Nie wiem jak to napisać, więc napiszę po prostu. W poniedziałkową noc umarła Star. Od dawna chorowała na serce, ale nie przypuszczała chyba, że tak szybko odmówi Jej ono posłuszeństwa.
To się nie mieści w głowie, że trzeba pisać o Niej w czasie przeszłym. Że nie ma już osoby tak silnej duchem, błyskotliwej i inteligentnej a jednocześnie wrażliwej, dobrej i ciepłej.
Nasza Star, nasza kochana Marylka dziesiątego czerwca obchodziła siedemdziesiąte pierwsze urodziny. Miała jeszcze tyle marzeń i planów...
Wierzyła też, że życie nie kończy się na tym, co tu i teraz, że jest coś jeszcze. I ja mam nadzieję, że dusza Star żyje. Że jest tu i tam, wszędzie i będzie zawsze. I kiedyś znowu nam będzie dane porozmawiać, pożartować, pośmiać się, bo są gdzieś światy, gdzie to wszystko będzie możliwe...
Nie potrafię teraz napisać nic więcej...
Nastepna smutna wiadomosc. Pamietam Star z okresu Jej swietnosci, kiedy pisala dla szerokiego grona. Taka zostanie w mojej pamieci.
OdpowiedzUsuń