niedziela, 14 marca 2021

Skrzynia czarów, czyli wiosenne bajanie!

 

 


 

   Przyszedł czas na kolejną naszą literacką, blogową zabawę. Tym razem nie wierszowaną, lecz pisaną prozą. Obiecałam Wam to jakiś czas temu i czekałam na przypływ ochoty oraz natchnienia. I oto wreszcie wpadłam na pomysł, że napiszemy wspólnie wiosenną baśń.  Prawie każda z nas opowiadała kiedyś dzieciom bajki. Bajki znane od dawna i przez kogoś spisane albo też wymyślane spontanicznie na poczekaniu. Te baśniowe historie dawały opowiadającym i słuchaczom sporo radości, pobudzały wyobraźnię, bawiły, śmieszyły i wzruszały. A niegdysiejsze dzieciaki, które nieuniknioną koleją rzeczy po latach przekształciły się w dorosłych często z rozrzewnieniem wspominają tamte dawne opowieści. I też opowiadają podobne swoim dzieciom…A te dzieci następnym dzieciom. I tak dalej, i tak dalej…

   Myślę, że wspólne snucie baśniowej narracji może być kreatywnym, inspirującym zajęciem a do tego odrywającym nasz umysł od kompletnie nie baśniowych spraw dziejących się w bliższym czy dalszym otoczeniu.  Poniżej krótki wstęp i początek wymyślonej przeze mnie baśni. Do Was będzie należeć jej kontynuacja. A jeśli trzeba będzie to i ja wplotę w opowieść parę słów…Kochani! Serdecznie zapraszam Was do wspólnej zabawy!

 * * *

   Wyobraźmy sobie zatem, że jesteśmy starymi czarownicami – bajarkami. Okutane w ciepłe szale gromadzimy się wieczorem wokół ogniska na leśnej polanie.  Przedwiosenny las pełen jest dziwnej energii, zapowiedzi rychłych przemian, kiełkowania nowych nadziei. Kipi ukrytym życiem. Pachnie obietnicą wspaniałej przygody. Sprawia, że budzi się w nas nowa siła i ochota do działania. Wraca młodość. Śmiejemy się i tańczymy zapatrzone w ogień oraz w srebrzystą  twarz księżyca. Rozgrzane odrzucamy w dal okrycia i w zapamiętaniu kręcimy się dokoła. Przetykane siwizną warkocze rozplatają się i włosy wirują swobodnie, skrząc się niczym lameta z choinki.  Ponad nami fruwają nietoperze, sowy i puchacze. Wokół unoszą się tajemnicze dźwięki oraz melodie nocy. A cały świat zdaje się bardzo od nas daleko.  W końcu zmęczone, ale zadowolone usadawiamy się wygodnie na pieńkach i grubych kawałkach brzozy leżących dookoła ogniska. Okrywamy szalami rozgrzane tańcem ramiona. Spoglądamy w swoje błyszczące natchnieniem oczy. Popijamy gorącą herbatkę z domieszką czarodziejskich ziół i swobodnie snujemy baśniową opowieść. Co jedna skończy szeptać, to ożywia się następna i coś tamtej dopowiada, kontynuuje wątek albo zaczyna nowy. Czasem jest to długa wypowiedź, czasem kilka zdań a jeszcze niekiedy tylko jedno, ale za to wielce znaczące zdanie, po czym niby zaklęty rumak baśń rusza śmiało w dal…

 

 

 


 

Skrzynia czarów

 

Nie tak dawno temu i nie tak daleko w pewnym małym miasteczku mieszkała dziewczynka imieniem Jagódka. Lubiła chodzić do szkoły a po lekcjach bawić się z innymi dziećmi w chowanego albo w klasy. Niestety,  była słabowitym i anemicznym dzieckiem. Często się przeziębiała, długo chorowała i nie pomagały na to żadne leki. I choć ubierała się ciepło, choć grzecznie łykała tran, jadła dużo jabłek i piła mleko zawsze na przedwiośniu lądowała w łóżku z katarem, bólem gardła i gorączką. Tak było i tym razem. Za oknem marcowe ptaszki wyśpiewywały radośnie swoje piosenki. Resztki śniegu zalegające po obu stronach ulicy z każdym dniem malały i ukazywały się pierwsze zielone trawki i listki. Powietrze pachniało świeżością, radością i cynamonowymi bułeczkami, które piekła dla niej mamusia, ale Jagódka tego nie czuła, bo miała całkiem zatkany nos i zupełnie straciła apetyt. Spoglądała tęsknie w okno i dostrzegała pierwsze srebrzyste bazie na wierzbach. Ach, jak chciałaby wyjść na dwór i zrobić z nich piękny bukiet dla mamy! Jak chciałaby pobiegać swobodnie i ścigać się z wiatrem. Dziewczynka westchnęła ze smutkiem…

Wtem przypomniało jej się, że przecież wczoraj miała urodziny i dostała w prezencie grubą książkę z baśniami pod tytułem „Skrzynia czarów”. Książka leżała tuż obok niej na stoliczku. Wystarczyło tylko sięgnąć…

Wzięła książkę i przyjrzała się kolorowej okładce. Przedstawiała ona ogromną, drewnianą, ozdobioną w dziwne esy-floresy skrzynię, z której wydostawał się tajemniczy, wielobarwny blask. Zaciekawiona dziewczynka czym prędzej zaczęła czytać. Skrzynia należała do srebrzystowłosej wróżki Luny. Trzymała w niej ona zaczarowane suknie, tkaniny, chusty, pelerynki i narzutki. Wystarczyło, że wróżka otuliła się jasnozieloną peleryną i od razu stawała się niewidzialna. Natomiast zwiewna, błękitna chusta pozwalała unosić się swej właścicielce niby na skrzydłach. Tęczowa, delikatna i mieniąca się niczym motyl chusta potrafiła przemienić otuloną w nią osobę w kogo tylko zapragnęła. Dzięki cudownym materiom ze skrzyni wróżka przeżywała wiele wspaniałych przygód, czasem bardzo niebezpiecznych a innym razem śmiesznych i zwariowanych. Jedyną przyjaciółką Luny była jej mała różowa świnka Rózia. Towarzyszyła jej we wszystkich podróżach i przygodach. Była przy niej także wtedy, kiedy wróżka popadała w dziwny stan przygnębienia i nie wiadomo było co jest tego przyczyną. Może czegoś się bała? Może za czymś tęskniła? Często siedząc wieczorami przy oknie w swojej małej chatce pod lasem wpatrywała się w rogalikowe oblicze księżyca i ciężko wzdychała.  I nawet serdeczne pochrząkiwania Rózi czy też jej czułe trącanie ryjkiem nie potrafiło rozchmurzyć poważnego oblicza Luny.  Niepokoiło to Jagódkę, więc z tym większym zainteresowaniem czytała dalej, chcąc znaleźć rozwiązanie tej zagadki.

Wieczorem dziewczynka położyła książkę obok siebie na poduszce i gładziła ją z czułością póki nie usnęła.

…Dziwny sen miała Jagódka tej nocy. Śniło jej się, że łagodny wiatr unosi ją wysoko, gdzieś hen, pomiędzy wielobarwne obłoki i tam szepce jej wprost do ucha: Obudź się Jagódko! Obudź czym prędzej! Wróżka potrzebuje twojej pomocy!

 

***

 kontynuacja Jotki:


Okazało się, ze wróżka zapatrzona w księżyc i zahipnotyzowana pięknem nocy i gwiazd na niebie nie zauważyła intruza, który wdarł się do jej samotni i zabrał wszystkie skarby ze skrzyni.
Nie zostawił żadnych śladów, nawet Rózia nie wyczuła jego krótkiej obecności.
Nie pomogły nacierania czoła specjalnymi olejkami, by przywołać dar jasnowidzenia, nie pomogło oglądanie śladów wokół domu, intruz pojawił się i zniknął w tajemniczych okolicznościach, powodując smutek i wielkie zdziwienie Luny.

 

2 komentarze:

  1. Okazało się, ze wróżka zapatrzona w księżyc i zahipnotyzowana pięknem nocy i gwiazd na niebie nie zauważyła intruza, który wdarł się do jej samotni i zabrał wszystkie skarby ze skrzyni.
    Nie zostawił żadnych śladów, nawet Rózia nie wyczuła jego krótkiej obecności.
    Nie pomogły nacierania czoła specjalnymi olejkami, by przywołać dar jasnowidzenia, nie pomogło oglądanie śladów wokół domu, intruz pojawił się i zniknął w tajemniczych okolicznościach, powodując smutek i wielkie zdziwienie Luny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniale! Cieszę sie, że podjęłaś wątek Asiu! Dziękuję!:-))

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost