…Dziękuję wszystkim Wam za przyjazne i wspierające słowa
zamieszczone w komentarzach pod poprzednim postem. Bardzo dużo znaczyły one dla
mnie, gdyż pokazały mi, że nie jestem sama a większość z nas myśli podobnie, że
widzimy to, co dzieje się na świecie i mamy do tego zdecydowanie negatywny
stosunek. Jest nas wielu – tak samo świadomych i oburzonych a jednocześnie
bezradnych wobec politycznej rzeczywistości, w jakiej przyszło nam egzystować. Żadni
z nas przecież bojownicy o słuszną sprawę ani bohaterowie z cokołów. Ot, po
prostu jako zwyczajni, myślący ludzie dostrzegamy jak bardzo zmienia się nasza
rzeczywistość i dzielimy się tymi spostrzeżeniami. Pragniemy zrozumieć te
wszystkie przemiany i dociec w jakim kierunku nas prowadzą. Wiele z nich nas
niepokoi a nawet przeraża. A przecież my po prostu chcemy czuć się bezpiecznie
aby wieść spokojne, pracowite i uczciwe życie. Chcemy móc polegać na rozsądnym prawie
i na sprawiedliwych zasadach w państwie, na którego obszarze przebywamy. Jednak
coraz częściej stwierdzamy, że mocno się to wszystko psuje, gmatwa, zagraża
naszej przyszłości, odbiera nam sprawczość oraz nadzieję na lepsze. Czy jednak
naprawdę jesteśmy bezradni, czy może ktoś chce na nas ową bezradność i apatię
wymusić, wtłoczyć w ciasne ramy i pilnować by nie wydostały się spoza niej
żadne przejawy zdrowego rozsądku i wolnomyślicielstwa?
A przecież jest nas
więcej, niż tych tam, pochowanych po internetowych bagniskach potworów –
cenzorów i ich oślizgłych pomagierów - klakierów. Czy sami damy sobie z nimi
radę, czy może poczekamy aż objawi się jakiś współczesny wiedźmin Geralt i
wysieka owe ohydne monstra swym czarodziejskim mieczem? Tu jednak pojawia się
pytanie – jak rozpoznać spośród wielu uzurpatorów i fałszywych zbawców owego
prawdziwego bohatera? Jak nie dać się
zwieść niby to pełnym zapału i szczerym słowom, które okazać się mogą tylko
zimną grą, fałszywą obietnicą, obliczoną na zyski manipulacją? Myślę, że także
w tym temacie musimy się dzielić swoimi spostrzeżeniami a nawet domysłami. Nie możemy
pozwolić sobie zamykać ust. Cały czas przecież tak wiele się dzieje.
Ot, podam tu
przykład sprzed kilku dni. Otóż w ONZ przeważająca większość należących do tej
organizacji państw podpisała „Pakt na
rzecz przyszłości”, deklarację zobowiązującą do konkretnych działań na
rzecz bezpieczniejszego, bardziej pokojowego, zrównoważonego i inkluzywnego
(łączącego, przeznaczonego dla wszystkich) świata dla przyszłych pokoleń. Hmm…Jakże
szlachetnie i szczytnie to brzmi, nieprawdaż? Kiedy jednak zagłębimy się w
szczegóły owego paktu, to chcąc nie chcąc rodzą się wątpliwości, czy
rzeczywiście ów pakt jest czymś dobrym dla ludzkości... Mowa tam jest bowiem m.in.
o przyśpieszeniu działań w sprawie zmian klimatu (np. całkowite odejście od
paliw kopalnych), o walce na rzecz integralności (ujednoliceniu – innymi słowy cenzurze)
informacji w środkach masowego przekazu, o ochronie praw kobiet i mniejszości
seksualnych, o zwiększonej roli cyfryzacji i wymiany danych. Wynika z tego, że
cały niemalże świat dąży ku temu samemu. Ku osiągnięciu większej kontroli nad
populacjami i ku wdrożeniu drogich oraz przeważnie nieefektywnych technologii w
celu walki z ociepleniem klimatycznym. Najgorsze jednak co przebija z treści
owego paktu to odczucie, iż jest on podwaliną pod budowę przyszłego rządu
światowego…Więcej na ten temat przeczytać można np. tu: ( klik).
A więc jest się nad czym zastanawiać, jest o
czym pisać…I po raz kolejny trzeba uświadomić sobie, że te monstra z bagnisk
nasze milczenie biorą za przyzwolenie a nasz brak jakiejkolwiek aktywności
tylko dodaje im sił. A przecież nie jesteśmy i powinniśmy być bezwolnym,
potulnym stadem, choć oni tak właśnie nas traktują…
Kontaktowanie się
z innymi ludźmi, swobodna dyskusja na wszelkie tematy czy to w realu czy to w
necie powinna być czymś naturalnym i niezbywalnym. Mówienie na głos o tym, co
nas zastanawia i niepokoi pomaga oswoić swoje lęki, pomaga zrozumieć więcej.
Dlatego mówmy, póki całkiem nie zalepiono nam ust taśmą klejącą. Mówmy, mimo
smrodliwego oddechu czającego się w ciemnościach tajemniczego cenzora. Cenzurowanie
jest wszak przejawem lęku o to by prawda nie dobyła się na powierzchnię i nie
obaliła tej wszechobecnej mistyfikacji, kłamliwej narracji w jakiej tkwimy. I
przychodzi mi na myśl, że owa mroczna siła usiłująca nas okiełznać i zdusić,
owa podstępna maszkara z bagnisk to w istocie, tylko mała myszka, która się
rozdęła do niebotycznych rozmiarów i udaje golema a da się ją przecież łatwo
przekłuć szpilką dobrego humoru, celnej uwagi, wspólnego zdrowego rozsądku. To
właśnie robimy razem w codziennych rozmowach pośród znajomych, tutaj na blogach
czy też na innych platformach. I to robić powinniśmy, bo w kupie siła. A poza
wszystkim zawsze tak jest, że cokolwiek by się nie zdarzyło, człowiek w końcu
otrząsa się niby pies wyjęty z kąpieli i znów biegnie przed siebie rozglądając
się na boki, obserwując świat, dostrzegając w nim strefy światła i cienia, a
przede wszystkim znajdując jakieś oparcie w swojej codzienności, w bliskich,
niezawodnych ludziach, w powtarzalnych czynnościach.
I ze mną tak
właśnie jest. Czeka na mnie w gospodarstwie jeszcze trochę jesiennej roboty
takiej jak przygotowanie ziemi pod przesadzanie truskawek oraz wysadzanie
cebuli i czosnku, ostatnie w tym roku
koszenie, codzienne grabienie liści, przycinanie krzewów malin…Mam też
nadzieję, iż o ile pogoda i zdrowie pozwolą, to uda się nam z Cezarym wyruszyć
na jakieś bliższe czy dalsze wycieczki. Znaleźć może w końcu trochę grzybów, zobaczyć
coś ciekawego, zachwycić się nieznanymi jeszcze widokami, utrwalić je na
fotografiach.
Jesień coraz
wyraźniej zaznacza swoją obecność.
Dookoła mnie i we mnie. Wszystko się ze sobą splata. Życie jak gdyby
nigdy nic toczy się dalej. A świat mimo
wszelkich totalitarnych zakusów i otaczających nas bredni nadal pokazuje co
dzień swoje urodziwe oblicze…
Wiele smutku i goryczy w Twoich słowach. Nie dziwię się. Nie podejmuję takiej trudnej tematyki, mam już tak namącone w głowie, że jestem już nieufna wobec wielu ludzi. Szczególnie w takich nawet przyziemnych sprawach. Wiele osób chce tylko zarabiać nie dbając o prawdę w wypowiedziach. Nie dbając o rzetelną pracę kiedy zatrudnia się jakiegoś fachowca. Ja nie mając oparcia w przyjaznej sobie osobie, boję się kogoś obcego zatrudnić, kilka razy kiepsko na tym wyszłam. Nie nadążam za wszelkimi zmianami w każdej dziedzinie. Każdy dzień przynosi mnóstwo złych wiadomości. Coraz częściej zasłaniamy się procedurami nie widząc człowieka - szczególnie w służbie zdrowia. Niestety doznaję tego na co dzień. Dlatego też coraz częściej wyłączam się z tych klimatów, chciałam te swoje lata spokojnie przeżyć. Wiem brzmi to egoistycznie, nie mam już sił słuchać pięknych wizji, a potem głową walić słysząc tu na moim "podwórku" przyjmę panią za rok, to nie do wykonania, tyle musi pani zapłacić itd. Przepraszam Olu, za te słowa ale takie myśli chodzą mi głowie. Tym niemniej życzę Wam dużo spokoju, radości chociaż malutkich. Trzymajcie się razem i cieszcie nawet z jednego dnia jaki przychodzi każdego ranka.
OdpowiedzUsuńO, jak dobrze ze piszesz "jak gdyby nigdy nic"! Pisz! Robisz to doskonale, bardzo wyważenie, ale szczerze i mądrze. Ciepło, po ludzku. Pisz Kobieto!
OdpowiedzUsuńPrzesyłam serdeczności ogromne, uśmiech i obietnicę że będę Cię czytać natychmiast, bez odkładania przyjemności na później.
W kupie siła, cały czas to powtarzam podbudowana ogrodniczym doświadczeniem. Teraz widzisz właściwe proporcje - gromadka mikroskopijna przerażona zmianą status quo i miliardy ludzi. Gdybyś zebrała wszystkie resorty siłowe świata i dołożyła do tego wywiady to jak myślisz czy uzbierało by się tego ze 100 milionów? ;-D I to jest ta skala. W dodatku ludziom nic nie można zrobić nie niszcząc przy okazji samych siebie, więc mła nie bardzo rozumie skąd ten pesymizm. Mła się wydawa że on jest sztucznie podtrzymywany, niedasizm jest propagowany na całego bo inaczej to dla tych na górze kaszana i to mało smaczna. Tak to wygląda, dlatego mła jest świecie przekonana ze gnojki wszelkimi siłami kombinują, z jednej strony grzmią w mainstreamie, z drugiej sieją odlotowe teorie spiskowe, byle tylko dalej od prawdy było. A prawda jest tak że goowno mogą zrobić jak się ludzie uprą. Dlatego róbmy swoje i cieszmy się życiem, zamiast czarnowidztwa radośnie obszczekujmy co głupsze pomysły zarzundów. Aleksandra ma rację, coraz więcej procedur, coraz mniej człowieka, zacznijmy się domagać żeby tego ostatniego było więcej.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńDlaczego UE tak ciągnie do zielonego ładu? No przecież nie chodzi o ekologię, lasy, zwierzątka i zdrową żywność, bo to można robić na poziomie jednostkowym - tj. ogródek, ograniczanie plastiku, etc..
Jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo o co chodzi.
Cóż nowego panowie posłowie i posłanki z Brukseli mogli zaproponować, skoro na arenie międzynarodowej Europa stała się mniej wpływowa i coraz mniej konkurencyjna? Ano nowe przepisy i prawa, które absolutnie odbiegają od rzeczywistości i tak naprawdę nie są ekologiczne, natomiast wymagają ogromnych nakładów finansowych. Tutaj przykład:
Jak się produkuje prąd do samochodów elektrycznych? -W elektrowni opalanej węglem.
Na czym miały polegać te innowacje?
Na dekarbonizacji! Chociaż bez dwutlenku węgla nie byłoby życia na ziemi.
Jeśli pierwsi wpadliśmy na ten "cudowny pomysł", to pierwsi wdrożymy technologie, wykształcimy sobie specjalistów, zbudujemy łańcuchy produkcji i dostaw, a wreszcie stworzymy sieci nacisku. Wyprodukowane technologie sprzedamy na rynkach UE, resztę wyeksportujemy. Ważna jest jednak jednomyślność rządów państw UE i w rezultacie globalizacja pod sztandarem "zrównoważonego rozwoju".
Olgo, trzeba obnażać powiązania i brak logiki, nasi przodkowie ginęli za wolność.
Teraz ludzie zrobili się leniwi. Nie chce im się czytać, myśleć, brak im wewnętrznego światła, zmieniają się w ciżbę i wybierają sobie w wyborach sługusów, żeby nimi rządzili.
Chciałabym zobaczyć gęby tych klakierów i cenzorów. Straszydła z bagien powiadasz?
Olgo, sporo tego podlinkowanego, ale zaczęłam czytać i powiem Ci, że niestety przedstawiciel Ordo Iuris nie jest dla mnie autorytetem w tej dyskusji, jak i portal, do którego kierujesz. Wolałabym neutralne ideologicznie źródło. I tu przychodzi na myśl refleksja, kogo uznać za autorytet i w sumie każdy powołuje się na inne autorytety.
OdpowiedzUsuńNie znam za bardzo tematu, więc wolę pochwalić twój ogrodowy znój, który przynosi świetne owoce!
jotka
W tym problem Jotko że każdy snuje swoją opowieść i usiłuje coś na niej ugrać. Jedni słuchają jak wyroczni mainstreamowych mediów, mocno lewoskrętnych, inni odjeżdżają z BitChute czy tam innej prawiczanki. Zdaniem mła wszyscy zdrowo bujają, więcej w tym propagandy niż informacji. Jeśli chodzi o ONZ to ta organizacja dogorywa, zamieniona w platformę synekur dla całej masy pociotków członków autorytarnych rządów. Ostatni skandal z korespondencją szefa ONZ i Rosjanami to kolejny gwóźdź do trumny tego tworu. Jednocześnie nie mam złudzeń po co Ordo Iuris opowiada banialuki o rządzie światowym, ci ludzie biorą za to kasę od tychże samych autorytarnych rządów, które ONZ rozwalają. Klasyka, nigdy nie stosuj jednego środka walcząc z czymś, co Cię przerasta. To co dobre to jest to, że przy okazji okładanie się błotkiem, dane nam zajrzeć za kulisy rozgrywek. Jak dla mnie mogą się okładać w nieskończoność, jedni warci drugich.
Usuń
OdpowiedzUsuńOd 1 stycznia 2026r trzeba będzie wymienić piece i kotły 3 i 4 klasy.
Nie łudźcie się, że pellet jest ekologiczny.
Lepsze będą pompy cieplne, skoro jest ogólne przyzwolenie na naciski z UE.
Myślę dokladnie tak samo.Nie dajmy się zastraszać.Lżej życ,wiedząc,że jest nas więcej.
OdpowiedzUsuń