężaru piękna. Piękno, to też ciężar z mijającym blaskiem. To chyba wszystko…

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieśni pieśń piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost