piątek, 26 kwietnia 2013

Bajka o bańce mydlanej





   Ulubionym zajęciem Natalki, w taki pochmurny, kwietniowy dzień było robienie baniek mydlanych. Siedziała wtedy na  balkonie i ciepło zawinięta w koc dmuchała i dmuchała. Wówczas przestawała istnieć ta codzienność, która zdumiewała wciąż dziewczynkę swą szarością i obojętnością na wszystko, co proste i piękne. I nie pamiętała wtedy o tym, że tatusia już tak dawno nie ma. Nie myślała wtedy o tym, że mama nawet w Święta nie miała czasu by się z nią pobawić. A może nie umiała już się bawic? Czy każdy dorosły z tego wyrasta? Natalka nie chciała wyrosnąć. Miała swoje tęczowe bajki, które rodziły się w jej głowie wówczas, gdy obserwowała beztroski, lekki lot przecudnych baniek mydlanych.

   Dzisiejsze bańki były cudownie wielobarwne. Sprawił to płyn do mycia naczyń, który Natalka lekko tylko rozcieńczając wodą wlała do zielonego kubeczka. W ustach trzymała rozwidloną na końcu słomkę. I dmuchała, dmuchała, dmuchała. Z wnętrza domu dobiegały odgłosy codziennej krzątaniny. Pachniało kapuśniakiem i ziemniakami. Zaraz mama zawoła na obiad. A tymczasem w każdej bańce był osobny świat. A w tej największej był świat najcudniejszy. Bańkowe królestwo kolorów. Był tam król i królowa i bardzo się kochali. I mieli ogród pełen, kolorowych róż. A między tymi różami przechadzała się dobra wróżka i spełniała wszystkie ich życzenia. Dzisiaj zapragnęli kochać się najmocniej na świecie. Tak bardzo, by ich serca lśniły blaskiem na calutkie tęczowe królestwo. I by wszyscy, widząc to, też byli szczęśliwi. A dobra, kolorowa wróżka spełniła to życzenie.  Wszyscy mieszkańcy królestwa z podziwem patrzyli na blask, dobywający się z komnat zamkowych. 
-Taka miłość zdarza się tylko w cudownych bajkach - szeptali -  A to przecież nie bajka, to nasza rzeczywistość. To nasz tęczowy król i nasza tęczowa królowa!

   Po ogrodzie fruwały najcudowniejsze, ogromne motyle i ważki. Róże pachniały oszałamiająco. Wróżka śpiewała najpiękniejsze, magiczne pieśni. A król i królowa stali na balkonie a ich oczy świeciły jak gwiazdy. Rozmawiali o swojej przyszłości. O tym, że kiedyś będą mieć maleńką, tęczową córeczkę, która stanie się najszczęśliwszą dziewczynką na świecie. I płakali z radości na myśl o tym. A ich łzy sypały się diamentowym deszczem na świeżo rozkwitłe róże.
- I nigdy Cię nie opuszczę - szeptał król - I nigdy Cię nie opuszczę - odpowiadała królowa. Szeptali najcudniej, najczulej, najdelikatniej. Płatki róż opadały wdzięcznie na szmaragdowy trawnik. A wróżka słuchała tego wszystkiego i zapisywała w sercu.

   A potem ta najcudowniejsza, wielka bańka pękła. Natalka patrzyła na smętną kroplę, zwisającą z końca słomki. To była teraz jedyna pozostałość po bajce. Bo bajki to bajki. A bańki to bańki. A Natalka była już dużą dziewczynką. Niestety! 

   -Natalko! Obiad na stole! - zawołała mama. I Natalka odstawiła kubeczek na parapet okienny. Potem leciutko westchnęła i weszła do domu na kapuśniak z ziemniakami...

                                                                                                                    zdjęcie z internetu

                                                    

12 komentarzy:

  1. Jak się fruwa wysoko jest zawsze ryzyko ,
    że wszystko zniknie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lecz mimo to niech skrzydła nigdy nam nie opadają!:-)

      Usuń
  2. ...cudownie ujęłaś tajemniczość bańki mydlanej. Jej koloryt, lekkość z jaką płynie, marzenie jakim pachnie...spojrzałam na świat nieco inaczej...
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba czasem spojrzeć na świat inaczej, chociażby oczami dzieci. I trzeba czasem oderwania od kapuśniakowej rzeczywistości, by odnaleźć radość, kolor, blask, siebie...
      Pozdrowienia zasyłam!:-)

      Usuń
  3. Z rusałek, elfów, dobrych wróżek
    z miejsc
    gdzie spełniają się marzenia

    z zaczarowanych lunaparków
    z wielkich podróży
    aż do Plejad

    z nocy pachnących tajemnicą
    z szaleństw
    co zakwitają wiosną

    z jesiennych tęsknot
    z głupich wzruszeń

    nie pozwól, Boże, mi wyrosnąć ...


    (J.A.Masłowski)



    ...ani z bańki mydlanej
    co w słońcu wiruje
    z płatków wróżenia
    "kocha, lubi, szanuje"?
    z muszli z dna serca
    co szumi jak morze
    wyrosnąć nie pozwól, mój Boże...

    ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pozwól mi czasie
      Oczu zamknąć na nic
      Nie pozwól się udusić
      Pod codziennym kurzem
      Niech nie zapominam
      Nich mam tę odwagę
      I śmiałośc by patrzeć
      W świat - oczami wróżek...

      Usuń
  4. Achemia baniek mydlanych - Maria Pawlikowska-Jasnorzewska


    Ze słomki rozkrajanej na złocistą gwiazdę
    wyrasta pierwsza bańka: biała, mętna, nudna,
    pęcherz, obwisłe wymię, z ciężką dójką z mydła
    która spływa na ziemię w mokrej niknąc plamie,
    po czym jak ptak zasiada na słomce następna:
    zielona i różowa jak zamorska ara,
    dłuży się i ogromna, spłoszona z gałązki,
    drży w powietrzu, aż mydłem pryśnie idąc wniwecz.

    Lecz jeśli ci oddechu starczy na dmuchanie,
    to z ostatków roztworu pozostałych w słomce
    jeszcze jedna wykwitnie - malwowa i złota,
    przekreślona krzyżami platynowych okien.
    I już nic nie wydmuchasz - o ile z ust twoich,
    przedłużonych tą słomką o gwiaździstych wargach,
    nie błyśnie klejnot tęczy, szkiełko chybotliwe,
    laramuszka z Murano, niezdolna do wzlotu,
    i szeptami zachwytu potrącona - zgaśnie,
    w mgnieniu oka skończona... Słomka twoja splunie
    w ślad za nią resztką mydła... nadpłynie wspomnienie
    ...zabawne porównanie... i z nagłym westchnieniem
    w wodzie z mydłem zanurzysz słomkę po raz drugi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo delikatność i magia tej ostatnim wysileniem wydmuchanej bańki jest odpowiedzią na najskrytsze marzenia. Jest nieoczekiwaną nadzieją na cudownie podniebny lot. To nic, że żywot baniek jest krótki - są jak myśl radosna, przelotna i zwiewna jak motyl. Są jak promień słonca po burzy i jak usmiech po płaczu. Odpływają, lecz wspomnienie ich dobra i piękna zostaje w oczach i w sercu.Są sennym, niewyraźnym wspomnieniem i zwiasunem wiedzy, że jest jeszcze coś ponadto...

      Usuń
  5. No tak to jest ...
    Być może, kiedyś kiedyś, będzie wspominać kapuśniak z ziemniakami u mamy, jak najpiękniejszą bajkę? Zmieniają się obrazy marzeń w naszych bańkach, w ciągu życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak może być...Pewne rzeczy umiemy docenić dopiero po czasie.Z pewnych baniek wyrastamy, inne dmuchamy na nowo, a wspomnienia z dziecinstwa są często najpiękniejszą i najtrwalszą bańką...

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieśni pieśń piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost