czwartek, 22 listopada 2018

Wewnętrzne dziecko w nas…





   Potupawszy na mrozie kilkanaście minut i biegając wokół domu z zawsze chętnymi do zabawy pieskami doczekałam się wczoraj wieczorem przyjazdu kuriera z przesyłką ze Śląska a konkretnie z Mysłowic. Ucieszyłam się, że dał radę wjechać pod naszą górkę, bo ślizgawica tutaj straszna!Ozdobne pudełko, które wręczył mi ów dzielny kurier zawierało kilka ciekawych przedmiotów. Pierwszym i najważniejszym była nagroda za wygraną w konkursie zorganizowanym przez Gabrysię Kotas, autorkę bloga "Pogodna dojrzałość".
  Otóż Gabrysia w jednym ze swoich postów poprosiła czytelników o rozwinięcie takiego oto zdania: „Moje wewnętrzne dziecko najbardziej lubi, gdy...” 

Po dłuższym namyśle napisałam tak:

 

   Dziś mogłabym jeszcze dopisać, że moje wewnętrzne dziecko lubi dostawać upominki, gdy chęć ich podarowania wypływa ze szczerego, dobrego serca, zwłaszcza gdy darczyńca jest tak sympatyczną, wrażliwą i pełną pogody ducha osobą jak Gabrysia. Ale o Gabrysi napiszę więcej za chwilę. Teraz czas aby pochwalić się podarunkami z kolorowej paczki. 


   Dostałam książeczkę autorstwa Gabrysi pt. „Lekcje przyjaźni”, wykonaną przez nią szydełkiem piękną chustę w odcieniach jesiennych liści oraz  będące także dziełem jej utalentowanych rąk maskotki przedstawiające misia i aniołka. Sama nie potrafię szydełkować ani robić na drutach dlatego podziwiam osoby, którym tak pięknie to wychodzi, które potrafią swoimi zdolnymi dłońmi wyczarować istne dzieła sztuki.



   W paczce znalazłam także dwa ręcznej roboty ślicznie przyozdobione mydełka zrobione przez jej przyjaciółkę, Aldonkę oraz stroik świąteczny i bombkę ozdobioną metodą decoupage’u, autorstwa kolejnej jej przyjaciółki, Bernadetki (na poniższym zdjęciu można obejrzeć więcej dzieł jej czarodziejskich rąk).




 Jestem zachwycona wszystkimi prezentami i wzruszona, że te utalentowane, nieznane mi osobiście osoby pomyślały o mnie. A dlaczego przyjaciółki Gabrysi chciały mnie czymś obdarować? Otóż wszystkie one zamówiły w tym roku mnóstwo przetworów z mojej spiżarki i były nimi zachwycone (Bernadetka zamawiała nawet kilkukrotnie, ponieważ dzieliła się konfiturami i sokami ze swoją rodziną i musiała potem odnowić swe zapasy!:-). Przyjaciółki Gabrysi także zapragnęły dać mi coś co same zrobiły. Coś,  co jest cząską nich samych a zarazem wyrazem życzliwości dla mojej osoby.  Tak właśnie odebrałam prezenciki od nich. I bardzo za nie jestem wdzięczna!:-)

   Moje wewnętrzne dziecko bardzo lubi sprawiać ludziom przyjemność i cieszyć się ich radością!


   Moje wewnętrzne dziecko lubi spotykać na swojej drodze osoby pokrewne duchowo, takie z którymi od razu, przy pierwszym spojrzeniu, komentarzu, liście albo rozmowie łapie bliski, serdeczny kontakt, takie, z których płynie pozytywna energia, ale też sporo mądrości życiowej i umiejętności wczucia się w serca innych ludzi.
   Taką właśnie osobą jest Gabrysia Kotas.  To widać w jej twórczości dla dzieci (jest autorką trzech książeczek: „Lekcje przyjaźni”, „Gabrysia dzieciom”, „Misie Gabrysie – leśna przygoda”) oraz  poezji dla dorosłych („Pogodna dojrzałość”, „Uśmiech codzienności”). Od kiedy mam tomik jej wierszy w domu lubię do niego sięgać, aby znaleźć tam ciepło, spokój,  dojrzałość przemyśleń, pochwałę codziennego, prostego życia, jego pogody i niepogody i przede wszystkim aby spotkać w nim wewnętrzne dziecko mieszkające w Gabrysi. 

 Oferta spotkań autorskich
  
    Gabriela Kotas od kilku lat jeździ po bibliotekach i księgarniach rozsianych po całej Polsce na spotkania z dziećmi zainteresowanymi jej książkami oraz wydzierganymi przez nią na szydełku misiami. W okresie przedświątecznym owe książeczki i misie cieszą się szczególnie dużym zainteresowaniem, ponieważ są świetnym pomysłem na prezent pod choinkę. Mięciutkie, przytulańskie misie schować można do kieszonki albo tornistra i tym sposobem zawsze mieć przy sobie swojego małego, miłego przyjaciela!:-)

   Dodam jeszcze, że lubię też telefoniczne rozmowy z Gabrysią, moją krajanką ze Śląska, bo słyszę w jej głosie ten charakterystyczny akcent z tamtych okolic, z krainy mojego szczęśliwego dzieciństwa, bo rozmawiamy o znanych mi miejscach, bo nitki naszych losów plotą się tak podobnie…

   Wszystkich zainteresowanych osobą i twórczością Gabrysi Kotas odsyłam do jej bloga "Pogodna dojrzałość". Na tym blogu można się poczuć swojsko i bezpiecznie. Znaleźć uśmiech i łzę wzruszenia. Wszystko, co najważniejsze.

A poniżej jeden z pięknych wierszy autorstwa Gabrieli Kotas:


Dobro

Dobrym być
Chociaż przez chwilę zapomnieć
o sobie
Być dobrym
Dobrocią nieprzymuszoną
Objąć ramieniem,
Uśmiechem ogrzać
zziębnięte serce
drugiego człowieka.
Napisać na kartce parę dobrych słów,
żeby przerwać milczenie
Być dobrym
to nic wielkiego
To nie jest zadanie ponad ludzkie siły
Dobro przecież nic nie kosztuje
Najtrudniej jest w sobie
dobro zobaczyć
A potem to już
jakoś samo

 ___________________________________



56 komentarzy:

  1. ...no i się tak wzruszyłam, że mi mowę odjęło... DZIĘKUJĘ
    Zaraz link powędruje do Bernadetki i Aldonki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już od dawna myślałam o tym by napisać o Tobie, Gabrysiu!
      Cieszę sie, że mogłam zrobic Ci tym postem przyjemność.
      Pozdrawiam serdecznie Aldonkę i Bernadetkę!:-))

      Usuń
  2. Cieszę się Twoją radością Olu ☺ Szydełkowa misia jest taka radosna i faktycznie tylko ją do kieszonki włożyć, albo plecaka czy torebki i zawsze można ją mieć przy sobie. Prezenty wykonane własnoręcznie to chyba zawsze są najmilsze sercu, bo w nich jest cząstka serca osoby, która je wykonała. Ładne są te prezenty ☺ Widać, że sprawiły Ci ogromną radość. No i tak ma właśnie być. Moje wewnętrzne dziecko bierze Ciebie Oluś za łapki i już tańczymy poleczkę po pokoju ☺
    Uściski serdeczne posyłam ☺***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szydełkowa Misia od wczoraj jest stale ze mną! Mam wrażenie, że to taki dobry duszek, co przynosi mi pogodne myśli!
      Oj, jak miło tańczyc poleczkę z dziewczynką mieszkajacą w Marytce. Hop, sa, sa! I jeszcze i jeszcze! Jak dobrze sie czasem tak po prostu pośmiać beztrosko i życiem ucieszyć! To taka dobra chwila - jak niespodziewana iskiereczka w tym listopadowym, chłodnym dniu!

      Marytko miła, dokolutka, dokolutka i hop, hop, i uśmiech wesoły! I łapek ciepłych uściśnięcie a potem plaśnięcie na dywan, bo tak sie w głowach kręci!:-)***

      Usuń
    2. Oleńko, bardzo bym chciała zatańczyć z Tobą tą poleczkę, aż do zawrotu głowy. Często uruchamiam swoje wewnętrzne dziecko, tak już mam. Mając czterdzieści parę lat skakałam w klasy na przystanku autobusowym zaśmiewając się z siebie i budząc o dziwo życzliwe uśmiechy czekających na przystanku ludzi. Nikt poza moją koleżanką jakoś nie popukał palcem w czoło. Ona zresztą też ze smiechem odpuściła, bo zna już moje narowy:-)
      Tak sobie dzisiaj pomyślałam, że lubię Tu przychdzić dla Ciebie, żeby się z Tobą spotkać. Lubię też Twoje stałe "czytaczki", bo to fajne dziewczyny i kobiety. Myślę, że gdyby dane nam było kiedyś poznać się i pobyć ze sobą, to byłoby niezapomniane spotkanie. Spotkanie osób, które chociaż tak różne, to jednak mają jedną wspólną cechę wrażliwość na piękno otaczającego nas świata i dobro w ludziach. Tak myślę:-)
      I z tą dobrą myślą ślę jak zwykle buziaki:-)***
      P.S. Pozdrawienia dla Twoich Czytaczek:-)*

      Usuń
    3. Marytko, jak miło, jak wzruszajaco dla mnie przeczytac takie słowa o poranku. Za oknem pochmurno i szaro, mgła i slizgawica taka, ze strach z domu wyjsć a tutaj ciepło, przyjaźnie i bezpiecznie, bo odwiedziła mnie Marytka - serdeczna dziewczyna w iskiereczką w duszy, która rozswietliła poranek!:-)♥
      Podobne jestesmy do siebie, z tymi narowami, z tymi niemożliwymi do powstrzymania atakami czystej radosci, w postaci nagłego tańca, śpiewu, śmiechu, wiersza pogodnego wyszeptania, wspomnienia nagłego, co oczy rozjaśnia, co pomaga zapomnieć o codziennych troskach, tych nieustępliwych obciążeniach ducha i ciała.
      Ech, Marytko! To szalone i ekscentryczne pewnie zachowania, ale niechże nam sie przytrafiają, póki zyjemy, żeby to życie miało smak i sens, żeby potrafiło nas zachwycić aż do zawrotu głowy.
      Tak, fajne, bardzo fajne tu przychodzą czytaczki, cieszę sie, że możemy spotykać sie na tym blogu i wyszeptać, wyspiewać, wytańczyc albo wypłakać to ,co nam w duszy gra. Nie wiem, czy takie coś udałoby sie w trakcie rzeczywistego spotkania. Tu, na blogach człowiek jest jednak jakby bezcielesny, jest pozbawioną obaw i okowów nieśmiałosci czy kompleksów odważną duszą a w zwyczajnej rzeczywistosci ciało często przejmuje kontrolę nad duszą i często nie pozwala jej na to wszystko, na co miałaby ochotę.
      Tak czy siak, dobrze że są blogi, że sa miejsca, gdzie ograniczenia i zwyczajne lęki nie maja przystepu. Blogi, to takie troszke czarodziejske krainy, a ich czarami, ich siłą, są takie osoby jak Ty i inne wrażliwe istoty odwiedzajace te miejsca.
      Marytko! Pozdrawiam Cie serdecznie a zielony smok robi cmok, cmok i usmiecha sie szeroko swą wielką paszczą!:-)***♥

      Usuń
  3. Wspaniałe prezenty, a ile serca w nie włożone, oj z radości można tańczyć.:) Dziękuję za polecenie bloga, już jest u mnie w obserwowanych.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to serce właśnie jest najwazniejsze. I w tych ślicznych prezentach i w tekstach pisanych przez Gabrysię na jej blogu, czy w ksiazeczkach dla dzieci albo w poezji!:-)

      Usuń
  4. Każdy powinien w sobie zachować, choć trochę dziecka. Umiejętność cieszenia się i wiara że świat nie jest całkiem paskudny pozwala lepiej żyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam, Ewo. To dziecko w nas daje nam siłę, daje nadzieję, jest najwazniejszą częscią nas.

      Usuń
  5. Cudna Misia, w sam raz dla każdego dziecka :) wewnętrznego, czy zewnętrznego ...
    I w ogóle wzruszająca przesyłka dla Ciebie, Olu :)
    Nie dajcie się ślizgawicy ... aż mnie otrząsnęło, jak to przeczytałam. U nas zimno, ale jak na razie bez takich niespodzianek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Misia jest obok laptopa i uśmiecha sie do mnie i do tego dziecka w srodku!:-)I do Ciebie też, Lidko!:-)
      Dzisiaj ślizgawica taka, że juz autobus szkolny nie dał rady tu dojechać. Pewnie dzieciom w to graj, bo będą miały usprawiedliwioną nieobecnosc w szkole, w gorszej sytuacji są ludzie, którzy muszą dojechać do pracy. Ot, uroki mieszkania w górach!:-)

      Usuń
  6. Wzruszyłam się, który to już raz czytając Twoje posty. Każdy temat poruszany jest taki ponad tym co dzieje się tu i teraz, chociaż porusza normalne sprawy, a może się mylę? Nie nie mylę się, to co dzieje się teraz w koło traci już normalność. Cieszę się, że był taki konkurs, cieszę się, że otrzymałaś tyle pięknych rzeczy, które są takie od serca wykonane i przekazane. I ja poczułam się lepiej, czytając to z samego rana, dzień będzie udany. Pozdrawiam Cię Olu serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oleńko, mnie też przerastają sprawy dziejące sie na swiecie. Przeraża agresja, niezrozumienie i złość miedzy ludźmi. Dlatego staram sie przynajmniej tu, na blogu chronić odrobine spokoju i pisać o sprawach, moim zdaniem, ważniejszych, niż te, które dominują na zewnatrz. Na tym blogu wszystko zależy od nastroju i potrzeby chwili a takze (i chyba przede wszystkim), od osób, które mnie tu odwiedzaja i dziela sie kawałkiem swojej duszy w szczerych, życzliwych komentarzach.
      Cieszę sie, że dzieki prowadzeniu bloga mogłam poznać wiele wrażliwych kobiet. Takich jak Ty, Oleńko!:-)
      Pozdrawiam Cię z życzliwym uśmiechem a szydełkowa Misia macha Ci przyjaźnie swoją mięciutką łapką!:-)*

      Usuń
    2. I cóż można napisać w odpowiedzi, DZIĘKUJE, że Jesteś.

      Usuń
    3. Ściskam Cię serdecznie!:-)*

      Usuń
  7. Za dwa dni przypada Dzień Misia :) Niby pluszowego, ale myślę, że nic nie będzie miał przeciwko szydełkowemu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie, Wietrzyku! Właśnie niedawno Gabrysia powiedziała mi o Dniu Misia!Nie miałam wcześniej pojecia, że cos takiego istnieje.Myslę, że to sympatyczne, swojskie w nastroju święto dla dzieciaków kochajacych swoje przytulanki, pluszowe, szydełkowe i wszelakie inne!:-)

      Usuń
  8. Hi !!Olga DUMNA JESTEM Z CIEBIE ;-)
    CISKAM LAPKIp.Gosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sciskam -mialo byc ))))

      Usuń
    2. Hi, Gosiu! Dumnaś ze mnie? To sie cieszę i uśmiecham do Ciebie, łapki Ci jak zwykle ściskając i chichocząc z ciskania, bo już to sobie dokładnie wyobrażam, jak ciskasz łapkami, najlepiej takimi do tłuczenia much, co to sie na nie też packi mówi He, he!:-)))

      Usuń
  9. Wszystkie te piękne słowa o Gabrysi to prawda, ale tylko częściowa, bo jeśli pozna Ją ktoś osobiście, to na pewno się uzależni, gwarantuję, ale to pozytywne uzależnienie, więc nie ma obawy :-)
    Gratuluję wygranej:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nie znam jeszcze osobiście Gabrysi, ale domyślam się, że przy bliższym poznaniu nic nie traci a wręcz przeciwnie! :-)
      Serdecznie dziękuje za gratulacje, Jotko i pozdrawiam Cię z uśmiechem!:-)

      Usuń
  10. Zaglądnę do Gabrysi z radością...
    A Ty Oleńko pielęgnuj małą dziewczynkę, ja też pielęgnuję Basię:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzyj, bo warto!:-)
      Niech te Oleńki i Basieńki w nas żyją wiecznie i potrafia nam pokazać, że życie potrafi być dobre i piękne!:-)

      Usuń
  11. Opiekuj się tym fajnym dzieciakiem Ola :-) Miś, miś jest cudny :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opiekuję się jak mogę! Ale wiesz Aniu, zauważyłam, że ta mała Oleńka nawet przez dłuższy czas niezaopiekowana potrafi przetrwac mimo wszystko aby ujawnic sie w najmniej oczekiwanym momencie i uśmiechnąc się do mnie bez żadnej urazy.Jestem jej za to bardzo wdzięczna.
      A Misia, Misię szydełkową tulę i w dłoni ściskam, jak talizman!:-)

      Usuń
  12. Cudowności same. Wiem jak istotne dla nas dorosłych jest przytulenie i dostrzeżenie swojego wewnętrznego dziecka. Swoje mocno tulę i nigdy nie zostawiam już samego. Robię co w mojej mocy by było bezpieczne, miało ciepło i miłość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, robimy co w naszej mocy dla tego dziecka w nas. Czasem jednak nei mamy dla niego czasu, siły, cierpliwości i zrozumienia. OA ono wchodzi w swój cichy kącik i czeka.A innym razem buntuje sie przeciw kącikowi i woła. - no, przytul mnie w końcu, ogrzej,bo mi zimno!

      Usuń
  13. Ach! Jak pięknie :D Dawno nie czytałam tak osobistego, pełnego pięknej myśli i wspaniałych emocji post :) A niespodzianki urocze :)
    Wszystkiego dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak fajnie to odeberałaś? Dzięki! Moje wewnętrzne dziecko uśmiecha sie teraz radośnie do Ciebie, Agatko, do tej małej Agatki w Tobie!:-))

      Usuń
  14. Olu - Tobie i wszystkim komentującym bardzo, bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa pod moim adresem. Mała Gabrysia - zawsze była wstydliwa i czytając to wszystko, od razu się czerwieni :) Popijam właśnie Twój sok z czarnego bzu z ciepłą woda, bo nawet mi szkoda psuć jego smak herbatą. Cieszę się, że mogłyśmy Wam sprawić radość i niespodzianka się udała.
    " Dzieciątko" ( bo chyba Ono do Was przychodzi - zgodnie z śląskimi korzeniami :)))trochę przyspieszone, ale bałam się właśnie - co będzie jak Was tam zasypie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gabrysiu, mała Ola też zawsze byłą wstydliwa (nadal taka bywa, to tylko na blogu odważa sie na więcej, niż zazwyczaj).
      Gabrysiu kochana, raz jeszcze dziekuję za prezenty od Dzieciątka, cieszę sie, że mogłam o Tobie napisać, bo warta jesteś wszystkiego ,co najlepsze! Buziaczków serdecznych moc zasyłam z deszczowej obecnie wioski podkarpackiej!:-)))

      Usuń
  15. Też musze zacząć to moje dziecko własne prezentami obsypywać. Przez ciężkie dni i miesiące zapomniałam o nim całkiem. Aż mi druga Polowa uświadomiła kiedy ja sobie sama coś kupiłam? No właśnie dawno... Cały czas człowiek patrzy na to, co potrzebne, dziecku spełnia się marzenia zapominając o sobie samym... Więc na Gwiazdkę zrobiłam sobie list do Dziadka Mroza czy jak kto tam nazywa... I czekam :) Może się spełni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno Kocurku na Gwiazdke dostaniesz cos fajnego. Skoro wyraziłaś takie gorące życzenie, skoro poleciało ono we właściwą stronę, do Dziadka Mroza, Dzieciatka, Mikołaja, Gwiazdora czy Aniołka. Niech wszyscy oni razem albo osobno przyniosą Ci pod choinke to, o czym marzysz!:-))

      Usuń
    2. Raz w roku swoje wenetrzne dziecko na pewno nakarmie :) Choćby to były skarpetki w kotki :D

      Usuń
    3. Trzeba umieć czasami zrobić sobie samej jakaś drobną, niewinną przyjemnośc. Jeśli skarpetki w kotki byłyby czymś takim, to czemu nie?!:-)

      Usuń
  16. Bez dziecka w sobie nie możemy być dorosłymi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja! I ja sądzę musi byc w nas pełnia. Dziecko, dorosły i starzec jednocześnie.

      Usuń
  17. Olgo - przepięknie napisałaś o swoim wewnętrznym dziecku, więc zasługujesz na tę wspaniałą nagrodę, a raczej na nagrody. Znam Gabrysię i jej bloga i z przyjemnoscią u niej bywam.
    A Tobie serdecznie gratuluję i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzałam w siebie, wsłuchałam sie usłyszałam głos małej Oli. Ona chce istniec i trzymac mnie zawsze za rękę.
      Fajnie, że zachodzisz do Gabrysi. Tyle ciepła bije z jej bloga, że i piecyk czasem tak nei rozgrzeje, jak jej pisanie!:-)
      Dziękuję za Twoje ciepłe słowa, Stokrotko i pozdrawiam Cie z uśmiechem!:-)

      Usuń
  18. To takie śliczne, zimowe, świąteczne prezenty chociaż jeszcze listopad ale każda pora jest dobra by cieszyć się prezentami a zimowa zwłaszcza, gdy za oknem mokro i melancholijnie. Za rzadko pozwalam swojemu wewnętrznemu dziecku się uzewnętrzniać i ono smutnieje i zanika. Czas je przywołać i utulić i mam nawet na to sposób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, trzeba czymś sie rozświetlić, rzeczywistosć pochmurną czymś ubarwić, znaleźć sobie iskiereczki, radosci proste i swojskie. Przywitać sie ze swoim wewnętrznym dzieckiem, uśmiechnąc do niego, żeby wiedziało, że jest dla nas ważne.
      Ciekawam, Krystynko, co jest Twoim sposobem na utulenie tego dzieciaczka w Tobie?!:-)

      Usuń
    2. Mam ochotę na kupienie sobie w ciucholandzie stroju Mikołaja ( ten Spider-man wnuka kosztował grosze) i chodzić w nim po mieście szóstego grudnia i rozdawać dzieciom cukierki a dorosłym jabłka. A może odwrotnie.

      Usuń
    3. Nawet jak tego nie zrobię to sama myśl o tym mnie raduje

      Usuń
    4. I ja uśmiecham sie na wyobrażenie Ciebie, Starki-Krystynki wędrujacej po mieście jako Mikołaj! :-)))

      Usuń
  19. Ta Gabrysia musi być bardzo sympatyczną osobą. Z miłą chęcią do niej zajrzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda Karolinko - Gabrysia jest bardzo sympatyczna, ciepła i bezposrednia. Jak promyk słońca w słotny dzień!:-)

      Usuń
  20. Po raz kolejny mamy przykład, że świat wirtualny nie jest taki zły jak się niektórym wydaje.
    Spotykamy wspaniałych ludzi którzy są wrażliwi i podobni do nas.
    Dobro, przyciąga dobro Olu, a Ty jesteś takim promyczkiem i niech to wewnętrzne dziecko w Tobie trwa wiecznie.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świat wirtualny jest odbiciem świata realnego a także coraz ważniejszą jego częścią. Wszędzie można spotkać dobrych i złych. Mysle, iż trzeba starac sie to dobro wypatrzeć i docenić, nie odsuwać go i nie gasic swoimi uprzedzeniami, lękami i przeszłymi rozczarowaniami. Każdy nowy człowiek na naszej drodze to nowa historia. Trzeba sie w nią wsłuchać, wpatrzeć, znaleźc lustro w sobie...
      Dziękuję Ci Ataner za ciepłe słowa. Uściski serdeczne Ci zasyłam z mroźnego i ośniezonego Podkarpacia!:-)*

      Usuń
  21. Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Szydełkowa misieńka jest rzeczywiście śliczna!:-)

      Usuń
  22. Szczęśliwych urodzin, Oleńko. Jutro zaczynasz kolejny roczek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko kochana! Dziekuję za pamięć i życzenia urodzinowe! To takie miłe i takie wzruszające, że pamiętałaś!:-)***

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lektura lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost