Końcówka maja i początek czerwca to w pogórzańskiej krainie pogoda zmienna, nieprzewidywalna a nieraz gwałtownie niebezpieczna. Burze za burzami, deszcze za deszczami a do tego wichury albo gorąc i nieznośna duchota w powietrzu sprawiają, iż niewiele pozostaje czasu by spokojnie pospacerować po ogrodzie, by coś w nim zrobić. Dlatego łapiemy rzadkie słoneczne chwile albo godziny i staramy się wówczas zdziałać cokolwiek, bo przecież pilnej roboty w obejściu, na rabatach i grządkach nie brakuje. I choć człowiekowi się tak zwyczajnie nie chce, choć boli go to czy tamto, to mimo wszystko kolejny raz przezwycięża to swoje obezwładniające niechciejstwo i zakasuje rękawy. Bo w tym jest sens, w tym sianiu, sadzeniu, przekopywaniu, przycinaniu, łataniu i naprawianiu. W tym brudzeniu się, zapoceniu, zziajaniu i w corocznej powtarzalności. Bo to się prędzej czy później odwdzięczy uczuciem zadowolenia, satysfakcją, że coś się znowu udało, coś zakwitło albo i bogato obrodziło. Tylko tyle i aż tyle...
Najmilej jest jednak tak jak wczoraj, gdy po wyjątkowo burzliwej i nerwowej nocy znienacka i nieoczekiwanie pojawia się cudownie słoneczna pogoda. Krystaliczne i pachnące powietrze oszałamia i uderza do głowy niczym szampan. Dzięcioły, szpaki, wróbelki i skowronki drą się na całe gardziołka, wyśpiewują ile sił w piersiach, że świat jest piękny, że warto się tą czerwcową radością zachłysnąć, upić, roztańczyć, zapomnieć o tym co było i nie myśleć o tym, co będzie.
- No bo kiedy będzie lepszy czas na cieszenie się tym pięknem, jeśli nie teraz? - wołają. Nie marnujmy zatem ani chwili i korzystajmy z tego dobra, które jest i przez kilka miesięcy jeszcze będzie...
O tym samym śpiewają drzewa, krzewy, trawy, kwiaty, komary, bąki, osy i żaby w stawie. Oraz nieliczne (jeszcze!) ślimaki! I najpewniej mają rację. Wystarczy przecież popatrzeć i poczuć. Zaciągnąć się głęboko tym pełnym wspaniałych woni powietrzem. Rozejrzeć się dookoła i westchnąć – nareszcie, nareszcie...
Wyrazista zieleń bujni się radośnie a podlane obficie i ogrzane niby w szklarni kwiaty gremialnie rozkwitają na naszych oczach. I robią to niemalże jednocześnie. Tak jakby się wcześniej umówiły. Jakby zapanowało pośród nich jakże rzadkie porozumienie. Posiana przed kilku dniami fasolka wychyla się optymistycznie z głębin tajemniczej ziemi. Za jej przykładem idą ogórki oraz koperek. Ale chyba najważniejsze jest to, iż posadzone prawie dwa miesiące temu drzewko moreli wyglądające dotąd na uschnięte nagle wypuszcza w kilku miejscach zielone pączki. To są takie małe, choć ważne dla nas i jakże miłe niespodzianki. Dzięki nim można napełnić serce nową siłą, cieszyć się życiem i lepiej dostrzegać jego znaczenie oraz urodę.
Jednakże nie byłoby tej wspaniałej obfitości, tej porannej radości, gdyby nie wcześniejsze zimno, owe obfite deszcze, groźne burze i wiatry czy obecna zniewalająca, cieplarniana duchota. Wszystko zatem jest ważne i potrzebne. Wszystko ku czemuś zmierza, choć bywa, iż w danym momencie, gdy jest nam na duszy i na ciele ciężko a za oknem ciemno i mokro, trudno ów cel dostrzec. Aż się on wreszcie nie objawi w całej swej krasie. Aż nie szepnie: oto ja, nowy początek życia, maleńka, nieśmiała nadzieja, twoja nagroda, na którą warto było cierpliwie poczekać, dając jej pierwej szansę na zaistnienie...
A że dzisiaj u nas znowu deszczowo i mgliście a gdzieś tam w oddali grzmi, przeto mam czas aby napisać ten tekst, okrasić go kilkoma ostatnimi zdjęciami a także wziąć się za pieczenie mięciutkich i pulchnych bułeczek drożdżowych. Owe bułeczki posypane makiem albo sezamem świetnie mi ostatnio wychodzą, choć do niedawna bałam się, że nie wyrosną albo że się zanadto w moim piecyku opalanym drewnem przypalą...Ale warto czasem zaufać. Drożdżom, sobie, piecykowi, pogodzie a nawet i życiu. Bo wszystko się ze sobą łączy i przeplata, jedno z drugiego wynika... „A po nocy przychodzi dzień. A po burzy spokój. Nagle ptaki budzą mnie. Tłukąc się do okien...”
Przepiękne zdjęcia!! I cóż za wspaniały drewniany płotek z furtką. Bajeczne jak przejście do Narni ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję!:-) Płotek (autorstwa mojego męża) z ogrodu wiedzie na nasze pole, a dalej do lasu. Od czego jednak wyobraźnia? Kto wie? Moze rzeczywiscie za nim znajduje się jakieś baśniowe królestwo?!:-)
UsuńPrzepiękne zdjęcia i słowa. Twój ogród zawsze mnie czarował i tak jest też teraz. Ja całe to piękno widzę w wietrze, chmurach, mgłach i deszczu i zawsze czekam na taką pogodę. Doceniam słońce, bardzo cenię piękno wiosny i lata, ale moja dusza widzi w szarościach wiele magii, barw... tak już mam i cieszę się tym. Czekam już na jesień i to bardzo, jednak cenię piękno natury tu i teraz, bo jest zniewalająca. Tylko do cieploty przekonać się nie umiem. Hehe No ale wszystko potrzebne. Podziwiam, kiedy się nie chce, boli, ale jednak sie wstaje i działa. Ciężką prace widać na każdym zdjęciu!!! Mimo że tęsknię za jesienią, to ciesze sie tym co tu i teraz. Patrzę na kwiaty z uśmiechem, na błysk lisci na wietrze, na ptaki, kocham gapić się na chmury i Kocham burzowe niebo. Dużo, by wymienia. Dziękuję za naprawdę piękny post, tekst i zdjęcia. 💖
OdpowiedzUsuńCzerwcowe piękno jest tak wszechobecne, że nie ma chyba człowieka, ktory by go nie dostrzegł. Bo to jest przecież nie tylko na wsi, ale i w mieście - na skwerach, na osiedlach, w parkach. Chłońmy to piękno, napełniajmy nim oczy i serca. Czerpmy z niego siłę ducha i ciała.
UsuńDziękuję za entuzjastyczny komentarz i pozdrawiam Cię serdecznie!:-)♥
Bardzo lubię Twoje wpisy ogrodowe Oleńko, aż mi się serce wyrywa, żeby tam z Tobą posiedzieć w cieniu. Piękne życie w bezpiecznej przystani, do której wpuścisz tylko to co zechcesz. U mnie w ogrodzie jest miesiąc poźniej, a więc wypatruję pierwszych ogórków i już zbieram fasolkę. Wszystkiego dobrego w ten najpiękniejszy czas, ściskam serdecznie. Maria🙂❤️
OdpowiedzUsuńCieszę się, że lubisz takie posty Marylko! Wprawdzie czasem zdaje mi się, że się powtarzam, że już nie raz tak pisałam, ale cóz poradzić, skoro pogoda i otoczenie skłaniają człowieka do powtarzalnych zachwytów? Lubie mieć taki nastrój, jaki miałam wczoraj pisząc ten post. Jakbym dostała zastrzyk nowej energii, jakbym odrobinkę odmłodniała!:-)
UsuńTak, u Ciebie wszystko dojrzewa wcześniej. Ja będę musiała cierpliwie na ogórki, pomidory i inne warzywa sporo poczekać. I strzec ich przed ślimakami, które takze zachwycone wspaniałą pogodą wyruszają łakomie na żer!:-)
Pozdrawiam Cię ciepło, Marylko!:-)♥
Piękny masz ogród. I dodatkowo patrzę z rozczuleniem, bo wszystkie te kwiaty, krzewy były w ogrodzie mojego dzieciństwa. Wtedy to było dla mnie dziecka takie normalne, zwyczajne, a dzisiaj myślę z jakimś rozrzewnieniem, tęsknota i żalem że to już tylko wspomnienie.
OdpowiedzUsuńTak, Teresko. Rozumiem to Twoje uczucie nostalgii i tęsknoty za tym, co znane z dzieciństwa, co swojskie takie zwyczajne, choć przecież cudowne. Łubiny, irysy, krzewuszki, mieczyki, róże pomarszczone, piwonie, niezapominajki i malwy. A między tym wszystkim mięta, wrotycz i melisa...
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie ze słonecznego dzis Podkarpacia!:-)*
Przepiękny i taki pełen natury Twój ogród podziwiam od dawna. Rzadko komentuję. Powód podałam w ostatnim poście. Podpisuję się pod każdym Twoim słowem i myślę tak samo. Płotek robi wrażenie. Pozdrawiam serdecznie 🍀
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że podoba i się mój ogród. Staram sie by był naturalny, by rosły w nim swojskie, tutejsze rośliny, by było też miejsce na dzikość i swobodę. A płotek i furtkę też lubię. To dodatkowa ozdoba ogrodu.
UsuńPozdrawiam Cię ciepło!:-)*
Olgo, sielski obrazek, jest w tym sens największy, że przyroda zawsze sobie poradzi, byle człowiek nie przeszkadzał.
OdpowiedzUsuńA teraz najpiękniej i najbujniej, co widać na Twoich zdjęciach.
Bułeczki, to taka wisienka na torcie, mniam!
jotka
Tak, to sielski, swojski obrazek, Jotko. Ogród pośród natury, pośród łąk i lasów taki chyba właśnie powinien być. Wszystko rośnie teraz jak na drożdżach. I każdy dzień przynosi nowe, miłe niespodzianki.
UsuńA bułeczki proste do zrobienia i pyszne bardzo!:-))
Olgo, ja podobnie jak Teresa, patrzac na Twoj ogrod widze moje dziecinstwo😍Widze te ogrody i dzialki , na ktorych bawilismy sie jako dzieci z moimi kuzynami, rosly tam piwonie, irysy, mieczyki, malwy, powoje , byly zakatki trosze dzikie , ktore lubilismy najbardziej . A po harcach i zabawach spoceni, zdyszani i szczesliwi kladlismy sie pod czeresnia lub grusza i objadalismy sie kalarepka swiezo wyciagnieta z ziemi, a potem poprawialismy czeresniami! 🍒🍒🍒To byly piekne szczesliwe lata ☀️☀️☀️ Twoj ogrod Olu daje szczescie i wam i nam - dziekuje za to, ze sie nim z nami dzielisz 💝 Kitty
OdpowiedzUsuńJak cudne są wspomnienia...Ale i teraźniejszość może mieć podobny do dawnych czasów urok, jesli się zrobi wszystko co w naszej mocy by taką właśnie była. Jeśli sie posadzi, posieje to, co pasuje do naszych nastrojów, preferencji, upodobań. No i jeśli, rzecz jasna, jest na to miejsce w ogrodzie, jesli mamy wiedzę i ufność, że to urośnie. Dlatego ja stawiam na takie swojskie, "zwyczajne" i proste w obsłudze rosliny jak łubiny, mieczyki, malwy, irysy, powoje. Ich zaletą jest też to, że są wieloletnie a więc nie muszę co roku znowu mysleć, co tam nowego zasiać, bo moje kwiatki po prostu ukazują się na wiosnę same.
UsuńCieszę się, że lubisz mój ogród Kitty. To przecież kawałek mnie a wiec tym bardziej jest mi miło. Szkoda, ze nie da się na blogu przekazać jak w nim pachnie o poranku...Jak śpiewają ptaki, jak szumi wiatr, jak pieści dotykiem poranny promień słonca...Bo to wszystko jest dopełnieniem, życiem. Bez tego te zdjecia to tylko obrazki.
Uściski gorące Ci zasyłam i zyczenia dobrego dalszego ciagu tego tygodnia!:-))♥
Olu, potrafie sobie wyobrazic , mam w ogrodzie cudowne koncerty ptakow od 4-5 tej rano i czasem mam ochote im leb ukrecic. Budza mnie za wczesnie i kradna cenna godzine snu ;) Szczegolnie kosy, daja takie trele rankiem i poznym wieczorem, ze az w uszach wibruje. Ale biedni ci, ktorzy tego nie slysza , nie moga przezywac , to jest cud natury i nie wyobrazam sobie wiosny i lata bez tych treli...Z roslinami jest inaczej, bo niestety warunki klimatyczne inne, zbyt wilgotno, zbyt malo slonca i te zwykle rosliny , ktore rosna w Polsce , w moim ogrodzie nie chca rosnac... I nie ma gdzie ich posadzic. Moj ogrod jest wiec inny , bardzo zielony , caly rok zielony, bo mam prawie same rosliny wiecznie zielone i krzaki i drzewa , a trawa tez jest tu zima zielona :)) Kwiaty dokladam sezonowo w doniczkach i koszach , no i mam dwie roze i rododendron , ktorego kocham, ale kwitnie tylko 2 tyg w roku 😍 Za to rowniez przez caly rok ma piekne ciemnozielone liscie ...Z lezka w oku wspominam te piekne radosne kwiatowe ogrody z lat dziecinstwa , ale musze sie bez nich obejsc :)) Moj ogrod tez zbiera mnostwo komplementow , co jest bardzo mile :) Ale nie dla innych przeciez o niego dbam i dokladam i przesadzam i scinam te roslinki , a dla siebie , daje mi to wiele radosci 🤗Usciski Kitty
UsuńOj, te niedobre ptaszki! A sio, a sio!:-))
UsuńJak to dobrze miec swój kawałek zieleni. Ja to wiem i Ty to wiesz. I każda z nas robi co może, by czuć na tym kawałku dobrze, swojsko, swobodnie. Tak, zdaję sobie sprawę, że u Ciebie jest nieco inny klimat i nie wszystko może tam rosnąć. Tak samo u mnie. Choć dzieki temu, że łagodniejsze są tu ostatnio zimy mogę zacząć myśleć o sadzeniu roślin mniej odpornych na mrozy. Np. nie będę juz chyba wykopywać mieczyków i lilii na zimę, bo te, które przez nieuwagę zostawiłam w ziemi rosną jak gdyby nigdy nic a nawet wydają się mocniejsze, niż te posadzone na wiosnę.
Z paru zdjeć, które mi dotąd przesłałaś wiem, że u Ciebie jest pięknie, że widać w Twoim ogrodzie Twą wrażliwą, ceniącą sobie swobodę i naturę duszę. Nasze ogrody mogą sobie zatem podać ręce! Jako i ja Tobie teraz podaję na dobry początek dnia!:-))♥
Piękny jest Twój ogród Oleńko. U mnie w babcinym ogrodzie codziennie coś rozkwita i " jeden wchodzi na drugiego". Ostatnie ulewy zniszczyły mi piwonie i różom też się dostało. A ślimaki jedzą dalie na potęgę, wczoraj zebrałam 12 z jednego krzaczka!!!
OdpowiedzUsuńBasiu! Dokładnie to samo jest u mnie - jedno wchodzi na drugie. Wszystko pcha sie do zycia. U mnie jedne piwonie już przekwitły a drugie dopiero zakwitły. A ślimaki? Niestety, co dnia poczynają sobie coraz śmielej. Wczoraj odkryłam, że żeżarły mi nocą prawie całą fasolkę!
UsuńAch jak ja kocham ogrody. Pokazałaś piękny Twój. Taka świeżość z niego bije, a takie bawienie i trudzenie się w ziemi ponoć pobudza w organizmie hormony szczęścia, więc do wszystkich Twoich za, dorzucam jeszcze to.
OdpowiedzUsuńOgrody to kawałki naszej duszy. Ja przynajmniej taki mam stosunek do mojego ogrodu. jest w nim miejsce i na uporządkowanie i na strefy dzikości, tajemniczości, nieskrępowanej swobody. I tak, masz rację. Praca w ogrodzie pobudza hormony szczęścia. Szczególnie o poranku, bo potem staje sie zbyt gorąco.
UsuńUff... udało się po szóstej próbie zalogować żeby komentarz nieanonimowo napisać. Sakces. :-/ Mła się cieszy z tej burzowej pogody a konkretnie to z tych deszczy co i raz zraszających ogród. Mokra ziemia pachnie, rośliny pachną, powietrze po burzy też po swojemu pachnie. Tylko kotom burzowe deszcze się nie podobają, mokre futra to nie jest to co lubią.;-D
OdpowiedzUsuńTak Tabo, dzieki deszczom wszystko rośnie teraz wspaniale. Jednak woda deszczowa ma w sobie jakas tajemniczą, życiodajną moc, której nie ma woda z konewki. Tak mi sie przynajmniej wydaje.Tylko gorąco coraz bardziej. Wczoraj było u nas w cieniu ok. 30 stopni a do tego wilgotnosc powietrza taka, że człowiek raz po raz cały sie potem oblewał i nie miał siły na działanie.
UsuńBardzo ładne zdjęcia! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie!:-)
UsuńNo tak pogoda od dawna, a szczególnie w maju była nieprzewidywalna noce zimne były a i dnie nie lepsze. Teraz czerwiec troszkę cieplejszy, chociaż wiatr nie pozwala na fajniejszy dzień. Któregoś dnia było ciekawe zjawisko, pojawił się wieczorem deszcz dwa grzmoty, a potem tylko rozbłyski w całkowitej ciszy.
OdpowiedzUsuńPysznie wyglądają Twoje bułeczki, aż zapachniało mi, pewnie jutro pójdę może gdzieś kupię w którejś piekarni.
Piękny krzaczek piwonii jak rozkwitną wszystkie gałązki z kwiatami będzie ładnie i pachnąco. Pozdrawiam cieplutko i śpiewająco. Rano lubię jak najwcześniej wyjść z kijkami na godzinny spacer w pobliżu osiedla. I nadsłuchiwać pięknego śpiewu całego latającego bractwa skrzydlatego. Niestety saren już nie ma w pobliżu, lubiły pokazywać się w zagajnikach jakie były nie zaludnione. Teraz porobione place zabaw dla dzieci miejsce piknikowe dla mieszkańców osiedla. Ludzie zawłaszczyli fajny zagajnik brzozowy, niemal w środku osiedla nie ma się co dziwić zwierzaki wróciły do pobliskiego lasu. Pozdrawiam serdecznie.
Pogoda jest nieco szalona, ale moim roślinom najwyraźniej służy. Piwonie kilka dni temu cudnie rozkwitły. Takze większość róz. Jest co oglądać i co wąchać!:-) A bułeczki juz zjedzone. Na razie nie piekę, bo za ciepło na to!
UsuńPozdrawiam Cię Olu serdecznie!:-))
Witaj już czerwcowo Olgo
OdpowiedzUsuńPrzełom maja i czerwca jest zawsze dla mnie najpiękniejszy. Najchętniej zatopiłabym się takim pieknym ogrodzie na dłużej i zapomniała o tym wszystkim co dookoła.
Pozdrawiam zapachem jaśminu
Witaj, Ismeno.
UsuńJets przepięknie, tylko ciut za gorąco. No ale nie narzekam, bo przecież czekałam na to aż sie ociepli. Dobrze jest jeszcze w cieniu, bo w słoncu - żar!
Pozdrawiam Cie zapachem róż!:-))
Piwonie, te przepiękne kwiaty, tak krótko dają nam radość. Albo upały je ugotują, jak w ostatnich latach, a w tym roku deszcze wymęczyły. Taka nie umiarkowana ta aura :(
OdpowiedzUsuńTak...Moje piwonie ledwo rozkwitły a już je ulewa powaliła. Dałam im wczoraj płotek podtrzymujący i jest lepiej!:-)
Usuń