niedziela, 22 czerwca 2025

Rozdwojenie...

 




   Niedziela...Poranek. Cudowny bo słoneczny, ale jeszcze nie gorący. Pogodny, uśmiechnięty i optymistyczny bo letni, kolorowy i pachnący. Człowiek wstaje i się cieszy, że tak pięknie jest na świecie. Trwa pełnia kwitnienia krzewów białego jak śnieg żylistka, żółtych jak słoneczka wiesiołków, puszystych, różowych tawuł. I chciałby by trwało to zawsze. Ten nastrój, to piękno, ta błogość i harmonia wnętrza z zewnętrzem. Ten zapach popijanej powoli kawy łączący się delikatnie z aromatem skoszonej wczoraj trawy, smakiem zrywanych spod płotu dojrzałych poziomek, z wonią wciąż kwitnącego ligustru i róż...






   Niestety, wkrótce uśmiech rzednie a serce zaczyna trzepotać z niepokoju. Wystarczyło włączyć wiadomości w necie, by dowiedzieć się, że nie tylko, iż nadal źle się dzieje na świecie, ale to zło nabiera dodatkowego rozmachu i przyśpieszenia. W oczy biją ogromne nagłówki na wszystkich portalach informacyjnych. Ameryka zaatakowała Iran. Do wczoraj była jeszcze nadzieja, że to się nie stanie.




   Ale się stało i nikt nie jest w stanie przewidzieć, co będzie działo się dalej. Czy ta wojna eskaluje w stronę totalnej wojny, czy jakimś cudem wszystko się zredukuje i wyciszy? Kto jeszcze włączy się do tego konfliktu? I co z tego wyniknie?




   Powinnam się już przyzwyczaić do złych wiadomości. Powinnam nie przejmować się tym wszystkim a po prostu cieszyć swoim małym, póki co spokojnym jeszcze światem. Nie powinnam myśleć o tym, co tam, ale wręcz przeciwnie – o tym, co tu. I staram się. I nawet mi to nieźle wychodzi, gdy robię śniadanie, spaceruję po ogrodzie, gdy wącham kwiaty, gdy głaszczę podskakujące mi do rąk psy. A jednak w sercu wciąż czai się cierń. Przypomnienie, że gdzieś tam w dalekim Iranie ludzie nie mogą cieszyć się pięknem swoich ogrodów. Że przepadły gdzieś ich błogie, radosne poranki z niespiesznie pitą kawą, ze zwyczajnymi pogawędkami o pogodzie. I nie wiadomo, jak wiele z tych zielonych, perskich rajów przetrwa ten czas chaosu i zniszczenia. Ile ludzi ocaleje...Ludzi takich jak ja, Ty, my...





   Mógłby ktoś zapytać – czemu tak bardzo obchodzi mnie ten Iran? Czy nie przesadzam? Czy niepotrzebnie nie dramatyzuję? Przecież to tak daleko od nas. Przecież ta wojna nie ma i na pewno nie będzie mieć z nami nic wspólnego. A mnie obchodzi, bo to ludzie tacy jak my. I oni i ci w Strefie Gazy. Cierpią, boją się, giną, nie wiedzą co będzie jutro, czy w ogóle jakieś jutro nastanie. A co u nas? Cóż, wcale nie jest pewne, że ta wojna i nas nie zacznie dotyczyć. Podobnie myśleli przecież ludzie w sierpniu 1939 roku. A i lato było wówczas przepiękne, a kina wprost pękały w szwach...Ludzie spragnieni byli rozrywki, zwyczajności i ...zapomnienia.




   A wracając do chwili obecnej. Z jednej strony mamy konflikt na Ukrainie, do którego większość z nas zdążyła się już przyzwyczaić a nawet znieczulić na niego. Z drugiej mamy bezwzględnie niszczoną Strefę Gazy i Iran. Czy i do tego się przyzwyczaimy? Być może żeby nie oszaleć i nie dać sobie zabrać odrobiny normalności rzeczywiście odwrócimy się od złych wiadomości i będziemy żyć swoim zwyczajnym życiem. Bo tak, każda chwila jest bezcenna. Bo jedno mamy życie i trzeba się cieszyć tym, co jest, póki jest. A tamtym i tak nie pomożemy...I może najlepiej odciąć się od Internetu, telewizji, gazet, rozmów na polityczne tematy...Skupić się na tym co dobre, beztroskie i niezmienne. I przez moment może się to nam nawet uda. Jest czym zająć myśli i ciało. Jest się czym podniecać. Jest na co czekać. Wszak to dla nas tyle wspaniałych filmów na platformach streamingowych, koncertów plenerowych, lokalnych atrakcji wyrastających jak grzyby po deszczu. Buduje się kolejne, monstrualne wręcz parki rozrywki. W lokalnej polityce wybuchają nowe, wesołe wojenki i śmieszne spory. A młode ziemniaki z koperkiem są takie pyszne...




   Trwać będzie dziwne rozdwojenie. Tutaj cudowne lato, bujne zielenie, tętniące życiem pola i łąki, wokół  wszystkie barwy tęczy. Tutaj kawałek prostego szczęścia...A tam, w tym samym czasie smutek, rozpacz, zło, lęk...I wszystko to jednocześnie w dziwnym zespoleniu i rozdwojeniu jednocześnie...W słodko-gorzkim smaku. Wszak zawsze tak było, tak jest i będzie. Na cóż więc wielkie słowa...?






   I jeszcze jedno przychodzi mi do głowy...Przecież wcale nie musi się toczyć żadna straszna wojna na świecie, by w danym czasie nie dotykały nas osobiste dramaty. Nasze własne, domowe konflikty i odzywające się stale problemy. Nasze choroby i śmierci. Nasze noce pełne strachu i bólu o los naszych bliskich. Codzienne, prywatne początki i końce świata...




   A życie toczy się dalej. Wszystko dookoła trwa w zwyczajnej jak na tą porę kolorystyce. Lato, lato wszędzie. No i róże kwitną jak gdyby nigdy nic...



5 komentarzy:

  1. Olu, zeby uscislic : najpierw Izrael zaatakowal Iran, a ze Izrael jest jakby przedluzonym ramieniem USA , swojego rodzica, wiec wiadomo bylo, ze rodzic dziecku " pomoze". I pomogl. Byc moze nawet dziecku kazal zaczac jako pierwszemu . Czym ta pomoc moze sie skonczyc dla swiata i dla nas wszystkich trudno przewidziec, ale grono sojusznikow jednej i drugiej strony juz obraduje. Od nich zaleza losy Europy i Swiata, i nasze, te malutkie losy nas i naszych rodzin, ktore nie chca wojny, nie chca brac w tym udzialu, a sa sila w nia wciagane. Stany Zjednoczone nie moga zyc i funkcjonowac bez wojny. Ich gospodarka i dolar na tym sie opiera . Od zakonczenia II wojny ilez to razy zaprowadzali " demokracje" w innych krajach? Ich historia to jedna niekonczaca sie wojna, ale poeod, pretekst jest zawsze ten sam: walcza o wolnosc! O demokracje! Really? Od poczatku bylam dosc sceptycznie nastawiona do Trumpa i do tego, ze bedzie on " zbawicielem" Ameryki, wlasnie poprzez jego scisle zwiazki z Izraelem i wielka farmacja. Wydawalo mi sie, gra dobrego wujka , a de facto gra do tej samej bramki co jego " rywale". No niestety. Jest tak jak w kazdym zachodnim kraju, niby dwie opozycjne partie, a to dwa skrzydla tego samego ptaszyska. Jakze pieknie opisalas to lato , ale co ono przyniesie ? Razem z Toba zadaje sobie to pytanie 😢 I dziekuje ze jestes Olu 😘Kitty

    OdpowiedzUsuń
  2. Olenka, piękny masz ogród, podziwiam i masz lato, ale nie wszędzie jest lato, bo ja mam zimę i naprawdę jest zimno.
    Inaczej widzę to co dzieje się na Bliskim Wschodzie, inaczej też widzę wojnę która rozpoczęli terrorysci 7 października 2023 a sponsorem tego makabrycznego ataku był Iran. No i od wielu lat głoszą że Izrael musi zniknąć.
    Dlatego popieram decyzje prezydenta Trumpa o zbombardowaniu irańskich obiektów nuklearnych (nie nazywałabym tego włączaniem się do wojny). No i ta decyzja to była ostateczność.
    USA jest jedynym sojusznikiem Izraela, który ma odpowiedni sprzęt wojskowy do zniszczenia podziemnych bunkrów nuklearnych. Zanim podjęli decyzje o tym ataku, Trump bardzo jasno wyraził chęć zawarcia porozumienia z Iranem, ale Iran zdecydowanie pokazał że nie ma negocjacji. W takiej sytuacji Trump musial działać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa, polecam ci obejrzec , wyszukac mapke z 1947 roku , jak wygladalo wtedy panstwo Izreal utworzone przy udziale USA i UN. I jak sie zmienialy jego granice - to najlepiej obrazuje jak " biedny" Izreal wchlonal, zagrabil i sila odbieral ziemie Palestynczykom i do jakich granic sprowadzil ich ziemie. Naprawde poszukaj , mozna doznac szoku. I wtedy dopiero rozumie sie tragiczby los jak spotkal tych ludzi z rak Izreaelczykow, jak zostali tepieni, wysiedlani i zabijani , i trwa to nieprzerwanie od 47 roku. Czy pamietasz moze jak zagrabiana byla ziemia polska, rozparcelowana na trzech zaborcow i ile lat Polacy walczyli o jej odzyskanie? No to wlasnie probuja robic Palestynczycy , a pazdziernik 2023 to ostatnie ich podrygi i wolabie o pomoc, chociaz Hamas wydaje sie bardziej dzialac na szkode Palestyny niz rzeczywiscie jej bronic. To co sie tam dzieje to jawne ludobojstwo na oczach calego swiata - a przy tym wszystkim jeszcze Izreal robi z siebie , oprawcy - ofiare . Poszukaj tych mapek, to ci zobrazuje ile ziemi I. zagarnal i ilu ludzi stamtad zniknelo. Kitty

      Usuń
    2. Kitty, masz racje, są mapy, są opisy i ja wiem co działo się na tych ziemiach, ale mój komentarz nie dotyczy konfliktu Izrael-Palestyńczycy, tylko broni nuklearnej w rękach Iranu.

      Usuń
    3. Tak Teresa, rozumiem, tylko ze widzisz. UK tez Toni B-liar wciagnal do wojny z Irakiem, bo ponoc Hussain mial bron nuklearna i trzeba go bylo napasc i zniszczyc. Okazalo sie, ze nie mial... Ilu zginelo zolnierzy amerykanskich, brytyjskich i ilu niewinnych Irakczykow, aby ktos mogl sobie przeprowadzic swoja wojne na zyczenie? Rosja tez ma bron nuklearna, ale nikomu nie przyszlo ( na razie) do glowy aby tak ot , wypuscic sobie na nia rakiety ... To jest takie przeciaganie liny : Izreal grozi Iranowi, Iran Izrealowi - ale jednak to Iran zostal napadniety. Panstwo , ktore zaczyna wojne jest agresorem, no niestety. Oby tylko ten konflikt nie rozlal sie dalej, bo wiesz, ze z tego moze sie rozpetac cos nie do poskromienia. Nawet nie wlaczam telewizora, bo te gadajace madre glowy przyprawiaja mnie o mdlosci. Zaden z tych politycznych " ekspertow" nie pojdzie oddac zycia , a cudzym tak latwo sie szafuje. Smutne to bardzo. Staram sie zachowac bezstronnosc, ale ciezko mi to idzie. Kitty😢

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni absurd afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka cywilizacja czarny bez czarny humor czas czekolada czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolęda kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos koszenie kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lektura lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum róże rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słodycze słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg śpiew środowisko świat światło świeta święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiadomości wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wieża wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wybory wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw wzruszenie zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost