czwartek, 15 grudnia 2016

Dobro to rzecz względna, czyli komentarze Marty K. i fundacje pro animals...



Oto usunięte spod poprzedniego posta komentarze Marty K :

1.Pierwszy komentarz nie jest mój. Widocznie więcej osób podobnie do mnie myśli. O ile dobrze pamiętam więcej było głosów na nie, jeszcze zanim Państwo zdecydowali się rozmnożyć swoje psy a jedynie ogłosili taki zamiar. Nawet wśród Waszych przyjaciół. Ale tych komentarzy nie zamieściliście :) Trochę to rozmnożenie Waszych zwierząt odebrałam jako zrobienie na przekór wszystkim rozsądnym głosom - na zasadzie "nikt nie będzie nam mówił co mamy robić". Samo to, że czują Państwo potrzebę tłumaczenia swojego czynu, trochę odbieram jako próbę obrony wyrzutów sumienia. Bo przecież Państwo usuwali moje komentarze zaraz po ich zamieszczeniu. To po co je teraz zamieściliście? Żeby sobie po raz kolejny udowodnić, że to jednak Wy macie rację? Żeby poparli Was Ci, którzy i tak Was zawsze popierają?

Wracając do posta:
Pięknie wszystko opisane ale chyba wiedzą Państwo, że jak zaczną się cieczki to słodki czas tacierzyństwa się skończy a zaczną się zaloty Jacusia do własnych dzieci?
To tak na marginesie uosabiania zwierząt.
Pozdrawiam serdecznie.
Ps.Powoli rozumiem też dlaczego nie możemy się porozumieć. Jestem od Państwa o dwa pokolenia młodsza i po prostu moje pokolenie inaczej traktuje zwierzęta. Jesteśmy wychowani na książkach wspaniałej lekarki i mądrej kobiety Doroty Sumińskiej, która pisze:
"Dopóki jest chociaż jedno zwierzę w schronisku, dopóty NIE WOLNO nam rozmnażać zwierząt".
Ja jestem tylko ciekawa jak spełnią Państwo potrzebę macierzyństwa pozostałych psów. Proszę poczytać o inbred w hodowli psów.


2. A i proszę bardzo nie kasować mojego komentarza tak jak poprzednich a potem zamieszczać go wyrwanego z kontekstu. Uczciwie będzie jak dopuszczą Państwo mój głos skoro dyskusja toczy się wokół moich komentarzy. I powtarzam, pierwszy przytoczony przez Pana Jawora komentarz nie jest mój. Podobnych komentarzy na NIE było więcej ale Państwo Jaworowie je usuwali.

3. Ach, czyli nawet nie mam szansę na obronę własnego zdania :) Sprytnie :)


4. Przykro mi, że nie mogę się odnieść do własnych słów ale niestety moje komentarze są usuwane. A przecież chyba każdy ma prawo do obrony?



   Tak Marto, masz prawo do obrony. Jak widzisz oto post w połowie Tobie poświęcony i zawierający w formie cytatów wszystkie Twoje dzisiejsze, usunięte przez nas komentarze. Możesz się wypowiedzieć poniżej, ile tylko dusza zapragnie.  Proszę bardzo! Postanowiliśmy oddać Ci głos.
* * *

   W drugiej części posta chcielibyśmy zacytować interesujący artykuł dotyczący pokrewnego tematu i w jakiś sposób go uzupełniający. Idzie o fundacje działające na rzecz zwierząt. Zresztą przeczytajcie sami …

 


"Psy i ludzie, czyli fundacje w akcji. Na pseudopomocy dla zwierząt można się dorobić i wylansować. Ale czworonogi niewiele na tym zyskują..."

O fundacjach ostatnio zrobiło się głośno. W dobrym i złym kontekście. Może to odpowiednia okazja, by poruszyć problem mało dotąd nagłośniony, może niszowy, ale bulwersujący. Problem tzw. organizacji „pro zwierzęcych”.
Każdy właściciel psa wie, że jednym z większych koszmarów, jakie może sobie wyobrazić – jest zaginięcie ulubieńca. Oczywiście pilnujemy: smycz, szkolenie, ogrodzenia i inne zabezpieczenia – plus czujna uwaga - przeważnie pozwalają uniknąć nieszczęścia. Ale wypadki się zdarzają. Ktoś nie domknie furtki, spuszczony luzem pies spanikuje słysząc wybuch petardy, nie oprze się zapachowi suki w cieczce, zawiedzie tymczasowy opiekun… Powodów może być tysiące. I co wtedy?
Zazwyczaj wywieszamy ogłoszenia, pytamy sąsiadów dzwonimy po schroniskach, przekopujemy internet… Jeśli mamy szczęście przyjaciel się odnajduje. Jeśli nie - są łzy, rozpacz dzieci, nieprzespane noce. Czasami sprawa jest jednak bardziej skomplikowana. Pies się odnajduje. I to w jednej z zawiązanych w celach pomocy czworonogom fundacji. Tyle, że odzyskać go - nie sposób.
Gdy zaczęły docierać do mnie tego typu sygnały - nie bardzo chciałam wierzyć. Internet jest wszak pełen ogłoszeń od stowarzyszeń, organizacji, fundacji o chwytających za serce nazwach: SOS … dla takiej czy innej rasy, Psy w potrzebie, Psy do adopcji etc.
A na Facebooku co i rusz pojawiają się akcje pt.: zbieramy na leczenie Cezara, Tiny, Bunia…(Podaję pierwsze z brzegu nazwy, niekoniecznie związane historiami opisanymi poniżej).
Można by pomyśleć - pocieszające. Są ludzie dobrej woli, którzy w świecie dotkniętym powszechną znieczulicą, poświęcają czas i siły, by pomóc zagubionym, bezbronnym, krzywdzonym stworzeniom.
Niestety z bliska sprawa nie zawsze wygląda tak różowo.
Przypadek nr 1. Starszy pan miał ukochaną suczkę – bokserkę - Dianę. Diana podobnie jak właściciel, młodość miała już dawno za sobą. Któregoś razu pan wychodząc nie domknął za sobą furtki. Suka wyszła – prawdopodobnie na swoją stałą spacerową trasę. Pech chciał, że zobaczyła ją kobieta związana z jedną z psich fundacji… Bez zapytania sąsiadów, bez najmniejszej próby ustalenia jej miejsca zamieszkania - suczka została zabrana, wywieziona i … zniknęła. Gdy właścicielowi udało się skontaktować z fundacją dowiedział się, że psa nie dostanie bo ten ma …. przerośnięte pazury. I zaczyna się koszmar.
Jak to opisano na jednym z portali
Fundacja trzyma psa w Domu Tymczasowym, nie wiadomo gdzie, zbiera kasę na miliony badań bo, jak wiadomo, starość daje się wyleczyć a kilkunastoletni pies nie ma prawa mieć żadnych zdrowotnych przypadłości. Mimo że wójt gminy wydaje decyzję o zwrocie psa właścicielowi, nieszczęsny staruszek od paru miesięcy ulubienicy nie widzi. Na dodatek zostaje oskarżony o znęcanie się (bo te pazury, wicie rozumicie, za długie a poza tym leczył sukę u weterynarza którego fundacja nie lubi) w odwecie za to, że ośmielił się przeciwstawić i nie jest odpowiednio pokorny wobec bóstwa… tego, co ja mówię: szefowej organizacji.
Historię Diany szczegółowo zrelacjonowano też TUTAJ
Inna historia: Pani w zaawansowanej ciąży, na ostatnie dni przed porodem oddaje swojego ukochanego maltańczyka pod opiekę rodzicom. Nie ma już siły chodzić z nim na spacery. Rodzice mają domek z ogródkiem. Pies okazuje się jednak przedsiębiorczy. Pokonuje ogrodzenie. Parę godzin błąka się po okolicy. Zostaje „odłowiony”. Zaalarmowana właścicielka wszczyna poszukiwania i namierza swojego pupila. Mimo, że przyjeżdża do fundacji z książeczką zdrowia, smyczą, zdjęciami – słyszy, że psa nie dostanie. Został skierowany na leczenie. Będzie miał operowane rzepki kolanowe ( zabieg u małych psów drogi ale raczej nieskuteczny). Pani jedzie do kliniki. Tam też psa nie chcą oddać. Bo  fundacja go przywiozła, bo koszty leczenia. Pani chce zapłacić. Ściana. Gdy nie działa perswazja i płacz, ostatecznie podstępem – „porywa” własne – oszalałe ze szczęścia zwierzę. Tym samym historia kończy się happy endem.
Właścicielka boksera Irysa, musi walczyć dłużej. Przez wiele tygodni handryczy się z fundacją, do której trafił jej pies po zaginięciu. Choć ta sama się do niej zgłasza - kwestionuje dokumenty, udziela błędnych informacji o wieku zwierzęcia, gdy tymczasem jego zdjęcie widnieje na stronie jako przykład skuteczności działań „przyjaciół zwierząt”. Pies był już przeznaczony do kastracji i adopcji. Ostatecznie dzięki pomocy wielu osób - mieszkająca w Łodzi kobieta odbiera swoje zwierzę z Gdańska, w fatalnej kondycji psychicznej i fizycznej. Kontakty z fundacją wspomina jednak jako koszmar.
Młodemu człowiekowi ginie amstaf. Znajduje fundację która „zaopiekowała się”jego psem. Ma dokumenty. Pies jest zaczipowany. Przez telefon słyszy jednak, że psa nie dostanie. A w ogóle nie wiadomo gdzie pies teraz jest. Nie pokażą mu go. Nie sprawdzą czy pies go poznaje. I może sobie zgłaszać sprawę na policję, czy do prokuratury. Młody człowiek wykazuje sporo determinacji. Udaje mu się ustalić miejsce pobytu czworonoga. Odzyskuje go niemal siłą.
Czternastoletnia Lucky ma troskliwych właścicieli. Ale zaczyna chorować. Tak naprawdę jej życie dobiega naturalnego końca. Jest leczona. Ale rokowania są takie sobie. Chcąc jej zapewnić lepszą opiekę pani, idąc do pracy zamiast zostawić ją samą w domu powierza - mamie. Mama nie zauważa, kiedy pies na klatce schodowej wymyka się przez drzwi. Lucky trafia do fundacji. Ta stwierdza, że pies ma za długie pazury. I ogólnie jest zaniedbany. No bo… od kiedy zachorował stracił na wadze. Fundacja tworzy internetowe”wydarzenie”. Opisuje, że pies wygląda na 3 lata (choć ma 14). Zgłasza wniosek o tymczasowe odebranie psa oraz podejrzenie znęcania się nad nim. Właścicielka jest przekonana, że pismo o „wszczęciu postępowania” przez urząd miasta jest wyrokiem. Tymczasem fundacja funduje psu chemioterapię, biopsję. Planuje wyrwanie zębów, operację śledziony- mówi, że pies będzie do adopcji. I zbiera fundusze i dary.
Właściciele Amora od dwóch lat nie wiedzą gdzie przebywa ich pies. Mimo, że przeciw fundacji, która się nim „zaopiekowała” wystąpili do sądu i uzyskali korzystny dla siebie wyrok. Po długim procesie , w którym prawnik organizacji próbował im udowodnić, że znęcali się nad własnym zwierzęciem – co ostatecznie zostało obalone na podstawie zeznać świadków i weterynarzy – prawnie są zwycięzcami. Co z tego, kiedy fundacja nadal nie chce wydać im psa. Bo jak twierdzi już go nie ma , uciekł…
Przypadek Diany jest najbardziej drastyczny. Gdy jej właściciel zdobył informację o miejscu pobytu swojej suki, ta jak się okazało … zdechła. W prowizorycznym schronisku, w budzie. Z dala od człowieka, którego całe życie kochała. I który na świecie miał już tylko ją. Starszy pan przejął się stratą do tego stopnia, że miesiąc potem sam umarł…
Wiadomość z ostatniej chwili jest taka, że fundacja chce teraz zwrotu kosztów rzekomego leczenia psa od spadkobierców zmarłego. Czy można sobie wyobrazić większy cynizm?
Takich przykładów jest więcej. Są relacje, dokumenty, świadkowie i poszkodowani. Wszystkie sprawy mają podobny scenariusz. Gdy zabłąkane zwierzę trafia do takiej organizacji, jej działacze w imię pseudoopieki – miast zwrócić psa właścicielowi – co wdawałoby się logiczne, robią wszystko - by nie go oddać. Najczęściej z automatu uruchamiają przeciwko właścicielom prawnicze procedury, wyszukują fałszywe zarzuty…

Czasem pada wprost propozycja przeniesienia prawa własności na fundację.
Potem zaś w sprawozdaniach wykazuje się „ruch w interesie”. Nieważne, że odebrany pies trafia z kanapy do prowizorycznego do schroniska, na klepisko, w stado innych nieszczęśliwych zwierząt. Choć mógłby wrócić do domu. Nieważne, że tęskni. Ewentualnie jest poddawany różnym absolutnie zbędnym bolesnym zabiegom. Czasem – trafia do nowego domu. Bez względu na to, że ten pierwszy wciąż na niego czeka. Że płaczą po nim dzieci. Ale jest pretekst, by organizować kolejne akcje „pomocowe”. By ubiegać się o 1 proc. z podatków. A, że z tych zebranych pieniędzy większość idzie zamiast na leczenie i karmę , na promocję danej fundacji i drogich prawników – mało kto już docieka…
Jako żywo przypomina mi to nagłośniony kilka lat temu skandaliczny proceder odbierania dzieci – ubogim rodzicom. I z zachowaniem skali i proporcji – jest podobnie oburzający. To coś wyjątkowo paskudnego, gdy wyrastające jak grzyby po deszczu fundacje, swoją misję traktują w sposób tak wypaczony. Żeby nie mówić „cyniczny”. Być może tam, gdzie dobroczynność przeradza się w system – przedmiot tej dobroczynności przestaje się liczyć. Ważne stają się mechanizmy i procedury. Może to po prostu kolejny sposób wyłudzania pieniędzy? Nie wiem. Nie chcę przesądzać, że każda „psia organizacja” działa wedle tego schematu. Na pewno są i takie, które nie rozmijają się z powołaniem. Są -mam nadzieję – prowadzone przez uczciwych i wrażliwych ludzi. Opiekują się bezdomnymi i naprawdę skrzywdzonymi stworzeniami. Mam nadzieję, że takich jest większość. Ale na pewno nie wszystkie. Więc warto uważać kogo, w porywie serca – wspieramy.
A przy okazji. W najbliższym czasie w sejmie posłowie z parlamentarnego zespołu przyjaciół zwierząt chcą na powrót zająć się ustawą o ochronie zwierząt. O ile mi wiadomo fundacyjne lobby – zabiega przy okazji o zwiększenie swoich uprawnień. Tak, by np. „działacze” mogli odbierać zwierzęta właścicielom uznanym za nieodpowiednich - bez asysty policji. Byłabym ostrożna. Pole do nadużyć jest tu ogromne. I choć pojedyncze przypadki nie mogą podważać samej idei społecznej opieki nad zwierzętami – warto poddać takie organizacje lepszej kontroli. Bo samo powołanie czegoś pod nazwą „pomoc dla zwierząt” nie musi oznaczać, że taka pomoc faktycznie zaistnieje.
Jestem zwolenniczką zaostrzania kar za znęcanie się nad czworonogami i wydawania wyroków bez zawieszenia w przypadku udowodnionego okrucieństwa. O ile wiem taki projekt jest już przygotowany przez ministerstwo sprawiedliwości. Ale walka z bezdusznością musi być realna, a nie jedynie na papierze.
Z podobnym problemem mamy już przecież do czynienia w przypadku samorządów i ich walki z bezdomnością psów. Samorząd podpisuje umowę z rakarzem, schroniskiem – przydziela środki. I nic go nie interesuje. Czy pies trafia w humanitarne warunki, ma szansę na adopcję, czy do „umieralni”. Czy też może jest wypuszczany w innej gminie, by można było go jeszcze raz „odłowić”i zainkasować pieniądze. O takich procederach informował kilka lat temu choćby raport NIK-u.
Smutne, że wszystko to dzieje się za nasze pieniądze. A co gorsza z odwołaniem się do naszego serca i … naiwności. I to chyba uwiera najbardziej.*



Dziennikarka, absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie
Warszawskim. Pracowała w "Życiu", "Gazecie Polskiej" , "Fakcie", a także w TVP, m.in. w programach "Misja specjalna" , "Panorama" i "Wiadomości".


Artykuł został opublikowany 30 listopada tego roku na portalu społecznościowo – politycznym wPolityce.pl

*Artykuł został opublikowany za zgodą Autorki.

   P.S. Oboje z Olgą chcielibyśmy tym postem zamknąć już raz na zawsze temat rozmnażania naszych własnych psów. Mamy więc nadzieję, że Marta K. czy też inne zainteresowane osoby wypiszą się tutaj do syta z tego co im na wątrobie leży i więcej nikt nie będzie nas nękał, obrażał, wywierał presję, pouczał albo sugerował, iż jesteśmy tacy i owacy. Jest przecież tyle innych, ciekawszych tematów, jak chociażby fundacje pro animals czy też uroda zimowych pejzaży...


Z poważaniem:

Olga i Cezary
oraz Zuzia, Jacuś oraz ich córeczki: Hipcia i Misia





156 komentarzy:

  1. Zawsze powtarzam, ze fanatyzm jest gorszy od dzumy. I tyle mam w tym temacie do powiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ekstremalne poglądy, Pantero- to też samo zło.
      A Wam życzę wiele radości z życia i psów.
      Mam psa ze schroniska, więc może nie będę podejrzana:D
      A Jaworowe psy cuuuudneeeee!

      Usuń
    2. Pantera
      Krótko i do celu. Obawiam się, że każdy z nas nie wyłączając Cezarego nosi w sobie pierwiastek fanatyzmu, któremu pozwala się lub nie na ukierunkowany rozwój, a przy tym jego siła ujawnia się w konkretnych okolicznościach, często w formach mu pokrewnych.

      Li
      Mocne czy ekstremalne poglądy wynikają z silnego charakteru lub wręcz odwrotnie, są tarczą używaną do zasłonięcia własnych słabości. Myślę, że każdy ma prawo do takich czy innych zachowań(wypowiedzi) czy poglądów, ale nie ma prawa implikować ich siłą. Nie bardzo rozumiem dlaczego podejrzana? I my życzymy wszelkiej pomyślności.

      Usuń
  2. Marta chyba czyta posty wybiórczo.Jacuś przeca już się pozbył swoich klejnotów.
    Misia taka radosna:)))
    Artykuł przeczytam później.Porządki gonią:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam ów artykuł i jestem bardzo zbulwersowana zachowaniem owych"obrońców".Nie chciała bym nigdy znaleźć się na miejscu takiego właściciela,któremu w taki sposób zaopiekowano się psem i podejrzewam siebie iż prędzej by mi psa oddali niż próbowali mnie"załatwić"tak jak wymienionych w artykule właścicieli.Wrrr

      Usuń
    2. Zastanawiałem się nad tym. Jednak, czy można być aż tak wybiórczym? Typowa taktyka, by opinie wyglądały na lepsze kreując tło nicości. A artykuł polecam!
      Niestety tego typu artykuły nie mają siły przebicia ze względu na forsowaną poprawność polityczną, presję lobby fundacyjnego i nie dotyczy tylko psów. Pokazanie drugiej strony problemu daje szansę na pełną ocenę stanu faktycznego i tak trzymać. Utrzymywanie społeczeństw w ciemnocie daje swobodę manipulacji i wartki nurt funduszy, które w minimalnym stopniu są używane zgodnie z przeznaczeniem.

      Usuń
  3. Kochać psa i opiekować się nim jest o wiele trudniejsze niż wypisywanie obraźliwych komentarzy! Fanatyczni obrońcy czegokolwiek robią więcej szkody niż pożytku. Sercem jestem z Wami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Interes ponad wszystko! Zawsze tak było, hurma małych ludzi używana jest do kreowania bogactwa jednostek, a im pozostaje wątpliwa satysfakcja. O dziwo społeczeństwa budzą się z letargu, coraz częściej pod wpływem artykułów podobnych do przytoczonego. Cieszy mnie fakt, że jest grupa ludzi odważnych, niebojących się i przywracających do normalności zaistniałe wypaczenia.

      Usuń
  4. Typowy przykład na potwierdzenie tego, że czasem dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane.
    Też bardzo szanuję panią Sumińską, ale to nie znaczy, że jest moim guru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre rady, chęci, zamierzenia przeważnie obracają się przeciwko. Często wyciągnięta ręka zostaje odcięta. Fantastyczna idea w zamyśle, poddana formalnemu na pozór mechanizmowi, obróbce i przetwarzaniu staje się dzięki manipulacjom źródłem dochodu dla tych najbliżej żłobu. No cóż…

      Usuń
  5. popieram Martę K. co do zasady, którą wyraża cytując D. Sumińską: "Dopóki jest chociaż jedno zwierzę w schronisku, dopóty nie wolno nam rozmnażać zwierząt". Popieram, mimo że jestem o te dwa pokolenia od niej starsza ;-) bo trudno myśląc (po prostu myśląc) nie zgodzić się z tymi słowami.
    Natomiast przytoczony artykuł jest po prostu nieuczciwy. Asekurując się, że "może nie wszystkie" fundacje działają w złej wierze, "może większość" jest w porządku (cytowałabym, ale nie da się skopiować z posta) podaje mnóstwo uszczegółowionych przykładów świadczących o czymś przeciwnym. Nie ma linka do artykułu, dlaczego?
    Mam wrażenie, że pisząc publicznego przecież bloga nadmiarowo (i bywa, że nieprzyjemnie) reagujecie na krytykę, której przecież możecie się spodziewać, bo czytają was różni ludzie. Wystawianie Marty pod osąd przychylnych wam komentatorów również uważam za nieuczciwe- względem siebie, bo pokazuje was w krzywym zwierciadle, i względem komentujących, stających się instrumentem popierania waszych racji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nie wolno nam..."
      O ile lepiej by to brzmiało, gdyby było w takiej postaci: "Lepiej nie rozmnażać".
      Na ziemi jest tyle zła, ludzie robią tyle rzeczy, których rzeczywiście nie wolno robić, że akurat w rozmnożeniu zwierząt, którymi właściciel się opiekuje nie widzę najmniejszego problemu.
      Tak tu zaglądam jeszcze oczekując naiwnie, że może ludzie, których kiedyś łączyła sympatia przebaczą Oldze, że nie adoptowała ze schroniska jeszcze dwóch psów, a poszła za głosem serca i podjęła samodzielną decyzję, której już ponosi skutki.
      Jak widać podziały ludzi istnieją nie tylko na polu politycznym czy religijnym.
      Owszem, ludzie powinni myśleć, ale przede wszystkim myśleć sercem, czyli odczuwać. Wtedy większość krytykujących zrozumiałaby, że ta sytuacja jest INNA niż w przypadku niefrasobliwych ludzi, którzy nie pilnują swoich psów, pozwalają im biegać na luzaka po ulicach i się rozmnażać.
      Nie wolno nam chyba tylko kogokolwiek krzywdzić. A Olga tą fala krytyki i ostracyzmu czuje się skrzywdzona. Ktoś użył nawet w komentarzu słowa "dno". Takie słowa bolą...

      Usuń
    2. Ja nie mam więcej nic do powiedzenia, oprócz podpisania się pod tym co napisała Maksiuputkowa. Pozdrawiam Jaworów ze wszystkimi zwierzętami :)
      Regina

      Usuń
    3. może by i brzmiało "lepiej", ale słabiej. Rozumiem, że ludzi nie przekonuje się siłą, ale na froncie używa się języka wojny. Liczni weterynarze, wolontariusze i pracownicy schronisk i fundacji, obrońcy praw zwierząt są na froncie i to też można zrozumieć.
      Trudno usprawiedliwiać zło większym złem, prawda? A zło w tym przypadku, jak już napisano, polega na tym, że rozmnażając zwierzęta odbiera się prawo do godnego życia, a często życia w ogóle, tym już urodzonym. Wiem, nie powinniśmy decydować o czyimś życiu i śmierci. Ale jesteśmy odpowiedzialni za to, co oswoiliśmy. Dlatego nie uważam, że opisana sytuacja jest "inna", "wyjątkowa". Jest typowa, wynika z braku refleksji, odruchu/potrzeby serca, tendencji do antropomorfizowania i postrzegania przez własny pryzmat.
      Nie wolno nam krzywdzić... kogokolwiek... zwierzęta to też ktoś. Ktoś słabszy w tej sytuacji, ktoś zależny od naszych nieodpowiedzialnych decyzji.

      Usuń
    4. Do niedawna zwrot "obrońca zwierząt" kojarzył mi się wyłącznie pozytywnie.
      Dziś zrozumiałam, że muszę zweryfikować swoje poglądy.

      Usuń
    5. Przypominam, że przykazanie "NIE ZABIJAJ" nie odnosi się tylko do zabijania ciała.
      Nie zabijaj w kimś godności i radości życia swą nieuzasadnioną, miażdżącą krytyką.
      Nie rozmnożyłam swoich psów, ale jak pomyślę, jak byłabym napiętnowana, gdyby tak się stało, to lepiej nie mówić...
      Każdy chyba w życiu podjął jakąś nienajlepszą decyzję bądź z braku refleksji, odruchu, potrzeby serca, ze zmącenia umysłu, ale niech każdy sądzi się sam. Na szczęście na Sądzie Ostatecznym nie będzie nas sądzić ani pani Sumińska, ani społeczność internetowa. I tylko to mnie pociesza.
      Trzymaj się, Olgo!

      Usuń
    6. Tak, każdy sądzi się sam- lub poddaje pod osad, np. pisząc post na publicznym blogu. Jeżeli uczy się na błędach, to może się spodziewać, że będą mu wybaczone. Jeżeli je powtarza, manipulując w dodatku czytelnikami- to chociażby te socjotechnike trudno wybaczyć.

      Usuń
    7. Poszłabym dalej. Dopóki jest choć jedno dziecko w domu Dziecka czy innej placówce, dopóty nie wolno nam mieć własnych (się rozmnażać)?

      Usuń
    8. Pellegrino,toż samo cały czas"lata"mi po głowie.

      Usuń
    9. Orko, nie uosabiaj zwierząt. Zwierzęta nie tworzą rodzin opartych na więzach krwi. Trudno zatem porównywać naszą potrzebę posiadania dzieci z ich potrzebą. Gdyby Jacuś nadal miał "jaja" w niedługim czasie pokryłby własne "córki". Nadal uważasz porównywanie ludzi do psów za właściwą analogię?

      Usuń
    10. Megimoher
      W sprawie zarzutów formalnych. Zastanawiałem się nad dodaniem linka do artykułu… Po co? Jest źródło, miejsce publikacji, autorka, data i przeciętny użytkownik nie powinien mieć problemu z dotarciem do oryginału. Myliłem się przeceniając możliwości… Odniosę się też do możliwości kopiowania. Rzeczywiście prawy przycisk nie działa i tak ma być, ja tak chcę. Jednak przeciętny użytkownik powinien obejść niedogodność, a jak nie potrafi to może wydrukować czy w końcu nauczyć się na pamięć. Nie, lepiej zwalić winę na autorów bloga przykrywając tym określony brak umiejętności.
      A ja nie popieram matryK! I co? I nie do końca zgadzam się z przytoczonym cytatem. Czy powyższa opinia odnosi się także do psich farm? Rasowe psy również trafiają do fundacji. Tam też są rozmnażane psy na ogromną skalę w celu osiągnięcia korzyści materialnych, tylko i wyłącznie.
      Megi, jesteś starsza o dwa pokolenia, toż ona jeszcze się nie urodziła, nie istnieje. Więc kto to napisał?
      Wszystkie pozytywne opinie o fundacjach zostały już dawno spisane pod dyktando… Mówię, same cudowności… Wreszcie Pani Annie Sarzyńskiej udało się przebić przez barierę przemilczania… Białe jest bardziej czarne, a czarne bardziej białe. Ludzie myślący potrzebują informacji z przeciwstawnych końców, a nie papki… My już nie niemowlaki, choć i te wypluwają ją ze wstrętem.
      Mamy prawo do reagowania na krytykę, nawet nadmiarowo. Mamy prawo do własnego zdania i niekoniecznie musimy zgadzać się krytykantem. Co?... Zabolało, że nie jesteśmy podatni na… i tu długa lista, której nie przytoczę ze względu na objętość. Poza tym zrozum, że to martaK przyszła na nasz blog i to ona sama poddała ocenie zawartość komentarza. To myśmy dali jej szansę na dopełnienie swoich wypowiedzi, dowolnego rozpisania się. Nie wiem dlaczego, ale wszystko rozumiesz opacznie i tendencyjnie. My nie dzielimy komentatorów na przychylnych czy nieprzychylnych. Uczciwie postawiona sprawa, nie myślisz? Każda opinia jest mile widziana(bez obelg) bez względu na ciężar. U nas nie ma krzywych luster, o czym piszesz?
      Zabraniasz komentującym wyrażania swoich opinii? To zakrawa na zamordyzm. Ale.. ale, chwali się, że stanęłaś przed nami z podniesioną przyłbicą, w przeciwieństwie do tych, którzy czają się opłotkach.

      Maksiuputkowa
      Przytoczony cytat, choć szczytny nie precyzuje czego dotyczy. Ogólnie zwierząt. Jakich zwierząt? No dobra tych w schroniskach. Czyli jakich? Tych z ulicy i tych z psich farm. Każdy interpretuje, jak chce! A może tylko tych z ulicy? Ale i psy z farm uciekają od właścicieli lub są przez nich wyrzucane. Czy rasowe psy z ulicy są inne niż te nierasowe? Błędne koło! W powyższej sytuacji doprowadźmy też do zamknięcia psich farm. Bezwzględnie.
      Masz rację, wiele osób nie powinno opiekować się psami. Robią to bo sąsiad już ma, a to modne, a to…

      Regina
      Dzięki za pozdrowienia. Też podpisujemy się pod słusznymi opiniami!

      Usuń
    11. Megimoher

      Trudno o większy brak logiki. Chyba z braku refleksji nad samym sobą. Typowe podejście aparatczyka do tematu i kupa sloganów. Ludzie rozmnażając się zabierają prawo do godnego życia już żyjącym. Trudno o większe bzdury! Megi, napisz wreszcie coś od siebie, tak z serca, a pewnie je masz i od siebie. A pokaż mi osobę, która nie postrzega przez własny pryzmat czy interes. Wszystkie relacje pomiędzy ludźmi bazują na tym tworząc kręgi interesów. I na koniec nie wkładaj nam swoich rasistowskich teorii w nasze usta. Brr… Przeczytaj poniższe komentarze, może pomogą, daj bosze!

      Maksiuputkowa
      Niestety wyłącznie pozytywne sprawy, zjawiska, zależności, itp. nie istnieją, a ciągła weryfikacja poglądów jest, jak najbardziej wskazana. Osobiście nie wzbraniam się, jednak stosuję analizę pierwotną tematu.
      Zabijanie ciała to akcja jednorazowa, zabijanie duszy jest bardziej wyrafinowane i bolesne. Ciągnie się latami. Nasza decyzja o adopcji Jacusia była błyskawiczna, lecz bazowała na wcześniejszych przemyśleniach i planach na przyszłość. Absolutnie NIKT nie jest w stanie rozliczyć mnie z moich nikogo niekrzywdzących zachowań.

      Megimoher
      Dlaczego zaraz mówimy o osądach? Czy nie istnieje inna forma komunikacji? Widać zachowania z własnego podwórza. Każdego należy osądzać i tyle. A gdzie cała reszta? Kto tu manipuluje? Nie wstydzisz się? Daliśmy szansę marcieK by mogła wypowiedzieć się. Tymczasem wzięłaś ją w obronę, okopałaś się w stekach sloganów i marszowych haseł, za którymi nie ma nic. Absolutnie przejęłaś jej rolę. Jesteś bezbronna, a ja do takich nie strzelam.

      Pellegrina i Orka
      Masz nadzieję, że tego typu podpowiedzi coś zmienią? Ja nie mam! Są pustki, których nigdy nie dopełni się. A szkoda. A mi zaczynają latać po głowie równoległe spostrzeżenia.

      Usuń
    12. Uwielbiam argumenty ad personam :-D

      Usuń
    13. Dokładniej poproszę, nie widzę związku z moim komentarzem.

      Usuń
    14. Marta K. pisze "gdyby Jacus nadal mial jaja w niedlugim czasie pokrylby wlasne corki".
      Ciekawa jestem czy Marta K. nigdy w zyciu nie slyszala o przypadkach ludzkich gdzie ojcowie pokrywaja wlasne corki? czesto za zgoda matki, ktora sie boi wlasnego meza i ojca jej dzieci. Co wtedy? Kto pozwolil tym ludziom sie rozmnazac????

      Usuń
    15. Dokładniej.
      Marta prosi, żeby nie uczłowieczać zwierząt. Gdzieś poniżej- żeby nie odbierać im godności antropomorfizując je. To bardzo ważne, bo człowiek- to nie brzmi dumnie. Choćby w świetle licznych komentarzy tutaj zamieszczonych.
      Cezary, linkowanie do źródła cytatu jest po prostu powszechnie przyjętą praktyką. Doprawdy niepotrzebna mi twoja złośliwość dotycząca oceny moich umiejętności guglowania (podobnie jak umiejętności obsługi komputera, braku refleksji i logiki oraz zamordyzmu). Rozumiem takie utrudnienia w przypadku, jeśli nie chcesz kogoś naprowadzić na źródło (np. nie chcesz być łączony z jakimś miejscem w sieci) lub przedstawiasz na blogu cenne autorskie treści (np. dobre zdjęcia). W tym wypadku to tylko dodatkowe (mało istotne, ale nieprzyjazne dla użytkownika strony) utrudnienie. Oczywiście drobiazg, bo nie o to chodzi.
      Nie popierasz Marty, to nie, i nic, jeśli pytasz. Już wystarczająco dobitnie to udowodniłeś. Jej racja, twoja racja. Tylko że jej racja ma uzasadnienie w faktach (bezdomność i inne nieszczęścia zwierząt są generowane przez ich nadmierną "podaż", tak mówią statystyki), a twoja jest fanaberią. Możesz sobie również wierzyć w teorie spisku, mnie nic do tego.
      Jeżeli zabolało, to co innego: krzywda zwierząt (psów), traktowanie Marty i innych czytelników. Dlatego w ogóle komentuję, bo generalnie szkoda czasu (nie w sensie- szkoda mi czasu na rozmowę, tylko- wiem, że nie będzie ona konstruktywna). Dlatego wzięłam w obronę nie tyle Martę, a stanowisko Marty- żeby wiedziała, że nie jest sama (bo przecież pisanie, że "pozwoliłeś jej się wypowiedzieć" to czysta hipokryzja wobec twoich licznych oceniających odpowiedzi) i żeby inni czytelnicy mieli szansę dowiedzieć się, że nie tylko ta żałosna oszołomka tak myśli.
      Pisząc komentarze powyżej odnosiłam się ściśle do tematu posta lub do komentarza przedmówcy, więc twoja ocena dotycząca mnie powyżej... jest tylko twoją oceną i świadczy o tobie.
      I, Cezary, mam wrażenie, że dobrze wiesz, o czym piszę. Nie musisz dzielić komentatorów, bo zostali sami przychylni- ci zmieszani z błotem, jak Marta pod poprzednimi postami, nie mają czego szukać w waszej fałszywej bajce.
      I dalej się nie wstydzę :-D poza tym możesz sobie strzelać, mam broń i tarczę ;-)

      Usuń
  6. Pani Marto, co ma piernik do wiatraka - w sensie, jakie znaczenie ma czyjś młodszy bądź starszy wiek odnośnie traktowania zwierząt? Nie stwierdzam żadnej analogii.
    Poza tym, w kwestii formalnej, mam jeszcze pytanie. Termin pokolenie rozumiany jest jako 30, 25, w ostateczności 20 lat. Jeśli jest Pani "o dwa pokolenia młodsza", to może mieć Pani co najwyżej dziesięć lat. W takim zaś przypadku...
    Wygląda na to, iż zastosowała Pani tę figurę stylistyczną celem (niech zgadnę) ironicznego zdystansowania się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetna uwaga! Użyłem jej w poprzednich komentarzach. Po prostu nie mogłem oprzeć się. Coraz bardziej wierzę, że komentarze martyK są napisane przez osobę cofającą się w latach, co widać po treści i stylu pisania. Lubię; „figura stylistyczna”. Pewnie kiedyś użyję tego zestawienia jeśli nie jest licencjonowane.

      Usuń
    2. Panie Cezary, nawet jeśli cofam się w latach to chyba jednak coś moje słowa dla Pana znaczą skoro poświęcił mi Pan całego posta? :)

      Usuń
    3. Pani martoK, rozczaruję; nic nie znaczą. Osobom o takich tendencjach nie ustępuję pola. Chciałem dać szansę wypowiedzenia się nie zdawkowo, ze względu na brak wulgaryzmów i urzekającą naiwność. Jestem roczarowany.

      Usuń
    4. Och! Tak mi przykro, że nie spełniłam Pana oczekiwań. Czyżbym nie była już "urzekająco naiwna"? Swoją drogą to komplement dla mnie: wolę być naiwna niż egoistyczna.

      Usuń
    5. Rozumiem, faworyzowane są skrajne wybory, a po środku pustka, czyli nic pomiędzy ścianą, a ścianą. I z tego względu też mi ogromnie przykro!

      Usuń
    6. A jak ta pustka pomiędzy ścianami ma wyglądać wg Pana? Czy w kraju gdzie jest tyle bezdomności możemy pozwolić sobie na niuanse? Chce Pan specjalnego traktowania, zrozumienia dla swojego postępowania. Ale z jakiej racji? Ja wręcz uważam, że Pana inteligencja zobowiązuje Pana do czegoś więcej niż tylko dbanie o własny ogródek.

      Usuń
    7. martaK
      Czy masz cokolwiek do zaoferowania pomiędzy prezentowanym ekstremizmem? Moja inteligencja… to już jawne pochlebstwo. Zrozum, że jeżeli nawet tak jest, to jestem nie jestem do niczego zobowiązany. Widzę, że bariery w pojmowaniu nie są do przebrnięcia. Musisz naprawdę dużo pracować, byś mogła przesunąć się o jeden szczebelek w wydumanej karierze.

      Usuń
    8. Widzi Pan, o pewnych sprawach można dyskutować, inne są, jak to się mówi, bezdyskusyjne. Jedną z takich bezdyskusyjnych spraw jest rozmnażanie zwierząt. Odebrał Pan potencjalny dom co najmniej dwóm psom, piszę co najmniej bo nie wiemy czy Pańskie zaufane osoby jednak nie rozmnożą swoich psów. (A także czy Pan znowu tego nie zrobi). O czym tu można dyskutować? Jaką barierę pokonywać?
      Gdyby nie rozmnożył Pan swoich zwierząt być może dla dwóch psów zmieniłby się świat za kratami na świat z własnymi ludźmi i domem.

      Usuń
  7. Przeciez Jaworowie uratowali bezdomnego, porzuconego psa, Jacusia, przejechali 500km by go zabrac do swojego siedliska i dac mu szczesliwe zycie...! czy trzeba lepszego przykladu no ich postawe wobec zwierzat?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie liczę na ułaskawienie przez ludzi, którzy nie mają żadnego do prawa do oceniania mnie. Jedno wiem, że gdybym wypluł tu płuca to i tak fanatyk nim pozostanie. O ocenianiu napisałem powyżej. Podobno gorsze od dżumy.

      Usuń
  8. grazyno, a zagwarantujesz mi, że wszystkie dzieci Jacusia wiodą szczęśliwe życie?

    errato, z wikipedii: W socjologii pokoleniem nazywana jest grupa osób, która zwłaszcza ze względu na podobny wiek, doświadczyła jakiegoś szczególnego wydarzenia lub wydarzeń. Wyróżnianie takich pokoleń jest kwestią konwencji (...)

    Pellegrino, naprawdę nie widzisz różnicy? czy psy tworzą rodziny jak ludzie? oparte na więzach
    krwi?

    Maksiuputkowo, psy też mają prawo do godnego życia; dajesz mi gwarancję, że wszystkie psy Państwa
    Jaworów takowe mają lub mieć będą? dajesz mi gwarancję, że ktoś np. wierny czytelnik tego bloga, nie rozmnoży swoich psów zachwycony słodką wizją macierzyństwa u Państwa Jaworów? dajesz mi gwarancję, że później ten wyimaginowany czytelnik NIE ZABIJE swoich psów, bo nagle okaże się, że sytuacja go przerosła? że nie jest w stanie utrzymać tylu psów ani znaleźć im tylu domów?
    Państwo Jaworowie powołując się na bardzo szkodliwe mity typu: samica przynajmniej raz w życiu powinna mieć szczeniaki, wyrządzają pośrednio bardzo dużą krzywdę innym psom;

    najlepiej u mamy, a Państwo Jaworowie nie są wg Ciebie fanatyczni? jesteś pewna, że to oni mają rację? bo znasz ich lepiej niż mnie?

    Orka, nie mieli innego wyjścia, ten czuły tatuś Jacuś niedługo pokryłby własne córki...a przepraszam, zrobiłby im dzieciątka ;)

    Li, i Ty Brutusie przeciwko mnie?

    Anno Mario P. a jakbyś chciała rozwiązać problem bezdomności zwierząt w tym kraju, ich nieodpowiedzialnego rozmnażania? czule przemawiając do ludzi? słodko ich upominając? przyzwalając na niewielkie odstępstwa bo to akurat Twoi znajomi? jednym pozwalając rozmnażać a drugim nie?
    za Państwa Jaworów dajesz mi gwarancję bo ich znasz (osobiście?) a co z pozostałymi, którzy rozmnażają swoje zwierzęta? popierając Państwa Jaworów dajesz zielone światło innym, jesteś pewna, że Ci inni są równie odpowiedzialni?


    megimoher, zazdraszczam elokwencji i umiejętności dobierania właściwych słów, to Ty powinnaś grać tu pierwsze skrzypce :) w każdym razie wielkie dzięki za Twój głos w sprawie,

    Moi Drodzy, zrozumcie wreszcie o co tu chodzi - chodzi o to, że oswoiliśmy kiedyś zwierzę zwane wilkiem, udomowiliśmy go i stał się psem. My jako ludzkość ponosimy za to ODPOWIEDZIALNOŚĆ.
    I to NASZĄ winą jest, że w ogóle w schroniskach są zwierzęta i cierpią tam okrutnie. Bo to my je OSWOILIŚMY. Bez nas psy byłyby dzikimi zwierzętami, żyjącymi na wolności i czerpiącymi radość z życia. Tymczasem większość psów i kotów w tym kraju spędza swoje życie za KRATAMI. Te które nie są w schroniskach, nie zawsze mają lepiej. Bywają BITE, głodne, samotne.
    Jedyny sposób, żeby zaradzić bezdomności i traktowaniu zwierząt jak rzecz to PREWENCJA czyli NIEZGODA NA ROZMNAŻANIE. Im mniej będzie psów i kotów na świecie, tym lepsze warunki będziemy mogli im zapewnić. Dać im coś więcej niż schronisko czy łańcuch.

    Dlatego Państwo Jaworowie rozmnażając swoje psy postępują ŹLE. A chwaląc się tym na blogu dają PRZYKŁAD innym, że warto rozmnażać.
    Ponadto używają fałszywych argumentów, że każda samica powinna chociaż raz w życiu mieć szczeniaki. UOSABIAJĄ psy pisząc o nich w kategoriach macierzyństwa i tacierzyństwa. Odbierają im GODNOŚĆ, nadając im ludzkie cechy. Pośrednio NAMAWIAJĄ innych do takiego samego postępowania bo PRZYKŁAD płynie z góry.

    Czytelniku tego bloga, czy z odruchu serca, czytając o urokach macierzyństwa, nie pomyślałaś/łeś o swoich zwierzętach, że coś im odbierasz? Że gdybyś miał warunki to przecież co by szkodziło? Że może jednak Pikunia/Pusia/Saba/Kuba/Felek marzą o dzieciach?
    Czy nie czujesz niebezpieczeństwa jakie czai się w tym toku rozumowania? Że ktoś inny, być może mniej mądry od Ciebie, zaraz z ochotą rozmnoży swojego Pimpusia bo to przecież takie fajne. Bierzesz za to odpowiedzialność?




    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, nareszcie doczekaliśmy się rozwiniętej wypowiedzi. Trudno z nią dyskutować.
      Powtórzę;
      „Białe jest czarniejsze, a czarne bielsze’. I żadnego komentarza do artykułu Pani Anny Sarzyńkiej? Śliski temat i pomijamy. Bardzo wygodnie.

      Usuń
    2. A dlaczego mam się odnosić do śliskiego tematu, skoro nie brałam udziału w tej sprawie? To Pan ją wywlókł, żeby udowodnić, że obrońcy zwierząt mają najpewniej nie po kolei w głowie. Uważam, że to niezbyt eleganckie z Pana strony. Widocznie brakuje Panu innych argumentów, stąd rozpaczliwe próby uchwycenia się czegokolwiek co poparłoby Pana sposób postępowania.

      Usuń
    3. Jasne, cofanie się rakiem to często spotykane przeciwdziałania. Żeby wziąć udział w sprawie należy go przeczytać przed wypowiedzią z góry skazującą go. Eleganckie to mam spodnie, a prezentowana postawa jest bez zarzutu. Zapewniam, że argumentów mi nie brakuje, jednak argument mogę użyć tylko, jako kontrargument, a takich brak.

      Usuń
    4. dzięki Marto, napisałaś w sedno- ZŁY PRZYKŁAD to słowa- klucze. ZŁY PRZYKŁAD, zły casus opisany na blogu, którego czytelnicy- również na podstawie komentarzy- mogą odnieść wrażenie, że takie postępowanie jest ok.

      Usuń
  9. Czytam i czytam i pytam dziewczyno czy Ty naprawdę nie znasz złych ludzi? Takich do szpiku kości złych, takich co trzymają psy na krótkich łańcuchach i wypuszczają na noc by sobie upuścił. Takich co rozmnażają i topią szczeniaki? Wiem że nawet nie chcesz takich ludzi poznać, trzeba byłoby znaleźć sposoby by do nich dotrzeć. Znalazłaś więc łatwiejszy cel, nie wymagający wysiłku, łatwy zastępczy cel.
    To mi podchodzi pod stalking, upatrzenie sobie jednego człowieka, tutaj dwoje ludzi i maltretowanie ich słowami. Krzyczysz do ludzi piszących i logicznie i mądrze - a zagwarantujesz MI MI że tamci co wzięli suczki nie będą ich rozmnażać aaaa zagwarantujesz MNIE to? No zagwarantujesz MNIE to? Dalej grzmisz: a kto im dał (Jaworom) pozwolenie na to by ich sunia miała dzieci? No KTO? Czy JA wydałam im takie pozwolenie, co? No wydałam? Czy dajesz MNIE!!! MNIE czy dajesz gwarancję że ktoś czytający tego bloga, nie rozmnoży swoich psów? No dajesz MNIE taką gwarancję? Kto im pozwolił na odruchy serca na antropomorfizowanie wreszcie na odbieranie psom godnego życia? Przecież ludzie słuchają Jaworów i czytają i na bank rzucą się do rozmnażania ... psów, znaczy się oczywiście. Nie można porównywać psów do dzieci grzmisz, psy to nie dzieci ludzkie, to ludzie mają prawo do nie kochania i porzucania nie psy, psy nie tworzą rodzin, ludzie tak, więc są na wyższym poziomie ludzie znaczy są a o psy ludzie muszą dbać, nie rozmnażać pod żadnym pozorem, by potem kochać. Świństwo normalnie i kto im dał do tego prawo trzeba zwalczać takich ludzi jak Jaworowie z całą mocą, potępiać.

    Słowa pięknie brzmiące słowa a pod nimi kryjące się potężne ego. Ego, które wie na jakiej strunie zagrać by czułostkowość w sercach obudzić. Słowa które mają dokuczyć i zniszczyć, słowa złe, chociaż brzmią pięknie w argumentach zgodne z piątym przykazaniem rzecz jasna pojmowanym, na ile ograniczony umysł jest w stanie zrozumieć to przykazanie.

    Dziecko skup się na tych co zło czynią i mają takich jak Ty w ...... głębokim poważaniu, tam swoją energię wylej, rób krucjaty pod ich domami, skrzyknij podobnych do siebie, stań z transparentami pod ich domami tam gdzie pies z wrzynającym się łańcuchem bez jedzenia umiera godnie, bo ma godne życie. Piętnuj ich działania na forum gmin i wsi czy miasteczek w prasie wreszcie, tam Twoja energia się przyda i może nawet wyda owoce, ktoś zbuduje budę, czyjeś sumienie się obudzi, założy mniej ciężki łańcuch. To nie tylko praca wolontariuszki to także powinna być praca edukacyjna. Edukuj społeczeństwo nie Jaworów jak powiedziałam to podchodzi mi pod stalking.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. elkiblog a Państwo Jaworowie to nie społeczeństwo? Ich postawa nie jest tym bardziej groźna, że mogą być wzorem dla zwyrodnialców? Bo swoją postawą udowadniają, że każdy może beztrosko rozmnażać swoje zwierzęta?
      Właśnie dlatego, że Państwo Jaworowie są inteligentni, mądrzy i dobrzy nie powinni byli zrobić tego co zrobili. I dlatego ich "prześladuję" bo od mądrych ludzi wymaga się zawsze więcej, a więc i społecznej wrażliwości.

      Usuń
    2. Zacznij słonko edukować złych. Od siebie też wymagaj więcej.

      Usuń
    3. Zawsze trzeba wymagać od siebie więcej niż od innych. Słuszna uwaga.

      Usuń
    4. Nareszcie coś dotarło... jest nadzieja.

      Usuń
  10. Nikomu nie daję gwarancji, bo takiej gwarancji nie ma. Sama nie mam gwarancji, że dożyję do jutra. Życie odpowiedzialne nie opiera się nie na gwarancji, ale na ufności. Ufam, że państwo Jaworowie zrobią wszystko, co w ich mocy, by ich psy miały godne życie.
    I o ile rozumiem, że są przypadki, gdzie istnieje odpowiedzialność zbiorowa (na przykład zatrute powietrze w Krakowie i innych polskich miastach), gdzie wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu winni, to nadal nie uważam, że chęć posiadania szczeniaków od własnej suki przekłada się na los bezdomnych zwierząt. Każda ideologia jest dobra na papierze i każdy, w tej, jak to określiłaś - wojnie, będzie wytaczał argumenty ze swojego działa. Takie, które wspierają jego tezę. Nie ma też żadnej gwarancji, że ludzie adoptujący zwierzęta dbają o ich los. W lipcu ubiegłego roku sama interweniowałam w sprawie zaniedbanego Guliwera, którego pan zabrał ze schroniska i kochał go tak samo mocno, jak alkohol: https://www.facebook.com/EKOSTRAZ/posts/10154380057198501
    Nadal uważam, że państwo Jaworowie rozmnażając swoje psy postąpili neutralnie. A jeśli dają ludziom jakikolwiek przykład, to niech się ludzie od nich uczą szczerości, skromności, pracowitości, dobroci, odwagi życia po swojemu i odpowiedzialności. Wpędzanie ich w poczucie winy z pewnością nie wyjdzie na dobre już żyjącym psom.
    Teza, że nagle wszyscy będą chcieli za ich przykładem rozmnażać psy jest podobna do tej, że nagle wszyscy zaczną żyć tak, jak w modnym serialu albo innym mocniejszym filmie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maksiuputkowo ale sama napisałaś, że gwarancji na nic nie ma. Również na to, że ludzie nie pójdą za ich przykładem. Poza tym pominęłaś fakt, że nie wszystkimi swoimi szczeniakami Państwo Jaworowie się opiekują. Weź pod uwagę, że z tych szczeniaków mogą narodzić się kolejne. Bo tak naprawdę powierzając swoje psy innym ludziom, Państwo Jaworowie utracili kontrolę nad ich losami i losem ich potomstwa.

      Usuń
    2. MartoK, mogę Ci podziękować za jedno: angażując się w czytanie i pisanie komentarzy jakoś w międzyczasie niespostrzeżenie urodziłam kamień nerkowy. To nie Twoja zasługa, ale mogłam skoncentrować się na czymś innym, niż na bólu.
      Skoro już wiem, że jesteś przedstawicielką młodego pokolenia, to jako osoba 55+ przekażę Ci pewną informację. Może poszerzą Ci się horyzonty myślenia. Nie wiem, czy jesteś już na tyle dojrzała, żeby zaakceptować życie takim, jakie jest i uznać, że nie nad wszystkim można mieć kontrolę. Nawet nie wiesz, czy dziecko ludzkie, po więzach krwi, które będziesz starała się dobrze wychować nie stanie się Twoim katem. Pomimo tego są ludzie, którzy rodzą dzieci. Nie wiesz, czy nie zachorujesz na śmiertelną chorobę lub nie zginiesz w wypadku. Nie wiesz, czy nie stracisz pracy i czy będziesz miała czym te dzieci wykarmić. Pomimo braku gwarancji wiele osób decyduje się na potomstwo i żyje bez poczucia winy, że postąpili źle, bo przecież tyle dzieci na świecie cierpi.
      Dzieci także są bezbronne i zależne od świata dorosłych. Tak samo jak psy potrzebują miłości, jedzenia, opieki medycznej, chcą do kogoś przynależeć i się rozwijać. Znam wiele dzieci bardzo cierpiących, ale cieszących się z faktu, że są na świecie, że mogą zaistnieć i przeżywać swoje życie. To dobrze, że jesteśmy wrażliwi na cierpienie, ale uważam, że jakakolwiek walka, czy jak to nazwała Megi - wojna, nie jest dobrym sposobem. Zauważ, że ideologia walki o pokój przyniosła zimną wojnę. W każdej wojnie są ofiary. Jest mi przykro, że w walce niby o dobro zwierząt nie wykazałaś się zrozumieniem i wrażliwością szczególnie wobec Olgi. Wiesz przecież, że jest w żałobie i jest emocjonalnie bardziej krucha. W takim stanie trudniej jej unieść moim zdaniem niezasłużoną krytykę. I o to mam największy żal. Jesteśmy po to, by sobie pomagać, a nie oceniać, wymagać i wytykać. Masz prawo do swoich poglądów, ale zastanów się, czy ich forsowanie nie wywoła u kogoś na przykład depresji.
      Ja się dotąd zastanawiam, czy człowiek ma prawo tak ingerować w naturę, żeby powiedzieć "Nie wolno rozmnażać psów." Regulacja urodzeń do pewnego stopnia zmniejsza problem bezdomności, ale całkowity zakaz prowadzi do paranoi. Jak już wszystkie psy będą wykastrowane, suczki z marszu wysterylizowane, to co dalej? Będzie raj na ziemi?

      Usuń
    3. Maksiuputkowo,Pani Olga upubliczniając swoje postępowanie musiała wiedzieć, że wywoła to taki a nie inny odzew. Proszę odszukać post, w którym informuje o zamiarze rozmnożenia swojej suni. Już wtedy były gorące dyskusje na ten temat.
      Poza tym nie uważam, że Pani porównanie dzieci do ludzi nie jest adekwatne. Ale naprawdę nie mam już siły tego wszystkiego tłumaczyć.
      Jeśli wykastrujemy wszystkie psy i suczki to rzeczywiście będzie raj na ziemi. Nie będzie bezdomności, wszystkie psy będą zaczipowane a rozmnażać się będą tylko hodowlane psy. Jeśli będzie ten raj to wszystkie te hodowle będą odpowiedzialne, a psiaki z tych hodowli będą miały nie tylko wspaniały eksterier ale będą również zsocjalizowane, zrównoważone i zdrowe. Jeśli będzie raj na ziemi to psa będzie posiadał tylko ten człowiek, który naprawdę będzie go chciał i będzie się znał na psim behawiorze. W tym raju człowiek nie będzie Panem Stworzenia a jego Opiekunem.

      Usuń
    4. Dla mnie raj na ziemi będzie wtedy, kiedy ludzie się zmienią na tyle, że nie będą porzucać i maltretować psów, nie będą sobie dokuczać i całą energię którą zużywają na walkę przeznaczą na pomoc innym. Nie będzie potrzeby okaleczania zwierząt. Jeśli zdarzy się losowy przypadek i pies zostanie sam, będą tymczasowe, dobrze wyposażone schroniska, w których będą za godziwą zapłatą pracować prawdziwi miłośnicy zwierząt. Powstaną w ten sposób nowe miejsca pracy, bo nasze dochody nie będą szły na zbrojenia. A ponieważ ludzie będą już dojrzali i odpowiedzialni, żaden pies nie będzie musiał mieć czipa. Ludzie nie będą się prześcigać w tym, kto jest bardziej inteligentny, bo w cenie będzie tylko dobroć.
      W mojej wizji raju na ziemi zwierzęta będą miały prawo do rozrodu, o ile właściciel zauważy u nich rozwinięty instynkt macierzyński. Każdy przecież będzie chciał mieć czworonożnego przyjaciela, więc nie będzie problemu bezdomności. Znikną wszelkie sztuczne hodowle jako relikt poprzedniej epoki. Czipy będzie się oglądać tylko w muzeum.

      Usuń
    5. A to już raj nad rajami Maksiuputkowo :)

      Usuń
  11. Niepotrzebnie się wtrąciłam, ale:

    Staram się zrozumieć i jedno i drugie.
    I choć nie podoba mi się Cezary Twój sposób argumentowania, bo można to zrobić grzeczniej i uprzejmniej, z szacunkiem dla drugiej strony, to rozumiem że jako polskiego (to istotna osobnicza cecha:) mężczyznę złości Cię fakt, że ktoś wtrąca się w sprawy spermy Twojego psa. Uważam, że dbasz o swoje psy i masz prawo je rozmnażać. A czy jest sens takiego rozmnażania, to inna sprawa. Ja bym nie rozmnażała, bo podzielam pogląd o losie schroniskowych zwierząt. Ale jednocześnie jestem za wolnością wyboru, a wyborem Jaworów jest rozmnożenie psów. Jak to wypośrodkować, żeby było dobrze? Zadbać o naprawdę dobre domy dla szczeniaków i nie snuć coraz bardziej fantastycznych teorii. Tak jak kobiety, żeby żyć nie muszą mieć dzieci, tak ich nie musi mieć każda suka.

    Marta: jesteś fantastycznym człowiekiem, naprawdę można być z Ciebie dumnym. Nie jestem przeciwko Tobie, jestem przeciwko ekstremum, zawsze i wszędzie. Tylko pączków, czekolady i miłości nigdy nie jest za dużo (i ptasiego mleczka).
    Dobrze, że walczysz ze złem tego świata, ale w tym przypadku wytoczyłaś armaty przeciwko wróblom. I przeciwko t emu zaprotestowałam, bo co do zasady uważam, że masz absolutną rację i pzowól, że Cię uściskam.
    Poza tym, ludzie!!!!
    Skupcie się na innych sprawach, kraj toczy się ku przepaści, PiS nas wykończy, edukacja padnie, myśliwi zawładną lasami, na schroniska dla zwierząt nie będzie pieniędzy, tu jest pole walki, a nie na podwórku Jaworów.
    Pozdrawiam wszystkich, tych co mnie nie lubią też:)
    Li.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Li, kropla drąży skałę. Powtórzę to co napisałam do elkiblog: właśnie dlatego, że Państwo Jaworowie są inteligentni i dobrzy, wymagam od nich więcej niż od innych. Tacy ludzie jak Oni mają obowiązek dawać przykład innym bo więcej od innych czują, są bardziej wrażliwi. Od kogo mam wymagać jak nie od takich ludzi?

      Usuń
    2. Ale Marto, daj im prawo wyboru!

      Usuń
    3. Ale zastanów się, czy nie wymagasz zbyt wiele. Jeżeli chcą rozmnożyć swoje psy, którymi się dobrze opiekują, to dlaczego im na to nie chcesz pozwolić? Bo dają przykład innym, że można rozmnażać? Ale dają też przykład, jak należy opiekować się zwierzakami.
      Nie możesz od ludzi wymagać dopasowania się do Twoich wyobrażeń. Żyjecie w dwóch różnych światach, z czego Twój jest zdecydowanie bardziej idealistyczny, a Jaworów wiejski, przyziemny i racjonalny. Racjonalnie rzecz biorąc, dwa piękne i mądre psy będą mieć piękne i mądre szczeniaki.
      Zderzenie dwóch światów nie musi być jednak tak bolesne jak w tej dyskusji powyżej, wystarczy słuchać siebie nawzajem i szanować swoją wolność wyboru, taką wolność w granicach wyznaczonych miłością i dobrem.

      Usuń
    4. Że zapytam MartoK kim jesteś by wymagać od kogoś więcej? Bo mnie się to zaraz skojarzyło z siostrą zakonną, lub księdzem, papieżem wręcz nawet, nauczycielką profesorką, który wymaga z racji wyznawanej religii, czy ocen w szkole od podporządkowanych sobie. Więc pytam kto dał Tobie prawo byś wymagała więcej? Zajmij się powtarzam uporczywie, złymi naprawdę i od nich zacznij wymagać, skoro dajesz sobie takie prawo. Czemu tego nie robisz? Pytam, czemu tego nie robisz? Ponieważ albowiem że ........

      Usuń
    5. Tymi, które sobie zostawili na pewno się dobrze opiekują! Ale co z pozostałymi? Jaką mają nad nimi kontrolę? I kontrolę nad kolejnymi ewentualnymi szczeniakami tych psów?
      Poza tym w myśl zasady, że każda suka powinna mieć młode, mogą chcieć rozmnożyć swoje dwie pozostałe suczki. Na pewno nie zostawią wszystkich szczeniaków dla siebie jak i nie zostawili teraz. Ile może być dobrych domów dla tych psiaków? I po co powoływać do życia kolejne stworzenia skoro tyle tej biedy jest już na świecie? W ten sposób bezdomne psy tracą swoje potencjalne domy.

      Usuń
    6. Li
      Sposób argumentowania nie ma się podobać, ma być skuteczny. Przy tym jest absolutnie adekwatny do sposobu przedstawiania sytuacji przez martęK. To właśnie ona przytoczyła działa na jaworowe podwórze i grzmi straszakami. Im głośniejszy, tym mniej celny. Jak widać pozwała też swoją armię do działań głównych, a sama pozostaje w rezerwie, tak od czasu do czasu wypad zza węgła. Rzeczywiście ujadanie i próby łapania za kostkę to najłatwiejsze łupy, mizerne co prawda. Fantastyczne teorie? Czy można snuć takowe przeciwko naturze i jej pierwotnym prawom? Wątpię! Nic nie zastąpi praw natury choć kolejne przypadki wypaczeń są widoczne na każdym kroku. Oczywiście kobieta nie musi, suka też nie mówiąc o krowie czy świniaku. Do czego to prowadzi? Powolnej zagłady, ale mamy wolną wolę do poszanowania.
      Nie będzie dobrze dopóki psi fanatyzm szerzy się bez ograniczeń, nie widzę też szans na jakiekolwiek porozumienie w tej sprawie za sprawą inności pojmowania, to tak delikatnie powiedziane.
      Straszenie PISem jest dziś w modzie, pseudo awangarda też wbrew korzystnym zmianom dla całego społeczeństwa. Ot różnica w rozumieniu niezaprzeczalnych faktów.
      I ja pozdrawiam wszystkich.

      Usuń
    7. martaK
      Z każdym słowem pogrążasz coraz bardziej. Zaczynam się obawiać, że nie potrafisz wyjść z bagna absurdu z podniesionym czołem.

      Usuń
    8. Li
      To nie jest zderzenie się dwóch światów, a raczej półświatka z jaworową zagrodą. Zakuci w dyby poprawności politycznej nie mamy wyboru, pozostaje walczyć. Tego typu idee zakopane w przyziemny grunt wiejski nie mają szans na wegetację, na zawsze pozostaną w sferze wyobrażeń ludzi oderwanych od życia.

      Usuń
    9. Cezary, ciśnie mi się na usta: margaritas ante porcos, przy czym to nie Ty jesteś perłami, z całym szacunkiem. Nie chcę Cię oceniać, ale nie sposób nie zauważyć wielkopańskiego tonu, buty i przekonania, że tylko Ty masz rację. W wymianie poglądów i braku elastyczności nie różnisz się niczym od idealistycznie nastawionej Marty, z tym, że ona działa w imię ideałów, a Ty z powodu rozdętego ego.
      Ale już teraz rozumiem dlaczego.
      I straszę Pisem nie dlatego, że jest to w modzie, ale dlatego, że jestem wykształconą, inteligentną, świadomą kobietą i potrafię wyciągać wnioski z własnych obserwacji.
      Jeżeli Ty widzsz jakieś korzystne zmiany dla całego społeczeństwa bo rządzi PiS, to znaczy że nigdy sie nie dogadamy, bo to jak rozmowa ze ślepym o kolorach.

      I tym sposobem wszystko i tak zawsze sprowadza się do rozmowy na tematy polityczne:)


      Usuń
    10. Li, Jeśli coś się nie zmienia nie może być inne. Dotyczy to również poglądów w tym politycznych. Z całym szacunkiem, bycie perłą pomiędzy wieprzami jest lepsze niż wieprzem pomiędzy swoimi. Chyba rozumiesz, że martaK nie zostawia żadnego marginesu, by wykonać najmniejszy manewr. Przynajmniej tak sądzę, że… Trudno jest mówić o wielkopańskim tonie podkarpackiego chłopa. Po prostu nie wypada. Zgadzam się, przeważnie mam rację, a jak nie mam to też mam ha ha.
      Nie zaprzeczysz, że nie należy kochać samego siebie, a to już odmiana uwielbienia samego siebie. Więc…
      Czyli przyznajesz się do straszenia PISem w imię swojej inteligencji, świadomości i nie dopuszczasz, że druga osoba może mieć inne poglądy, też z obserwacji. Widzisz, my nie chwalimy się naszymi dyplomami, które przykurzone leżą gdzieś na dolnej półce. Zaprzeczasz sama sobie odnośnie wagi dyskusji. Nasza ślepa sunia widzi węchem i słuchem. Więc…

      Usuń
    11. Tak Cezary, Twoja racja jest najracniejsza, to już wszyscy tu wiemy.
      O straszeniu PiSem to nie ja pisałam, tylko Ty:)
      Nie neguję ani dyplomów, ani inteligencji, zresztą w dzisiejszych czasach, czymże jest dyplom-vide Pan Misiewicz na uczelni Rydzyka. Niedługo, pewnie eksternistycznie dostanie tam dyplom (nóż się w kieszeni otwiera).
      I podkarpacki chłop może mieć wielkopański ton, jeżeli nie z pochodzenia, to z kaprysu:)
      Zastanów się nad wagą dyskusji, ubodło Cię że ktoś może skrytykować słuszne Twoim zdaniem postępowanie i rozpętała się wojenka, w której jak to na wojnie wytacza się coraz cięższe działa.
      Ja nie jestem Twoim wrogiem, ani mi to w głowie, choć oczywiście trudno pogodzić mi się z tym, że głosowałeś na PiS, no cóż -Podkarpackie oblige. A trudno mi się pogodzić głównie dlatego, że podczytując ukradkiem Waszego bloga widziałam Cię jako człowieka o szerokich horyzontach, dobrego i uczynnego.
      PiS natomiast promuje cechy zgoła inne, chyba że masz zacięcie misjonarskie i krzewisz dobro i oświatę w tym Ciemnogrodzie:)

      Jeżeli coś mnie szczególnie uderza, to Twoja bezkompromisowość i deptanie Marty (broni się dobrze, haha, zuch dziewczyna) wprost gumiakami po bosych stopach. Po co?
      Trzeba było zamknąć komentarze i nie wdawać się w dyskusje po których zostaje niesmak.
      Dyskusje via net mają to do siebie, że rozpalają do czerwoności i prowadzą donikąd, hen gdzieś po światłowodach... Pasuję i wychodzę.
      In fine- rozumiem chęć posiadania szczeniaka swojego ukochanego psa. I wiem też, że na wsi ktoś prędzej weźmie szczeniaka od sąsiada niż psa ze schroniska. Najpierw trzeba pracować nad ludźmi, nad ich świadomością, nad wyrugowaniem uprzedzeń, a potem zmieniać świat. Bez bazy wiedzy walki się nie wygra.
      Ale cieszy mnie, że po świecie chodzą takie Marty, to znaczy że świat mimo wszystko nie jest taki zły.

      Spokojnych Świąt dla wszystkich, a niewidomą sunię pogłaszcz ode mnie po lewym uszku.

      Usuń
    12. Li, a czymże jest dyskusja na tym blogu jak nie pracą nad świadomością ludzi? Może jak Państwo Jaworowie, żyjący przecież na wsi, wezmą psa ze schroniska a nie rozmnożą, to za ich przykładem pójdą kolejni "podkarpaccy" chłopi?

      Usuń
    13. errata: miało być "podkarpaccy chłopi"

      Usuń
    14. Li masz rację!!!
      Odzywam się tylko dlatego, abyś wiedziała, że nie jesteś osamotniona w swoich poglądach.

      Usuń
    15. Tak Li, Twoja racja jest najracniejsza, to już wszyscy wiemy. Nie odpuszczasz i dobrze! Wałkowanie tematu ma to do siebie, że temat robi się przeźroczysty i widać zamiary przeciwnika przy czym jedynym celem jest pozyskanie maksymalnej przewagi. Rozsądne, prawda? Uporządkujmy sprawy, bo wkradła się nieścisłość. Napisałaś w pierwszym komentarzu; „kraj toczy się ku przepaści. PIS nas wykończy…”, ja tylko odniosłem się ripostując; „Straszenie PISem” itd.
      Nie manipuluj proszę. Gdzie napisałem, że głosowałem na PIS. Nawet podczytując naszego bloga nie mogłaś uzyskać tego typu informacji. Są pewne różnice pomiędzy tym na kogo głosuje się i tym kogo działania uznajemy za dobre dla całego społeczeństwa, nawet pomijając przy tym swój własny interes. Dostrzegasz różnicę? Mówię to jako podkarpacki chłop z wyboru.
      Zdziwiłem się, że osoba podobno inteligentna i wykształcona może określić część polskiego społeczeństwa Ciemnogrodem. Słowo to zapożyczone jest z brukowców i gadzinówek. Czytasz takową prasę? Ciekawe? Co masz przeciwko ludziom z Podkarpacia? A już wiem, występujesz przeciwko mafiom jedyne słusznej organizacji partyjnej. Chwali się, chwali…
      Czy nie godzenie się z krytyką jest objawem arogancji. Pomieszane pojęcia. Według Ciebie mam bez szemrania zgadzać się z forsowanymi racjami i przytakiwać. W swojej wypowiedzi używasz nieadekwatne określenia, manewrujesz ciągiem myślowym, by Twoja racja była najracniejsza. To trochę nie przystoi osobie inteligentnej i wykształconej. Forsujesz zwroty typu; bezkompromisowy, itd. niemające żadnego pokrycia. Po co?
      Miłego dnia…

      Usuń
    16. Ciemnogród to nie z brukowców, a z powieści St. Potockiego "Podróż do Ciemnogrodu", wydanej w roku 1820. Autor, zwolennik oświecenia, krytykuje w niej konserwatywne poglądy zwolenników ustroju, jaki panował w Polsce przedrozbiorowej ( za Wikipedią).
      A do ludzi z Podkarpacia nic nie mam, poza tym, że jest to region uznawany za matecznik PiS-u, a mój stosunek do PiS-u już znasz, stąd parafraza:"Noblesse oblige". Czyli- skoro muszę wszystko tak dokładnie wyjaśniać- życie w Podkarpackim zobowiązuje do głosowania z PiS. Napisałam to z przymrużeniem oka, nie spodziewałam się, że tak śmiertelnie poważnie zostanę przez Ciebie potraktowana;)
      W ogóle jesteś bardzo sieriozny, jak to podkarpacki chłop (z wyboru).
      I zupełnie, ale to zupełnie niepotrzebnie jesteś złośliwy, ale nie w taki ironiczno-sarkastyczny sposób, świadczący o inteligencji i poczuciu humoru, a w sposób takie ciężki, prawdziwy, kłujący i wredny. Szkoda. Jedyny pożytek z tej całej dzisiejszej pożal się boże dyskusji, to kolejny przykład na to, jak łatwo w internecie można stracić twarz.
      Dla mnie ją dziś straciłeś, przynajmniej w tym zakresie w jakim Cię postrzegałąm.
      ...
      A teraz pisz sobie co chcesz.
      Wesołych Świąt!

      Usuń
  12. elkiblog jestem tylko człowiekiem, który próbuje mówić za tych, które nie potrafią. Ty mówisz za Państwa Jaworów, ja mówię za zwierzęta. Ot filozofia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dlaczego twierdzisz, że Jaworowie nie potrafia mówić? Czy za mało mówimy każdym postem i komentarzem, czy za mało o nas wciaż wiadomo? Moze trzeba będzie otworzyć teczke z IPN i sprawdzic, jakie z nas gagatki? Marto! Chcieliśmy potraktować Cię z szacunkiem, dać moznosc wypowiedzi, ale prosze, nie obrażaj nas...
      (Gwoli zaś zaspokojenia ciekawosci i zajrzenia do owej teczki, to wiedz, że ja przez całe swoje zycie przygarniałam bezpańskie zwierzęta. Wszystkie miały u mnie dożywocie.A ponieważ żyję juz na tym świecie dwa pokolenia dłuzej niz Ty, to trochę sie tych bied nazbierało. Plan wykonałam zatem w stu pięćdziesięciu procentach. A teraz - w dojrzałym wieku zapragnełam mmieć potomstwo mojej ukochanej suczki. I mam. I nic złego sie z nim nie stanie, jako i z tamtymi dwoma suczkami adoptowanymi od nas przez odpowiedzialnych ludzi ,z którymi nadal mamy kontakt.A wiec uspokój się i nie nakręcaj w swoich lękach, byleby udowodnic swoje racje. )
      Marto!Wiele jeszcze doswiadczeń życiowych przed Tobą, wiele wyzwań. Mam nadzieję, że wyjdziesz z nich zwyciesko i w moim wieku będziesz mogła wykazać sie całkiem dobrą teczką. Czego życze Ci z całego serca!:-)

      Usuń
    2. Dziecko MartoK, mówię i za zwierzęta, chociaż tego nie słyszysz.

      Usuń
    3. Tym bardziej się Pani dziwię, Pani Olgo. Tyle lat z psami a na Państwa blogu można wyczytać takie stwierdzenie, że suka przynajmniej raz w życiu powinna mieć szczenięta.
      Ktoś kto tyle lat obcował z psami, wie, że jest to kompletna bzdura.

      Usuń
    4. No cóz...Każda samica po to głównie jest samicą by móc zostawić po sobie potomstwo. Takie są twarde, nie przeze mnie przecież wymyślone prawa natury.Na tym polega sens istnienia i ciągłosc przekazywania genów. Tak jest u zwierzat. To tylko człowiek ma możnosc wyboru, ograniczajac swoja i swych zwierząt prokreację, kontrolując ten rozród. I rzeczywiscie - przydałoby sie by bardziej sie kontrolował, bo zdecydowanie za duzo jest ludzi na tym świecie, a zwierząt? Za mało, bo ludzie wypieraja je z naturalnych siedlisk i tworzą miejskie, betonowe dżungle, w których źle sie żyje zarówno ludziom jak i zwierzętom...
      Marto! Dlaczego uważasz, że macierzyństwo jest kompletną bzdurą? Mam sporo obserwacji na ten temat (u suczek, kotek i kóz, którymi opiekowałam sie w swoim długim zyciu). Prawie każdej z nich macierzyństwo wyszło to na dobre. Prawie każda zmieniła sie na lepsze.Piszę "prawie", bo jedynie moja kózka Brykuska okazała sie wyrodną matka w stosunku do swojej ostatniej córeczki, gdy w tym samym czasie była wspaniałą matką dla swego synka).

      Usuń
    5. Proszę mi napisać jak "macierzyństwo" zmienia psa na lepsze? Tego to już kompletnie nie rozumiem. To sunia jest jakaś gorsza wcześniej? A po oszczenieniu się statecznieje? Staje się bardziej odpowiedzialna?

      Usuń
    6. Tak Marto,suczka po porodzie staje sie zdecydowanie bardziej odpowiedzialna, delikatna, empatyczna. Maleje jej egoizm. Zwiększa sie altruizm. Poszerza się ogólnie obszar zrozumienia uczuć. Naszych, ludzkich oraz zwierzęcych. I nie jest to kwestia tygodni, ale miesięcy. Szczeniaki mojej Zuzi mają pięc miesiecy a ona nadal je wylizuje, broni ich, czyści je, zwraca uwagę na ich przerózne potrzeby,nie jest o nie zazdrosna, bawi sie z nimi wspaniale a do tej pory nie znosiła obcych psów. Tak samo zwiększyło się u niej zrozumienie nas - jej opiekunów. Jakby otworzyłą jej sie dodatkowa klapka w sercu czy w mózgu. Nie chciałabym tego porównywac do człowieka, bo znowu będę oskarżana, że niepotrzebnie antropomorfizuję, ale my ludzie też mimo wszystko jestesmy zwierzętami i też doświadczamy niesamowitych przemian( w tym hormonalnych, niezaleznych od rozumu, dlatego niezaplanowanych) urodziwszy dzieci.Mówie to na podstawie własnych obserwacji, głownie co do mojej ukochanej suczki Zuzi - niczego wiec w ten sposób nie przesądzam.Moze inne suczki są inne...Miałam zamiar pisać na ten temat wiecej w swojej sadze o psiej rodzinie, ale zostałąm powstrzymana m.in Twoimi wypowiedziami. Bo nie powinnam o tym pisać, to zabronione, bo jeszcze ktoś zacznie mnie naśladować...

      Usuń
    7. Moja sunia tak samo zachowuje się względem mojego psa a nie są zupełnie spokrewnione ze sobą. I ja to bardziej odbieram tak, że po prostu tworzą zgrane stado, stąd takie a nie inne zachowanie.

      Usuń
    8. Acha! Niewiele o sobie piszesz Marto, ale teraz przynajmniej wiem, że masz dwa psy (chyba dwa?!). Dobrze wiedzieć, że inne psy postepują podobnie, że w ten sposób wyrażają swe macierzyńskie uczucia tak podobne do macierzyńskich,mimo iż nie rodziły.Myśle, iż dobrze jest dzielić sie wzajemnie wiedzą wynikającą z doświadczeń!:-)

      Usuń
    9. To już teraz Pani wie, że nie trzeba rozmnażać swoich psów, żeby doświadczyć tego rodzaju bliskości między nimi.

      Usuń
  13. elkiblog, zatem jednak coś nas łączy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie Marto nie łączy, jesteś młodą dziewczyną, przed Tobą życie i nie raz staniesz przed trudnym wyborem, pamiętaj zawsze o jednym, patrz w siebie, w SWOJE intencje, nie oceniaj cudzych bo nie znasz życia i serc ludzi których oceniasz, spróbuj chociaż poznać swoje. Nie ciskaj kamieniami słowami i zajmij się naprawdę zajmij się tymi co zło czynią ich edukuj, czego się boisz? Boisz się atakować takich złych ludzi, nie dziwię się, że się boisz, potrafią zrobić krzywdę tym co ich pouczają, więc bojąc się tam, atakujesz dobrych ludzi bo .... możesz? Powtarzam o stalking się to ociera, silnie bardzo, spójrz w siebie i siebie oceniaj.

      Usuń
    2. elkiblog a dlaczego Ty w takim razie masz prawo mnie oceniać? znasz moje życie i serce? ja nie mogę oceniać Jaworów ale Ty możesz oceniać i obrażać mnie?

      Usuń
    3. martaK
      Widzę, że brakuje rzeczowych argumentów i przechodzimy do mniej cezuralnego ataku. By rozwiązać problem prosiłbym byś napisała więcej o sobie. Może wtedy racje wpasowane w tło staną się jasne.

      Usuń
    4. Dziecko a fakty? Gdzie Ciebie oceniam, użyj konkretów słów konkretnych jakie użyłam do oceniania Ciebie, jakich użyłam słów które Ciebie oceniają? Konkrety proszę.
      {Pewnie nigdy nie słyszałaś o Delfach i wyroczni Apollona, nad drzwiami wisiał tam taki napis:
      "Człowieku poznaj sam siebie".

      Usuń
    5. Cezary popieram Twoją prośbę do MartyK

      Usuń
    6. Panie Cezary, nie będę pisać o sobie bo to nie jest dyskusja o mnie ani o moim życiu.
      Poza tym uważam, że już najwyższa pora skończyć tę rozmowę bo ja ze swej strony nie mam już nic do dodania. Pozostało nam przerzucanie się kolejnymi argumentami. Pan mnie nie przekonał ani ja Pana. Pozostaje mieć nadzieję, że jednak nasza dyskusja wniosła coś do sprawy rozmnażania zwierząt. Ktoś coś przemyśli, ktoś się nad czymś zastanowi. Mam nadzieję, że wszystkie Państwa szczeniaki będą wiodły długie i radosne życie. i również życzę wszystkiego dobrego.

      Usuń
    7. martaK, na naszym blogu znajdziesz multum informacji o nas, a my naprawdę nie wiemy z kim prowadzimy dyskusję. Czyli masz w tym aspekcie przewagę nad nami. Dyskusje niewnoszące nic nowego rozwijają sprawność umysłową ha ha!

      Usuń
  14. Podobnie jak Li szanuję i rozumiem stanowisko obu stron, aczkolwiek uważam, że morze cierpienia i bezdomności zwierząt jest niezmierzone i dlatego nie powinniśmy, jako istoty rozumne, dolewać doń nawet kropelki. To my, ludzie, zgotowaliśmy im ten los. Nie mogę jednak pogodzić się z protekcjonalnym i obrazliwym traktowaniem Marty tylko dlatego, że jest młoda. Jakie ma to znaczenie? Czyż starość/dojrzałość jest gwarantem mądrości? Elko, wiesz o świecie mnóstwo rzeczy, ale nie wiesz wszystkiego, nikt nie wie. Ani ja, ani Cezary, ani Marta. My wiemy INNE rzeczy i na tym m.in. polega rozwój i bogactwo kultur.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hano Marta jest nastolatką zapewne nie ma jeszcze 20 lat, lub ma niewiele więcej, jest wolontariuszką, co się chwali bardzo a piszę do niej dziecko, bo starsza jestem o ponad 40 lat, dlaczego uznajesz to za protekcjonizm? Twarde nieustępliwe i nieprzyjmujące argumentów drugiej strony stanowisko i wspieranie młodej dziewczyny w takim nastawieniu umysłu w życiu, nie pomoże jej w niczym. Oczywiście moim zdaniem.
      Nie ma dyskusji i wymiany poglądów, są tylko oznajmienia typu "wymagam więcej" a to zdaniem Twoim Hano nie protekcjonizm?
      Dziękuję Hano za pouczenie zaraz lepiej się poczułam że nikt nie wie nie tylko ja. Spytam Hano i nie wiem czy zechcesz mi odpowiedzieć, czy atakowanie bezkompromisowe ludzi wolnej woli, którzy też nie wiedzą wszystkiego, ale kierują się sercem nie jest obraźliwe?
      Jakie ma znaczenie? - MA gdy młodość otrzymuje pozwolenie poprzez wsparcie, na atakowanie bo chce, bo może, w imię dobrej sprawy tak jak ta młodość tę dobrą sprawę pojmuje, utwierdzanie tej młodej osoby że ma rację a nie skierowanie jej niewątpliwie dużej energii tam gdzie JEST potrzebna, uważam to za zło, zło czynione tej młodej dziewczynie.

      Usuń
    2. Elu, nie uważam, bym w swojej wypowiedzi kogokolwiek pouczała i przykro mi, że taki z niej wysnułaś wniosek.
      Masz ogromną wiedzę i w Twojej dziedzinie nie dorastam Ci do pięt. Rzecz w tym, że ja też mam wiedzę, tylko po prostu INNĄ. Każdy ją ma i nikt nie wie wszystkiego, bo to zwyczajnie niemożliwe. Tylko i wyłącznie o tym napisałam w komentarzu i niepotrzebnie odebrałaś to personalnie, jako pouczenie z mojej strony.
      W stosunku do Marty używasz określeń "dziecko" i "słonko" chociaż nie wiesz ile ma lat. Chcesz tego czy nie, w tych określeniach wyraznie brzmi nuta lekceważenia. Czy chciałabyś, Elu, aby ktoś obcy zwracał się do Ciebie "babciu" i "słonko" tylko dlatego, że jest od Ciebie młodszy o 40 lat? I by domniemywał, kompletnie niczego o Tobie nie wiedząc, że niewiele wiesz o świecie choćby z racji wieku, albo i bez żadnej racji (np. o wyroczni w Delfach)? Czy to nie byłoby protekcjonalne?
      Nie wnikam w meritum dyskusji - swoje zdanie na ten temat już wyraziłam.
      Nie wiem, czy twarde nastawienie umysłu w czymś Marcie pomoże, ale pozwólmy, by przekonała się o tym sama. Nie uważam też, że Marta atakuje bezkompromisowo ludzi wolnej woli (wszyscy ją mamy, Marta także), a kierowanie się sercem nie zawsze, niestety, jest słuszne, wszak różne mamy serca. Większą bezkompromisowość widzę w powyższych wypowiedziach. Marta twardo broni swojego stanowiska, ale nikogo nie obraża.

      Usuń
  15. elkiblog, a co chciałabyś wiedzieć dokładnie?
    Czy wiedza, że mam doktorat albo ukończyłam tylko szkołę podstawową, pozwoliłaby Ci lepiej zrozumieć moje słowa? Informacja, że mieszkam w Warszawie czy w Koziej Wólce naświetliłaby Ci bardziej temat rozmnażania zwierząt?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu nie chodzi o Twoje dokonania zawodowe Marto (bo przecież każdy z nas jakieś ma a nie chwali sie nimi) a o dokonania związane z tematem dyskusji. Chcielibyśmy byś napisała nam o swoim zaangażowaniu w walce o poprawe losu zwierząt. Piszesz na ten temat z dużą pewnością a Twoja znajoma Li, potwierdza, ze jesteś jakimś autorytetem w tej dziedzinie. A więc powiedz nam cos o sobie na ten temat, bo nic o Tobie nie wiemy. Jeśli chcesz, oczywiście...

      Usuń
    2. I tak rodzą się mity, nie jestem znajomą Marty, ale wiem kim ona jest:)

      Usuń
    3. To cudownie, Li, ale my nadal nie wiemy, bo skąd niby mielibyśmy wiedzieć...A szkoda, bo mogłaby sie tu pochwalic swymi dokonaniami i wzbudzic nasze zainteresowanie oraz większy szacunek...

      Usuń
    4. Olgo, napisać można wszystko: że jest po doktoracie, tuż przed habilitacją, zna biegle 5 języków, ma figurę modelki i IQ 170.
      I co? Wzbudziła już Twój większy szacunek?
      Czy większą niechęć?
      Jakie ma znaczenie, to co Marta napisze o sobie? Ważne co pisze o przedmiocie dyskusji, prawda?

      Paroles, paroles, paroles...

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    6. Och, Li! Przeciwż wiadomo, że mnie nie obchodzą jej doktoraty i języki. Marta pisze tak, jakby dużo o psach wiedziała. Jakby dużo na ich rzecz działała.I miała ogromne doświadczenie w tej kwestii. I tylko to mnie zainteresowało ponieważ o psach dyskutujemy. Po co ta ironia...?

      Usuń
    7. Może moja ironia była odpowiedzią, na Twoje ironiczne "wzbudzić nasze zainteresowanie i większy szacunek"? Po co takie teksty Olgo, zauważ jak szybko zrobiło się tu bagienko, polskie bagienko!
      I czy trzeba mieć jakieś "dokonania" by wyrazić swoją opinię? Ja np nie mam żadnych dokonań, nie działam w żadnej fundacji, nie znam się na psach i na kotach, a jednak mam sukę ze schroniska i cztery domowe koty, codziennie dokarmiam trzy podwórkowe kocury, działam isntynktownie, kocham moje zwierzaki i żyję z nimi w symbiozie. I to wystarczyło, bym wyraziła swoje zdanie. Bo je mam!

      Usuń
    8. Są różne poziomy dobra. Jest dobro, wyższe dobro i najwyższe dobro.
      Wszystko, co nie jest najwyższym dobrem, jest mniej lub bardziej ukrytą formą egoizmu.
      Najwyższe dobro to życie zgodne z prawami natury.
      Człowiek patrzący z poziomu dobra w rozmowie z człowiekiem patrzącym na świat z poziomu najwyższego dobra mają niewielkie szanse na porozumienie, kiedy doszukują się u siebie zła.
      Fakt, jest między nimi przepaść, ale ważne, że patrzą w tym samym kierunku.
      No bo skąd taka zaciekła dyskusja, kiedy wszyscy chcą dobra?

      Usuń
    9. Ano właśnie...Bo u nas tak chyba jest, że moje, "mojsze" zawsze musi być na wierzchu.I gubi się w tym nić przewodnia, wskazówki praw natury, to ,co podpowiada nam intuicja, serce...A szkoda...I dyskusja na tym blogu wyglada tak, jak dyskusja teraz w całej Polsce. Prowadzi do nikąd przez to niepotrzebne zacietrzewienie...

      Usuń
    10. "Najwyższe dobro to życie zgodne z prawami natury" - to może przestańmy się szczepić, chodzić do lekarzy i wydajmy na świat dzieci siłami natury? Najlepiej na łonie dzikiej przyrody. Wyrzućmy nasze buty bo przecież bose stopy są bardziej naturalne niż obute. Ba! Zrezygnujmy z naszych mieszkań i zamieszkajmy w domkach z gliny ulepionych naszymi ręcami!
      Ech. Maksiuputkowo i Pani Olgo ja się już naprawdę wypisuję z tej dyskusji bo przestaję już rozumieć o czym Wy w ogóle mówicie.

      Usuń
    11. Wszyscy chyba jesteśmy już zmęczeni, zapętleni, nie ma co sie dalej wikłać...
      Dziękuję Ci za udział w dyskusji (reszta w komentarzu poniżej).Pozdrawiam i życzę Ci wszystkiego dobrego, Marto!:-)

      Usuń
    12. Jak wiesz, Olgo, Maksiu przyszedł do nas trzy lata temu. W domu była starsza suczka tuż przed cieczką, więc trzeba było go szybko wykastrować. Nie mogę powiedzieć, że mi go nie szkoda, bo każda operacja jest poważną ingerencją w organizm. Ale na tan moment lepiej nie mogłam. (Mam nadzieję, że mi to wybaczy:)). Maksiu przytył, na karku zrobił mu się tłuszczak, choć dużo się rusza i je dietetycznie. Za to Pikunia nie była sterylizowana, tylko pilnowana. Kończy 14 lat, nigdy nie rodziła i nie ma ropomacicza. I wbrew opinii lekarzy weterynarii czuję, że w jej przypadku postąpiłam dobrze. Każdy jest przecież inny. Poprzednia sunia zmarła trzy dni po operacji, miała uczulenie na szwy wewnętrzne. Czasem jest dobrze nie ulegać presji autorytetów.

      Usuń
    13. MartoK, jeżeli w ten sposób pojmujesz życie zgodne z prawami natury, to faktycznie niewiele rozumiesz.

      Usuń
    14. Maksiuputkowo to mi wytłumacz. Czy rozmnażanie psów kiedy jest tyle biedy w schroniskach to jest właśnie to życie zgodne z naturą? Może niewiele już rozumiem bo jestem zwyczajnie zmęczona.
      Zresztą, skończmy tę dyskusję. Chyba każdy powiedział już tutaj co chciał powiedzieć.

      Usuń
  16. Pani Olgo moje zaangażowanie doskonale Pani widzi, choćby po dzisiejszym dniu :) I nikt tutaj nie twierdzi, że jestem jakimś autorytetem. Ewentualnie podpieram się autorytetami takimi jak Pani Sumińska.
    O czym by Pani chciała dokładnie wiedzieć? Ile w tym roku przelałam pieniędzy na schronisko? Ile psów zdołałam uratować a ile zawiodłam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie jestem autorytetem...Ufam swojemu sercu, ale i staram się słuchać tego ,co serca innych ludzi maja mi do powiedzenia...
      Ach Marto, nie dokuczajmy sobie wzajemnie, po co...?Ta dyskusja rozrosła się do niebotycznych rozmiarów, tyle tu emocji i niepotrzebnych złośliwości, imputowania sobie wzajemnie czegoś, co nie istnieje, co tylko we wzajemnym zacietrzewieniu sobie wmawiamy...A przecież ostatecznie wszyscy chcemy dobra zwierząt i jesteśmy dobrymi ludźmi. Prawda? Dlatego dziękuję za Twoje zaangażowanie Marto, za to, ile chciałaś napisac, za dobre serce, które pewnie masz, za chęc przekonania nas do swoich racji. Pozostańmy na koniec choć z szacunkiem wzajemnym.Zmęczona jestem już tym wszystkim. Dobrej nocy i dobrego dnia!:-)

      Usuń
    2. Jeśli obie nie jesteśmy autorytetami w kwestii zwierząt to może posłuchajmy co mają do powiedzenia właśnie autorytety takie jak np. Pani Dorota Sumińska.
      Również kończę tę dyskusję z wyrazami szacunku.

      Usuń
  17. Jak Wam nie szkoda czasu i nerwów na te przepychanki, ech.
    Śmiać mi się chce - przecież my, czytelnicy, nie jesteśmy ograniczeni intelektualnie aby widząc przepiękne szczeniaki u Jaworów chcieć natychmiast mieć malutkie piesusie i kociątka. To znaczy chcieć to pewnie byśmy chcieli ale mamy na tyle rozumu, żeby o posiadaniu zwierząt decydować rozważnie, nie sugerować się wpisami blogowymi bo to tak nie działa, Jaworowie mają ogarniętych czytelników. To tyle. I zdrowia życzę oraz przesyłam serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze podsumowałaś Klarko dyskusję.Każdy z nas ma swój rozum,nikt z nas nie chce źle dla zwierzaków ani nikt z nas nie będzie postępował niezgodnie z dobrem naszych zwierząt i...nas samych.
      Moja suka/ON/nie jest sterylizowana,nie była dopuszczana a na prośby i zagadywania znajomych bliższych i dalszych o ewentualne szczeniaczki była zawsze jedna odpowiedź:nikogo z tychże nie będzie stać na zakup szczeniaka od naszej suki!
      Trzeba liczyć się ze zdaniem i zachowaniem i jednej strony i drugiej ale też trzeba pomyśleć iż na świecie żyją też ludzie,którzy maja pełną świadomość dobra swoich zwierząt.Pouczenie trzeba kierować do tych,którzy nie zdają sobie sprawy co to znaczy odpowiedzialność za zwierzaka będącego pod opieką.
      Pozdrawiam wszystkich życząc dobrej nocy:)

      Usuń
    2. Klarko, Orko a co z pozostałymi szczeniakami, które nie są już pod opieką Państwa Jaworów? Czy biorą Panie pod uwagę ich losy i losy ich ewentualnych potomków?

      Usuń
    3. MartoK, jak miałam 33 lata to podobnie myślałam. I też tak szybko się regenerowałam...

      Usuń
    4. Pozostałe szczeniaki mają się dobrze.
      Na razie nie rozmnażam.
      Maria z Podhala

      Usuń
    5. Nie mam ani 33 lat ani 18. Jak Anonimie widzisz dla ideałów można góry przenosić.

      Usuń
    6. Mario z Podhala trochę prowokujesz. Mam nadzieję, że robisz to tylko z chęci obrony Państwa Jaworów. Bo to "na razie" zabrzmiało trochę jak groźba :)

      Usuń
    7. MartoKo----a, czy zamierzasz tu siedzieć do rana?

      Usuń
    8. A dlaczego pytasz Anonimie?

      Usuń
    9. Odpowiem ci za trzy godziny.

      Usuń
    10. To do tej pory to ja chyba jednak zasnę :)

      Usuń
  18. Jeszcze dodam że marzę o kozie kiedy tylko widzę "kozie" wpisy, uwielbiam Was.

    OdpowiedzUsuń
  19. Podpisuje sie pod Klarka.
    To Wasz blog Jaworowie, mozecie sobie pisac i cenzurowac jak Wam tylko w duszach gra. Pani Marta i jej podobne niech sobie zaloza wlanse blogi i zapewniam, ze ja tam na pewno nie bede zagladac.
    Swoja droga, mam nadzieje, ze Pani Marta w imie teorii o psach w schroniskach, tez sie nie bedzie rozmnazac dopoki sa dzieci w Domach Dziecka, lub generalnie glodne czy niekochane dzieci.
    To Wasze psy, to Wy otaczacie je miloscia i dbacie o nie, wszystkim innym wara!!!
    Takie jest moje zdanie, ale wiadomo ja jestem radykal:)))
    Kochani dyskutowanie z takimi osobami to jak kopanie sie z koniem, nie dosc, ze do niczego nie prowadzi to jeszcze jest bolesne.
    Bloger ma taka doskonala opcje, ja z niej korzystam jak mi ktos naprawde na odcisk nadepnie to zaznaczam komentarz jako Spam, dwukrotnie oznaczenie jako Spam od tej samej osoby powoduje, ze kolejne komentarze tej osoby automatycznie laduja w Spamie.
    A do Spamu nie zagladam, bo i po co?
    Naprawde dajcie sobie spokoj, bo to Was tylko niepotrzebne nerwy kosztuje.
    Czy Pani Marta zywi Wasze psy?
    Nie, no to nic jej do tego jakie Wy podejmujecie decyzje w sprawie ich zycia.
    Pani Marta niech sie zajmie swoim zyciem, bo naprawianie swiata powinno sie zaczynac wlasnie od siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stardust, jest jedno ale. Dzieci ponoszą konsekwencje nieodpowiedzialnego zachowania swoich rodziców. Pies doznaje krzywdy nie z winy własnego gatunku ale człowieka.
      W obu wypadkach to człowiek jest winny. Dlatego muszą być ludzie, którzy bronią dzieci ale i tacy, którzy bronią zwierzęta.
      Poza tym bardzo Panią proszę - nie była Pani w Polsce zdaje się od trzydziestu lat. Co Pani może wiedzieć o sytuacji zwierząt w naszym kraju?
      Może niech i Pani zajmie się własnym podwórkiem bo zdaje się, że Trump może jeszcze nieźle Wam tam nabroić.

      Usuń
    2. OOoo to Pani ZNA Trumpa??? WOW!!! teraz to sie naprawde boje :)))

      Usuń
    3. Boże Szumiący broń! Na szczęście ani Clintonowej ani Trumpa :)

      Usuń
    4. A czy Trump tez rozmnaza psy? Bo Clintonowa to na pewno.

      Usuń
    5. A to Pani jest ekspertem od polityki. Proszę nam napisać jak wygląda u Was w kraju sytuacja zwierząt. Może się czegoś nauczymy. Chyba że nie jest Pani w temacie?

      Usuń
    6. Nie, nie jestem ekspertem od polityki. Nie jestem ekspertem od niczego oprocz zycia, wlasnego zycia i niczyjego oprocz wlasnego.

      Usuń
    7. Ale bardzo ciekawie Pani o polityce pisze. Pisząc, że jest Pani ekspertem od polityki miałam na myśli jedynie to, że się po prostu Pani nią interesuje i na niej zna.

      Usuń
  20. Głównym zamierzeniem powyższego posta była dyskusja nad artykułem Pani Anny Sarzyńskiej. Zaprosiliśmy też nieznaną nam bliżej Martę K, zagorzałą (czy raczej zawziętą) obrończynię praw zwierząt by mogła ostatecznie jasno i wyraźnie napisać o swoich racjach przeciw rozmnażaniu psów oraz (przede wszystkim) odnieść się w merytorycznej wypowiedzi do doli zwierzaków źle traktowanych przez fundacje powstałe przecież do ich obrony. Kilka osób wypowiedziało się w sposób zrównoważony i merytoryczny. Jesteśmy im za to wdzięczni. Jednakże ogólny sens dyskusji rozmył się we wzajemnych złośliwościach, przepychankach i przykrym niezrozumieniu. No trudno, pewnie mogliśmy się z tym liczyć inicjując taką blogową dyskusję. Dziwimy się jednak, że tak mało osób odniosło się do treści drugiej części posta, czyli do haniebnego postępowania niektórych fundacji pro animals, powstałych na bazie szczytnych idei a depczących je w imię korzyści materialnych czy też zahaczającego o okrucieństwo fanatyzmu.

    Wobec tego jeszcze raz prosimy o przeczytanie artykułu Pani Anny Sarzyńskiej, która odważnie pisząc o przemilczanych zazwyczaj sprawach pokazała problem naszym zdaniem znacznie ważniejszy od tego, że Jaworowie ośmielili się pozwolić swojej suczce na rozród, aby następnie zapewnić jej potomstwu szczęśliwe życie w gospodarstwie dalekim od zła i brudu współczesnego świata.
    Pani Anna napisała naszym zdaniem artykuł bardzo bulwersujący i rewidujący nasze dotychczasowe wyobrażenia na temat fundacji niby to „prozwierzęcych”.
    Fundacyjne lobby zabiega o większe prawa. Nie wyobrażamy sobie, by oficjał mógł wejść do naszego domu bez asysty policji i na podstawie niewyobrażalnych domysłów zabrać nasze zwierzaki. Jak jednak widać zmierzamy do Orwellowskiego roku 1984-tego szybkimi krokami. Na szczęście tego typu artykuły budzą nas z letargu.
    I jak pisze Autorka to wszystko dzieje się za nasze społeczne pieniądze z odwoływaniem się do naszych serc i naiwności.

    Drodzy czytelnicy!
    Wszystkie nie merytoryczne, obraźliwe komentarze będą usuwane do spamu. Proszę się zastanowić przed zamieszczeniem takowych.

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie bardzo jest się do czego odnosić, artyku jest tendencyjny i manipulujący uczuciami ludzi, aż się mdło robi. Każda z tych sytuacji ma drugie dno, drugą stronę, która nie jest tutaj pokazana. W związku z tym jest niewiarygodny. Znam trochę takie sytuacje i wiem jak ludzie potrafią je przeinaczać. Wiem, jak potrafią np. interpretować moją troskę o znalezienie dobrego domu dla moich zwierząt tymczasowych. Mimo tego myślę, że takie sytuacje jak te z artykułu na pewno się zdarzają, tak jak w każdym środowisku są ludzie źli, nieodpowiedzialni i działający z przesadą. To nie znaczy jednak, że mamy nie pomagać takim organizacją, które z tego co wiem nie działają wcale za publiczne pieniądze. One działają z datków ludzi, z 1%, z chęci pomagania wolontariuszy. Nie każdy odważa się patrzeć na biedę zwierząt, brać udział w interwencjach i narażać się na straszne rzeczy, na straszne widoki. Nie każdy jest w stanie i ma chęć prowadzić Dom Tymczasowy, przygarniać pod swój dach potrzebujące zwierzęta, a tych naszym kraju jest coraz więcej.
    Wspieranie takich organizacji jest całkowicie dobrowolne, wynika tylko i wyłącznie z potrzeby serca i chęci działania. Ponieważ patrzę na to z drugiej strony, to ten artykuł nie robi na mnie dużego wrażenia, myślę że wiele jest w nim przesady i nierzetelności dziennikarskiej. Powtórzę jednak jeszcze raz, że nawet jeśli takie sytuacje się zdarzają to to rozszerzanie na jego podstawie wniosków na na wszystkie organizacje jest grubą przesadą. Jeśli ktoś chce znaleźć argumenty za swoimi tezami to na pewno je znajdzie. I na to mi to wygląda. Zestawienie tego artykułu z mądrymi wyważonymi słowami Marty jest wstrętne i powiedziałabym nawet wprost podłe.
    Przy okazji chcę wyrazić swój podziw dla Marty, która w sposób tak mądry i stonowany dała odpór często agresywnym i nasyconymi osobistymi wycieczkami odpowiedziom.
    Marta, masz mój wielki szacunek. Podzielam twoje poglądy.
    Pozdrawiam serdecznie Olę, której łagodne i ciepłe słowa trafiają do mojego serca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosianko, jak Cie kocham tak Twoja wypowiedz wypisz wymaluj przypomina mi ulubione powiedzonko mojej Babci "panu Bogu swieczke i diablu ogarek":))))
      Kochana jak wiesz ja zwierzat akurat nie mam, w przyszlosci planuje miec psa, ale to przyszlosc, wiec nie ma ani potwierdzenia w faktach, ani w praktyce, ani tez zadnego doswiadczenia wiec, ze tak powiem marzenia zostawmy w spokoju, niech sie spelniaja wtedy bedziemy o nich mowic.
      I tak pozwol, ze wyraze swoje zdanie oparte tylko na wiedzy teoretycznej, w dodatku z poza Polski.
      Jak sama piszesz "artykul jest tendencyjny i manipulujacy uczuciami ludzi..." mimo to dalej przyznajesz, ze myslisz iz opisane w nim sytuacje "na pewno sie zdarzaja". No wlasnie, a dlaczeego sie zdarzaja? Przeciez to organizacja powinna swiecic przykladem, pomagac a nie dzialac na zasadzie wlasnego zysku.
      Jak mozna oczekiwac od prywatnych ludzi uczciwej opieki nad zwierzetami skoro takie cuda-wianki dzieja sie pod plaszczykami organizacji?
      Wiesz, ja tez moge przyznac MarcieK racje, bo ja na pewno ma w jakims stopniu.
      Ma racje co do tego, ze powinno sie zrobic wszystko zeby zatrzymac proces NIEKONTROLOWANEGO rozmnazania sie zwierzat, a wiec zwierzat bezdomnych.
      I tu widze ogromne pole do dzialania wlasnie dla organizacji, bo to one maja glos publiczny, sile przebicia i dostep do wladz np. miejskich.
      Wiesz lata temu w NYC byla plaga golebi, oprocz odwiecznej plagi szczurow w podziemiach metra.
      Jakos nigdy nie slyszalam, zeby ktos winil prywatne osoby za dokarmianie golebi czy tez pozostawianie resztek jedzenia w smietnikach metra. Problem byl i jest na biezaco ogarniany przez ORGANIZACJE, ktore sa nie tylko do tego powolane, ale glownie odpowiedzialne za dzialania na tym polu.
      Proste rozwiazanie?
      Szczury? Wiadomo, ciagle sa rozkladane trutki i z perspektywy moich 32 lat widze, ze jest ich mniej, ciagle sa, ale juz mniej.
      Golebie? Razem z karma dostaja srodki antykoncepcyjne i tez jest ich co raz mniej.
      To jest problem, ktory powinien byc rozwiazany przez organizacje, ludzi, ktorzy sie tym zajmuja i woluntariuszy moze wlasnie takich jak Marta.
      To co robia Jaworowie to ich prywatne zycie i nikt nie ma prawa sie do tego wtracac dopoki Jaworowie nie wyciagaja reki po datki tak dla siebie jak i dla swoich psow.
      Bezmyslnie rozmnazajacy sie ludzie dostaja 500+ i nikt ich nie oskarza nawet jak ojciec pokrywa wlasna corke, a nad Jaworami, ktorzy kochaja swoje zwierzeta jak czlonkow rodziny rozpetalo sie pieklo.
      TO, moja droga Gosianko, JEST wielce niesprawiedliwe.

      Usuń
    2. Większość bezdomnych zwierząt nie bierze się niestety z powodu dużej liczby bezpańskich psów. Najczęściej jest to wina niekontrolowanego rozmnażania zwierząt posiadających domy.
      W naszym kraju panuje w tym względzie "róbta co chceta". Dlatego aby uniknąć jeszcze większego przyczyniania się do cierpienia zwierząt i ich bezdomności, musimy wzajemnie sobie powtarzać: Nie wolno rozmnażać zwierząt. Kaziu, Tomku, Anno, Marto, Olgo - Nie rozmnażaj. I nie ma tutaj miejsca na niuanse. Bo ten człowiek jest wspaniały to mu wolno a temu nie. Zresztą kto stworzy kryteria wg których jedni mogą rozmnażać a drudzy nie?

      Usuń
    3. Ależ Stardust, ja też cię kocham, podziwiam, itp. Ale zauważ, że nie napisałam ani słowa o Jaworach i o rozmnażaniu przez nich swoich zwierząt. Ja jestem w stanie wyobrazić sobie chęć Olgi do posiadania potomstwa Zuzi. Kiedy przymknę oczy i wyobrażam sobie, że moje ukochane suczki mają takie malutkie Fikunie i Mikunie to ta wizja jest taka miła i taka słodka. Za chwilę jednak otwieram oczy i ponieważ jestem osobą dorosłą, ponieważ mam dużą świadomość, nazwijmy to tematu, to rezygnuję z tego pomysłu z łatwością i idę zająć się małymi pieskami które są u mnie w domu tymczasowym. W tym roku miałam takich rozmnożonych szczeniąt z dziesięć, psów kilkanaście - to tym już żyjącym jesteśmy winni opiekę i godne traktowanie. Nie chcę zajmować się tym tematem, tu wszystko zostało napisane, a ja mimo że dzieli mnie od Marty ponad 30 lat to mam jej poglądy, może nie aż tak radykalne bo zweryfikowane przez doświadczenie życiowe, ale jednak można z dużą śmiałością założyć, że takie jak ona.
      W Fundacjach i organizacjach nie pracują cudotwórcy i jeżeli ludzie będą rozmnażali swoje zwierzęta na potęgę, to wszystkie organizacje w Polsce nie będą miały szansy rozwiązać tego problemu. Schroniska będą nadal przepełnione i pełne więźniów skazanych za to że ktoś powołał ich do życia.
      Te organizacje to często wolontariusze pracujący za friko, to tacy ludzie jak ja, którzy poświęcają swój prywatny czas i swoje prywatne pieniądze, aby pomóc choć części takich zwierząt. Niestety nie żyjemy w jakimś utopijnym świecie i nie można wymagać, tzn. wymagać można, ale to bezsensowne, nie można liczyć na to, że wszystkie działania fundacji będą trafione i idealne. W tym artykule wywleczono kilka historii, które wg pani redaktor (nigdy dobrowolnie nie przeczytałabym artykułu tej pani, która jest dziennikarką Ffondy i Gazety Polskiej, to mi wystarczy, aby nie ufać jej rzetelności i podejrzewać ją o skrajną stronniczość) się nie udały, ale moglibyśmy się im bliżej przyjrzeć. Mam ochotę to zrobić, jeśli znajdę czas zabiorę się za to.

      Fajnie że napisałaś o tym jak w nowym Jorku rozwiązuje się Plage Szczurów i gołębi.
      I ja jestem przeciwko temu żeby bezmyślnie rozmnażający się ludzie dostawali 500 +, ale błagam nie zaczynajmy tu nowego tematu. Skupmy się, jak prosił Cezary, na tym artykule.

      Usuń
    4. Przepraszam za błędy, piszę w telefonie i on sam poprawia pewne słowa.

      Usuń
    5. Gosianko, alez ja nie oczekuje cudotworcow, ja tylko chce ludzi kompetentnych i odpowiedzialnych. Jesli fundacja takich nie ma to powinna byc rozwiazana, bo nie spelnia podstaw swojego istnienia.

      Usuń
    6. Star, nie żartuj, ludzie w fundacjach są w większości kompetentni i odpowiedzialni - wiem co mówię, bo działam wśród nich, choć jestem samotnym żaglem. :) Niestety, tak jak w każdym zawodzie, jak w każdej działalności, jak na każdym polu, zdarzają się ludzie niekompetentni, a nawet cyniczni, oszukujący ludzi, podli dla zwierząt. To oni robią złą robotę tym dobrym fundacjom, bo potem różne osoby wyciągają nioski globalne, że nie warto ufać i pomagać nikomu. Ja uważam, ze lepiej dać się oszukać nic nic nie robić w tej kwestii.
      Ale, oczywiście zgadzam się z Tobą, że jeśli jest taka fundacja, która nie ma ludzi kompetentnych to powinna być rozwiązana.

      A tu jest link do interwencji Ekostraży (znam, ręczę za tę fundację). W artykule wiele razy jets pisane z lekceważeniem, że pies miał "tylko" przerośnięte pazury. że był stary, więc co to za "przestępstwo".
      Starszy pan i jego pies: http://eluban.pl/rozmaitosci/2440,skrajnie-zaniedbana-sonia-z-lubania.htm#

      Usuń
    7. Ja nie zartuje, zbyt dlugo zyje na swiecie zeby nie wiedziec, ze ludzie sa rozni, ze nie ma idealnych spoleczenstw, zawodow, tudziez innych grup.
      Tylko sie teraz zastanawiam, skoro nie wolno oceniac fundacji na podstawie sporadycznych jednostek to dlaczego wolno wystawic Jaworow jako jednostki pod pregierz czyjejs zreszta indywidualnej opinii.
      Gdzie jest granica? ktora ma prawo przekroczyc jednostka, gdzie jest granica ktora ma prawo przekroczyc fundacja?
      Na ile mamy prawo wplywac na indywiualne decyzje innych, ktore akruat nas osobiscie nie dotycza? Czego w takim razie wolno lub nie wolno oczekiwac od fundacji, ktore bylo nie bylo zostaly powolane do "czynienia dobra"?
      Kim jest czlowiek jako jednostka, juz wiemy, ze na pewno niedoskonala, bo doskonalych nie ma, zeby oceniac inne rownie niedoskonale jednostki?

      Usuń
    8. Widzę, że Ola zamknęła dyskusję i chwała jej za to, więc tylko odpowiem na Twój komentarz.
      Oczywiscie, że nikt nie ma prawa stawiać pod pręgierz Jaworów!
      Mamy prawo wyrazić swoje zdanie (bo post na blogu jest zaproszeniem do tego), co do ich decyzji, tak samo jak co do tego, jak działają fundacje, nie potępiając w czambuł wszystkiego co sobą reprezentują.
      Dobrego wieczoru. :)

      Usuń
    9. Wzajemnie Gosianko, wzajemnie spokojnej nocy:) Oczywiscie kazdy ma prawo do swojej opinii i rowniez jej wyrazania, ale niekoniecznie narzucania innym, wiem, ze sie na pewno z tym zgodzisz.

      Usuń
  22. Albo wszyscy razem bierzemy na klatę odpowiedzialność za zwierzęta i nie dopuszczamy wyjątków (w tym własnych psów i kotów do rozrodu) albo znowu wracamy do punktu wyjścia. Powtarzam po raz kolejny, tutaj nie może być mowy o niuansach.
    Tutaj chodzi o czyjeś życie za kratami, w bólu i w wielkim cierpieniu. Żeby temu zapobiec jest tylko jedno wyjście. Nasze głośne NIE dla wszystkich, którzy rozmnażają. Bez wyjątku.
    Dlatego jak słusznie zauważyła Pani Klarka, większość czytelników tego bloga jednak nie rozmnoży swoich psów. Nie zrobi tego bo dzięki wielkiemu wysiłkowi wielu ludzi (takich jak np. Pani Dorota Sumińska) większość z nas gdzieś tam już podchwyciła ideę nierozmnażania zwierząt.
    Bo przecież pamiętają Państwo czasy kiedy topienie szczeniaków w worków było regułą? Jak myślicie dlaczego dzisiaj jest to już takie niepopularne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marto, ale co to znaczy nie moze byc mowy o niuansach? Czyli co zycie na wzor Korei Polnocnej, tam nie ma niuansow i wszyscy zyja pod ten sam sznurek a raczej postronek. Czy tak jest lepiej?
      Niestety normalny swiat sklada sie z roznych ludzi, roznych mentalnosci, roznych zasobow finansowych i na tym polega urok swiata, ze kazdy ma prawo do decydowania za siebie.
      Jakby Ci sie podobalo gdyby ktos decydowal za Ciebie tak w kwestii posiadania, lub nie zwierzat jak i w kwestii tego co jesz na sniadanie czy tez z kim spisz?
      Zapewniam Cie, ze mimo Twoich gornolotnych pogladow na temat rozmnazania zwierzat sa ludzie, ktorzy mogliby sie do niejednego w Twoim zyciu przyczepic.
      I prosze nie piszcie mi, ze zmieniam temat, bo wlasnie kontrola nad spoleczenstwem ma to do siebie, ze zaczyna sie niewinnie od jednej sprawy i rozprzestrzenia na pozostale dziedziny zycia. Zreszta to chyba widac doskonale w Polsce na przestrzeni ostatniego roku i widac w kazdym kraju jesli czlowiek chce sie przyjrzec co sie wokol niego dzieje.

      Usuń
    2. Stardust ale zgodzisz się ze mną, że są jednak pewne niepodważalne dogmaty? Nie zabijaj, nie kradnij, nie wyrządzaj krzywdy. I to pod każdą szerokością geograficzną. Takim dogmatem jest też Nie rozmnażaj, przynajmniej dopóki jest choćby jeden pies w schronisku.
      I nie uważam też, że jest to próba kontrolowania społeczeństwa. Co najwyżej rozpaczliwa próba ratowania opłakanej sytuacji bezdomnych zwierząt w naszym kraju.

      Usuń
    3. Niepodwazalne dogmaty?
      A jednak ludzie kradna, zabijaja, gwalca, krzywdza i to nie tylko zwierzeta ale i innych ludzi. Pozostaje mi tylko miec nadzieje, ze z taka sama rozpaczliwa determinacja bronisz glodne dzieci, bite zony, gwalcone corki...
      Wiem, wiem to nie o nich mowa... latwiej mowic o zwierzetach, bo one nie maja glosu wiec sie nie wypowiedza tylko musza sie podporzadkowac temu co czlowiek dla nich wymysli.
      A szkoda, bo moze gdyby taka Zuzia, Jacus czy tez inny Fufelek mieli prawo przemowic chociaz w noc Wigilijna to moze by nam powiedzieli co dla nich lepsze, co sami by wybrali gdyby mieli taka mozliwosc, gdyby czlowiek (ta wszechwiedzaca istota) nie stal im na drodze.

      Usuń
    4. Mogę się wypowiedzieć za moje psy :) W noc Wigilijną zapewne powiedziałyby: Żądamy więcej przysmaków, zabawy z nami przez 24 godziny na dobę, tudzież pięciogodzinnych spacerów :) Żądamy dostępu do szynki, kiełbasy i koniecznie smażonego kurczaka :) Apelujemy o udostępnienie nam Waszego łóżka na wyłączność. Apelujemy o niekąpanie nas w celu pozbycia się tego, w czym właśnie się wytarzałyśmy.
      Jak je znam to na pewno nigdy nie apelowałyby o potomstwo bo dla nich to byłaby tylko konkurencja do ich zasobów.
      Takie są właśnie nasze kochane Fufelki.

      Usuń
    5. Pieknie!!! Brawo, tylko pogratulowac znajomosci wlasnych zwierzat.
      Teraz mi powiedz dlaczego nie rozumiesz co mowia zwierzeta Jaworow?
      Nie wiem czy doczytalas jak Olga pieczolowicie (kierujac sie rozumem czlowieka) przygotowala miejsce porodu dla Zuzi i czy rowniez doczytalas jak Zuzia kierujac sie tylko psim instynktem wybrala zupelnie inne miejsce...
      I Olga to uszanowala... to jest moim zdaniem milosc i zrozumienie potrzeb...
      Jak juz pisalam sama nie mam zwierzat, ale tak to widze.
      Jaworowie kieruja sie sercem i dobrem, ale tez (co bardzo rzadkie) potrafia uszanowac zwierzecy instynkt swoich pupilow.
      Nie kazdy piesek chce chodzic w swetrze, czapce uszatce zima i pod przeciwdeszczowym kapeluszem mimo, ze czlowiek wymyslil na jakims chorym etapie swojego czlowieczenstwa, ze zwierzeta wlasnie tego chca.
      Widzialam kiedys psa w butach, Kryste jak sie to zwierzatko meczylo, ale obok szla pani na 15cm szpilkach i pomyslalam "cale szczescie, ze jeszcze na pomysl szpilek nie wpadla".
      Granica jest bardzo cienka, wrecz niewidoczna, ale ciagle jesli sie chce moze byc wyczuwalna.
      Trzeba tylko chciec czuc tak za nasze zwierzeta domowe jak i za innych wlascicieli domowych pupilkow.

      Usuń
    6. Stardust, to padłabyś jakbyś w tej chwili zobaczyła mojego psa. Ma wypasioną kurtkę zimową z kapturem. Ma piętnaście lat i uwierz mi, że bez niej bardzo marznie i trzęsie się. Buty też mam dla psów, bo jak łażę z nimi po górach to bardzo często kaleczą łapy na ostrych kamieniach.
      To tak na marginesie.
      A psi instynkt macierzyński obudził się u Zuzi dopiero po jej zapłodnieniu przez Jacusia.
      Myślę, że jak szczeniaki dorosną to w równym stopniu będzie szczęśliwa z nimi jak i bez nich.
      Dla psa zawsze najważniejsze będą zasoby: jedzenie, picie, własne posłanie i własny człowiek. Bez własnego człowieka pies będzie nieszczęśliwy, bez innych psów niekoniecznie.

      Usuń
    7. Nie tylko u psow instynkt macierzynski budzi sie dopiero w czasie ciazy, znam wiele kobiet, ktore dokladnie tak dojrzewaly do macierzynstwa w czasie ciazy. A ze wiekszosc ciaz jeszcze 30-50 lat temu byla dzielem przypadku to zjawisko bylo wrecz nagminne.
      I ludzie tez wyrastaja z wiekiem z rodzicielstwa, jest to naturalnym zjawiskiem... chociaz sa przypadki, ktore nie wyrastaja i tylko z zaborczych matek przeistaczaja sie we wredne tesciowe :)))
      Widzisz u Ciebie jest wszystko proste dopoki ludzie postepuja tak jak Ty chcesz, w/g Twoich zasad, wierzen i priorytetow.
      Na szczescie swiat jest bardziej skomplikowany, bo gdyby wszyscy zyli tak jak Marta zyje i nakazuje to byloby nie tylko nudno ale i zycie nie mialoby zadnej wartosci, zadnego znaczenia, ot byloby kalka wszystkich innych istnien i zyc.
      Twoj pies moze miec wypasiona kurtke z kapturem i moze nawet projektowana przez jakiegos znanego dyktatora mody. To naprawde Twoja sprawa i mnie nic do tego.
      Zastanawiam sie tylko dlaczego pozwalasz psu chodzic po kamieniach, przeciez gdybys miala dobro psa na wzgledzie to moglabys go nosic, albo wozic w wozku.

      Usuń
  23. Niepopularne oczywiście na wciąż zbyt małą skalę.

    OdpowiedzUsuń
  24. Dziękuję wszystkim zainteresowanym za udział w dyskusji, za zaangażowanie, szczerość, otwartość, odwagę wypowiedzi a przede wszystkim za czas, który poświęciliście na rozmowę pod tym postem!:-))

    OdpowiedzUsuń
  25. gupi czlowiek tylkoniedziela, 18 grudnia, 2016

    Czytam, czytam i troche jakbym przyglupiala. To pies ma miec godne zycie, dach nad glowa, przyjazdnego czlowieka i pelna miska? A inne zwierzeta? Taka swinia, krowa, ciele, baran, kura, kaczka i inny drob? Przeciez inne zwierzeta sie hoduje po to aby bylo mieso dla psow, kotow i innych ulubiencow, toc to nie weganie.
    Mnie sie nie podoba zaklocona rownowagi w naturze!
    Wiem, ze to glupio brzmi przy tak wielkiej dyskusji...

    OdpowiedzUsuń
  26. gupi czlowiek tylko, ale to człowiek postanowił kiedyś, że świnia ma dawać mu mięso a pies towarzystwo;
    Olgo Jawor, ja również po raz kolejny dziękuję za dyskusję;
    I ostatnie słowo do Stardust: nie napisałaś nam jak u Was wygląda sytuacja psów a więc musiałam posiłkować się googlem:
    "W Stanach Zjednoczonych, tak jak we współczesnym świecie istnieje olbrzymia nadpopulacja psów. Nie ma absolutnie szans, aby przy obecnej sytuacji choćby połowa psów w potrzebie znalazła domy",
    "w Ameryce, w przeciwieństwie do reszty świata, nie jest wymagana kontrola hodowlana".

    Niestety powyższe cytaty pochodzą z artykułu z 2003 roku, do innych informacji nie udało mi się dotrzeć.
    Pozostaje zatem mieć nadzieję, że do 2016 sytuacja psów w Ameryce się jednak poprawiła. I cieszyć się, że przynajmniej w Europie mamy czytelne zasady hodowli psów rasowych.

    OdpowiedzUsuń
  27. Może dla pełnej jasności zamieszczę tutaj fragment cytowanego artykułu, który niech będzie jednocześnie podsumowaniem całej naszej dyskusji:

    "Na podstawie ilości otrzymywanych telefonów, wnioskuję, że temat rozmnażania jest jednym z najbardziej popularnych wśród nas, miłośników psów. Ogromna większość moich rozmówców jest osobami prawdziwie kochającymi psy i tylko brak podstawowej wiedzy, a nie złe chęci sparawiają, że myślą oni o rozmnażaniu psów.

    Na wstępie chciałbym przytoczyć kilka faktów:

    • Każdego roku kilka milionów zwierząt zostaje uśpionych w amerykańskich schroniskach wobec braku możliwości znalezienia im domów.

    • Gazety przepełnione są ogłoszeniami o sprzedaży szczeniąt.

    • Ku mojemu zdziwieniu, prawo zezwala na istnienie sklepów zoologicznych sprzedających masowo wątpliwej jakości szczenięta.

    Powyższe trzy punkty uświadamiają nam o oczywistym stanie rzeczy: W Stanach Zjednoczonych, tak jak we współczesnym świecie istnieje olbrzymia nadpopulacja psów. Nie ma absolutnie szans, aby przy obecnej sytuacji choćby połowa psów w potrzebie znalazła domy. Jeśli tak, to po co rozmnażać? Naturalnie powodu do tego nie ma. Powiem więcej, jeśli odrzucimy "garstkę" najwyższej klasy psów wystawowych, rozmnażanie całej reszty jest po prostu nieetyczne: Rozmnażając, dokładamy "swoje cegiełki" do tych milionów niechcianych psów, z których znaczna część zostanie potem uśpiona. Myślę, że powyższy wywód powinnien być wystarczający do zniechęcenia Was - Drodzy Czytelnicy, do prób rozmnażania psów. Jeśli nie, proponuję czytać dalej...

    OdpowiedzUsuń
  28. W zwiazku z tym, iż uważam tę dyskusję za zakończoną ( niczego wszak nie nalezy przeciągać ponad miarę) zamykam możliwość pozostawiania komentarzy pod tym postem!

    OdpowiedzUsuń

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lektura lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost