Jak słownik PWN definiuje
słowo donos? Według niego to
zgłoszenie do władz, zwykle tajne, o dokonaniu przez kogoś jakiegoś wykroczenia
lub przestępstwa.
Zwyczajowo
składanie przez kogoś donosów odbierało się jako czyn nieetyczny, godzien
potępienia, niehonorowy. Dlatego też donosiciele nazywani byli denuncjatorami, informatorami, szpiegami,
agentami, konfidentami, szpiclami, wtyczkami, skarżypytami, paplami czy też
kapusiami.
Obecnie jednak
donos traktuje się jako najwyższą formę odpowiedzialności obywatelskiej i obowiązek
społeczny. A donosicieli nazywa się jakże szlachetnie sygnalistami. Mnie jednak
nie wiadomo dlaczego przychodzi na myśl były bohater Związku Radzieckiego,
komsomolec Pawlik Morozow, który zasłynął tym, że ślepo wierząc w nakazy
ideologii komunistycznej wydał na śmierć własnego ojca…
Po co o tym
piszę? Otóż dosięgła mnie właśnie niewidzialna ręka anonimowego sygnalisty. Owa
tajemnicza osoba kierowana zapewne właśnie ową odpowiedzialnością społeczną
zgłosiła do władz bloggera mój post pt. „Zaufać” jako naruszający wytyczne o tym, co jest
dozwolone a co niedozwolone na bloggerze. A owe władze po zapoznaniu się z tym
tekstem usunęły go z mojego bloga. Poinformowały mnie również, że każde kolejne
naruszenie przeze mnie owych wytycznych skutkować może usunięciem całego bloga.
Nie dziwcie się
więc, że nie ma już w archiwum bloga tamtego tekstu traktującego o popularnych
preparatach, Zielonym Ładzie i braku zaufania do władz. O tych sprawach pisać
mi nie wolno, gdyż nazywane jest to szerzeniem teorii spiskowych.
Do tej pory czytałam,
że takie sytuacje przydarzają się innym. Cenzura, donosy, ograniczająca wolność
wypowiedzi poprawność polityczna. To wszystko sprawiało, że z dnia na dzień
blogowiczom i autorom vlogów na YT znikały posty, filmy, a czasem całe kanały,
strony internetowe i blogi. A na facebooku onegdaj zamknięto nawet stronę
partii Konfederacja, bo zbyt śmiało i otwarcie wyrażała się tam o pewnych
sprawach. Teraz podobna sytuacja przydarzyła się mnie. Mieszkance cichego
siedliska pod lasem oraz mało komu znanej autorce bloga „Pod tym samym niebem”.
Wynika z tego, iż czujne oko Wielkiego Brata widzi wszystko i zrobi wszystko by
uciszyć pewne tematy, by maksymalnie ograniczyć wolność wypowiedzi. A usłużni sygnaliści skwapliwie mu w tym dopomogą. Mnie jednak naprawdę zdumiewa, że tak potężna instytucja jaką jest Google i należący do niej Blogger
zajmuje się cenzurowaniem bloga o tak małych zasięgach i znaczeniu jak mój.
Co ja na to
wszystko? No cóż. Do tej pory nieco naiwnie sądziłam, że mój blog jest mój. Że
wolno mi tu poruszać wszystkie ważne i ciekawe dla mnie tematy. Teraz
przypomniano mi, że zależę od władz platformy Blogger. A to blogowe miejsce
jest mi tylko łaskawie użyczane. I to tylko dopóki swym pisaniem będę mieścić się
w ściśle oznaczonych ramach.
Muszę się
zastanowić, co z tym dalej zrobię, jak postąpię. Bo niestety trochę odechciewa
mi się blogowania, jeśli wolno mi pisać tylko o ptaszkach, motylkach i
kwiatkach…Nie wiem także, czy ten tekst nie stanie się dla Bloggera powodem do
likwidacji tego bloga. Być może znowu zupełnie niechcący, czy nieświadomie
napisałam o czymś zakazanym. Wszystko jest przecież możliwe w tych dziwnych
czasach a zakres niepoprawnie politycznych zagadnień stale się poszerza a do tego regulujące to wszystko przepisy są niejasne i nazbyt ogólne. Sprawia to, że nieomal każdy tekst może być oceniony przez współczesnych cenzorów negatywnie. Dlatego
też liczę się z tym, że to może być mój ostatni post.
Olga, bardzo mi przykro, że takie coś spotkało Ciebie, Twój blog, Twój post. Zresztą czuje się osobiście zle, bo i mnie to dotknęło, zabolało, przecież komentowałam, był mój komentarz i usunęli mnie. Nie mogę pojąć i pogodzić się z tym że tak daleko już zaszło, że coraz mniej wolności.
OdpowiedzUsuńOlu, uderz w stol a nozyce sie odezwa! Jakze mocno musialas dosiegnac prawdy na te trzy tematy, skoro tak jak mowisz, niewielki blog zostal potraktowany cenzura! Ja to nazywam demokracja totalitarna - hasla demokracji , ktorymi obecne wladze powiewaja jak sztandarem sa scisle obwarowane i jedynie sluszne : nikt nie moze sie wychylic. Po prostu zatyka mnie z bezsilnosci ale tez ze zlosci, jakim prawem? Kto im dal prawo decydowac co jest prawda a co nie? Mam takiego znajomego w Niemczech, ktory po ostatnich wyborach stwierdzil : " No nareszcie mozemy odetchnac, bo teraz w koncu bedziemy mieli w Polsce wolnosc slowa". Dla mnie jest po prostu albo kretynem albo strasznie naiwnym pol-glupkiem. Nie trac ducha Olu - wladasz slowem lepiej niz florecista floretem, Twoje slowa dotra do madrych, a glupi , badz zielono naiwni i tak nie zrozumieja. 💝Kitty
OdpowiedzUsuńNigdy mi nawet nie przyszło do głowy że Twój blog może być zagrożeniem, chyba że dla głupich i durnych. Piszesz mądrze i śmiało, pięknie i ciekawie o sprawach tego świata. Nie zniechęcaj się, donosiciel już chyba sie wypstrykał.
OdpowiedzUsuńNo popatrz, a ja mam w oczekiwaniu post o tematach tabu właśnie, chyba się 3 razy zastanowię zanim go opublikuję.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi bardzo, bo choć na blogach można było dyskutować.
A prawdziwi hejterzy trzymają się dobrze:(
jotka
Zapomniałam dodać,że ostrzeżenie o treści otrzymałam od Google, bo zapisuje piny na tablicy Pinterest i choć klikam na obce treści, to pogrozono mi paluszkiem,ale to chyba robota AI , gdyż wiele pinów przywrócono, bez przeprosin oczywiście.
OdpowiedzUsuńjotka
Ofiarą czegoś takiego stałą się też przecież Za moimi Drzwiami na Facebooku usuneli strone Gosi, a ona przeciez szukala domu kotom i psom... Szukala pomocy itd. Dziwna ta cenzura i to wszystko... Eh. Nie dziwie sie, ze sie odechciewa...
OdpowiedzUsuńNie, tu nie masz racji. Małgorzata dostawała od FB ostrzeżenia, ale je ignorowała. Po prostu zaczęła w sposób dość nachalny wstawiać między posty adopcyjne posty sprzedażowe thermomixa. Algorytm łączył te dwie tematyki i dostawała ostrzeżenia, że wygląda to na handel zwierzętami, a to jest niezgodne z regulaminem. Tłumaczyli jej to również obserwatorzy ZMD. Niema to nic wspólnego z donoszeniem czy cenzurą światopoglądu. Jak się klika przycisk "zgadzam się" pod regulaminem, to wypada go najpierw przeczytać.
UsuńA nie wpadłam na to, że to algorytm łączył termomix z kotami. Ale fakt, że były linki rzeczywiście... Tyle, że myślę, że jakby człowiek to obsługiwał a nie jakiś algorytm to widziany, że to nie jest handel zwierzętami. Eh. Ale i tak szkoda stracić pracę przez algorytmy.
UsuńPrace w sensie tekst / stronę, w co się włożyło czas i pracę swoją.
UsuńNormalnie mnie zatkalo. Usiadlam i musialam przemyslec... bo to az ciezko uwierzyc, ze cos takiego Cie spotkalo.
OdpowiedzUsuńMusialam to przemyslec i mam takie przemyslenia... czy mam racje? nie wiem, bo skad mam wiedziec to co napisze jest oparte tylko o moje osobiste doswiadczenie oraz domysly.
Olenko, Twoj blog jest otwarty, moze tu wejsc kazdy kto chce... sa tacy co komentuja, o ktorych wiesz i znasz od lat, czesc z nich sama pisze blogi wiec znajomosc mimo, ze wirtualna to jest glebsza. Ale sa tez tacy, ktorzy wchodza i wychodza systematycznie nie zostawiajac sladu.
I teraz moje doswiadczenie.
Jak pisalam "bez odwrotu" i tam zamiescilam zdjecie mojej lysej glowy w poscie, w ktorym napisalam, ze wlasnie mam zdiagnozowanego raka. I ktos to zdjecie skopiowal oraz uzyl (oczywiscie bez mojej wiedzy) w celu otzymania (czytaj - wycyganienia) darmowej peruki.
Osoba, ktora te peruke chciala komus dac wrzucila zdjecie na google i trafila na moj blog, a ze jest tam adres mailowy to przyslala mi maila z zapytaniem czy to ja potrzebuje peruke.
Wscieklam sie, bo JAK MOZNA!!!!!!!!!!!!!!!!!!
I wtedy postanowilam zamknac bloga. Mialam na koncie lekko ponad 400 obserwatorow czyli osob, ktore jawnie zglosily, ze przychodza i to byly osoby ktore komentowaly, pisaly wlasne blogi itp.
Jak postanowilam zamknac bloga to napisalam, ze jesli ktos jest chetny dostac kluczyk to prosze o maila.
I co?
W ciagu tygodnia dostalam ponad 1000 maili z prosba o kluczyk. 90% osob z tego tysiaca od razu albo pisaly, ze "czytam nigdy nie komentowalam ale prosze o kluczyk" Na moje pytanie czy moga mi napisac cos o sobie zanim ten kluczyk wysle najczesciej albo nie bylo odpowiedzi albo cos w rodzaju "nie to nie, i tak otworzysz bo ci sie znudzi zamkniety blog".
No coz od tamtego czasu minelo juz kilka ladnych lat a ja nie otworzylam.
Ja wiem, ze blog zamkniety to nie to samo... naprawde wiem, ale jednak troche bezpieczniej. A w dzisiejszych czasach to wazne, bo jak wiesz "zaufac" nie mozna w ciemno nikomu.
Ironia jest, ze zlikwidowano Ci notke wlasnie o takim tytule.
Czytałam ten tekst i uważam, że był bardzo wyważony i refleksyjny, ale na tym przykładzie widać jak na dłoni, że pętla się zaciska. Pisz dalej, olej to. Choć na trudne tematy człowiek chciałby się po ludzku podzielić przemyśleniami z drugim człowiekiem, a tu Korea Płn nam wyskakuje. Grunt, że kto miał przeczytać - przeczytał i nawet zdążył skomentować.
OdpowiedzUsuńA swoją drogą ubodło mnie coś jeszcze - zawłaszczenie słowa sygnalista. Od czterech lat sygnalistami nazywani byli i są ludzie, którzy ujawniali i informowali społeczeństwo (podkreślam SPOŁECZEŃSTWO a nie instytucje opresyjne) o poczynaniach i nadużyciach władzy i poruszeniach organizacji nazwijmy to globalistycznych. Żeby zatrzeć znaczenie tego słowa, a wiadomo, że język buduje świadomość i sposób myślenia, sygnalistami nazywa się zwykłych konfidentów, denuncjatorów czyli zwykłych kapusi po prostu. Swoją drogą jestem ciekawa, co to za osobnik czuł się w obowiązku Cię podkablować... a może to już tylko program AI do analizy statystyki wyrazów...?