czwartek, 13 lutego 2014

Cisi...




   Są wśród nas ludzie cisi, milczący, zamknięci często w świecie swych przeżyć, delikatnych uczuć, łagodnych zamyśleń, oddaleń w krainę spokoju oraz nieśpiesznych strumyczków skojarzeń. Spełnieni w tym swoim osobnym trwaniu, ale czujący innych tak mocno, jak samych siebie. Uważni. Niekiedy jedno spojrzenie w oczy napotkanego człowieka mówi im wszystko. Czytają w nim, jak w ciekawej książce, pomijając nie pasującą do niej krzykliwą okładkę  i stale otaczający szum marketingowy. Wsłuchani w cudze słowa dostrzegają samo jądro, które tamci tak bardzo pragną ukryć łudząc się, iż nikt nigdy nie dowie się, co tam mają na dnie. Nadzy są jednak przed cichymi. Z pozłotki pozorów odarci. Lecz cisi żadnej krzywdy nikomu nie czynią. Swą cichością chronią sekret głośnych. Udają, że nie wiedzą. Rozumieją jednak więcej, niż dają po sobie poznać. Trwają jak ubrani w cień świadkowie pogranicza snu i jawy. A mocno, za mocno wszystko przeżywają. Obecni i nieobecni zarazem.

   O dziwo, niektórzy cisi bardzo rozmowni być potrafią. Nakręcają się nieraz jak dziecięce zabaweczki i krążą, krążą w zapamiętałym wirowaniu póki im sił starcza. Sami sobą zdziwieni wzlatują coraz wyżej i wyżej brylując w towarzystwie. Mało kto pozna cichych w tych pełnych blasku duszach. Mało kto wpatruje się w ich oczy, na których dnie czai się stała obawa przed wyczerpaniem tej nadzwyczajnej fali energii i ujawnieniem niezmiennie tkwiącej pod spodem wrażliwej cichości. Cichych wiele kosztują takie chwile. Własne szampańskie poczucie humoru, nieoczekiwana pewność siebie i nadzwyczajna błyskotliwość wyprawiają ich na tak odległe od duszy, kosmiczne rejony, że potem ledwie haust powietrza czystego łapią, by się w tych obcych przestworzach nie udusić.


   Są wśród nas także cierpiący w swej cichości. Nie umiejący się z niej wyrwać. Uwikłani w wyolbrzymione przez siebie samych niemożności. Oceniający siebie zbyt surowo. Zawstydzeni sobą. Wycofani. Oczy pełne łez, z byle powodu mający. Niewierzący już w jakąś szansę, w pozytywną odmianę losu. Kiedyś zranieni i nowych ran się trwożący. A może właśnie teraz przeżywający coś tak głęboko, że choć blisko są, to i daleko zarazem? Wołają tylko spojrzeniem, biciem serca, wilgotnymi z emocji dłońmi, które podają na przywitanie. Uciekają w siebie, na zewnątrz ukazując tylko obowiązującą skorupę człowieczeństwa. Automatyzm zachowań. Wyuczone gesty, miny, słowa…
   W ich delikatnych, nieśmiałych uśmiechach, w głębokim oddechu, w charakterystycznych pochyleniach głowy, gdy spuszczają ją, chcąc ukryć pieniące się pod powierzchnią emocje, kryje się ich prawda. Nie w mówieniu. Słowa zacierają sens. Zbyt często mówimy przecież to, co inni chcą usłyszeć. Trudno uciec przed tym konformizmem, złudnym uspokojeniem, wpasowaniem się w obowiązujący schemat. To, co najistotniejsze nadal zostaje w środku.
   Z na oko udanych spotkań towarzyskich cisi wracają z nieokreślonym niezaspokojeniem, ale i z przesytem zarazem. Przez chwilę znaleźli tam siebie a zaraz potem zgubili. Patrzą z goryczą w lustro, szydząc ze swych min na pokaz, z tkwiącego jeszcze na twarzy makijażu pustego optymizmu. Zmęczeni gwarem pustosłowia znów szukają kryjówki w znanym sobie, oswojonym oddaleniu.

   Są w domu. Na początku dom jak łódeczka kolebie się na oceanie ich poruszonych uczuć, napastliwych wspomnień, beznadziejnych marzeń, lękliwych, nieutulonych nadziei, hałaśliwych skojarzeń. Cisi przeważnie mają jednak swoje sposoby by na powrót ten dom oswoić. Fale ukoić. Poddać się wiatrowi i płynąć przed siebie. Jeszcze raz…

   Niewypowiedziane niekiedy lepiej wyśpiewać albo i wykrzyczeć. Razem z łzami nareszcie niehamowanymi wylać. Albo i do cna wymilczeć w słuchaniu ukochanej muzyki. Oddalić się w ten sposób od swojego zwykłego, z niecierpliwością przekartkowywanego świata codziennych, zużytych jak jednorazowe opakowania, opowieści. Znaleźć najintymniejszą przystań w odczuwaniu kojących serce melodii. Zrosnąć się w jedno ze starym fotelem i oddychać wraz z nim w rytm ozdrowieńczych dźwięków, płynących z płyt.

  Nieopisywalne lepiej wyczytać, wyszeptać bezgłośnie w cudzych, uwalniających od przymusu zwierzenia, słowach. W pełnej przeczuć i głębi poezji, w życiowych tekstach ulubionych piosenek, w egzystencjalnych opowiadaniach, w zahaczających ostrym pazurem silnych uczuć, powieściach.

  Niewidzialne, bo niepokazywalne może i lepiej zobaczyć w boleśnie wyrazistych twarzach na portretach znanych malarzy albo w oczach aktorów z filmów, gdzie nie dzianie jest najważniejsze a odczuwanie. Przejrzeć się w ich spojrzeniach i gestach. Odnaleźć niepojętą bliskość w sposobie poruszania, w mimice i westchnieniach.

   Myśli niepozbierane, emocje rozedrgane dobrze jest niekiedy pozostawić w spokoju. Odejść od nich. Niech się same uładzą. W szufladki odpowiednie powkładają. Wybaczą sobie swe istnienie. A na ten czas zająć czymś ręce. Obiad ugotować. Naczynia pomyć. Serwetkę na szydełku wydziergać. Pranie w stosach od tygodni zalegające wreszcie wyprasować. Z kotem się pobawić. Cebulki w doniczce na szczypiorek zasadzić. Pójść przed siebie, gdzie nogi poniosą a oczy punkt najodleglejszy wypatrzą.

   Zanurzyć się w tym. Owinąć się bezpiecznie w przestrzeń kroków, działań, wizji, dźwięków, myśli i bezmyśli. Uzdrowić duszę swą pokutujacą. Uwolnić ściśnięte dotąd węzłem wiernej zgryzoty serce. Otulić się w rzeczywistość tak udatnie sformułowanych przez kogoś zdań, cudzych wyobrażeń ubranych w muzyczne tony, plastyczne wytwory. Odpocząć w tym harmonijnie zgranym zgiełku z dala od siebie.

   A potem z ulgą powrócić i odżyć z nową nadzieją, złapawszy pomyślny wiatr w żagle. Uczestniczyć w dzianiu i być w pełni z innymi. Patrzeć z odwagą w lustro oraz w ich oczy. Z cichością się swoją na nowo zbratać i wreszcie uśmiechnąć do swego odbicia w lustrze. Jeszcze raz…
  
  

49 komentarzy:

  1. To o mnie.
    Nie bede uzasadniac, ani tlumaczyc dlaczego. Moge sie jednak z tym opisem utozsamic.
    Lakoniczny ten moj komentarz, ale nie chce i nie moge napisac wiecej.
    Dziekuje, Olenko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię Aniu. Przecież właśnie o tym jest ten tekst, ze w milczeniu czasem jest o wiele więcej wymowy, niż w mówieniu...
      Uśmiech poranny zasyłam ze słonecznego dzisiaj Podkarpacia!:-))*

      Usuń
  2. .........................................jakoś tak ......ciężko na duszy mi się zrobiło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem trzeba napisać więcej, głębiej...Dotknąc innych niż zazwyczaj obszarów.
      Ale myslę, iż nie ma w tym nic złego, przytłaczajacego. Wręcz przeciwnie Brydziu....

      Usuń
    2. Olgo mnie nie przytłoczyło,ale raczej strasznie wzruszyło,że aż zabolało....nie mam pojęcia dla czego.Czytając łzy naszły mi do oczu i nie wiedziałam czy czytać do końca czy przerwać.Pozdrawiam cię mocno i serdecznie.

      Usuń
    3. Brydziu, rozumiem, bo ja też nieraz wzruszam się za mocno, ale to tak czasem bywa, gdy cos tak bardzo do serca trafi, cos w nim głeboko schowanego poruszając, otwierając zarosłe bluszczem furtki...
      Ściskam Cię ciepło, serdecznie!*

      Usuń
  3. Wspaniały, poruszający tekst. Czytam kolejny raz.
    Znam dobrze cichą z pierwszej części. Znam życie na pograniczu snu i jawy, obecności i nieobecności. Znam szokującą nieadekwatność nagłych wyskoków. Kojące powroty do osobności.

    Przytulam do serca cichych cierpiących. Do nich należy Kraina Łagodności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madziu, czułam że zrozumiesz, że odczujesz to mocno. W niteczkach, które do tej pory splatały sie delikatnie miedzy naszymi blogami widać przecież było od dawna tę cichą a przecież wyrazistą treśc, to sedno...
      Usmiecham sie do Ciebie teraz łagodnie, z wdzięcznością za tę bliskosc i ciche zrozumienie.***

      Usuń
  4. Zgadzam się z Magdą. Wspaniały tekst!
    Przepiękna, głęboka analiza.

    Dzisiaj cisza to luksus.
    Może dlatego tak często uciekam do lasu...

    I zdjęcie cudowne!
    To jest właśnie to spojrzenie, pełne zrozumienia:)

    Serdecznie Cię uściskuję Olgo:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alu!To zdjęcie i Twój ostatni, przepiekny rysunek drzew wyrażaja to niezwykłe zrozumienie natury dla naszych dusz, dla poszukiwań istoty rzeczy. W lesie wszystko nagle staje sie proste. Bez słów...
      Cieszę się, że spodobał Ci sie ten tekst. Rzadko tu pisze w ten sposób, ale przychodze do Ciebie by sycic się głębią Twej wrazliwej cichosci i delikatnej poezji.
      Oczami lasu zerkam serdecznie w Twoje oczy i pozdrawiam ciepło!:-)*

      Usuń
  5. Unikaj głośnych i napastliwych, są udręką dla ducha ... tak mi dobrze ze sobą, że mogłabym tygodniami nie wychodzić na świat, otoczona książkami, zwierzakami, cichą muzyką, zanurzona w swoim świecie, pewnie "zdziczałam" w tych krzaczorach, cichość mą przyjaciółką; pozdrawiam serdecznie, Olu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też dobrze ze sobą - tylko cichość zniknęła i zdziczenia zabrakło - odebrali, i krzaczorów też już nie ma. Dlatego wygania mnie w świat.
      Może ludzie nie wszyscy są hałaśliwi, tylko nasz świat jest taki huczący wrogim nam dudnieniem- brrrrr.
      A jak się wsłuchać w szum rzeki, owadzi taniec i bicie własnego serca to nie ma lepszej muzyki.

      Usuń
    2. Marysiu! Unikam jak moge głośnych i napastliwych, gdyż naprawdę są udreką ducha, ale nie zawsze sie da. Tak już ten świat jest poukładany. Dobrze, ze mam tu te swoje pogórzańskie przestrzenie, gdzie tak jak Ty czuję się uwolniona i prawdziwa.
      "Jestem dzieckiem wszechświata", jak trawa, jak drzewa, jak gwiazdy, jak wiatr i potok w dolinie.
      Dziękuję za Twojeciepło, Marysiu, za to, że gdzieś za Sanem jest tak przyjazna, cicha istota!:-)

      Usuń
    3. Zofijanko! Choćby zewnętrzną cichość zawłaszczyli nam do imentu, to w środku zawsze jest schronienie. Ta cichość duszy, ten wrażliwy odbiór ludzi i świata jest czyms, co trwa mimo wszystko i na przekór wszystkiemu. To może być nasza tarcza i ochrona, choć czasem na ułomnośc jakąś wygląda...
      A jak zmęczy ten zewnętrzny świat, to zawsze są na podorędziu przyjazne nam rzeczy takie jak, ksiązki, muzyka, wędrówki po cudnych manowcach wyobraźni i niezbrukanej cywilizacją natury!:-))

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. i przyjaźni, cisi ludzie.

      Usuń
  6. ...Poetycznie, metaforycznie...Mój sposób ...Jadę do lasu ilekroć gnijacy świat mnie przytłacza, oblepia ...Tylko w lesie, w ciszy mogę zobaczyć co robi wiatr gdy nie wieje, albo gdzie śpi echo szyderczego śmiechu ludzi mi nieprzychylnych. O poranku usłyszeć o czym szczerze rozmawiają drzewa, ujrzeć wschodzące nad ich konarami słońce, nieśmiało budzące do życia gałązkę po gałązce, liść po liściu ... jak nadzieję mą i wiarę.
    Mogę, gdy wytężę zmysły, ujrzeć feeryczną dróżkę, która prowadzi w głąb lasu, do miejsca, gdzie całą dobę otwarty jest magazyn dla niechcianych mych trosk, skrawków i odprysków codzienności.
    Z zachwytem patrzeć na poranną mgłę, która otula najpierw wierzchołki drzew, a potem schodzi niżej, niżej, i niżej...by wreszcie okryć, mnie popękaną ochronnym płaszczem.
    Tylko tam, mogę zobaczyć jak kryształki z mojego żyrandola zawieszonego tuż nad moją głową same się na powrót w całość układają.
    I myślę, że Grechuta pytając " ...jak pozbierać myśli z tych nieposkładanych?" nie wiedział, że można to zrobić w lesie...
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudnie, wzruszająco napisałaś to Meg!:-)* Czuję każdym porem skóry i duszy to, z czego się tu zwierzyłaś.
      Jakie to piękne i magiczne, swoją droga, że chociaż na naszych blogach rzadko piszemy w ten sposób, to przecież w miedzysłowiu czujemy, czytamy podobną wrażliwośc, czułośc, nadwrazliwośc!*
      Piekna pogoda dzisiaj na moim Pogórzu! Pójdę więc tak, jak Ty na spotkanie lasu, po siłe, młodośc, wiarę, spokój, lek na zgryzoty i niepokoje. Wyruszę by oddychać swobodnie i radośnie. Sycić dusze prostym, dobrym czasem...
      Przyjazne, ciepłe myśli Ci zasyłam!:-))

      Usuń
    2. ...dziękuję:)
      Same serdeczności zostawiam:)

      Usuń
    3. I ja tulę Cię serdecznie, Meg!:-)

      Usuń
  7. Jakie to mi znajome, jak bliskie.
    Mój ogród wie o mnie więcej niż ktokolwiek... Cisza, szelesty, zapachy ziemi i kwiatów, wiatr w gałęziach drzew, to moi powiernicy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję Gaju, ze przyszłaś i z cichości swojej dałaś znak podobnego czucia!*.
      Ogrody, lasy, łaki, pola, doliny głbokie i ciche, drózki wijące się między drzewami...To nasz oswojony, przyjazny świat. Nasza swoboda. Ucieczka. Wytchnienie. Prawda i niczym nie zmącona prostota odczuwania.
      Ciepłe pozdrowienia zasyłam Ci Gaju z mojego cichego Pogórza!:-)*

      Usuń
  8. Cóż ja jak Panterka. :) to takie wspomnienie mnie dopadło z naga. Jestem na religii, miałam z 15 lat nie więcej, O.Gracjan (ojcowie Karmelici bosi) prowadził. To był człowiek wiecznie roześmiany, na rowerze do cierpiących jeżdżący, biegiem z głośnym śmiechem za uczniami latający z podwinięta sutanną. :) Jakieś losowanie wymyślił książeczka "Błogosławieni cisi" jako dar miała być. Żeśmy więc losowali i dziwnym trafem wylosowałam, choć nigdy jako żywo nic. Wiec w tym momencie gdy się o. Gracjan dowiedział wybuchnął gromkich śmiechem z radości poklepał się po udzie z okrzykiem "wiedziałem, wiedziałem" :)) dał książeczkę, mam ją do dziś, choć do wierzących w religię nie należę. Napisałaś:
    "myśli rozbiegane emocje rozedrgane dobrze jest niekiedy pozostawić w spokoju."
    W ciszy być to poznać siebie i świat, w ciszy rodzi się wiedza i mądrość a w spokoju moc. Moc jest jak wąż w wielkiej ciszy podnosi do góry swoje ciało rozwija i tańczy spleciony ze swoim partnerem.
    Zupełnie niespodziewanie dla mnie samej, wyszedł mi opis kundalini. Energia kundalini energia leżąca u podstawy kręgosłupa jak zwinięty wąż, właśnie się dowiedziałam że nie trzeba żadnych tajemniczych obrzędów by ją pobudzić, trzeba tylko być w ciszy nic więcej. A to wszystko dzięki Twojej inspiracji dziękuję Olu z z serca dziękuję. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem Elu, czy przeczytałaś tę ksiązeczkę i czy pamietasz, o czym ona była? Tytuł ciekawy!
      Cisza jest domem. W niej jest pełnia. Wszystko, co duszy do swobodnego rozprostowania sie potrzeba.
      Czasem cisza jest niemoznością powiedzenia na głos tego, o czym krzyczy dusza. Ale świat i tak dusi sie od gadania, tak wiec prosta cisza jest w tym układzie wiele mówiąca. Zresztą ci głośni zazwyczaj nawet nie potrafią słuchać i słuchać innych nie potrzebują. Perorują i tokują swym wspaniałym krasomówstwem, wewnątrz mając często dotkliwa, bolesną pustkę, którą tym mówieniem własnie próbują zasłonić.
      Cisi zazwyczaj dobrze sie wzajemnie rozumieją. Bez słow.
      Idą lasami i rozmawiają z drzewami. I to jest najpiekniejsza cisza!
      Serdecznie pozdrawiam Cię Elu i życze by Twa energia rosła i promieniała w swobodnej, radosnej więzi z naturą i jej pełnej bogactwa ciszy!:-))

      Usuń
    2. Olgo w tej książeczce są wyimki z modlitw. Zostawiłam z sentymentu i dla tytułu. :)
      Kochana jesteś. Jestem wdzięczna za Twoje słowa. Ciepło Cię przytulam dobrych myśli życząc.

      Usuń
    3. Bo tytuł, rzeczywiście,piekny!
      Serdeczności zasyłam Ci Eluś!:-))

      Usuń
  9. i okaże się , że tu sami wrażliwcy się zebrali, by medytować na Twoim postem, niezwykle zgrabnie napisanym.
    Z czasem Ci wrażliwcy zdobywają pewność siebie. Następuje to w momencie, kiedy spotykają drugiego człowieka, który podbudowuje ich ego. Podziw w oczach drugiego człowieka i gorące uczucie leczy z wycofania i kompleksów...
    Buziole wielkie Oleńko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Bo sami wrażliwcy wokół tego bloga się zebrali. Przecież żaden cynik i pozer takich tekstów nie czyta ;)

      Usuń
    3. Otóż to, Różo. Otóż to!

      Usuń
    4. Zofijanko! Ciekawa byłam, kto sie pod tym postem odezwie. Bo przecież rzadko piszę tu w ten sposób. zazwyczaj wierszami wyrażam to, co trudno wyrazic mi prozą.
      Cieszę się, ze spotkali sie tu sami wrazliwcy, ze odezwali się, dajac mi swoje ciepło, zrozumienie i szczerość
      .
      A co do tego, ze cisi dlatego są cisi, gdyz są niepewni siebie, wycofani i zakompleksieni to niekoniecznie tak jest. Owszem, mogą cierpieć i wstydzic się ujawnienia swej duszy z obawy, przed wysmianiem, zranieniem, kompletnym niezrozumieniem. Wiele razy już czegos takiego w zyciu doznali i lękają się powtórki tego bólu. Nie wiem też, czy ich partner może ich z tejgo rodzaju cichości wyleczyć. Oni w sobie muszą mieć siłę i uznanie dla siebie. Sobie samym muszą dać prawo do odważnego istnienia i mówienia na głos tego, co czują.

      Ale są też cisi, którzy nie z przymusu tacy są, lecz z wyboru. Ich wrażliwośc dobrze sie w tej ciszy czuje. Czerpie z niej siłe i sens. Ta cichosc bywa ciepła przystanią nie tylko dla nich samych, ale i dla napotkanych, zagubionych dusz, ktre pragną wytchnienia od hałasu tego świata. To ludzie - drzewa, któzy choć korzeniami tkwią mocno w tej rzeczywistości, to konarami potrafia wznieśc sie bardzo wysoko. Ponad przyziemnosc codzienności, ponad swój ból, ponad smutek. Aż do wolności i uskrzydlenia...
      Serdeczne, siostrzane myśli Ci Zofijanko o słonecznym poranku zasyłam!:-))

      Usuń
    5. Powtórzę za Errata, ciesząc sie bardzo, iz tak właśnie jest! Otóz to, otóz to!
      Dziekuję Wam, Rózo, Errato, że odwiedzacie to ciche miejsce "Pod tym samym niebem"!-))*

      Usuń
  10. To pomilczę dziś, choć to nie w mojej naturze:-))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Basieńko! W wierszach Twoich i w obrazach tyle jest ciepła, wrażliwości i wymowy, iz wiem, że bliska jesteś bardzo tej krainie wrazliwej cichości!:-)))

      Usuń
  11. Piękny tekst :)
    Idealny do wyrecytowania na scenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję Ci Różo za tę pochwałe dla mojego tekstu. Ważne to dla mnie, bo przecież duszą pisałam...!:-)*

      Usuń
  12. Czyżby "Cichymi", byli ci, którzy jeszcze nie odkryli własnego sposobu wyrażenia siebie? Także ci, którym zamykano usta, nie pozwalając wyartykułować uczuć. Zmuszani tłumić je bez końca w imię "wyższych celów". Zawsze cudzych celów, nigdy swoich własnych.
    Ponawiający nieustanne próby, by wreszcie kiedyś powrócić "z tarczą". By nie musieć tylko milczeć. By kiedyś wreszcie przemówić swoim własnym głosem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie, Errato.
      Cichość może być róznego rodzaju. Z natury, z wyboru, z nawyku czy też z przymusu. i własnie ta ostatnia dotyczy tych, ktorzy mówić nie moga, bo im inni usta wciaz zamykaja swoim autorytarnym zachowaniem, przytłaczajaca pewnoscią siebie, nieznoszącym sprzeciwu spojrzeniem.Ci cisi sa stłamszeni w sobie i wołają, chociaz nikt ich nie słyszy. Uciekają wiec w rejony, gdzie czuja sie swobodniej i sami wyznaczaja dla siebie granice. Albo może i bez granic są...?
      Pomyslę jeszcze nad tym wszystkim, bo im głebiej w rozważania wchodze tym szersze mi sie rejony cichości ujawniają.
      Dobrego dnia Errato!
      Do nasu mojego teraz idę na spotkanie z najpiekniejszym rodzajem cichosci!:-))

      Usuń
  13. Czytam po raz kolejny i wzruszenie Twoja madroscia, spojrzeniem na ludzi, swiat, porusza mnie bardzo.
    Masz racje Olu, ze kazdy z nas ma w sobie cichosc, ale kazdy z nas wyraza ja inaczej.
    Z czego to wynika?! Doswiadczen zyciowych, przezyc , trudno powiedziec. Jestesmy ludzmi i kazdy z nas jest inny a jakze podobny.
    Bardzo poruszajcy tekst, dziekuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Ataner, po poście o cieniach i wielowartstwowości zycia na wsi zatęskniłam do napisania o duchowych cieniach i rozterkach. Bo człowiek składa się przecież z tego, co robi oraz z tego, co czuje, przezywa wciaz stale w tym wytężonym dzianiu. Bo wszystko jest tak wielowymiarowe. O wiele bardziej skomplikowane niż widać to w pogodnych zazwyczaj tekstach blogowch.
      Mieszka w nas ta zamyslona, straszliwie deliatna cichość - to nasze wnętrze najtroskliwiej przez nas chronione. Wyczuwalne tylko dla podobnych duszą. Niech tam trwa spokojnie, bo bez niej tylko chaos, bezdomnośc uczuć, lęk bez ukojenia. Z tej cichości przeciez bierze sie zrozumienie dla świata, dla ludzi. Miłośc, współczucie, bliskość i przyjaźń.
      Ważne to dla mnie, że się pod tym tekstem odezwałaś Ataner.Podałaś mi w ten sposób dłoń...
      Dziekuje Ci za to i ciepłe, ciche mysli zasyłam.!***

      Usuń
    2. Odezwalam sie, bo nie moglo byc inaczej. I bede czesto wracala do tego wpisu, i Ty wiesz dlaczego.
      Kazdy Twoj tekst pisany proza, czy wierszem niesie przeslanie i przede wszystkim zastanowienie, a to jest wazne w tych zwariowanyc czasach.
      Uwazam, ze ta cichosc w nas pokazuje nasza innosc, wrazliwosc.

      Usuń
    3. Tak, mysle, iż wiem masz na mysli Ataner. Pamiętam!*
      Czasem sie chce człowiekowi w cichosci posiedzieć, pomyslec, innych ludzi na tej drodze spotkać i westchnąc z ulgą, że tyle między nami zaskakujących podobieństw duszy...
      Bo przecież jesteśmy o wiele bardziej skomplikowani, niż by sie to mogło na pierwszy rzut oka wydawać. Przewaznie na zewnątrz widać tylko niewielki fragment. Coś, co naprawdę nie daje wyobrażenia jakie warstwy kryją sie w środku. Najcenniejsze, najdelikatniejsze, najbardziej na ból podatne nasze "ja" nie jest na pokaz. To mozna tylko czuć wzajemnie i chronić!*
      Ściskam Cię mocno!*

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieśni pieśń piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost