piątek, 25 stycznia 2013

Moralność Pana Cezarego




Kłamstwo żyje pośród nas i jest najczęstszym doświadczeniem, którego doznajemy świadomie lub zupełnie nieświadomie. Kłamstwo, jest zaprzeczeniem prawdy i to stwierdzenie jest jedyną prawdą w poniższym wywodzie! Bo każdy z nas ma inne sposoby i możliwości na obiektywną ocenę stanu faktycznego. Daltonista patrząc na różowy kolor nieba mówi; jak szaro-buro dzisiaj, a Cezary mówi; o jaki śliczny jest odcień różowości na niebie. Prawdopodobnie skłamaliśmy obaj. On, jako osoba nierozróżniająca kolorów, a ja być może widzę tylko różowość. To gdzie jest ta prawda obiektywna?



Powodów do kłamstw jest tyle na ile pozwalają sytuacje, w których się znaleźliśmy. Czyli w każdej z nich! Prawie wszystkie przymiotniki łączą się ze słowem „kłamstwo”, co umila codzienność, czyni ją bardziej kolorową od tęczy. By było zabawniej kłamiemy przez sen zachowując ciągłość doświadczeń. Wyrafinowaną odmianą kłamstwa jest półkłamstwo, i zaliczamy do nich; niedomówienia, pominięcia, wymówki, przejęzyczenia, itp., co niejednokrotnie zupełnie zmienia sens wypowiedzi i celowo wyprowadza odbiorcę na manowce. Zdeformowana prawda ma bardzo dużą szansę na zaistnienie.



„Zwyczajne” kłamstwo jest najczęściej spotykane i nie zależy od poziomu kultury osobistej. W tej czy innej formie samowolnie używane było w praczasach, jak i dzisiaj. Wynika z logicznego ciągu myślenia i zastępuje prawdę, co dodaje kolorystki wypowiedzi. Prosta i naga prawda, szara w obiektywności nie daje tyle ciepłych uczuć, co ubarwione kolorami kłamstwo, o wiele bardziej skutecznie trafiające pomiędzy nasze zwoje mózgowe. Gdyby przekaz trafiał prosto do mózgu okazałby się po analizie prostą i nagą prawdą.



Najgorzej jest, kiedy zawodzi nas pamięć i nie pamiętamy, jaka wersja została sprzedana danej osobie. Czy znamy to z autopsji? Pewnie i nam się zdarzyło. Niepotrzebne rumieńce, pozrywane przyjaźnie i znajomości. Nie dlatego, że kłamaliśmy, ale dlatego, że mamy słabą pamięć. Wtedy mówimy sobie, że to ostatni raz. Ostatni do następnego, gdyż nieauczeni jesteśmy tym sromotnym doświadczeniem. Rumienimy się po raz kolejny, po raz kolejny....



Często stajemy przyparci do muru bez możliwości odpierania ataków. Wtedy nasz „mózg” podpowiada byśmy wybrali optymalną opcję, zależną od faktów. Mylna podpowiedź, bo sam fakt może być zakłamany. Więc, co czynimy? Zasłaniamy się murem pochodnych kłamstw. Przecież nikt z nas nie chce być w sytuacji bez wyjścia, my chcemy być przypierającymi. Mieć przewagę w każdej odmianie, to nasz cel.



Przekonania są czymś znacznie gorszym od kłamstwa, ze względu na ich ciągłość kształtowaną przez minione życie. To właśnie z ich powodu dopuszczamy się kłamstw, które mogą być sporadyczne, a ich skutki krótkotrwałe. Kłamstwo wynikające z jakichś przekonań nie jest do końca świadome. Wynika z pozycji w korowodzie i czeka cierpliwie na ujście.



Podobno prawda żyje po śmierci, kłamstwo zabieramy do grobu. Nic bardziej mylnego. Żyjemy w celowym zakłamaniu, a prawda bardzo rzadko doczeka się światła dziennego.



Dzwonek do drzwi. Sprzedawca oferuje super odkurzacz za jedyne cztery tysiące złotych. Czy chcielibyście go posłuchać?


47 komentarzy:

  1. Są ludzie , którzy powiedzą prawdę jak się pomylą , to jest ich sposób na życie.
    Dla mnie kłamstwo jest tylko wtedy uzasadnione jeśli może ono komuś pomóc. Wtedy i ja skłamię nawet się nie zastanawiając jakie może wywołać skutki.
    Kiedyś tak sobie gdybałam
    Nie kłamie ten co nie powie prawdy ale kłamie ten co mówi niby prawdę ....Miłego wieczoru. Serdeczności...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kłamstwo w imię „dobra” osób trzecich czasem wydaje się nam usprawiedliwione, do momentu, gdy życie nie zweryfikuje naszych przekonań. Ukrywanie przed chorym powagi jego stanu nie zawsze jest optymalnym wyjściem. Różna może być ocena takiego zachowania w sytuacji, kiedy chory wyzdrowieje i dowie się prawdy. Moim zdaniem, powinniśmy mieć świadomość powagi choroby, co daje czas na choćby rozliczenie się z naszego życia. Półprawdy są najgorsze, niby słodkie, ale niejednokrotnie zawarty w nich przekaz jest fałszywy.
    „Sposób na życie”– czyli ludzie nie mający zdolności rozróżniania – urodzeni kłamcy.

    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy zachorowałam na raka nikt nie ukrywał przede mną i byłam im wdzięczna, bowiem dało mi to motywację do walki z rakiem. Z kolei kiedy mój tato zachorował nie powiedziałam mu prawdy, nie chciał jej znać , może się domyślał. Tego nie wiem.
      Zdrowia życzę .

      Usuń
    2. Trudny temat...
      Co do tych cięzkich sytuacji z oosobami śmiertelnie chorymi, to zawsze jest to sprawa indywidualna. Trzeba znać człowieka, by wiedzieć ile on da radę znieść i co będzie dla niego dobre.
      Tak czy siak kłamstwo zawsze jakos obciąza sumienie kłamcy, bo mysli on co by było gdybym jednak powiedział prawdę? A tymczasem powtóka tej sytuacji jest już niemożliwa...

      Usuń
  3. Mamy znajomych, ktorzy klamia notorycznie, czy jest to usprawiedliwione sytuacja, czy tez nie. Klamia, bo lubia, bo inaczej nie umieja, bo sie przyzwyczaili - nie wiem. Takie hobby chyba. Klamia w kwestii banalnych drobnostek, klamia w duzych sprawach, a jesli sie pomyla, czasem uda im sie powiedziec prawde.
    Zastanawia mnie, dlaczego tak sie dzieje. Kazdy z nas w swoim zyciu sklamal, roznie bywalo z przyczyna. Moze chcielismy sie pokazac w lepszym swietle, moze wykrecic od odpowiedzialnosci, moze w tzw. dobrej wierze kogos przed prawda uchronic. Nie uwierze komus, kto mowi, ze nie klamie, bo klamstwo towarzyszy nam od urodzenia do smierci. Nie pojmuje jednak poslugiwania sie klamstwem na codzien.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cezary się na chwilę oddalił a wiec podstepnie przejełam pałeczkę. He, he!

      Co do tych Twoich znajomych kłamców, to mysle że w ten sposób chcieli oni coś zatuszować, przykryć jakieś swoje braki. W ich mniemaniu prawda była pewnie szara a kłamstwo kolorowe. Moze mają tak silne poczucie niższości, że wciąż konfabulują?

      Tez miałam takie znajome. Rzadko kiedy sie do klamstw przyznawały, chociaz łapałam je na goracym uczynku. i co? Nawet marnego rumieńca wstydu nie widziałam na ich licach. Wypierały sie wszystkiego i umniejszały problem, to ze mnie robiąc przewrazliwioną idiotkę.

      Usuń
    2. Olga też mam taka znajomą. Gdy trzeba pomóc jest zawsze, obojętna pora dnia czy nocy. Ale kłamie na potęgę, już się zastanawiałam czy to nie jakaś "odmiana choroby" :
      )Jej kłamstwa są niegrożne.

      Usuń
    3. To może być mitomania. Albo nadmiernie wybujała wyobraźnia.Albo jakies dziwne niedowartościowanie. Albo skleroza, jesli ta znajoma nie pamięta swoich kłamstw i jest święcie przekonana, że mówi i mówiła prawdę. A moze ona po prostu nie odróznia prawdy od klamstwa? I tacy sie zdarzają...

      Usuń
  4. Podobnie jak Alinka, oszukiwaliśmy Tatę gdy zachorował na białaczkę. Lekarz dał mu rok życia a my kłamaliśmy mu w oczy, że wszystko będzie dobrze. Zrobiłabym to jeszcze raz. I jak mówi Panterka małe kłamstewka nie są mi obce :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znałaś swojego tatę a więc wiedziałaś, że robisz najlepiej jak sie da. Nie każdy chce znać prawdę. Czasami to wyczuwamy. Po co komuś dodawać bólu, którego nie dałby rady znieść?
      Małe kłamstwa są czasami dobrymi uczynkami, gdy chcemy kogoś ochronić, oszczędzic mu bólu albo przykrości. Obyśmy tylko zawsze wiedzieli, kiedy nalezy przestac klamać. Bo czasami granica jest bardzo płynna...

      Usuń
  5. Myślę, że ludzie kłamią, bo są tchórzami. Często wolą skłamać, żeby nie ponieść negatywnej konsekwencji prawdy. Mogą też kłamać z obawy, że nikt im nie uwierzy, kiedy powiedzą prawdę. Są osoby, które notorycznie kłamią, bo tak się zapętlili, że już nie mogą powiedzieć pierwotnej prawdy.I są mitomani,których zaliczyłabym do nieszkodliwej patologii w temacie kłamstwo.
    A ja? Mnie zdarza się skłamać. Trudno, człowiekiem jestem i nic z drobnych ludzkich ułomności- w tym kłamstwo-mnie nie mija. Ale potem dręczą mnie jakiś czas wyrzuty sumienia i najczęściej, jeśli sytuacja pozwala, mówię, że skłamałam.No jakoś tak głupio kłamać:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam to samo! Też oczywiście czasami kłamię, ale potem spać mi nie daje fakt, ze kiedyś to wyjdzie na jaw i będzie wstyd i problem. Dlatego staram sie jak najszybciej odkręcać coś takiego i mówić prawdę, zeby nie zapętlić sie bardziej.Oczywiście wstydze sie, przyznając sie do kłamstwa, ale wole ten wstyd, niż ten, gdy okłamany sam wykryłby moje kłamstwo. Czasami trzeba uprzedzać fakty, póki jest na to pora...
      Ale niektóre kłamstwa pozostają nigdy nie odkłamane i wiszą na sumieniu jak worek cementu. I czasami nie odważamy sie ich zrzucić z sufitu sumienia, bo wiemy, że złamałalibyśmy siebie albo kogoś...

      Usuń
  6. A jak widzicie, że ktoś cieszy się, że udało mu się coś kupić. Podoba mu się to, cieszy się jak szalony i pyta się mnie czy mi to też się podoba ... to co ...kłamię, że tak, podoba mi się. Nie mogłabym zrobić mu przykrości, widząc jego radochę. Wychodzę z założenia, że kupił to dla siebie. Sam będzie z tego korzystał, a ja jestem tylko gościem u niego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak - klamiemy także by nie zepsuć komuś radości i chwilowej przyjemnosci. Kłamiemy, bo tak wypada. Pewne upodobania są bardzo subiektywne i każdy ma prawo do lubienia tego czy tamtego, a my nie chcemy ludziom obrywac piórek czy nawet podcinać skrzydeł.I mówimy ładne słowa, by ten ktoś był zadowolony.
      Ale nie zawsze działa to w obie strony. Sa ludzie, którzy zawsze walą swoją prawdę prosto z mostu. I co wówczas czujemy? Szok, przykrośc, niechęć do tej osoby...

      Usuń
    2. Jeżeli jest to prawda wypowiedziana tak normalnie, nieraz można ją żartem przekazać - przyjmę wszystko, ale tonem nie znoszącym sprzeciwu ... nóż mi się w kieszeni otwiera :)

      Usuń
    3. I ja nienawidze tego tonu nieznoszącego sprzeciwu. Nie lubię osób, którym zawsze sie wydaje, ze wiedzą lepiej i mają prawo nas pouczać i nawracać.Ma być po partnersku - wtedy przyjme wszystko. Ale nie przyjmę autorytaryzmu i rozdmuchanego do granic niemożliwości apodyktycznego ego!

      Usuń
    4. No właśnie, jak Ty to pięknie ujęłaś, a ja ... że nóż mi się otwiera :)))

      Usuń
    5. A ja bardzo lubię takie wyrazenia - proste, z życia wziete. Czasami nie ma sensu rzeczy komplikowac i sprawiać, by madrzej brzmiały. Ma byc prosto i zrozumiale.I czasami bez ogródek!:-)))

      Usuń
  7. Może ktoś uzna to za próżność z mojej strony, ale nie raz mam takiego doła, wyglądam okropnie. A koleżanka mi mówi, że nie jest tak żle, że ładnie wyglądam. Wiem, że kłamie ale to jej kłamstewko pomaga mi :) i już jest lepiej.
    Ech ale temat poruszyliście ... jak tak czytam co napisałam to wychodzi, że sama kłamię i lubię jak mnie oszukują :)))
    Może czasami lepiej żyć
    w błogiej nieświadomości :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mireczko! Wszyscyśmy po jednych pieniądzach. Pokaż mi takiego, który nie ma czasami chętki by ktoś mówił mu to, czego oczekuje, a nie to, co jest nagą prawdą?
      A tu na blogach tez czasami dzieje się to samo. Sam miód sie nieraz leje i lukier pochwał. I po co? Żeby byc lubianym i zeby w zamian dostac równie miłe słowa. I tak czasem zapętlamy sie w tych miłych słowkach, ze potem trudno napisac coś po ludzku i prosto z mostu!
      A jak ktoś już tak prawdziwie lecz z sympatią a nie ze złośliwością, fałszywą serdecznością podszytą coś napisze, to jakby się świezy, wiejski chleb jadło i maslanką popijało. Czysta rozkosz! Chociaż i taka szczerośc i otwartość bywa opatrznie rozumiana. Bo rodzą sie głupie pytania o intencje piszącego i o jakieś ukryte interesy...Ach, trudne jest to wszystko między ludźmi w realu a w wirtualu jeszcze trudniejsze!

      Usuń
    2. No właśnie,ale ktoś ma tak porąbane życie, że na tym swoim blogu szuka trochę miodu :)
      I może nawet bardzo delikatna uwaga może go straszliwie zranić.
      Jeśli już się kogoś pozna, bo przecież nawet po komentarzach się widzi, kto jest kim, chyba, że znowu jest w tym wirtualnym świecie kimś zupełnie innym niż w życiu, i na ile można z nim podyskutować to warto go "sprowadzić na ziemię ' :).
      Ale we mnie zawsze siedzi gdzieś tam "druga osoba", która mi szepcze ... nie skrzywdż, nie spraw przykrości, przecież tak naprawdę to nic nie wiem o osobie, której zostawiam komentarz.Może ona potrzebuje tych słów pochwały.
      Ale odbiegam od tematu ...

      Usuń
    3. Nie odbiegasz Mireczko! To wszystko sie jakos ze soba wiąże.
      Pewnie, że nie chcemy skrzywdzić ludzi. Ten blogowy swiat jest też naszą ucieczką od świata realnego, w którym nie zawsze jest rózowo przeciez. I co? Mamy i tutaj spiętrzać przykrosci i problemy?
      Tym niemniej w większości chyba ludzie na blogach oczekują szczerości oraz zyczliwości. Bo mozna komuś delikatnie zwrócic na cos uwage i nie sprawić tym samym przykrości.A ludzie świetnie taką własnie zyczliwą szczerosć wyczuwają i pozytywnie na nią reagują.
      Udawanie ma krótkie nogi i prędzej czy później męczy udawacza a adresat jego udawań też w końcu wyczuje pismo nosem. Najwspanialej jest móc pisać i mówić to, co się mysli, i wiedzieć, że ludzie odbiorą to pozytywnie, bo wiedza, że nie chcemy im zrobić przykrosci a wręcz przeciwnie!
      I takie nasze podejście budzi szacunek i rodzi wieksze zaufanie miedzyludzkie.A do tego wszyscy przeciez jakos dążymy.

      Usuń
  8. Olga,zgadzam się z Tobą .
    Wszystko opiera się na sposobie w jakim przekażemy naszą uwagę.
    Ale też i dużo zależy od kultury osoby do której to będziemy kierować :)))bo jak to jest mądrala nad mądrale to ho ho ... dyskusja murowana :))i na wysokim poziomie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to! Nikt nie lubu przemądrzalców głoszących niepodważalne i jedyne prawdy objawione. Nikt nie lubi by ciągle mu udzielać rad - nawet robiąc to w najlepszej wierze. Bo kazdy ma swój rozum i trzeba mu dać szansę samemu dojsc do jakichś wniosków. Albo nauczyć sie czegoś na własnych błędach.A nie ciągle perorować i puszyć sie ze swoją wiedzą i erudycją. Chcemy normalności, szacunku i partnerstwa. Precz z mądralami!:-))

      Usuń
  9. Ja nie wiem jak to ludziom wychodzi, ja jak skłamie to zaraz mnie kara spotyka. Jak zadzwoniłam do pracy, ze mam grypę i nie przyje przez tydzień, bo chciałam sobie urlop przedłużyć, to po tygodniu miałam zapalenie oskrzeli. A kłamiemy wszyscy, czasami milczenie jest kłamstwem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to Cię Sznupeczko pokarało, za kłamstwo!Pokarało na bieżąco:-)
      Szkoda, że nie wszystkich tak karze. Niekiedy aż zębami się chce zgrzytać, gdy obserwuje sie cudze lawirowanie i oszukiwanie oraz uchodzenie im tego na sucho!
      To samo z kierowcami nagminne łamiącymi prawo i jakoś unikającymi mandatu. A człowiek uczciwy, raz jeden zrobi cos nie tak. O parę kilometrów szybkosc przekroczy albo w złym miejscu zaparkuje i od razu go ucapią!Och, życie!:-)

      Usuń
  10. Nie lubię osób zakłamanych. Staram się otaczać ludźmi, którzy w życiu codziennym nie kłamią, a jeżeli zdarzy się - to są one niewinne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie Zofijanko - chyba nikt nie lubi osób zakłamanych, a mimo to wciąż jest ich pełno wokół nas. One wymagają uczciwości i szczerości z naszej strony a same wobec siebie stosują zupełnie inne prawa moralne. Łatwo widzieć pchłę w cudzym oku a we własnym słonia nie zauważać.

      Usuń
  11. Kłamstwo , kłamstewka , któż się z tym nie spotkał ?
    Różne powody są , różne usprawiedliwienia tego , mogłabym teraz napisać że nie wiem co to kłamstwo , ale tak nie napiszę bo wiem , kłamstwo było moim towarzyszem dzieciństwa , kłamałam aby ratować reputację tych którzy powinni mnie chronić , kłamałam aby nie powiedzieć prawdy i prawdziwego powodu, dlaczego przez tydzień nie mam w szkole książek,i tak z tych samych powodów i innych kłamałam przez dwadzieścia lat mojego życia aż przyszedł dzień że już nie musiałam , byłam dorosła , założyłam swoją rodzinę , i wtedy już nie kłamałam tylko inni nie byli gotowi słuchać prawdy .
    A dziś , też zdarza mi się skłamać , usprawiedliwiając dziecko w szkole że było chore , gdy tymczasem nie było w szkole bo mu się nie chciało , drobne nic nie znaczące kłamstewka , czasem się zdarzają ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ilonko!Chyba rozumiem co masz na mysli pisząc o tym, że zmuszona byłaś kłamać w dzieciństwie, chroniąc tym samym osoby trzecie. Czasami dzieci musza przedwczesnie dojrzeć i stać sie bardziej odpowiedzialne niż dorośli...
      A to też prawda, że czasami ludzie nie są gotowi by wysłuchać prawdy. Z kłamstwem jest im po prostu wygodniej albo tak już im wrosło w psychikę, ze nawet skłonni są uważać je za prawdę.
      Musimy się, niestety, czasami posługiwać tymi drobnymi kłamstewkami jako bronią na przykład w walce z biurokracją i wszechobecną podejrzliwością. Gdyby wszyscy mieli dosć zdrowego rozsądku oraz uczciwości w sobie kłamstwa nie byłyby konieczne. O ileż lżej byłoby nam wtedy na duszy. Ale póki co świat nie składa sie z samych aniołów. I czasem tych, co mają diabła za skórą da sie zwalczyć tylko ich własną bronią.

      Usuń
  12. Cenię sobie prawdę. Wiele wycierpiałam przez kłamstwo, a ciągnęło się ono w moim życiu dość długo. Teraz staram się widzieć rzeczywistość bez pudru. Tak jest lepiej życ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest lepiej, ale i trudniej, boleśniej...Lecz masz przynajmniej czyste sumienie i możesz bez wstydu i obaw spogladać w oczy innym. A to jest ogromna wartość!

      Usuń
  13. Nienawidzę kłamstwa okropne to.Witam raniutko
    i pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, okropne Agatko, tym niemniej czasami konieczne. Czasami świat to na nas wymusza, bo życie to nie bajka, niestety...
      Pozdrawiamy Cie serdecznie!

      Usuń
  14. Kłamstwo to gra. To jest poker. Nawet dobry blef wzbudza uznanie. Samo dochodzenie do prawdy jest niejednokrotnie bardziej interesujące od niej samej. Kłamiemy bo chcemy coś ukryć, a ukrywamy bo chcemy coś zyskać, ot choćby i święty spokój.

    OdpowiedzUsuń
  15. Pewnie masz rację Kapitanie. Gramy w sztuce zatytułowanej życie. Kto „lepszy”, ten ma większą gażę. Powodów do kłamstwa jest wiele, jak i sytuacji, w których znajdujemy się, a chęć ukrywania czegoś jest jedną z nich. Lubiłem grać w pokera i lubiłem blefować. Jednak grając w koszulce z krótkim rękawem nie miałem gdzie schować asów z dodatkowej talii. Dla mnie efekt końcowy bycia kimś lepszym niż naprawdę jesteśmy jest zupełnie niesmaczny.

    OdpowiedzUsuń
  16. Oj zycie. Wszyscy klamia, ale sa rozne formy klamstwa. Znam wiele osob ktore uwazaja, ze nie klamia, a wedlug mnie to guzik prawda.
    Znam kilka osob ktore klamia notorycznie i sami sie w tym wszystkim gubia, jesli swym klamstwem nie krzywdza innych, to jestem w stanie takie zachowanie wybaczyc.
    Uwazam, ze klamstwo ma krotkie nogi i predzej czy pozniej prawda wyjdzie na jaw.

    Pozdrawiam serdecznie Pana Cezarego i Olge:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak! Kłamstwo ma krótkie nogi. Tylko dlaczego kłamcy przekonawszy się o tym nadal kłamią? Czy nie mają wstydu i poczucia przyzwoitości? A może kłamanie sprawia im taką przyjemnośc (gdyz jest to forma rozwijania wyobraźni), że nawet za cenę zdemaskowania kłamią nadal?
      Dziwny jest ten świat, jak śpiewał onegdaj przepięknie Czesław Niemen.
      Pozdrawiamy serdecznie Panią Ataner!:-)

      Usuń
  17. Kłamstwo jest na dłuższą metę cholernie niewygodne, a z nas sybaryci :D

    Kłamstwa nie można nie spotkać. W sobie i wokół siebie. Przeraża nas pogłębiający się bezkrytycyzm pokoleń, które nas zastępują powoli...

    Pzdr.


    PS. 15 lutego scena dla dorosłych rzeszowskiego teatru Maska (znakomici aktorzy!) wystawia "Iwonę, księżniczkę Burgunda". Bilety po jedyne 15 zł. Może się skusicie? Zimą więcej czasu na "bywanie" :DDDDD

    Może do zobaczenia na Gombrowiczu?

    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadszedł czas, by zmienić samą definicję kłamstwa. Oddzielić te zwyczajne i niewinne, jak określają je w komentarzach piszący od kłamstw, które kreują bezzasadność i są powodem krzywd niezasłużonych w sensie materialnym i oczywiście moralnym.
      Być może takie określenie już istnieje, lecz nieśmiałe samo w sobie nie śpieszy się ze zrzuceniem kaptura, wygodność ma tam gdzie jest.
      Bezkrytycyzm pokoleń – dobry temat o systemie zachowań dorastających pokoleń. Podejrzewam, że i my byliśmy tak oceniani i postrzegani przez bardziej doświadczonych życiowo. A jednak historia się kręci!
      Miło jest być zapraszanym i jesteśmy wzruszeni do pewnego stopnia samą ofertą. I ja i Olga nosimy w sobie Iwonę. Trwają gorące dyskusje o samej istocie „bywania”. Mam nadzieję, że w terminie zbliżonym do daty wyzdrowiejemy zupełnie i wtedy podejmiemy słuszną decyzję. To jeszcze dwa tygodnie i my pomimo „zimowych” chorób mamy nadzieję na pozytywny oddźwięk w sprawie bywania. Tak się zastanawiam, czy brzmienie wypowiedzianego słowa może być rozciągane w nieskończoność?

      Pozdrowienia

      Usuń
  18. Bywanie rozciągnięte w nieskończoność ma miły posmak wieczności :DDD

    Bywanie w użytym przez nas sensie, z filuternie przymrużonym okiem, chyba woli być okazjonalne, a przez to świąteczne.

    Czekamy na Waszą decyzję, bo może trzeba wcześniej zakręcić się koło biletów, a my to możemy rzeszowskiej rodzince zlecić, więc żadem kłopot.

    Pisząc o bezkrytycyzmie, mamy na myśli obserwowane bezkrytyczne przyjmowanie tego, co media nam serwują, a to, jak przyznacie, rewia kłamstw brudnych, interesownych, często niezwykle szkodliwych nawet w prozaicznych, codziennych kwestiach. Ich bezmyślne łykanie jest straaaaszne.

    Rozdzielanie kłamstw na te "niewinne" i "winne" może sprowadzić na manowce. Nam się to kojarzy z absurdalnym pojęciem "mniejszego zła". I stąd już równia pochyła ku relatywizmowi moralnemu.

    Wolimy zamiast tych "niewinnych" - przemilczenie, niedopowiedzenie - można wybrnąć :D


    Pzdr.

    i HUZIA NA CIMCIRIMICI!!!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mili sąsiedzi! Ponieważ dawnośmy nosa z naszej gawry nie wyściubiali i od cywilizacji całkiem odwykli tośmy zdecydowali, ze najwyzsza pora "świeżego", miastowego powietrza zażyć i jakowejś rozrywki zaznać. Czas chyba nadszedł, by dzikusy w jakoweś szatki "aliganckie" się oblekły i do wielkiego świata tak odmienione się przywlekły.
      Zatem witaj "Iwono"!
      Mamy nadzieję, że do tej pory zadne choróbsko ani też inkszy zywioł swoją mocą nas nie ogarnie i damy radę sie naszym wozem drabiniastym dokaraskać.
      Sąsiedzi nasi! - w razie czego macie namiary na nas a więc będziemy w kontakcie.
      Czekamy na rozwój sytuacji biletowej oraz na wiekopomne złapanie króliczka!
      Pozdrowienia od wiosennych, zdziczałych czarodziejów!:-)

      Usuń
    2. I TU zapadło nerwowe milczenie i brak odpowiedzi na sedno tego co Go i Rado napisali o dualizmie moralnym i dzieleniu kłamstw :) No ale przecie lepiej nic nie mówić gdy wszyscy jednomyślnie orzekli, że są małe i nie małe, dobre i te nie dobre kłamstwa. Wszystko to razem przyklepane przez gospodarzy tego przybytku :)No przecie ,,moje'' to są te nie winne kłamstewka, a winne to tych nie dobrych którzy mi nie pasują w ten czy w inny sposób.
      Wszystko to razem potwierdza tezę że mamy doczynienia z... :)))

      Usuń
    3. Szczerze przyznam, że nie spodziewaliśmy się niezapowiedzianych gości, bo przecież zarzekaliście się, że „ostatni raz” ileś dni już temu. No, ale jak już jesteście to spróbuję ustosunkować się do zupełnie niezrozumiałej treści komentarza. I znowu, rodzajów kłamstw jest bez liku i tak samo można je ważyć. Każdy z piszących ustosunkował się pozytywnie, przyznając, że każdy z nas kłamie w określonych okolicznościach i nie widzi konieczności usprawiedliwiania się, czy spowiadania się, jeżeli religia wyznawana tego wymaga.
      Poza tym nazywanie naszego bloga jest nieadekwatne i ubliża nam.
      To nie my na Waszym blogu wszczęliśmy banalną dyskusję o niczym. To Wy, by załatwić jakąś sprawę zdeptaliście z błotem nasz blog. Przecież zostało napisane przez Was, że „jamy” nie były przygotowane dla nas. Ale, co za różnica, jak chce się kogoś podeptać, to dla Was nie ma różnicy. Byle wyrzucić z siebie złości. Doprawdy nie rozumiem takiego zachowania się.
      Dlaczego mieszacie w to Barłowskich. W żadnym wypadku nie są stroną w sprawie. Ale czy Wy potraficie to uszanować? Nie, szargacie każdego, kto stanie na Waszej drodze.
      Poza tym piszcie składniej, logiczniej. Ten bełkot jest trudno zrozumieć. Nie piszcie już do nas i trzymajcie się zapowiedzi typu „ostatni raz”. Skąd tyle pieniactwa w Was? Tragedia!
      Ja obiecuję, że odpowiadam po raz ostatni i kolejne komentarze będą usuwane. Nie życzymy sobie awanturnictwa na naszym blogu.

      Usuń
  19. Suuuuper!!!

    No to do zobaczenia!

    Bardzo się cieszymy, że nas dzikusów będzie więcej Przybytku Sztuki:D

    Bilety załatwimy.


    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I my się radujemy Sąsiedzi! Informujcie nas na bieżąco o sytuacji na froncie. Szczegóły dogadamy potem!
      P.S.
      Ależ snieżyca u nas dzisiaj wieczorem sie rozszalała. Samochód po dach przysypany!
      Pozdrowienia z ukrytej w śniegu gawry!:-))

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieśni pieśń piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost