niedziela, 29 listopada 2015

Samotni...

 
   Czasem wydajemy się sobie tacy samotni...Tacy dziwni, inni, pokrzywieni, odarci z twardej skorupki, co to tak udatnie chroni innych. I tylko my jej nie mamy. Tamci - szczęśliwcy w czepku urodzeni. Jakże im zazdrościmy! A my? Jacy kalecy, jacy nieudani. Niepozbierani, niedorobieni, zagubieni, struchlali, połatani a wciąż dziura na dziurze. W sobie ściśnięci. Innością swoją uzniośleni albo zdruzgotani. Miną nadrabiający. Zdziwieni, bo przecież były chwile, że wszystko tak dobrze się zapowiadało. Żar! Moc! Śmiech! Widoki! Przeczucia! Uczucia! Nigdy nie kończąca się Młodość. Fala za falą. Tylu ludzi podobnych i bliskich. Plany, plany...
   Ale to nic...Tylko fatamorgana. Rozsypane puzzle...Bo w środku nadal pozostajemy tacy samy. Samotni. Obolali. Z boku. Z miną kota, co to na puszczy...Czy sami sobie winni...? Czy to może koleje losu tak wszystko pogmatwały...?
   Ile zgorzknienia...Ile rezygnacji...Czy to przychodzi z wiekiem? I każdy z nas to ma? A ci, którym udało sie uciec przed tym bólem, to pewnie mają znajomości w niebie. Pewnie znaleźli klucz...
   A jeśli klucza nie ma...? I jest tylko to, co jest. My sami w lustrze i poza nim. Prześladujący sami siebie oskarżeniami, krytyką, podejrzeniami, pamięcią, nadziejami...I po co to wszystko? Patrzysz na liście, które najpierw ufnie się zielenią, potem głębokich barw jesiennych nabierają,  opadają, a potem w nicość się zamieniają...Jeszcze tylko na moment przed zdeptaniem w koronkę szronu się przyozdobią a potem...sczezną, jak wszystko...
   A tymczasem świat po dawnemu biegnie w swoją stronę...A może wcale nigdzie nie biegnie?Może stoi i przygląda się nam z nadzieją. A my mu tej nadziei nie dajemy? I osłabiamy go swoją słabością, swoim niedowiarstwem i negacją. Bo samotni...Samotnością oplątani. W samotności bezpieczni i nią usprawiedliwieni. Bezradnością zdławieni. Przytłoczeni powtarzalnością. Przerażeni starością, przed którą nie da się uciec a jej objawy codziennie osaczają. Pokarani niemocą. Zużyciem. Obcy sobie, obcy innym, choć niby tacy normalni, tacy bliscy, tacy pozbierani, tacy szczęśliwi...
   Jestem taka, jak Ty...I staram się jak mogę...Żyć. Ocalić kawałek sensu. Cieszyć się czymkolwiek. Dostrzegać dobro i dawać się oszukiwać byle pozłotką. A nawet chcąc być oszukaną! Służyć komuś dobrym słowem, czynem i cieszyć się tym, że na coś mogę być przydatna. Istnieć!Byleby istnieć...
   Ale czasem jest ciężko...Na nic baśnie, wiersze, gesty, teksty natchnione. Proza dosięga każdego. I samotność. I niezrozumienie. I lęk. Nicość...
   A życie...? Ono wciąż, mimo wszystko i na przekór trwa  a trwając bezczelnie stawia nowe wyzwania...I znowu musisz otrzeć smarki z nosa. A potem iść przed siebie. Samotna, nie samotna. Nieważne. Życie wciaż trwa...A więc szukasz światełka...

Na razie...

36 komentarzy:

  1. To koniec listopada tak nastraja, bo to ni jesień ni zima. Mało jasnego dnia więc siedzimy w kręgu lampki i książka zsuwa się z kolan na podłogę, herbatka stygnie. Zimno i chłodno więc opatulamy wątłe i puszyste ciała, uniemożliwiając energiczne ruchy. Zapasy witamin wysączają się z nas z każdym siusiu. Ale niech tylko spadnie śnieg, rozśpiewają się pastorałki, te polskie, najpiękniejsze to i do samotnych zapuka jakiś wędrowiec i opowie, co tam panie w świecie słychać. A potem już nowy rok i dni coraz dłuższe i Panna W roztoczy swoje wdzięki.
    Dużo głasków przesyłam. I światełko zapalam w oknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taka niespodziewana a jednak powtarzalna fala, Krystynko. Na każdego chyba czasem spada, zalewa, dech tamuje a potem znowu ocean sie uspokaja i znowu jak gdyby nigdy nic. Czy to zależne od pogody, miesiaca? Nie wiem...
      Tak, znowu koję sie kolędami, chociaz śniegu ani widu ani słychu. A wiesz, ja na wiosnę jeszcze nie czekam. Potrzebna mi ta zima żeby odpocząc do porządku, wykurować sie przed następnym, pracowitym sezonem.
      Dziękuję Ci za światełko i swoje dołaczam!:-)*

      Usuń
  2. Kurcze, Olguś, u Was też tak... jakoś...?
    Mało mnie cieszy, poganiam się, napominam, ale przytłacza wszystko jakoś...
    Oby do wiosny...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To takie wszystko dziwne, a takie ludzkie, bo z tego, co widzę, to prawie wszyscy doświadczamy podobnych stanów. To z jednej strony bardzo smutne a z drugiej jakże pocieszajace...
      Ściskam Cie przyjaźnie, Tupajko!:-)*

      Usuń
  3. Smutne ale jednocześnie pocieszające gdy się wie ,że nie jest się odmieńcem ,że ktoś podobnie czuje i jeszcze tak potrafi to opisać.
    Pozdrawiam serdecznie. Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam ten tekst w takim dziwnym natchnieniu, przeczuciu, ogarniając nim nie tylko samą siebie ale i innych znanych mi i nieznanych ludzi. Duzo nas takich - a wiec nie odmieńcami zadnymi jestesmy, skoro to już raczej norma. Nie wiem tylko czy cieszyc sie z tego ,czy martwić...? Tak czy siak, chociaż wydaje sie nam, zesmy sami, to tacy bliscy poprzez odczuwanie. Tyle, ze kazdy osobny...
      Beato! Pozdrawiam Cię także serdecznie!:-)*

      Usuń
  4. Coś chyba krąży w powietrzu, Olgo. Otworzyłam wino od taty, może to coś da. porozmawiałam przez telefon z przyjaciółka i przyjacielem. Myślę, że to głęboko wyżłobione koleiny naszego przeżywania świata. Wydaje się, że jedziemy po prostej twardej drodze, a tu chwila nieuwagi i wpadamy...
    A ja ciągle wierzę. Za każdym razem wstaję i idę. Może za tysiąc pierwszym razem się uda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być moze cos jest w powietrzu...Byc może te koleiny...A może to te niewidzialne niteczki łączące ze sobą ludzi...? Jesli duzo osób odczuwa podobnie, to to uczucie płynie fala jakąś dizwną dalej i dalej, zagarniając kolejne przestrzenia. W koncu jednak sie ta fala uspokaja...Az do nastepnego razu. Na szczęście miedzy nimi pojawia sie słonce, choc na niebie wcale go nie ma. Czujemy za mocno...Czy to łaska, czy przekleństwo? Sama nie wiem, Aniu...

      Usuń
  5. i ja przysiadam...
    z uwagą czytam, niektóre zwroty, zdania po raz drugi jeszcze. I wracam do początku.
    Pięknie opisałaś ten żywot liścia, jakże to podobne do ludzkiego życia...
    pięknie dziękuję, że udostępnisz swoje przemyślenia na blogu. Można zadumać się czytając........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem człowiek musi, inaczej się udusi...Pomysleć, dotknąc czegos bolesnego, napisać inaczej niz zwykle...Bo wszystko jest ludzkie. Mamy dwie strony medalu i jeszcze mnóstwo nieodkrytych miejsc w głębi dusz. Mamy prawo do takiego przezywania. Do wyjscia poza stereotyp, do dotyku innego niz zazwyczaj obszaru.
      Pozdrawiam Cie ciepło, Alis!:-)*

      Usuń
  6. Człowiek tak samo mocny jak i tak samo słaby...Wszystko się kołem toczy, raz dopadają nas radości , raz smutki łzami okropione...samotnośc dopada choć inni wokół, czegos nam brakuje, czegoś szukamy i pytamy ....dokąd idziemy?? czego chcemy?? Czy tak ma wyglądac nasze zycie?? Wciąż nas różne dopadają pytania...siedzimy myslimy, rozważamy ..by potem wstac i zacząć to nasze codzienne , normalne ale jakież cenne i piękne życie....moja podstwowa dewizą jest ta..jak Ci źle dzwoń do przyjaciela:):):
    Może Ci własnie powie, że jestes tylko człowiekeim i masz prwo do słabości, zwątpień, smutku , opowie kawał, wpadnie z dobrym filmem, pogada o niczym a tak bardzo o czymś:) Przytuli ....

    Wysyłąm Ci Olu Wiarę, Nadzieję i Miłość!!! Niech trwają i będa z Toba zawsze!!
    A Ty pisz poetycka duszo, pisz:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Jolu - wszystko jest w człowieku. Czasem trudno to wyrazic. Czasem człowiek sam sobie sie zdumiewa, że i taki też jest - inny, jakby pochodzący z drugiej strony księzyca...
      Wiara, Nadzieja i Miłośc to skarby największe. Łapię je i nie puszczam (choć one niekiedy zdają sie być jak baloniki na sznurkach - ulatują a my musimy skakać wysoko, żeby znowu złapać):-))
      . Dziekuję, kochana za wrażliwe słowa!:-)*

      Usuń
  7. Cos krazy w powietrzu Olu, tak jak AniaM mysle. Najprosciej zwalic wszystko na listopad, najprosciej..., i nie dumac za duzo, czytam jednak Twoje slowa, juz kilka razy czytam... czy Ci moze byc pociecha, ze nie tylko Ty? ile razy ja, wiele razy ja, odganiam mysli, niezdolna do niczego innego...Twoje slowa -.i cieszyc sie czymkolwiek i dawac sie oszukiwac byle pozlotka, I chcac byc oszukana-
    odganiam mysli i tyle...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krąży coś. Mój (przed)ostatni, dzisiejszy wpis w podobnym bowiem jest tonie....

      Usuń
    2. Tak, Grazynko - jest mi to pociechą, chociaż wolałabym by ludzkosc była szczęsliwa, ufna i pełna dobrej energii. Ale zycie to nie bajka przecież, chociaż chcielibysmy by nią było.Ta, ja też zazwyczaj odganiam myśli, ale niekiedy tak sie pchaja, że nie ma rady...
      Usciski serdeczne Ci slę!:-)*

      Usuń
    3. Aniu, nieraz Twoje wpisy poruszaja we mnie cos bardzo głeboko...

      Usuń
  8. Samotni? Właściwie to nie tyle o samotność chodzi co o zdradę. Mamy uczucia obdarzamy uczuciami cieszymy się że jesteśmy zanurzeni w świecie bliskich sobie uczuciowo ludzi, uśmiechamy się do nich, otwieramy jak młody liść świeżutki - na słońce i ciepły dotyk powietrza, obmywany wiosennymi deszczykami. Aż tu nagle - i bywa tak - w środku lata radości, wali mróz i niszczy połączenia nerwowe liścia ze światem Drzewem. Czyż to nie jest smutne? Jesień naturalna jest i zima też, wtedy liść odchodzi sam powoli i nawet z uśmiechem, bo to naturalne. Ale zdrada w środku lata potrafi najmocniejszy liść zrzucić z drzewa.
    Co możemy zrobić? Tylko starać się umocnić w sobie, swoje nerwy wzmacniać by byle kto, byle co nie zniszczyło więzi z Drzewem. O Drzewo Ducha należy dbać, nie pozwolić siebie z niego strącić. Tak tylko słabi robią, my musimy być silni dla siebie samych dla tej Mądrości co nas tu przysłała. Omijajmy doskonałość ona zawsze pokaże jak jesteśmy źli i głupi a jak cudowna jest doskonałość i miła i serdeczna :)), doskonałość przegląda się w wodzie w swoim świecie i podziwia swoje doskonałe oblicze.
    Olu napisałaś smutno a ja widzę radość w słońcu i cieszę się że wzmocnieni trwać możemy przy swoich Drzewach, my liście w których nerwy dalej są silne i mocne. Serdecznie wspieram ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi isę to porównanie do Drzewa Ducha. Przeczytałam zresztą u Ciebie post o Drzewie i Liściu Tolkiena. Duzo w nim mądrości, przenikliwosci i pociechy.
      Umacniajmy sie zatem, jak możemy. Mimo wszystko wierzmy w siebie i w innych, bo przecież oni są nami. Z jednego drzewa wszyscy wyrastamy...
      Uściski serdeczne zasyłam Ci Elu!:-)*♥

      Usuń
  9. Zacytuje slowa piosenki...
    "Nic nie jest na pewno, a jednak mam pewnosc, ze nie jestem calkiem sam"

    Olenko, przytulam :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie - chociaż tak często zdaje sie nam żesmy sami, to przecież tak naprawdę tyle jest podobnych nam duchem ludzi wokół. A jednoczesnie mimo tej wiedzy nie umiemy czasem przemóc dojmującego poczucia osobności, bezradności, wyobcowania...
      Przytulam się z ufnoscią, Orszulko!:-)*

      Usuń
  10. Olu, pięknie napisałaś. I ja jestem taka jak Ty, jak ona, jak on... Staram się ocalić odrobinę sensu i dobra. Chcę go ocalać każdego dnia.
    Pięknych myśli i dobrego humoru! Żyjemy, więc jeszcze możemy wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tacy jestesmy...Niełatwo sie do tego przyznać, bo chcielibysmy przeciez widzieć siebie lepszymi, idaelniejszymi, pasującymi do wyobrażen...Ale przeciez jestesmy ludźmi a nie laleczkami Barbie. I ta mnogość uczuć sprawia, że lepiej potrafimy zrozumiec innych. i ocalać sens, robić cos dobrego wbrew falom zwątpień i smutków, które przychodza, ale na szczęście odchodzą...
      Dziekuję za Twe słowa, Gosiu! Ściskam mocno!:-)*

      Usuń
  11. Tak właśnie (znowu się zgadzam ze wszystkim:). Człowiek jest z natury nieprzenikalny, niepoznawalny dla drugiego człowieka. A czlowiek ma ten feler, że ma samoświadomość i wie, że jest samotny ale cały czas próbuje i próbuje. Zazwyczaj pęd życia i ekscytacje i radości nie pozwalają nam na zerknięcie na tę straszną otchłań, która jest w nas (i również na nas patrzy, jak chciał Nietzsche) ale czasem tak się zdaża. I trzeba z tego korzystać chyba, przekuć to na jakąś zbroję, bo co innego? A zgodzę się, że taki jakiś czas jest tych wichur i przedzimowych nastrojów, i wszystkim daje w kość! Zawsze mam dreszcze, jak słucham Jacusia, który spiewał tak romantiiicznie i smutno zarazem: "Za oknem nic nie ma, niec nie ma, niec nie ma, więc trzymam się Ciebie rękami obiema, by wiedzieć, że chociaż Ty jesteś." Polecam na takie chwile:) Niech on się męczy i smuci, niech to wyśpiewa wszystko w cholerę:) i się lżej robi na duszy. Uściskuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak - ekscytacje, działania, codzienne, mrówcze zajęcia oddalają nas od niewygodnych mysli, od przerażajacych odchłani, od poczucia beznadziei. I dobre ksiazki, muzyka, malarstwo, jakiekolwiek tworzenie ma moc uwzniaslania naszego marnego bytu, dodawania mu sensu i zsyłania zapomnienia o nieuchronności...
      Jacusia Kaczmarskiego dawno nie słuchałam, ale z tym nastrojem to kojarzy mi sie jego piosenka "Encore" - Jak to było? "Mam wszystko, czego może chcieć uczciwy człowiek -
      Światopogląd, wykształcenie, młodość, zdrowie,
      Rodzinę, która kocha mnie, dwie, trzy kobiety,
      Gitarę, psa i oficerskie epolety!
      To wszystko miało cel, i otom jest u celu.
      Na straży pól bezkresnych strażnik (jeden z wielu).
      Przy lampie leżę, drzwi zamknięte, płomień drga,
      A ja przez szpadę uczę skakać swego psa!"

      Chyba zaraz sobie to włączę!
      Ściskam Cie mocno, kochana O!:-)*

      Usuń
  12. Życie Olu, życie jest najważniejsze! Tylko ono się liczy! Choc tyle bólu i cierpienia wokół! Ale zycie jest najważniejsze. Jestesmy tylko na chwilke tutaj, na tej planecie i musimy uczynic wszystko, aby czuć się szczęsliwym... bo ono tak kruche, tak szybko przemijające... a nasze problemy sa naprawdę niekeidy tak małe, tak nieważne... wczoraj rozmawiałam z pewna kobietą i gdy usłyszalam jej historię moja dusza załkała... i poczułam że moje wszystkie problemy sa niczym przy tym co ja spotkało... napisalam o tym własnie teraz. Ściskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, ze zycie jest najwazniejsze! Szczególnie, ze ono takie krótkie i nieprzewidywalne. i tak niewiele w sumie mamy czasu by zrobic cokolwiek dobrego. To nie musi być znaczące. Ale z serca płynące....Niestety, nie da sie zrobic wszystkiego, czego by człowiek chciał. Czasem ta niemoc skrzydłą podcina a zyc dalej trzeba i robić swoje.
      Czytałam już u Ciebie o tej kobiecie tak okrutnie potraktowanej przez los. Aż serce boli...Niestety, nie jestem ta, która moze pomóc w tej sytuacji. Za duzo mam zwierząt. A sił coraz mniej...
      Ściskam serdecznie, Amelio!:-)*

      Usuń
  13. To chyba o mnie też napisałaś.
    Tylko, że te moje wysiłki wydają się mi bez sensu, bo trafiają w nicość. Ale, może, kiedyś ..... te ciemności się rozjaśnią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Tobie tez, Lidus...? No widzisz...W środku człowiekowi sie wydaje, ze jest jakis dziwny i inny, a przecież wielu z nas odczuwa tak podobnie. Z jednejśmy gliny ulepieni. I tak sie toczymy od wschodu do zachodu, łapiac promienie nadziei i ciesząc się tym, co mamy, bo przecież mogłoby by o wiele gorzej.
      Ciepłę mysli Ci zasyłam!:-)

      Usuń
  14. Czemu tak smutno, wiadomo, że wszystko przemija i nic nigdy już nie jest takie same. To trzeba zaakceptować i iść aż po kres życia z pogodą w sercu. Trzeba pogodnie przyjmować przemijanie. Upiecz placek, popieść kota i przytul do serca. Ciesz się każdą chwilą. Niedługo będzie wiosna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Nolu...Czasem i tak trzeba pisać. Bo człowiekowi jest czasem smutno. Nie ma co udawać, że nie. Oczywiscie nalezy z tym walczyć, cieszyc sie zyciem i dobrem, które jest w zasiegu ręki, ale człowiek to skomplikowana, wielowarstwowa istota. na nic przemilczanie. Zawsze sie jakaś szparka znajdzie i nią musi ujśc z człowieka to, co boli...Mysle, iż powinno nawetujśc, żeby sie w jakiś wrzód nieuleczalny to nie przekształciło.
      Nie czekam na razie na wiosnę. Zima też bywają przecież słoneczne, piękne dni! Pozdrawiam Cie serdecznie!:-)*

      Usuń
  15. Witajcie ,,Jaworowi,, wyjątkowo nostalgiczny tekst,może to listopad?,szaruga,deszcz ze śniegiem i brak słońca,brak magicznej witaminy tak bardzo potrzebnej nam wszystkim a szczególnie kobietom.Olu,mam nadzieję,że to chwilowa chandra ? Pisałamkiedyś pracę socjalną na zaliczenie o samotności,wielka szkoda,że Cię wcześniej nie znałam ,zamieściłabym w niej trochę Twoich przemyśleń, Olu chwilowo czujesz się samotna(/mam nadzieję że nie)ale nie jesteś sama masz dookoła mnóstwo życzliwych Ci osób,przyjaciół blogowych,znajomych.Znacznie gorzej byłoby gdybyś była sama wśród tłumu,Olu to minie serdecznie pozdrawiam Was oboje .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Krysiu. Jesienia, zima człowiek ma wiecej czasu na myslenie. Wyłazi z niego to, co zasypywał przez ciepłe miesiace intensywna pracą. Ale nie sądzę by było w tym cos złego. Bo każda ludzka mysl, każde uczucie ma prawo istnienia. Jesli cos boli, to lepiej o tym powiedzieć, niz dusić w sobie. jak sie powie, to od razu lżej na duszy. A tym bardziej, gdy okazuje sie, ze tyle ludzi przezywa podobne rzeczy...
      Ja wiem, że nie jestem sama. To uczucie o którym pisałam, jest jakby ogarnieciem całej ludzkosci jako takiej. i mnie, pośród niej - niczym tak naprawdę sie nie rózniącej. Tyle nas jest a mimo to czasem taka pustka zasysa, taka bezradnosć, taka gorycz...A tak było pieknie i prosto, gdy byliśmy dziećmi i wierzylismy w basnie.
      Pozdrawiamy Cię serdecznie, Krysiu!:-)*

      Usuń
  16. komunikat -ZAKAZ SMUCENIA SIE (wykonac natychmiast )sciskam Lapke serdecznie p.Gosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Od samego ściskania Twej zyczliwej łapki, Gosiu to sie człowiek usmiecha!:-))*

      Usuń
  17. Oleńko! Każde Twe słowo... każde... tak porusza! Piszesz o sobie a jakbyś o mnie pisała!
    I ja próbuję się otrząsnąć, ale z miernymi rezultatami. Może to jesień? Oby...
    Ściskam Cię mocno, mocno, najmocniej jak umiem! ***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też Cię ściskam, kochana i dziekuję, że jesteś!***

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lektura lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost