sobota, 4 grudnia 2021

Śmiech przez łzy…

 



Takie czasy teraz, że śmiech się ukrywa

W czarnoziemie serca, pod warstwą popiołu

A wieści hiobowe rosną jak pokrzywa

Z perzem bezsilności pleniąc się pospołu

 

Jednak gdy zbyt dużo jest  smutków i nieszczęść

Gdy się wciąż powtarza wszystko do znudzenia

Prosty śmiech przebija się wtem na powierzchnię

Niczym kwiat magiczny chwilę opromienia

 

I nie chce się zawstydzić, zagłuszyć na nowo

Choć syczą – nie wypada! Ucisz się czym prędzej!

Ale on nie daje się zniewolić słowom

Ale on chce żywić obolałe serce

 

Wbrew wszelkim zgryzotom i ponurym minom

Wbrew strasznym historiom, których jest na pęczki

Śmiech się rozprzestrzenia, po policzkach płyną

W strumieniach absurdu nurty łez serdecznych

 

Wczoraj się zdarzyło, że do łez się śmiałam

(A chciałam właśnie jabłko na kolację zjeść)

Gdy o pewnym Włochu tekścik przeczytałam

Który pomysłowo system pragnął zwieść

 

Jak komik Jim Carrey –  ktoś jego pokroju

Z silikonu na się kombinezon wdział

I do punktu szczepień podążył w tym stroju

Gdzie spełnić powinność tak jak inni chciał

 

Okryte w silikon tam nadstawił ramię

Licząc, że do skóry nie dojdzie igiełka

Już się wkłuła siostra – już prawie po sprawie

Lecz wtem zawołała – to jest sztuczna ręka!

 

Olaboga! Rety! Wszystko się wydało!

I na nic komedia wspaniała dell’arte!

Bo jednak cieplejsze jest prawdziwe ciało

A to było zimne i z gumy – jak martwe!

 

Już karabinierzy biorą nieszczęśnika

Zbroi z silikonu ubrali kajdanki

A Włoch niczym piskorz z łapsk im się wymyka

I próbuje uciec jak owad ze szklanki

 

I śmiech z jego gardła dobywa się szczery

Woła, że to kawał, żart się tu dokonał

Lecz oni – nie z nami są takie numery

Warczą doń i tyle – komedia skończona!

 

 ***

 

Od dawna wiadomo – poczucie humoru

To rzecz unikalna, w wiecznym deficycie

Ale choćby przez łzy śmiejmy się pospołu

Bo tragikomiczne przecie nasze życie…

 

 

21 komentarzy:

  1. To prawdziwa historia? Uśmiałam się :D
    W psychiatryku trzeba dużo śmiechu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawdziwa Aniu, jak najbardziej! Wczoraj o niej przeczytałam na poważnym portalu i naprawdę śmiałam się do łez ! 🙂 Tak, w tym psychiatryku tylko śmiech ratuje! 🙂

    OdpowiedzUsuń
  3. O śmiechu traktaty całe napisano,
    że śmiech to zdrowie i pociecha w biedzie
    Śmiejmy się przeto, byle tylko szczerze
    Dość łez i zgryzoty -
    radości wciąż mało!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W śmiechu jest ratunek
      jedyny i zdrowie
      Na każdy frasunek
      Śmiechu całe mrowie
      Choćby mały śmieszek
      Chichotek radosny
      Jak zdrowy orzeszek
      Doczekamy wiosny🙂

      Usuń
  4. Prawdziwa historia, podawali ja tutaj w powaznych wiadomosciach. Niestety, w kontekscie, ze "no vax" to delikatnie mowiac osoby niezbyt rozgarniete.
    Smiejmy sie Olu, smiech to zdrowie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj w wiadomościach też pisano o tym zdarzeniu w tonie minorowym. Ale ja wyobraziłam sobie te scenkę i omal się jabłkiem nie zadławiłam z histerycznego wręcz rechotu! 🙂

      Usuń
  5. Siedzę i dumam , dumam i siedzę i pytam - jak długo jeszcze? Co musi się stać, żeby ludzie przestali na siebie jadem pluć , ludzie nieznający się wzajemnie, jak i ci żyjący w jednej rodzinie. Gdy słyszę historie, jakie dzieją się w jednym domu - to ogrania mnie przerażenie. Ktoś pisze, na jednym z blogów że niezaszczepieni dokładają pracy medykom , a minutę wcześniej widzę oficjalne oświadczenie dyrektora siemianowickiego szpitala, że 5 na 6 zajętych respiratorów to osoby... zaszczepione. Pytam , cały czas pytam - jak długo jeszcze i co musi się wydarzyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gabrysiu, zadaję sobie takie same pytania. Pytań coraz więcej. Odpowiedzi żadnych.A potworna machina toczy się dalej, rozgniatając wszystko, co na jej drodze, judząc ludzi przeciwko ludziom, ośmieszajac ich, odbierając im prawo do normalnego życia i co najgorsze - czerpiąc z tego satysfakcję.
      Powyższa historia tego Włocha (szykanowanego za niewymaganie od swych pacjentów paszportu covidowego i próbującego za wszelką cenę nie ulec przymusowi szczepienia),ta historia choć niby tak zabawna jest tak naprawdę tragiczna.Do jakich bowiem absurdów muszą posuwać się ludzie by jakoś próbować egzystować w tej nienormalnej rzeczywistości.
      A takie przykłady, jak te z Siemianowic, choć tak logiczne i oczywiste, niestety nie trafiają do tych, którzy są nieprzemakalni na wiadomości mogące podważyć ich niezachwianą wiarę w pandemicznego bożka...

      Usuń
  6. Oj i dobre książki ratują od szaleństwa na pewno 😸

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ksiązki też mają tę moc. I dobre filmy, gdy, muzyka, spacery, relaksacyjna kąpiel i wiele innych jeszcze pozytywnie działających na nas rzeczy!:-)

      Usuń
  7. Czytalam o tej historii ze "sztucznym ramieniem" pomyslowy facet, szkoda tylko, ze mu sie nie udalo.
    Czytalam wczoraj, ze to wlasnie rosnaca ilosc szczypanych powoduje co raz to nowe warianty wirusa, jak tak dalej pojdzie to szczypani maja szanse na stworzenie wersji tak silnej, ze zmiecie z powierzchni Ziemi 50% ludzkosci. Ale co tam przynajmniej umra zdrowi bo ZASZCZEPIENI. Ja to juz zaczynam miec zlewke na caly ten cyrk wazne ze sie nie poddam, jak umre to jako JA a nie GMO czy tez inny transhuman.
    A narazie trzeba sie cieszyc kazda chwila, bo nastepnej moze nie byc.... to lece piec ciasteczka, bo we wsi panuje zwyczaj obdarowywania. Buziaki dla wszystkich:***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, szkoda - choć gdyby sie mu udało, to byśmy o tej historii nie usłyszeli! A tak kiedyś jakis reżyser typu Bareja może nakręci o tym super komedię!:-)
      No tak, tyle, że to śmieszy tylko na początku. Potem już tyłko łzy sie w oku kręcą, że tak upokorzeni, tak zdesperowani są w dzisiejszych czasach ludzie, że aby normalnie zyć próbują posuwać się do tak "dziwacznych" jak uzycie sztucznego ramienia działań.A i to na nic...
      Buziaki dla Ciebie także!***

      Usuń
  8. Gdzieś wczoraj na fb natknęłam się na tę historię - szkoda, że się chłopakowi nie udało, ale odważył się na coś innego. Już mnie to wszystko tak nudzi, że nie rozumiem, czym się niektórzy ekscytują, w sensie śledzenia tabelek zachorowań, zgonów itp. podawanych w oficjalnych mendiach. Ale cóż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam to samo uczucie Lidko!- przesyt i totalny odrzut od wiadomości przekazywanych w mainstreamowych mediach.No bo ileż można słuchać tej samej śpiewki?!

      Usuń
    2. Już nawet prawdziwych mediów za bardzo nie mogę słuchać i oglądać. Bo w niektórych też manipulacja odchodzi na całego.

      Usuń
    3. dołącze sie tu, mówiąć,że nie słucham, żadnych mediów..Pozdrawiam Was:)

      Usuń
    4. Tak dziewczyny, już przesyt wszystkim. Już nieufność we wszystko...

      Usuń
  9. Ile jeszcze wytrzymamy zanim zwariujemy???
    Chyba wszyscy zadajemy sobie to pytanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie, Stokrotko. Obawiam się, że chyba wszyscy już pomału trochę wariujemy...

      Usuń
  10. Kolejny walec historii próbuje po nas przejechać. Może uda się znowu podnieść z ziemi, otrzepać piórka jak ta przejechana małym fiatem kura z dowcipu i zagdakać - O rany, ale kogut, chyba nie z naszej wsi ☺️
    Trochę już tych walców przeżyłam. Pierwszy - ludowy jak ten film "Złote łany" czy jakoś tak. Rodzice opowiadali, że jak ludzie wychodzili z kina po obejrzeniu tego arcydzieła, to słychać było jedynie westchnienia : O rany boskie!
    W moim ogólniaku na parapecie ktoś pieczołowicie wyrył wierszyk, cytuję zgodnie z oryginałem :
    " Na kapuście więdną liście
    Nie daj d_py komuniście,
    bo jak rząd się o tym dowie,
    to ci d_pę upaństwowi."
    Ośmioklasiści w pierwszych dniach dniach szkoły byli dyskretnie prowadzeni pod to okno i zapoznawani z zapisem na parapecie. Głośny rechot czytających wywabiał profesorstwo z pokoju nauczycielskiego. Śmiali się razem z uczniami, ale nakazywali ciszę i rozsądek ☺️
    Kolejny walec próbował nas rozgniatać kiedy był stan wojenny i rozmowy kontrowane, a kartki pocztowe dochodziły ostemplowane wielkimi pieczęciami z napisem - Ocenzurowano. I nijak nie można było doczytać się treści z pobytu na wakacjach. Za to wypożyczalismy sobie do słuchania nagrania na taśmach magnetofonowych kabaretu Tey. Odsłuchiwaliśmy tych nagrań na spotkaniach towarzyskich tarzając się niemal po podłodze ze śmiechu i ścierając łzy z oczu. Jak to nas wszystko wtedy łączyło, dodawało sił. Uśmiech, radość, kabaret. żarty. Wystarczyło w szkole, w pracy, na jakimś spotkaniu rzucić jakieś zdanie, zawołanie z któregoś z kabaretów żeby ludzie wybuchali śmiechem.
    Tiaaa... Kolejny walec historii próbuje nas rozjechać. Czy tym razem mu się uda czy jednak ludzka solidarność znowu zwycięży? Dużo zależy od nas, właściwie chyba wszystko. W jakimś filmie ostatnio usłyszałam taką rozmowę :
    - Nie boisz się, że robiąc to możesz stracić życie?
    - Wiem, ale ci którzy się boją, nie żyją wcale.
    Pozdrawiam serdecznie, buziaki uśmiechnięte mimo wszystko posyłam ☺️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to właśnie jest z tymi walcami, Marytko. Wciąz się coś przez nas przetacza a my, mimo wszystko dajemy radę ocaleć dzięki poczuciu humoru, solidarności międzyludzkiej, więzi rodzinnych, silnych tradycji. Oby i w dzisiejszych czasach to pomogło, obyśmy kiedyś mogli wspominać obecne czasy, jako przeszłe, jako te, które nas nie pokonały.
      Ech! Coraz częściej oglądam stare i nowe kabarety na YT. Ten śmiech jest ucieczką i pociechą.Jakoś trzeba sie ratować przed wariacja i depresją. Byle tylko, podczas gdy my sie tak śmiechem znieczulamy, ktoś tego niecnie nie wykorzystał i nie skrzywdził nas bardziej.
      Dziękuje za Twój wspaniały komentarz, Marytko!I ja posyłam Ci uśmiechnięte całusy oraz życzenia dobrego dnia.U mnie zima, że hej!:-))♥

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost