piątek, 11 stycznia 2013

Dywagacje farmerów-blogerów





   Niedawno, choć to już kilka miesięcy temu, pełni entuzjazmu założyliśmy bloga. W założeniach blog miał służyć dzieleniu się naszymi obserwacjami i poglądami na życiowe tematy, jako że trochę już doświadczeń mamy za sobą, żyjąc do tej pory na dwóch kontynentach. W założeniach miała tu być prawda i jasność tematyczna. Jak dotąd jesteśmy pewni, że trzymamy nasz okręt na kursie. Ciągle analizujemy naszego bloga pod kątem czytelności, zainteresowań czytelników tematyką, ich reakcji i jeszcze paru innych danych statystycznych. Ot, taka zabawa, by potwierdzić, jak znaleźliśmy się w nowym dla nas świecie. Ogólnie jest dobrze. Szczególnie cenimy merytoryczne wpisy, niekoniecznie bardzo długie, ale długie. Daje to możliwość rozwinięcia tematu zamieszczonego w poście i jego rozwinięcie pokrewne tematycznie.

   Mamy mnóstwo ukrywających się czytelników. Zupełnie niepotrzebnie, naszym zdaniem. Nasze statystyki są nieubłagalne, pokazują dokładnie, kto czyta, z jakiego miasta i zawierają wiele dodatkowych danych. Przyznam, że początkowo też mieliśmy ochotę na anonimowość w sieci. Jednak po dokładniejszej analizie możliwości wykrycia takiego zabiegu zaprzestaliśmy podobnych działań. Od tej pory wchodzimy na blogi wcześniej zalogowani. Po co udawać aniołka, kiedy wiadomo, że różki i tak nam sterczą?

    Najbardziej niezrozumiałym w tym znaczeniu jest użytkownik z Rosji – 233 wyświetleń od początku istnienia blogu w tym 229 przez tego samego blogowicza. Jest jeszcze paru z Francji i Szwajcarii, a łączy ich używanie tego samego systemu operacyjnego Linux, w sumie 317 wyświetleń, co stanowi 5% całości. Drugą grupę stałych podglądaczy stanowią internauci wyszukujący nas przez hasła w Googlach. Ci najczęściej poszukują fotografii. W sumie z naszych postów zostało skopiowanych 148(wielokrotnie!) zdjęć, chociaż prosimy o nie kopiowanie bez naszej zgody. Liderami w tej dziedzinie są internauci z Lublina i Poznania, że innych tu nie wymienię. Jako autorzy mamy prawo decydować i chronić to, co jest nasze. Doskonale, też rozumiemy, że są witryny, na których nie ma takich obostrzeń a przeglądacze są wręcz zachęcani do kopiowania z jakichkolwiek powodów. 
   Z powyższych względów zostały wprowadzone blokady kopiowania w naszej witrynie z niestałą niestety skutecznością. Jedynie skutecznym środkiem jest dodawanie do fotografii znaku wodnego, co od tej pory będziemy konsekwentnie stosować. Znak wodny można usunąć przy mozolnej pracy nad każdym egzemplarzem. Pozostaną jednak ślady manipulacji i czy każdemu będzie się to opłacać? Pewnie i tacy się znajdą. 

   I nie dziwi mnie 195 wyświetleń z pewnego bloga przy jednym komentarzu. Człowiek potrzebuje zarobić parę groszy na reklamach. Pomóżmy mu i kliknijmy na reklamie przy okazji czytania jego postów. Może kiedyś będziemy w podobnej sytuacji i nie ma, czego tu się wstydzić. Dajmy żyć innym, dając żyć sobie!

   Często zastanawiamy się, dlaczego ludzie piszący wcześniej zaprzestali jawnie odwiedzać naszą witrynę? Czyżby poczuli się czymś urażeni? Czyżby temat ich nie interesował? To, dlaczego przychodzą pod osłoną nocy? Niestety nie potrafimy zinterpretować takich zachowań! Zresztą często nie rozumiemy samych siebie, a co dopiero osoby trzecie.
   Dziwaczność naszych zachowań nie jest i nam obca. Tylko, że u nas może trwać ułamek sekundy w czasie przeciskania się poprzez zwoje mózgowe i wychodzi przeźroczystym ptakiem prosto do nieba. Mam na myśli parę jawnych sytuacji, lecz na tym tu poprzestanę.
Chętnie wyciągniemy dłoń w stronę zagniewanych. 

   Mamy też nasze „kółko różańcowe” i dobrze nam z tym. Zastanawiam się czy pracuje ono na ogólnie przyjętych zasadach.... Chyba nie! Tu się nic nie musi i nic się nie musi w zamian.
Podstawa do pozostania nieuzależnionym i samodzielnym!

Pomimo naszych zastrzeżeń dziękujemy wszystkim wizytującym:
jawnym, na wpół jawnym, utajnionym, zakonspirowanym, ukrytym, nieśmiałym, bardzo śmiałym, kochających nas i nie, odwracającym głowę na nasz widok i tym wszystkim, których przymioty nie zostały tu wypisane...


Śmiałość wyrażania swoich myśli nie jest przywilejem...(Cezary Jawor 2009)

93 komentarze:

  1. Zastanawiam się, czy nie jest tak ogólnie,
    nie tylko u Was, że biernych obserwatorów
    jest więcej niż komentujących.
    Obserwuję to na wielu blogach,
    a również poza światem wirtualnym.
    Na wielu różnych spotkaniach,
    gdy trzeba zabrać głos, chętni są
    w mniejszości.

    Wielu ludzi lubi też bardziej czytać,
    niż pisać. Interesują ich tematy
    poruszane na blogu, ale nie mają ochoty
    się wypowiadać. Zatem traktują blogi
    jak rodzaj telewizji...

    Wielu nie chce się ujawniać.
    Anonimowi czytelnicy i tyle.
    Często bardzo wierni, jak ten Wasz
    z Rosji :)

    Ja sama wpadam w odwiedziny na wiele
    blogów, a komentarze zostawiam
    na dosłownie pięciu.
    Na więcej nie pozwala mi czas.
    Wiele rzeczy mnie interesuje,
    jest mnóstwo fantastycznych blogów,
    więc podczytuję regularnie, ale nie jestem
    w stanie na wszystkich zostawiać
    komentarzy. Może zatem być tak,
    że nasz blog jest jednym z bardzo wielu,
    które się odwiedza, aby jedynie poczytać.
    Taki rodzaj codziennej prasówki :)

    Ot, takie moje przemyślenia na ten temat...

    Uściski Oleńko, pozdrowienia dla Cezarego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma nic złego w podczytywaniu blogów. Nie rozumiem tylko ludzi, którzy za wszelką cenę chcą pozostać anonimowi. Nie jest to po prostu możliwe. Poza tym piszemy do ludzi a nie do cieni. Jako piszący chciałbym wiedzieć, kto i kiedy czyta. Czy oczekiwanie na reakcję jest czymś złym? I nie mam tu na myśli pozostawiania komentarzy, lecz jawność działalności, bądź, co bądź na naszej posesji. Milej jest patrzeć na osobę z odsłoniętą niż osobę w kominiarce. Nie zakazujemy absolutnie nikomu wchodzić i czytać, a wręcz przeciwnie, zachęcamy. Tak, więc...

      Usuń
    2. Cezary,
      istnieje opcja blokady bloga tylko dla tych,
      którzy są tak zwanymi członkami i się logują.
      Czy istnieje jakaś inna możliwość,
      aby zapanować nad gośćmi na własnej posesji?
      Taka blokada to pełna kontrola,
      ale i wielkie ograniczenie. Tak więc?
      Wybór należy do nas.

      Ja sama nie dalej jak dwa dni temu
      pisałam w mailu do Olgi o tym,
      jak trudno pisze się do kogoś nie wiedząc,
      jak wygląda jego twarz...
      (to a propos kominiarek).

      Na otwarty blog może wejść każdy,
      może się ujawnić lub nie (oczywiście,
      jest tak, jak piszesz - nie jest to
      do końca anonimowość, bo każde wejście
      zostawia ślad, ale i tak dalej tak naprawdę
      nie wiemy, kto zacz?),
      może zostawić komentarz lub nie,
      może skopiować zdjęcie albo tekst,
      (też mam zablokowaną opcję kopiowania,
      ale co z tego, jak wiersz można sobie przepisać)
      a my możemy nad tym ubolewać, pisać o tym posty,
      prosić, wymagać, oczekiwać, dziwić się, itp.

      Ale każdy i tak zrobi to,
      co mu się podoba...

      Masz absolutną rację. Nie piszemy do cieni.
      Ale cienie są wśród nas, bo światło
      nie może istnieć bez ciemności...

      Usuń
    3. Mar,

      Miło Cię czytać
      Wiele rozwagi w słowach
      Surowa kontrola brzmienia
      Pełnia jasności i wyrozumienia
      Dla Cezarego
      Google zależy na popularyzacji i z tego względu mamy, co mamy
      Szczerze, mamy dużo, co nie znaczy, że wystarczająco
      Większość third party programów nie jest up to the standard
      Nie wypełnia wymagań blogerów
      Jak pisałem wcześniej, my chcemy choć trochę jawności od piszących
      Czy zupełne odsłanianie twarzy jest konieczne na blogu?
      Jeśli pomaga w realizacji innych planów to, dlaczego nie!
      Np. jeśli ktoś sprzedaje swoje dzieła przez Internet, to..
      Zbliża ludzi i wypełnienie celu staje się przez to bliższe
      My wybraliśmy inną drogę i nie schodzimy z niej
      Pięknie napisałaś; trzeba przejść przez niebyt by zaistnieć


      Pozdrowienia i serdeczności

      Mało co nie usunąłem Twojego wpisu! Ale gapa..

      Usuń
  2. Muszę się zgodzić z przedmowczynia. to (nie)stety typowe, że ogromna część obserwatorów pozostaje w ukryciu lub siedzi cicho. ostatecznie to blog, nie forum dyskusyjne. nie każdy ma potrzebę wypowiedzi, albo wręcz nie ma co powiedzieć. zauważyłam też nieraz zależność, że najczesciej komentarze zostawiają... inni blogerzy.

    nie ma co sie tu doszukiwać drugiego dna, albo nie daj boże na obserwatorów boczyć ;) najważniejsze, że są i czytają. a tez tak jak Mar Canela wspomniała, obserwując pewną ilość blogow, ciężko na wszystkich regularnie sie wypowiadać.

    popieram natomiast blokadę kopiowania i oznaczanie zdjęć. to, ze coś można znaleźć w internecie, nie znaczy jeszcze, że można sobie przywłaszczyć.

    pozdrawiam ciepluchno
    justine

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W odpowiedzi do Mar Caneli znajdziesz odpowiedź na pierwszą cześć komentarza. Podkreślam, że wielu czytającym chodzi tylko o zachowanie aminowości. Blog jest otwarty dla wszystkich bez wyjątku. Czy nie chciałabyś wiedzieć dlaczego ktoś wchodzi na blog 229 razy. Ja chciałbym wiedzieć, dlaczego i co naprawdę go zainteresowało do tego stopnia. Nikt na nikogo nie się boczy, a wręcz przeciwnie prosimy o zdjęcie maski i o uśmiech od ucha do ucha.
      Kopiowanie zdjęć to nasza bolączka. Najbardziej boli, kiedy kopiowane są zdjęcia obrazów malowanych przez Olgę. Tym ludziom proponujemy wysłanie zdjęć w pełnym rozmiarze przez pocztę. Czy można więcej...

      Usuń
    2. Czy ja wiem... oczywiście rozumiem tą ciekawość. Nas ostatnio zastanawiało kto i po co wyszukiwał mojego bloga już po raz kolejny wpisując "Maurycy nijmegen blog" ;) Czyżby mój Mauryc znalazł sobie cichą adoratorkę? ;D Szczególnie, że łatwo mogliśmy sprawdzić skąd owe wyszukania były. Nie mniej jednak... wszystkiego wiedzieć się nie da niestety. Że zacytuję jeden z moich ulubionych seriali "Not knowing is part of fun" ;)

      Powodzenia, cierpliwości i ściskam ciepło :)

      Usuń
    3. Gonienie króliczka ma sens sam w sobie. Nasza Zuzia pojęła perfekcyjnie, o co chodzi w tym biznesie. Goni koty dopóki się poruszają. Koty też rozpracowały Zuzię i kiedy ta ”gadzina” dopada je, to one zatrzymują się i mamy stop klatkę. Po jakimś czasie widać powolne uniesienie jednej z nóg, potem następnej. Proces ten trwa jakiś czas. Po pokonaniu małego odcinka dają szusa i przeważnie udaje się im skryć bezpiecznie. Kiedyś miała zwyczaj brania kociej głowy w paszczę i ciągania ich po całym obejściu. Dziwne, ale w domu przeważnie przyjaźnią się.
      Przypadkiem może być dobór słów w wyszukiwarkach. Jednak powtarzalność daje nam do myślenia. Biorąc pod uwagę ilość wyszukiwanych haseł z różnych źródeł, to można to uznać za zbieg okoliczności.
      Oczywiście nie mamy odpowiednich narzędzi do końcowej analizy zaistniałych przypadków. Przecież nie chodzi tu o zdobywanie wszystkich danych osobowych, bo i po co? Do czego miałoby to służyć?
      Przypomniałem sobie taką sytuację. Lato, drzwi wejściowe otwarte na oścież. Osoba przemyka się cichaczem prosto do kuchni w zabłoconych butach. Dokłada drewna do pieca i stawia czajnik na ogniu, po czym robi sobie kawę z więcej niż trzema łyżeczkami cukru.
      Pije powoli i widać, że jest z siebie zadowolona. Z pustym garnuszkiem opuszcza nasz dom, zostawiając za sobą zabrudzoną podłogę. A my patrzymy bezradnie. Po otrząśnięciu się jest czas na porządki i mycie podłogi. Zmyte ślady, ale nieswojski zapach pozostanie na długo.

      Powoli oswajamy się z internetową rzeczywistością. Kosztuje nas trochę zdrowia, ale kiedyś otrząśniemy się. Rzeczywiście, gdybyśmy wiedzieli wszystko, to nie byłoby to zabawne.

      Usuń
  3. Sama nie wiem od czego zacząć , a właśnie statystyki , ja mam takie ogólne , jak wchodzicie Wy np. to wiem czy inni blogowicze ale też nie wszyscy , ale nic bliższego czy dokładniejszego .
    Jakoś tego nie rozumiem oświeć mnie Cezary ,o co chodzi z tym że 195 wejść przy jednym komentarzu i żeby tam mu klikać , mam mętlik o co chodzi.
    Wydaje mi się że , Ci co pisali od początku komentarze są nadal z Wami , no ale to Wy wiecie lepiej , a żeby ktoś się miał na Was obrażać to jest dla mnie niezrozumiałe ,kto jak kto ale Ty i Olga jesteście żeby nie przesłodzić napiszę Ok :)
    Kółko różańcowe , pisząc to miałeś na myśli min. mnie ?
    Bo w pozytywnym kontekście niech i będzie kółko różańcowe .
    Pozdrawiam Was :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olgo bo już nie wiem kto to napisał , najpierw jak zaczęłam czytać to myślałam że pisał Cezary , więc jak Ty Olgo pisałaś , to mój komentarz jest skierowany do Ciebie , no tak czytam i piszę z doskoku , sorry :)
      Pozdrawiam raz jeszcze .

      Usuń
    2. Ilonko! Nie pomyliłaś się we wcześniejszym komentarzu - to Cezary napisał powyższy post. I teraz pisze komentarze.
      A że ja piszę szybciej, to szybciutko Ci tu odpowiadam!
      Ściskam Cię, zabiegana dziewczyno!:-)

      Usuń
    3. Statystyki zamieszczone bezpośrednio na Blogerze nie są precyzyjne. My wchodzimy zalogowani na nasz blog i dlatego jesteśmy widoczni i tak pozostanie. Jaki sens miałoby podczytywanie Twojego bloga „po cichu”? Mamy zainstalowany dodatkowy program dający nam pełne statystyki, co nie powinno nikogo przerażać.

      Odnośnie magicznej liczy odsłon 195. Ktoś, kto wchodzi codziennie na nasz blog nabił sobie licznik do tej cyfry i chwała mu panie. Zostawił po sobie ślad w postaci jednego wpisu. To jest OK. Sam próbuje zarabiać na swoim blogu i dlatego pojawiają się u niego reklamy różnych firm. Nie jest łatwo zarobić jakieś konkretne pieniądze. Dlatego po każdym wejściu na jego stronę klikam na którąś z reklam, co pomaga mu dorobić. Uważam, że powinniśmy sobie wzajemnie pomagać. A co mi tam, niech zarabia. Kółko różańcowe – no pewnie, że jesteś członkiem, a my członkiem u Ciebie na zasadach przedstawionych w poście. Czyli to kółko nie jest takie różańcowe.

      Pozdrowienia

      Usuń
    4. Dzięki Cezary za wyjaśnienie , więc trzeba mieć specjalny program , aby statystyki były bardziej szczegółowe.
      Czyli pan ktoś wchodząc do Was powinien Wam nabijać reklamę gdybyście takową mieli , bo co on zyskuje , no chyba że już całkiem nie wiem o co chodzi musisz mi drogi Cezary wybaczyć .

      Usuń
    5. Darmowy program możesz dostać z Google. Nazywa się
      Google Analytics. Niestety wymaga adaptacji do wymogów konkretnego odbiory. Bez dodatkowych zmian nie daje odpowiednich raportów i jest bardziej przystosowany dla firm. Np. sprzedających przez Internet.

      Ilonko, wejdź w Statystyki,Zarobki i tam znajdziesz informacje, jak zarabiać współpracując z Google. Myślę, że każdy z nas powinien powiązać przyjemne z pożytecznym i nie jest to powód do wstydu.

      A zaczyna się tak:

      Zarejestruj się w Google AdSense i wyświetlaj reklamy dopasowane do treści Twojego bloga.

      Serdeczności

      Usuń
    6. Dzięki Cezary , poszukam na goglach , ale o reklamach na razie nie myślę , ale nigdy nie mów nigdy :)
      Tak z ciekawości, znasz się coś na Windows 8 ?

      Usuń
    7. Myślę, że warto i być może i my połakocimy się na "darmowe" pieniądze.
      Może się i znam. Poznałem wiele sytemów operacyjnych, zaczynając od polskich tych takich w wielkich szafach. Niestety znaczna część mojej wiedzy, już bezużyteczna znika bezpowrotnie. Nie, że narzekam...
      Teraz wolę moje małe gospodarstwo i nic nie robienie...

      Pozdrowienia

      Usuń
    8. Wiesz Cezary czy jak czytam nie Cezary , doskonale się z Olgą uzupełniacie na blogu , za dużo jej bab na blogach , i przyda się od czasu do czasu męski punkt widzenia :)
      Też parę razy pisałam o anonimowości na blogach , o tych skrytych "podczytywaczach" i też niewiele się zmieniło .
      Pisz częściej Cezary :)
      Ps. trochę jestem zblazowana , gdyż myślałam że są to Wasze prawdziwe imiona , a ja franca żadnego nicka sobie nie znalazłam :) i co teraz :)
      Dobranoc :)

      Usuń
    9. Wiesz, znaleźliśmy się na końcu świata. Trudno o pomyłkę. Wiem, że mój post nic nie zmieni. Gotuję się powoli, ale za to wybucham gorącą parą. I wtedy nic mnie zatrzyma. Jak będziemy reklamować jajka od zielononóżek, to podamy prawdziwe imiona i nazwiska, bo kto chciały rozmawiać z Nickiem. Ech, samo życie...

      Usuń
    10. To może konkursik z typowaniem Waszych prawdziwych imion :)
      to typuję Ewa i Grzegorz :)może kiedyś trafię , ale pisz Cezary pisz , i trzaśnij nieraz pięścią w stół(klawiaturę) takie oczyszczenie atmosfery :)
      Od godziny już się spać wybieram .

      Usuń
    11. Witaj Kusicielko,
      Nici z oficjalnego konkursu, a każdy może sobie typować. Stawiam na Genowefa i Onufry. To tak dla zmyłki. Posiadam brand-name klawiaturę i muszę ją oszczędzać. W obecnej chwili nie byłoby mnie stać na wymianę. A trzaskanie w nią jest bezcelowe. Marne tego efekty, a i echo jakieś płaskie.
      Życzę dobrej nocy i śpij smacznie

      Usuń
    12. To sobie będę prywatnie typować ,i już nie kuszę jutro o szóstej muszę być na nogach a z klawiaturą to oczywiście żart , ale abyś pisał częściej to na poważnie , naprawdę obydwoje macie talent do pisania .
      Wam również dobrej nocki :)

      Usuń
    13. No jasne, że to był żart. Walnąłem pięścią i teraz mam keyboard w dwóch częściach. Olga trzyma, ja wystukuję. Oj, dostaniesz rachunek w poczcie. Lepiej przegoń listonosza.
      I dziękujemy za miłe uznanie. Dobrze jest wiedzieć, że Ktoś lubi naszą pisaninę.

      Tym razem dobranoc.Tak naprawdę, bo nie odpowiadamy za uszczerbek na Twoim zdrowiu.

      Usuń
  4. Melduję posłusznie, że ja zaglądam i zawsze jestem zalogowana!
    Jestem nawet pod wrażeniem tych statystyk, że też nie wpadłam,żeby sprawdzić u siebie. Dzięki za podpowiedź!
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj DD, no tak ...11.., nie traktujmy tego, jako "śledzenie" naszych czytających. Chcemy jednak wiedzieć, kto nas odwiedza i mamy do tego pełne prawo.Chcemy też wiedzieć, czy to co piszemy trafia do odbiorcy. Dzisiaj nie ma zupełnej animowości i pisząc np. bloga wyrażamy automatycznie zgodę na niezupełną odsłonę. Osobiście zablokowałem indeksowanie przez Google naszego bloga. Poczekam na rezultaty. Potrzebujemy czytelników, a nie szukających zdjęć czy tekstów. Ci najbardziej bezwzględni zamieszczają potem nasze prace podpisując się swoim własnym imieniem. Jakie to łatwe; copy and paste

      Usuń
  5. No to sobie popiszemy :)
    Zacznijmy od tego że nie do końca rozumiemy co według Was znaczy słowo anonimowy :/Myślimy że zawężacie znaczenie tego słowa. Parę razy już i u siebie i u innych śmialiśmy się z usilnej (włącznie z ,,obcinaniem'' głowy) ochrony swojej ,,twarzy'' dla nas tak naprawdę to i Wy jesteście anonimowi. Przeszliśmy Waszego bloga ,,do spodu'' i nie zauważyliśmy choćby jednego zdjęcia na którym dałoby się Was zobaczyć :))) rozumiemy że twarz ukrywają agenci specjalni czy na przykład osoby prowadzące nie legalną działalność, ale zwykła(y) Xińska(i) jaki może mieć powód na aż taką anonimowość:)))
    To czy ktoś pisze komentarz i tytułowany jest Anonimowy to szczegół bo większość nie używa TU ani prawdziwych imion,a często (co nas szczególnie bawi w przypadku Pań w słusznym wieku :) nicków w stylu STOKROTKA,WIEWIURKA i tym podobne infantylne niby pseudonimy :)))
    Dla nas tak naprawdę człowiek istnieje dopiero wtedy gdy możemy spojrzeć mu w oczy (podobno zwierciadło duszy)nawet TU na ekranie. Daje to sporą wiedzę o tym z kim ma się doczynienia, i baaardzo ułatwia komentowanie i jakikolwiek dialog (przynajmniej nam).
    Nasz blog jest powiedzmy niszowy i bardzo monotematyczny odwiedza go średnio ponad 9 tysięcy ludzi miesięcznie, piszących u nas komentarze jest około 10 osób. Sprawdziliśmy przez te trzy lata że większość ,,podglądaczo-czytaczy'' szuka sensacji, odzywa się tylko wtedy i jedynie wtedy jak się napisze ,,Ktoś nam dowalił'',,Ktoś do nas strzelał''... wtedy odzywają się Ci t/z ,,współczujący'' Pocieszają ,litują się... a czemu... ? dopowiedzcie sobie sami. Polska natura JA ROSNĘ,GDY KTOŚ MALEJE :)
    Tak więc różne są oblicza owego pisania, anonimowości... Z całą pewnością żyjemy w kraju gdzie myślenie i szczerość to towar bardzo deficytowy a w sieci raczej unikatowy NIESTETY :/
    Pozdrawiamy całkowicie nie Anonimowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście WIEWIURKA jest aby nie być posądzonym o wytykanie palcami tej prawdziwej wiewiórki :)

      Usuń
    2. No to sobie popiszemy, uśmiechnął się Cezary na taką możliwość. Bardzo delikatnie chciałbym zwrócić uwagę, że piszemy „różnej” anonimowości. W poście anonimowość dotyczy anonimowego wchodzenia na blog. Jak wiemy „bezosobowość” może przybierać różne formy. Np. chowamy się za Google Serach. Był i znikł. Pozostają jednak ślady.
      Z kolei Wy piszecie o anonimowości osobistej. No wiesz, to są preferencje bardzo osobiste. Nie można naciskać i wymagać od nikogo zupełnego obnażania się, jeśli nie wymaga tego sytuacja. Wy macie inne preferencje i ja potrafię to uszanować. Na większość koncertów nie chodzi się nago, za to do sauny tak. Postawa adekwatna do sytuacji. My też nie używamy prawdziwych imion i nazwisk. Uważamy, że do naszej tu działalności używanie Nicka jest wystarczające. Chcecie spojrzeć nam prosto w oczy, nie ma problemu. Zapraszamy do nas i wtedy wszystko będzie jasne i oczywiste. Podążając za Waszym tokiem myślenia, dowiadujemy się, że nie jesteśmy ludźmi, a szkoda.
      A że większość ludzi leci za sensacją, to fakt niezaprzeczalny. Nauczeni przez media nie potrafią się podźwignąć.
      Musicie poszukać dokładniej naszych zdjęć, a jest ich przynajmniej kilka. Zacznijcie od ikonek, zdjęcie na po prawej stronie, gdzie napisane jest „to właśnie my”. A że większe zdjęcie się nie zmieściło, to już nie nasza wina. Po lewej jest zdjęcie Olgi na tle naszego Jeepa. Kilka zdjęć z naszej podróży noworocznej pokazuje właśnie nas. Uważamy, że jakość tych zdjęć jest wystarczająca na potrzeby bloga.

      Zgadzam się, myślenie i szczerość to towar deficytowy i nie tylko w Polsce. Kowal kuje podkowy, a złoto przetapia się w tyglach. Nie przypisujmy naszemu krajowi wszystkiego najgorszego.

      Pozdrowienia

      Usuń
    3. Wydaje nam się że ,,wdepnęliście w jamę kopaną na innych'' co zresztą Mar (jak przeczytaliśmy) też jak zawsze ona, bardzo delikatnie zauważa :)
      Dzielenie anonimowości na taką siaką czy owaką jest tylko próbą ratowania skóry :)Albo się jest albo się nie jest anonimowym. To co z taką lekkością tłumaczycie jest tylko brnięciem w ,,gęstszy las'' nie zmienia to jednak faktu że zarzucanie komuś czegoś, co jeśli Was dotyczy (według tłumaczenia)jest Ok a jeśli robi to ktoś to już nie bardzo :)))Obrona przez atak świadczy o braku argumentów na obronę, jak to nazwaliście? ,,anonimowości osobistej'' :)))
      A propos ostatniego zdania żyjemy w NASZYM KRAJU ponad 50 lat bez przerw,to co obserwujemy od kilku ostatnich lat... niestety nie pozostawia złudzeń i zmusza do nazywania stanu istniejącego po imieniu :(

      Usuń
    4. My nie wpadamy do jam. Mamy wystarczająco szerokie stopy na wszelką ewentualność. Anonimowość; można mówić o niej w różnych aspektach. A oto cytat z Wikipedii i by nie być gołosłownym prezentujemy następującą definicję:

      Anonimowość – niemożność identyfikacji tożsamości jednostki pośród innych członków danej społeczności, wprost w odniesieniu do osoby albo do pochodzącego od niej przedmiotu (utworu). O anonimowości można mówić w różnych aspektach.

      My nie brniemy w głęboki las i uważamy tę sugestię za bezpodstawną. Poza tym nie bronimy się. Staramy się zachować pozycję neutralną. Jasne i logiczne. Poparte poprzednimi wyjaśnieniami.
      Naście lat temu miałem wypadek samochodowy nie z mojej winy. Ewidentny, brak poszanowania oznakowania na skrzyżowaniu. Przez sprawcę zostałem obrzucony obelgami i jego tłumaczenie brzmiało następująco: Ja jeżdżę samochodem 35 lat i to nie jest moja wina. Został ukarany mandatem przez milicję i została orzeczona wina na niekorzyść drugiej strony.
      Więc nie sprzeczajmy się o długość przebywania w naszym kochanym kraju, bo nic z tego nie wynika. Proszę zauważyć, że też mamy oczy szeroko otwarte i nie jesteśmy podatni na propagandę.
      Poza tym my nic nikomu nie zarzucamy. Proszę nie być gołosłownym i podać przykład.

      Z poszanowaniem

      Usuń
    5. ,,Jak pisałem wcześniej, my chcemy choć trochę jawności od piszących''
      Tu właśnie potwierdzacie że wymagacie od innych tego co tak sami ,,chronicie''To pierwszy przykład i chyba nie pozostawiający pola do dyskusji :)
      Tu gorszy przykład ,,Jeśli pomaga w realizacji innych planów, to dlaczego nie! Jeśli ktoś sprzedaje swoje dzieła przez Internet to...Zbliża ludzi i wypełnienie celu staje się przez to bliższe'' I tu mili Państwo jest jazda gdy brakuje argumentów :)NIE JESTEŚMY GOŁOSŁOWNI. Najgorszą cechą interlokutora jest mówienie o kimś niby przy okazji nie dając tamtemu szansy na odpowiedź. Do takich wpisów trzeba mieć mocne argumenty i bardzo ważyć słowa aby nie wdepnąć we własne...

      Usuń
    6. Dokładnie, chcemy trochę jawności, a nie zupełnego obnażania się. Moje ciało i fizjonomia mogłaby niejednego odstraszyć. Znasz pewnie takie zastosowanie zdjęć przy cukierniczce..
      Wywierasz niesamowitą presję i nieomal jestem skłonny włączyć Skype’a, by zadowolić Wasze pragnienia. No jak, deal...?
      Macie skłonności do własnej interpretacji faktów, a to już jest przekręt, chwyt poniżej pasa. Nieładnie, ale i na podbrzuszu mam ochronę. Chcielibyście wiedzieć, jaką, włączcie Skype!
      Pole do dyskusji jest zawsze. Przecież napisałem, że jestem na pozycji neutralnej, choć czuję na sobie bezsilność ataków.
      Nie bardzo rozumiem części wpisu zaczynającego się od słów „tu gorszy przykład...”. Rzeczywiście napisałem, cudownie i rzeczowo. Przepraszam, ale dopiero teraz uzmysłowiłem sobie, że blog dla Was jest formą reklamy Waszego biznesu. Życzę powodzenia i samych sukcesów! Ale czy tak trudno jest uzmysłowić sobie, że podobnych blogów jest naście. Forma była zupełnie ogólnikowa i tylko to było w mojej głowie. Zupełnie tylko to. Pewnie znowu interpretacja faktów poluzowała? Więc nie potrzebuję mocnych argumentów. I na koniec, załatwiam swoje potrzeby na ubikacji, a nie w sławojce. Nie ma szans bym wdepnął w to o czym piszesz. Dzięki za troskę.

      Z poważaniem

      Usuń
    7. Obiecujemy że to ostatnie nasze wejście:) Chcemy tylko napisać że udało się nam sprowokować tą wymianę zdań i jesteśmy pewni że Ci uważnie czytający i myślący otrzymali odpowiedni materiał do przemyśleń :)
      Jeśli chodzi o naszego bloga i to czym się na co dzień zajmujemy to widać że albo Waść nie poczytał albo ma problem ze zrozumieniem. Nasz jak to Waść nazywasz ,,biznes'' ma swoją stronę www...a odwiedzający ją to zupełnie inna grupa niż Ci którzy odwiedzają naszego bloga. Przez trzy lata prowadzenia bloga, klientką naszego ,,biznesu''i zarazem bardzo lubianą przez nas i zaprzyjaźnioną osobą również poza internetem, została jedna osoba :P Z tego widać że Waszeć masz skłonność do własnej interpretacji faktów, podszytej... do tego czymś nieładnym :/
      I na koniec ostatnie zdanie mówi o Waści wszystko
      Żegnamy farmerów :))) życząc miłej nocy.
      Zosia i Janusz

      Usuń
    8. Ech, nie mogę pozostawić komentarza bez odpowiedzi. To jednak był spisek! Celowa prowokacja, by doprowadzić do wymiany zdań. Makabra!
      W jakim celu i po co pytam?
      Co chcieliście osiągnąć i co pokazać.
      Komu, chyba samym sobie!
      Przyznam, że zmasowany atak z jasnego nieba zaskoczył nas.
      Skuleni zostaliśmy obrzuceni papierowymi bombami.

      Zdecydowanie zgadzam się z twierdzeniem, że czytelnicy dostali materiał do przemyśleń. Chętnie posłuchałbym ich opinii na powyższy temat. Każdy z czytających wyciągnie wnioski sam dla siebie, a my nie mamy zamiaru nic sugerować.

      Przyznam, że nie czytałem Waszego bloga. Ot, taki mój wybór. Czytała i komentowała Olga. Chyba wystarczy. Muszę zajrzeć do poczty i sprawdzić czy przypadkiem nie napisała czegoś niestosownego, co mogłoby Was urazić. A może reprezentujecie zmasowane oddziały przeciwko „Pod tym samym niebem”. W tym momencie każda teoria spiskowa ma szansę na przebicie. Jeśli nie reprezentujecie własnych sił, to przynajmniej uchylcie rąbka tajemnicy Kto Wami kieruje. To taka chwila szczerości.
      Emocjonujące, w ciągu trzech lat zaprzyjaźniliście się tylko z jedną osobą. Smutne doprawdy.

      Próbuję zrozumieć Wasze słowa i przychodzi mi to z trudnością, naprawdę! Tu nie chodzi o interpretację, lecz o zrozumienie przy zupełnej niejasności Waszych wypowiedzi.
      A ostatnie zdanie jest bezpośrednim odniesieniem się do poprzedzającego komentarza. Och, litości, zapewne mniej wulgarne niż oryginał. Ulżyło Wam?

      Kto jeszcze ma zamiar atakować „Pod tym samym niebem” i z czyjego rozkazu?
      Prosimy, by nas uprzedzić. Zawczasu przygotujemy schron przeciw papierowym pociskom.

      Dobrze przespanej nocy życzymy.

      Cezary i Olga.

      Usuń
  6. Kurcze no aż mi głupio, ja często się skradam pod osłoną nocy i jestem z tych mało komentujących.
    W ostatnim czasie czytam zaprzyjaznione blogi głównie póznym wieczorem i wcześnie rano, na szybko i ciężko sklecić jakiś sensowny komentarz.
    Po feriach obiecuję się poprawić.

    A ostatni cykl Waszych reportaży też cichcem przeczytany przeniósł mnie we wspaniały świat którego pewnie nigdy na własne oczy nie zobaczę.
    Pozdrawiam serdecznie

    Ps. Już parę lat piszę bloga i zupełnie nie wiem jak to jest z tymi statystykami, kto wchodzi po nocach, kto w dzień a już o tym że ktoś może kopiować zdjęcia z bloga to nie miałam pojęcia.
    Z tym że kto chciałby kopiować moje kozy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnych względów pracuję na komputerze pomiędzy północą i 2gą na ranem. Czasami patrzę na statystykę i widzę, że czytasz. Jak miło zobaczyć kogoś, kto nie skrada się i śmiało wchodzi. A, że nie zostawiasz komentarzy, to jest Twój osobisty wybór. I nie oczekujemy żadnych usprawiedliwień. Jest jak jest i najważniejsze, że czytasz i być może wykazujesz zainteresowanie w tym, o czym piszemy. I proszę nie strofuj się, przecież w niczym nie zawiniłaś. Wiesz, jak miło jest usłyszeć, że byliśmy sprawcami przeniesienia się Magdy w inny świat. To jest dla nas najlepsza nagroda za wysiłek.
      Zdziwiłabyś się ile zdjęć kóz zostało skopiowanych. Jeśli używasz tylko statystyk z Blogera, to zobacz przy pomocy, jakich słów Twój blog został odnaleziony. Potem jest już łatwo znaleźć zdjęcie, które zostało skopiowane. My zaczynamy dodawać znak wodny do zdjęć, co możesz zobaczyć na zdjęciu powyżej.

      Serdeczności

      Usuń
    2. Znak wodny to dla mnie już zupełna "czarna magia", ale jak komuś się podobają moje kozy niech bierze ;)
      A tak poważnie, od kilku miesięcy cierpię na bezsenność z racji różnych dolegliwości i wtedy czyta mi się najlepiej takie blogi jak Wasz.
      Szara rzeczywistość nie zawsze jest taka jak byśmy sobie życzyli, w nocy jest cisza, spokój i fajnie jest sobie wirtualnie podróżować. Dlatego Kochani piszcie, opisujcie Wasze wspomnienia, robicie to świetnie ...


      Usuń
    3. Znak wodny(watermark)to tekst lub obrazek wtopiony w zdjęcie lub tekst. Do tego używamy specjalnych programów. Picasa robi to doskonale. Idzie się export i tam możana go dodać.
      Muszę znaleźć jakiś sposób na Twoją bezsenność. Potrzebuję trochę czasu. Bo noc jest do spania, a dzień do roboty. Pomyślę, też o sobie. Dzięki za dobre słowa, szczere.

      Pomyślności i senności

      Usuń
  7. Czasami jest tak, że siądzie człek przed komputerem, zajrzy, co tam ciekawego na zaprzyjaźnionych blogach, poczyta, ale jest po całym dniu pracy " zjechany jak koń szmaciarza" i nie ma siły na komentarze, bo nawet myśli ma nieskładne...:-))) Ja tak mam ostatnio wieczorami. Przeczytać jeszcze dam radę, ale napisać coś - ciężko. Szare komórki się wyczerpują po kilkunastu godzinach stukania w klawiaturę w celach zarobkowych:-)))
    Pozdrawiam serdecznie
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witamy długo niewidzianych gości,

      Wydaje się nam, że doskonale Was rozumiemy. Człowiek nie koń i kiedyś paść musi. My mamy więcej luzu przynajmniej zimą i od czasu do czasu uskuteczniamy błogie lenistwo. Gwoli wyjaśnienia, my nie żądamy pisania komentarzy. Chcemy tylko trochę jawności i chcemy wiedzieć, kto nas odwiedza. I jeśli patrzę w statystyki to widząc, Asię i Wojtka, to serce się raduję, że nie zapomnieli o nas całkowicie. Bez ironii, tak całkiem serio. Bo przecież, jakie mamy powody, by stanąć do siebie wilkiem. Żadnych. Miło było Was gościć i zaglądajcie częściej.

      Usuń
    2. My dotąd też zimą mieliśmy luzik, ale tym razem - nic z tego... Dobrze, że weekend przed nami bo z zasady w weekendy nie piszę. Czytam:-)))
      Ściskam
      Asia

      Usuń
    3. Ach ta zima! Ulubiona pora roku Olgi, choć jest bardziej ciepłolubna. I jak tu zrozumieć kobiety. Od dawna godzę się na wszystko, co Olga zawyrokuje. Jakoś tak łątwiej i ciszej w domu. Można posłuchać gdakania kur. Nacieszmy się leniwie dobrymi chwilami póki są w zasięgu ręki. Przed nami remonty,renowcje. Ciągle dochodzą nowe pomysły i jakoś nie dajemy sobie rady z tym wszystkim.

      Dobranoc i serdeczności

      Usuń
  8. Zapomniałam jeszcze napisać że na mojego bloga jest ok 100 wejść dziennie, chyba że jest nowy post wtedy znacznie więcej. Komentarzy zaledwie garstka. Myślę że na bloga wchodzą te same osoby, często się po prostu do nas "przyzwyczajają". Czytają jak informacje w gazecie, albo wiadomości w telewizji. Ja sama mam też kilka takich blogów które czytam a nie komentuję. Na jednym nie mam śmiałości,na innym treści w nim zawarte ogólnie nie zgadzają się z moim światopoglądem, jeszcze na innym dostałam "burę" i zamilkłam ponieważ zrobiło mi się przykro. Muszę jednak przyznać że mam kilku blogerów których czytam jednym tchem od lat :)
    Przepraszam za przydługie "wywody" ale bardzo fajny temat poruszyliście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Madziu za szczerą wypowiedź. Nie każdy potrafi się tak otworzyć i co więcej narazić się krytykę. Jasne postawienie sprawy jest z obustronną korzyścią. Wiemy przynajmniej gdzie stoimy i na czym. Zdarzają się dziwne zachowania blogerów i nic na to nie poradzimy niestety. My poruszamy się w „niewieścim” świecie. Olga przeważnie rozumie i akceptuje, a ja jak to facet, często mam inne zdanie. Poza tym tematy czysto kobiece nie zawsze trafiają do mnie. Ot, moja nieszczęsna dola! Witaj i zaglądaj w wolnej chwili. A że będzie brak komentarza to trudno, może następnym razem...

      Serdeczności

      Usuń
    2. Ja się może troszeczkę zle wyraziłam pisząc że nie zawsze zgadzam się ze światopoglądem innych blogerów dlatego nie komentuję. Najczęściej osoby które czytam bardzo lubię, natomiast nie zawsze się z nimi zgadzam. Chyba w wirtualnym świecie funkcjonujemy podobnie jak w realnym życiu. Nie zawsze coś mi się podoba ,ale nie kłócę się i nie staram udowadniać swoich racji z kilku powodów np. nie lubię pyskówek, nie chcę nikogo urazić albo zrazić do siebie itp.
      ... ale chyba takie zachowanie nie jest zakłamane ... mam nadzieję
      A na blogach bywa różnie. Jestem blogerką (nie lubię tego określenia) od 6-7 lat. Wcześniej pisałam bloga na wp.pl. przez kilka lat. Przyznaję że był to bardzo osobisty blog. Przez zupełny przypadek mój ojciec mieszkający wtedy w Austrii znalazł tego bloga w google. Przeczytał całego mamie na głos, mieli lekturę na kilka ładnych dni. Nie czułam się wtedy z tym najlepiej. Niby nie pisałam niczego kompromitującego ani dla mnie ani dla mojej rodziny ale i tak chyba za dużo się o mnie dowiedzieli. Teraz staram się nie pisać takich osobistych postów, chociaż czasami muszę przyznać że miałabym ochotę, ale ...
      No się znowu rozpisałam, chyba już teraz nie na temat zupełnie.
      Dobrej nocy

      Usuń
    3. Pięknie się czyta, nie tylko długie, a zarazem rzeczowy wpis. Mamy prawo do własnego zdania i nikt poprzez manipulację nie powinien nawet starać się na nas wpłynąć. To jest dla mnie brzydkie i bardzo niskie. Poza tym mamy dość politycznych agitacji na każdym kroku. Niestety są sytuacje, kiedy już nie możemy pozwolić sobie na ciągłe i bezsensowne deptanie tego, co nasze i co jest w nas.
      Nikt nie lubi pyskówek i darcia szmat. Nie jest zakłamaniem droga, którą mamy przebyć w lawinie niewiadomych, by osiągnąć prawy cel. Jestem zdania, że zawsze jest miejsce na wyrażenie swoich poglądów bez względu na ich zawartość.
      Śmiałość wyrażania myśli nie jest przywilejem. To możesz przeczytać w poście. Każdy z nas ma niczym niezobligowane prawo wypowiadania się. Choć niektórzy myślą, że tylko im się należą się przywileje. Nic bardziej błędnego!
      Z tego, co piszesz wynika, że to, o czym piszemy i pokazujemy na blogach nie zawsze trafia we właściwe ręce. Trafione w sedno. Kontrolowana anonimowość... samo życie i tak trzymamy.
      Wiele serdeczności

      Usuń
  9. Ja przestalam komentowac na blogach, gdzie moje komentarze pozostaly bez zadnej odpowiedzi. Nie chce mi sie pisac sobie a muzom, nie wiedzac, co bloger o mnie mysli. Czy to jakis przerost ego autora, czy moze moj komentarz byl nie po mysli tegoz? Po co wiec sie wysilac?
    Pisze wylacznie tam, gdzie dostaje odpowiedz. Swoich komentatorow szanuje na tyle, zeby kazdemu, chocby najkrocej, odpowiedziec. Kazdy komentujacy musi miec swiadomosc, ze jego wpis zostal zauwazony i doceniony przez autora blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesu, sama Królowa napisała. W pierwszej chwili chciałem go usunąć, bo nielogiczne odpisywanie mogłoby skończyć się na szafocie.

      Witaj Panterko! Zupełnie zgadzam się z Tobą, brak odpowiedzi jest wyrazem braku szacunku dla dającego wpis. Tak jak piszesz komentarze powinny być kontynuacją postu, jego rozwinięciem. Wpisy typu „piękne” nie wyrażają zupełnie nic, choć i na nie można odpowiedzieć. Proponuję „takkk piękne”. Było i się zmyło.
      Widzisz, nie jest możliwe do końca przejrzenie zamiarów komentującego. Potrafimy też przybierać maski i z układanki słów wynika, że jest OK. Niestety czasami wpadamy w sidła naszej własnej łatwowierności, bo chcielibyśmy, by ten świat tworzony tu z trudem był piękny. Rzeczywistość blogowa jednak kracze i pęka w miejscach najmniej prawdopodobnych.

      Serdeczności, a od Olgi całusy

      Usuń
    2. Juz zajrzeliśmy i odpisalismy!
      Uściski i podziekowania zasyłamy!:-)

      Usuń
  10. O rany, ja też czytam zazwyczaj nie logując się wcześniej na swoim blogu ... i co jestem wtedy jako anonim czy jako ja "Mirka".
    Wybaczcie, ale zielona jestem w statystykach i dalej nie pojmuję tych wejść dla reklamy. Ktoś wchodząc do Was sobie nabija ? nie śmiejcie się serio jestem całkiem zielona :) jak moje kury zielononóźki :)))Proszę o wytłumaczenie dla opornych na wiedzę.
    A z tymi komentarzami to jest nieraz tak jak wyżej dziewczyny piszą, człowiek zmęczony nieraz, a ja też miewam tak, że mi się nic nie chce. Jakaś moja leniwa część gada ... nic nie rób ... nic nie rób :) i nie robię :)
    Całuski dla kółka różańcowego :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie czytałam tego posta, ale uczynię to niebawem. Zapraszam po wyróżnienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za komentarz. Z pewnością odbierzemy go.

      Mamy niesamowite problemy z komentarzami od wczoraj.

      Pozdrawiamy serdecznie

      Usuń
    2. Bardzo, bardzo serdecznie dziękujemy za Twoje blogowe wyróżnienie!Cieszymy się, że przeczytałaś naszą australijską opowieść, no i ze Ci się podobała!Postaramy się w niedługim czasie odpowiedzieć na Twoje pytania i odebrać Twoją nagrodę.
      Ściskamy gorąco!

      Usuń
  12. No to podpadłaś Cezaremu, tak bez logowania, oj nieładnie!
    Zawsze widać „Mirka”. Zielona, nie zielona, dla Ciebie napiszę jeszcze raz
    1. U nas nie ma reklamy na blogu
    2. Znamy blogi, które mają taką reklamę, u nas na blogu nic sobie nie zarabiają, a jedynie mają największe osiągi jako wizytujący/ największa ilość wyświetleń, co zaprasza do wizyt u nich
    3. Wchodząc na te blogi często klikamy w reklamy, by ten bloger zarobił sobie parę groszy
    4. To nie ma nic wspólnego z naszym blogiem
    5. Sami zastanawiamy się, jak zarobić parę groszy mimochodem
    6. Każdy z nas może to uczynić
    7. Szczegółowe informacje można znaleźć Statystyka/Zarabianie

    Przecież wiemy, że nie zawsze mamy chęć do komentowania, a i u nas jest tak samo.
    Przychodź, kiedy chcesz i rób, co chcesz. Pozwalamy nawet na krytykę, ale tylko konstruktywną, E tam... na każdą. Tylko sam będę musiał walczyć, bo Olga nie znosi przedłużającego się przekomarzania. Ja natomiast uwielbiam.

    Pozdrowienia a całusy od Olgi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to już wszystko jasne :)
      A co do krytyki,nawet konstruktywnej, to chyba bym sobie ją darowała. Bo czy mam jakieś prawo by kogoś pouczać, przecież ktoś pisze tak jak mu w duszy gra :)))
      Jak mi się podoba to zaglądam a jak nie to nie :)
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Wiesz pogadać można. Niestety pewne rzeczy rozumiemy inaczej ,każdy z nas bez wyjątku. Masz rację, są ludzie do których nie można nic powiedzieć, bo nie wiadomo kiedy obrażą się. Niestety, to my odpowiadamy za brak wzajmności drugiej strony, jako inicjatorzy.

      No pewnie, jak mi się podoba, a jak nie, to nie. I basta.

      Pozdrawiam

      Usuń
  13. Cezary! Wrocilam wlasnie z pracy i czytam, patrze i nie wierze:)))
    Ale dales czadu, brawo!
    Ja pisze blog chyba od trzech lat(o Matko!!!! az trudno uwierzc)
    Padam na pysk, wiec jutro z wielka przyjemnoscia skomentuje Twoj post.

    To ja Ataner, Wasza znajoma z kolka rozancowego:)))))

    A tak swoja droga, to ten licznik tez Wam niezle podkrecilam.
    Przeczytalam Wasz blog od poczatku i bardzo czesto wracam do niektorych wpisow ( i bede wracala, chociazby do wierszy Oli),
    ale Ty o tym Wiesz:)
    Buziaki przesylam z wiosennego zima Chicago:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym czadem nie przesadzajmy, bo możemy skończyć w szpitalu dla nieuleczalnych. Dzięki za doping. Będąc członkami tego samego kółka różańcowego musimy dawać sobie wsparcie. Wiem ze statystyk ile się naczytałaś. Współczuję! Widzę, że określenie „kółko różańcowe” przyjęło się na dobre. Gratulacje z okazji trzeciej rocznicy prowadzenia bloga. Nie myślę, że przetrwamy tak długo biorąc pod uwagę zjednolicone ataki na naszą witrynę.

      Dobrej nocy i nadchodzącego dnia.

      Usuń
    2. Tylko sprobujcie nie przetrzymac! Ja prowadzac swojego bloga, pisze i sprawia mi to przyjemnosc.
      Te wszystkie reklamy i zarabianie, to jest nic nie warte.
      Nigdy mnie to nie interesowalo, poniewaz nie prowadze bloga aby na nim zarabiac. Jesli ktos zarabia, to tylko pogratulowac.
      Odwiedzam blogi osob ktore do mnie przemawiaja, staram sie zostawic komentarz, jednak czasami slow brak.
      Wiem, ze to jest mile dla osoby piszacej, ale staram sie nie slodzic, a jak slodze, to uwierz mi plynie to z serca i nie jest udawane.
      Na moj blog rowniez wchodzi wiele anonimowych ludzi, ktorzy nie zostawiaja komentarza - a szkoda.

      Mysle, ze najwazniejsze jest to aby nie obrazac, a to jest wielka sztuka.

      Pozdrawiam:)


      Usuń
    3. Z tym przetrzymywaniem to samo życie. Raz człowiek garbi się, a raz się podnosi. Z tym, że poziom powrotu bywa różny. Kolejne garbienie się powoduje, że osiągalny poziom jest coraz niższy niestety i powrót do pełnej okazałości entuzjazmu bywa nieomal nieosiągalny. Pomimo wszystko pisanie na naszej witrynie sprawia nam modulowaną przyjemność. Samo garbienie się ma tę zaletę, że człowiek jest bliżej podłoża, po którym się porusza. Widać, jak prze lupę wszystkie szczegóły. Najlepszym momentem jest przechodzenie przez umowny środek. Zacierają się wszystkie niedogodności, a i głowę mamy bliżej nieba.

      Od jakiegoś czasu dodaliśmy naszą witrynę do LaDiva. Ot, skopiowaliśmy poczynania innych blogowiczów bez zastanawiania się, w celu popularyzacji „Pod tym samym niebem”. To właśnie tam widać, jak na dłoni blogi pisane w celach zarobkowych. Praca dobra, jak każda inna. Więc, istnieje taka możliwość zarabiania lub dorabiania sobie do pensji. I tu dołączam się do wyżej wymienionych gratulacji.

      Napisałaś; „.. jednak czasami brak mi słów.” Miałem zamiar rozpisać się, pogłębić temat, ale przecież wszyscy wiemy, o co chodzi.

      Olga, osoba bardzo emocjonalna zbyt często otwiera swoje serce na oścież. Osobiście uważam, że zupełnie niepotrzebnie, bo spijający krew czyhają na ofiary.

      Obrażamy się wszyscy na wszystkich bez wyjątku. Jeśli nie mamy powodu to, od czego mamy bujną wyobraźnia. Dla niektórych to klin „wesołości” w monotonii i szarości życia. Wreszcie coś się dzieje. Wcześniej pisałem, że chcemy pisać do ludzi, a nie do cieni. I tu absolutnie się zgadzam.
      Czasami trudno o zupełnie jałowe odniesienie się, jeśli czujemy okuty but tuż ponad głową. I mnie się zdarza, że w sytuacjach bez wyjścia odpłacam pięknym za nadobne. W końcu wszystko ma swoje granice.
      Jakoś smutek i żal przebija z mojej odpowiedzi. Niestety jest częścią naszego tu bytu.

      Serdeczności.


      Usuń
  14. Odpowiedzi
    1. Trzymaj się dzielnie, głowa ponad wszelkie zmartwienia i kłopoty.
      Dobrej nocy M.

      Usuń
  15. Drodzy moi, nie przejmowalabym sie na Waszym miejscu bezzasadnymi atakami jakiegos trolla, ktory za cel zycia postawil sobie poznawanie prawdziwych danych osobowych blogerow. Szczerze mowiac, z tego belkotu trudno wylowic jakis sens. Wszystko odbywa sie wedlug schematu: ja o niebie, Ty o chlebie i chocby Cezary zalatwil jeszcze trzy klawiatury, nie zostanie zrozumiany nigdy. Niech wiec oszczedza sprzet i wlasne palce, bo predzej grochem w scianie dziure wykona, niz przekona czlowieka z przerostem ego o swojej racji.
    Jakby co, to ja zrozumialam ;)
    Czlonkini kolka rozancowego, Pantera (bez imienia i nazwiska, z adresem zamieszkania w dzungli)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dobrze spałem tej nocy dzięki tabletkom nasennym. A sen przeplatał się ulgą daną ciału wyciągniętemu z lekkim napięciem. Śniłem o Dłoni, która lekuchno dotykała sterczące włosy i szeptała; śpij chłoptasiu, wszystko już dobrze. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że to Olga czuwała nad moją spokojnością.

    Na każdy pogrom jest obrona, na każdy atak schrony, na każde słowo jest milczenie, na każdy brak logiki najlepiej jest zamknąć się w sobie.
    Mówisz, że nawet trzy klawiatury nie pomogą. Muszę się zgodzić, bo na zakup nowej mnie nie stać.

    Pozdrawiamy serdecznie członkinię kółka różańcowego.

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam w niedzielę
    przyszłam na chwilę
    u mnie świeci słoneczko
    i mały jest mrozek
    pozdrawiam.
    zaobserwowałam blog i zapisałam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A my witamy w każdy dzień tygodnia. To samo słoneczko świeci u nas i jest wyjątkowo pogodnie. Internetowy termometr pokazuje -6 stopni. Pomimo tych minusów, dzięki słońcu jest energetycznie.

      I my pozdrawiamy serdecznie!

      Usuń
  18. Nigdy nie jestem anonimowa, jeśli zaglądam na blog i jest wart poczytania obejrzenia zawsze zostawiam ślad wpisem i podpisem, adresem jeśli chce by ten ktoś chciał do mnie zajrzeć.
    Usuwam tylko niecenzuralne wpisy co zdarzyło mi się pierwszy raz na tym blogu, na Onecie częściej było wiele wpisów które zaśmiecały mój blog.
    W grudniu dopadła mnie grypa, myślałam, że się wyleczyłam niestety zz szybko poszłam do pracy i efekt taki , że cały czas ciągnie się za mną kaszel , osłabienie i rozbicie. Jutro idę na prześwietlenie płuc , lekarz podejrzewa miąższowe zapalenie płuc -oby skończyło się tylko na podejrzeniu.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  19. Stosujemy podobną zasadę. Mam nadzieję, że nie jest opatentowana i nie działamy na szkodę autora. Gdyby ludzka uczciwość dominowała, nie potrzebne by były zakazy i próba chronienia tego, co nasze. Nie jesteśmy zamknięci i ciągle modyfikujemy nasze podejście do życia czerpiąc garściami z kolejnych doświadczeń. Umierając będziemy trzymać ostatnie doświadczenie w dłoniach, które to niestety zabierzemy z sobą.
    Uściski od Olgi, która ongiś po grypie rozchorowała się na zapalenie płuc, przez co doskonale rozumie niefortunną sytuację, w jakiej znalazłaś się. Nie współczujemy, ale zagrzewamy do wzmożonej walki z potworzycą.
    My czasami zupełnie bezradni palimy kadzidełka i skrapiamy ściany nie tylko domowe wywarem z eliksiru zdrowia. Skutki takich zabiegów są różnorakie. Statystyczna skuteczność oscyluje w okolicach załamania.
    Weź nas za laskę, a my wzajemnie i wspierajmy się przynajmniej duchowo.

    Serdeczne pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  20. wow wow...ale gorący temat...:) Niestety nie wypowiem się, bo ja statystyki to tylko wesoło biorę..:) Ale sama muszę przyznać, ze czytam wiele blogów, a odzywam się tylko na tych najbardziej zaprzyjaźnionych. Mnie cieszy każdy czytajacy , anonimowy czy też Stokrotki w słusznym wieku jak i takze Ci o nieczystych myśłach szukających u mnie "cycków sabriny"...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sznupkowa na wakacjach? Temat rzeczywiście gorący, bo bliski dla każdego blogowicza. Słowo „gorący” można odmienić w tym znaczeniu od obojętności, poprzez akceptację z przymrużeniem oka, aż po spaleniznę prywatności. Branie statystyk „na wesoło” świadczy jednak o zainteresowaniu nimi. Koniec końcem i ja mam podobny stosunek, bo poza przyjęciem do wiadomości niewiele można z tym zrobić. Chociaż ten przysłowiowy już „czytacz” z Rosji prawie zaprzestał odwiedzin, lub radykalnie zmniejszył częstotliwość. Czyżby efekt powyższego postu? Różne odpowiedzi przychodzą mi do głowy w tym momencie.
      Ale....
      Na dobrą sprawę mógł cokolwiek napisać(nawet po rosyjsku) na blogu lub na pocztę i pozostać. Nie mnie podejmować decyzje w odniesieniu do osób trzecich.
      My też mamy potężną kolekcję słów wyszukujących, ale „cycki sabriny” biją na głowę wszystkie nasze razem połączone.
      Wiadomość z ostatniej chwili: sam Sznupek chory. Męska solidarność nakazuje mi zachęcać go do walki, pod tytułem „Nie spoczniem, póki na szablach potworzycy nie rozniesiem.

      I z tym akcentem ze zwycięstwem w tle pozdrawiamy szanowną rodzinę Sznupków.

      Usuń
  21. A tak sobie przypadkiem poczytałam o tych "milczących" i podam odpowiedzi: 1/wokół danego bloga tworzy się a/ fan klub, b/ kółko przyjaciół, no to jak nagle wejść z butami?
    2/ blogosfera kocha odpowiedzi pozytywne, afirmacje i uwielbienie autora. to po co mam pisać skoro : nie podoba mi się, nie zgadzam się , mam skrajnie odmienną opinię itd. komentarze się po prostu nie pokazują, albo dostajesz opinię z serii 'po łbie' aha jeszce inną : jak ci się nie podoba to nie zaglądaj. mój blog moja twierdza.
    aha - znalazłam was przypadkiem poprez blog Siedlisko Dzikie łąki i jestem przerażona sielską wizją życia na wsi Autorki, która nota bene nie ma żadnych umiejętności potrzebnych przy takim przedsięwzięciu, a przez miejscowych zostanie szybko uznana za czarownicę albo wariatkę. I co mam Jej to napisać???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Evuniu! Jesli masz ochotę skrytykować coś w tym blogu, a nie zrobisz tego w sposób wulgarny to bardzo proszę! Nie mam i nie będę miałą do Ciebie ani do nikogo innego pretensji o szczerość. Uważam, że lepsza jest taka szczerość, która podpowiada mi zarazem, jak naprawdę ludzie odbierają ten blog niż słodkie słowka, które nic nowego nie wnoszą a napisane są bo tak wypada.
      Nie zamierzam Cię przeganiac ani źle potraktowac tylko dlatego, że jestes otwarta i nietuzinkowa.
      A więc proszę - jedź z tym koksem. Aż jestem ciekawa!:-)

      A co do autorki bloga "Dzikie łaki", to myślę, że jeśli w delikatny sposób zasugerowałabyś jej, że może mieć na wsi problemy ze swoim podejściem do zamieszkania tam, byłaby Ci wdzięczna za uświadomienie tego i jakieś konstruktywne rady przy okazji.
      A propos braku umiejętnosci zycia na wsi i zbyt idealistycznych wizji, co do mieszkania na niej, to oboje z męzem bylismy trzy lata temu tak samo idealistyczni i nie znający realiów jak Pani na Dzikich Łąkach. Uczyliśmy sie wszystkiego na własnej skórze i nadal sie uczymy,ale wcale nie zmienilismy sie tak bardzo, ani nie upodobniliśmy w zachowaniach do tutejszych. Uczymy sie od nich pożytecznych rzeczy a w środku nadal z nas marzyciele i dzieciaki. Czy nam z tym źle, czy dobrze? Róznie bywa. Ale chyba najlepiej uczyć sie na własnych błedach i mieć do porady mądre, zyczliwe i godne zaufania osoby, które nawet śmiejąc sie z nas, czy dziwiac sie naszym poczynaniom widzą jednocześnie jak bardzo sie staramy i jakie sukcesy potrafimy osiagnąc dzięki swemu zaangazowaniu, uporowi i pokorze wobec popartej wieloletnim doświadczeniem wiedzy tutejszych.

      Serdecznie Cię pozdrawiam Evuniu i mam nadzieję, że jeszcze sie odezwiesz, bo trzeba nam tu nowej krwi!:-)

      Usuń
  22. Witaj, jak miło że odpowiedziałaś. Krytyka - pisałam ogólnie,bo takie były moje doświadczenia i refleksje. Do dziś pamiętam nieprzespaną noc - bo wzięłam udział w dyskusji nt. mieszczuch na wsi i tak dostałam po uszach i nie tylko ad personam w odpowiedzi od autorki bloga,że zażądałam usunięcia posta. Twojego bloga chętnie poczytam. A do Pani na dzikich łąkach pisałam komentarze ale dziwnie nie przechodziły, cuda jakieś. A mój krytycyzm wynika z prostych faktów i doświadzcenia - od 14 lat mam działkę z domkiem rekreacyjnym na wsi, a tenże domek od 2 lat jest domem. Po prostu - opuściłam Warszawę, zbudowałam prawdziwy dom, zarzunając się zresztą kredytowo i mieszkam sobie na wsi pracując w pobliskim miasteczku. Tylko że miałam liczne wsparcie męsko-merytoryczno-robotnicze w tym remoncie, ale i tak ciężko było. Sama też się nieźle znam zresztą. Więc mam prawo powiedzieć że znam wieś i to nie sielską anielską tylko z tej gorszej strony, remontowej, zimowej, zepsuto-samochodowej itd. A najbardziej jestem dumna, że rzeczy z warszawskiego domu nie wzięłam poza niezbędymi biurowymi ciuchami.Coś tam w miarę upływu czasu przewiozłam,flakonik, figurkę, ale jak czytam o pakowaniu stert kieliszeczków i filiżaneczków ( kubki fajansowe potzrebne)przez osobę która ma dom do remontu na pustkowiu, którego zresztą nie widziała a w jej domu już rządzi się i to niezbyt mądrze rodzina ( inwestor jest tylko jeden) to współczuję Kobitce i myślę - cóż ona robi? tu afirmacje nie pomogą - czyj jest ten dom? Przykłąd - sama właśnie buduję letnią kuchnię, jest niezbędna, szklarnia będzie w przyszłym roku - z okien z odzysku, a niestety nie porządny szkielet do renowacji hamerajtem. eh, rozpisałam się. Pozdrawiam bardzo cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, na początek Cezary pisze – osobista połowa mojej obecnej żony. Tak gwoli wstępu, ta nasza wrodzona tolerancja pozwala zdzierżyć nieomal każdą krytykę. Z miłym zaczarowaniem przeczytaliśmy poprzednie Twoje wpisy.
      Staramy się nie oceniać poczynań ludzkich, a w szczególności ludzi, którzy będąc mieszczuchami zapragnęli bardziej przyziemnych doświadczeń. To są przecież indywidualiści w każdym calu, bo przecież któż inny mógłby podjąć podobną decyzję? Niestety, ale do tej grupy zaliczamy bezdyskusyjnie rodzinę Jaworów.
      Jeśli ktoś chce zabrać z sobą na wieś tysiąc kieliszków, to niech zabiera. Najlepiej uczyć się na błędach sąsiadów, ale czy indywidualista posłucha sąsiada? Nigdy!
      Poza tym każdy z nas rozumie inaczej i ma odrębny styl rozwiązywania problemów i oryginalne podejście do tematu. Na początku bywało u nas różnie i byliśmy bombardowani „dobrymi” radami za bardzo, co podnosiło ciśnienie. Upust ciśnienia słychać było na drugim końcu wsi. Cierpienie z powodu czyjejś głupoty jest straszne.
      Po trzymiesięcznych doświadczeniach z „fachowcami” postanowiliśmy robić prawie wszystko sami, bez pomocy tubylców. Wychodzi raz lepiej, raz gorzej. Sami chwalimy się za dobrze wykonaną robotę, a ganimy trochę mniej za partaczenie. Większość rzeczy robimy po raz pierwszy. Na następny tydzień mamy zaplanowaną budowę letniej kuchni na balach ze starej stodoły i krytej starą dachówką z odzysku. Może kiedyś pokażemy na blogu. Poza tym mamy plany i plany. Co z tego wyjdzie, to czas pokaże. Korzyść – to ciągle w biegu, a my lubimy biegać.
      Nasze obecne miejsce - Kosztowa – to jest mała wieś podkarpacka, gdzie czas biegnie najwolniej i my razem z nim. Nie ma się do czego śpieszyć i śpieszymy się powoli. Piękne to uczucie, kiedy naprawdę nic się nie musi, a robi się tylko dla przyjemności. No powiedzmy!
      Cezary Jawor

      A teraz parę słów od Olgi - Cieszy nas, jeśli ktoś napisze coś do nas w nietypowy, bo bardziej zaangażowany sposób a nie tylko po to, by odfajkować komentarz – jak to bywa między blogerami.
      Nie mamy zamiaru usuwać komentarzy tylko dlatego, że ktoś ma inną opinię na jakiś temat. A akurat temat mieszczuch na wsi to temat rzeka! Bardzo, bardzo ciekawy!!!
      A co do nieukazywania się Twoich komentarzy Evuniu u Pani na Dzikich Łąkach, to nie mamy pojęcia, czemu tak jest. Próbuj wysłać jednozdaniowy, obojętny uczuciowo komentarz. I zobaczysz czy autorce bloga chodzi o treść tego co piszesz, czy może problem tkwi w czymś innym? Na tamtym blogu w edycji trzeba wpisać dwa słowa, by udowodnić, że się nie jest automatem. Może właśnie dlatego nie przechodzą Twoje komentarze, bo cos tam źle wpisujesz? Spróbuj jeszcze raz.
      A w ogóle to życie na wsi jest ciężkie, ale pełne treści i sensu. I każdy mieszczuch musi przekonać się na własnej skórze, na czym polegają różnice w życiu tu i tam i do czego jest zdolny, bo przecież nikt tego, za niego nie zrobi! Czasem jest to droga przez mękę a czasem skrzydła urastają.
      Olga Jawor

      Serdeczności od nas obojga zasyłamy!:-)


      Usuń
  23. Witajcie, chyba jeszcze nigdy tak miło i sensownie nie pogadałam. a mam o czym tylko nie mam z kim. Bo jak się ma 50+ i w tym wieku rzuca stolicę, niezłe mieszkanie i pracę i wynosi całkiem na wieś to otoczenie, w tym dorosłe dzieci pukają się w co nieco. ale są ok, bo jak już to syn pomógł. doradził we wszyskim co można, dom zaprojektował, pzreprojektował, poprawił fachowców itd itp. Jest.Drewniane chaty uwielbiam, żeby jasne było, sprzęty etnograficzne też, ale mieszkać to ja chcę wygodnie, zwłaszcza że zamierzam tu pomieszkać dokąd ..... Porządny dom, dobrze ocieplony, wygodny,
    No więc jestem straaasznie dumna że jest i że wramach róznych teorii 'nowego życia' nie zabrałąm starego życia ze sobą.Dom jest niemały, choć w zasadzie sama jestem. No, nie całkiem - mam 4 psy i od niedawna, pierwszy raz w życiu, koty, 2 koty ( już niemęskie). I jest to kolejne ciekawe doświadczenie. na razie papa, bo w pracy jestem i trzeba do roboty się wziąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A propos tego, że nie ma z kim pogadać, to wiele z blogów zalinkowanych u mnie jako ulubione, to blogi takich, jak my osiedleńców. Też mozesz spróbować tam napisać. Poczytać teksty takich, jak my wariatów!:-) Wszyscy jestesmy podobni. Przechodzimy przez swoje wzloty i upadki. Bywamy dziwakami dla tubylców. Bywamy też niezrozumiali dla miastowych. Ale mimo to trwamy tu, gdzie trwamy bo to nasz wybór i droga do pełni szczęścia.W pewnym wieku człowiekowi cos sie w głowie przejaśnia i dostrzega, ze mieszkanie w mieście jest po prostu męczące i puste. Coraz wiecej osób na emeryturze sprzedaje miejskie mieszkania i wynosi sie na wieś, gdzie latami remontują potem kupione na grosze rudery. My też i dobrze nam z tym, bo wokół jest przestrzeń, lasy, łaki, świeze powietrze, niewielu sąsiadów i błoga cisza. Takiego bogactwa nie znajdzie sie w mieście, prawda?

      Tez mamy duzy, murowany dom, choc podobają sie nam chaty.W wolnej chwili przeczytaj sobie u mnie na pomarańczowym pasku u góry bloga tekst pt. "Sekret naszego domu". Opisuje on nasze prapoczątki tutaj.
      Mamy psa i trzy koty oraz mnóstwo kur zielononózek a poza tym pole i ogród, gdzie jest zawsze pełno roboty.Wszystko staramy sie robić sami. To dobrze robi na samopoczucie psychiczne, fizyczne oraz zasobność portfela. Zyjemy skromnie, obywając sie tym, co niezbędnie do zycia potrzebne. A poza tym uwielbiamy robic zdjęcia i łązić po polnych drogach, lasach i tutejszych dolinach. Ach, duzo by pisać!
      Trzymaj sie Evuniu i jak masz chęc pisać do nas, podzielić sie jakimiś spostrzeżeniami czy przemysleniami, to chętnie przeczytamy i jak będziemy mieli czas na pewno odpiszemy!
      Pozdrawiamy serdecznie!:-)

      Usuń
  24. Ale mi się smutno zrobiło -ani słówka. pewnie zajęci jesteście. Powodzenia w letniej kuchni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, pisałysmy do siebie jednocześnie!
      Zobacz powyżej!:-))

      Usuń
  25. jak miło.... a zielononóżki to moje marzenie ale na emeryturze. jeszcze 7 lat. ale co narzekać - dobra pracę mam, szanują, słuchają miło podzielić się niemałym doświadczeniem. Musze chyba laptopa do domu zabierać, bo netu w domu nie mam, żeby się nie zalęgnąć a w pracy niepolitycznie.Przeczytałam historię Jadwigi i pomyślałam - chyba o sobie trzeba zacząć pisać, bo za chwilę to o nas będą....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Evuniu, trzeba pisać o sobie, udokumentować to, co robimy, docenić to, co mamy, nie pozwolić ulecieć w niebyt czasowi, który jest nam dany.Własnie chyba też dlatego ludzie pisza blogi, listy, pamiętniki. Słowo pisane zostaje, gdy my już dawno po łąkach niebieskich biegamy!:-)

      Zielononózki sa rzadkimi w Polsce kurami, ale typowo polskimi, co jest dla nas ważne, jako dla patriotów(mam tu na mysli taki cichy, pozytywistyczny, pracowity patriotyzm bez szczytnych haseł i fałszywych póz). A poza tym te najdrowsze na świecie jajka znoszą, co jest ważne, gdy sie chce zyc zdrowo i jeszcze na tych jajkach trochę zarobić!

      W pracy to rzeczywiscie nie za komfortowo sie pisze. Lepiej sobie w spokoju posiedziec w domu, gdzie nikt przez ramie nie zaglada i nie ma sie wyrzutów sumienia, że robi sie cos wbrew przepisom i obyczajom.A pracę trzeba cenić i dbać o nią, bo przecież teraz praca etatowa to w Polsce skarb prawdziwy!

      U nas dzisiaj na razie bardzo chłodno bardzo na dworze, wiec budowa letniej kuchni poczeka aż zrobi sie nieco przyjemniej.To jest włąśnie zaleta pracowania i mieszkania na swoim - robisz to co chcesz i kiedy chcesz, boś sama sobie szefową!
      Uśmiech sereczny zasyłam!:-)

      Usuń
  26. Wiesz, jak patrzę w tył to w ciekawych czasach żyłam ( sorki nie wiem ileż Wy macie tych X0+) - stara epoka - stan wojenny ( o którym już tyle mitów krąży)- nowa epoka; fax -komórki - internet ( mam do dziś konto evunia@cośtam - teraz nieosiągalne)- powszechność samochodów w kraju itp itd OPowieści o starych czasach ( 20 lat temu!) dla młodego pokolenia brzmia jak bajka - np. że można było w nocy przejść Marszałkowską i bejsbolem nie dostać, najwyżej milicja wylegitymowała i tyle.
    Też jestem za takim cichym patriotyzmem, np. kupuję w małych okolicznych sklepikach, bez marketów da się życ, mniej badziajstwa się kupi.
    O zielononóżkach naczytana jestem, ale to nie teraz.
    A o kuchni pomyśl teraz - jak się upał zrobi to ciężko budować, a lato na być upalno-deszczowe. Najważniejsza jest kuchnia - w czasie budowy taki żeleźniak stał na polu i wszystko z głowy - i jakieś zwykłe śmieci typu papiery, i patyki i psom codzienny gar żarcia na tym się nagotowało nie robiąc bałaganu i upału w kuchni, a i jakaś zupa dla roboli też. ( robol= wiejski pseudobudowlaniec co to nic nie umie ale wszystkie rozumy pozjadał). Już dawno mam blat z fajerkami kupiony, i szyberki bo taką wędzarko-kuchnię z cegieł chcę pod altaną postawić ale właśnie stanęło wszystko bo mój etatowy robol ma swoją miesiączkę ( czyli tydzień albo dłużej chlania, eh.). Chyba laptopa na weekend do domu zabiorę, zimno jest to na necie sobie posiedzę, wasze historie spokojnie poczytam. O początkach już poczytałąm wczoraj.Też mam stryszek do ogarnięcia, ale to moje graty, tylko mi się niiiiieeee chce. Miłego dnia - koniec tygodnia! Dla biurw to ważny dzień, jakbyście zapomnieli.
    ps. zajrzałam gdzie mieszkacie - fajna okolica, ale nigdy tam nie byłam. U mnie Mazowsze nad Bugiem - piknie jest. Jak chcecie pooglądać moje okolice i fajne zdjęcia to taki lokalny pasjonat prowadzi fotobloga:
    www.owyszkowie.blox.pl. Tylko z netem uwaga - zdjęcia w wysokiej rozdzielczości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry Evuniu! Jak dobrze, że już koniec tygodnia. Odpoczynek dla biurw i dla rolników - tym bardziej, że mocno leje i prawdopodobnie przez następne dni będzie lało, przynajmniej u nas. Ale to dobrze, bo ziemia już bardzo spragniona była. Po deszczu wszystko będzie rosło na potegę.W czasie deszczu nie bardzo sie da budować letnią kuchnię. Co sie odwlecze, to nie uciecze. Nie brak nam przecież innych robót, które pod dachem w tym czasie wykonywać mozna.
      Obejrzałam na polecanym przez Ciebie blogu wyszkowskim kilkanaście zdjęć z Puszczy Białej. Cudnie tam masz na Kurpiach! Borów iglastych zazdroszczę, bo u mnie takich mało. Przeważają liściaste lasy mieszane. A uwielbiam oddychać zywicznym powietrzem, jakiego pod dostatkiem jest w lasach sosnowo-swierkowych.
      Mysle, ze jestesmy w zblizonym wieku Evuniu zatem rozumiemy i pamiętamy dobrze co było w zamierzchłych czasach lat osiemdziesiątych i dostrzegamy obecne zmiany. Niekoniecznie na lepsze!
      Od roboli chyba już sie na dobre uwolnilismy i chociaz bardzo ciezko nam nieraz wykonać rózne prace fizyczne we dwoje (na przykład przenosić i unosić cięzkie bale dębowe czy bukowe), to wolimy zrobić to samodzielnie niż polegać na wiecznie pijanych i niesłownych miejscowych robolach.

      Miłego weekendu Evuniu!
      Odpoczynku w zaciszu domowym Ci zyczymy, oddechu od biura i jego dusznego, klaustrofobicznego zamknięcia, nacieszenia sie wolnością przestrzeni wiejskich, swobodą i ciszą Twych zielonych okolic!
      Serdeczności zasyłamy i do napisania!:-)

      Usuń
  27. Do Kurpi jeszcze ho-ho.
    te zdjęcia sa obok mojego domu
    http://owyszkowie.blox.pl/2013/04/Dalej-wysoka-woda-537-cm.html
    http://owyszkowie.blox.pl/2013/04/Chyba-juz-po-powodzi.html

    ale tak naprawde to 200 m dalej jest Bug i dopiero widoki
    o takie:
    http://owyszkowie.blox.pl/2012/07/Lato-w-pelni.html

    http://owyszkowie.blox.pl/2012/09/W-Swiniotopi-i-Gulczewie.html

    OdpowiedzUsuń
  28. a a'propos zamknięcia - lubię swoją pracę, pracuję w powiatowym miasteczku z daleka od warszawskiego wyścigu szczurów, 10 minut do pracy a korek ho-ho! aż 10 aut stoi,aż 5 minut. Inne życie. Praca w takich warunkach w przyjaznej małomisteczkowej atmosferze to sama przyjemność. A o 16 do domku, zakupy 15 minut po drodze i już można głaskać koto-psy. Jeden białas do głaskania rano nie przyszedł, mam nadzieję że nic mu sie nie stało.trochę się niepokoję, zawsze wracał.Bo to nocne marki są. I od wiosny skończył się temat kuwety w domu - jeść i na dwór, piachu nie brak.Nauczyły się i same miauczą pode drzwiami, że chcą wyjść.
    No odsapnęłam, za następne pisanie służbowe tzreba się wziąć.

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja naprawdę jestem Ewunia :)ale gugle nie przyjmowały to jakieś głupie v wstawiłam, pretensjonalnie wyszło, trudno.

    OdpowiedzUsuń
  30. jakby co to kot został znaleziony. wędrowiec jeden, 4 gospodarstwa dalej.ma za swoje - noc na drzewie zamiast u pańci na kołderce. Tak mężczyzni płacą za miłość i troskę i miękką kołdrę, cóz może nie wszyscy tylko mnie się tak trafia.

    OdpowiedzUsuń
  31. Ewuniu przez "w"! To fajnie, ze kot sie znalazł i chce nadal być Twoim kotem, w przeciwieństwie do mojego, który zdradził nas po trzech latach i zamieszkał z sąsiadem w drugim przysiółku!(na blogu niedawno był o tym tekst pt. "Niewierny Tomasz, czyli Turecki zwany Rudolfem".
    I cieszę się, iż masz przyjemną pracę i nie męczy Cię pobyt w niej oraz droga powrotna.
    Zdjęcia z Twoich okolic sobie obejrzę z przyjemnością w wolnej chwili.Mamy dzisiaj trochę zwariowany dzień!
    Pozdrowienia serdeczne i na razie pa!:-)

    OdpowiedzUsuń
  32. Kot sie nie znalazł tylko został znaleziony przez mojego robola za standardową taryfę ( będzie kot będzie piwo). siedział na drzewie u sąsiadów uuuuu 4 posesje i ze 6 zestawów psów ode mnie. A jest to podrzutek, ewidentnie miejski kot ( tylko puszeczka) za to 17.00 teleexpres =czas na głaskanie kota ( skok na fotel i mizianie). Na poczatku miał poważne kłopoty wc-etowe i pewnie go wyrzucili. A że po raz pierwszy w życiu mam koty to z ciekawością je obserwuję - taka domowa psychologia zwierzat. Drugi kot równocześnie podrzucony jest strasznie wiejski:a/ jada wszystko, resztki z pańskiego stołu mile widziane, b/nie głaskaj mnie, sam si,e poocieram, a jak zechcę to w nocy przydę i cichutko cię przytuję, ale to nocne tajemnice, c/ 17,00 - mleka, daj mi mleeeka ( czyżby krowa wydojona ?)d/ ok, moge się przespać na dworzu, mogę ci coś przynieść - nornicę, kreta, jaszczurkę, ale poza ogrodzenie nie wyjdę, o nie. mam prawie 0,5 ha do zwiedzania i starczy.sosna duża,drugi konar świetny widok- wejdę sobie na drzewo i popatrzę, dobra nie pękaj, zejdę sam;to dopiero 6 metrów nad ziemią poradze sobie - głowa w dół, o już dobrze, 1 piętro teraz tyłem i już; tu są moje psy, ok, dam się im nawet obwąchać, niech tam, na dzień dobry może być, ale dalej za płot - o nie, zamierzam trochę pożyć, a tu jest nieźle.tylko niech mi nikt nie zabiera tej starej gąbki spod schodów co miała być do śmieci, mnie pasuje, ja tu mieszkam więc chyba moge zdecydować sam na czym chcę spać. ps. jest mokro i zimno, proszę mi oddac moją kuwete do kotłowni bo dzis nie wychodze, kumpla też przytrzymam, dosyc sie namartwiłem, przeciez od rana mówiłem że ma kłopoty, nie rozumiesz? to mrrrał, to nie było miauuu ( jeść) tylko Mrrrałłł. Tu nie ma gramatyki i past perfect, tu trzeba słuchu i empatii, mówię wyraźnie - chce tego mięśka z puszki co stoi w szafce - nie rozumiesz? przecież stoję przed szfka, ocieram się delikatnie i mówię wyraźnie : miauuuu. Już trzeci raz. Nawet łape wyciągnąłem jak otworzyłas, a ty garnek wzięłąś, pokazuję ci wyraźnie - nie rozumiesz,przecież nie mam kciuka, sam bym sobie wziął.tylko z tym otwieraniem kłopot.no dobra, nie zjadłem tej kanapki z kurczakiem co do pracy zapomniałaś, leżała na blacie, żaden problem , ogórka bym ci zostawił, to dawaj kurę, już nieświeża a mnie pasuje.

    OdpowiedzUsuń
  33. Wiesz co, chyba a/ nie zrobie porządku na strychu,b/ nie uprasuję obrusów z haftem R. czy #( po ci ja na Pchlim Targu czy Tęczowym stragaganie tyle tego nakupiłam, co z tego że polskie rękodzieło, że zabytek w doskonałym stanie, uprasuj toto bez starego żelazka,na ręczniczku, po lewj stronie i jeszcze patrz kto wino czerwone albo co gorsza herbatę wyleje, i tak nikt nie doceni, tu nie agroturystyka pod magodą a'120 za autokreację) tylko nauczę się pisac bloga! i zamist pisać komentarze będę sobie komentować. a co? najwyżej komuś pojadę.albo poradzę, albo po uszach za fantasmagorie płaczliwe dostanie. net szczytem demokracji. Ciekawe, że jak maila jakiejś zbłąkanej duszyczce poślę, albo domowa recepturkę medyczna to cacy-mizia i dziecko zdrowe bez antybiotyków zresztą.ps. mój wyklęty i opluty ( z polecenia innej Idolki)idol, niejaki MW lata temu rzekł był: przecież jest ten czerwony guziczek z kreseczką! i tego się trzymajmy.ps. 3dniową robótkę dziś odwaliłam dzieki Twoim ciepłym słowom, Olgo: raporcik - mailik Pod Niebo - notatka - mailik j.w.ps 2 jesteś tam? Jak się skońćzył zwriowany dzień? Cudownie? czy hm... niekoniecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem, już jestem na spokojnie - napisałam niedawno i opublikowałam nowy tekst na blogu pt. Z miętowym dymem z fajki" Tam możesz sobie poczytać jaki mielismy tydzień i dzień. I może z komentarzami tez lepiej już tam sie przenieść, bo "Dywagacje farmerów-blogerów" pekają w szwach!:-))

      Fajnie Ewciu opisałaś jasniepaństwo kociarstwo!Z kotami jest sto światów. Dziwne toto i kaprysne.Ale przy tym słodkie i magiczne.
      Obrusy zabytkowe trzymaj na razie schowane i ciesz się, że je masz, bo to skarby. Wyciągniesz kiedyś dla nadzwyczajnych gości - na pewno znajdzie sie ktoś, kto będzie umiał je docenić i zachwycić się.
      A bloga to pewnie, ze mozesz sobie załozyć. Czemuż by nie? Jak widac masz o czym pisać.
      Uściski zasyłam i do ewentualnego napisania pod dzisiejszym postem fajkowym!:-)

      Usuń
  34. Czytam ten post po raz kolejny ale teraz zostawiam swōj ślad.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieśni pieśń piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost