wtorek, 15 lutego 2022

Strach…

 



 

Straszą nas wszechwładni mistrzowie straszenia

Sadyści, co udają, że chcą chronić spokój

Roztaczają gęste zasłony złudzenia

Byśmy nie dojrzeli prawdy, co jest wokół

 

Jeden strach przemija, następny już kroczy

Knują, jątrzą, kłamią, bawią się ludzkością

Bo tylko strach karmi, cieszy ich złe oczy

Nasyca paniką, zgrozą i podłością

 

Zarazy i wojny wciąż na podorędziu

Co jedno przygaśnie, to drugie rozbłyska

Tka się ta materia w perwersyjnym szczęściu

Tych, dla których krzywda to świetne igrzyska

 

Tajemnicze byty, ci królowie szczucia

A my jak kukiełki, choć pełne frustracji

Mające swój rozum, emocje, uczucia

Wciąż się poddajemy kłamliwej narracji

 

Oni rządzą światem – choć zawsze w ukryciu

Okrutni drapieżcy w drogich garniturach

A my próbujemy, w naszym marnym życiu

Znaleźć chwilkę szczęścia w tych ciągłych torturach

 

Nie myśleć o mękach i odwracać głowę

(Bo może ich nie ma albo same miną?)

Tak się pocieszamy – chociaż stale nowe

Ciernie ranią serca i łzy znowu płyną

 

Bo lęki gdzieś w środku, nawet w zaprzeczeniu

Rosną niczym chwasty, są nie do wyrwania

Ktoś je wciąż zasila, podlewa w skupieniu

A dobrym roślinom istnienia zabrania

 

Ten strach to narkotyk – i dla nich i dla nas

To codziennej mantry motyw wszystkim znany

Co nas jeszcze czeka? Co się stanie zaraz?

Sen wariata, w którym chcąc czy nie chcąc gramy

 

Strach nam płynie w żyłach, przelewa się, spiętrza

Lecz tamtym wciąż mało, bo pragną Niagary

Chcą się wedrzeć głębiej, przejąć nasze wnętrza

Bo ich żądza władzy nie ma żadnej miary

 

Wreszcie jak owady sprytnie przyszpilone

Kończymy ten żywot w cichej, szarej masie

Lecz nadal z nadzieją patrzymy w tę stronę

Gdzie słońce znów wstaje w swej czerwonej krasie…

 


 

56 komentarzy:

  1. Wierze w inny lepszy swiat, niz ten w ktorym przyszlo nam teraz zyc. Pamietasz slynna scene z Seksmisji gdy wydostaja sie na zewnatrz w skafandrach ochronnych bo dookola wszystko skazone i tylko pustynia, a potem Max rozcina to plotno z namalowanym krajobrazem, za ktorym byla zielen i blekitne niebo i BOCIAN!
    Sciskam serdecznie, trzymajmy sie razem by nie dac sobie wcisnac klapek na oczy. Sa nas miliony w rozproszeniu i jestesmy silni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, Seksmisja byla pierwsza wersja Matrixa, tylko przekaz wtedy nie dotarl do ludzi...To jest dokladnie to, w czym zyjemy. Jak sie przetnie to plotno, ktore nam wieszaja na oczy - to widac zupelnie inny swiat, czyz nie?

      Usuń
    2. Bocian, trza nam czekać na bociana. ;-D tam był taki fragmencik jak panowie windą pod tą glebą pojechali na insze piętro, a tam - "Guten tag. Pass kontrolle. Die ausweises bitte." Tera je wojna, kto handluje ten żyje, taa...

      Usuń
    3. Elizabetto, Kitty, Tabaazo! Tak, pomysł z bocianem jest swietny, tylko myślę, że w obecnej, paranoicznej rzeczywistosci wielu go nie dojrzy - nawet gdyby ten wielki ptak przefrunął tuz nad ich głowami. Po prostu widzą, co chcą widzieć i wierzą w co chcą wierzyc.A media i politycy z tego korzystają wdrukowując im w głowy takie wizje, które im są wygodne.I jeśli nawet ten bocian sie pojawi, to nazwą jakimś paprochem albo i nieistotnym wróblem a ludzie zaślepieni manipulacją tylko przytakną...

      Usuń
    4. Nie bój żaby, prawda ma cudowną antyoślepiająco właściwość, ona trwa, można sobie ją interpretować do woli ale jak cóś się już zdarzyło to się nie odzdarzy. Będo opowiadać pierdoły ale fakty so jakie so. Powyczepiali ludzi na cholerę wie po co, używali testów których używać do diagnostyki nie można co od początku tej bezczelnej imprezy było wiadome, pouśmiercali więcej ludzi przez "walkę z covid" niż zeszło na tę chorobę, która zresztą ma mniejszą śmiertelność niż grypa, która w pierwszym sezonie covid robiła bardzo często za chińsko zarazę, bo przeca testy różnic nie wykrywały. Na dokładkę umowy jakie zarzundy podpisały z Big Pharma są przestępcze. Teorii spiskowych od groma ale konkretna to jest ta która mówi o wielomiliardowych przewałach. Jest prosta do udowodnienia dlatego się elitki rzucajo na jakąkolwiek wojnę jak psy na kość. Kiedy ten pajac z Kanady pieprzy na temat truckerów, których pozbawił środków do życia, per "sługusy Putina" to wszystko jest jasne. Mła jest zdania że ich wszystkich od zarzundzania należy po kolei powsadzać gdzie trza i majątki pokonfiskować. I niech się quźwa cieszą że nikt nie wiesza. wojenki się durniom zachciało, ciekawe kto wierzy w zbieg okoliczności że na końcu srandemii mamy wojenkę?

      Usuń
    5. Tabaazowy komentarz to se ludzie powinni wydrukowac i nad lozkami powiesisc jako modlitwe!!!!

      Usuń
    6. Taba, tym bardziej, że wojenka coś jakby się schowała.... dziś spać nie mogłam, pełnia i to cholera przeziębienie co mnie dręczy od tygodnia to zaglądałam do netu czekając na tą godzinę "W" co to TVN zapodał w imieniu - i guzik :)))

      Usuń
    7. Masz rację, Tabaazo. Prawda trwa, żyje, zawsze wylezie na wierzch jak oliwa. Choćby nie wiem jak długo zatapiać ją w szlamie kłamstw.W końcu objawia sie wszystkim. I tak, jak większosć nas, czekam z utęsknieniem na ten czas zbiorowego objawienia. I rozprawienie sie z tymi, którzy żyją z zaprzeczania prawdzie, z ukrywania jej i zasłaniania ohydnymi kłamstwami.Dzięki za Twoje słowa!:-)*

      Tak, Star! Komentarz Tabaazy jest rzeczywiscie niezwykle trafny!:-)*

      Sarando! Ja też czekałam na ten zapowiadany wszędzie wybuch wojenki. I co? psińco! J dobrze! Kolejny raz wydało sie, jaką histerie napędzaja rządy i służalcze media!

      Usuń
  2. Olgo, wiersz gorzki, refleksyjny do bólu.
    Strach, o którym piszesz jakoś mi się nie udziela, w ten sposób nigdy nie byłam strachliwa, jak powiedział ktoś mądrzejszy ode mnie, nie bójmy się na zapas, po co bać się dwa razy.
    Słuchać i oglądać, a mieć własne przemyślenia to dwie różne bajki. Panom w garniturach nie można ufać.
    Myślę, że wielu ludzi nie da się zastraszyć, a ci, co się boją, bać się będą w każdej sytuacji, tak są zaprogramowani.
    Świat nie kończy się na pandemii, życie jest piękne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie sie wydaje, że każdy z nas, nawet jak sobie tego nie uswiadamia, nawet jak sie do tego nie przyznaje dał sie w ciagu ostatnich dwóch lat zmanipulowac i przestraszyc.Jedni "straszną pandemią"wymagającą szczepienia się po wielekroć czymś eksperymentalnym, drudzy "strasznymi szczepionkami "oraz ich następstwami. W tym wszystkim prawdę zamieciono pod dywan i zostały nagie emocje ludzkie, którym jedni bardziej, drudzy mniej, ulegają...
      Tak, świat nie kończy sie na pandemii i zycie jest piękne. Byleby nam ci drapieżcy w garniturach nie szykowali następnych,równie mocno wpływajacych na emocje "atrakcji". A zdaje się, ze szykowanie tych atrakcji jest ich ulubionym zajęciem.

      Usuń
  3. Don't worry be happy:
    https://youtu.be/d-diB65scQU
    :-)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóz to! Marytko droga! Tę pieśń powinni nam co rano puszczać z megafonów, co by nas dobrze do dnia nastroic. Choć może i nie, bo by to za bardzo przypominało radosny acz nieznośny przekaz płynący niegdyś z kołchoźników?!:-))

      Usuń
  4. Olu, mnie ten strach nie rusza...w tym wypadku absolutnie zgadzam sie z Jotka:)
    Nie programuj sie na strach tylko na tego Bociana :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie sie zdaje Kitty, że każdego z nas jakos rusza - ale sobie tego nie uświadamiamy. Sądzę, że nawet to nasze zainteresowanie tematami pandemiczno-polityczno-rewolucyjnymi jest w pewien śladowy sposób strachem podszyte. Bo rzeczywistosć jaka buduje się wokół nas od dwóch lat jest rzeczywistoscia orwellowsko-huxleyowsko-kafkowską.A żadna z nas nie chce przeciez w tak przerażającej rzeczywistosci żyć i robi wszystko, by wiedzieć, co nam szykują, by dzielić sie tą wiedzą, bronić sie przed tym,jak tylko sie da.
      A poza tym Kitty ja sie absolutnie nie programuję. Po prostu piszę wiersze, które oddaja uczucia i emocje wielu z nas, bo sądzę, ze lepiej o tym pisać, niż udawać, iż tego nie ma.

      Usuń
    2. Olu, wyrzucanie z siebie i nazyzwanie po imieniu strachu jest wazne i wielu ludziom pomaga go przezwyciezyc, chodzi mi o to, zeby nie ustawaic sobie zycia wedlug niego, nie karmic go za bardzo. Musimy patrzec wyzej, ponad to , na tego wolnego bociana, zwiastuna wolnosci i radosci zycia.
      I isc swoja droga.
      Tak jak to napisala Star na dole - w tej anegdotce jest wielka madrosc.
      Zauwaz, ze najlatwiej jest pognebic tych slabych, tych ktorzy sie boja i schodza z drogi. Ich sie gnebi, pomiata nimi i nie szanuje.
      Przypomnial mi sie mobbing jakiego kiedys doznalam w pracy, i ktory dal mi lekcja na cale zycie.
      Im bardziej ja bylam zgodna, mila i usluzna, tym bardziej ta osoba wcgodzila mi na glowe, dreczyla i ponizala przy innych. Doprowadzila to tego, ze musialam sie zwolnic z pracy. Jednak lekcje odrobilam.
      W nastepnej pracy osobie, ktora chciala zastosowac te sama taktyke ( teraz wiem, ze te osoby czuja sie zagrozone o swoja pozycje) od razu odpowiedzialam tym samym. Twardo i prosto w oczy, przy wszystkich.
      Juz nigdy nie odwazyla sie na powtorny mobbing czy ponizanie. Teraz podchodzi z szacunkiem.
      Mysle Olu, ze kluczowym slowem, ktorego musimy uzywac coraz wiecej i wiecej jest : Nie.
      Po prostu NIE.

      Usuń
    3. Kitty! Trzeba, moim zdaniem, mówić, pisać, płakać, krzyczeć - jakkolwiek wyrzucać z siebie emocje, nie dusic tego w sobie, bo to nic nie daje a wrecz przeciwnie - szkodzi. Do tego okazuje się, że jeśli ktos z nas pokaże co czuje, to i inni to pokazują. I okazuje się, że nie jesteśmy w tym sami.
      Z Twojej opowieści o mobingu i o zmianie Twojego zachowania po nim wynika, że każde doswiadczenie w życiu - a zwłąszcza to przykre dla nas w danym momencie i krzywdzące - w gruncie rzeczy jest potrzebne, bo uczymy sie na błędach i wyciagnąwszy wnioski możemy zmieniać zachowanie.
      Tak - trzeba umieć mówić NIE. Zwłaszcza teraz, w tych czasach, gdy na naszych oczach dokonuje sie walka dobra ze złem. Nie można stac obojetnie albo chować siew piasku niczym struś, bo to tylko daje siłe złu, bo wydaje mu sie przez to, że skoro nikt nie reaguje, to nadal jest bezkarne i moze krzywdzic ludzi bez końca!

      Usuń
    4. Olenko, tak wlasnie, dlatego my sie tu tak goraczkujemy:) Krzyczymy glosno i jak sie okazuje, to jest bardzo potrzebne. Czasem nawet nie trzeba krzyczec, ale stanowczo powiedziec : "nie".

      I tak, ten mobbing to tez byla lekcja strachu i odwagi, i dobra nauczka na przyszlosc, bardzo mi sie przydala w zyciu, nawet nie wiesz ile razy juz juz wciagalam sie w podobna gre, dawalam soba manipulowac, albo chciano na mnie wywrzec presje szantazem psychologicznym, a ja... NIC :) To znaczy, trzeba stanac i spojrzec "oprawcy", potworowi , czy tez innemu agresorowi prosto w pysk i spokojnie na zimno odpowiedziec "nie" , a figa, bujaj sie, nie mam zamiaru tego zrobic. Oczywiscie czasem trzeba ubrac to w inne slowa, ale sens pozostaje.
      Jedni nazywaja to asertywnoscia, inni bezczelnoscia, a ja to nazywam self-preservation.
      Wtedy zwolnilam sie z tamtej pracy bedac klebkiem nerwow - teraz jestem juz nieczula na takie podchody :)
      Najlepiej dziala ironia i autoironia :)

      A poza tym trzeba mowic NIE nie tylko dla siebie i krzyczec glosno, wtedy kiedy trzeba - wiec dzieki ci za te krzyki Olu ! :))

      Usuń
    5. "STRACH zapukał do drzwi, otworzyła mu ODWAGA, i nikogo tam nie było" - sztuka jest "tupnąć nogą" i przegonić straszydła.

      Usuń
    6. Kochana Kitty! Każdy ma swoją opowieść i dla każdego jego opowieść jest najważniejsza. Jednak są i takie, które mogą być ważne dla innych ludzi. Mogą dać im do myślenia a nawet pomóc im w podobnej sytuacji. Trzeba sie tylko tymi opowieściami podzielić.I dlatego Kitty,dziękuję Ci, że sie ze mną tu na blogu swoją opowieścią podzieliłaś!Myslę, że sprawa mobbingu, czy też innego rodzaju dręczenia jednych ludzi przez drugich jest wielu osobom znana z własnego doswiadczenia. Twój przykład pokazuje, że można przerwać ten chory układ i stać sie kimś silniejszym, bardziej świadomym własnej wartości!
      A więc milczmy - kiedy trzeba.Mówmy kiedy trzeba.
      A jeśli nie da sie inaczej krzyczmy - byśmy usłyszeli wreszcie samych siebie i by inni usłyszeli nas!:-))

      Usuń
    7. Sarando! W punkt! Dzięki!:-)*

      Usuń
  5. Taki prawdziwy... a przez to taki smutny ten wiersz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, rzeczywistość w której od dwóch lat żyjemy nie jest wesoła. Ale życie toczy sie nadal i miejmy nadzieję, iż prawda i dobro podniosą głowy i zwyciężą.

      Usuń
  6. Genialny wiersz i jakże aktualny! Nie dajmy się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Agnieszko! Tak, nie dajmy się, nie dajmy!

      Usuń
  7. Usłyszałam niedawno, że podobno w Biblii jest 365 razy napisane " Nie lękajcie się " Coś w tym musi być Oluś. Jakkolwiek na przestrzeni wieków zmieniano podejście i prawdę wynikającą z Biblii - myślę, że te słowa nie są przypadkowe i że zostały napisane aż 365 razy. Jest też powiedzenie" strach ma wielkie oczy" i oczywiście wszyscy czekamy na BOCIANA :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym sęk, że mało kto dzisiaj czyta Biblię, a jeśli nawet, to nie przywiązuje wagi do jej mądrości. Przeciwnie - dajemy sobie rózne głupoty wmawiać a ci tam w garniturach tylko zacieraja ręce, że znowu im sie jakaś sztuczka udała.I znowy huzia na Józia. Zabawa trwa!
      Strach ma wielkie oczy, ale często są to oczy tak zaślepione (może ktos potłukł nam okulary rozsądku), że nawet tego bociana nie dojrzymy, jak sie juz na naszym niebie objawi!:-)))

      Usuń
  8. Piękny wiersz Oleńko. Ja sobie zawsze powtarzam, że w Bogu moja nadzieja...Z moją bezgraniczną wiarą jest mi lżej, ale i mnie czasami dopada lęk o moich bliskich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Basiu:-)
      Tak, w czyms trzeba mieć nadzieję. W coś wierzyć. Nie dawać sobie całkiem wyprać mózgów. Nie dawać sie zatruć ich kłamstwami i nagonką. I mnie nie są obce różne lęki - o przyszłość ludzkosci, o najbliższych...

      Usuń
  9. Straszą, żeby wymusić, straszą, żeby nakłonić, straszą, żeby zmącić nasz spokój. Czasami wydaje nam się, że się nie dajemy, bo w naszym świecie jest bezpiecznie i nic go nie zburzy, ale...serca się ściska z żalu na widok marznących dzieci w lesie i na szpitalne łóżka z bezbronnymi ludzmi. Groza ogarnia na widok jadących czołgów, bo wychowaliśmy się na opowieściach o wojnie. To wszystko ma nas trzymać w ryzach, żeby można było sterować.
    Tak jak napisałaś Olu, ci co mają wszystko mogę mieć jeszcze więcej, coś, co uczyni ich bogami - władzę. Ale wiesz co? Nawet największy skończą jak my, w cichej szarej masie i wstyd na nich spadnie kiedyś. Za pozno, ale tak będzie. Pięknie jak zwykle wyraziłaś Olu cały ból tego świata. Samych dobrych dni dla ciebie najwrażliwsza duszo:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strach to potęzne narzędzie kontroli całej ludzkości. Niestety, ci drapieżcy w garniturach zatrudniaja całą masę psychologów i specjalistów od manipulacji i cały czas wykorzystują tę wiedzę, rozgrywajac nami kolejne partie tych diabolicznych szachów. Tak, Marylko - pocieszające jest jednak to, że nawet ci potężni gracze, którym zdaje się, iz są bogami skończą w cichej, szarej masie. Bo nie są niczym lepszym a tylko tak im sie zdaje.
      Tak jak napisałśs Marylko - chodziło mi o wyrażenie w tym wierszu bólu tego świata a nie tylko mojego osobistego bólu. Dziękuję Ci za to kochana. Wiersze pisze się z serca i dla innych serc. I jeśli inne serca odnajdą kawałęk swojej prawdy w wierszu, to znaczy, że warto go było napisać!:-))***

      Usuń
    2. Masz talent, wyrażasz myśli w niezwykły sposób, to jak mają nie trafić:) Za dużo tego zła na świecie, nie ma dnia bez okropnych wiadomości i to, że ciągle ktoś cierpi gdzieś, pozbawia i nas poczucia bezpieczeństwa. Bo pewnego dnia, kiedy się niczego złego nie spodziewamy, wszystko może się rozpaść. bo niby dlaczego tylko nas ma omijać? Ale sio z takimi myślami, sciskam serdecznie:)

      Usuń
    3. Trzeba trzymać ręke na pulsie - obserwować tych drapieżców i przeciwstawiać sie nim w jakikolwiek sposób. Chociażby informując o ich posunięciach. Chociażby wyrażajac na głos swoje oburzenie, swoje uczucia i emocje. Najgorsza jest chyba obojętnosc i udawanie, że nic sie nie dzieje, że jakos to będzie...Żyjemy w historycznych czasach - czy tego chcemy, czy nie.
      I ja ściskam Cie mocno, kochana Marylko!:-)*

      Usuń
  10. Mialam 8 lat jak urodzil sie moj mlodszy brat wiec mama musiala najpierw zajac sie malenstwem a my ze starszym bratem musielismy zadbac niejako o siebie. Glownie chodzilo o zapewnienie sobie bezpieczenstwa o zmroku jak wracalismy do domu od kupli czy kumpelek. Jesien, wiadomo, ze ciemno, Mama w domu z malym, Tato ciagle w pracy a ja wracalam sama od mojej przyjaciolki Grazyny. Pamietam jak Mama mi tlumaczyla "idz po cichutku, tak zeby cie nikt nie slyszal a nawet nie widzial, bo wiesz sa rozne lobuzy wiec musisz byc ostrozna zeby cie nikt nie napadl".
    Ja na to "mamusiu lobuzy to napadaja tych cichych, ja ide glosno stukajac butami o chodnik, z glowa podniesiona do gory... wiesz tak zeby z daleka widzieli ze ja sie ich nie boje":))))
    I tak robie cale zycie.........
    Ludzie sie boja, szczepia, maskuja, unikaja innych lacznie z najblizsza rodzina, testuja....
    A ja?
    Ja sobie po prostu zyje, przeciez i tak wiem, ze kiedys umre wiec po co marnowac strachem cenny czas na Ziemi skoro mozna go wykorzystac na radosc.
    Najlatwiej manipuluje sie tymi co sie boja i to widac teraz golym okiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piekna opowieść, kochana Star. Tak, często taktyka bycia głośną i zdecydowaną jest lepszą obroną i sposobem przetrwania niż bycie cichą i ostrożną. Niestety, nie każdy tak potrafi. Nie każdy umie przeciwstawic sie temu, co nam próbują wmówić, do czego chca nas przymusić. Jednak czas robi swoje. Wielu ludziom otwieraja sie teraz oczy i byc moze jest jakas szansa na odwrócenie tego światowego szaleństwa. Bo nawet ten stan wyjątkowy, który wprowadził teraz Troudou oraz wynikajace z niego szykany i krzywdy uświadamiają społęczeństwom, iz ustrój demokratyczny, w którym niby to żyjemy, jest tylko fasadą, poza którą rośnie w siłe ustrój dyktatury totalnej.Im mocniej ludzi cisną, tym większy rodzi sie w nich opór. Miejmy nadzieję, że przykład Kanady będzie tym zapalnikiem buntu na całym świecie. Że odwaga i rozsądek w koncu wygraja ze strachem!

      Usuń
    2. Trudeau jeszcze nic nie wprowadzil, on tylko glosno marzy, a zeby wprowadzic to musi byc przeglosowane w parlamencie. Poki co to on probuje pokazac kly a ilekroc otworzy gebe to tam same podziurawione pnioki jak u starego dziada co to nigdy dentysty nie spotkal na drodze:)))
      Glosowanie w parlamencie ma sie odbyc bodajze w poniedzialek. I na ile sie znam na mentalnosci politykow to cos mi mowi, ze ci zasiadajacy w kanadyjskim parlamencie juz wiedza, ze Trudeau jest spalony i teraz zaczna ratowac swoje wlasne stolki wlasnie glosujac przeciw jego kretynskim marzeniom.
      Bo tak to jest w polityce, jak sie pali to kazdy chce uratowac wlasna dupe przez stanie po stronie zwyciezcy a nie przegranego.

      Usuń
    3. Slucham wlasnie posiedzenia kanadyjskiego parlamentu z wczoraj i dzis - wyglada na to, ze mam racje.
      Ale Trudeau chce za wszelka cene doprowadzic ludzi do ostatecznosci. Wlasnie znalazlam tez, ze chca wyslac sygnaly elektromagnetyczne ktore beda przerazajacym dzwiekiem ogluszac przebywajacych tam ludzi, czyli w sumie nie chodzi o ochrone mieszkancow Ottawy?
      Dziwne co najmniej dziwne.

      Usuń
    4. Przerazajacy apel truckerow o wsparcie, wyglada na to, ze szykuja sie na krytyczny moment.

      https://www.youtube.com/watch?v=jjPy7q8ZSJw

      Usuń
    5. Posłuchałam tego apelu truckera. Serce sie ściska i ...nóz w kieszeni otwiera. Wygląda na to, że szykuje sie ostateczne starcie.Rząd jest gotów na skrzywdzenie tych ludzi, ogłuszenie przy pomocy broni sonicznej, rekwirowanie pieniedzy z ich rachunków bankowych, aresztowania a nawet na odebranie im dzieci. To się wszystko aż w głowie nie mieści!!!

      Usuń
    6. Nie mysle, ze tu chodzi o odebranie dzieci. Mysle, ze apel o usuniecie dzieci jest w trosce o to zeby po pierwsze nie byly swiadkami jakiegos starcia, po drugie jesli wadza uzyje armatek wodnych, gazow lzawiacych lub gumowych kul to obecnosc dzieci naraza je na uszkodzenie ciala.
      Poki co z tego co ogladam trwa glosowanie w pierwszej izbie parlamentu a potem bedzie glosowac druga izba. Maja czas do poniedzialku wlacznie o ile sie nie myle.
      Przekazy tez sa rozne, wlasnie rano dopiero obejrzalam jednego z organizatorow i on akurat namawia na obecnosc dzieci szczegolnie w weekend. Ma racje, ze nic nie moga zrobic do poniedzialku nierzad ma zwiazane rece wiec trzeba wykorzystac ten weekend na ile sie da.
      Dzwonilam do kanadyjskiej ambasady w NYC zeby wyrazic poparcie dla protestujacych. Nawet nie odbieraja telefonow, prawie dwie godziny mi zajelo zeby sie dodzwonic i wreszcie zostawilam wiadomosc.
      Wczoraj byla akcja poparcia dla truckerow wlasnie tam pod ambasada w NYC.

      Usuń
    7. Dziękuję Ci za info, kochana Star. Co do tej broni sonicznej, to myślałam, że policja w Kanadzie planuje coś podobnego jak w Canberze, bo tam policjanci zatkali sobie uszy zatyczkami i przerazili tym demonstrantów, bo nie wiadomo dlaczego to zrobili. Mam nadzieję, że dzieci w Ottawie będą bezpieczne.I że nierząd kanadyjski upadnie juz wkrótce!

      Usuń
  11. Tak, plandemia się już opatrzyła, to napięcie trzeba podbić. A mendia znów mają pożywkę, znów judzą jednych przeciwko drugim i straszą, straszą, jakby mało im było. Obrzydliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóz to, Lidko! Plandemia sie chwilowo przejadła, straciła siłę rażenia, trzeba wiec cos innego społeczeństwom wmówić.Straszenie wojna świetnie sie przydaje do manipulowania ogłupiałymi ludźmi. Zresztą temat plandemii, moim zdaniem, też tylko na moment sie wyciszył. Przecież WHO szykuje nam znowu cos z grubej rury. Jakiś pandemiczne, światowe, wszechwładne ministerstwo zdrowia wraz z totalna cenzurą na podorędziu.Oni tak łatwo nie odpuszczają, niestety.

      Usuń
  12. Zachód powalający, oczu oderwać nie można.
    Ziarno leku zasiewają medialnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wczorajszy wschód słońca!:-) W naszych stronach takie widoki są dość częste. Nic tylko robić zdjęcia!:-)
      I tak Jael - ziarno lęku wciąż zasiewają medialnie. I niestety nadal bujnie ono w umysłach ludzkich kiełkuje.

      Usuń
  13. Strach i lęk, moi nie-przyjaciele :) Wyrażanie uczuć jest konieczne na tej planecie. Dokładnie oddałaś ten stan. Uświadomienie sobie własnych lęków jest kluczowe dla odwagi. To droga do wolności. One nie znikną kiedy pstrykniesz palcami i powiesz: ja się nie boję. Jedyny sposób, według mnie, to : bój się i rób :)Tylko wiedz, że się boisz, przyznaj się, poczuj, nie spychaj lęku w ciało. I kiedy poczujesz, co jest trudne jak wiesz, wtedy przekrocz i obudź odwagę. Odwaga bez lęku nie istnieje.
    Więc Olu, mimo tego, że wielu na świecie knuje, kombinuje, straszy i terroryzuje, wiem, ze wszystko bedzie dobrze. Choć też się boję różnych rzeczy, czasem mnie paraliżuje, czasem płaczę w nocy, ale wiem, że mam odwagę i zrobię co trzeba. Miłość JEST. Czujesz ją w okół przecież też :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, pozwol, ze sie nie calkowicie zgodze. To co piszesz to owszem jest prawda i ma racje bytu jesli zycie przebiega ksiazkowo. A tymczasem nie zawsze tak jest.
      Nie wiem czy czytalas moj przyklad wyzej, ale to co chce napisac to wlasnie rezultat zycia, wychowania. Widzisz gdybym byla wychowana tylko przez Mame to bym pewnie wyrosla na strachliwa osobe. Mialam to szczescie, ze dla rownowagi mialam bardzo silny wplyw Taty, ktorego zawsze sluchalam bardziej niz Mamy, ot takie mialam upodobanie.
      Tato nas nie straszyl, wrecz przeciwnie nawet jak sie czegos balam to potrafil mi tak wytlumaczyc, ze ten strach po jego tlumaczeniu juz nie mial prawa bytu. Tato zachecal do odwagi, do radzenia sobie z przeciwnosciami losu. Mama chronila przed wypadkiem "nie wchodz na drzewo bo spadniesz i zlamiesz, reke albo noge" a Tato mowil "chcesz wejsc na drzew to rob to ostroznie" to sa ogromne roznice ktore wynosimy z doswiadczen dziecinstwa a ktore owocuja w doroslym zyciu.
      Produkt wychowania metoda mojej Mamy to osoba, ktora sie boi, ktora unika nawet wyimaginowanego nieszczescia za wszelka cene, ktora potrzebuje wierzyc jakiemus opieknunowi.
      Produkt wychowania metoda mojego Taty to ktos kto wie, ma gdzies glebokie wewnetrzne przekonanie ze jak zajdzie potrzeba to zamiast szukac opiekuna na zewnatrz znajdzie sile do walki z przeciwnosciami losu w sobie. Czyli w sumie nie ma sie czego bac.
      Czy to znaczy, ze jestem zupelnie pozbawiona lekow?
      Absolutnie nie, wrecz przeciwnie - absurdalnie boje sie kotow. A przeciez wiem, ze kotecek to nie tygrys.
      Probowalam z tym walczyc kilka razy w zyciu i za kazdym razem zamiast sie wyleczyc z tej niczym nieuzasdnionej fobii to ja poglebialam, wiec dlam sobie spokoj.
      Opanowalam lek na tyle, ze nie uciekam od komputera na widok zdjeci kotow na blogach:))) Nie krzycze jak widze kota lazacego za domem, one to chyba czuja i nie wyrazaja zainteresowania moja osoba, za co im jestem wdzieczna:)))
      Mam tez lek wysokosci i tych ostatnio unikam, bo w polaczeniu z moim niskim cisnieniem moge nagle i niespodziewanie dostac zawrotu glowy i nieszczescie gotowe. No to akurat tu jestem ostrozna metoda mojej Mamy. Ale nie boje sie np. choroby.
      Olga pamieta. Jak zachorowalam na raka to nie pisalam o tym bo nie chcialam sluchac/czytac "bedzie dobrze, trzymam kciuki, modle sie... itp. itd" To wszystko by mnie tylko wkarwialo i doprowadzalo do szalu a ja mialam sie skupic na chorobie i jak sobie z nia poradzic.
      Tak sie skupialam, ze zabronilam mojemu jedynemu synowi przychodzenia do mnie do szpitala, bo widok przerazenia w jego oczach tez mi nie ulatwial zycia.
      Tak naprawde to czytam to co napisalam i wychodzi na to, ze sie z Toba w pelni zgadzam:))) ale skoro sie juz upisalam po pachy to opublikuje:)))

      Usuń
    2. Mnie chyba wychowywano metodą Twojej mamy, ale byłam przekorna i nigdy nie wystraszyłam się ciekawych wyzwań, jakie się pojawiały na mojej drodze. Roześmiałam się na głos i dwa razy sprawdziłam, tak! Zaczynasz posta, że się nie zgadzasz i kończysz, że jednak w pełni się zgadzasz, boskie:)

      Usuń
    3. Star uśmiałam się :)
      Bój się i rób, to jest odwaga. Z drugiej strony, wiesz, tylko psychopaci nie mają emocji. A strach to zdecydowanie emocja.
      Mario i ja mam lękliwą mamę, ciut mi zajęło oganięcie się, ale przekroczyłam trochę strachów :)

      Usuń
    4. Aniu, Star, Marylko! I ja sie uśmiecham czytając Wasze komentarze a jednoczesnie łza mi sie w oku kręci, bo cieszę sie, że czujemy tak podobnie, że jesteśmy razem i nie boimy sie mówic o tym, co ważne.
      I ja mam lękliwą naturę (bo chyba każdy ma swoje strachy, fobie i zaburzenia, z którymi zmaga sie całe życie)i parę razy w życiu było mi wstyd za to, ze boje sie byle czego, ale zmieniam się, pracuję nad sobą i staram sie to w sobie przezwycieżać. A udaje sie to raz lepiej raz gorzej! A skoro tak jak teraz czuję, że trzeba mówić głosno o tym ,co sie dzieje, to mówię!
      Bo to jest sedno wszystkiego: "Bój się i rób, to jest właśnie odwaga".
      Ściskam Was mocno, mocno, kochane dziewczyny!:-)***

      Usuń
    5. No to teraz macie "czarno na bialym" jaka jestem pokrecona:))) Na wstpie wydawalo mi sie, ze owszem zgadzam sie z Ania, ale niekoniecznie tak w calosci:)
      Jak zaczelam pisac i oddalam sie checi przekazania moich przemyslen na temat to pisalam i pisalam...
      Na koniec tuz przed publikacja (czego serio nigdy nie robie) cos mnie podkusilo przeczytac te moje wypociny zanim klikne "publikuj"
      No i wyszlo jak wyszlo... ale mysle, ze dobrze zrobilam publikujac.

      Usuń
    6. Pisać nie pisać, oto jest pytanie... Zdecydowanie pisać i publikować, bo jest dla kogo! 🙂

      Usuń
    7. Pelna zgoda Olenko 😘😘

      Usuń
  14. Piękny wiersz ! Rzeczywiście takie teraz czasy, że ten strach gdzieś pod skórą ciągle siedzi - trach o bliskich, strach o siebie, o zdrowie, o pokój na świecie, itd. Ja zawsze powtarzam, że nie trzeba się martwić "na zapas".
    Przypomniała mi się taka piosenka: " Czego się boisz głupia ? Czemu nie chcesz iść na całość..." Ha ha ! Ale to o czymś całkiem innym. Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Ulu!:-)
      Sądzę, że większość z nas czegos sie boi. Ale czasy są nienormalne. Coraz trudniej znaleźć w czymś oparcie i mieć jakaś pewność jutra. Wdrukowali nam w serca te lęki i chyba im to na rękę, bo zestrachanym oraz podzielonym społeczeństwem łatwo rządzić.
      Lubię tę piosenkę J. Kaczmarka!:-) Jedna z lepszych z tamtych czasów. Do dzisiaj aktualna i rozśmieszajaca. Dzięki za jej przypomnienie!:-)
      I ja serdecznie Cię pozdrawiam!:-))

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost