wtorek, 17 czerwca 2025

Nadmiar dobry, nadmiar zły...

 




   Bujność upragniona i wyczekana, bujność niepowstrzymana, napierająca zewsząd i zawłaszczająca każdą przestrzeń, upiększająca ją i odmieniająca błyskawicznie i czarodziejsko...A z drugiej strony trudny do ogarnięcia, nieomal przerażający nadmiar pchającej się do życia roślinności, władającej każdym skrawkiem przestrzeni Jakoś ją trzeba w tym tryumfalnym pochodzie poskramiać przycinaniem, pieleniem, koszeniem, co też w miarę sił staramy się robić. Ale nie narzekamy na to, choć wiadomo z roku na rok coraz mniej mamy sił. 





   Jednakże ogród obdarza nas co dzień tak ogromnym bogactwem zieleni, barw i zapachów, iż skwapliwie wybaczamy mu to zawłaszczanie. Przecież trudno się tym wszystkim nie zachwycać, nie dać porwać, zdumieć i oszołomić. No bo gdzie się człowiek nie ruszy, tam co innego kwitnie albo do kwitnienia się szykuje. A przy tym tak oszałamiające wonie wydziela, że aż w głowie się od tych aromatów kręci. No bo tu jaśmin roztacza swój pachnący urok, tam ligustr otacza głębokim, nieco mdłym zapachem, obok róża na róży i różą pogania, z boku dołącza do tego ostry zapach czarnego bzu a wszystko to dodatkowo spowite jest najcudniejszą, moim zdaniem, wonią. Wonią ściętej niedawno trawy, wysychającej na słońcu i zamieniającej się powoli w siano. Jednak aby ów bajeczny, ni to arbuzowy, ni to waniliowy, trawiasty aromat mógł się pojawić i otulić człowieka swą czarodziejską mocą, należy zabrać się za koszenie. A że rośnie owa trawa na gwałt, bo pogoda sprzyja, to i kosić trzeba niemalże co tydzień.



   Ale ogród wielki. Właściwie, to zmęczyć się można od samego przemierzenia go wzdłuż i wszerz. Dlatego i koszenie z roku na rok coraz większym stawało się dla nas wyzwaniem. Wykoszenie trawnika zwyczajną kosiarką oraz towarzyszącą jej podkaszarką spalinową albo elektryczną do niedawna zajmowało obojgu nam niemal cały dzień. A podczas upałów stawało się istną udręką. Jednak trawy nie obchodziło nigdy czy mamy siły na zmierzenie się z nią czy też nie. Po prostu rosła, gdyż rzeczą trawy jest rosnąć a rzeczą ogrodnika jako tako starać się kontrolować ów szalony porost. Bo gdyby się we właściwym momencie jej nie skróciło, wówczas wzięłaby we władanie wszystko. Zarosłaby tak wysoko, że brodzilibyśmy w niej po kolana a może i po pas. A wraz z nią wystrzeliłyby pod niebiosa pokrzywy, koniczyny, lebiody, mlecze, kurdybanki i wszelkie inne zielska. I może byłoby pięknie, tajemniczo i dziko, ale nie byłoby widać nic innego, bo gęsta, zielona kurtyna zakryłaby całkiem ogród. Tak było właśnie wiele lat temu, gdy pierwszy raz obejrzeliśmy nasze przyszłe włości. Niewykoszony ogród był niczym pełna sekretów nieprzebyta dżungla. I potrzeba było kilku tygodni byśmy pracując ramię w ramię przy użyciu starych kos, sierpów, maczet , pił oraz podkaszarek spalinowych dali radę uporać się z tym nadmiarem wszechobecnej, ogromnej zieleni.






   Dlatego w tym roku podjęliśmy decyzję o zakupie traktorka koszącego. Udało nam się znaleźć w ogłoszeniach dość tani, używany traktorek i odtąd pomykamy na nim po ogrodzie, nie męcząc się już tak bardzo jak wprzódy. To znaczy – nogi się nie męczą, bo człowiek siedzi sobie w miarę wygodnie jak jakieś panisko i tylko kierować musi sprawnie, żeby nie najechać na to, na co nie powinien. A to nie jest wcale takie łatwe, bo omijać trzeba drzewka, krzewy, rabatki i kwietniczki, których z roku na rok w ogrodzie przybywa, a które tworzą dla traktorka istny tor przeszkód. 



   Ale cóż! Chciało się kwiateczków, krzaczków i owoców wszelakich, co roku się nowe dosadzało i siało, to się teraz ma za swoje! I trzeba sobie jakoś z tymi slalomami po ogrodzie radzić. Tylko od tego kręcenia kierownicą ręce bardzo bolą, no i skupiać się cały czas mocno trzeba, żeby w coś nie wjechać, nie zniszczyć. Dlatego też póki nie dojdziemy do wprawy, pomagamy sobie z Cezarym w tej jeździe, podpowiadając wzajemnie, podprowadzając ostrożnie do jakichś wyjątkowo trudnych miejsc, no i opróżniając razem ogromny kosz na ściętą trawę i wrzucając ją do kompostownika. Bo samemu by się tego kosza nie uniosło – tyle kilogramów trawy zbiera po kilku rundkach między rabatkami. Stara kosiarka spalinowa też zbierała dużo trawiastej sieczki do zamontowanego przy niej pojemnika, ale był on mały i łatwy do opróżnienia. No i była dużo precyzyjniejsza w koszeniu. Dało się nią wjechać wszędzie, w przeciwieństwie do od niedawna używanego traktorka. Ale cóż. Zawsze jest coś za coś.



   Jednak ogarniamy to jakoś i cieszymy się, że koszenie nie jest już dla nas takim koszmarem jak kiedyś. Do tego po koszeniu mamy nagrodę w postaci owej urody ogrodu oraz tego zapachu, który nie ma sobie równych. Mamy uczucie bycia w swoim swojskim, dobrze znanym i przewidywalnym oraz przyjaznym, choć wymagającym mnóstwo pracy królestwie. No i dumamy sobie, iż przecież jakby się traktorek popsuł, to zawsze można wrócić do zwyczajnej kosiarki spalinowej odpoczywającej teraz sobie cichutko w budynku gospodarczym. Albo i do tak starodawnych narzędzi jak kosa i sierp, gdyby benzyny czy prądu zabrakło, co we współczesnym, pełnym zagrożeń i dziwności świecie zdarzyć się wszak może.



   Choć wtedy będzie z tym pewnie trochę tak, jakby człowiek nauczywszy się używać nowoczesnego smartfona musiał nagle wrócić do używania telefonu starego typu. I z jednego i z drugiego można dzwonić, ale to już nie to samo...Chociaż te stare telefony miały swoje niezaprzeczalne zalety. Np. takie, że nie podsłuchiwały, nie podglądały swych właścicieli. A te nowe? Kto wie, co w nich tam tak naprawdę jest i kto może zrobić użytek z ich sekretnych funkcji? Wczoraj np. z samego rana pijąc kawę usiadłam przy kuchennym stole, na którym smartfon leżał sobie spokojnie w uśpieniu całą noc. A gdy po chwili do kuchni wszedł Cezary i odezwałam się do niego komentując wieczorny koncert w Opolu, nagle smartfon o nic nie pytany samoistnie przemówił. Z dużą pewnością siebie, głośno i składnie odezwał się na temat piosenek z owego koncertu. Był niczym pełnoprawny uczestnik rozmowy, niby człowiek, który ma takie same prawo do zabierania głosu jak każdy inny...Aż mróz przeszedł mi po krzyżu...Sztuczna inteligencja coraz śmielej sobie poczyna. Bezczelnie wciska się wszędzie. Jej nadmiar niepokoi, przestrasza i budzi mnóstwo pytań o przyszłość. Czuję się w jej obliczu coraz bardziej bezradna...



   Ech, ta nowoczesność w domu i w ogrodzie. Dobra i niedobra zarazem. Ale w pędzie ku nowoczesności i ułatwieniom codziennego życia sami sobie ten los zgotowaliśmy. I mamy, co mamy...A co mieć będziemy? Czas pokaże, bo teraz trudne jest to do przewidzenia, tak szybko wszystko ulega zmianom. Nie zawsze na lepsze. A co stanie się z nami, ludźmi? Chyba pozostanie nam tylko dopasować się do tego, co narzuci nam owa przyszłość, bo zdaje się, że coraz mniej będziemy mieli do powiedzenia, w przeciwieństwie do sztucznej inteligencji...Miejmy nadzieję, że chociaż ogrody przetrwają . I będzie można jak dawniej wejść z tę wszechogarniającą. Pełną życia zieleń. Aby się nią zachwycić, aby się nią otulić a jednocześnie trochę też przerazić, aby wziąć się znowu do roboty i poczuć, że coś jeszcze od nas zależy...




35 komentarzy:

  1. Piękny macie ogród, I jak u nas się mówi, wszyscy widzą piękne kwiaty, ale mało kto sapki w ręce 😉
    Miałam też taki ogród, głównie trawę. Zrozumiałam, co mój tato miał na myśli, trzymając kwiatki i rabatki w ryzach, i nie na ścieżkach kosiarki. To jest naprawdę męczące, omijać, uważać, aby nie skaleczyć drzewka... dlatego najchętniej kosił sam, a ja potem też negowałam obcych "ogrodników", wolałam sama kosić, normalną kosiarką.
    Bieganie z nożycami ogrodowymi i przycinanie brzegów, dookoła czegoś, też moje krzyże jeszcze znają... 😅
    Ale opłaciło się. Kilka lat temu sprzedałam pół ogrodu, i miałam w końcu ogródek, w którym praca dosyć szybko była skończona, i mogłam się nim napawać, to było mi ważne. Teraz mamy tutaj też mały ogródek, trochę kwiatów, rabatka, krzewy przed domem, ten ogród jest mojego męża, on się nim zajmuje, ja jedynie właśnie te nożyce czasami, I coś podleje.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, Lucy! Tylko osoba, która sama kosiła potrafi zrozumieć trudy koszenia. To, co z boku wygląda na proste i niemęczące zazwyczaj wcale takie nie jest. No, ale tu trzeba przekonać sie samemu....
      Oj, znam i ja to przycinanie nożycami albo inszym ustrojstwem - w pochyleniu albo na kolanach. Trawa rośnie wszędzie i póki ciepła pora trwa trzeba ją przycinać albo i wyrywać, gdy zechce jej sie rosnąc tam, gdzie nie trzeba. Tym niemniej zielony trawnik sam w sobie jest piękny. A chodzenie boso po tym szmaragdowym dywanie to czysta rozkosz...
      Pozdrowienia serdeczne Ci zasyłam i wielu radosci w Twym obecnym ogródku!:-))

      Usuń
    2. Ja zdecydowanie wolę rabaty z kwiatami, krzewami niż łąkę, bo my mamy łąkę , nie trawnik i wolę plewić te moje kwiatki, niż naokoło kosić trawę./ patrz poprawiać po kosiarkowym kosiarzu/.

      Usuń
    3. Obserwuję czasami takich kosiarkowych kosiarzy w moim miasteczku. I wiesz co? ..Podziwiam ich umiejętności, ich precyzję koszenia, bo oni właśnie takimi traktorkami koszą a robią to tak sprawnie, jakby robili to od dziecka. Mnie jeszcze daleko do tego poziomu!:-)

      Usuń
  2. Chętnie obejrzałabym z lotu ptaka. Wyobrażam sobie, że ładnie to wszystko wygląda, nie jak nieraz widzę takie pod sznurek planowane. To tak jak z ludźmi jedni sztywni jak ja nazywam nowobogaccy, a inni fajni luźni dobro z oczu im patrzy. Uśmiechną się zażartują, a przecież mogą mieć swoje problemy, lub udane chwile ale nie afiszują się tak na siłę. Praca w "zagrodzie" ogródkowej potrafi zmęczyć. Jednak myślę, że odwdzięcza się z nadmiarem. Najważniejsze mieć serce i ręce gotowe do takich prac. Pozdrawiam serdecznie i cieszę się, że tak fajnie wspólnie pracujecie a potem wspólnie no i z 12 łapkami trzema mordkami odpoczywacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z lotu ptaka, powiadasz? Przydałby sie dron...Tylko jego obsługa wcale nie jest tak prosta, jak sie wydaje. Kiedyś mieliśmy drona, który poleciał do lasu i już nie wrócił. Przepadł jak kamień w wodę. Po kilku miesiacach sąsiad przypadkiem znalazł go w krzakach z drogiej strony lasu. Dron do niczego sie już nie nadawał.
      Praca w ogrodzie potrafi zmeczyć, ale daje też dużo satysfakcji, radosci i spokoju. Daje moznośc oderwania się od niepokojów świata, a to bardzo ważne w obecnych czasach.
      Pozdrawiamy Cię serdecznie, Olu i za dobre słowo dziekujemy!:-))

      Usuń
  3. Olu, ogrod cudny, ale rozumiem co to znaczy, ze z roku na rok ciezej :)) Zakup traktorka to swietny pomysl 👏 Widze, ile macie do ogarniecia , ogrom. Cudny ogrom. A co do telefonu , na youtubie sa filmiki , pt. jak wylaczyc sledzenie w telefonie " typ taki a taki", szybko mozna sprawdzic jak to zablokowac w ustawieniach. Teraz to nie jest tylko jedno miejsce, jest ich kilka albo i wiecej.Zablokowanie jednego nie wyklucza innego. Wczoraj wlasnie dowiedzialam sie o tzw. extensions, aplikacjach , ktore cichcem w tle twego telefonu sledza twoje transakcje w internecie , i np. koduja hasla i dostep do nich. Moze to byc bank, sklep internetowy, cokolwiek. Przerazajace! Telefon to jedno, a wiesz , ze nas podsluchuje tez telewizor? Robia sie same jakies update'y , a np. po rozmowie na jakis temat nagle widze filmy o tej tematyce na youtube. Cokolwiek by to nie bylo. Gorzej, ze czasem tylko mysle o czyms, a filmik tez sie pojawia 🤣i wcale nie zartuje! Kitty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Traktorek jest dobrym wyjściem w naszej sytuacji., bo ogród z każdym rokiem wydaje się naszym nogom coraz większy!:-) I myślę, że z czasem obsługa traktorka będzie coraz łatwiejsza.
      I my blokujemy w telefonie podejrzane funkcje i aplikacje, ale często wyskakuje cos nowego, niespodziewanego. I człowiek czuje się jakby wciaz musiał od nowa poskramiać tą strzygę, co sie wewnatrz niego zalęgła! A co do podsłuchiwania przez TV, też mam podobne odczucia...Gdzie my żyjemy?! Toż to jakaś paranoja i Orwell! I tylko ogród nadal jest ostoją normalnosci.
      Ściskam Cię mocno, Kitty!:-)*

      Usuń
    2. Ciebie tez Olu sciskam mocno 💝Kitty

      Usuń
    3. Dziękuję! I kolejnego dnia też zasyłam uściski!:-)♥

      Usuń
  4. Zazdroszczę wszystkim, którzy mają ogród. Wielu posiadaczy ogrodów miało gdzie spacerować w lockdownie, nie to co my, w blokach...
    Kiedy tylko mogę korzystam z tego dobrodziejstwa, u znajomych lub syna.
    Kosiarka na ten areał konieczna, bo nogi można schodzić.
    Tym telefonem to mnie zadziwiłaś, jeszcze nie zdarzyło mi się cos podobnego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, w tamtych czasach ogród dawał kawałęk wolności i normalnosci. Nadal daje.
      Cuda niewidy dzieją sie ludziom z telefonami. Przyzwyczajają nas powoli do totalnej kontroli i inwigilacji. Dziwnych czasów dożyłyśmy, Jotko...

      Usuń
  5. Bajeczna ta wszędobylska zieleń Olu. U nas też całe osiedle tonie w zieleni. Jeszcze niedawno przycinane krzewy do wysokości 30 cm, a już tak wybujały i tak się rozrosły, że jest jak w buszu. Do tego jeszcze nie koszone trawniki zamieniły się w łąki pełne wysokich traw, ziół i kwiatów różnistych. Kwitnie to wszystko i pachnie aż dech zapiera.
    Co do dziwnych zachowań smartfona też mi się czasami przydarzają podobne jak u Ciebie i u Kitty. Dlatego usunęłam i wyłączyłam niepotrzebne apki, ale i tak często wracam na jakiś czas do klawiszowej komóreczki, bo wtedy mam uczucie, że to ja nad telefonem panuję, a nie on nade mną😵‍💫
    Pamiętam to koszenie trawy w ogrodzie ojca. Najpierw kosiarka, potem podkaszanie kosą, oj, było pracowicie! Taki traktorek kosiarka to naprawdę wybawienie 🥳
    Pięknie tam u Was! Szmaragdowo 😉
    Uściski ślę. Hanka C. 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu, ja juz nie umialabym obslugiwac guzikowej komoreczki. Mam taka sluzbowa, zapomniana, i jak raz ktos zadzwonil , to ile mnie kosztowalo, zeby oddzwonic , nie masz pojecia:)) Komoreczka pokrecona niezle :)) A pamietam jak dostalam do reki pierwszego iphona, ile sie nazloscilam, jak ja go nie lubilam , z niczym nie moglam dojsc do ladu, napisanie smsa to byl koszmar:) Jak to mozliwe, ze prawie nie pamietam czasow przed iphonem - faktem jest, ze i malpke mozna by go nauczyc 🙊Kitty

      Usuń
    2. Kitty, nie mam problemu z obsługą urządzeń mniej czy bardziej skomplikowanych, to taki rodzinny talent 😀 Wszyscy dość szybko zawsze ogarnialiśmy wszelkie urządzenia. Gorzej z elektroniką, bo jej jakoś podskórnie nie lubię. Ale kiedy wracam do telefonu klawiszowego, to muszę pilnować smartfonowych nawyków ciapania paluchami po ekranie itp., ale to tylko parę chwil.
      Hanka C.

      Usuń
    3. Haniu! Wolałabym co dnia od świtu do wieczora kosić, niż przez chwilę użerać sie ze wścibską sztuczną inteligencją albo czytać kolejne ponure wiadomosci ze świata! Ale nie ma takiego wyboru, niestety. Dlatego w ciepłych miesiacach jak najwiecej czasu spedza się w ogrodzie. Tam jest kawałek normalności i prawdziwości.
      Nie mamy niestety żadnego starego aparatu telefonicznego, a gdybysmy mieli pewnie bysmy używali w takiej jak teraz sytuacji.
      Fajnie, że na Twoim osiedlu jest tak zielono i łąkowo. Nareszcie włodarze zrozumieli, że to nie beton jest najważniejszy, ale zieleń, kwiaty i owady. Da sie żyć i cieszyć życiem!
      Pozdrawiam Cie ciepło z mojego zielonego zakatka na ziemi!:-))

      Usuń
    4. Haniu, Kitty! Ja nie mam żadnych talentów technicznych a tym bardziej elektronicznych. Tym w naszym domu zajmuje sie Cezary. Bez niego żyłabym pewnie niczym w epoce kamienia łupanego!:-))

      Usuń
  6. Piękny ogród pokazujesz, właśnie taki jak lubię. I taki zadbany. A traktorek pomocny bardzo i jestem przekonana że szybko opanujecie operowanie nim. Gorzej że sztuczna inteligencja, ani trochę nie chce mieć z nią do czynienia, podobno może być pożyteczna, ale ja staram się trzymać z daleka od niej i niech ona też mnie nie tyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Tereso. Dbamy o ten ogród, bo daje nam to radośc i satysfakcje. Daje też możliwosc ruchu, a to jest ważne, gdy człowiek chce jako tako jeszcze w zdrowiu funkcjonować, nie zestarzeć sie tak szybko.
      A sztuczna inteligencja, choć pewnie ma jakieś zalety, mnie zdaje się niczym bomba z opóźnionym zapłonem.Ona jeszcze nam wszystkim pokaże, na co ja naprawdę stać!
      Uściski serdeczne Ci zasyłam!:-)

      Usuń
  7. O to, to, Olu, sił coraz mniej, a przyroda nie zważa na to:-) dlatego też również zakupiliśmy używany traktorek jeszcze zimą, mąż pomyka po sadzie, a ja dokaszam kosą spalinową to, co zostało. No i mam jeszcze swoją część przed chatką, gdzie męża nie puszczam, bo dla niego to wszystko pokrzywy:-) ale jest co kosić, ponad 40 arów, które przedtem obrabialiśmy ręcznie, a pot litrami ściekał po plecach. Prześliczne róże, podziwiam również mijane ogrody, kaskady kwiatów, dobry rok dla róż, a także wcześniej azalii i rododendronów, słońce tak szybko nie spaliło. Gdyby przestały działać telefony i mapy w nich, posiadam jeszcze papierowe mapy:-) to na stwierdzenie pewnego wojskowego, że w razie zagrożenia nie działałoby nic i mielibyśmy uciekać, ale dokąd, skoro nie ma mapy w głowie; oby nigdy do tego nie doszło. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario, dodam jeszcze , ze do mapy przydalby sie kompas. Oby nie byl potrzebny 🤞Kitty

      Usuń
    2. Mam, kompas również, Maria.

      Usuń
    3. Marysiu! Mamy podobne areały i w podobnym jesteśmy wieku a wieć nie dziwi mnie to, że postępujemy podobnie. Jakos trzeba sobie radzić, zwłaszcza że człowiek coraz starszy i słabszy sie robi.
      Tak, to rok róż. W zeszłym roku były marne a w tym roku bujne i zdrowe.Napatrzeć sie nie mogę!
      My też mamy mapy papierowe oraz atlasy. Ale z tym uciekaniem, to sama nie wiem, czy to ma sens. Jeśli będzie nam cos groziło, to chyba wszędzie. Wiadomo, co mam na myśli. A wałęsać sie po lasach z plecakiem i kompasem bez dachu nad głową i bez celu oraz nadziei, to w ogóle jakaś abstrakcja i paranoja. Lepiej już chyba w razie czego zostać w domu...
      Pozdrawiam Cię serdecznie, Marysiu i wszystkim nam spokoju życzę!***

      Usuń
    4. Tez tak mysle Olu:) Niewykluczone , ze komus zalezy, abysmy zastraszeni opuszczali nasze domy ...i zrobili miejsce dla innych. Tylko dokad czlowiek ma " uciekac" skoro wszedzie to samo ? Na Grenlandie? Moze w Himalaje? Mnie najbardziej zasmuca, ze jedno panstwo moze sobie ot tak po prostu zaatakowac i zestrzelic rakiety nad drugim, a potem robic z siebie ofiare , ktora musi sie " bronic", przy pelnym poklasku miedzynarodowym. No , ale majac " dobrego wujka" jako patrona od zalatwiania spraw wszelkich moze sobie na to pozwolic. I niewazne, ze przy tym wciagnie w niechciany, nieswoj i nieuzasadniony konflikt dziesiatki innych krajow i niewinnych ludzi. Co tam. Wazne, ze oni osiagna to co chca. Kitty

      Usuń
    5. Otóz to, Kitty! Wszystko to podejrzane, naciągane, dziwaczne. Mamy sie bać i całkiem zgłupieć od tego strachu. Łatwiej rządzić takim zestrachanym, ogłupiałym i potulnym społeczeństwem.

      Usuń
    6. Olu, obejrzalam wlasnie pare filmow z " wPolsce24" z ostatnich paru dni , i to jest przerazajace! Dwoch nagich Etoopczykow biegajacych nago po Lublinie, dyrektor Domu Dziecka w Skierniewicach zmuszona przyjac fale migrantow ( co zrobili z dziecmi ? ), a na koniec tragiczny napad na mloda kobiete wracajaca wieczorem z pracy w Toruniu , ktora zostala zgwalcona i skatowana przez Wenezuelczyka , ktory na koniec wbil jej w oko srubokret. Dramat 😱! Ona w stanie krytycznym w szpitalu. Tylko zbiorowa akcja i mobilizacja i wdrozenie samoobrony moze tu cos pomoc. Temu nie mozna pozwolic aby sie rozlalo na caly kraj . 🙏🏻🙏🏻🙏🏻Kitty

      Usuń
    7. Też oglądałam te wiadomości. Koszmar. W Polsce robi sie niebezpiecznie. Polska sie zmienia. Nikt tego nie powstrzymuje. Jakby tak właśnie miało być...

      Usuń
  8. Super pomocnik na taką ilość piękna 🙂
    Ale ci się odezwał, śmiać się czy wściec...
    Mam prawie pewność, że znają nasze myśli 🤔
    Pozdrawiam Cię serdecznie 💞

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby nam sie ten super pomocnik jak najdłużej dobrze spisywał bez żadnych awarii.
      Odezwał sie ten telefon ni z gruszki ni z pietruszki. I zdenerwował mnie tym bardzo. Poczułam sie inwigilowana we własnym domu. To gdzie mam sie czuć bezpiecznie?
      Dobrego weekendu, Basiu!:-)*

      Usuń
  9. Witaj znowu Olgo :) aż milo do Ciebie zawitać. Tyle tu zielonosci i róż. Kocham i zielony kolor i róże. Często sama sobie kupuje różyczki i wkładam do wazonu. Uwielbiam świeżość zieleni. Piekne fotki. Widać że dbasz o otoczenie wokół domu. Normalnie chylę czoła Kochana. Masz rację co do tych starych telefonów. Były przede wszystkim bezpieczniejsze. Teraz ta cała sztuczna inteligencja podaje się za piosenkarzy i wyłudza od ludzi pieniądze. Nie wiem czy kojarzysz takie filmiki z You tuba z Bradem Pittem i Grażyną. Baba mu wysyła kasę na operację plastyczną. Niby dla jajcow te filmiki i można się uśmiać ale drugiej strony ludzie są teraz tak naiwni że uwierzą takiemu gwiazdorowi stworzonemu przez AI i wyślą 100 tysięcy oszustowi. Strach się bać.

    Spokojnej nocy Olgo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Kasiu:-) I ja kocham róże. Dlatego kilka lat temu nasadziłam ich u siebie mnóstwo i teraz mogę sie cieszyć ich kolorami i zapachami. Nie zawsze są tak łądne jak w tym roku. Są delikatne podatne na rózne choroby, na ataki mszyc, na przemarzniecie. Tym bardziej wiec sie cieszę, że w tym roku są tak bujne i zdrowe.
      Tak, ze sztuczną inteligencja będziemy mieli coraz większy problem. Oczywiscie AI to nie samo zło, ale to troche jak z potencjałem nuklearnym - można go użyć do zniszczenia swiata, gdy staje sie przerażajacą bronią, ale i do jego uratowania, gdy staje sie źródłem energii dla wszystkich. Nie słyszałam o tej akcji z Bradem Pittem, ale nic mnie juz chyba nie zdziwi. Ludzie są bardzo łatwowierni, niestety.
      Dobrego weekendu, Kasiu!:-)

      Usuń
  10. Nie narzekaj Olu, jest bujnie w czerwcu bo ma być bujnie. A traktorek śliczny, Cezary pewnie zajęty nowym cackiem. ;-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tam Tabo! Nie narzekam, stwierdzam tylko fakt. Ta bujność mnie zachwyca każdego dnia. Na taką czeka sie cały rok. A traktorek wczoraj znowu był w użyciu i spisuje się coraz lepiej. Nawet mnie coraz lepiej wychodzi koszenie traktorkowe. Jestem zatem dumna i blada!:-))

      Usuń
  11. Witaj początkiem lata Olu
    Tak, traktorek na pewno się przyda.
    Ale i ja lubię panoszącą się dookoła zieleń, kolorowe kwiaty.... Jeżeli nie przeszkadzają, niech sobie rosną:))) U mnie teraz trwa festiwal róż. Niektórym przeszkadzają, zaczepiają, ale puki nie przekwitną nie wolno ich ruszać....
    Życzę wielu ciekawych wędrówek wakacyjnymi ścieżkami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj w letnią niedzielę, Ismeno!
      Traktorek jest wspaniałym pomocnikiem. Oswajam sie z nim coraz bardziej.
      A róze są przecudowne. Mają kolce, ale to nieważne, skoro pachną i wyglądają obłędnie.
      Pozdrawiam Cię serdecznie z porannej wioski podkarpackiej!:-))

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni absurd afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka cywilizacja czarny bez czarny humor czas czekolada czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka jabłoń Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolęda kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos koszenie kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lektura lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum róże rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słodycze słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado Star starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg śpiew środowisko świat światło świeta święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiadomości wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wieża wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wybory wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw wzruszenie zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żałoba żart życie życzenia Żydzi żywokost