sobota, 22 kwietnia 2017

Odkurzając dobre wspomnienia…




- Gdzie jest duster z piór strusia emu? – zapytał o poranku Cezary ujrzawszy na swym komputerze szarą warstwę kurzu. Siorbnąwszy mocnej kawy spojrzałam na niego nieprzytomnie. Potarłam w zamyśleniu czoło. Za oknem deszcz stukał monotonnie o parapety a lodowaty wiatr za nic mając kwietniową zieleń i kwitnienie szyderczo poświstywał w kominie.
- Masz na myśli zmiotkę do kurzu? – odrzekłam nieco słabowicie a Cezary pokiwał tylko głową. Mimo siedmioletniego przebywania w ojczyźnie nadal często używał angielskich słów, wstawiając je gdzie popadnie, a zwłaszcza w  bliską mu tematykę komputerową. Nabyta na niedzielnym targu w South Australii pierzasta zmiotka z niejasnych przyczyn niezbyt często była w naszym domu używana. Najczęściej brało się po prostu lekko wilgotną szmatkę i w tradycyjny sposób walczyło z pyłem, którego zalegało wciąż u nas mnóstwo za sprawą wnoszących go na nogach psów oraz traktorów i innych pojazdów przejeżdżających po stykającej z naszą posesją drodze gruntowej. Z głębokim westchnieniem wlazłam na krzesło i zdjęłam z szafy rzeczoną zmiotkę a wykonawszy ten wysiłek klapnęłam przy swoim laptopie i kierując się impulsem włączyłam piosenki australijskie, mające moc ożywiania ciała i ducha. I już po chwili popłynęła z głośnika pogodna, patriotyczna pieśń w wykonaniu zespołu Seekers: I am, You are, We are Australian…


   Spojrzeliśmy na siebie z Cezarym z pełnym wzruszenia uśmiechem i odłożywszy na bok odnalezionego „dustera” zaczęliśmy nucić, porwani melodią i budzącymi się natychmiast pod jej wpływem wspomnieniami z czasów, gdy byliśmy w krainie kangurów...

A oto pełna wersja tej pieśni. Ulubiona przez Cezarego!:-)



 Kiedyś napisałam polskie słowa do tej pieśni i chyba udało mi się oddać choć w przybliżeniu ducha tego utworu…



Australia to mój dom

Jestem tutaj ze snów, marzeń
I wędruję w szkarłat dróg
Czyste serce niosę w darze
Strzegę mocy ognia, słów
Na skalistym brzegu stoję
I na statki patrzę w tle
Oto całe życie moje, Australio, czuję Cię

Przypłynęłam jako więzień

Wcale tu nie chciałam żyć
Obca ziemia przerażała
Wszechobecny upał, pył
Lecz znalazłam tu swe miejsce
A w bezkresie wolność swą
Dziś spokojem tętni serce
Bo Australia to mój dom

Jestem  córką prostych ludzi              
We mnie jest pokoleń ślad
Siła życia wciąż mnie budzi
W dalszą drogę pcha znów wiatr
We mnie smutek i samotność
I dążenie hen do gwiazd
Ja wędrowiec, który wolność

Widzi tam, gdzie słońca blask

Ja i Ty, my wszyscy tutaj
Wiatr nas przywiał z tylu różnych ziem
Nucimy na tę samą nutę
Australia to nasz dom wspólny jest


Opowiadam wam historie
Śpiewam, gra didgeridoo
Piękno buszu wciąż maluję
Eukaliptus kwitnie znów
Mknę na koniu w stepu bezkres
Chcę wyzywać stale los
O Matyldzie nuci serce
Australii daję głos

Jestem wiatrem z żaru pustyń
Jestem suchą ziemią dróg
Jestem górą i doliną
Deszczem, skałą, szczytem gór
Jestem wielkim oceanem
Rzeką, co wysycha znów
Żyje we mnie duch Australii
Magii przestrzeń trwa bez słów


Ja i Ty, my wszyscy tutaj
Wiatr nas przywiał z tylu różnych ziem
Nucimy na tę samą nutę
Australia to dom nasz wspólny jest...
                                                                                   

                                                                                            
                                                                        


 

- Wiesz, co mi się bardzo w Australijczykach podobało? Ich radosny patriotyzm, jakże inny od polskiego, przepojonego martyrologią i odniesieniami do wiary – zagaiłam, gdy tylko przebrzmiały ostatnie słowa naszej ulubionej pieśni.
- No tak, ich patriotyzm może być taki, bo jakże inne od naszych są dzieje Australii. A przy tym zauważ jak krótkie te dzieje, bo niewiele ponad dwustuletnie w porównaniu z naszą  ponad tysiącletnią historią. Naszą tożsamość kształtowały liczne wojny, powstania, zabory, bogata literatura, kultura, skomplikowana polityka a ich… sama wiesz – westchnął mój mąż.
- Osiemnasto i dziewiętnastowieczne angielskie statki z więźniami i zesłańcami, zależność od brytyjskiej monarchii, gorączka złota i opali, trudny los Aborygenów, ogromne pożary buszu, wielkie hodowle owiec, upały i susza w interiorze albo powodzie i huragany w Północnej Australii, rozbójnik Ned Kelly, zespół Bee Gees, AC DC i Kylie Minoque – wymieniłam jednym tchem wszystko to, co najbardziej mi się z historią i kulturą tego kraju w tym momencie skojarzyło.
- A do tego jeszcze ogromna siła propagandy! Silne i jednoznaczne formowanie opinii społecznej przez polityków i media. Australijczyk powinien być uparty, twardy, wytrwały i zadowolony. Powinien bez sprzeciwu przyjmować najbardziej bzdurne nakazy władzy, biurokracji i polityki. Trochę kojarzy mi się to z czasami socrealizmu w Polsce. Wtedy też śpiewano radosne pieśni, choć rzeczywistość skrzeczała – odrzekł z przekąsem z nieco większym zazwyczaj niż ja realizmem (czy może pesymizmem!) patrzący na rzeczywistość Cezary.
- Ale przecież rzeczywistość australijska wcale tak bardzo nie skrzeczy! Kraj bogaty, bezrobocie niskie, pogoda piękna! – zawołałam z oburzeniem.
- Kraj bogaty, ale wielu ludzi biednych, na całe życie wprzęgniętych w kredyty i w wyścig szczurów. Korporacje, w których rękach jest prawie cały handel i przemysł. Problemy z falą emigracji i wynikająca z niej porażka polityki multi kulti. Depresja zbierajaca swe żniwo pośród osób samotnie żyjących z dala od cywilizacji. Można by tak jeszcze długo wymieniać, ale mi się nie chce, bo mnie głowa rozbolała – pożalił się mój mąż i zwiesiwszy smętnie obolałą łepetynę spojrzał z niechęcią na szare chmury wiszące groźnie na pogórzańskim niebie.
- Ciśnienie jest chyba bardzo niskie, bo i ja mam wrażenie obręczy na czole! I zimno mi jakby to styczeń był a nie kwiecień. Ale wiesz co? Zrobię nam pysznej, mocnej herbatki i parę dobrych kanapeczek to zaraz się nam polepszy. Ty napal przez ten czas w piecu a potem pooglądamy trochę australijskich zdjęć.  To nam zawsze dobrze robi na bóle i słoty! – zarządziłam i pół godziny później rozgrzani i zadowoleni popijaliśmy gorący napój i oglądaliśmy w komputerowym archiwum fotografie zrobione dziesięć lat temu, w kwietniowy, ciepły dzień. Spacerowaliśmy wówczas po parku rzeźby usytuowanym w Langwarrin, na obrzeżach Melbourne i podziwialiśmy niezwykłe dzieła autorstwa współczesnych rzeźbiarzy australijskich. Oglądaniu towarzyszyły, rzecz jasna, sączące się z komputera ulubione piosenki australijskie. I sami już nie wiedzieliśmy, co nas tak w nich porusza? Czy działała na nas tylko siła propagandy a może zawarta w tych pieśniach najczystsza prawda o tym kraju  i związane z nim odkurzone znowu wspomnienia...?
















...A tymczasem za oknem deszcz ustał i nieśmiałe promienie słońca zaczęły przedzierać się poprzez skłębione chmury. Nabraliśmy zatem nadziei, że wkrótce uda nam się wyjść w domu aby kontynuować w ogrodzie budowę płotków odgradzających grządki od niszczycielskiej i nieokiełznanej siły naszych kochanych piesków...

36 komentarzy:

  1. Myślę, że przeżyliście wspaniałą przygodę w tym pięknym, dalekim kraju. Tak naprawdę wszędzie można doznać ciekawych przeżyć, szczególnie gdy sercem pokocha się jakieś miejsce. Widać, że zachowaliście piękne wspomnienia, do których chętnie wracacie - i wcale się Wam nie dziwię. Muzyka jest bardzo pogodna i podoba mi się :)) Lubie taką ! Zdjęcia śliczne ! Ściskam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to była największa przygoda naszego życia, coś niepowtarzalnego, wyjątkowego, coś co zmieniło nas i nasze patrzenie na świat.Szczęśliwi jesteśmy, że dane nam to było, dzieki temu mamy niewyczerpany zasób zdjęć, wspólnych wspomnień i wzruszeń( wyznam Ci niesmiało, iż marzy nam się jeszcze jedna wyprawa do Australii żeby na żywo odkurzyc wspomnienia i przeżyć troche nowych przygód - ale to marzenie bardzo trudne do realizacji, więc może na zawsze pozostać tylko w świecie marzeń).
      Bardzo się nam podobają australijskie piosenki. Muzyka ma magiczną moc przenoszenia w czasie.W ogóle, im jestem starsza, tym ważniejsza jest dla mnie muzyka.Ona dotyka czegos najważniejszego w duszy...
      Tym bardziej cieszę się, że przypadły Ci do gustu zamieszczone tutaj utwory i zdjęcia. To trochę tak, jakbyśmy razem odbywały podróz po australijskich przestrzeniach!:-)*
      Oboje ściskamy Cię serdecznie, Ulu!:-))

      Usuń
  2. Piękne macie wspomnienia, a niektóre rzeźby ładne i oryginalne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspomnienia to bardzo ważna część życia - te dobre i te złe, ale dobre maja moc odganiania chmur i chłodów, trzeba wiec czerpać z ich skarbca, gdy ogarnie człowieka słabosć i niepogoda.
      Rzeźb w tym parku było mnóstwo (na pewno ponad setka). Tutaj pokazałam, moim zdaniem, najciekawsze i najdziwniejsze. Współczesna rzeźba australijska ma sie dobrze. Takoż i malarstwo. A to cieszy, bo potrzeba tworzenia jest i powinna być bardzo ważną częścią życia...

      Usuń
  3. Bo to tak fajnie jest kolekcjonować wspaniałe wspomnienia. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo fajnie, Karolino! Podróżowanie we wspomnieniach nic nie kosztuje i jest dostępne o każdej porze dnia i nocy. Tylko sie w nie zanurzyć i już jest sie w innym miejscu i czasie. To rodzaj magii!:-)
      Pozdrawiamy ciepło!:-)

      Usuń
  4. Wspomnienia a trzeba było pchać się do tego zimna i ciężkiej pracy na roli? Hę? :))Tu też były wspomnienia. Dziś jest dalej zimno, wiatr do szpiku kości przejmujący idę poszukać pierzynki. :)
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo niewątpliwych uroków Australii nigdy nie żałowaliśmy powrotu tutaj. Dzięki temu mamy dostepne dwie rzeczywistości i dwa razy tyle wspomnień.A jak pogoda sie w koncu zmieni to pogórzańskie życie ogarnie nas znowu całą mocą i nie będzie czasu na wspomnienia.
      Eluś!Pozdrawiamy Cię z usmiechem i zyczeniami powrotu wytęsknionego, wiosennego ciepła!:-))

      Usuń
  5. Niesamowita ta rzezba z... mchu? W kazdym razie wyglada organicznie.
    Do dzisiaj nie wiedzialam, ze BeeGees maja korzenie australijskie, bylam przekonana, ze sa z USA. Cale zycie sklada sie z niespodzianek i stale sie czlowiek czegos nowego dowiaduje. :)
    Dzielcie sie z nami czesciej Waszymi egzotycznymi wspomnieniami, to takie interesujace.
    Sciskam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te zielone rzeźby są żywe! To specjalnie przystrzygane krzewy!Też nas to zachwyciło, bo to wielka sztuka umieć zrobic cos takiego.
      A co do Bee Gees, to bracia Gibb pochodzą z australijskiego miasta Brisbane!
      A jeszcze co do tego parku w Langwarrin, to jest to wspaniałę miejsce. Nie dosć, że zielono i przestrzennie (park zajmuje wiele hektarów), to jeszcze na miejscu jest pracownia sztuki dostępna dla osób w każdym wieku, dla chcących uczyć sie rzeźby i malarstwa.Miejsce to jest sponsorowane przez wiele zamożnych osób, odbywaja sie tam rózne imprezy począwszy od wystaw artystycznych a skonczywszy na weselach, dzieki czemu park rzeźb rozwija sie prężnie, żyje.
      Bardzo lubie pisać o Australii a wiec na pewno jeszcze nie raz to zrobię. Cieszę się, że kogoś jeszcze poza mna i Cezarym te australijskie wspomnienia interesują!:-)
      Ściskamy Cię serdecznie, Aniu!:-)*

      Usuń
  6. Chętnie bym odwiedziła Australię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie!My też!:-) Szkoda, że jest tak daleko a lot do niej tak drogi! Gdyby było inaczej na pewno wpadalibyśmy tam chociaż raz w roku!
      Pozdrawiamy serdecznie, Basiu!:-)

      Usuń
  7. Warto pielęgnować dobre wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja mysle, ze warto, bo wspomnienia nie dosć, iz są częścia naszego życia to jeszcze magą magiczną moc przenoszenia duszy w czasie i przestrzeni. Może kiedyś ktos wymyśli jakis sposób na to by za sprawą myśli i wspomnień móc realnie przenosic sie w inne czasy i miejsca? Byłoby cudownie!:-)
      Pozdrawiamy ciepło, Basieńko!:-)

      Usuń
  8. My również często kiedy mamy minorowy nastrój albo kiedy jest plucha za oknem, wracamy do zdjęć z naszych podróży przy dzwiękach ulubionej muzyki. Jest to fajna odskocznia od dnia codziennego i zarazem wracają miłe wspomnienia.
    Często oglądając rzeźby wspólczesnych artystów zastanawiam się co dany artysta chce przedstawić pokazując swoje dzieło. Chyba zbyt mocno stąpam po ziemi, bo niektóre z eksponatów nijak do mnie nie przemawiają, ale to jest tylko moje subiektywne odczucie:)

    Słoneczka życzę i pozdrawiam Was serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, Atanar! Dobre wspomnienia są przeciwagą dla tego, co jest oraz dla fali smutnych wspomnien, które potrafia człowieka ogarnąc ni z tego ni z owego i zawłaszczyć.
      A rzeźby w tamtym parku nabierały dla nas róznej mocy i znaczenia, ilekroć ten park odwiedzaliśmy. Dodatkowo wyrazu dodawało im samo ciekawe otoczenie - eukaliptusy,ciekawie padajace nań promienie słońca, polanki pełne kwiatków, małe stawy i jeziork z kaczkami i łabędziamia, wiodące gdzies w busz ajemnicze ściezynki.
      Oj, słonko i ciepło bardzo nam potrzebne a wiec za życzenia serdecznei dziękujemy i wszystkiego dobrego Tobie i Twemu P. zyczymy!:-)*

      Usuń
  9. Piekny post, tak cieplo piszesz o Australii, milo czytac i doskonale tlumaczenie piesni. Dodatkowo przyjemnie mi dzisiaj byc Australijka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielką radosc sprawiłaś mi Marigold swym komentarzem! Po pierwsze dlatego, że dawno Cię u nas nie było a po drugie dlatego, że jako Australijce spodobał Ci sie ten post i dość swobodne tłumaczenie znanej chyba wszystkim Australijczykom i bliskiej im pieśni. Wyznam Ci, że zależało mi na tym aby wypowiedział sie w tym temacie ktos stamtąd. Dziękuję i serdecznie Cię pozdrawiam!:-))*

      Usuń
    2. A to sprawiasz mi dodatkowa przyjemnosc, ze mnie pamietasz. Czasami cos takiego dzieje sie ze mna, ze boje sie zblizen do osob ktore cenie, bo o Tobie Olenko mam taka opinie, ale poddalam sie kiedy napisalas o Australii.

      Usuń
    3. Jakże miałabym Cię zapomnieć Teresko, skoro nie dosc, iz mieszkasz w kraju, do którego żywię niegasnący sentyment, to na dodatek w Melbourne, które jest mi szczególnie bliskie?!:-) Zawsze sie cieszę jak sie tu pojawiasz i odzywasz, dajac mi znak, że jesteś!:-) Uśmiech Ci zasyłam z zachmurzonego Podkarpacia i serdecznie dziękuję za Twe życzliwe słowa!:-)*

      Usuń
  10. Zaciekawiła mnie rzeźba w formie podwieszonych kamieni. Czy symbolizuje ognisko, czy zupełnie coś innego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ognisko? Trudno na to jednoznacznie odpowiedzieć. Nie pamiętam już dzisiaj czy była tam jakaś tabliczka z nazwą rzeźby czy z jej opisem. Myślę, że to, co ona przedstawia jest kwestią swobodnej interpretacji. Ta i inne rzeźby z parku Langwarrin na pewno daja do myslenia. Wyglądają inaczej z każdej strony o róznej porze dnia i roku. A dodatkowo, moim zdaniem, pięknie komponują sie z otoczeniem.
      Pozdrawiam Cię serdecznie, Wietrzyku!:-)

      Usuń
  11. A widziałaś na własne oczy misia koalę? Jak nie, to musisz tam wrócić.
    333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pewnie, że widziałam i to wiele razy.Jeden z nich nieomal nasikał mi na głowę. Paskuda jedna!:-)A raz nawet wpadłam w objęcia wielkiego, większego ode mnie koali. Jak to mozliwe? He, he! Może kiedyś o tym napiszę!:-)
      Buziaczki serdeczne zasyłam Wam Iwonko z podkarpackiej wioski, w której znowu pada śnieg!:-))333

      Usuń
    2. Tak, o koali napisz proszę koniecznie. Pomimo sędziwego wieku mam bardzo dziecinne skojarzenia z Australią. W moim pojęciu, jak koala nasikał Ci na głowę, to Australię masz zaliczoną!

      Usuń
    3. Muszę wobec tego przegrzebac archiwum komputerowe i znaleźć zdjęcia koali. A najlepiej jak zlecę to zadanie Cezaremu - he, he!:-) Jak już mój pracowity małzonek to uczyni, skomponuję jakowyś tekścik i będzie post o koalach - misiach, co wprawdzie słodko wyglądają a wcale tak słodkie nie są!:-))

      Usuń
  12. Fajne takie wspomnienia i przeniesienie jakby do innego świata, a nawet wymiaru, bo przecież dla nas Australia to totalne antypody :)
    Zielone rzeźby są bardzo ciekawe :) Myślałam, że to mech jest. Podwieszane kamienie też mi się podobają. Sama świadomość, że z Australii pochodzą sprawia, że wydają się inne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myslę, że fajnie. Odkurzam wspomnienia takze po to, by nie zakryła je zupełnie mgła czasu, niepamięci tak, jakby ich nigdy nie było. Pamięc ludzka jest przecież tak krucha tak niepewna, często musi sie resetować by zrobic miejsce na nowe doznania.
      Zachęcona zainteresowaniem tymi niezwykłymi rzeźbami dołozyłam własnie troche zdjęc do posta. Widać tam więcej i dokładniej. Miłego oglądania, Lidusiu!:-)*

      Usuń
    2. Dziękuję, Olu :) Piąte od góry wygląda jak obraz :)

      Usuń
    3. Rośliny odbijające się w wodzie? Lubię takie ni to rzeczywiste ni to abstrakcyjne odbicia!:-)

      Usuń
  13. Jak miło w wietrzny, chłodny dzień oglądać takie cuda i dziwy, takie niezwykłe obrazy z tej samej a jednak innej Ziemi. Ta Australia to kolorowy kosmos. Ale czy umiałabym tam żyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dzisiejszy jest zupełnie zwariowany - na zmianę słońce, deszcz, grad i snieg. Byliśmy na spacerze i na własnej skórze doznaliśmy wielu tych pogodowych przemian. Brr!Zimy, które przezyłam w Australii były troche podobne do dzisiejszej pogody, tylko bez śniegu (choć i śniegu masa potrafi zalegać w wysokich górach Australii i uprawia sie tam z powodzeniem sporty zimowe!). Da sie tam żyć,Krystynko!A po jakimś czasie największe dziwy już nie dziwą a kolory nie zachwycają. Człowiek to taka ptica, co szybko do wszystkiego przywyka, przestaje zauważać i dopiero po czasie docenia.
      A jedyne co tak naprawdę przeszkadza, gdy sie tam mieszka to ta straszna odległosć między Australią a Polską.Nie da sie wpaść na świeta na przykła!:-)).

      Usuń
  14. We vacuum and it's spring!hi,hi CEZARY
    Olga a to dla Ciebie prosze posluchaj ""caetano veloso cucurrucucu paloma en vivo"" slucham ,slucham ...........................wracasz do WSPOMIEN jest co wspominac duzo widzialas to fakt jak czaje sie na wyjazD do WLOCH-wiec co sciskam jak zwykle serdecznie p.GOSIA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi, Gosiu! Cezary usmiecha sie do Ciebie porozumiewawczo a ja posłuchawszy pieśni usmiecham sie takze!:-)Wyjazd do Włoch? Cudnie! Powodzenia Ci zyczę w spełnieniu tego marzenia i sciskam Twe łapki w imieniu nas obojga!:-)

      Usuń
  15. Piękną podróż z Wami odbywam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy Krysiu.Lubimy podróżować w dobrym towarzystwie!:-)

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieśni pieśń piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost