środa, 11 października 2023

Nastrój minionych epok…

 



   Czy pamiętacie stary, kilkuodcinkowy polski serial „Z biegiem lat, z biegiem dni”?  Opowiadał on o losach paru rodzin krakowskich żyjących pod koniec XIX i na początku XX wieku. Jego scenariusz oparty był na kilku powieściach i sztukach z tamtych czasów. Między innymi na „Domu otwartym” M. Bałuckiego oraz na „Moralności pani Dulskiej” G. Zapolskiej. Bardzo lubiłam kiedyś ten serial z powodu świetnie oddanego w nim nastroju przełomu epok i atmosfery samego, zanurzonego w dekadencko-purytańską aurę Krakowa. Ceniłam go również ze względu na świetną obsadę (grali tam głównie krakowscy aktorzy tacy jak np. : A. Polony, T. Budzisz-Krzyżanowska, E. Kolasińska, J. Radziwiłłowicz, J. Stuhr, J. Nowicki) i zapadające w pamięć historie ludzkie, które opowiedziane były tak, że przykuwały uwagę i budziły żywe emocje oraz refleksje nad kondycją człowieka, nad obowiązującymi wtedy i dzisiaj obyczajami.



   Chętnie obejrzałabym po raz kolejny te odcinki, ale niestety, nie znalazłam ich nigdzie w necie. Ot, tylko niewielkie, budzące ochotę na więcej fragmenty. Widać na nich niektóre pamiętne sceny z serialu, ale przede wszystkim objawia się tam mglisty i tajemniczy, oświetlony lampami gazowymi Kraków, szeleszczą długimi sukniami z tiurniurami panie w ogromnych, pełnych ozdób kapeluszach, krążą po brukowanych uliczkach podobne do czarnych irysów sylwetki panów w cylindrach albo melonikach, wyłaniają się spośród migotliwych płomyków świec i lamp naftowych wnętrza mieszczańskich kamienic pełne gdańskich szaf, wielkich kredensów i drewnianych, ozdobionych misternymi rzeźbieniami zegarów. Prawie czuje się przenikający wszystko zapach gorącego wosku, naftaliny, delikatnych perfum, cygar albo podłego piwa sączonego przez bohaterów w podejrzanych szynkach i spelunkach, wszechobecnych na ulicach końskich odchodów oraz mdłej woni przypalonej kapusty dochodzącej z mieszkań w suterenach czy odoru zgnilizny unoszącej się z przepełnionych rynsztoków. Piękno i brzydota, czystość i brud, romantyzm i turpizm, beztroski uśmiech i jęk rozpaczy przenikające się wzajemnie, nieodłączne, będące sednem prawdziwego żywota.

                                                              fotos z serialu "Z biegiem lat, z biegiem dni"

   Rzecz jasna, te króciutkie, odnalezione w necie kawałeczki serialu wcale nie zaspokoiły mojego apetytu na ciekawe opowieści toczące się na przełomie ubiegłych wieków. Wręcz przeciwnie. Tak już mam, że gdy wejdę w jakiś odpowiadający mi klimat, w jego specyficzny koloryt, nie chcę się z nim żegnać, ale wchodzić głębiej i głębiej. Wczuwać się tak mocno, że prawie tam być. Przy okazji przypomniało mi się, jak kiedyś czytając na głos mojej córce „Władcę pierścieni” obie tak mocno to przeżywałyśmy, że nawet idąc potem na spacer po lesie wyobrażałyśmy sobie, że to mokradła, które przemierzał Frodo i śledzący go Gollum. Z każdej kałuży mrugał do nas złoto magiczny pierścień a za każdym drzewem krył się ork, elf albo krasnal…Wyobraźnia szalała, rzeczywistość baśniowo się przekształcała i było to cudowne uczucie.

 




   Nie dziwota więc, że ucieszyłam się, przypadkiem natrafiając w mojej bibliotece na literaturę ułatwiającą mi wejście w epokę końcówki Pozytywizmu, następnie Młodej Polski a wreszcie dwudziestolecia międzywojennego. Z radością odkryłam też, iż akcja owych książek toczy się nieomal dokładnie w tych samych miejscach, co serial „Z biegiem lat, z biegiem dni”. Ach, była to prawdziwa uczta dla mnie!

 




   Gra pozorów” oraz „Światło i cień” to dwa tomy z trzytomowej serii pod zbiorczym tytułem: „Kuchennymi drzwiami” autorstwa Katarzyny Majgier. Na trzeci tom jeszcze poluję, ale mniemam, że będzie równie dobry jak poprzednie. Głównymi bohaterami serii są przedstawiciele różnych warstw społecznych, przede wszystkim chłopstwa, robotników i mieszczaństwa, choć nie brak w niej także postaci reprezentujących wyższe sfery takie jak kler, ziemiaństwo i szlachtę. W powieści znaleźć można mnóstwo smacznych nawiązań do klasyki literatury napisanej ponad sto lat temu oraz do tak znanych postaci żyjących w tamtych czasach, jak Reymont, Wyspiański, Tetmajer, Rydel czy Zapolska.   Jednak najważniejsi są zwyczajni, pełni emocji, marzeń, lęków i rozczarowań, podobni do nas ludzie.




   Na kartach powieści śledzimy między innymi dzieje  Zosi, brutalnie zwolnionej z pracy młodej, ciężarnej służącej. Z rosnącą fascynacją podążamy za Florianem, szukającym swego miejsca w życiu, marzącym o literackiej karierze barwnym młodzieńcu.  Spotykamy bezwzględnie uwodzącego chłopki arystokratę Karola oraz odpłacającego się pięknym za nadobne dziarskiego chłopa Klemensa. A to wszystko w dawnym, nieco dusznym, lecz jednocześnie pełnym nieuchwytnego uroku Krakowie albo na podobnej do reymontowskiej wsi polskiej. Akcja toczy się pośród żyjących pozorami, uwikłanych w tradycyjne role społeczne i ogromnie przywiązanych do nich ludzi tamtych czasów. Wśród podobnych do rachitycznych kwiatków dziewcząt i kobiet, zupełnie zależnych od mężczyzn, uwięzionych w ciasnych gorsetach narzuconych im powinności oraz uprzedzeń. Wśród mężczyzn zupełnie zepsutych moralnie, lecz przyznających sobie prawa do oceniania, poniżania i tłamszenia swych żon, córek i ubogich krewnych. Między szukającymi swego miejsca w życiu ubogimi dziećmi z nieprawego łoża albo świetnie uposażonymi potomkami szanowanych rodów także nie wiedzących co ze sobą począć.



    Lecz najbardziej interesujące z całej tej galerii wielokolorowych istot wydają się nietuzinkowe postaci żeńskie. Te, które  próbują wymknąć się skostniałym zasadom społecznym i wbrew wszystkiemu zmienić je. To m.in. utalentowana artystycznie a przy tym zakochana w innej kobiecie krawcowa Franciszka, czy też Klementyna, interesująca się fotografią, odważna i szczera córka prostej chłopki. Autorka wnikliwie i wzruszająco opisuje  losy i emocje pełnokrwistych, budzących sympatię a często i współczucie ludzi, którzy próbują walczyć o siebie, którzy mimo  ogólnego zakłamania i przenikającej wszystko gry pozorów chcą być sobą i pragną odrobiny osobistego szczęścia. Losy bohaterów powieści splatają się ze sobą w bardzo zaskakujący nieraz sposób a lęk przed opinią publiczną oraz wynikające z niego tajemnice ciążące nad nimi wywierają znaczący wpływ na nich oraz na życia napotkanych przez nich osób. 



  Nie brak również w cyklu „Kuchennymi drzwiami” wątków sensacyjno - kryminalnych czy też nawiązania do spraw i faktów mocno zajmujących umysły współczesnych Krakowian. Tych prostych i tych lepiej wykształconych.  Pogrzebów znanych Polaków, głośnych wesel, pierwszych automobili, odniesień do najnowszych trendów w modzie i malarstwie a nawet do tragedii Titanica. A przede dostrzec można w książkach K.Majgier subtelną i porozumiewawczą zabawę autorki z czytelnikiem w odczytywanie tropów literackich oraz delikatnych nitek łączących je z rzeczywistymi zdarzeniami z tamtych epok.

   Jeszcze na koniec pytania do samej siebie. Dlaczego właściwie tak fascynuje mnie tamta epoka przełomu wieków? Czy chciałabym żyć w tamtych czasach? Cóż,  zawsze uwodziła mnie swym delikatnym, nieco baśniowym urokiem przeszłość sprzed ponad stu lat. Tak bardzo niepodobna do naszej, jak gdyby snem była albo lśniącym w oddali mirażem. Odnoszę wrażenie, iż świat wydawał się wtedy prostszy, bezpieczniejszy, niż dzisiaj, cichszy, skupiony na rzeczywistych przeżyciach, spotkaniach i rozmowach. Czy ludzie byli wówczas szczęśliwsi, niż dzisiaj? Nie da się i chyba nie powinno tego oceniać. Wszystko jak zawsze zależy od konkretnego człowieka, od jego położenia, urodzenia, układów, w jakich przyszło mu żyć. Biedacy wszystko by wówczas zrobili by poprawić swój los i znaleźć się na miejscu jakiegoś bogacza, który z ich punktu widzenia rodząc się w majętnej rodzinie miał wszystko, co człowiekowi do szczęścia może być potrzebne. Z kolei bogacze, otoczeni drogimi meblami, powozami, precjozami, bardzo często tkwili między nimi niczym ptaki w złotej klatce. Zasznurowani w ciasne gorsety tradycji i obyczajów, niezdolni do zmiany swojego przeznaczenia, do wzięcia spraw w swoje ręce i w imię realizacji marzeń zdecydowania się na skok w głęboką wodę. Nigdy nie było łatwo i chyba nie ma idealnych do życia czasów. Jednakże brakuje mi wyraźnie wyczuwalnej kiedyś a dzisiaj prawie nie do znalezienia między ludźmi nutki romantyzmu, pasji, odwagi, siły ducha i szlachetności. 



   Brakuje mi też tamtego piękna, elegancji i subtelności na co dzień w zachowaniu, ubiorze i języku. Czy jednak zamieniłabym się z taką Zosią, Klementyną, czy Franciszką z „Gry pozorów” oraz „”Światła i cienia” i w tamtych realiach chciałabym doświadczać tego, co one? Nie, wystarczy mi, że przeżywam to wszystko w wyobraźni, że pojawia mi się to w ostatnich, najbardziej głębokich snach nad ranem. Wówczas wędruję razem z nimi przez otulony mgłą Kraków, albo przez błotniste dróżki podkrakowskich wiosek. Unoszę rąbek długiej sukni by nie uwalać jej błotem. Słucham hejnału z wieży mariackiej patrząc na okutane w kraciaste chusty kwiaciarki, na śmigłych chłopców na posyłki, pochylonych nad pracą pucybutów i dorożki stukające monotonnie po lśniącym od deszczu bruku.  Spotykam tamtych ludzi w pewien sposób niewinnych, bo nieświadomych, jak w niedalekim czasie ogromnie się ten świat zmieni i jak bardzo następne pokolenia tęsknić będą, do tego co minęło.



   Tak,  tamtego romantycznego świata długich sukien, meloników, latarni gazowych i eleganckich powozów już dzisiaj nie ma. To już tylko zamierzchła historia. Tak, jak nasze obecne czasy dla przyszłych pokoleń staną się kiedyś tak odległe, tak nierealne, że aż bajkowe. Lecz pewnie w przyszłości dzięki książkom, filmom i innym, nieznanym nam dzisiaj jeszcze cudom techniki na chwilę cudownie ożyją. I będzie to niczym magia…



   W oczekiwaniu na trzeci tom tej wielopokoleniowej powieści nie ustaję w poszukiwaniu serialu „Z biegiem lat, z biegiem dni”. A podtrzymując specyficzną atmosferę filmu i książek słucham wspaniałych piosenek z „Piwnicy pod Baranami”. Oglądam też z uśmiechem poniższą, zabawną scenkę inspirowaną „Szałem” Podkowińskiego a przedstawioną genialnie przez Halinę Wyrodek i Jacka Wójcickiego….

 



*Polski serial historyczno-obyczajowy „Z biegiem lat, z biegiem dni”, wyprodukowany w 1980 r.,       w reż. A.Wajdy i E.Kłosińskiego

*Katarzyna Majgier, „Gra pozorów”, t. 1, wyd. „Słowne”, 2022,  415 s,

         oraz „Światło i cień”, t.2, 432 s.

       *link do ciekawego wywiadu z autorką cyklu „Kuchennymi drzwiami”, Katarzyną Majgier:

         Katarzyna Majgier – wywiad. Świat się zmienia (granice.pl)

       * zdjęcia Krakowa użyte do zilustrowania mojego tekstu zrobione zostały przez Cezarego przed wieloma laty


Poniżej link do pierwszego odcinka serialu: "Z biegiem lat, z biegiem dni"  

pierwszy odcinek

46 komentarzy:

  1. Serial jest dostępny na płytach DVD, na allegro na pewno. Też go lubię 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wiadomość. Jeśli nie uda mi sie serialu znaleźć w necie, pewnie zainteresuję sie w przyszłosci jego kupnem. Cieszę się Ikroopko, że i Ty go lubisz!:-)

      Usuń
    2. Jeśli znajdziesz, daj znać, tez chetnie obejrzę:)

      Usuń
    3. Mówisz - masz, Ikroopko! Pod ostatnim zdjęciem mojego posta wkleiłam link do pierwszego odcinka serialu!:-)

      Usuń
  2. Pamiętam serial, ale słabo.
    Niektóre filmy i książki trzeba by odświeżać.
    Książka mnie zaciekawiła, więc być może przeczytam.
    Piękne zdjęcia wybrałaś dla swojej recenzji:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serial kiedyś był dosc często emitowany w telewizji. Teraz chyba o nim zapomniano, albo wolą puszczać jakieś nowe, szmirowate produkcje, bo maja większą oglądalność, niż klasyki.
      Tak, i ja uważam, iz do niektórych ksiazek i filmów trzeba wracać. Choćby dlatego, że zmieniamy się i po latach zupełnie co innego staje się dla nas ważne.
      Dziękuje za pochwałę zdjęć.
      Pozdrawiam Cię serdecznie, Asiu!:-)

      Usuń
  3. Koniecznie musze zdobyć te książki ponieważ owa epoka fascynuje mnie nieustannie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tu mła, znaczy Tabaaza, blogger dalej dla mła wredny - komentować mogę anonimowo. Co do przeszłości to pamięć ludzka zawodna a wyobraźnia płata figle. Wszystko co za nami wydaje się bardziej bezpieczne niż nieznana przyszłość. Tak to jest. Mła z fascynacji czasem minionym trzeźwi obraz dentysty z przełomu wieków XIX i XX, a szczególnie jego narządków. Natychmiast doceniam europejska współczesność. ;-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda Tabo - przeszłosc wydaje sie nam bezpieczniejsza, niż współczesnosc i przyszłosć. Ale wiadomo, że i dawniej nie brakowało problemów, tragedii, koszmarów. Wizja dentysty sprzed stu lat rzeczywisci ścina krew w żyłach!:-)Tym niemniej nadal lubie tamtą epokę!:-)

      Usuń
    2. i dwie wojny swiatowe

      Usuń
    3. ale fakt,dla mnie noce i dnie,umiejscowione w tym czasie,jakże cudne w opisach natury ,obyczajów,tradycjii polskosci,ale potem ... dwie koszmarne wojny,tak niedługo po sobie

      Usuń
    4. Mając właśnie na uwadze grozę dwóch wojen światowych czyhajacych na ludzi z przełomu epok napisałam w powyższym tekście pod koniec o ich nieświadomości tego, co będzie w przyszłosci. Myśleli, że tak jak jest będzie zawsze. Oj, naiwni, naiwni...My też zresztą nie wiemy, ale patrząc na to, co sie wyprawia, możemy spodziewać sie najgorszego.

      "Noce i dnie" dobrze znam i uwielbiam od bardzo dawna. Zarówno ksiazkę jak i film!:-))

      Usuń
  5. Cżęsto wracam do czasów zaprzeszłych na stronicach książek, jestem wierną bywalczynią bibliotek, skąd wracam ze stosem książek o różnej tematyce, a odczuwam wręcz niepokój, kiedy stosik przeczytanych książek się kurczy, a nadchodzi np. długi weekend:-) Przed chwilą skończyłam wspomnienia francuskiego żeglarza, Alaina Gerbaulta "W pogoni za słońcem", z jego wyprawy sprzed prawie 100 laty dookoła kuli ziemskiej, niby nic ciekawego, a tak mnie wciągnęła ta książka. Ja i żeglarstwo, żadnego punktu stycznego, a jednak ciekawa. Gościnność rdzennych mieszkańców wysp na oceanach, niewinnych i nieświadomych, wykorzystywanych i niszczonych przez Europejczyków, misjonarzy. Czasami zastanawiam się, kim byłabym, gdyby czasy nie zmieniały się ... ja, chłopska córka, pewnie pracowałabym na pańskim polu:-) serdeczności, Olu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysiu, mam ten sam objaw niepokoju wobec malejącego stosiku ksiązek do przeczytania. Jesteśmy od czytania uzależnione, ale wydaje mi się, że jest to jedno z niewielu uzależnień, które nie robi nam żadnej krzywdy a wręcz przeciwnie.
      Zmienne są nasze zainteresowania i nieraz zaskakujące. Ale to fajne, bo daje nadzieję, że jeszcze dużo pozytywnych odkryc i zaskoczeń przez nami.
      I ja przed ponad stu lat pewnie pracowałabym na polu jako chłopka, albo jako praczka w mieście. Albo w najlepszym razie krawcowa. Nieciekawy los prostych ludzi. Z takiego punktu widzenia wiele zmieniło sie na lepsze...
      Pozdrawiam serdecznie, Marysiu!:-)

      Usuń
  6. Olu, przypomniałaś mi o książce, która zaczytywałam się w dzieciństwie " Godzina pasowej róży " - z tym, ze chyba opowieść toczyła się w dawnej Warszawie nie w Krakowie, choć głowy nie dam, to epoka i duch epoki były te same...Moja miłość do antyków, pięknie rzeźbionych ram, mebli, świeczników, lamp naftowych , porcelany i tym podobnych przedmiotów trwa do dziś, i trudno mi się im oprzeć. Ale tez doceniam wygody współczesności, szczególnie łazienki i kuchnie :) Być może byłabym w tamtych czasach " mieszczka", taka z niższej polki, bo dziadkowie przed wojna mieli masarnie i sklep mięsny , do dziś zachowało się piękne zdjęcie mojej babci w futrzanej etoli z piątka maluchów wyglądających przez szybkę wielkiego czarnego forda ( K?) - takiej wielkiej czarnej limuzyny. I babcia miała nianie do pomocy przy dzieciach, bo sama wolała pracować w sklepie :) Czyli powodziło im się całkiem nieźle, choć oczywiście nie były to wyższe sfery, raczej klasa robotnicza, która dorabiała się ciężką praca. Nora bene niania miała na imię Dora! ::) Teraz sobie przypomniałam :) Uściski nostalgiczne przesyłam Kitty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drga Kitty! Ja też zaczytywałam się "Godziną pąsowej róży". Niektóre jej fragmenty znałam nieomal na pamięć. Ach, jak marzyło mi się kiedyś mnie, nastolatce móc być na miejscu Andy! :) PodobaŁ mi sie też film z E.Czyżewską nakręcony na podstawie "Godziny pąsowej rózy". Kręcony w nowoczesniejszych czasach (bo chyba w latach 60-tych) dzisiaj takze wydaje sie ramotą. Troche to niepokojące dla nas, bo przecież i my w latach sześcdziesiatych urodzone!:-))
      Byłabyś wówczas mieszczką i to dość bogatą? Ho, ho! Ciekawe, jak potoczyłyby sie Twoje losy. Z Twoim uporem, wyrazistym charakterem i wrażliwoscia zarazem mogłabyś nie mieć lekko!:-)) Fajnie sobie to wszystko powyobrażać, prawda?
      Ale wtedy nie spotkałybyśmy się pewnie nigdy. Ja gdzieś na Kresach w rodzinie chłopskiej, Ty w okolicy Gdańska w rodzinie mieszczańskiej albo robotniczej...Inne światy!
      Ściskam Cie z nostalgicznym uśmiechem!:-))

      Usuń
    2. Zegary! Olu zapomniałam o starych pięknych zegarach, a od zegara wszystko się przecież zaczęło:)) Oj , nie miałabym lekko, zawsze utożsamiałam się z bohaterka "Godziny" :)) Byłam pyskata i do dziś mi to zostało, choć bardzo na starość złagodniałam, to jednak potrafię walnąć miedzy oczy :)) Miłość do zegarów jest u mnie tak wielka i oczywista, ze zegary mam praktycznie w każdym pomieszczeniu .. i w kuchni , i na werandzie , we wszystkich sypialniach i oczywiście w salonie i w przedpokoju ! Kiedyś nawet wisiał w łazience ... Dom, w którym są rośliny i zegary wydaje mi się " żywy" , nie potrafię bez nich funkcjonować :)) Ściskam mocno , tik, tak, tik, tak :) Kitty

      Usuń
    3. Tak, miłość do zegarów ma wiele wspólnego z "Godziną pąsowej róży" , zatem wcale sie nie dziwię tej Twojej miłości!:-))
      Buziaczki serdeczne zasyłam Ci Kitty!:-))

      Usuń
  7. czy to film przedstawiony w linku na allegro? Może w antykwariatach albo komisach będzie. https://allegro.pl/listing?string=z%20biegiem%20lat%20z%20biegiem%20dni Pozdrawiam Alis niezalogowana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. najpierw napisałam, potem zajrzałam do komentarzy :D

      Usuń
    2. Tak Alis, to ten sam. Póki co udało sie znaleźć w necie pierwszy odcinek (darmowy). A skoro jest pierwszy, to na pewno i kolejne sie znajdą!:-)

      Usuń
  8. Maryla Szymiczkowa, seria kryminałów o profesorowej Szczupaczyńskiej, których akcja odbywa się dokładnie w tej epoce. Może znasz, może nie, ale ja je uwielbiam. Na razie są 4 książki. Wszystkie świetne. Z realiami tak odpicowanymi, że palce lizać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A piąta wychodzi w listopadzie!

      Usuń
    2. Agniecho, nie znam tej serii. Nie sposób znać i przeczytac przeciez wszystkiego, trafic samemu na wszystko, co warte jest przeczytania. Tym bardziej dziekuję Ci za podpowiedź. Zapiszę sobie i będę sie rozglądać w mojej bibliotece!:-)*

      Usuń
    3. Bardzo polecam. I w Krakowie się dzieje, zapomniałam napisać.

      Usuń
    4. Jak w Krakowie, to zapowiada się jeszcze bardziej kusząco!:-)

      Usuń
  9. Jeśli lubisz takie klimaty, to może spodoba Ci się moja powieść biograficzna pt. "Towiańscy", która wyjdzie w przyszłym tygodniu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że by mi sie spodobała, Agnieszko. Niewiele w sumie wiem o Towiańskim i towiańszczyźnie a to bardzo ciekawy fragment naszej historii i modnych w tamtym czasie trendów filozoficznych.
      Dziękuję za polecenie i przy okazji gratuluję wydania kolejnej Twojej ksiązki!:-)*

      Usuń
  10. Ja to juz nic nie pamietam, ani filmow, seriali czy ksiazek. No coz te prawie 40 lat robi swoje. W sumie nie cierpie z tego powodu bo i tak mam malo czasu zeby ogarnac to co chce po angielsku, wiec nie narzekam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Marylko. Czas robi swoje a wielosc przeróznych zdarzeń sprawia, że stare blakną, a do tego, że musimy w mózgu robić miejsc na kolejne i kolejne wspomnienia.

      Usuń
    2. Dokladnie tak Olenko, jedne wspomnienia robia miejsce innym, nowym. Ale sa rzeczy, ktorych sie NIGDY nie zapomina. Wyobraz sobie siedzielismy kiedys na patio z Juniorem i powiedzialam, ze na wiosne chce tu miedzy krzewami zasiac maki. Dlaczego maki - zapytal Junior, bo maki to symbol Polski odpowiedzialam i zaraz potem przypomniala mi sie wojskowa piesn Czerwone Maki na Monte Casino.
      Wiemy wszyscy, ze ja nie spiewam, ale chociaz wyrecytowalam mu slowa i tak sie przy tym zryczalam, ze Junior sie wystraszyl. A potem musialam mu opowiedziec o walce pod Monte Casino.
      Wiesz on nie zna tych kart polskiej historii, w sumie to on nie bardzo rozumie to moje ogromne wzruszenie, ale cieszy mnie, ze slucha, ze sie stara to dla mnie bardzo wazne.
      No i kiedys jak rozmawialismy na temat mojego stanu zdrowia i ewentualnej (wczesniej czy pozniej) smierci to nagle powiedzial "wiesz Mamo jak Ty umrzesz to ja juz nie bede mial z kim rozmawiac po polsku"
      No prosze, a jak mial te 10 -12 lat to musialam walczyc o mowienie po polsku. Jednak czasem dobrze miec upierdiwa matke:))

      Usuń
    3. Marylko, a ja jak przeczytałam Twój opis tej poruszającej sceny z makami, piosenką, chwilą patriotycznego wzruszenia i ...Juniorem, który tylko z Tobą moze mówić po polsku to też od razu poczułam jak oczy mi wilgotnieją, bo tak wiele uczuć Twoja opowieśc we mnie obudziła...Dziękuje Ci kochana za podzielenie sie ze mna tym wspomnieniem!*♥

      Usuń
  11. Nie wiem czy czytałaś Olu, sześcioksiąg Lucyny Olejniczak "Kobiety z ulicy Grodzkiej" i dwutomowy wstęp do powyższego "Apteka pod złotym moździerzem". Warto przeczytać, szczególnie te dwie powieści będące wstępem do sześciotomowej sagi. Akcja "Apteki pod złotym moździerzem" dzieje się właśnie w Krakowie na przełomie osiemnastego i dziewiętnastego wieku. O ile dobrze pamiętam, bo trochę czasu już upłynęło od mojego czytania. Pamiętam, że te dwie wstępne powieści połknęłam błyskawicznie i bardzo mi się podobały, za to z sześcioma książkami sagi o kobietach z ulicy Grodzkiej nie szło mi już tak dobrze. Ale ja już tak mam, jak mi książka przypadnie do gustu, to ją "połykam" w czytaniu, a jak mi coś nie pasi, to bywa, że nie mogę dokończyć czytania.
    Serialu o którym piszesz Oluś, nie oglądałam, ale jak tylko trafi się okazja to na pewno obejrzę.
    Ten komentarz piszę w telefonie, bo stary sprzęt mi wysiada, a i telefon coś mi się buntuje. Gdyby mnie przez jakiś czas nie było w komentarzach, to wolę Ciebie uprzedzić, że to z powodu sprzętu.
    Pozdrawiam serdecznie i buziaki posyłam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hanusiu, nie czytałam polecanej przez Ciebie serii, a że Twój opis brzmi ciekawie, to sobie zapiszę autorke i tytuł i będę szukać w bibliotece. Moja lista planowanych lektur wydłuża się ogromnie, ale bardzo mnie to cieszy, bo jest na co czekać.
      Co do serialu, o którym piszę, to udało sie póki co znaleźć w necie pierwszy jego odcinek. Pod ostatnim zdjeciem dodałam link do filmu!:-)
      Cieszę się, że sie odzywasz i dajesz znać, że mozesz mieć problemy sprzętowe. Będę o tym pamiętać w razie czego.
      Ściskam cię mocno i serdecznie wszystkiego dobrego życząc (w piątek, trzynastego)!:-)))

      Usuń
  12. Witaj słonecznym środkiem października Olgo
    Jak pięknie utkana opowieść w kolorze sepii. Zresztą jak każda inna.
    "Z biegiem lat, z biegiem dni" pamiętam dobrze.
    Pozdrawiam nadzieją na lepsze jutro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj w słoneczny poranek, Ismeno.
      Bardzo lubię opowieści w kolorze sepii, dlatego od dawna myślałam o napisania właśnie takiego posta.
      Przeszłosc i teraźniejszosc przeplatają sie wzajemnie, bo połączone są bardzo silnymi niteczkami. Przeszłosc zyje wciaz w nas...A przyszłość? Też jest, też dokłada swoją nitkę. To, co będzie czeka tylko na przebudzenie...
      Pozdrawiam Cię serdecznie

      Usuń
  13. Twoja recenzja i refleksje sprawiają, iż można się przenieść oczami wyobraźni w tamten okres -czas wielkich odkryć, triumfu nauki, rozwoju przemysłu, wreszcie przemian społecznych i pracy u podstaw. Myślę, że ta epoka dawała nadzieję na lepszą przyszłość, rozjaśniała mroki niewiedzy, dlatego jest tak fascynująca. Niestety nie każdy miał dostęp do nauki. Biedniejsze warstwy społeczne miały bardzo pod górkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to było poniekąd moim zamiarem, by czytelnicy tego tekstu przenieśli sie w wyobraźni w tamte czasy. I jeśli to sie choć odrobinę udało, to miło mi. A jakie były te czasy? Rózne dla każdego. Ale i teraz są rózne. Zawsze są jakiś za i przeciw. Jednak myslę, ze z czasem łatwiej jest pamiętać o tym co dobre, unikalne, budzące wzruszenie i łagodną refleksję.
      Pozdrawiam Cie ciepło, MaB!:-)

      Usuń
  14. To już wiem na jakie książki i ja będę polować :)
    A w przeszłość przenoszę się teraz częściej i bardziej prowadząc badania genealogiczne swojej rodziny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po to też są blogi by dzielić się swoimi opiniami na rózne tematy, by móc polecać sobie nawzajem ciekawe rzeczy: ksiązki, filmy, muzykę itp.
      Badania genealogiczne swojej rodziny to bardzo wciągająca i fascynująca czynność. Troszke detektywistyczna a jednoczesnie pełna nieoczekiwanych wzruszeń.
      Pozdrawiam Cię serdecznie Moniko i zycze powodzenia w dalszych pracach nad przeszłoscia Twojej rodziny!:-)

      Usuń
  15. O to widzę, że fajne książki, żebym dla mojej babci znalazła ;D ona teraz czyta wojnę i pokój, przeminęło z wiatrem przeczytała wszystkie tomy, i stulecie winnych też. Noce i dnie też wszystkie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babcia to swoja drogą, ale ja myslę Kocurku, że i Tobie mogłyby przypaść do gustu ksiazki, o których tu piszę!:-)

      Usuń
  16. Nadzwyczajny serial, wspaniale to wszystko ujęłaś, i zdjęcia wyjątkowe w sepii... Aktorzy świetni,a Anna Polony i Jerzy Stuhr👏 Zawsze, jak gdzieś emitowali to oglądałam- dziękuję za namiar. Pozdrawiam porą nocną- Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Elu, że podzielasz mój gust w sprawie serialu i że zainteresował Cię mój tekst i zdjęcia.
      Pozdrawiam Cię serdecznie o poranku!:-)

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost