piątek, 13 listopada 2015

Jak Jaworowie bliźniak stawiali...










Cezary znowu pisze... 



Parę miesięcy temu zdecydowaliśmy się zainwestować w cyrkularkę. W skrócie to taka obracająca się piła ze stołem do cięcia przeróżności. I jak się później okazało to była jedna z najlepszych inwestycji poza taczkami. A wszystko dlatego, że przymuszona Olga asystowała mi przy cięciu drzewa opałowego. Było tego naście wozów i jeszcze trochę. Widziałem takie cyrkularki u sąsiadów, wielkie i ciężkie, jakby miały służyć kolejnym pokoleniom bez awarii, wyposażone w olbrzymie silniki trójfazowe z blatem na przynajmniej dwa cale. Z szybkością błyskawicy przejrzałem ogłoszenia. Większość była właśnie za duża i żądana cena nazbyt wygórowana, jak na mój budżet. I nagle jest… w Sanoku moja wymarzona i ciągle dostępna. Następnego dnia, a była to niedziela pojechaliśmy by nie tylko obejrzeć, a właściwie kupić. Z niewymuszoną skromnością przyznaję, że często zdarza się, że ostateczna decyzja zostaje podjęta wcześniej, a formalności dopełniane są później. Drzewo na opał zostało pocięte i cyrkularka stała smutna w kącie budynku gospodarczego, ale mimo że cała zakurzona, nie sprawiała wrażenia reliktu minionej epoki.
Dotychczasowa Zuzieńkowa buda była okupowana jednopsio i Jacuś nie miał wstępu w jej otchłanie, a mogłaby pomieścić ze trzy psiaki. To takie już tradycje w Jaworowym obejściu.
Decyzja z aprobatą gospodyni była natychmiastowa - jedziemy do tartaku po deski. Ponieważ znaliśmy szefową tartaku, to wzięliśmy z sobą parę dobrodziejstw z naszego gospodarstwa, jako potencjalną zapłatę. Oferowane deski nie wzbudziły w nas uznania. Różnej długości, grubości gwarantowały mozolne i długotrwałe pozostawanie na placu boju. Po ponad godzinie mieliśmy odłożoną stertę desek. Załadowany został cały bagażnik i tylne siedzenie, aż po podsufitkę. Zdziwienie Szefowej, że aż tyle na jedną budę skwitowałem jednym zdaniem - przecież to ma być Bliźniak i to najlepszy we wsi! A co?! Chyba chłopska natura odezwała się bezkompromisowo…
No i zaczęło się od podłogi. Musiała być solidna, jak cała budowla.

Z przerażeniem podnieśliśmy ją w dwoje. Ciężka, a gdzie cała reszta? Już zniechęceni usiedliśmy przed projektem w wyobraźni i szybko, jak na nas stwierdziliśmy, że musi składać się z trzech części, by nie trzeba było wołać o pomoc sąsiadów by ją przenieść w inne miejsce.


Psiaki z ciekawością obserwowały poczynania budowniczych. Jacuś na wszelki wypadek zaznaczył na jednym z rogów swoją obecność bez odrobiny zażenowania. Podobno taka już psia natura. Kolejno powstały ścianki zewnętrzne i wyjmowalna ścianka działowa. To na wszelki wypadek, bo gdyby Cezary dostał nakaz eksmisji, to Bliźniak można by przekształcić w domek jednorodzinny w trybie natychmiastowym. Zrobiłem przymiarkę, trochę ciasny, ale własny kącik na dni niepokoju.

Środkowa część jest tylko nakładana, można w każdej chwili ją zdjąć i położyć obok. Rewelacja.

Chlebowiec, czyli facet, który rozwozi chleb po okolicy stwierdził z niesmakiem, – „Po co budujesz budę? Przecież psy i tak śpią w domu”. Niby miał rację, ale… są takie sytuacje… tłumaczyłem sam sobie…



Czyżby troska o psy była przykrywką dla skrywanych ambicji Cezarego? Przecież powiedział, że chce mieć najlepszą budę we wsi - pomyślałem wykonując ruch obronny przy przybijaniu kolejnej deski do konstrukcji dachu.



  - Olga, zawołałem - Teraz sprawdzimy czy dach nie rozleci się przy jego zdejmowaniu.
W dwójkę poradziliśmy sobie bez trudu i nawet konstrukcja specjalnie nie trzeszczała.


Co to za uczucie? Rach ciach i buda rozłożona jak gdyby była zrobiona z klocków lego. Popatrzyliśmy na siebie z dumą i tylko psy miały niewyraźne miny. Pewnie jeszcze wątpiły w nasze budowlane zdolności.

I miały rację! Zaczynało brakować desek, a te, które były nie nadały się. Dużo czasu zabrało kombinowanie. Idziemy na kompromis, te będą zakryte, więc wsio rawno. Nadszedł jednak kres możliwości. Kolejna jazda do tartaku po kolejny ładunek desek. Po drodze śmialiśmy się sami z siebie, że my, jak jakie zwariowane korniki możemy przerobić każdą ilość desek. Szefowa była, co najmniej zdziwiona.
- Zabrakło? No dobra, jakich teraz potrzebujecie?
- Tych samych, bo jodła świetnie szlifuje się i pokazuje pięknie ułożone słoje - doszło wówczas do mnie, że drzewo jest wdzięczne, a możliwości jego obróbki nie znają limitu.


Niedokończona buda została zaakceptowana przez Jacusia i pomimo niedoskonałości często odwiedzana. Jak widać na zdjęciu w swoim nowym domku śnił o… no właśnie, o czym psy śnią?
Dach miał być zbudowany z dachówek z naszej byłej stodoły. Każda dachówka inna, każda jakoś uszkodzona. Poza tym miałem duże opory wynikające z trudności wykończenia tak budowanego dachu. Z komórki zostało wyjęte ponad 150 dachówek, z których wybrałem 42 niby podobne i niby równe. Odległości pomiędzy łatami zostały wymierzone dzięki specjalnemu przyrządowi skonstruowanemu kilka lat wcześniej przez sąsiada złotą rączkę. Mimo tego przymiarek było kilka, a że to łącznie 42 sztuki, to nie było problemu.
Wybór stałego miejsca padł na ścianę budynku gospodarczego. Niby, że beton pod spodem, że psy będą miały wgląd na obejście, że ciepło od tyłu….


Olga ciągle przypominała mi o ociepleniu budy. Kupiliśmy naście arkuszy styropianu. Wszystkie ścianki zewnętrzne są ocieplone, jak również powała zbudowana(wyjmowana) z grubych desek. Uff…
Budowa dachu zajęła prawie cały dzień. Docinanie, przymiarka i od nowa. Do zakończenia pozostało upiększanie, czyli zakrywanie niedoróbek, a przecież było ich kilka.

W projekcie jest również wybudowanie pomostu ponad ciekiem wodnym i przez to powiększenie powierzchni, by psiaki mogły się swobodnie wylegiwać na podjeździe. I parę innych rzeczy… ale to dopiero z wiosną.








Jacuś w czasie ostatniej sesji fotograficznej smacznie spał w domu. Zuzieńka, jak do tej pory woli swoją starą budę. Przyzwyczajenie drugą naturą! Ale bliźniak jest!!!


P.S.
W czasie budowy zużyto 3 kg gwoździ w różnych rozmiarach, ponad kilogram śrub i wiele innych koniecznych pierdółek. Zużyto też wiele pokładów ciągle odrastającego naskórka, parę wiader energii nie tylko elektrycznej. Wykupiony został cały zapas plastrów opatrunkowych w okolicy.



46 komentarzy:

  1. Bliźniak robi wrażenie! O to też w końcu chodziło! No i Jacuś w pościeli świństwem do góry!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to już nie wiem, czy klejnoty w górze, czy buda w dole zrobiły wrażenie! Pewnie i to i to, w końcu o to chodziło.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Mocny komentarz, obrazowo wyjaśniający. Przepiękna pasuje do budy - czy tylko do niej.

      Usuń
  3. Brawo Budowniczy!!! Piękny bliźniak, mam nadzieję, że mieszkańcy docenią troskę i wygodę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, mówisz, że docenią? Nasze psiaki traktujemy, jak dzieci. Ile dzieci docenia troskę swoich rodziców, którzy dbali nie tylko o ich wygodę. Zuzia zdecydowanie woli starą budę. Przymierza się do nowej, zagląda i wącha. Była w środku raz, raz jedyny. Wierna ale niedowierzająca psina.

      Usuń
  4. A wiecha gdzie? :))
    Cezary, ale Ty jestes zdolny! To najbardziej wypasiona buda nie tylko we wsi, ale na calym swiecie. Jedyne zastrzezenie, jakie bym miala, to wewnatrz trzeba zrobic rownie wypasione poslania, bo do tej willi sloma nie pasuje. Widzialabym wygodne materace, cieple pledy na zime, no i moze zamykane drzwi, zeby biedakom nie wialo i nie padalo. :)))
    Jestem pelna podziwu dla Twoich zdolnosci, blizniak jest nie tylko perfekcyjnie wykonany, ale po prostu piekny! Chapeaus bas!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, siano ma zdecydowaną przewagę nad materacykami. Przede wszystkim nie namaka, łatwo je wymienić, a psiaki w sianie idealnie moszczą się. Poza tym siano, jako bryła przestrzenna zawiera w sobie poduszki powietrzne, gdzie gromadzi się ich własne ciepło. W budzie nie ma ogrzewania, więc grzeją własnym ciepłem. Materacyków ci u nas w każdym kącie, a psy leżą na gołej posadzce. Co za niewdzięczność. Podniosłaś mnie na duchu, mówisz, że najlepsza na całym świecie... chyba polubię Cię bardziej.

      Usuń
  5. Zdolny jesteś niesłychanie, Cezary :))
    To chyba naprawdę najpiękniejsza buda w całej wsi, albo nawet gminie, czy powiecie. Myślę, że w województwie też ciężko znaleźć piękniejszą :))
    A Zuzia moze sie przyzwyczai do nowego lokum. Jak to kobieta, pogrymasić musi ;)
    I od teraz wiem, że krajzega to cyrkularka :))) Bo u nas to pierwsze określenie jest w użyciu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i ja teraz wiem, co jest krajzega. Wymiana nie tylko handlowa wzbogaca nas. A i stwierdzenie, że jestem niesłychanie to woda na mój młyn, której nigdy dość. Ha, ha... ha! Zuzia jest niezwykle charakterna. Dostaje jedzenie - nie rzuca się od razu. Czeka i czeka z łbem blisko miski, a my ją prosimy - jedz Zuzieńko jedz, bo kotki przyjdą i zjedzą. Potrzebuje czasu, jak niemalże każda kobieta przed wyjściem na koncert. Stwarza tym pozory niezależności.
      Szkoda, że tych województw mamy tyle ile mamy. Dzięki za uznanie. Nam też się nie tyle podoba, co być może rozwiąże problem mieszkaniowy do czasu...

      Usuń
    2. Bo czytanie blogów i komentarzy - mądrych ;) nas wzbogaca :)))

      Usuń
    3. Miło zabrzmiało! Pozwolę sobie dodać do powyższego komentarza; „Bo czytanie i pisanie blogów i komentarzy – mądrych:) nas wzbogaca:))”. Myślę, że dotyczy to całej strefy blogowej. Dobry szperacz zawsze cosik wynajdzie lub napisze.

      Usuń
  6. I ja wpadłam w cielęcy zachwyt nad Twoimi umiejętnościami,dbaniem o psią wygodę,intymność każdego z nich.Baaa,nawet nad przyszłościową możliwością wykorzystania tego bliźniaka jako domku jednoosobowego!:)Teraz tylko jakiś dzwoneczek czy inną kołatkę i wizytówki,żeby wiadomo było kto to lokum zajmuje.Zdjęcia Jacusia na tarasie i we wnętrzu mówią,że dobrze sobie zasłużyłeś na jego wdzięczność:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umiejętności umiejętnościami. Podejrzewam, że każdy z nas potrafiłby. Potrzeba cierpliwości, zaparcia, narzędzi, materiałów i zdolności do wyrażania się niecenzuralnie w przypadku chwilowych niepowodzeń.To naprawdę pomaga. Również umiejętność przyznania się do popełnionych błędów w czasie przed samym sobą jest konieczna. Jacuś preferuje lewą stronę Bliźniaka, choć ostatecznie decyzji nie podjął. Pomysł z wizytówkami jest bardzo dobry lecz musimy poczekać na wybór ostateczny. A Jacuś jest coraz bardziej nasz...

      Usuń
  7. No!!! kapelutek z glowy i niski uklon, ale psia willa!!! zrobiona z takim entuzjazmem i miloscia do pieseczkow, ktore zasluguja na takie luksusy, Jacus wyraznie ja zaakceptowal, ciekawe co Zuzia. Prawdziwa ozdoba waszego podworca...sle cieple o Was mysli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, psiakom należy się trochę luksusu, a nie tylko pełna miska. Czy one to rozumieją? Są kochane i dostają od nas tyle miłości ile dają radę zmieścić w swoich serduchach. Jedyny problem z Jacusiem to to, że skacze, jak pchełka i często po naszych głowach. Pieszczot mu nigdy dość. Wtedy na ratunek przywołujemy Zuzienkę, która spojrzeniem sprowadza go do parteru. I o dziwo skutek jest natychmiastowy lecz tylko na chwilę. I my ślemy serdeczności...

      Usuń
  8. Piękna! A już w pełen zachwyt wprawiły mnie te trójwymiarowe obłości i wypukłości ;-) I tarasik! Zuzia na pewno z czasem się przekona, może ona z takich, co nie lubią zmian - jak ja ;) W każdym razie możesz - możecie - być z siebie dumni!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te wypukłości powstały z konieczności. Po pierwsze dużo desek miało warstwę kory po długości. Można było obciąć i tym samym zmniejszyć powierzchnię użytkową lub poddać obróbce. Wybrałem to drugie, jako, że sknera ze mnie niebywała i nie lubię marnotrawstwa. Poza tym miało to być dodatkowe ocieplenie i uszczelnienie szpar pomiędzy pionowymi deskami. Czyli front ma warstwę ozdobną, warstwę pionowych desek, styropian i kolejną wyszlifowaną ścianę wewnętrzną coby psiakom drzazgi nie uprzykrzały życia. Nie wiem czy jesteśmy dumni. Jesteśmy zadowoleni, że to prawie koniec, bo cała budowa z koniecznymi przerwami trochę trwała.

      Usuń
  9. zasłużona pochwała, piękna praca, i post w sam raz na piątkowy wieczór. Miło spędziłam czas, czytając i wracając co rusz do zdjęć.
    Powodzenia- Panie Budowniczy Bliźniaków. Podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to miło dać komuś możliwość miłego wypełnienia czasu. Napisanie tego posta zabrało trochę czasu, bo zdjęć jest rekordowa liczba i początkowo umieszczane w tekście powodowały frustrację w czystej postaci. Wszystko się rozłaziło byle gdzie. W końcu zdjąłem formatowanie i wyszło, co wyszło. Jak to miło, że podziwiasz... PBB jest zszokowany czyli w pozytywnie zakręconym świecie biorę komplement bez oznak zażenowania.

      Usuń
  10. Toż to prawdziwa bliźniacza willa! Ciekawi mnie, jak ta drewniana konstrukcja dachu wytrzyma ciężar prawdziwych, ceramicznych dachówek. Niby wiem, że nawet prawdziwe domy buduje się w taki sposób, ale zawsze się nad tym zastanawiam. Jak one są umocowane, żeby nie pospadały? Mam na myśli zwłaszcza tę zewnętrzną krawędź.
    Tak czy owak jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bliźniacza? Może nie do końca. Pomiędzy prawą a lewą stroną jest różnica 1.5 cm, co dało się zakamuflować, tak myślę. To jest trzeci dach z dachówek z odzysku i zawsze mam bariery do pokonania w tym natury psychicznej. Przy budowie prawdziwych dachów zewnętrzne dachówki podkleja się zaprawą w miejscach nakładania się w pionie. Ja poszedłem na skróty i zewnętrzne dachówki mocowane są śrubami właśnie w tych miejscach. Każda dachówka ma zaczep w górnej części pod spodem i właśnie w tym "dzyndzlem" opiera się o łatę, czyli poprzeczną listwę. Zapobiega to przesuwaniu się w pionie. Pionowe deski to krokwie. Na krawędzi przybija się deskę, która wystaje odrobinkę ponad dachówki, co daje dodatkowe zabezpieczenie i nie widać dziur w linii dachu. I dzięki za podjęcie tego zagadnienia i pozytywne wrażenie.

      Usuń
  11. NO cos takiego Ty sam tymi recami,brawo !!ale piszesz lepiej lubie czytac bo to dla mnie wyzwanie pozdrawiam sciskam lapke p.Gosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu, ręce to rzecz uniwersalna. Im bardziej spracowane, tym bardziej nadające się do podejmowania nowych wyzwań. No tak, to niby ręce piszą i to właśnie ich twardość decyduje o wyrażaniu pojęć w takim, a nie innym stylu. Poza tym wolność rąk, a mam wolne pozwala na zupełne i nieskrępowane niczym działanie umysłu. Nie bójmy się wypowiadać, nawet jeżeli nie trafia to do każdego. No, coś takiego!

      Usuń
  12. Funkcjonalna i do tego bardzo ładna, starannie co jest najważniejsze z miłością tworzona buda-bliźniak.
    Przyjmuj pochwały z godnością :)) bo się należą za świetnie wykonaną pracę. A że śpią w domu? Bo ich kochacie to mogą. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli plan został zrealizowany z nadwyżką! Nie dość, że funkcjonalna, to dodatkowo ładna. Ach Elu, pochwały przyjmuję z godnością i dodatkowo pokorą. Szczerze mówiąc to są ważniejsze rzeczy do zrobienia i niestety czekają w kolejce. Prace nad budą też były kilkakrotnie przerywane, bo było coś ważniejszego do zrobienia. Tak już u Jaworów jest niestety. Podejrzewam, że chciałem sam sobie udowodnić, że coś potrafię i w miarę ukończyć. Czasem nie wiemy w co włożyć ręce i co należy zrobić teraz, a nie później. Jasne, kochamy nasze psiaki, uczłowieczone trochę. Jest zdjęcie na stronie głównej, jak Zuzienka je z talerza przy kuchennym stole. Bez komentarza.

      Usuń
  13. Witajcie ,,Jaworowi,, Cudny bliźniak sprawiliście swoim psiakom ,super wykonanie.Zaslugujesz Cezary na uścisk łapek i polizanie polczków i pewnie tak było, jednak uważam,że buda będzie tylko awaryjnym miejscem pobytu bo tak naprawdę to oba psiaki i tak będą spały w domu wylegując się na zwyżkach z brzuszkami u góry, a co tam to w końcu rodzina. Ściskam Was serdecznie i ślę pozdrwienia krysia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uściski łapek i lizanie po policzkach to codzienność. Psiaki są ekstra namolne i trudno uciec przed ich czułościami. I w tym są bardzo podobne, namolniaki jedna. Strzeliłaś w dziesiątkę, psiaki będą spały gdzie będą chcieć. Zuzia nie lubi ciepła i szczególnie w okresie grzewczym często chce wyjść na zewnątrz i wtedy buda daje im schronienie. Obecnie często jestem świadkiem sytuacji, kiedy Zuzia pokazuje, że chce wyjść i oczywiście Jacuś biegnie za nią.Jacuś wybiega na zewnątrz i wtedy Ziuzienka wraca do domeczku i przesypia całą noc, jakby nigdy nic. Ale, ale... Jacuś uczy się bardzo szybko i coraz częściej wraca zaraz za Zuzią w domowe pielesze. Co my z nimi mamy? Z pewnością są dopełnieniem naszej codzienności, a właściwie wypełniają ją.
      Miłego dnia i samych serdeczności od nas.

      Usuń
  14. Super willa, bo przeciez "buda" do tej budowli nijak nie pasuje. Mnie najbardziej zachwyca funkcjonalnosc, a co za tym idzie Twoj sposob przewidywania kazdej sytuacji i potrzeby psiakow. Np. taki taras jako legowisko, no moze jeszcze grill by sie tam przydal, ale widocznie nie przewidujesz, ze Jacus bedzie musial sam dbac o potrzeby wlasne i Zuzi:))))
    Ocieplanie, mozliwosc szybkiego rozlozenia i zlozenia calej konstrukcji, ze juz nie wspomne o wyjmowalnej sciance dzialowej "na wypadek" potrzeb innych niz prawidlowi lokatorzy:)))) W tym momencie wybuchlam smiechem na caly regulator, az Wspanialy przyszedl sprawdzic co mnie tak rozsmieszylo.
    Obejrzal tez z ciekawoscia Twoje dzielo i stwierdzil, ze to budowla nprawde wysokiej klasy i lotow.
    Tak wiec, skladam na Twoje rece i Olenki pomocnicy komplementy i gratulacje od nas obojga z NYC.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeraziłaś mnie - super willa! To ile ja będę musiał płacić za dodatkowe ubezpieczenie? Pewnie zadeklaruję ją jako zwykłą budę, bo będzie taniej, a w razie nieszczęścia odbuduję z resztek. Została wybudowana z odpadków, więc damy radę. Cieszy mnie fakt podkreślenia funkcjonalności, bo to było głównym zamiarem i zostało osiągnięte. Już po wybudowaniu doszliśmy do wniosku, że taras jest za mały i zostanie przedłużony. Jeden psiak mieści się wygodnie, ale co będzie, kiedy dwa na raz zechcą się tam wygrzewać? No wiesz, ekstremalne uczucia są bardzo podatne na różnego rodzaju zawirowania, wszystko może się wydarzyć i co wtedy... jakoś nie widzę siebie w kartonie pod mostem. Przewidujący nie trafia tam, a ubezpieczony żyje z polisy.
      Serdeczności i podziękuj Wspaniałemu za łaskawość oceny. Gratulacje przyjęte! Powinniśmy latać z klasą i wysoko. A co...?

      Usuń
  15. I ja jestem bardzo dumna, że to w moim województwie jest najpiękniejsza buda.
    Brawo Cezary.
    Pozdrowienia z Miasta Szkła śle Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co by było gdybyś mieszkała np. na Dolnym Śląsku? Czy w związku z najpiękniejszą budą osiedliłabyś się na Podkarpaciu. Podzielam dumę i też cieszę się, że znajduje się w moim województwie. Dzięki za oklaski i prosimy o bis, powiedział zażenowany Cezary.
      Miłego dnia Aniu.

      Usuń
    2. Ja całe życie mieszkam na Podkarpaciu, bo tu jest wszystko najlepsze, a buda naprawdę wspaniała. Oklaski na stojąco.
      Ania

      Usuń
    3. Bosze, to jakbym słyszał sam siebie. Ja też mieszkam całe życie na Podkarpaciu z małymi wyjątkami i absolutnie potwierdzam, że wszystko, co jest tu jest najlepsze! Najlepszość budy musi podlec weryfikacji, ale po przeczytaniu komentarzy wątpliwości ustępują. Rodacy, a nawet ci regionalni muszą się wspierać. I to bezwzględnie!

      Usuń
  16. Alez piękna! W takiej to i ja bym z chęcia zamieszkala! A jak pieknie te belki wyszlifowane, jak w prawdziwym drewnianym domku. Moja psia buda w tym roku na nowo postawiona przez na wpół trzeżwego sasiada, tez owszem, duzo lepsza od tej starej juz rozwalajacej sie, ale do tego cudu to jej daleko!
    Oj, chyba to był jakis eksperyment... a moze ukryta tesknota, o której Olga nawet nie wiedziała... i teraz pewnie przyjdzie czas na coś konkretnego!
    Duzo serdecznosci również dla cudnych piesków posyłam, i niech im sie dobrze mieszka!.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ pięknie zapraszam do przymiarki. Podejrzewam, że być może będzie za duża i nie wiem czy dasz radę ogrzać jej przestrzenie własnym ciałem. Ale, ale… w sytuacji, kiedy zdecydujesz przenieść się w domowe pielesze, to podłączymy budę do centralnego grzania. Cały Cezary. Amelio, najważniejsze, że jest nowa buda i funkcjonuje. Ciągle waham się czy zapytać moje psiaki czy ich nowa buda podoba się. Mogą przecież odszczeknąć i tego obawiam się najbardziej. Podobnych eksperymentów było już kilka i nie wiem czy w końcu doprowadzą mnie do konkretów.
      I my przesyłamy wiele, wiele serdeczności. Psiaki również.

      Usuń
  17. Rany:):):) CUDO!!!!! Cezary, podziwiam Cię z całej duszy. Olgo jesteś wspaniała. A psy wyglądają przy budzie przeuroczo. Najważniejsze to, że psy mają wybór. Chcą w budzie, to w budzie, chcą w domu, to w domu- bardzo mnie wzrusza Wasza troska o dobre samopoczucie zwierzaków:) Wszystkich:)
    Pozdrowienia z jesiennej Cieszyńskiej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, jejku… ileż uznania. Musimy uważać by nie popaść w megalomanię, a szczególnie podatny Cezary. W naszym obejściu panuje rzeczywista demokracja nieodbiegająca od wzoru. Dlatego buda ma wyjmowaną ściankę działową, bo Cezary w jej ramach może zechcieć zamieszkać w niej przez jakiś czas. Rzeczywiście, partnerskie traktowanie zwierzyńca jest chyba najwłaściwszym sposobem na współżycie, w którym wszystko zależy od członków stada. Dobrze, że zwierzaki nie oglądają telewizji i nie czytają prasy, bo mogłyby upodobnić się aż nazbyt do ludzi i zaakceptować forsowaną formę jedynie słusznej postawy obywatelskiej.
      Słonecznego dnia i wielu promyków zasyłamy.

      Usuń
  18. Wspaniała budowla! Super i oby tak dalej! Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za uznanie. Rozciągniętych projektów w czasie jest wiele. Pytanie - czy wykonalnych i w jakim stylu? Które z nich są konieczne i najbardziej potrzebne? Z rosnącą determinacją patrzę na pomieszczenia łazienkowe na parterze. Mam nadzieję, że przed świętami wykąpiemy się pod nowym prysznicem. I to tak z dnia na dzień…
      Również pozdrawiamy serdecznie.

      Usuń
  19. To prawdziwe dzieło budowlane. Pieski mają pałac!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło słyszeć takie słowa od kogoś z artystycznym zacięciem. Jak pałac, to podniosę psiakom czynsz, a co? Boję się też, że pewnego dnia poproszą o złotą zastawę i służbę! Nie tylko ludzie potrafią się zmanierować, niestety…

      Usuń
  20. MAjstersztyk! Ciekawe kiedy moje psiska się doczekają bud :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poruszyłaś moje serce i dlatego też skłonny jestem udostępnić plany budy i to za darmo, absolutnie. Nie wszystko da się od razu i dotyczy to też Jaworowego obejścia, z tym, że kolejność jest zupełnie przypadkowa i podlega chwilowym nastrojom.

      Usuń
  21. Buda zaprojektowana i postawiona iście po mistrzowsku! Nie dość, że funkcjonalna to jeszcze piękna :)
    Przyznam się, że my na podwórzu też mamy wielką budę... a psy spały i do dziś śpią w domu i to w łóżku ;))
    Buda jest duża i wszyscy niemiejscowi czyli obcy spodziewają się zobaczyć ogromnego psa, pasującego do tej budowli, a pies jest malućki ;) Jednak solidnie przez mego Ślubnego wykonana wytrzymała już 20 lat bez nijakiej renowacji. Odkąd pogodziliśmy się, że nie będzie wykorzystywana zgodnie ze swym przeznaczeniem, służy za składzik podręczny. ;))
    Pozdrowienia zasyłam i uściski serdeczne! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. Buda zrobiona po mistrzowsku z odpadowych desek. Ale trudno by było kupić deski na wymiar, bo projekt był tylko w głowie i poprzednio wykonany element decydował o formie następnego. A poza tym miało być taniej niż najtaniej. Nie wiem czy nasza konstrukcja wytrzyma 20 lat… i czy my będziemy w pobliżu… ot, taka chwila refleksji. Pogratulować Ślubnemu rzetelnemu podejściu do tematu.
      Uściskujemy bardzo serdecznie i dobrych dni życzymy.

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieśni pieśń piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost