sobota, 10 stycznia 2015

Cezarego zbolała reaktywacja... ha ha




Cezary pisze. Poniższy post w odróżnieniu od pozostałych utrzymany zostanie w stylu narzekająco - płaczliwym z bezsilnością w nic niemówiącym tle. Po latach wygodnego siedzenia na ergonomicznych i wyściełanych siedliskach zachciało się mu życia blisko lasu, z dala od wszelkich wygód. Stało się. Nie potrafiłem zatrzymać biegu nieskoordynowanych marzeń, co doprowadziło do kolejnego etapu życia w prostocie i bez zbędnych wygód. Niekiedy razem z Olgą wspominamy nasze tu początki i klasyfikujemy je, jako tragikomiczne wydarzenia. A miało być tak pięknie od samego początku. Wczasy pod trześnią z koktajlem w jednej ręce i pucharem zwycięstwa w drugiej. Droga była wyboista, raz pod górę a potem wzloty z byle powodu dla podtrzymania ducha na krótką chwilę. Rzeczywistość zweryfikowała nierealne podejście do życia. Ale nie o tym miało być…
Otóż pierwsze miesiące to nieustanna praca ponad wytrzymałość nieprzywykłych do wysiłku mięśni. Na samym początku byłem z siebie dumny, że potrafię tyle ton przerzucić skromnymi mięśniami obrośniętymi, co nieco warstwą tłuszczu odłożonego na trudne i niepewne czasy. To było na początku…
Pierwszej zimy nie mogłem utrzymać kubka z herbatą. Nie niepokoiłem się zasadniczo i tak z wiosną przyszła odwilż i w nadmiarze prac i zajęć chyba zapomniałem o bólach. Aż do jesieni i zimy. Kolejnej i kolejnej i niestety obecnej. Codziennie przed złożeniem umęczonego ciała w wygodnym łożu ma miejsce aplikacja sztucznej medycyny. Trochę pomaga i pozawala na przespanie nocy bez wypychania Olgi z łoża, co pięć minut, choć jest szerokie ponad potrzeby. Każda pozycja jest dobra na chwilę.
Wizyta u lekarza nie zahaczyła o problem i skończyła się wypisaniem recepty na środki przeciw bólowe w końskich dawkach, które to zamieniały mnie w bliżej nieokreśloną roślinę, badyl kiwający się przy byle podmuchu. 
Postanowiłem przeczesać Internet. Po zapoznaniu się z wieloma „naukowymi” stronami odnoszącymi się do przedziwnego bólu stwierdziłem jednoznacznie, że dopadła mnie FIBROMIALGIA. Porażony zostałem samym słowem i pierwsze skojarzenie to „maglowanie” bez powodu i przyczyny. Za co? Za tyranie. Brak sprawiedliwości na tym świecie, a na taką miałem odrobinę nadziei. Parafrazując znane powiedzenie, to najpierw umrze nadzieja, a dopiero potem ja.
Każdy z piszących „autorytetów” przyznaje, że nie do końca wiadomo skąd się ta drama bierze. Statystyki podają, że w Polsce około 1.5 mln ludzi dzielących moje sfrustrowane położenie. Doktory lubią takich pacjentów. Recepta, wizyta i tak w kółko, a poprawy żadnej. W następnym życiu wyuczę się na doktora, choć ci specjaliści statystycznie żyją tylko 56 lat. Niby krótko, ale za to rozpaśnie i wygodnie cokolwiek by to nie znaczyło.
Objawów jest bez liku poczynając od zaburzeń pamięci aż po napięcia przedmiesiączkowe. Coś kłuje, coś sztywnieje a coś tam jeszcze kwalifikuje się, jako chroniczne zmęczenie. Przypisałem się do tego choróbska pomimo, że tylko bolą mnie ramiona i barki. Noce są bezsenne z powodu ciągłej zmiany pozycji.
Oczywiście przyczyny choroby nie są znane. Znawcy typują ogólnie układ odpornościowy, zmiany chemiczne w mózgu, a nawet zagrzybienie organizmu przez Candida. Jak widać rozpiętość przyczyn jest rozległa. Myślę, że każdą przyczynę można zakwalifikować, bo odpowiedzialność jest żadna. Sugerowana dieta jest dobra na wszystko i na pewno nie zaszkodzi.

Ból mięśni jest nie do zniesienia. To tak jakby ciąć tępym nożem na żywca.
Nie znajduję pomocy w oficjalnej medycynie. Tej wiosny i lata wybieram się na łąkę i zbieram wszystkie zioła bez względu na zastosowanie. Natura z pewnością zna lekarstwo i jak dowiem się jakie, to znowu napiszę...

63 komentarze:

  1. to poczekam na to lekarstwo, bo też smaruję VOLTARENem barki i ramiona.........

    z pozdrowieniami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypada sobie życzyć wytrwałości w poszukiwaniach czegoś, co nie tylko minimalizuje objawy, lecz sięga do samego źródła choroby biorąc pod uwagę, że znaczna część medykamentów została wykryta przez przypadek.
      Z nadzieją na lepsze pozdrowienia.

      Usuń
  2. Moj tata ma podobne problemy, i przepisują mu bezustanne końskie dawki leków przeciwbólowych. Maz za to, jeszcze przed czterdziestka, ma okropne bóle kręgosłupa, a leczenie podobne jak u taty. I co tu poradzić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie można wyłącznie polegać na dedykowanych osobach z racji wykształcenia. Przychodzi czas, kiedy trzeba wziąć sprawy w swoje ręce i zdać się na swój analityczny umysł, pomimo, że wszystko, co dzieje się wokół nas jest sztucznie wyreżyserowane i niekoniecznie dobro jednostki jest sprawą priorytetową. Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Ręce opadają i wszystko inne, od słuchania/czytania o bezradności (lub totalnym olewactwie) lekarzy. Tony leków przeciwbólowych! Później można już przejść do ratowania wątroby i nerek, więc jest stałe zajęcie ...
    Ale prawda, niełatwo jest znaleźć przyczynę schorzenia, zwłaszcza, że większość chorób ma źródło w psychice. Może Ci (nieświadomie) chodzić o to, że masz już dość tej morderczej pracy, chcesz się wyłączyć i odpocząć.
    A z przyczyn bardziej "dotykalnych", mogą to być nietypowe objawy boreliozy. Może to być zakażenie pasożytami od kóz, kur, kotów. Przy posiadaniu zwierząt warto się odrobaczyć profilaktycznie przynajmniej raz na rok. Sorki, że tak kawę na ławę, ale to się zdarza, a lekarzom nigdy nie przychodzi do głowy. Objawy są tak niesamowite, że aż trudno uwierzyć - stawy, mięśnie, głowa, płuca, itd.
    Tylko, że u Ciebie jest określony zasięg bólu, a przecież na tomografii tego odcinka kręgosłupa (miałeś?) widać by było jak na talerzu wszelkie przesunięcia dysków i wszystkie inne zmiany, które mogłyby powodować takie silne bóle mięśni.
    Bardzo współczuję.
    A masaż głęboki u fachowca - próbowałeś? Szkoda, że tak daleko mieszkacie. Paweł się tym zajmuje. Wielu obolałym pomógł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Madziu. Wszystko, co napisałaś jest zasadne do pewnego stopnia. Moje ręce opadły tak nisko, że zapuszczają korzenie a z ramion wyrastają listki. Nie wiem czy zielone, ale na pewno to jest liściaste. U mnie początek już był po pierwszych miesiącach, kiedy to zupełnie nieprzywykły do wytężonej pracy fizycznej rozpocząłem prace „rolniczo – budowlane”. Nie bardzo wierzę w te wszystkie „badania i diagnozy”. Mam dwie córki pracujące w branży medycznej i od nich wiem, że często ponad połowa badań jest fałszowana. Szczególnie, kiedy następstwem są operacje a jej koszty daje się podzielić pomiędzy członków współpracujących zespołów.
      Naprawdę szkoda Madziu, że tak daleko mieszkacie....

      Usuń
  4. Mnie coś podobnego dopadło wczesną jesienią po bardzo wzmożonym wysiłku fizycznym. Bóle miałam w zasadzie każdego centymetra ciała z nasileniem na kręgosłup i żebra. Latałam jak głupia do lekarza. Potraktował mnie podobnie jak Ciebie przepisując silne leki uspokajające i przeciwbólowe z morfiną. Wyniki miałam dość dobre, więc się lekarz nie przejął zbytnio. Zalecił pozbycie się zwierząt ;)
    Wzięłam kilka tych ogłupiających tabletek, niestety doprowadziły właśnie do zupełnej bezsilności, zawrotów głowy i ogólnej niemocy.
    Postawiłam wszystko na jedną kartę, przegrzebałam internet i zaczęłam się "leczyć" na własną rękę. Zaczęłam od ogromnych ilości preparatów witaminowych. Na początek brałam 6 tabletek magnezu, wit. z grupy B i omega 3, też w dawkach których lekarz nie zaleci.
    Na efekty czekałam ok 4 tygodnie, po 6 zaczęłam czuć się lepiej. Po 8 świat nabrał całkiem wyrazistych kolorów. Zaczęłam na nowo dostrzegać, że świat nie jest taki całkiem do bani. Obecnie nadal zażywam delikatne dawki magnezu i tranu, ale wraz z wiosną odstawię zupełnie.
    Nie polecam oczywiście każdemu żeby w ten sposób "się leczył", ale mnie akurat pomogło. Być może też wielka była siła sugestii. W każdym razie uzupełnienie dawek witamin w okresie zimowym nikomu nie zaszkodzi.

    Bardzo współczuję zaistniałej sytuacji i życzę Wam dużo, dużo zdrowia.
    Pozdrawiam
    Magda-Koza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widzę nie jestem sam osamotniony w „nieporadności”. Sposób podejścia do tematu jest więcej niż logiczny. W końcu to jest nasze ciało i życie. Nie potrafię zdzierżyć sytuacji, kiedy lekarz otwiera swój elementarz i mówi: na dzisiaj to zapiszę, a jak nie pomoże to proszę przyjść za tydzień. Co to jest? Typowanie na chybił – trafił, jak w Lotto gdzie na szali jest nasze zdrowie a często i życie. Tak naprawdę nie przejmuję się za bardzo obecnym stanem zdrowia, bo poza tym nic mi dolega, choć jest to upierdliwa dolegliwość. Przepraszam, ale bardziej stosownego słowa nie mogłem znaleźć.
      Magdo, oboje pozdrawiamy Cię serdecznie.

      Usuń
  5. Z przykrością przeczytałam kolejną niedobrą wiadomość w tym roku. Wiem, że tego typu schorzenia leczy się długo i namiętnie. Pewnie poleciłabym ci akupunkturę, bo znam dobrą osobę w tym fachu, ale o to na pewno łatwiej w mieście.
    Oby ci się poprawiło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jaka była zła wiadomość? Nie jestem aż nadto blogowy i pewnie coś przeoczyłem.
      Bardzo ładnie ujęłaś, że tego typu schorzenia leczy się długo i namiętnie. Szczególnie słowo „namiętnie” zapadło mi głęboko w serce. Nie lubię igieł a tym bardziej kłucia. Muszą być mniej kłujące metody i wiem, że są gdzieś w pobliżu, tuż obok mnie na łące. Pozdrawiam Wrocławiankę, Wrocław to miasto moich studenckich czasów...
      Wszystkiego dobrego, Gosiu.

      Usuń
  6. Znajoma zna wszystkie pasożyty ich nazwy i gdzie siedzą. Zastanawiałam się czy są to pasożyty na pewno. Pijesz przecież Wrotycz więc i swędzik i inne paskudztwo nie powinno już zagrażać, ale może raz na tydzień wystarczyłoby może, rozgrzewa wrotycz poprawia krążenie? Bo moim zdaniem przyczyną tej choroby są kłopoty z krążeniem. Czy masz grupę krwi 0, może mięso wrzucić czasem do gara trzeba. Samego pojeść bo grupa krwi 0 to myśliwi, wiec czasem lubią coś mięsnego. Myślę tu o wieprzowinie po prostu. Ale mogę się mylić. Test na candidę:
    Szklanka czystej wody, rano po wstaniu napluć do szklanki patrzeć czy farfocle w niej pływają czy sięgają do dna mackami, wtedy candida na bank.
    A zimno? Poczekaj chwilę, może te moje bóle kości stóp uniemożliwiające mi czasem chodzenie są też spowodowane FMS przewlekła choroba reumatyczna tkanek miękkich. Kuśtykałam kilka miesięcy, dopadło to mnie gdy miałam sklep w którym zimą śnieg wpadał przez szpary w drzwiach żadne ogrzewanie nie pomogło.
    Ostatnio zaczynało znów w stopie i w ramieniu w palcach tak zwany piszczący ból. Ja znalazłam na siebie sposób, walczę z tym bólem .... nie jedząc.Zresztą to sami lekarze kiedyś obwieścili że na wszystkie bóle pochodzenia reumatycznego głodówka jest najlepsza.
    Zaczynał się kilka dni temu ból w stopie ograniczyłam jedzenie mocno, żadne pieczywo, żadna herbata żadna kawa - zakwaszenie. Czysta woda i od czasu do czasu woda z sokiem bardzo słodkim!! podkreślam, chodzi - u mnie - o krew, cukier zwiększa krzepnięcie krwi a mam je bardzo słabe.
    Krótko: widzę jedyne wyjście w głodówce, porządnej głodówce a wieprzowina bo wołowina zakwasza chociaż drób może najlepszy?
    Powiem tak dotknąć dziś dłonie mogę a to tylko kilka dni dosłownie.
    Spróbuj nie ma że głód kiszki skręca trzeba znaleźć sposób na jego opanowanie no i koniec z paleniem to trudne ale możliwe. Po trzech dniach ścisłego postu nagle zmniejsza się uczucie głodu warto Cezary chociaż spróbować bardzo namawiam.
    Ciepło pozdrawiam klikając nie bolącymi palcami. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz Elu, doprawdy nie wiem, jaką mam grupę krwi. Niedzisiejsze – prawda? Sposób z wodą w szklance wypróbuję, już jutro. Brzmi zadziwiająco prosto i wiarygodnie. Być może jestem jednym z hodowców tego grzyba i do tego nieświadomym. W międzyczasie sporo poczytałem na temat grzyba Candida i okazuje się, że może być przyczyną wielu dolegliwości, które na pierwszy rzut oka nie prowadzą do jego obecności w organizmie. Coraz bardziej przychylam się do reumatyzmu tkanek miękkich, tym bardziej, że do tej pory niezdefiniowanych przyczyn powstawania tej choroby i niestety sztucznych medykamentów też brak.
      Co do głodówki? Elu, moje imię jest Cezary a nie Olga. Muszę przyznać, że pod jej presją zgubiłem ponad 20 kg i to do tej pory lata to po paryjach. Po moich przodkach nie posiadłem silnej woli, jak moja ukochana żona.
      Też pozdrawiam gorąco! Na szczęście nie bolą mnie palce. Tak rzadko naciskam Enter.

      Usuń
  7. Dodam - głodówka plus papierosy naprawdę wykluczają się znam, gdy mój mąż jeszcze palił i spróbował głodówki prawie by się wykończył.
    Mój rzucił z dnia na dzień i już z 10 lat nie pali a myślałam ze nigdy nie przestanie.Pamiętaj także:
    "Nigdy nie jest dany człowiekowi problem żeby nie umiał sobie z nim poradzić."
    Nie winić zwierząt! Wydaje mi się że są skłonności do reumatyzmu ja je mam od dziecka i całe życie z tym walczę zimno jest najgorszym wrogiem moim. Przyczyną według mnie skłonności do reumatyzmu jest kiepskie krążenie. Ale się rozpisałam dobra uciekam biegiem proszę mnie nie gonić. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, chyba masz rację. W czasie letniej pory bóle mijają samoczynnie, czyli bez mojej ingerencji. Dziwne? A papierosy? No cóż ciągle palę i ciągle myślę, ż już jutro koniec z paleniem lub ze mną. Jestem bliski podjęcia ostatecznej i wiążącej decyzji. Wszystko w moich bezsilnych rękach. Myślę, że nadejdzie czas, kiedy poganiamy się ze stadkiem kóz po paryjach. Dobrego dnia Elu.

      Usuń
    2. Cezary! Mój M rzucił palenie [ nie pytaj ile palił1] 4 lata temu tylko i wyłącznie dzięki wizycie u antynikotynowych specjalistów, co to podłączają do jakiegoś ustrojstwa. Przed zabiegiem nakazują wypalenie ostatniej fajki. Palił w bramie, czuł się jak ostatni żul, ale to faktycznie była ostatnia fajka!!!
      Poszukaj w necie, to działa!

      Usuń
    3. Palenie rzucałem kilkakrotnie i potrafiem nie palić przez 2.5 roku. Rozumiem, to haniebny nawyk, uzależniający i co najciekawsze zawsze znajdujemy usprawiedliwienie, by cmokać dalej. Prawdę mówiąc nie miałem pojęcia, że są specjaliści w dziedzinie zwalczania nałogu. Poczytam, poczytam.... A M gratuluję wytrwania!
      Miłego dnia i jasnego nieba...

      Usuń
    4. Cezary! Zbyłeś mnie! "Poczytam, poczytam..."
      No to ja dalej. Wklep " zabieg wygaszający głód nikotynowy metodą biorezonansu w Gabinecie Biorezonansu BRT " i najbliższe miasto w okolicy. Znajdziesz!
      Nie ściema, znam kilka osób, którym pomogli rzucić na zawsze. Zabieg jednorazowy.
      Święta nie jestem, ale odkąd M rzucił, palę bardzo mało, a długo mogę wcale nie palić.

      Usuń
    5. W ten sam sposób, dzięki owym zaczarowanym prądom rzucił palenie mój Najpierwszy, ale my z Radkiem wydaliśmy kasę i nie wytrzymaliśmy - obiecywali koniec męki i nikotynowych tęsknot po 24 godzinach,. Ja wytrzymała jeszcze dwie, po tych obiecanej dobie... Radek niewiele dłużej, ale jak jedno pęka, to drugiemu trudniej wytrzymać.
      W Rzeszowie działają takie "zakłady" - my bylismy na ul. Hetmańskiej, ale to kilka lat temu.
      Pzdr.

      Usuń
    6. Gaju! Nie zbyłem.. Poszedłem za radą i rzeczywiście są takie lecznice. Leczą i to nawet niedrogo. Koszt to jedyne 100 złotych, co przekłada się na tydzień, góra na dwa tygodnie palenia. W najbliższym czasie skorzystam z oferty i nie omieszkam poinformować o rezultatach. A może zrobimy to w tym samym czasie? Serdeczne dzięki i życzę niedzieli bez papierosa.

      Usuń
    7. Gosiu i Radku. Nie każda metoda jest dobra dla każdego i nie w każdym przypadku skuteczna. A poza tym czy warto wierzyć doktorom? Naprawdę chcę rzucić palenie, choć nie wiem, jak będzie wyglądał Cezary bez sterczącego mu z ust kiepa. Pewnie potłukę wszystkie lustra w domu. Poza tym na coś trzeba umrzeć bo umierać zdrowym nie wypada.
      A Wam dnia bez dymka życzę - ale co to za życie bez dymka?

      Usuń
    8. Dojrzewamy do kolejnej próby walki z nałogiem.... Radek chce się wyrwać siłą charakteru, ja się będę wspomagać Tabexem - już raz mi się udało - dzięki tym tabletkom na początek, nie paliłam półtora roku.... A potem jedna chwila słabości(czyt. wściekłości) i zaprzepaściłam wszystko....
      Pzdr.

      Usuń
    9. U mnie było podobnie, pół dnia wściekłości i wycyganiłem jednego papierosa od znajomego. Wieczorem kupiłem całą paczkę. Te pierwsze smakowały wybornie, by kolejnego dnia przejść w rutynę śmierdząco - dymną. Gratuluję zacięcia, a co do Radka to podejrzewam, że nie brak mu silnej woli. Tymczasem Gosia i Cezary muszą zaspokajać się wspomagaczami. Po przyjeździe do Polski próbowałem Tabex, jednak bez powodzenia ze względu na nawał spraw i trudności adaptacyjne w tym dziwnym kraju. Np. dzisiaj jest szaro, ponuro i chyba będzie koniec świata. Na razie próbuję budować w sobie "moc życia" czego i krajanom życzę.
      Ciumaczki rozjaśniające..

      Usuń
  8. Pozdrawiam Cię Cezary, mnie ogromnie bolą kościska, zwłaszcza jak się wyleguję:-) do doktorów nie idę, chwytam się za robotę, przechodzi i tak co dnia...u mnie we wsi mówią, że ziemia wyciągnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu! Ziemię trzeba szanować i nie składać w niej wszystkich chorób. Pewnego dnia może nastąpić przepełnienie i co wtedy? Zgadzam się. Praca jest dobra na wszystko i jest sensem życia. Ale żeby przekładać z dnia na dzień? To może się w końcu znudzić. Miłego, wierszowanego dnia życzę.

      Usuń
  9. Nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić. Faszerowanie się przeciwbólowymi na pewno pomoże spokojnie przespać noc, ale to nie jest rozwiązanie problemu - zresztą sam o tym wiesz doskonale.
    Mój mąż po udarze był w dość kiepskim stanie - psychicznym bardziej, plus kaszel, który stłumiony był lekami podczas jego pobytu w szpitalu. Trochę skrótami piszę. W każdym razie szukaliśmy pomocy w medycynie tak zwanej niekonwencjonalnej, czyli homeopatia ( niestety trochę to kosztuje) i jeździł na masaże do takiego oficjalnie masażysty tylko i wyłącznie, ale ten pan jest jeszcze i bioenergoterapeutą, tylko sie tym nie chwali - tam płacił co łaska.
    Mam nadzieję, że znajdziesz pomoc dla siebie, bardzo mocno Tobie tego życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szukam wytrwale, dokształcam się w temacie obecnych dolegliwości i wcale się tego nie wstydzę. A że to jest Internet. No cóż jest niejednokrotnie lepszy od podręczników stosowanych i bardziej rozlegle oparty na przejściach ludzkich doświadczonych w temacie. W tym przypadku, jak w każdym innym istnieje konieczność segregacji nawału wiadomości, czyli jak mówi się u mnie na wsi ziarna od plew. Posiadam umysł techniczno – logiczny – krytyczny (ale się nachwaliłem), co w moim przypadku pomaga.
      Świetne masaże robi Olga. I wiesz, pomaga, ale są tak dobre, że istnieje konieczność ciągłego ponawiania. Pomoc znajdę, czego wszystkim niedomagającym życzę. Pozdrowienia i dla męża także.

      Usuń
  10. Jedna z pacjentek mi opowiadała o tej chorobie i bólu który ją nawiedza.
    Współczuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że informacje o tej chorobie stają się nagminne i poczta pantoflowa świetnie się spisuje. W Internecie jest mnóstwo opisów na powyższy temat. Oby nie dotknęła jeszcze niedomkniętych. Dobrego dnia Graszko.

      Usuń
  11. Oj, Cezary... widzę, że mimo bólu dowcip Cię nie opuszcza. Bardzo współczuję, tym bardziej, iż sama już dochodzę do pewności, że jeśli mnie nic nie boli, to znaczy, że nie żyję ;)
    I nie wiadomo, dlaczego nocą boli najbardziej...
    Ale bądź szczęśliwy, że ominęło Cię napięcie przedmiesiączkowe (chociaż to może Olga powinna czuć ulgę) ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W życiu warto spróbować dokładnie wszystkiego. W przypadku bólu przedmiesiączkowego też! Łatwiej byłoby zrozumieć Kobiety i ich dziwne nastroje towarzyszące zmianom. A wiesz, ten dowcip to taki kiepski, jak już nic nie można to można się tylko śmiać. A to, że jeszcze żyję rozpoznaję po porannej kawie, o którą troszczy się Olga.
      Oboje pozdrawiamy Cię serdecznie i cieszymy się, że zięć sieznalazł!

      Usuń
  12. Czy to sa wylacznie Twoje przypuszczenia, Cezary, wyczytane w internecie, czy potwierdzona przez lekarza diagnoza? Ja tez trafilam do szpitala ze 100% pewnoscia ostrego zapalenia trzustki (po objawach w guglu), a byl to kamien nerkowy. Dla mnie wiec diagnozy gugla nie sa wcale miarodajne.
    Na medycynie i zielarstwie nie znam sie zupelnie, ale zycze Ci, zeby Twoj stan sie poprawil, bo tak dalej zyc sie nie da.
    Usciski :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja sprawa jest znacznie prostsza i nie grozi nagłymi konsekwencjami. Poza tym jestem pewien, że obecny stan jest spowodowany pracą ponad siły człowieka zupełnie do tego nieprzygotowanego. Tutejsi i żylaści tego by nie doświadczyli, zahartowani od dziecka pracą od rana do wieczora. Tu na wsi trzeba wszystko zdobywać. Żeby mieć ciepłą wodę to trzeba iść do lasu i ściąć drzewa. Potem zwieść, porąbać, przerzucić parę razy a na zimę składować, znieść do kotłowni, napalić, cały czas dokładać a na koniec wynieść popiół. Ta procedura dotyczy wielu prac, o których mieszkańcy miast nie mają pojęcia, tak jak my wcześniej nie mieliśmy... A odnośnie informacji z Internetu, to rzeczywiście trzeba posiąść umiejętność odsiewania bzdur i niekonieczna jest dogłębna znajomość tematu. Mocno wierzę, że mój stan się poprawi dzięki Boskiej Łące tuż za ogrodzeniem. Oboje pozdrawiamy Cię serdecznie Aniu!

      Usuń
  13. Chociaż powiadają, że każdy polak lekarzem, ja się nie znam. Może to ciało woła o odpoczynek, może głodówka pomoże, może zioła. Ale na pewno latem będzie lepiej. I będą jak w marzeniach koktajle pod trześnią. Teraz zimą się rozpieszczajcie, głaskajcie i masujcie. Zdrowia życzę, musi być lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie będzie lepiej. Nie wiem czy tego lata, ale będzie lepiej. Każdy człowiek powinien być swoim lekarzem, bo wie najlepiej, co mu dolega, a Doktory tylko do podsumowania i wypisywania recept bez sensu. Może, jak będą mieć kasy fiskalne to się zmieni. Proponowane wskazania są przemiłe i być może skuteczne. Bo nie ma, jak dotyk najczulszej dłoni i ciepło. Też życzę zdrowia i samych letnich dni. Zima powinna zostać odesłana na Syberię.

      Usuń
  14. Wiem, że napiszę poradę niepopularną, bo wiadomo nie od dziś, że mężczyźni nie lubią chodzić po lekarzach (a do naszej służby zdrowia trzeba mieć zdrowie), ale najlepiej wymusić na lekarzu pełny wachlarz badań laboratoryjnych plus wizyty u specjalistów. Nie raz wprowadzałam się sama w błąd na podstawie "diagnozy googla". Warto czasem zacząć się leczyć, bo wiem z doświadczenia, że ból potrafi zatruć życie doszczętnie...Strach ma często wielkie oczy, może problem okaże się mniejszy niż Ci się wydaje i da mu się zaradzić. Cezary idź do lekarza i lecz się, jak nie dla siebie to zrób to dla Oleńki!
    Pozdrawiam gorąco! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zosiu, ale ja cały czas uśmiecham się pomimo bólu. Nawet ten ból mnie cieszy – trochę? Niestety jest na tym świecie ileś profesji, którym ich przedstawicielom nie wierzę. Z definicji. Pozwól bym ich tu nie wymieniał, by nie obrazić uczuć niektórych tu czytających. Lekarze są mi potrzebni do weryfikacji moich diagnoz. Poza tym nie jestem zwolennikiem płacenia horrendalnych kwot za ich domysły. Boża Łąka to nasza apteka.
      Pozdrowienia

      Usuń
  15. Cezary koniecznie musisz zrobić wszystkie badania, zmusić tych mało wrażliwych konowałów by Ci je zlecili.
    Współczuję, wiem jak się obecnie leczy w Polsce,moja córka zachorowała w połowie listopada i om mało nie zeszła przez niedouczonego lekarza pierwszego kontaktu. Teraz ma powikłania, które kosztują ją nie tylko utrata pracy ale i zdrowia. Trzymaj się i nie daj się. A zioła warto zbierać, wierze w ziołolecznictwo.
    Serdeczności zostawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz Alinko, sama masz złe doświadczenia i wiesz jak to jest. Nie będę robił żadnych badań. Nawet, jeśli są dobre wyniki to i tak trudno będzie mi w nie uwierzyć. Wierzę sam sobie i taką hierarchię chcę zachować. Nie dam się, a słowa zachęty podtrzymują mnie na duchu. Serdeczności

      Usuń
  16. Studiowanie medycyny bywa niebezpieczne, im więcej wiem, tym bardziej chora się czuję. Twardziel z Ciebie, znajdziesz właściwe lekarstwo. Dopóki napięć przedmiesiączkowych nie odczuwasz, nie ma powodu do poważnego niepokoju!!! Głowa do góry!
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno odmówić logiki rozumowania. Ale jak się nie ma, na co narzekać, bo pogoda akuratnie znośna, to kiepskie zdrowie jest zawsze w zapasie. Ech, ta ludzka natura! A twardzielem chciałbym być. Kolejne lata uniemożliwiają i pewne rzeczy idą w niepamięć. Buziaki.

      Usuń
    2. oj tam oj tam. Ja tam znam Twoje możliwości, bom widziała, czego dokonujesz.
      Cium

      Usuń
    3. Przeszukałem moją zawodną pamięć i nie znalazłem żadnych dokonań. Choć skromy nie jestem, jak pewnie zauważyłaś, to oprócz codziennej harówki brak nadzwyczajnych osiągnięć oprócz spotkania na mojej pokręconej drodze mojej obecnej żony. Cium, cium...

      Usuń
  17. no to ja zdrowia życzę... życie w takim ciągłym bólu jest wykańczające... widzę po moim mężu cierpiącym z powodu dyskopatii. Jeśli znajdziesz sposób podaj proszę do ogólnej wiadomości... może pomoże i w innych przypadkach...
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam życzliwie życzącą Emkę! Serdecznie! Wykonałaś mistrzowski strzał w samo sedno. Rozumując moim obolałym mózgiem dochodzę do punktu, z którego wszystko może brać początek. W obecnej chwili kładę nacisk na zaburzenia w komunikacji pomiędzy komórkami, co może być przyczyną wielu, jeśli nie wszystkich dolegliwości gnących harde karki do ziemi schorowanych ludzi na łasce NFZ. Jeśli dojdę do realistycznych wniosków i osiągnięć na zaoranym polu medycyny to uchylę rąbka tajemnicy. A masz 5 zł na opłatę stałą? Serdeczności i dla obolałego męża również

      Usuń
  18. Natura to najlepsza apteka na świecie, z niej korzystali nasi przodkowie, i byli dużo zdrowsi od nas. Faszerowanie sie lekarstwami i chemią nie dośc,że ogałaca nasze kieszenie, to jescze na dodatek robi ogromne spustoszenie w naszym organizmie. Właśnie, spróbuj wykorzystać własciwosci lecznicze ziół, natura ma przeciez wszystko, co nam potrzebne do zdrowia i rzuca nam to pod nogi.
    Mnie kiedys pomogła medytacja i yoga, również masaże są bardzo skuteczne, akupunktura i etc.
    I Cezary nie zapominaj o jednej bardzo istotnej rzeczy... o pozytywnym mysleniu. I o tym ,że smiech to zdrowie. Mój dziadek mawiał zawsze, a był prostym szewcem: jesli nie chcesz być chorym, to nie będziesz!
    Serdecznie pozdrawiam i dużo zdrowia życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama prawda zawarta jest w tym powiedzeniu. Przecież dzieją się cuda na tym padole ziemskim za sprawą… i tu jest kilka teorii na ten temat. Osobiście przychylam się do teorii o wszechwładnym nadzorze naszego umysłu na kontrolą naszych ciał. Jednak… przypadki zaszufladkowałbym, jako bardzo indywidualne przypadki, niepowtarzalne i trudne do wyjaśnienia. Wiesz, byłbym ponurakiem gdyby nie Olga, ciągle mnie rozśmiesza, choć nie ma pamięci do kawałóww. Chętnie spróbowałbym jednej i skutecznej metody od początku do końca. Jak będę próbował wszystkie kuracje naraz, to nie będę wiedział, która metoda przyniosła pożądany rezultat i na koniec przykleją mi etykietę frustrata. Tęsknie spoglądam na pokrytą śniegiem łąkę… do lata, do ciepła.
      I zazdroszczę pieca, co jest piecem ponad piece… Serdeczności

      Usuń
  19. Odpowiedzi
    1. Jestem pewien, że pewnego dnia przyjdzie do mnie na kolanach, a ja je przytulę. Dobrego dnia…

      Usuń
  20. Jako doktorka przepisuje recepte Panie Cezary! Do miasta, do miasta trzeba, Ty sie nie nadejsz do ciezkiej pracy, ot co!.
    A tak powanie bolu wspolczyje, Ola niech sie wezmie do roboty! Jakies czary odprawi czy cus, a my pomozemy w tych czarach oczywiscie.

    Fajnie, ze w koncu zabrales glos na blogu:) A tak prosilam, prosilam, widze, ze Roza Cie zaczarowala swoim komentarzem _ zdrowka, zdrowka Cezary, bo jak Facet chory w domu to prawie koniec swiata - Usciski dla Was i smyrki na obolale plecy od czarownicy z Chicago:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długowłosa dziewczyno, nie wyganiaj mnie do betonowego świata. Tam wszyscy wiedzieliby, że coś mi dolega. A tu w środku nocy mogę krzyczeć i tylko zaniepokojone sarny odpowiadają mi zdziwionym pomrukiem. Olga czaruje cały czas i jest to bardzo miłe. Oczarowany Cezary. A i Twoje smyrki i czary wspomagają, bo czarów nigdy za wiele, nie mówiąc już o delikatnych smyrkach. Nie pisałem z obawy o pogarszający się stan ramion, brak polotu, weny i czegoś tam jeszcze. Jak widzisz mam same braki. Pozdrawiamy i „uściskujemy” uciekinierkę z tego pięknego kraju.

      Usuń
  21. Moja bliska koleżanka choruje na to, jeśli potrzebujecie się skonsultować z kimś kto przez tę chorobę przechodzi napisz maila, dam Ci do niej namiary na FB, i inne.
    Wiem, że pomaga rehabilitacja i pomagają algi, tylko nie pamiętam które... I że, niestety, wszystko pomaga tylko na chwilę...

    Bardzo, bardzo współczuję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, wszystko na chwilę, a ja jestem bardzo statecznie – konserwatywny. Wspaniale, że zaangażowałaś się sercem, to czuć, to widać. Szukam konkretnej odpowiedzi i wiem, że znajdę. Nie dziś to kiedyś… Dzięki za zaoferowanie pomocy… lecz naprawdę mam trudności w stukaniu w klawiaturę… doceniam.
      Niech każdy dzień będzie więcej niż dobry!

      Usuń
  22. Witam. Lubię tu do Was zaglądać tak niejako przechodząc. Wpis Pana mnie zainteresował, dokładnie wszystko przeczytałam. Od pół roku boli mnie jedno ramię, rzeczywiście ból bywa niesamowity. Pomijając wszelkie inne pomniejsze dolegliwości reumatyczne. Mieszkam samojednie pod lasem w leśniczówce w pobliżu małej miejscowości na opolszczyźnie. Zainteresowana jestem Pana doświadczeniami w odzyskiwaniu zdrowia i byłabym wdzięczna gdyby Pan dzielił się na bieżąco osiągnięciami. Też szukałam w internecie ale mój komputer powolny, czasu mało - wszak muszę sobie choćby drwa rąbać by w piecach napalić - internet dość chwiejny. Jak na razie znalazłam stronę pani Stefanii Korżawskiej ( nie reklamuję jej ) zamierzam wypróbować na sobie jej rady. Podoba mi się u niej to, że propaguje budowanie zdrowia metodą zdrowego żywienia naszych przodków i według naszego klimatu. Zamierzałam zaraz po skończeniu się okresu świątecznego oczyszczać organizm ale chwilowo przyplątała się infekcja ( niby trzeba więcej ciepła i więcej drewna ) Mam zamiar obejrzeć filmiki i posłuchać audycje, które się kiedyś odbyły. Obejrzałam filmik odc 32 sezonu I dotyczący reumatyzmu, lubię słuchać tej pani dla jej entuzjazmu dla ziół. Widać, że to poetka. Poczytam co się da i popraktykuję na moje możliwości. Podzielę się z Panem efektami. Pozdrawiam serdecznie Państwa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za otwarty wpis. Poruszony zostałem dolegliwościami i sytuacją. Ale na pociechę powiem, że nam drewna też brakuje i rozpoczęliśmy okres oszczędzania. Z ciepłem jest lepiej, przytulamy się z Olgą często i mocno, co neguję odczuwalny ziąb panujący wokół. Mieszkasz pod lasem… a w lesie jest pełno drzewa. My też mieszkamy pod lasem i często korzystamy z jego dobrodziejstw. Zawsze przyciągniemy jakąś poniewierającą się gałąź do chałupy. Internet z całą pewnością jest otwartą biblioteką z wszystkimi pozycjami. Potrzebujemy selektywności i umiejętności w uwierzytelnianiu informacji na nasze potrzeby, szczególnie przy małej wiedzy na dany temat. Ja dopiero zaczynam i jest pełen wiary, czego i miłej czytelniczce życzę. A jeśli będę miał konkret, to nie zatrzymam go tylko dla siebie… Miłego dnia zyczymy oboje!

      Usuń
  23. "Szlachetne zdrowie..."
    Dolegliwość uciążliwa. Mnie dopadł ból prawego barka. Dwa lata mnie leczono i stanęło na tym, że potrzebna ingerencja skalpela. Przeraziło mnie to wielce, bo do wieku starczego było mi wtedy daleko, a zabieg jest nieodwracalny. Trafiłam na fizykotera'pkę, która 10 sesji poświęciła barkowi i rozmów ze mną o stresie, paleniu papierosów (one komplikują też sporo całe schorzenie, niedostatek tlenu). W końcówce zaproponowała pomyślenie o urlopowym wyjeździe. Wybrałam się na dwa tygodnie. Po powrocie zaczęło być tylko lepiej. Doległość nie powróciła do tej pory i pokonałam nałóg tytoniowy ... Trochę też zmieniło podejście do życia, nie ma teraz rzeczy, którą muszę (kiedyś przyjdzie jedyna konieczność ale reszta?) zrobić mimo tego, że nie czuję się na siłach. Mówię sobie: jutro też będzie dzień i praca nie zając i nikt jej za mnie nie wykona a żyć, być może, trzeba również pojutrze.
    Życzę tylko poprawy, nie ma innej opcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wysoko wygrana na loterii! Panicznie boję się skalpela i podobnych narzędzi. Zbyt świecą, by mogły być skuteczne. Ileż to nóg obcięto bez potrzeby robiąc z ludzi kaleki na resztę życia. Zabiegi chirurgiczne, to intratny biznes. Pozwolę zauważyć, że mieszkam pod lasem i z założenia miały to być wczasy, a że wyszło inaczej…
      Jestem specjalistą od przesuwania robót na kolejny dzień i często na kolejny kolejnego, co jednak nie wyklucza wykonania koniecznej pracy, bo kto to za mnie zrobi. Szkoda, że czasy parobków minęły, dzisiaj mamy żylastych spod budki z piwem, a to nie jest to samo. Masz rację… innej opcji nie ma. Dzięki za pokrzepienie serca i miej dobry czas.

      Usuń
  24. Ja tylko na chwileczke !ja rzucilam palenie ot tak !bez rwania wlosow bez omdlen!i co dostalam w zamian NADWAGE !AUTOIMULOGICZNE hepatitis,obturacyjana chorobe pluc astme! a palilam 30-lat wiec szciskam lapke polecam acupuncture zapytalam mojego lekarza GP z wygladu Azjata czy popiera acupuncture odpowiedzial tak ale tylko na BOLp Gosia aha prosze poczytaj o witaminie C..........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biorąc pod uwagę zaistniałą sytuację trzeba zastanowić nad postawą większości lekarzy, którzy potępiają palenie na potęgę i wskazują jako główną przyczynę wielu chorób. Może tak, a może nie. Czyżby mieli w tym interes? Większość z nich opiera swoją opinię na publikacjach o badaniach przeprowadzanych przez ponadpaństwowe ośrodki badawcze kształtujące opinię publiczną. Mizerne są statystyki dotyczące zachorowalności na raka z podziałem na palaczy i niepalących, a przecież i ci chorują. Poza tym czy można wierzyć w ich dokładność? Czy może podobne są do badań opinii publicznej o furorze miłościwie nam panującej i Jedynie Słusznej partii wraz z samym Głównym Łowczym? Pytań jest wiele, a te niewygodne nigdy nie ujrzą światła dziennego. Nie pozwolą na to wykupione środki masowego przekazu przez siły, dbające tylko o swoje interesy. Ponoć mamy niezależne media, których zasięg jest mizerny. Ale dość o polityce... Trochę wiem o witaminie C, wiem też o B17, o zakwaszeniu ciała, o braku komunikacji pomiędzy komórkami, o promieniowaniu kosmicznym w negatywnym sensie... itd. Niestety wszystkie te drogi są ciągle zasypywane i bombardowane przez interes ludzi korzystających z takiego stanu rzeczy. My, jednostki nie liczą się! I trzeba to zrozumieć i zacząć działać by temu zapobiec.
      Jeszcze palę, jeszcze cmokam. I co najdziwniejsze nie lubię palenia, coraz bardziej nie lubię i ta tu deklaracja wzmacnia tylko moje nieodległe postanowienia. Życzmy sobie życia bez skalpeli, sztucznych lekarstw i prawdy o przyczynach zachorowań. Dzień dobry Gosiu...

      Usuń
    2. DZIEN DOBRY CEZARY -przepraszam a kto to jest Glowny Lowczy ?co do pytan lekarzy to gdzie bym nie byla to pytaja pali ?pije -nie nie pije nie lubilam alkoholu chociaz konniak to tak !!ale w ilosciach mini !to tak tyle pozdrow prosze OLGE I do nastepnego pisania sciskam lapke p.Gosia

      Usuń
    3. Główny Łowczy to ten, który pilnuje żyrandola w imieniu narodu polskiego i pomimo obietnic skończenia z polowaniem ciągle zabija zwierzęta dla przyjemności. Alkoholu nie cierpię i jedynie i niekiedy napiję się nalewki przyrządzanej przez Olgę. Ściskam dwie łapki.

      Usuń
  25. Witaj. W końcu odważyłeś się coś napisać. Szkoda, że to tak smutny temat, chociaż patrząc na Ciebie nie przypuszczałabym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, witam... miłą Pogórzankę. W odległych czasach napisałem parę postów. Kilka z nich zostało przeniesione do archiwum ze wzglądu na niepasującą tematykę(?). No widzisz, jak pozory mylą. Niby solidna budowa na solidnym podłożu, a tu takie problemy. Myślę, pokonam dolegliwości, lecz potrzeba na to czasu. Przyjemnego czasu i uściskaj swojego... nie za silno, tak by zdołał przeżyć.

      Usuń
  26. No cóż współczuję bólu ale dasz radę.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieśni pieśń piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost