sobota, 4 maja 2013

Po lasach, dolinach i łąkach Pogórza Dynowskiego




   Między pracą na polu i w ogrodzie trzeba znaleźć czas na wędrówki, na pójście przed siebie, gdzie nogi poniosą a oczy szukają odległych punktów na horyzoncie. Do tego świetnie nadaje się każdy dzień, w którym serca i umysły czują, iż potrzeba im przerwy od roboty, zabiegania i nużącej powtarzalności koniecznych do zrobienia czynności. Ten właśnie rodzaj wolności jest ogromnym plusem osiedlenia z dala od cywilizacji. Sami sobie wyznaczamy tu rytm, ulegając w tym względzie tylko porom roku i pogodzie. Nie poddajemy się żadnym modom, obcym duchowo tradycjom czy konserwatywnym opiniom. Staramy się cieszyć życiem i tym, co nas otacza, bo przyszła nareszcie na to pora.


   Trzeba po prostu od czasu do czasu nabrać wiatru w skrzydła, odgonić zły nastrój, poszukać nowego spojrzenia na rzeczywistość i odetchnąć swobodą, bezkresem a przede wszystkim życzliwością zapraszającej do eksploracji natury. Także i po to przecież zamieszkaliśmy na wsi, by cieszyć się tym, co tutejsza przyroda ofiarowuje nam tak szczodrze. Wszystko tak szybko się teraz zmienia! Szkoda byłoby coś przegapić, pominąć, nie zachwycić się tą wyczekaną bujnością roślin, delikatnością początków ich kwitnienia i pojawiania się nowych listków z nabrzmiałych ich sokami pączków.


   Obuwszy nieodłączne gumowce a psu założywszy obrożę wyruszamy po śniadaniu w ten ciepły, kolorami zapraszający świat lasów mieszanych, głębokich dolin, kwitnących bujnie łąk, ku szachownicy pól i pofalowanych, wielobarwnych wzgórz.


   Idzie się dobrze, bo ciepło jest a zarazem rzeźko. Po ostatnich deszczach wilgoć przenika powietrze a miękka, nasiąkła wodą ziemia ugina się pod stopami. Ptaki śpiewają optymistycznie, dodając dodatkowej głębi oraz życia otaczającej nas przestrzeni. Zuzia biegnie radośnie przed siebie. Ochoczo popija wodę z kałuż. Kładzie się w nich, chłodząc łapy i brzuch a ziając spogląda na nas uśmiechniętym, oddanym spojrzeniem. A my maszerując wciągamy głęboko w płuca ożywcze, górskie powietrze...


  Znika ból głowy i splątanie myśli. Wszystko się w nas uładza, uspokaja, nabiera wyrazistości i lekkości. Otacza nas bezkres kolorów, dróg, możliwości. Zmysły pieści cudowny bezczas, gdy nic się nie musi, nic nie wzywa szybko z powrotem a żadna myśl upartą pajęczyną nie ciągnie nas w przeszłość czy w dręczące chmury nieodłącznych kłopotów i zmartwień. Jedyne, co zakłóca nam dobry humor to chmary muszek i komarów, które także nabrały nowego wigoru i apetytu do spijania krwi z rozgrzanych spacerem ciał wędrowców. I chociaż gorąco, to nie ściągamy koszul z długimi rękawami. Tylko one chronią nas przed ugryzieniami.


   Ale nic to! Wędrujemy! Wolni, młodzi duchem i ciałem. Bezcenny jest ten stan, gdy człowiek pełen jest sił, optymizmu, ochoty do życia i rozpościerania skrzydeł. Aksamitnie miękką, porosłą młodą trawą i mchem dróżką wchodzimy w las. Po lewej stronie pachną nam lasy świerkowe i sosnowe, po prawej migoczą w słońcu brzozowe i wierzbowe zagajniki. 


A my napawając się tym wszystkim idziemy przed siebie, omijając kałuże pełne żabiego skrzeku i rozmiękłe grudy ziemi, pozostawione przez dojeżdżające tędy na pola traktory. Patrzymy na te ulokowane między lasami pola obsiane po horyzont owsem i gryką. Jeszcze nic nie wzeszło. Jeszcze ziemia tuli serdecznie w swym matczynym łonie pęczniejące szybko ziarna. Ale lada chwila wszystko to ustroi szaro beżowe połacie ziemi w delikatną, jasnozieloną mgiełkę pierwszych trawek i listków.


   Wchodzimy w las bukowy, pełen srebrzystych, gładkich pni podobnych do greckich kolumn. Zadzieramy głowy i pośród zielonych, koronkowych koron buczyny dostrzegamy ciemnozielone gałęzie sosen i świerków. Mnóstwo tam dorodnych szyszek.





   Dobiega nas stamtąd szybki, warkotliwy stukot. To dzięcioł wali mocno dziobkiem w pień. Dostrzegamy jego czerwone upierzenie między liśćmi, ale i on nas widzi, bo przerywa na chwilę swoją robotę i przygląda się nam uważnie. Nie chcemy go niepokoić, ruszamy zatem dalej. Po obu stronach drogi kwitną obficie łuskiewniki różowe, jasnofioletowe fiołki wonne, jaskrawożółte kniecie błotne, delikatne skrzypy leśne, fioletowo niebieskie groszki wiosenne, jasnoliliowe szczawiki zajęcze i wiele innych kwiatuszków, których nazw nie znam. Uczę się z lubością tych nowych dla siebie słów. Staram się rozpoznawać coraz więcej tajemniczych i prześlicznych leśnych kwiatów.



   Spod ubiegłorocznych liści wychodzą już na światło dzienne paprocie. Na razie jest ich mało, ale za tydzień, dwa rozrosną się obficie między drzewami, na polankach i w ocienionych jarach. Wtedy zrobi się tutaj gąszcz jak w nietkniętej stopą ludzką prastarej puszczy. Rozrosną się też jeżyny, tworząc żyjące, nieprzebyte żywopłoty.


   W paryjach i dolinach błękitną nitką wiją się strumyczki i potoki. Obrasta je gęsto ciemnozielona, bagienna roślinność. Spod wody przebłyskują kolorowe kamyki, które w świetle słońca podobne są do złotych samorodków. Brodzimy po wodzie, mącąc ją i obmywając ubłocone drogą buty. Zuzia znów kąpie się w strumieniu i pije do woli. 



   Ponad nami leśne wzgórza obrośnięte mchami, młodymi jagodnikami i konwalijkami dwulistnymi. Wspinając się nimi docieramy na skąpane w słońcu ugory.




   Tarnina pachnie tam oszałamiająco i kwitnie drobnymi, białymi kwiatuszkami. Wonie świeżej ziemi, sosen, mchów i strumyków, olejków eterycznych wydychanych przez rozwijające się z pąków listki tworzą najwspanialsze perfumy świata. Dzikie czereśnie, ulęgałki i jabłonie także okryły się jasnym kwieciem. A najlepiej widać to, gdy stanie się na zboczu wzgórza i patrząc w dół między szmaragdowo ulistnionymi brzozami oraz krzewami kalin dostrzega się bialutkie obłoki obsypanych kwiatami drzew owocowych. 


Gdzieś tam w oddali błyszczą kolorowe dachy pobliskiego miasteczka. Maleńkie z tej odległości traktory i kombajny posuwają się powoli po polach. Z drugiej strony doliny dobiega nas warkot piły motorowej. Trwa wiosenna wycinka lasu. Na skutek tegorocznych ataków śnieżyc i uciążliwych zlodowaceń mnóstwo drzew zostało powalonych, zniszczonych, czy złamanych. Trzeba to powoli uprzątnąć, zrobić miejsce lasowi do rozrastania i odradzania się.

 



  Polną drogą wychodzimy na rozległe łąki. Mnóstwo teraz na nich żółtych plamek mniszka lekarskiego, jasnoty białej (rośliny bardzo do pokrzywy podobnej), wyki żółtej, różowej jasnoty plamistej oraz podobnych do dmuchawców puszystych, nieznanych mi z nazwy białych kwiatków. 

W dali widać wielobarwne pola, porosłe już jasnozielonymi zbożami ozimymi oraz rzepakiem. A za nimi wzgórza otulone mglistym, rozmywającym ich kontury oparem. Parę metrów przed nami drogę przemierza kolorowy bażant - samiec. Beżowa samica schowała się szybko w zaroślach i nie zdążyłam zrobić jej zdjęcia.
 




 
   Jest coraz goręcej. Wracamy więc do domu, przemierzając po drodze nasze pole. Dostrzegam na nim z radością mnóstwo szczawiu. Zrywam parę listków i pogryzam z lubością. Jeszcze kilkadziesiąt ostatnich metrów. Coraz głośniej słychać gdakania kur i pokrzykiwanie kogutów. Już nas widzą i żywiołowo witają swych gospodarzy. Wreszcie docieramy do bramy wiodącej do ogrodu i podwórza. Kwitnące czereśnie sypią w krąg białym konfetti swych płatków.


 Zmęczona Zuzia natychmiast wbiega do oczka wodnego i chłodzi się w nim z ogromną przyjemnością. 

 



A my, po trawie usianej cętkami opadłych kwiatków idziemy do domu, gdzie czeka i na nas zimna, pyszna woda ze studni, świeży chleb żytni a na deser lody waniliowo-truskawkowe…

42 komentarze:

  1. Przepieknie wyglada wiosenny las, jeszcze nie jest taki nieprzebyty i gesty, jak letni, kolory tez inne, delikatne i mgliste. Liscie podobne bardziej do seledynowej woalki, niz soczyscie zielonej dekoracji teatralnej. Kwitnace drzewa juz snieza, zasypujac platkami cale polacie wokol. Lesne kwiatuszki takie niepozorne, a ile w nich piekna i gracji.
    I jeszcze ten Twoj jezyk opisujacy wszystkie te cuda i cudenka, czlowiek w nim tonie, jak w tej wiosnie. Az chcialoby sie z Wami razem przemierzac te bezkresy.
    Dzisiaj tez bylismy na strasznie dlugim spacerze z psami, zapraszam jutro na relacje.
    Tymczasem buziole wielkie dla Kangurkow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie o każdej porze roku wspaniale przemierza się tutejsze lasy i naprawdę szkoda, że nie możesz czarodziejskim portalem przejść tutaj i powędrować z nami w dal.To daje tyle radości, swobody i oderwania...
      Dziękuję za zaproszenie na relację z Twojego spaceru. Ciekawa jestem Panterko jakie cuda wypatrzyłaś okiem swego aparatu fotograficznego.
      Ściskam serdecznie!:-))

      Usuń
  2. U nas wreszcie przestało padać, ale aż tak gorąco to nie było i wciąż praca, praca, praca, jeszcze nie odchwaściłam do końca wszystkich wysepek z kwiatami, a już wyrosły nowe chwasty po ciepłych wiosennych deszczach.
    Pięknie u ciebie jest :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas dzisiaj mgliście i tajemniczo na dworze. Roślinność syci się wilgocią. To, co już zdązyłam posiać pewnie lada chwila wzejdzie. A od jutra ciąg dalszy przekopywania, plewienia a potem siania. Roboty mnóstwo, ale na szczęście czasami jest oderwanie w postaci takich, jak ten spacerów, czego i Tobie serdecznie Jagodo życzę. Bo przecież i w Twoich okolicach jest wiele pięknych miejsc do przejścia, odkrycia, docenienia. I pewnego dnia doczekają się na pewno, gdy wyruszysz na beztroski, radosny, dający odpoczynek po pracy spacer!:-))

      Usuń
  3. Piękna ta Twoja wycieczka, wiosenna świeżość liści, kwitnące sady, Zuzia artystka, uwielbiająca kąpiele, parowy i tarnina na miedzach, szachownica pól.
    Wybrałabym się razem z Toba, na długi spacer. Przyjemnie jest iść w wiosennym słońcu, podziwiać młodziutką zieleń.
    Mam nadzieję, że nie ucierpieliście na skutek opadów gradów.
    Myślę, że masz teraz mnóstwo pracy, podobnie jak i ja.
    Wiosenne serdeczności Olgo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, uwielbiam takie wycieczki. Tym bardziej, że wszystko mam pod nosem i wystarczy tylko ubrać buty, wziąc aparat i wyruszać. Może pewnego dnia uda Ci się dotrzeć na Pogórze i zażyć radosci takich spacerów.
      Grad nie uczynił nam żadnej krzywdy, ale tak mocno stukotał o dachy, że bałam się, by ich nie przedziurawił.Tuż przed burzą udało mi się zasadzić wokół oczka wodnego sporo łubinów z mojego pola. Mam nadzieję, że dzięki obecnej wilgoci przyjmą się i rozkwitną latem.
      Masz rację, iż pracy mam co niemiara. Wiosna to wyjątkowo pracowita pora roku. Ogró i pole wciąz się uwagi domagają. Wiesz zresztą o tym dobrze Zofijanko, jak wiele na to wszystko potrzeba siły i czasu. Walczę z chwastami na polu. Tłukę motyką wielkie grudy ziemi. Wyciągam stamtąd mnóstwo kamieni. A tam, gdzie już ziemia sprawiona sieję, sadzę i cieszę się, bo wyjątkowo dużo warzyw będziemy mieć w tym roku ( o ile wszystko wzejdzie i dziki nam upraw nie zniszczą!).A na przyszły tydzień zaplanowane kolejne prace.
      Uściski serdeczne zasyłam!:-))

      Usuń
    2. Dziki na Pogórzu to prawdziwa plaga, niektórzy grodzą siatką metalową- taką, jak w lesie.
      Ja nakupiłam nasion, ale bolą mnie nadal stawy i nici z siewu. Szkoda. Musze odpuścić.
      Odwiedzę Was na pewno, ale na razie mam dużo pracy i nie mam możliwości wyjazdu. Maj to specyficzny miesiąc.
      Minie- będzie więcej czasu.
      Pozdrawiam serdecznie, życzę bogatych plonów.
      Serdeczności.

      Usuń
    3. Nawet na naszej drodze do lasu - czyli kilkanaście metrów od domu dziki ryją i niszczą wszystko. Siatki na razie nie mamy zamiaru zakladać. Może wystarczą kołki, jakaś taśma i parę strachów na wróble.
      Ja też już jestem obolała od roboty, a tu końca nie widać.
      Trzymaj się Zofijanko.
      Wszystkiego dobrego w tej majowej pracy Ci życzę no i zdrowia, bo to najważniejsze!:-)

      Usuń
    4. Dziękuję i wzajemnie Olu. Serdeczności.

      Usuń
    5. Uśmiech serdeczny zasyłam Ci Zofijanko!:-))

      Usuń
  4. Cisza, spokój czyli błogostan...świetne zdjęcia!
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się starałam aby oddać tymi zdjęciami oraz tekstem urok okolic, w których mieszkam. Cieszę się, że zdjęcia się podobają!
      Serdecznie pozdrawiam!:-)

      Usuń
  5. I niech ktos smie twierdzic, ze polskie krajobrazy ustepuja, innym egzotycznym swoja niepowtarzalnoscia i swojskoscia.
    Interesujaca wycieczka nie tylko w lasy i pola, w Bieszczady, w wiosne, ale i w polskosc, w przeszlosc zapamietana...
    Serdeczne pozdrowienia - Echo po raz pierwszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Echo w naszych progach! Zgadzam sie z Tobą, że Polska naprawdę nie ma się czego wstydzić, przynajmniej jesli chodzi o piekno krajobrazu. Jest pieknie, bo dziko, bezludnie, spokojnie i bardzo zielono. To niezdeptane jeszcze i nie zbanalizowane komercjalną turystyką okolice Podkarpacia. Niech takie pozostaną.Niech ich magia trwa, jak i wielu innych przepieknych miejsc w naszej niedocenianej ojczyźnie. Byle tylko ludzie smieci do lasów nie wyrzucali, co niestety czynią, widząc w tej bezludności świetną okazję do niemoralnych zachowań...
      Echo - pozdrawiam Cię ciepło!

      Usuń
  6. Oleńko dziękuję za ten przepiękny wiosenny spacer. Za te zdjęcia urokliwe i pewnie jeszcze nie raz wrócę, bo wiosna ma sobie taką niewinną świeżość dlatego tak na nią zawsze czekamy.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę miłej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam podzielić sie z Wami swoim zachwytem i dobrym nastrojem, który prawie zawsze ogarnia mnie ilekroć wędruję po lasach i łakach.Wiosna w tym roku jest naprawdę przecudna,bo tak wyczekana a przy tym niezwykle pachnąca i rozświergotana. Trzeba to chłonąc wszystkimi zmysłami i zarażać sie od wiosny tą energią i radością odrodznia!
      Usmiech serdeczny zasyłam Alinko!:-)

      Usuń
  7. Z radością z Wami wędrowałam. Pięknie było. Zwłaszcza te paryje ze strumieniami mnie zauroczyły.
    Naprawdę niezwykła okolica Was otacza.
    Pozdrawiam i ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że z radością wędrowałaś z nami Magdo! Własnie to chciałam osiągnąc pisząc tego posta i pokazujac zdjęcia z Pogórza. Świat na wiosnę jest przepiekny a nie mozemy byc wszędzie i wszystkiego zobaczyć. Ja też zaglądam na inne blogi, by zobaczyć tamtejszą cudną wiosnę. A paryje, strumienie, ocienione jary i malownicze wzgórza porosłe bukami to najpiekniejsze, co jest na moim Pogórzu.
      Uściski wiosenne zasyłam!:-)

      Usuń
  8. Olu! Alez u Was pieknie, dziekuje Ci bardzo za ten wspanialy wiosenny spacer. Mnie najbardziej podoba sie to, ze z dala od turystycznego tlumu mozna podziwiac tak wspaniale widoki.
    Pani Wiosna pieknie pokolorowala Wasze Pogorze.
    Zuzia urocza:)

    Milego tygodnia Wam zycze i nie pracuj za ciezko, usciski:)




    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze Pogórze do Bieszczad dzieli kilkadziesiąt kilometrów. I podczas gdy tam roi się od turystów, wszelkich skomercjalizowanych, pstrokatych atrakcji dla ludu tu jest w tym czasie cisza, spokój, oaza dzikości i oderwania od cywilizacji. Bardzo nam tutejsza atmosfera spokoju i wszechotaczającej magii skąpanych w półcieniach lasów i wzgórz odpowiada.Dlatego kradniemy zapracowanej codzienności trochę cennych chwil i ruszamy w te paryje, lasy i pola. A wędrując nie spotykamy nikogo...Wczoraj tez trochę pochodziliśmy, bo w niedzielę sie nie pracuje, więc w to nam graj!:-)
      I Tobie droga Ataner życzymy miłego tygodnia oraz wielu okazji do odkrywania wspaniałych, godnych zachwytu miejsc!:-)))

      Usuń
  9. Witam, witam.
    Z ogromniastą przyjemnością pospacerowałam z Wami.
    Cudne zdjęcia, plus Twoja rewelacyjna relacja ze spacerku ... czego chcieć więcej :)
    I ja też zachwycam sie tymi kwiatkami mijanymi na spacerach. I żałuje, że nie znam ich imion :)
    Te maleństwa są takie cudne.
    Dzisiaj poszwędałam się po ogrodzie i porobiłam zdjęcia temu co się mija i prawie nie zauważa ... a te roślinki są takie piękne.
    I żeby jeszcze samo się wszystko robiło w tym czasie :)))
    Całuski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spacerów nigdy dość, szczególnie gdy sie tak bardzo juz wszyscy tej wiosny doczekać nie mogliśmy! A tych kwiatuszków leśnych i polnych jest mnóstwo. Poszukiwałam ich nazw w internetowym atlasie roslin i wiele znalazłam, ale drugie tyle nadal jest dla mnie tajemnicą. Zresztą to samo mam z użytecznością roślin łąkowych, z ich działaniem leczniczym. Rozpoznaję zaledwie kilka ziół i stosuję (mniszek, pokrzywa, glistnik, dziurawiec, rumianek, wrotycz, skrzyp)a jest tego o wiele więcej - cała apteka w zasięgu ręki! Tylko trzeba się dowiedzieć co jest co i kiedy sie zbiera, jak sie stosuje.

      A co do tego, że w czasie spacerów samo sie w ogrodzie i na polu nic nie zrobi to świeta racja. Trzeba w końcu zapędzić do roboty te leniwe krasnoludki, co to po katach sie chowają, brzuszki tylko szczypiorkiem, miodem i pyłkiem kwiatowym pasą a pomóc w robocie im się nie chce!:-)

      Zaraz zajrzę na Twojego bloga i zobaczę co wypatrzyłaś ciekawego okiem swego aparatu.
      Mireczko! Uściski serdeczne o poranku zasyłam!:-))

      Usuń
  10. Ślicznie dziękuję za ten spacer!
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z przyjemnością dzielę się z Wami tym, co wokół mnie najpiękniejsze!:-)

      Usuń
  11. Przedkładam spokój naszych pogórzy nad tłumy w modnych miejscach; szłam kiedyś rajdem świętojańskim z Bachórza, dokąd dojechaliśmy kolejką wąskotorową z Przeworska, przez Huciska Nienadowskie, Helusz; do dziś wspominam te pochowane wioseczki wśród wzgórz, polne drogi, nocleg pod lasem, którego nikt nie niepokoił; jednym słowem, Pogórza górą! serdeczności ślę za San.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tuż obok naszego domu przebiega zielony szlak , ale na szczęście mało turystów nim chodzi, dlatego mamy tutaj spokój i ciszę. Pogórza w niczym nie ustepują rozreklamowanym, popularnym miejscowościom turystycznym. Sa za to o niebo naturalniejsze, oddalone od zgiełku i męczącej cywilizacji.
      I niech te nasze pogórza zawsze takie pozostanąm pomimo naszych hymnów pochwalnych na ich cześć! Prawda Marysiu?
      Uściski serdeczne zasyłam za naszą piękną rzekę!:-))

      Usuń
    2. To był właśnie szlak zielony, być może przechodziliśmy obok Twego przyszłego domu, i na przyzbie siedział poprzedni właściciel? urocze zakątki, na naszych głowach były wianki, uplecione z zebranych po drodze zieloności, potem konkurs, i wygrałam skarpety wełniane, które służą mi teraz w zimne, pogórzańskie dni; a teraz zbieram się i idę gipsować dziury w ścianach, które pozostawili majstrowie, a sporo tego, pa!

      Usuń
    3. Jak dziwnie zbiegaja się czasem ludzkie drogi! Jak blisko bywamy siebie nic o tym nie wiedząc!Ale wspomnienia, takie jak Twoje o wiankach i skarpetach pozostają na zawsze i dodają kolorytu odwiedzanym miejscom, wyrózniają pewne miejsca spośród innych.
      Szlak zielony jest dość długi - jeszcze go nigdy w całosci nie przeszłam. Najwyżej kilkanaście kilometrów.Ale miałabym ochotę przemierzyć go kiedyś od początku do konca. Niech sie tylko ze wszystkim wyrobimy i niech sił i zdrowia do wędrówek nie zabraknie.
      Miłej pracy Marysiu i dobrego dnia!:-))

      Usuń
  12. Tęskno mi troszkę do jasno zielonej mgiełki liści w wiosennym lesie. U nas zachwyca bezkres pól na spacerach, ale zapach budzącego się do życia lasu to coś absolutnie zachwycającego:-)))
    Pozdrawiam wiosennie i uściski dołączam
    Asia
    PS. Ostatnio chodzę na spacery z podręcznym atlasem roślin, bo męczy mnie okrutnie jak nie wiem, co tam "tak sobie pięknie rośnie:-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Asiu! Też bym chodziła z takim atlasem, gdybym go miała, bo tak jak i Ciebie dręczy mnie brak wiedzy o tym co jest co? Dlatego robię zdjęcia a w domu posiłkuję się internetowym atlasem roślin albo stronami o kwiatach łąk i lasów. Nazwy tych dziko rosnących, pieknych roslinek są według mnie niezwykłe, sliczne ale i trudne do zapamiętania.Wciąż musze zdobytą juz widzę o nich odświeżać.Niestety, wiek robi juz swoje!:-)

      A las o poranku, jeszcze mokry od rosy i skąpany w rzeźkim wiaterku oraz zanurzony w wesołe promienie słonka jest dla mnie miejscem wręcz magicznym!
      Zresztą po tak długiej i męczącej, jak tegoroczna zimie wszystko wydaje sie jeszcze cudowniejsze, kolorowsze i niezwyklejsze, niz zazwyczaj!
      Serdecznosci poranne przesyłam nad Twe urocze rozlewiska!:-))

      Usuń
  13. O, Dynów to niedaleko :)..Saba też kładzie się w kałużach, albo siada :)..w tym szałasie mieszkają kurki? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj!
      Psy mają tyle prostej radości z każdej kałuży i strumienia!A nam sprawia przyjemnośc patrzenie jak sie taplają, tarzają, kładą, ziają i usmiechają się szeroko ze szczęścia.
      Szałas słuzy kurkom jako schronienie przed słońcem, deszczem i jastrzębiami. Poza tym mają w budynku gospodarczym kurniki.
      A Dynów od Bieszczad nie tak znowu daleko!:-)

      Usuń
    2. Gorzej jak potem wpakują się do domku albo skaczą na ubranie :D..Moje 3 kurki chowają się pod drzewami i w psiej budzie :)..Ja między Przemyślem a Sanokiem, blisko Marii z Pogórza ;)

      Usuń
    3. Takie to są niewinne przyjemności i psoty psów i kurek.Bez nich byłoby nudno.
      W pięknych okolicach mieszkasz Szary Wilku- przejeżdżaliśmy tamtędy z męzem kilkakrotnie i zachwycalismy się krajobrazami!:-)

      Usuń
  14. No, jedzie się, jedzie i góry, lasy bez końca..nie to co Tatry, kawałek i koniec :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest i na naszym Pogórzu przestrzeń i zieleń. Są stare lasy mieszane i ogromne łaki, widoki pofalowanych delikatnie, wielobarwnych wzgórz. Pięknie jest na całym Podkarpaciu, a tym piękniej, że wciąz jeszcze wiele jest tu miejsc niezdeptanych, cichych, w bezpieczną naturę wrośniętych. Dobrze samotnikom i marzycielom, takim jak ja i mój mąz oraz chyba i Ty Szary Wilku odetchnąć tu od szumu cywilizacji.:-)

      Usuń
    2. Nom, cisza i spokój..i powietrze :)..jednak wiele lasów jest trzebionych przez nadleśnictwa..do miasta nieraz to cała wyprawa :)..nieraz się zapomina, że istnieje jeszcze jakaś cywilizacja :D

      Usuń
    3. No własnie - do miasta nie chce się jeździć a czasem trzeba, niestety. Mamy kupe spraw do załątwienia w Przemyslu a odkładamy ten moment jak wyrwanie zęba!
      U nas tez lasy bardzo wycinają. Mieszkamy tu zaledwie od trzech lat a przez te wycinki krajobraz zmienił się znacznie. Jak tak dalej pójdzie, to co będzie za lat 10?!:-)

      Usuń
    4. Ja też do Przemka od miesiąca się wybieram :)..mam pozapisywane co trzeba kupić, jak będzie kasa :D..wtedy jadę na cały dzień, zabieram Sabę :).tu są Parki Krajobrazowe, to na szczęście nie wycinają wszystkiego w pień, ale i tak 2/3 idzie pod piły..co roku inne rewiry wyznaczają..nikt tu pojedynczych drzew nie szanuje- przeszkadza, to siekierą, albo traktorem przejechać..uważają, że las rośnie po to żeby wycinać..bali się też powstania Turnickiego Parku Narodowego, i cięli co i gdzie się dało, już prawie nie ma co chronić..

      Usuń
    5. Ano właśnie...Człowiek obserwuje bezsilnie takie rzeczy i zalewa go fala goryczy, że tak niszczy się to, co mamy najpiekniejszego - przyrodę.
      Szary Wilku - zapraszamy Cię serdecznie do komentowania nowszych postów!:-)

      Usuń
  15. I trwaj chwilo trwaj jest pięknie.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lektura lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost