czwartek, 19 września 2024

Donos…

 


                                       zdjęcie ze strony internetowej: pl.freepik.com                   


   Jak słownik PWN definiuje słowo donos? Według niego to zgłoszenie do władz, zwykle tajne, o dokonaniu przez kogoś jakiegoś wykroczenia lub przestępstwa.

   Zwyczajowo składanie przez kogoś donosów odbierało się jako czyn nieetyczny, godzien potępienia, niehonorowy. Dlatego też donosiciele nazywani byli  denuncjatorami, informatorami, szpiegami, agentami, konfidentami, szpiclami, wtyczkami, skarżypytami, paplami czy też kapusiami.

   Obecnie jednak donos traktuje się jako najwyższą formę odpowiedzialności obywatelskiej i obowiązek społeczny. A donosicieli nazywa się jakże szlachetnie sygnalistami. Mnie jednak nie wiadomo dlaczego przychodzi na myśl były bohater Związku Radzieckiego, komsomolec Pawlik Morozow, który zasłynął tym, że ślepo wierząc w nakazy ideologii komunistycznej wydał na śmierć własnego ojca…

   Po co o tym piszę? Otóż dosięgła mnie właśnie niewidzialna ręka anonimowego sygnalisty. Owa tajemnicza osoba kierowana zapewne właśnie ową odpowiedzialnością społeczną zgłosiła do władz bloggera mój post pt. „Zaufać jako naruszający wytyczne o tym, co jest dozwolone a co niedozwolone na bloggerze. A owe władze po zapoznaniu się z tym tekstem usunęły go z mojego bloga. Poinformowały mnie również, że każde kolejne naruszenie przeze mnie owych wytycznych skutkować może usunięciem całego bloga.

   Nie dziwcie się więc, że nie ma już w archiwum bloga tamtego tekstu traktującego o popularnych preparatach, Zielonym Ładzie i braku zaufania do władz. O tych sprawach pisać mi nie wolno, gdyż nazywane jest to szerzeniem teorii spiskowych.



   Do tej pory czytałam, że takie sytuacje przydarzają się innym. Cenzura, donosy, ograniczająca wolność wypowiedzi poprawność polityczna. To wszystko sprawiało, że z dnia na dzień blogowiczom i autorom vlogów na YT znikały posty, filmy, a czasem całe kanały, strony internetowe i blogi. A na facebooku onegdaj zamknięto nawet stronę partii Konfederacja, bo zbyt śmiało i otwarcie wyrażała się tam o pewnych sprawach. Teraz podobna sytuacja przydarzyła się mnie. Mieszkance cichego siedliska pod lasem oraz mało komu znanej autorce bloga „Pod tym samym niebem”. Wynika z tego, iż czujne oko Wielkiego Brata widzi wszystko i zrobi wszystko by uciszyć pewne tematy, by maksymalnie ograniczyć wolność wypowiedzi. A usłużni sygnaliści skwapliwie mu w tym dopomogą. Mnie jednak naprawdę zdumiewa, że tak potężna instytucja jaką jest Google i należący do niej Blogger zajmuje się cenzurowaniem bloga o tak małych zasięgach i znaczeniu jak mój.

   Co ja na to wszystko? No cóż. Do tej pory nieco naiwnie sądziłam, że mój blog jest mój. Że wolno mi tu poruszać wszystkie ważne i ciekawe dla mnie tematy. Teraz przypomniano mi, że zależę od władz platformy Blogger. A to blogowe miejsce jest mi tylko łaskawie użyczane. I to tylko dopóki swym pisaniem będę mieścić się w ściśle oznaczonych ramach.

   Muszę się zastanowić, co z tym dalej zrobię, jak postąpię. Bo niestety trochę odechciewa mi się blogowania, jeśli wolno mi pisać tylko o ptaszkach, motylkach i kwiatkach…Nie wiem także, czy ten tekst nie stanie się dla Bloggera powodem do likwidacji tego bloga. Być może znowu zupełnie niechcący, czy nieświadomie napisałam o czymś zakazanym. Wszystko jest przecież możliwe w tych dziwnych czasach a zakres niepoprawnie politycznych zagadnień stale się poszerza a do tego regulujące to wszystko przepisy są niejasne i nazbyt ogólne. Sprawia to, że nieomal każdy tekst może być oceniony przez współczesnych cenzorów negatywnie. Dlatego też liczę się z tym, że to może być mój ostatni post.

 

11 komentarzy:

  1. Olga, bardzo mi przykro, że takie coś spotkało Ciebie, Twój blog, Twój post. Zresztą czuje się osobiście zle, bo i mnie to dotknęło, zabolało, przecież komentowałam, był mój komentarz i usunęli mnie. Nie mogę pojąć i pogodzić się z tym że tak daleko już zaszło, że coraz mniej wolności.

    OdpowiedzUsuń
  2. Olu, uderz w stol a nozyce sie odezwa! Jakze mocno musialas dosiegnac prawdy na te trzy tematy, skoro tak jak mowisz, niewielki blog zostal potraktowany cenzura! Ja to nazywam demokracja totalitarna - hasla demokracji , ktorymi obecne wladze powiewaja jak sztandarem sa scisle obwarowane i jedynie sluszne : nikt nie moze sie wychylic. Po prostu zatyka mnie z bezsilnosci ale tez ze zlosci, jakim prawem? Kto im dal prawo decydowac co jest prawda a co nie? Mam takiego znajomego w Niemczech, ktory po ostatnich wyborach stwierdzil : " No nareszcie mozemy odetchnac, bo teraz w koncu bedziemy mieli w Polsce wolnosc slowa". Dla mnie jest po prostu albo kretynem albo strasznie naiwnym pol-glupkiem. Nie trac ducha Olu - wladasz slowem lepiej niz florecista floretem, Twoje slowa dotra do madrych, a glupi , badz zielono naiwni i tak nie zrozumieja. 💝Kitty

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy mi nawet nie przyszło do głowy że Twój blog może być zagrożeniem, chyba że dla głupich i durnych. Piszesz mądrze i śmiało, pięknie i ciekawie o sprawach tego świata. Nie zniechęcaj się, donosiciel już chyba sie wypstrykał.

    OdpowiedzUsuń
  4. No popatrz, a ja mam w oczekiwaniu post o tematach tabu właśnie, chyba się 3 razy zastanowię zanim go opublikuję.
    Przykro mi bardzo, bo choć na blogach można było dyskutować.
    A prawdziwi hejterzy trzymają się dobrze:(
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapomniałam dodać,że ostrzeżenie o treści otrzymałam od Google, bo zapisuje piny na tablicy Pinterest i choć klikam na obce treści, to pogrozono mi paluszkiem,ale to chyba robota AI , gdyż wiele pinów przywrócono, bez przeprosin oczywiście.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  6. Ofiarą czegoś takiego stałą się też przecież Za moimi Drzwiami na Facebooku usuneli strone Gosi, a ona przeciez szukala domu kotom i psom... Szukala pomocy itd. Dziwna ta cenzura i to wszystko... Eh. Nie dziwie sie, ze sie odechciewa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, tu nie masz racji. Małgorzata dostawała od FB ostrzeżenia, ale je ignorowała. Po prostu zaczęła w sposób dość nachalny wstawiać między posty adopcyjne posty sprzedażowe thermomixa. Algorytm łączył te dwie tematyki i dostawała ostrzeżenia, że wygląda to na handel zwierzętami, a to jest niezgodne z regulaminem. Tłumaczyli jej to również obserwatorzy ZMD. Niema to nic wspólnego z donoszeniem czy cenzurą światopoglądu. Jak się klika przycisk "zgadzam się" pod regulaminem, to wypada go najpierw przeczytać.

      Usuń
    2. A nie wpadłam na to, że to algorytm łączył termomix z kotami. Ale fakt, że były linki rzeczywiście... Tyle, że myślę, że jakby człowiek to obsługiwał a nie jakiś algorytm to widziany, że to nie jest handel zwierzętami. Eh. Ale i tak szkoda stracić pracę przez algorytmy.

      Usuń
    3. Prace w sensie tekst / stronę, w co się włożyło czas i pracę swoją.

      Usuń
  7. Normalnie mnie zatkalo. Usiadlam i musialam przemyslec... bo to az ciezko uwierzyc, ze cos takiego Cie spotkalo.
    Musialam to przemyslec i mam takie przemyslenia... czy mam racje? nie wiem, bo skad mam wiedziec to co napisze jest oparte tylko o moje osobiste doswiadczenie oraz domysly.
    Olenko, Twoj blog jest otwarty, moze tu wejsc kazdy kto chce... sa tacy co komentuja, o ktorych wiesz i znasz od lat, czesc z nich sama pisze blogi wiec znajomosc mimo, ze wirtualna to jest glebsza. Ale sa tez tacy, ktorzy wchodza i wychodza systematycznie nie zostawiajac sladu.
    I teraz moje doswiadczenie.
    Jak pisalam "bez odwrotu" i tam zamiescilam zdjecie mojej lysej glowy w poscie, w ktorym napisalam, ze wlasnie mam zdiagnozowanego raka. I ktos to zdjecie skopiowal oraz uzyl (oczywiscie bez mojej wiedzy) w celu otzymania (czytaj - wycyganienia) darmowej peruki.
    Osoba, ktora te peruke chciala komus dac wrzucila zdjecie na google i trafila na moj blog, a ze jest tam adres mailowy to przyslala mi maila z zapytaniem czy to ja potrzebuje peruke.
    Wscieklam sie, bo JAK MOZNA!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    I wtedy postanowilam zamknac bloga. Mialam na koncie lekko ponad 400 obserwatorow czyli osob, ktore jawnie zglosily, ze przychodza i to byly osoby ktore komentowaly, pisaly wlasne blogi itp.
    Jak postanowilam zamknac bloga to napisalam, ze jesli ktos jest chetny dostac kluczyk to prosze o maila.
    I co?
    W ciagu tygodnia dostalam ponad 1000 maili z prosba o kluczyk. 90% osob z tego tysiaca od razu albo pisaly, ze "czytam nigdy nie komentowalam ale prosze o kluczyk" Na moje pytanie czy moga mi napisac cos o sobie zanim ten kluczyk wysle najczesciej albo nie bylo odpowiedzi albo cos w rodzaju "nie to nie, i tak otworzysz bo ci sie znudzi zamkniety blog".
    No coz od tamtego czasu minelo juz kilka ladnych lat a ja nie otworzylam.
    Ja wiem, ze blog zamkniety to nie to samo... naprawde wiem, ale jednak troche bezpieczniej. A w dzisiejszych czasach to wazne, bo jak wiesz "zaufac" nie mozna w ciemno nikomu.
    Ironia jest, ze zlikwidowano Ci notke wlasnie o takim tytule.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam ten tekst i uważam, że był bardzo wyważony i refleksyjny, ale na tym przykładzie widać jak na dłoni, że pętla się zaciska. Pisz dalej, olej to. Choć na trudne tematy człowiek chciałby się po ludzku podzielić przemyśleniami z drugim człowiekiem, a tu Korea Płn nam wyskakuje. Grunt, że kto miał przeczytać - przeczytał i nawet zdążył skomentować.
    A swoją drogą ubodło mnie coś jeszcze - zawłaszczenie słowa sygnalista. Od czterech lat sygnalistami nazywani byli i są ludzie, którzy ujawniali i informowali społeczeństwo (podkreślam SPOŁECZEŃSTWO a nie instytucje opresyjne) o poczynaniach i nadużyciach władzy i poruszeniach organizacji nazwijmy to globalistycznych. Żeby zatrzeć znaczenie tego słowa, a wiadomo, że język buduje świadomość i sposób myślenia, sygnalistami nazywa się zwykłych konfidentów, denuncjatorów czyli zwykłych kapusi po prostu. Swoją drogą jestem ciekawa, co to za osobnik czuł się w obowiązku Cię podkablować... a może to już tylko program AI do analizy statystyki wyrazów...?

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost