środa, 6 września 2017

Czas rozpalić piec…





…To tytuł piosenki z tekstem Jana Wołka do muzyki Włodzimierza Nahornego, piosenki która oczarowała mnie i od kilku dni nie odstępuje. Deszczowo-mglista aura za oknem bardzo do niej pasuje a pełne wrażliwości głosy Łucji Prus i Janusza Strobla wykonujących ten utwór ocieplają takie jesienne dni lepiej niż rozgrzany kaloryfer czy kubek gorącej herbaty…

CZAS ROZPALIĆ PIEC
muzyka: Włodzimierz Nahorny 
wykonawcy: Łucja Prus (w duecie z Januszem Stroblem);

Mrok jak kosmaty pies 
Patrz - wrzesień wlazł
Czas rozpalić piec 
Posmutniało w ogrodzie i nagle postarzało się 
Miałeś przecież być, autobus twój szedł 
Tak, jest już późno 
Wróć w lampy ciepły krąg 
Do szafy płaszcz
Jabłkami pachnie dom 
Przemoczony poeto, siądź, skończ ten swój niezwykły wiersz 
Pusta kartka i tylko znów ogarek świecy 
Dla ciebie dziś kupiłam ten zielony pled 
Ostatnie jabłka z drzew postrącał wiatr, a miałeś zerwać 
Zbyt mało ciebie mam
Kilka mądrych zdań
To wszystko 
 
Mrok jak kosmaty pies 
Patrz, wrzesień wlazł, a w domu huczy piec 
Pewnie smutno w ogrodzie, cóż... postarzało nagle się 
Miałeś przecież być, autobus mój szedł 
Tak, jest już późno, tak, lampy ciepły krąg 
Znów twoja twarz
Jabłkami pachnie dom 
Powiesz pewnie, poeto siądź, skończ ten swój niezwykły wiersz 
Pusta kartka i tylko znów ogarek świecy  
Dla ciebie dziś kupiłam tych chryzantem pęk 
A tutaj jabłka z drzew postrącał wiatr
A miałeś zerwać 
Tak mało ze mnie masz, zatroskana twarz...
Przepraszam cię 
Przepraszasz mnie? 
Cóż, przepraszam cię 
Znów przepraszasz... 
Mhm... tak... 
Tak


…Słuchając tej i innych piosenek w wykonaniu Łucji Prus oraz nucąc je sobie spokojnie przechodzę przez pierwszy tydzień września, zamykając do słoików sok z czarnego bzu, bzowe konfitury oraz szykując ulubione wino bzowe. Trudno już wyobrazić nam sobie z Cezarym jesienno-zimowe miesiące bez tej bordowo-amarantowej poezji smaku zaklętej w słojach, butelkach i wielkim gąsiorze. To takie małe, niewinne przyjemności, nadające życiu kolorytu i ciepła, gdy za oknem ziąb i nie chce się z domu nawet nosa wychylić…


  Deszczowa aura sprawiła, iż odrodziła się nadzieja na pojawienie się grzybów w naszym lesie. Jednakże kilka wspólnych z psiakami wypraw rozczarowało nas jeśli idzie o grzyby, zaowocowało natomiast ogromnym ożywieniem zaschniętych do tej pory kleszczy, które żarłocznie rzuciły się nie tylko na czworonogi, ale i na nas. Wczoraj wyciągnęłam sobie trzy pajęczaki, żerujące na mnie z apetytem. Także i Cezary nie ustrzegł się przed tymi wampirzymi intruzami. Och, jak swędzą teraz te miejsca po ugryzieniach…Na jakiś czas darujemy więc chyba sobie te wyprawy, tym bardziej, że w lesie jest tak mokro, iż krążenie po nim w przemakających ubraniach nie należy do przyjemności. No chyba, że przestanie padać i tęsknota za przestrzenią, wonnym powietrzem, kolorami oraz słońcem okaże się tak silna, że przemoże wszelkie obawy…No chyba, że znudzone niepogodą psy zatańczą wokół nas w żywiołowych podskokach i namówią na chociażby krótką przechadzkę. Bo tyle jest teraz wszędzie lśniących, głębokich kałuż, w których można się do woli taplać. Bo mnóstwo leży na zboczach liści, na których tak dobrze jest móc się wytarzać. Bo zachęcająco pachną tropy dzików, saren i zajęcy. Bo przecież właśnie teraz kwitną wrzosy, których niewiele jest w naszych stronach, ale nawet niewielkie ich kępy cieszą oczy…Bo przecież właśnie teraz zaczynają się delikatnie przebarwiać liście na drzewach i krzewach a na łąkach królują wszystkie odcienie fioletu…Bo można zrobić tyle nowych zdjęć. Bo ważna jest każda chwila, żadna się nie powtórzy a od naszego stosunku do niej zależy głownie to, jaka ona jest i jak będzie kiedyś wspominana…



   W kartce z kalendarza na dziś przeczytałam kolejną trafiającą mi do serca sentencję:
Odkryłem, że jeśli kochasz życie, życie ci tę miłość odwzajemni” – Arthur Rubinstein

…Cóż, kochać życie w każdym jego przejawie, w każdej tonacji i odsłonie to trudne zadanie. Tak wiele w człowieku trosk, bólu, smutnych wspomnień, lęków i niepokojów potrafiących zaburzyć mu tę radość egzystencji, prostą miłość do życia. Ale jeśli tylko potrafi się te przykre uczucia na jakiś czas odrzucić i dojrzeć istotę rzeczy ogarnia człowieka spokój i cudowne odczucie pełni. Zdanie sobie sprawy , że tak naprawdę człowiek ma bardzo wiele, że może wiele, niezwykle wyostrza zmysły, dodaje siły i wiary w siebie oraz w pozytywne moce otaczającego nas świata. Można obserwować wschody i zachody słońca, ulewy i mgły, blaski słoneczne w kroplach deszczu na liściach i kwiatach, taniec gałęzi drzew miotanych wrześniowym wiatrem, dojrzewające na krzewach owoce czarnego bzu i szyszeczki chmielu. Można słuchać muzyki, czytać poezję, oglądać wzruszające filmy, spotykać się z budzącymi naszą sympatię ludźmi…Można pielęgnować stare pasje albo znaleźć sobie nowe, o czymś marzyć, coś planować i robić wszystko, co w naszej mocy by się to spełniło. Można wstać i iść przed siebie, zdrowo się zmęczyć i spocić, poczuć zapachy, widzieć barwy, dotykać i odwzajemniać dotyk, obdarzać uczuciami, zrobić coś, co przyniesie choćby maleńką satysfakcję. Ot, chociażby zamknąć barwy i smaki lata w słoiku…A przecież nic nie jest dane raz na zawsze. O tym przekonuję się ilekroć pomyślę o bliskich osobach, których już nie ma albo o tych, które dotknięte ciężką chorobą, złożone niemocą ciała i duszy zdane są tylko na własne wspomnienia…


   Dlatego póki się da rozpalajmy w piecu, patrzmy w ogień i bądźmy wdzięczni, że wciąż płonie on i w nas…



43 komentarze:

  1. Z barku pieca na ogół mówię - czas założyć skarpetki. Jesień jest wtedy gdy w domu zimno mi w bose stopy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Też nie cierpię mieć zmarzniętych stóp!Dlatego od kilku dni zakładam skarpetki co rano. Tylko Cezary wciaż sie przeciw temu opiera oświadczając, że jeśli już teraz założy skarpetki, to co wobec tego będzie ubierał zimą?!:-)

      Usuń
  2. Olu, przypomniała mi się ta piosenka, jej linia melodyczna ... doskonała dykcja, łagodny śpiew, a nie darcie gardła, że o mało żyły nie popękają ... eh! starzeję się chyba mocno, skoro wracam z przyjemnością do starych piosenek:-) Palimy w kominku, patrzymy w ogień, psy nas wyrugowały z foteli, kot zajął sypialnię, o tak! i skarpety też zakładamy, mam takie śmieszne z palcami, każdy w innym kolorze:-) pozdrowienia ślę za San.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudowna, nieodżałowana Łucja Prus...Dzisiaj nikt już tak nie śpiewa, a jesli nawet, to nie głos nie przebija sie przez ogólne wycie i darcie gardła. Jesli wracanie do starych piosenek jest oznaką starzenia, to witaj w klubie Marysiu!:-) Uważam, że to bardzo miła oznaka. Gdybyż to inne mogły być tak przyjemne!:-)
      U nas też zwierzyniec poleguje w ciepłych miejscach i ma na dodatek dwa razy większy apetyt niz dotychczas. Pewnie czas nabrać ciała przed zimą...
      A wygodne to takie skarpety z palcami? Łatwo sie je nakłada i ściąga? Widziałam gdzieś takie na targu i ciekawa byłam jak to z nimi jest.
      I ja pozdrawiam Cię ciepło, Marysiu!:-)

      Usuń
  3. Cudnie Olu ze przypomnialas mi piosenke "Czas rozpalic piec" wlasnie w wykonaniu Lucji Prus, bo to moje lata, moj chyba najlepszy czas, czas beztroskiej mlodosci, zadnych zmartwien, niepokoi. Dla mnie wykonanie tej piosenki jest doskonale, spiewnie, delikatnie a jednoczesnie kazde slowo tak pieknie, poprawnie zaakcentowane, takiego glosu mozna sluchac i sluchac.
    Bylam tu juz wczesniej, ale chcialam posluchac wiecej jej piosenek, powspominac. Pamietasz "W zoltych plomieniach lisci" Skaldowie i Lucja Prus, piosenka upamietniajaca wydarzenia marzec rok 1968, okupowalismy budynek Politechniki, kilku kolegow z roku niestety trafilo do wiezienia, pamietam tamte dni jakby to bylo wczoraj, nawet pogode pamietam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam Łucję Prus. Zaraziłam kiedyś tym uwielbieniem Cezarego a będąc w Australii słuchaliśmy właśnie jej płyty aż do zdarcia i sami też śpiewaliśmy, najczęściej własnie naszą ukochaną "W żółtych płomieniach lisci". Dziękuję za Twoje wspomnienie Teresko o tamtych czasach i o powiązaniach treści tej piosenki z wydarzeniami marca 1968 roku. Jeśli człowiek uświadomi sobie, jak wiele ludzi zmuszonych wówczas było do wyjazdu, zupełnie inaczej rozumie słowa "W żółtych płomieniach lisci". "Wśród ptaków wielkie poruszenie. Ci odlatują, ci zostają. Na łące stoją jak na scenie. Czy też przeżyją, czy dotrwają?", "I ja żegnałam nieraz kogo...I Ty żegnałeś nieraz...", "Gęsi już wszystkie po wyroku, nie doczekają sie kolędy..."Piękne, przejmujące słowa. To chyba najpiękniejsza piosenka napisana przez Agnieszkę Osiecką i Andrzeja Zielińskiego.
      A ta powyżej "Czas rozpalić piec"...Ma takie kojące działanie, tak ogrzewa duszę i tak dobrze komponuje sie z nastrojem początku jesieni..
      Tak....Melodie i piosenki, to są bramy do naszej pamięci. Wystarczy coś ważnego dla nas usłyszeć, coś sobie coś zanucić, a wracaja wspomnienia, skojarzenia, czas przestaje istnieć...

      Usuń
    2. Olenka, wrocilam zeby napisac cos o czarnym bzie, bo Twoj post zaczyna sie pieknym zdjeciem baldachimow czarnego bzu, a tu ogladam/slucham Skaldow i Lucji Prus jak spiewaja "W zoltych plomieniach lisci", a on Skald siedzi na lawce, spiewa a w reku trzyma piekny baldachim czarnego bzu, filmik czarno-bialy.

      Usuń
    3. Teresko!Zaciekawiona Twoim komentarzem o czarnym bzie występującym w piosence od rana słucham i oglądam kolejne wersje tej piosenki...Nasycić sie nie mogę, taki to przepiękny utwór. Wielu wykonawców próbowało go zaspiewać. Ale gdziez im tam do oryginału! A czarny bez jako symbol jesieni świetnie pasuje do przesłania pieśni!:-)

      Usuń
  4. Bardzo lubię sok z czarnego bzu, a bzowe konfitury mega mnie ciekawią. Nigdy nie jadłam. Nawet nie wiedziałam, że takie są. :D Będę musiała wybrać się na spacer, poszukać łąk pełnych fioletu. To moja ukochana barwa. Wspaniałe przesłanie. Trzeba chwytać chwile, bo naprawdę nie wiadomo, ile nam ich pozostało. Ostatnio padało, wiało, a ja postanowiłam ciepło się ubrać i wyjść. Wszystko mi wywiewało, czapka uciekła mi z głowy, parasol chciał pofrunąć dalej, ale ja byłam dumna z siebie. Mogłam poczuć matkę naturę, bo deszcz i wiatr to przecież jej dzieło. :) Twoje posty zawsze mnie czegoś uczą. Również uważam, że mamy wiele, często nie zdając sobie z tego sprawy. Ty tak wiele wymieniłaś i myślę, że to otworzy niektórym oczy. Życie nie jest łatwe, ale piękna mamy obok siebie sporo, ja mam i jestem wdzięczna. :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bzowe konfitury łatwo samodzielnie zrobić, Agnieszko! Jesli nazbierasz ze dwa kilo mocno dojrzałych owocków, pogotujesz z pół godziny wyciskajac z nich sok tłuczkiem do ziemniaków a potem dodasz do nich kilo cukru i paczkę pektyny czy innego środka żelującego to wyjdzie Ci kilkanaście słoików tego specjału. Potem tylko zapasteryzowac ze dwadzieścia minut i już! Najlepsze są te konfitury z jogurtem naturalnym albo z lodami albo same z sobą, po prostu!:-)
      Masz rację, że nawet w słotąa pogodę może być pięknie, bo tak mocno sie wówczas wszystko czuje. Te podmuchy wiatru, ten deszcz na twarzy, te nieba odbijające sie w kałużach...Idąc w taka pogodę przed siebie musimy dać z siebie o wiele więcej niz gdy zywioły są spokojne. I o ile taka przechadzka nie kończy sie przeziebieniem to wracamy do domu zadowoleni z siebie, rumiani i napojeni powietrzem...Za wszytko to możemy byc wdzięczni, bo tak dobrze jest móc mocno coś czuć, być częścią natury, listeczkiem miotanym wiatrem, który też przecież jest po coś...
      W moim domu pachnie teraz mocno sokiem z czarnego bzu i takie pachnące nim, owocowo-gorące pozdrowienia zasyłam Ci Agnieszko!:-)*

      Usuń
  5. Witam Olu.Ja właśnie rozpaliłam ogień w piecu,bo na dworze szaro buro i ponuro a w domku zrobiło sie ciepło i od razu wrselej.Mam jednak nadzieję,ze przed nami jeszcze piękna polska złota jesień tym bardziej ze 16 stego wrzesnia moja corka wychodzi za mąż i naprawde bardzo bym chciała zeby młodzi mieli w ten dzien ładną pogode.Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Kasiu! Cieszę się, że sie odezwałaś!:-) U Ciebie ogień w piecu i u mnie też. Tak sobie te dwa ognie gadają poprzez przestrzenie!:-) Miło posiedzieć w cieple pieca, miło cos przy nim robić w taki słotny czas. Ale będzie też miło, gdy pogoda sie jeszcze poprawi i da nam w prezencie prawdziwe babie lato! Czytałam gdzieś w prognozach, że gdzieniegdzie już pod koniec tego tygodnia ma sie zrobic ładnie a juz na pewno w połowie września się wypogodzi. W sam raz na ślub Twojej córki!:-) Oby tak właśnie było i oby świezo poślubieni państwo młodzi napotkali na swojej wspólnej drodze wiele słońca!:-)
      Pozdrawiam Cię z serdecznym uśmiechem Kasiu!:-)

      Usuń
  6. No to pośpiewałyśmy z Tobą przy obiedzie(!) kilka piosenek w wykonaniu Łucji Prus. Zacząwszy od sentymentalnych, a skończywszy na "Pamiętajcie o ogrodach". Przy okazji odkryłam, że wiele lat świętowałam razem z Nią urodziny...
    Piosenki są jak tabletki - regulują, wzmacniają, czasem poprawiają nastrój. Pewnie mogą też szkodzić.
    Nie są w stanie usunąć przyczyny, ale na objawy dobrze dobrany utwór muzyczny jest doskonałym lekiem.
    Nasz Maksiu od trzech dni choruje, chodzimy na kroplówki i zastrzyki. Powoli wraca do zdrowia. Wet powiedział, że wraz z tym nagłym ochłodzeniem zwiększyła się ilość infekcji u zwierząt i ludzi. Dbaj o siebie, Oleńko, bo niestety, ani na przeziębienia, ani na odkleszczowe infekcje muzyka nie wystarczy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pośpiewałyście trochę Łucji Prus a więc mam nadzieję, że choć na ten krótki czas oderwałyście sie od zmartwienia związanego z Maksiem. Bo piosenki potrafią dać to oderwanie i w ten sposób chociażby pomóc człowiekowi przez moment odpocząc, nabrać sił przez kolejnym wzięciem sie z życiem za bary...Czy potrafią zaszkodzić? Pewnie tak, może wtedy jesli są zbyt poważne i smutne, działajace depresyjnie na osobę, która i tak jest juz w depresji a nic innego jej nie pociąga jak słuchanie takich właśnie minorowych w nastroju utwórów...? I tak kółko sie zamyka a czarne chmury jeszcze sie zagęszczają...
      Tak, zdaje sobie sprawę, że ta nagła zmiana pogody mogła zaszkodzić wielu stworzeniom i osobom. Trudno się tak od razu po upałach przestawic na chłody.Czy ja o siebie dbam? I tak i nie, ale jak na razie nie widzę u siebie śladów przeziebienia (może pomaga mi popijanie soku z czarnego bzu i wcinanie konfitur?:-). Tylko te kleszcze paskudne...Mam na brzuchu po ugryzieniu swędzący rumień wielkości pięciozłotówki. Jesli sie do jutra powiększy pójdę do lekarza.
      Iwonko!Pozdrawiam Was obie gorąco a Maksia biednego za uszkiem drapię!:-)****

      Usuń
    2. Właśnie na spacerze zastanawiałam się, jak na smutne osoby działają smutne piosenki. Chyba trochę jak leki homeopatyczne albo przeczyszczające. Jak człowiek jest kilka dni w napięciu, to ulgą jest popuszczenie łez, wtedy można wziąć głębszy oddech. Zdecydowanie unikam piosenek przygnębiających, z tzw. "negatywną dominantą". Takich, które negatywnie nastawiają do życia. Nawet , jak melodia wpada w ucho, to na przykład tekst "powiem ci, jaka moja miłość jest, dla ciebie zabiję się" z piosenki niby o miłości uważam za truciznę dla duszy.
      Olu, mam nadzieję, że rumień się nie powiększy i że kleszcz był zdrowy. Ale jak on się dostał do Twojego brzucha? Może jest jakieś smarowidło, które odstrasza te pajęczaki? Już żartowałam z Hanią, że kupimy Ci obróżkę. Dzisiaj weterynarz sprzedawał przy mnie takową jednej pani, ale powiedział, że nie odstrasza ona wszystkich gatunków kleszczy pomimo ceny 120 zł. Hania miała bardzo duże odczyny na rękach po pogryzieniu przez zjadliwe meszki. Najpierw duże, swędzące miejsca z ubytkiem skóry, jak po oparzeniu, potem strupy. Ale jakoś się zagoiło. Pozdrawiamy podwójnie i z dużym optymizmem!

      Usuń
    3. P.S.
      Olu, czy widziałaś ten film na YT:
      Iguana vs Snakes - Planet Earth II

      Musimy być dzielne, jak ten legwanek!

      Usuń
    4. A propos tych smutnych piosenek, to rzeczywiscie mogą pomóc rozładować emocje, albo wyrazic niewyrażalne w inny sposób. Muzyka tak magicznie konweniuje z głosem duszy, śpiewa w jej imieniu.
      Rumień pokleszczowy zmniejszył sie przez noc a wiec myśle, iż nie ma potrzeby chodzenia z tym do lekarza. Jak dostał sie do brzucha? A cóz to trudnego dla kleszcza?! Hop na głowę z gałęzi, potem cichcem po szyjce, i w dół - tam gdzie skóra najcieplejsza i najcieńsza.Smarowidło? Ponoć mięta, ponoć wrotycz...Mnóstwo jest tych "ponoci" a żadne tak naprawdę skutecznie nie chroni. Trzeba by jakis kombinezon kosmiczny, może on dałby radę?!:-)
      Zjadliwe meszki pogryzły Hanię? Znam te paskudy - najaktywniejsze są u nas na wiosnę.Głowę mi zawsze gryzą, nie wiadomo dlaczego akurat ją. Parę dni poswędzi i przechodzi. A u Hani taka mocna alergia po ugryzieniach? Biedactwo! Wycierpiała się...
      Obejrzałam polecany filmik o iguanie! Niesamowity! Straszne te wężyska! Ale dała radę! Dzielna jaszczureczka!:-) My też takie mamy być? Oczywiście, Iwonko!:-)
      (Miałam dzisiaj piękny sen o Tatrach - piekniejsze były jeszcze w moim snie niż na jawie!Aż płakałam ze wzruszenia patrząc na ich piękno!:-))
      Pozdrawiam Was serdecznie, dziewczyny i Maksia rzecz jasna też!:-))

      Usuń
  7. W kojącym cieple pieca czy kominka dzieją się rzeczy dziwne....magia,czary???? Dotykają nas ciepłe melodie,płomienie dni minionych,dotykają ciepłe słowa,które to ciepło potęgują,dotykają marzenia.Jak dobrze rozpalać piece i kominki:) Samo ciepło ślę z zapłakanego Sląska opolskiego pod Wasze niebo(to samo):Basia Aronię upycham,soczki i konfitury:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrzebujemy w naszych domach pieca albo czegoś, co on uosabia - ciepło, bezpieczeństwo, stabilizację i oparcie. Miejsca, gdzie skupia sie życie rodzinne, gdzie człowiek działa i tworzy z przyjemnością a potem chętnie dzieli sie swoimi wytworami z bliskimi...Tak, w kojącym cieple pieca i kominka dziać się moze magia, o ile w duszy jest spokój lub gotowosć na jego zasianie. Niech płyną ciepłe melodie i przenoszą nasze dusze do krainy łagodności...
      Soczki i konfitury z aronii robisz, Basiu? To pychota i samo zdrowie. Aronia dość podobna jest w składzie, zapachu i działaniu do czarnego bzu a zamknięta w butelkach i słoikach wygląda prawie jak bez. Magiczne, pożyteczne owoce z naszych ogrodów...
      Pozdrawiam Cię serdecznie Basiu już po zakończonym na dzisiaj kuchennym, bzowym czarowaniu!:-)

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Ciekawam, czy znajdziesz go Basiu, bo duzo go po ostatnich deszczach i wiatrach opadło...

      Usuń
  9. U nas smutno szaro i ponuro, głównie przez koci katar u kotów :( wiec i deszcz nam pasuje do nastroju

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ileż sie te Twoje biedne, niewinne stworzonka nacierpią... Współczuję Ci Kocurku i przytulam w ten chłodny wieczór. U nas już pogoda zaczęła się pomału poprawiać, moze i u Was tak się wkrótce stanie...?Ale najważniejsza ta pogoda w duszy, wiem...

      Usuń
    2. Najbardziej mi Amberka szkoda, bo on taki słabiutki a wszystko dobrze było tylko w tym roku coś z tym kichanim, a to cos o astmie mowia, a to ze na cos sie uczulił... teraz oczka czerwone, i za co to wszystko nie wiem... :(

      Usuń
    3. Najgorsza ta bezradność i smutek, gdy niewinne zwierzę cierpi...Kocurku, cóż mogę powiedzieć, jak pocieszyć...? Tylko westchnąc z Tobą, przytulić Cię serdecznie i mieć nadzieję, że w końcu będzie lepiej i zaświeci Wam słońce!*

      Usuń
  10. Piękna piosenka, wrzesień nam pokazał na początek zbyt jesienną twarz, ale już dzisiaj było ciut cieplej i nie lało po południu.
    Pieca mi brakuje, kaloryfer nie ma duszy, chociaż grzeje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zbyt jesienna jest twarz tegorocznego września. Wczoraj i dzisiaj było u nas pare przyjemnych przejaśnień, ale widze, że teraz znowu wietrzysko strasznie wieje i kolejne chmury sie zbliżają.
      Kaloryfer może nie ma duszy, ale grzeje nawet wtedy, gdy człowiek nie ma siły chodzić po drewno i dokładać do pieca. A więc i kaloryfer ma dużo plusów!:-)

      Usuń
  11. Pogoda nie zachęca do spacerów. Wilgoć wdziera się w każdy zakamarek. Wczoraj musiałam suszyć buty żeglarskie syna w suszarce... Też myślałam o rozpaleniu kominka... A jak na razie otulam się ciepłym polarem i rozgrzewam herbatką z cytryną i goździkami :)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, nie bardzo zachęca. Tym niemniej u nas juz od świtu grzybiarze krążą po lesie. Nic im niestraszne!:-)
      Pachnąca, gorąca herbatka to dobra rzecz w taki czas!:-))

      Usuń
  12. Wy sie chronicie prze wilgocia, a ja o takowej marze po nocach. Ten rok juz przekroczyl wszelki granice :(. W zapowiedziach na nastepne 10 dni jest przwidziany jeden ponizej 30º. Przy juz wyrazniej nizszym sloncu jeszcze jakos gorzej sie to ciepelko odbiera. Juz nawet tubylcy maja kompletnie dosc... :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nie ma szczęścia na tym świecie ni sprawiedliwości..." To fragment tekstu jednej z piosenek śpiewanych przez Łucję Prus. I to, niestety, prawda. Jedni mają czegos za duzo, drudzy za mało.I to dotyczy wszystkiego, takze pogody. Przykro mi Moniko, że taka ona męcząca tam, gdzie mieszkasz. Miejmy nadzieję, że jednak w miesiacach jesiennych i zimowych i w Twoje strony napłynie więcej tak upragnionego chłodu.( U nas od kilku dni zrobiło sie znowu letnio i słonecznie, tylko wieczory i noce są juz zimne. A już za chwilę zapowiadają zmianę aury...)
      Ściskam Cię serdecznie!*

      Usuń
  13. HI !POZDRAWIAM I MUSZE PODZIELIC SIE Z TOBA CO MNIE ZAFASCYNOWALO W OSTATNICH TYGODNIACH (poztym pakuje sie i trwa mala bydowa moje wymarzone conserwatory)https://www.youtube.com/watch?v=paIYpech9pY prosze obejrzyj do o nastepnego pisania jade do DOMU -dziwnie to brzmi sciskam lapki p,Gosia
    ps.SZOK TE kleszcze ))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi, Gosiu! Niesamowicie utalentowana ta dziewczynka - brzuchomówczyni! Jestem pod wrażeniem! Dziękuje za filmik!:-)
      Szczęsliwego kontynuowania budowy, no i powrotu do domu. A w ogóle, to wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej, nieprawdaż!?
      A kleszcze...?Jest las, to i są kleszcze.Widocznie nie ma rózy bez kolców.
      Budowa
      Uściski łapkowe zasyłam!:-))

      Usuń
  14. Brzydki wrzesień w tym roku..może nadrobi ??? A może nadrobi październik??I obsypie nas ciepłem jesiennym???
    Jak dobrze mieć kominek w takie dni..jak dobrze mieć Kogoś w takie dni..Razem patrzeć w ognia żar......
    Pozdrawiam Cię Olu cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie nie taki brzydki. Pierwsze dni były deszczowe i chłodne, ale od paru dni u nas znowu lato na całego. Oby to trwało jak najdłużej.Ale zaakceptuję każdą pogodę, bo każda jest potrzebna naturze.
      Kominka nie mamy, ale piece są dwa. Jak trzeba będzie, to się je rozhajcuje na całego!:-)
      Buziaki serdeczne, Patjolu!:-))

      Usuń
  15. Prawie zaprzestałam pisać bloga, może jesienią gdy będą dłuższe wieczory powrócę. Przeniosłam się Facebooka, doszłam do wniosku że jest on żywy i daje bliski kontakt z ludźmi natychmiast nieomal. Blog wymaga namysłu, skupienia a gdy tekst powstaje i tak go niewiele osób czyta, Swoje dawne teksty z bloga wrzucam na Facebooka i jest odzew. Brakuje mi jednak pewnej intymności bloga więc pewnie powrócę.
    Lubię piecyk z szybą na działce, wrzucam tam różne wysuszone zielsko i pięknie pachnie ziołami i lubię patrzeć w żywy ogień.
    Byliśmy w Puszczy Białowieskiej tydzień czasu, opisałam swoje odczucia zarówno w fotorelacji jak i w notatce no na ... fejsbuku. Serdecznie Was oboje tam zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam konta na Facebooku i nie wiem, czy zdecyduję się je założyć...Ale nie zarzekam się, bo w życiu wszystko jest przecież mozliwe. Tymczasem poczekam tutaj na Ciebie, Elusiu. Na blogowym łonie. To miejsce oswojone i w dziwny sposób jakoś intymne, a jednocześnie nadal publiczne. Lubię tutejszą nieśpieszność i możliwośc namysłu, ale lubię też zywy kontakt z czytelnikiem...
      Ciekawam Twej relacji z Puszczy...Ojej, ale to na tym Facebooku!:-))
      Tak czy siak cieszę się się, że się do nas odezwałaś. Dziękuję, kochana!:-))

      Usuń
  16. Nie jestem taką bohaterką by w deszczu i mgłach szukać grzybów w lasach. Poczekam jeszcze, będzie i ciepło i mokro i znajdę grzyby dla mnie.
    Wrzesień wlazł, czas rozpalić piec - to pięknie i poetycko brzmi ale ja rozpalam kiedy mi się chce i niekoniecznie dlatego bo mokro, bo zimno, bo smutno ....
    Ale piosenka cudna, dodałam ją do ulubiomych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że do lasu przyjemniej sie wybrać kiedy pogoda zachęcająca a grzyby nie zając przecież!:-)
      Wrzesień rozgościł sie na dobre wraz ze swoją zmiennością letnio-jesienną. I nam w duszach róznie gra, jesteśmy wszak częścia natury. Rozpalamy na razie w piecach, kiedy się nam chce. Przyjdzie zima i takiego wyboru już nie będzie.
      Piosenki, dobre piosenki niech z nami zawsze trwają, niech ocieplają i kolorują dni!:-))

      Usuń
  17. Wino bzowe? Ojej brzmi wspaniale, nawet nie wiedzialam ze mozna z bzu robic wino..... co do kleszczy to za nimi nie tesknie no i grzybobranie... jakos kojarzy mi sie z przedzieraniem sie przez mokre i zimne chaszcze, po kolana w blocie i deszczem skapujacym za kolnierz. Mysle ze moje skojarzenia po prostu odnosza sie do wspomnien z dziecinstwa kiedy to raz czy dwa moj tata zabral mnie na grzyby. Trzeba bylo wyruszyc rano (wlasciwie w nocy) zeby dotrzec do lasu wczesnie. A przeciez mozna grzyby zbierac w piekna pogode! Zauwazylam wpis z Elkiblog powyzej. Osobiscie odradzam Facebook, sama ostatnio mysle zeby swoje konto zlikwidowac. Ale kazdy jest inny i ma inne potrzeby :) Usciski Olgo! x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak - wino bzowe! Wino mozna robic z każdych owoców - byleby je mieć.Ja mam akurat duzo czarnego bzu a wiec wykorzystuję go jak mogę. A wino z niego? Ambrozja!:-)
      Mniej ostatnio chodzimy do lasu, bo po pierwsze roboty tu na miejscu sporo a po drugie tyle teraz grzybiarzy, że wolimy odczekać az się przeludni, aż las znowu będzie tylko dla nas. Pogoda jest zmienna, czasem cudnie słonecznie i ciepło jak w lipcu a czasem jak w listopadzie deszczowo i zimno.
      A co do Facebooka mam bardzo mieszane uczucia. Coś mnie powstrzymuje by sie zanurzać w jego tonie.A z drugiej strony ciekawa jestem, co tak ludzi do niego ciągnie.Wiem też, że ludzie rezygnują z jego uzywania po latach. Fascynacje i rozczarowania - jak wszędzie...
      Ściskam Cię serdecznie, Maju!:-))

      Usuń
  18. super, bardzo mi się to spodobało i teraz cały czas chodzi po głowie :)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieśni pieśń piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost