niedziela, 15 września 2024

Kanada i …śmierć…

 



 

   … Jedyną pewnością dla każdego z nas wydaje się być śmierć. Ale ta pewność mało kogo wzmacnia i uspokaja, mało komu wlewa w serce sens, mało komu się do jej realizacji śpieszy. No chyba, że jest się już krańcowo zmęczonym życiem, bardzo się cierpi albo jest się ciężko, nieuleczalnie chorym i śmierć jawi się wówczas jako wytchnienie, upragnione wybawienie lub też ostatnia deska ratunku, gdy owo cierpienie fizyczne bądź psychiczne staje się nie do wytrzymania. Zapewne dla wielu samobójców odebranie sobie życia jest właśnie takim ostatecznym aktem uwolnienia się od bólu istnienia. Jedynym, co można jeszcze dla siebie samego zrobić. Ostatnią możliwością wyrażenia swej wolnej woli.

   Żyjemy w takich czasach, że prawo do godnej, medycznie wspomaganej śmierci zwanej eutanazją w wielu krajach staje się coraz powszechniejsze. Wstrząsnął mną niedawno artykuł, z którego dowiedziałam się, że w Kanadzie eutanazja stała się piątą w kolejności przyczyną śmierci w tym państwie ( wynika z tego, że co dwudziesta osoba w Kanadzie umiera dzięki eutanazji). Od 2016 roku, od kiedy zalegalizowano w Kanadzie eutanazję liczba tego typu odejść stale rośnie. Dlaczego? Co takiego dzieje się z ludźmi, że coraz liczniej decydują się na śmierć? Czy zanika w nich instynkt samozachowawczy? Czy takie odejścia są aktem odwagi czy tchórzostwa? Jakiż to nowotwór toczy tamtejsze społeczeństwo? Od dawna wiadomo, iż sytuacja kanadyjskich Indian a zwłaszcza ich kondycja psychiczna jest kiepska. Wielu z nich nie potrafi odnaleźć się we współczesnym świecie. Potomkowie Pierwotnych Narodów borykają się z traumami z przeszłości, gdy ich przodkowie byli niszczeni, gnębieni i wyzyskiwani przez aparat państwowy. Obecnie mimo kilku rządowych programów mających pomóc tej ludności, zrównać jej szanse, odnaleźć się w społeczeństwie wciąż szerzą się wśród Indian przemoc, alkoholizm i narkomania. A także silna jest skłonność do alienacji i autodestrukcji. Jednak to wcale nie oni są głównymi beneficjentami państwowej pomocy medycznej w umieraniu. W tej kwestii Indianie radzą sobie przeważnie sami. Jednak co z resztą ludności kanadyjskiej? Ta także jak się okazuje ma ze sobą spore problemy. Nieuleczalne choroby, depresje, zmęczenie życiem, rozczarowanie co do polityki prowadzonej przez to państwo coraz bardziej zmierzającej w stronę komunizmu i totalitaryzmu…A przecież jeszcze niedawno Kanada była symbolem wolności, wielkich możliwości i bogactwa. Na myśl o niej oczy się uśmiechały a głębokie westchnienia wyrażały tęsknotę za tak cudowną krainą. Nawet w Auschwitz Kanada do tego stopnia pozytywnie się kojarzyła, że „Kanadą” nazywano baraki, w których sortowano odzież, bagaże i wszystkie rzeczy osobiste po spalonych w krematoriach nieszczęśnikach. Każdy z więźniów zrobiłby niemal wszystko by się do pracy do owej „Kanady” w Oświęcimiu dostać i bezpiecznie dotrwać tam aż do końca wojny.



   Kanada, to ogromne, północnoamerykańskie państwo, od dawna była upragnionym celem emigracji. Dla wielu kraj klonowego liścia nadal chyba takim marzeniem jest. W Internecie często pojawiają się natrętne reklamy sposobów, w jaki Polacy mogliby dostać się do tej cudownej krainy szczęśliwości i starać się o kanadyjskie obywatelstwo. Czyżby jednak ten wspaniały świat wcale nie był taki wspaniały jak się powszechnie uważa? Skąd w nim taka ilość eutanazji? Czy promuje się tam cywilizację życia czy może raczej śmierci? Dlaczego zamiast skupić się na powrocie do idei humanizmu a przede wszystkim realnej i skutecznej pomocy swym obywatelom, zamiast walczyć o ich godne istnienie Kanada woli wprowadzać u siebie cenzurę, dyktat poprawności politycznej, ograniczanie wolności obywatelskiej ( pamiętacie zamykanie kont bankowych truckerom odważającym się protestować przeciwko covidowemu zamordyzmowi”?)promocję nowoczesnych, lecz szkodliwych ideologii (np. klimatyzmu, wokeizmu i gender) a w końcu nazbyt skwapliwie ułatwiać  Kanadyjczykom przejście na drugą stronę tęczy?



   Samobójstwo wspomagane tłumaczy się prawem do wolnego wyboru człowieka. Jednak to prawo rozszerza się coraz bardziej i coraz łatwiej je uzyskać. Najpierw przyznano je ludziom śmiertelnie, potem już także nieuleczalnie chorym. Obecnie zamierza się je przyznać także osobom chorym psychicznie. Czy jednak osoba chora psychicznie jest w stanie podjąć świadomą decyzję? A może ktoś jej w tym decydowaniu chętnie dopomoże? Co więcej – w przeprowadzanych sondażach jedna trzecia kanadyjskich obywateli wypowiedziała się za prawem do eutanazji dla osób bezdomnych oraz skrajnie ubogich. Po co biedacy i pozbawieni domów mają się męczyć ?(a do tego dręczyć swym niewesołym widokiem szczęśliwych Kanadyjczyków?). Lepiej wszak skrócić ich męki i usunąć z pola widzenia. Może więc i do tego punktu doprowadzi wkrótce pełen współczucia, kanadyjski postęp cywilizacyjny? Niepokojące sytuacje mają podobno miejsce w domach opieki i seniora. Roznoszą się pogłoski o tym, iż coraz częściej pomaga się tam w odejściu starszym, bezbronnym ludziom. Chodzą słuchy, że osobom bezradnym i nie wyrażającym świadomej zgody, podaje się w tych miejscach leki uspokajające albo uśmierzające ból czasem w zbyt dużych dawkach. I szybko usypia się po nich na zawsze…System najwidoczniej decyduje, że nadszedł już czas dla podopiecznych owych domów na ostateczne przejście na drugą stronę. A opiekunowie zdanych na ich łaskę i niełaskę starców wykonują wolę owego systemu a niekiedy nawet samowolnie decydują o tym, kto powinien już umrzeć. Jakże to według niektórych humanitarne, jakże rozsądne i pożyteczne! Wszak społeczeństwo się starzeje i zaczyna brakować miejsca w domach opieki. Coś trzeba zrobić zatem by to miejsce zwolnić, nie marnować funduszy na zajmowanie się ludźmi nie rokującymi żadnych nadziei na wyzdrowienie i usamodzielnienie się…Nic dziwnego więc, iż wielu staruszków zaczyna się bać o swoje życie, że lękają się umieszczenia w takich domach czy nawet w szpitalach. A mnie od razu przypominają się przy tej okazji historie o eugenicznych morderstwach popełnianych w hitlerowskich Niemczech na niepełnosprawnych fizycznie i psychicznie ludziach. O segregacji na obozowej rampie w Oświęcimiu. Ci zdatni do pracy na jedną stronę a starzy, chorzy i dzieci do pieca…Czy ku temu właśnie zmierza współczesny świat?



   Ale wróćmy do zagadnienia samobójstwa. Czy człowiek nie ma do niego prawa? Czy pozbawianie siebie życia to zło i niewybaczalny grzech? Nie, moim zdaniem nie można nikomu tego prawa odbierać ani oceniać i potępiać nikogo za tak desperacki, wykonany przez samego siebie czyn. Nie wiemy bowiem w jakiej sytuacji, w jakiej kondycji sami być jeszcze możemy i gdzie skończą się granice naszej własnej wytrzymałości, rozpaczy i niemożliwego do zniesienia cierpienia. Ja sama nie wykluczam, że kiedyś i ja zapragnę udzielenia pomocy w odejściu tam, skąd się już nie wraca. Czasem wszak wystarczy odłączenie aparatury podtrzymującej funkcje życiowej u osoby, która już bardziej jest warzywem, niż człowiekiem. Tylko kto ma o tym zdecydować? Rodzina? Lekarz neurolog, który stwierdzi, że nastąpiła śmierć mózgu? A przecież zdarza się, że ludzie w bardzo ciężkim stanie zdrowieli jednak – jeśli nie zupełnie, to na tyle by móc egzystować dalej a nawet cieszyć się tą egzystencją. Przeraża mnie jednak, że procedury, które z założenia powinny być wykonywane rzadko i tylko w wyjątkowych sytuacjach stają się coraz łatwiej dostępne, banalnie wręcz proste a przez to często wykorzystywane, że bez przeszkód prawnych i wahań moralnych wynaturza się idea świętości i nienaruszalności życia, że aparat państwowy tak łatwo, zbyt łatwo przyznaje prawo do tego rodzaju śmierci. Bardzo często owa łatwość medycznego uśmiercania wiąże się też z zapotrzebowaniem na organy wewnętrzne. Wszak transplantologia rozwija się wspaniale a do tego nielegalny handel organami ludzkimi kwitnie…

   Pamiętać jednak należy, iż wiele osób wyrażających chęć śmierci, pragnienie skrócenia swej męki, gdy już dochodzi do tego ostatecznego momentu jednak zmienia zdanie. Wycofuje się. Chce mimo wszystko żyć. Jeśli nie dla siebie, to dla swoich bliskich. Zdarzają się też sytuacje, że właśnie nie chcąc być ciężarem dla bliskich niektórzy rezygnują z walki o życie, wiedząc iż nie ma żadnych szans na wyzdrowienie, że chyba tylko cud mógłby im pomóc. A cuda przecież tak rzadko się zdarzają…



   Bywało, iż doprowadzeni do ostateczności więźniowie obozów koncentracyjnych rzucali się na druty pod wysokim napięciem. Śmierć ta była straszna, ale pewna i natychmiastowa a świadomość tego, iż dla tkwiących w obozowym koszmarze uwięzionych tak łatwo dostępna stanowiła w ich położeniu jakąś pewność, pociechę oraz oparcie.

   Nie znam statystyk co do ilości samobójczych śmierci w obozach koncentracyjnych (nie wiem nawet czy takie statystyki były prowadzone). O takich rzeczach dowiedzieć się można raczej ze wspomnień byłych więźniów, czy też z relacji strażników. Ile tego było tak naprawdę? Można się tylko domyślać. Nie były to jednak samobójstwa masowe czy też codzienne.  Mimo wszystkich potworności, których stale doświadczali tam więźniowie. Co zatem dawało im siłę w tak strasznych okolicznościach? Czy była to wiara w Boga, czy może tęsknota za najbliższymi, za starym, normalnym życiem? A może owo codzienne trwanie i nietarganie się na swoje życie wywołane było tylko stanem totalnej apatii, zobojętnienia na wszystko co działo się wokół, automatyzmem powtarzanych stale czynności…?

   Myślę jednak, iż u większości uwięzionych wola przeżycia była tą decydującą sprawą. Dla wielu z nich samo to przeżycie było aktem zwycięstwa nad oprawcami, którzy przecież robili wszystko by ludziom odechciewało się istnieć. Przeżyć, móc się jeszcze kiedyś życiem ucieszyć a także dać świadectwo tego, czego musieli w obozowych piekłach doświadczyć. To był ich cel i źródło nadludzkiej wytrzymałości.

   Mówi się, że dobre czasy tworzą słabych ludzi a czasy złe – silnych. Nam, współczesnym społeczeństwom przez wiele lat dane było żyć w relatywnie dobrych, pełnych dobrobytu, spokoju i poczucia bezpieczeństwa latach. Przyzwyczailiśmy się do nich i uwierzyliśmy, iż zawsze tak już będzie. Jednak teraz dostrzegamy, że zewsząd coraz więcej pojawia się zagrożeń, zwiastunów tego, że będzie coraz gorzej, nie potrafimy sobie radzić z trudnościami dnia codziennego. A jakby problemów i obaw było mało zapowiada się nam kolejne pandemie, klimatyczny Armagedon, wojny, niemożliwy do powstrzymania napływ emigrantów i uchodźców. Plajtuje coraz więcej przedsiębiorstw i firm. Rodzi się coraz mniej dzieci. Rośnie liczba depresji, zwiększa się ilość bankrutów i bezrobotnych, osób nie potrafiących już wykrzesać z siebie optymizmu i siły przetrwania. Dlatego coraz więcej jest ludzi, które widząc co się dzieje planują wyjazd z kraju. Najlepiej gdzieś daleko od Europy. Tam, gdzie gospodarki nadal się rozwijają, także dzięki temu,  iż nie wdraża się tam nowych, modnych i coraz bardziej zawłaszczających rzeczywistość ideologii, cenzury i nakazów poprawności politycznej oraz totalnej, cyfrowej kontroli wszystkich jednostek. Jeszcze istnieje na świecie kilka takich miejsc (nie jest nim niestety Kanada), ale przecież wszyscy nie mogą wyjechać. A poza tym znane porzekadło wcale nie kłamie głosząc, iż wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Trudno dzisiaj znaleźć naprawdę realny raj na ziemi.



      Odnoszę wrażenie, że ludzie są coraz słabsi, a do tego coraz bardziej zobojętniali na to, co się dzieje.  Poddają się i biernie czekają na to, co się stanie, bo nie wierzą, że sami mogliby mieć jakiś wpływ na przyszłość swoją i swych dzieci. Bywa, iż  z lęku przez spojrzeniem w oczy rzeczywistości takiej, jaka ona w istocie jest, odwracają się od niej. Tworzą sobie jakieś fantasmagorie, idealistyczne Kanady na własny użytek. Snują pełne przyjemności i uspakajających tematów sielankowe opowieści, w których zanurzeni udają, iż to jedyna i prawdziwa rzeczywistość. I aby zachować pozory niezmienności oraz szczęścia wystarczy nie dostrzegać tamtej, tej która przeraża, udając przed sobą samym jakoby jej wcale nie było. Śnić i dobrze się mieć w owym dającym namiastkę ukojenia śnie. Dostrzegam, iż wiele ludzi wycofuje się, ucieka w jakąś formę ułudy, w pozorny optymizm i w udawaną obojętność wobec przeżartego chaosem i destrukcją świata. To prawie tak jakby tych osób już nie było. Jakby sami skazywali się na nieistnienie. Jakby byli tylko ludzikami w jakiejś komputerowej grze a nie realnymi, czującymi mocno istotami…No chyba, że naprawdę jesteśmy takimi ludzikami a wszystko, co nas otacza jest tworzoną przez kogoś fikcją, rodzajem wirtualnej zabawy. Łatwo, bez żalu i wyrzutów sumienia można zatem kliknąć i sprawić by to wszystko zniknęło, jakby nigdy nie istniało. Eutanazja jest wszak rodzajem takiego kliknięcia…

   A świat, ten realny? Jest taka możliwość, iż może jednak jakiś świat rzeczywiście istnieje. Co z nim? Och! Z nami czy bez nas jakoś przecież będzie się toczył. Da sobie radę. A poza tym wszak prędzej czy później i tak trzeba będzie umrzeć… Mało kto się jednak nad tym zastanawia póki jest w miarę zdrowy i sprawny. Lecz przykład Kanady mówi, że życie ludzkie ma coraz mniejszą wartość. A ponieważ postępująca globalizacja sprawia, że kraje na całym świecie mocno się do siebie w wielu kwestiach upodobniają, nie jest wykluczone, że i u nas wkrótce ktoś szybko i bezboleśnie chętnie nam w odejściu na tamtą stronę pomoże, zwłaszcza jeśli będziemy w czymś wadzić systemowi…

 


42 komentarze:

  1. Zdaniem mła każda i każden ma prawo do wyboru, kwestia wolności znaczy. To od człowieka zależy czy uzna że dość tego i mimo rozpaczy rodziny nie odfrunie w wybrany sposób z tego świata. Dlatego taką decyzję podejmować trza dojrzale, bo procedura w toku nie zakłada zbyt dużego marginesu na "odwidziało mi się". Na ogół ludzie załatwiają to prośbą o niedokonywanie resuscytacji, czyli uznają że jeżeli los lub Natura spowodują taką sytuację że konieczna jest resuscytacja, to oni się wypisują. Co do kondycji społeczeństwa - dzięki rozwojowi medycyny jesteśmy pierwszymi pokoleniami z taką ilością ludzi potrzebujących nieustannej opieki. To jest fakt i nie ma co tu dyskutować, rozwój nauki, który miał eliminować kalectwo spotęgował liczbę ludzi, zdanych na innych. Stąd się pojawiły ponownie takie niemiłe opowieści o życiu godnym i niegodnym, na które mła ma spore uczulenie, bo w przeszłości za nimi szły bardzo brzydkie działania, które z wolnością wyboru, tak dla mła cenną, nie miały nic wspólnego. Czy stoi za tym pragnienie śmierci czy strach przed życiem w stanie wegetatywnym ciężko mła powiedzieć. Dlaczego ludzie w Kandzie decydują się na eutanazję? Bo wydaje im się że w tym państwie jest to lepsze niż przechodzenie przez naturalny proces umierania. No i tu wracamy do tej kondycji społecznej, jeżeli musimy zajmować się zbyt wielką liczą osób wymagających pomocy to ta pomoc robi się coraz mniej wydajna, coraz bardziej iluzoryczna, no i coraz bardziej kosztowna. Czy coś z tym robimy? Tak, badania prenatalne i dopuszczenie do decyzji matki w kwestii rodzę albo i nie. Mła stoi na stanowisku że badania prenatalne powinny być obowiązkowe, bowiem mają skutek społeczny - prawidłowa opieka nad dzieckiem chorym najczęściej przerasta możliwości finansowe rodziców. Osobiście to jestem za tym żeby ludziom urodzonym z wadami, chorym, bo poród poszedł nie tak, bo cóś tam, trza ze wszystkich sił pomagać. Jednakże nie mam złudzeń że badania prenatalne sporą ilość płodów by wyeliminowały z puli pomocy, to co się zdarzyło po rozpowszechnieniu badań prenatalnych w państwie opiekuńczym, jakim jest Islandia, wskazuje jasno że każdy chce mieć zdrowe potomstwo. No cóż, nieurodzeni z wadami to płody a płód to tylko możliwość z zawłaszczoną nazwą dziecka, rzecz jasna z przymiotnikiem nieurodzone, która jak to możliwość, może być a może nie być. Oczywiście może paść argument że wszystkie płody można by leczyć ale genetyka ma wiele cieniutkich granic, za którymi leży manipulacja, która stawia przed nami wiele etycznych zagwozdek. Poza tym historia medycyny uczy że rozwiązując pewne problemy można stworzyć sobie kolejne. Pokładam zatem w rozwoju medycyny tzw. średnią nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja uważam, że każdy ma prawo wyboru w kwestii czy żyć dalej czy umierać. Inna sprawa, jak to prawo wykorzystuje państwo i system opieki społecznej. Niestety, instytucje i zatrudnieni w nich ludzie mają skłonność do znieczulicy, kierowania się kwestiami finansowymi, ideologicznymi oraz zwyczajnej korupcji.
      Tym niemniej coraz więcej jest ludzi, którzy potrzebują państwowej pomocy w odejściu z tego swiata. I nie zatrzyma ich w tej potrzebie najbardziej nawet zdegenerowany system. Ta ilosc eutanazji w Kanadzie szokuje, lecz gdyby nie była zakazana w większosci krajów, pewnie ludzie skwapliwie by z takiej możliwosci skorzystali. I ta ilość prawdopodobnie byłaby podobna jak w Kanadzie...A jak sie to sobie wyobrazi, to jest to jakis koszmar. Podobnie jest z ogromną iloscią aborcji. Jakby na to nie patrzeć eutanazja i aborcja to zabijanie. Z tego czy innego powodu. A depopulacja rozpędza się coraz bardziej...

      Usuń
  2. Witaj Olgo
    Ważny temat poruszyłaś. Tak, świat staje się globalną wioską, przejmujemy zachowania z innych krajów. To jednak co piszesz o Kanadzie przeraża.
    Niestety stajemy się coraz bardziej obojętni na los drugiego człowieka. Ważna jest nasza wygoda.
    Ja też do końca nie wiem, jak zachowam się w przyszłości
    Kończę, trudno mi jest komentować ten temat. Ale dziękuję, że go poruszyłaś.
    Pozdrawiam z krainy deszczowców, wierząc że woda do nas nie dojdzie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Ismeno
      Obserwuję z przerażeniem to, ze pewne ideologie, zachowania, trendy i mody docierają wszędzie. I to w większosci są niestety złe rzeczy. Jak sie przed nimi bronić? Chyba tylko kierując się własnym sumieniem i zachowujac zdrowy rozsądek. A jest to coraz trudniejsze w tym coraz bardziej dziwacznym świecie, świecie jak w krzywym zwierciadle...
      Uważam, że na blogach trzeba podejmować takze te bardzo trudne i kontrowersyjne tematy, bo one są częścia naszego życia. Nie da sie i nie powinniśmy przed nimi uciekać, bo prędzej czy później dotkną nas, postawią przed jakims wyborem a lepiej by to nie było dla nas zaskoczeniem.
      I ja pozdrawiam Cię serdecznie, mając nadzieję, że nie zalało Cię w Twoim mieście.

      Usuń
  3. Spotkałam się z określeniami cywilizacja śmierci, ale to chyba duże nadużycie, jeśli chodzi o nasze czasy. Ludzie zawsze popełniali samobójstwa, zabijali...teraz chyba bardziej dziesiątkują nas choroby, epidemie, uzależnienia i nadal samobójstwa. Czy jest tego więcej? na pewno, ludzi na Ziemi jest coraz więcej.
    Znalazłam informację, że ostatnio Hiszpania zezwala na eutanazję, ale z tego co czytałam, przepisy i procedury zabezpieczają pacjentów przed nadużyciami w tej dziedzinie.
    Tak, ludzie są słabsi psychicznie, nawet młodzież przejawia zachowania destrukcyjne, a pomoc psychologiczna niemal niedostępna.
    Nigdy nie wiemy, przed jakimi problemami postawi nas życie, ważne by każdy miał wybór, a nie przymus!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie zawsze popełniali samobójstwa, ale teraz coraz częściej słyszy się, że robia to młodzi, nieraz bardzo młodzi ludzie. Także i starsi nie dają sobie rady. Dla mnie szokujace jest, że w mojej okolicy od kiedy tu mieszkam (a to mała wioska) juz kilka osób popełniło samobójstwo.Z róznych przyczyn. Najczęściej to depresja i trudny do zniesienia ból. By daleko nie szukać - poprzedni właściciel naszego domu skończył właśnie tak tragicznie....
      A co do przepisów i procedur zabezpieczajacych przed nadużyciami...Nie ufałabym im do końca. Jak wiadomo procedury i przepisy wdrażaja w życie ludzie a ludzie skłonni są do oszustw, znieczulicy, przekupstwa i okrucieństwa...Poczytaj proszę poniżej, co pisze Kitty o sytuacji w Holandii. Włos jeży sie na głowie.

      Usuń
  4. A ja jestem całym sercem za eutanazją dla siebie i już bym dziś podpisała zgodę bo niestety na samobójstwo jestem za dużym tchórzem. Żadnego umierania jak warzywo przez osiem lat i umęczania siebie i bliskich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pellergino, wyrazilam moje zdanie ponizej. Zapytam cie tylko : czyli nie przeszkadza ci, ze Twoje tchorzostwo ma z innej osoby uczynic zabojce? Mnie przeraza wlasnie obojetnosc i rytuna wykonywania takich zabiegow przez personel medyczny, bo prawo daje im wolna reke. Nie zdajesz sobie jednak sprawy, ze raz dane takie prawo , znosi wiele granic i bedzie wykorzystane przeciwko ludziom, a nie dla ich " dobra". I tak sie juz dzieje w Kanadzie, Holandii i innych krajach idacych juz ta sciezka. To bardzo bardzo sliska sciezka. Kitty

      Usuń
    2. Prawo nie daje nikomu wolnej ręki w tej kwestii Kitty, nawet tak durne prawo w sprawie eutanazji jak to belgijskie stworzyło konkretne przepisy. Nikt z dnia na dzień nie zabija, chyba że poza systemem. Zdaniem mła powyżej pewnego progu bólu to każdy przejawia chęć do jak najszybszego umierania. Niezależnie od tego czy jest księdzem walczącym o życie od poczęcia do naturalnej śmierci czy aktywistą walczącym o eutanazję dla wszystkich chcących. Ot, w cierpieniu ponad miarę wszelkie żywe stworzenie ma tylko jedno pragnienie - żeby to się skończyło. Nie wierz że leki są w stanie wyłączyć każdy ból, nie są np. w przypadku nowotworów mózgu. A dawka uśmierzająca jest dawką śmiertelną, czyli i tak człowieka zabijają. Wiesz, kiedy prawo czegoś zakazuje czegoś czego człowiek dla siebie bardzo chce to pojawiają się takie obejścia, tajemnicą wielu lekarzy są ciche eutanazje. Coś o czym nie wiesz a co się dzieje. Napiszę więcej, co działo się zawsze, tylko Ty nie byłaś tego świadoma. To sprawy poza procedurami, znacznie groźniejsze. Co do obarczania winą za zabójstwo to każdy lekarz czy ratownik dokonujący triage musi mieć świadomość że kogoś tą procedurą może ubić a jednak lekarze to robią, odpuszczają tych, którym ich zdaniem pomóc nie mogą. Mylą się przy tym nie raz i nie dwa i potem z tym muszą żyć. Taki to zawód, decyduje się czasem nawet za pacjenta. Zawsze można zostać pisarzem albo innym fizykiem kwantowym.;-D

      Usuń
    3. Taba, widzialam co zrobiono z moim Tata, ktorego skazali na straty od samego poczatku jak padla diagnoza sepsa i widzialam jak on bardzo chcial zyc. Z jaka nadzieja na mnie patrzyl. I widzialam i bylam bezsilna jak jedyne co zrobiono to podawno mu coraz wieksza dawke morfiny. A to, ze byl ciezkim diabetykiem i ze cukier mial caly czas kolo 400-500 to nikomu nie przeszkadzalo. Insuline dostawal raz dziennie , na polecenie pani doktor , gdzie powinien min trzy. Zabili go tym cukrem i ta morfina i jeszcze wzmogli jego cierpienia w inny sposob, juz nie bede opisywac. Tacy byli " pomocni". A on chcial zyc, on wierzyl, ze bedzie zyc. Takich przypadkow sa tysiace, wiec nie mow mi, ze nie wiem. Wiem. I nigdy nie podpisze zgody na eutanazje , tylko mnie pytac nikt nie bedzie. Jak ktos cierpi tak , ze chce odejsc to SAM powinien swiadomie polknac swoja trucizne. O lekarzach i ich watpliwej moralnosci przekonalismy sie nie tak dawno zreszta , aplikowali nieprzebadana trucizne nawet dzieciom, bez mrugniecia okiem, wiec co tu jezyk strzepic . Kitty

      Usuń
    4. Krystynko! Rozumiem Twoje podejście do sprawy eutanazji. I w sumie mam podobne. Tak jest jednak teraz. Jak będzie za ileś tam lat? Człowiek sie zmienia i róznie podchodzi do wielu spraw. To jest strasznie trudny temat. Każdy musi podejsc do niego indywidualnie...

      Usuń
    5. Tabo! Wiesz, co mnie szokuje? Że ogromnie zmienia się stopień zaufania do służby zdrowia nawet tu w moim wiejsko-małomiasteczkowym świecie, gdzie zawsze doktorzy cieszyli sie sporym szacunkiem i zaufaniem właśnie. Co powiedzieli, to była rzecz swieta. Obecnie owo zaufanie spada na łeb na szyję. Sprawiła to w duzej mierze plandemia i zwiazane z nią machlojki, ale juz wcześniej widać było liczne tego oznaki. Ci wszyscy przedstawiciele handlowi firm farmaceutycznych do niedawna okupujący godzinami gabinety lekarskie w duzej mierze sie do tego przyczynili. A teraz dochodzi do tego ta przerażajaca biurokracja i komputeryzacja. Bardzo często lekarz w ogóle nie spojrzy nawet na pacjenta. Oczy wlepia w komputer. Wystukuje na nim receptę i koniec wizyty.
      Najsmutniejsze jest w tym wszystkim to, że my, pacjenci jesteśmy coraz bardziej samotni, bezradni wobec tego rozrastajacego sie jak nowotwór systemu...

      Usuń
    6. Kitty! To straszne jak potraktowali Twego Tatę.Moją Mamę potraktowali niewiele lepiej, więc dobrze rozumiem i czuję głęboko to, o czym piszesz. Serce sie ściska...Z bezsilności, gniewu, smutku i tęsknoty za najbliższymi, którzy przecież mogliby jeszcze żyć, gdyby nie bezduszna służba zdrowia.
      A jeszcze o tym, że jak ktoś cierpi, to sam powinien odebrać sobie życie. Niby tak, ale to zależy przecież od stanu w jakim jest ten człowiek. Jesli nie moze sie sam ruszyć, to jak miałby to zrobić...?

      Usuń
    7. Bardzo trudny temat poruszyłaś ale ja nadal jestem zdania, że eutanazja, obwarowana przepisami to nie morderstwo ani zabójstwo tylko prawo do godnej śmierci. Bo dlaczego ktoś taki, jak mój szwagier, ma latami rozkładać się za 'życia', bez woli i świadomości, udręczając najbliższą rodzinę a właściwie żonę bo dzieci i wnuki już dawno odpuściły nawet odwiedzanie.

      Usuń
    8. Straszne są takie sytuacje, Krystynko. Bezsens istnienia w morzu cierpienia, w zaniku człowieczeństwa, w kompletnej bezsilności. Alzheimer robi z człowiekiem okropne rzeczy...A ta choroba występuje przecież coraz częściej. Każdego z nas moze dotknąć...

      Usuń
  5. To przerażające co napisałaś. Eutanazja dla ludzi chorych psychicznie to jak wpychanie samobójcy pod rozpędzony pociąg. Trzeba im zapewnić terapię i pomoc. Straszne dokąd zmierzamy jako cywilizacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, i mnie takze to przeraża co dzieje sie z ludzkoscią. Jak łatwo teraz po prostu umrzeć.I ile ludzi poddaje się eutanazji albo samodzielnie odbiera sobie życie z takich czy innych przyczyn. A niby medycyna tak się rozwija. Niby wciaz powstają, nowe wspaniałe leki. A depresja wciaz zbiera żniwo...A jednocześnie wciaz słyszy sie o ogromnym spadku ilości urodzeń. I narzekania na coraz bardziej niewydolny system emerytalny. Lecz mniej starszych ludzi oznacza mniej koniecznosci wypłat emerytur i rent...I tu wszystko zaczyna sie ze sobą składać.

      Usuń
  6. Tak, Kanada od jakiegoś czasu jest miejscem, gdzie zamordyzm ma się świetnie, żaden tam z niej raj. Ale niektórzy mieszkają i sobie chwalą, co kto lubi.
    Co do eutanazji - widzę dwie strony medalu. Chyba nie chciałabym miesiącami czy latami leżeć i cierpieć. Zwierzętom nie odmawiamy prawa do niej, kiedy widzimy, że się męczą i nie ma nadziei na wyzdrowienie. Z drugiej strony - tak, jak pisałaś, jest to pretekst do wielu nadużyć w stosunku do ludzi starszych i schorowanych, którzy mają prawo żyć, jeśli taka jest ich wola.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kanada pod rządami Trudeau ogromnie sie zmieniła. Ale rzeczywiscie niektórym ta zmiana nie przeszkadza. Żyją w swojej bańce i dobrze sie mają. Podobnie jest wszak w Polsce.
      A co do eutanazji u zwierząt...Wiesz Lidko, czytałam niedawno artykuł o depresji i samobójstwach wśród weterynarzy. Jest tego bardzo dużo. Otóz jednym z powodów takiego fatalnego stanu psychicznego zwierzęcych doktorów jest koniecznosc codziennego dokonywania eutanazji. Współczucie a potem kompletny jego brak. Wypalenie zawodowe. W ruch idzie alkohol, narkotyki, ekstremalne sporty, to na chwilę pomaga...Ale kolejnego dnia trzeba wrócic do pracy a tam znowu to samo...
      Zastanawiam sie czy słuzba zdrowia dokonująca eutanazji na ludziach w Kanadzie, Belgii czy w Hiszpanii ma podobne problemy...Jak oni sobie dają radę z tym, co robią?

      Usuń
  7. Mysle, mysle i chyba sobie daruje komentarz. W koncu Ty moje zdanie znasz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Marylko. Znam Twoje zdanie, szanuję je i rozumiem, że nie chcesz sie pod tym tematem wypowiadać.
      Ściskam Cię mocno!***

      Usuń
  8. Olu, temat bardzo trudny, ale mnie w nim porusza jakby ta druga strona - rozumiem wole osoby, ktora naprawde chce odejsc, bo jej zycie to cierpienie i szanuje wole takiej osoby " nieratowania", niepodtrzymywania sztucznie jej zycia. Natomiast eutanazja to jest praktycznie aktywne dokonanie medycznego zabojstwa . I mnie przeraza osoba, ktora dokonuje takiego " zabiegu " na drugim czlowieku, bo moze, bo prawo jej na to zezwala. Krajem duzo gorszym od Kanady juz od lat stala sie Holandia, ktora praktycznie wyludnila sie z ludzi po 60-tce... Tam prawo decydowania o eutanazji pacjenta dano pielegniarkom, a podstawa jest zapytanie chorego np. cierpiacego po operacji , czy chcialby , aby mu ulzyc? Alez tak, kazdy chcialby. I tak usluzne pielegniarki pomogly tysiacom " chorym i cierpiacym", nieswiadomym, ze slowo ulzyc nie oznacza podanie srodka przeciwbolowego... do tego stopnia, ze emeryci holenderscy masowo wyprowadzali sie do Niemiec, gdzie eutanazja nie byla jeszcze zalegalizowana. Wystarczylo bowiem znalezc sie w szpitalu , a mozna juz bylo z niego nie wrocic. Nie mowiac o tym, ze w aptekach sprzedaja tam tanie zestawy do eutanazji w domu i usluzny aptekarz podsunie, kiedy trzeba. Temat eutanazji jest ostatnio bardzo bardzo naglasniany a lansuja go podstawieni celebryci, grajac na uczuciach ludzi jedna na ogol bardzo obrazowa historia. I na tej podstawie przygotowywuje sie juz odpowiednia ustawe. Za niedlugo i w UK strach bedzie znalezc sie w szpitalu, acszczegolnie dla osob starszych , pobierajacych emerytury. Jak pieknie i latwo bedzie sie mozna ich pozbywac , wystarczy, ze kiwna glowa, czesto nieswiadomi czemu przytakuja . Nie ma takich zabezpieczen, aby ta machina raz puszczona w ruch , nie stala sie smiertelna pulapka dla tysiecy . Kitty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kitty, tu poniżej masz podstawowe warunki, które musisz przejść przed poddaniem się eutanazji w Holandii. Pielęgniarka anestezjologiczna może ci podać roztwór tylko pod nadzorem lekarza, jeśli spełnisz wszystkie poniższe wymagania.
      Procedura zatwierdzenia eutanazji
      1 Dobrowolność i świadoma zgoda: Pacjent musi dobrowolnie i świadomie wyrazić zgodę na eutanazję, bez jakiejkolwiek presji z zewnątrz.
      2 Cierpienie nie do zniesienia: Pacjent musi doświadczać cierpienia nie do zniesienia, które nie może być złagodzone w inny sposób.
      3 Brak alternatywy: Lekarz musi stwierdzić, że nie ma rozsądnej alternatywy dla złagodzenia cierpienia pacjenta.
      4 Konsultacja z drugim lekarzem: Zawsze wymagane jest zasięgnięcie opinii niezależnego lekarza, który potwierdzi, że warunki zostały spełnione.
      5 Raportowanie: Lekarz musi zgłosić przypadek eutanazji do regionalnej komisji ds. eutanazji, która oceni, czy wszystkie warunki zostały spełnione.
      Czasem lekarz szuka kolegi po fachu tak długo, że pacjent chcący się poddać eutanazji kipnie zanim oni podejmą decyzję. To jest procedura Kitty a nie wprowadzanie nieświadomego pacjenta w błąd. W Holandii toczyły się sprawy o odmowę eutanazji, w 2018 prokuratura badała pięć spraw, w których sprawdzano czy nie doszło do nadużyć. W Holandii nieciekawe jest to że lekarze przy wielu chorobach onkologicznych od razu startują z eutanazją jako z jedną z możliwości rozwiązania sprawy nie tylko kiedy ból stanie się nie do zniesienia, ale też kiedy pacjent uzna że jego życie nie spełnia kryteriów godnego życia. Tu jest bardzo ślisko. A tak w ogóle to tam są dwa rodzaje eutanazji, zastępcze działanie i wspomagane samobójstwo. Ten sposób odchodzenia wybiera około 5% Holendrów, 87% z nich to ludzie w wieku emerytalnym, co jest raczej logiczne. W Holandii jak coś w tym temacie ludzi martwi to zwiększająca się liczba osób młodych wnoszących o eutanazję.

      Zdaniem mła prawa pacjentów w o wiele większym stopniu narusza belgijska ustawa o eutanazji, w Belgii był skandal z ludźmi psychicznie chorymi, których uznano za mających świadomość podejmowanych decyzji.

      Usuń
    2. Taba , procedury sobie a praktyka sobie. Procedury sa na papierze - a realia sa w zyciu. W Holandii sa miasteczka , gdzie nie uswiadczysz starszej osoby. Nie chce sie tu spierac o procedury, bo o to wlasnie chodzi, papier i podporka jest, a potem jest juz tylko jazda z gorki . Kitty

      Usuń
    3. Kitty! Nie miałam pojęcia o tym, co sie wyprawia w Holandii. To po prostu szokujące. Tanie zestawy do samobójstwa w aptekach?! To wręcz niewyobrażalne. Jakiś horror. Zabijanie na życzenie i bez życzenia też. Byleby pozbyć się zbyt obciążających system ludzi. Ułatwić im to tak bardzo jak tylko sie da. Mróz idzie po krzyżu. gdzie nie spojrzeć tam wyłaniają się kolejne koszmary w tym naszym Nowym Wspaniałym Świecie...

      Usuń
    4. Tabo! Oby rzeczywiście ludzie kierowali sie wszędzie uczciwością, moralnością i prawem. Oby nie zdarzały sie (a niestety zdarzaja się) nadużycia. Ludzie są tylko ludźmi i żadne prawo nie powstrzyma ich przez czynieniem zła. Najgorsze jest, jesli to zło ubrane jest w płąszczyk dobra - tak jak to sie działo w czasie ostatniej plandemii i masowego wyszczepiania...
      Dzięki Ci za podpowiedź w sprawie tematu eutanazji w Belgii. Musze sobie na ten temat poczytać.

      Usuń
    5. Olgo, ale zakładając wszędzie przekręty i oszustwa, to strach będzie iść do szpitala czy przychodni, bo można lekarza podejrzewać o czerpanie korzyści z zapisywanych leków, czy czyhanie na nasze życie, a psychopaci wśród medyków tez się zdarzali. Tak się nie da żyć! Nie można opierać całości na pojedynczych przypadkach.
      Mojej bratowej jedna lekarka zapisała lek, druga powiedziała, że to placebo, to w końcu komu wierzyć?
      Ja korzystam z usług domorosłej kręgarki, której lekarze nie uznają, ale to ja wybieram i to moja decyzja.
      Gdy kupuję cokolwiek u lokalnego wytwórcy żywności mam zakładać, że chce wytruć połowę Polaków, albo że napluł do konfitury?

      Usuń
    6. Jotko! To o czym piszesz jest własnie dalszym ciagiem rozważań o zaufaniu i oparciu. Czemuś zaufać trzeba, czemuś lub komuś zaufać bardzo sie chce, nie da sie stale mysleć o zagrozeniach, bo inaczej życie stałoby sie koszmarem i paranoją. A to, że ludzie są różni i wykorzystują nasze zaufanie robiac złe rzeczy to inna sprawa. Na szczęście nie wszyscy są tacy. Większosć chyba nie jest. Problem polega na tym, że często trudno jest odróznić jednych od drugich. A żyć trzeba...

      Usuń
  9. Mamusiu!

    Poczytałam sobie statystyki na temat tej eutanazji w Kanadzie i większość ludzi co się na to decydują (lub przynajmniej decydowała w 2022, bo z tego roku te dane pochodziły) ma raka. Ludzie wiedzą, że rak ich wykończy a i sporo przedtem pocierpią, więc decydują się umrzeć trochę wcześniej żeby sobie tego cierpienia oszczędzić. Nie wiadomo jak to dalej będzie się posówać ale na razie nie jest to chyba jakaś totalna katastrofa.

    A co do lekarzy zabijających chorych i starych pacjentów bez ich wiedzy i zgody, takie rzeczy się niestety zawsze działy i dzieją w każdym chyba kraju. Jest to przestępstwo nie mające związku z legalną eutanazją.

    Kocham, pozdrawiam i uwielbiam te twoje posty o kontrowersyjnych zagadnieniach na świecie!

    Anita Jawor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Córuniu!
      Rak to potworny ból i nie dziwię się, że ludzie wolą go nie przeżywać, cierpieć nie wiadomo w imie czego. sama też bym tego nie chciała. Ale nie tylko rak jest tam przyczyną dokonywanych tak licznie eutanazji. To prawo zmienia się bezustannie i dokładane są do niego kolejne powody wspomaganych medycznie śmierci. Wspomagane samobójstwo jest obecnie możliwe w tym kraju dla każdej osoby dorosłej, która twierdzi, że cierpi z powodu jakiegokolwiek rodzaju cierpienia, które subiektywnie uważa za nie do zniesienia oraz hipotetycznej możliwości jego pogłębienia. I nie ma już w tym zastrzeżenia, że choroba, która powoduje ów ból musi być nieuleczalna. A za kilka lat powodem do eutanazji będzie tam wówczas cierpienie psychiczne, np. powodowane depresją...
      Oczywiście, że nielegalne dokonywanie eutanazji jest przestępstwem. oczywiscie pod warunkiem, że sie owo przestępstwo wykryje. Obawiam sie jednak, że mnóstwo jest niewykrywanych przypadków a na niektóre pewnie przymyka sie oko...
      Ciszę się, że lubisz takie moje posty. Ja też lubię podejmować takie trudne, ale przecież ciekawe i dotyczące nas wszystkich tematy.
      Anusiu! Ściskam Cię serdecznie, kocham i pozdrawiam. Dziękuję za Twój komentarz!***

      Usuń
  10. Witaj! Temat bardzo trudny. Dla mnie to niepojęte, że państwa, które kiedyś były ostoją wolności, wzrostu gospodarczego i prosperity oraz przykładem dla innych skłaniają się ku rządom lewicy. To świadczy, że większość charakteryzuje brak rozeznania w polityce, nieznajomość historii, procesów gospodarczych i braku refleksji na te tematy. Nie rozumiem też jak można popierać ten kierunek i mówić o tolerancji?
    Nie chcę oceniać ludzi podejmujących się tak drastycznych środków jak eutanazja lub samobójstwo, myślę, że to przez chorobę, bo kto o zdrowych zmysłach wybrałby inaczej?
    Piękne zdjęcia. Dobrego, pogodnego i spokojnego tygodnia życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, co dzieje się w Kanadzie, to, jak na gorsze zmienia sie to państwo w dużej mierze dotyczy też innych państw. Zwłaszcza anglosaskich, choc nie tylko. Komuś najwidoczniej zależy by tak było. A czemu? Pewnie dla władzy i zysków finansowych. To zawsze jest motorem zmian. Najgorsze, że nam, zwyczajnym obywatelom wmawia sie, że to zmiany na lepsze a poprawnosc polityczna zakazuje mieć inne zdanie, cenzuruje i ośmiesza inaczej myślących, takze naukowców. To tak zwana demokracja walcząca. Czyli w imię demokracji używa sie środków przemocowych. A co przemoc ma wspólnego z demokracją?
      A co do eutanazji...Ogromne cierpienie sprawia, że pragnie sie tylko aby ono sie skończyło. Jesteśmy tylko ludźmi a nie świetymi, którzy owo cierpienie ofiarowywali Bogu i w imię Boga znosili męki...
      Wybrałam takie zdjęcia by dawały czytajacym trochę wytchnienia i dystansu, wiedząc że temat posta jest trudny i obciązajacy psychicznie.
      Pozdrawiam Cię serdecznie, MaB.

      Usuń
    2. Olga, zgadzam sie ze obecna demokracja jest przemocowa, w imie ich idei nawet morderstwo jest dopuszczalne. Zupelnie nie rozumiem ze mozna chciec takiej demokracji, popierac ja, nawet na blogach widze jak pewnie i bezpiecznie czuja sie blogerki wyzywajac i zyczac smierci (niby na wesolo) przeciwnikom demokracji, bo maja przyklad z gory i politycy i osoby znane glosza taka nienawisci do niedemokratycznych.

      Usuń
    3. To, jak piszą niektóre blogerki , ile w ich słowach agresji, jadu, złości i mściwosci - i mnie zaskakuje i przeraża. Tym bardziej, że te same osoby potrafią byc empatyczne, serdeczne, troskliwe. Jednak właściwie nie powinno mnie to dziwić. Przecież nawet ss-mani mieli inną twarz dla swojej rodziny i bliskich. W ludziach jest dziwna dwoistość...

      Usuń
  11. Trudny temat, dla każdego inaczej trudny. Wiele się zmieniło w sprawie rozumienia tematu śmierci samobójczej...obyśmy nigdy nie stawali przed takimi wyborami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Basiu. Obyśmy nie stawali przed takimi wyborami. Ale nigdy nei wiadomo, co przyniesie życie. Co dzień nas przecież zaskakuje. Sami siebie często zaskakujemy, bo co innego wyobrażenia i życzenia a co innego rzeczywistosć.

      Usuń
  12. Samobójstwo to zawsze błaganie o ratunek...
    A eutanazja to temat niezwykle trudny...
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz Stokrotko, że samobójstwo to zawsze wołanie o ratunek? Hmmm...Być może tak właśnie jest. Nawet u tych, którzy już całkiem stracili pragnienie życia. I nadzieję. A nadziei potrzeba chyba każdemu, nawet gdy sobie tego nie uswiadamia...

      Usuń
  13. Smutne jest to, ze w tym kraju gdzie 10% ludzi nie ma lekarza pierwszego kontaktu latwiej jest dostac pozwolenie na eutanazje niz wyleczyc chorobe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest smutne, to prawda, ale być może celowe? Po co leczyć, skoro wg niektórych za dużo jest ludzi w ogóle...? A to przecież pociąga za sobą mnóstwo wydatków socjalnych, zwłaszcza emerytur...Straszne to wszystko...

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lektura lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost