wtorek, 25 marca 2014

Kozia radość!





Wyjść na łąkę i pohasać
Oto cała radość nasza
Podjeść świeżej trawy pysznej
Przegryźć jeszcze jakimś listkiem
Skakać, stukać rogiem w róg
Popaść w ten pijany cug
Gdy się pędzi w dal szalenie
W wolność, dzikość i przestrzenie
Oto kozie przyjemności
Dobrze wszystko jest uprościć
I z kozami za pan brat
Biec przed siebie w cudny świat
Bo on dobry bywa przecie
Gdy na duszy nic nie gniecie
Albo, gdy się zapomina…
Brykniem kozy?! Goni psina!





42 komentarze:

  1. Pięknie hasają :), wesołe kozy :D... Bardzo lubię Kozy :D, psisko też zadowolone :)... Dobrego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Abi, hasają psinką wspaniale i za każdym razem uwielbiam patrzeć na ich szczęście.Że też człowiek tak rzadko umie odczuwać tak cudownie beztroski stan niczym niezakłóconej radości.
      Pozdrawiam ciepło!:-)

      Usuń
  2. wiosenne szaleństwo :)
    Olgo kochana wysłałam maila :)
    buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiosna w głowach niczym szampan zawraca zwierzętom i ludziom!
      Niech to trwa i trwa!Całusy ślę!:-))

      Usuń
  3. Jakie zadowolone i szczęśliwe.Normalnie to aż im zazdroszczę tych beztroskich spacerów i ganiania z psiną.Wszystkiego dobrego Olgo dla całej ferajny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kozy chciałyby cały dzie tak hasać i gdy przychodzi czas powrotu do koziarni buntują sie i jak tylko sie da powrót opózniają!Są jak dzieciaki beztroskie.
      Brydziu, przypomnij sobie, że jak byłysmy dziećmi miałysmy to samo. Mama wołała, zeby wracać do domu a my aż do zmroku na dworze!:-)

      Usuń
  4. Niesamowite kozy i niesamowita psina :)) Wszyscy zadowoleni, że skończyła się zima ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kozy uważają, że zycie jest proste i piekne. Może i mają rację?!:-))

      Usuń
  5. Oj jakie piękne zdjęcia oj bardzo lubię kozy, one mają w sobie coś kociego. Zauważyłaś? Są wolne niezależne i tak inaczej myślą niż na przykład krowy. Czy one tak bliskość okazują jak na zdjęciu gdzie wspina się na Twojego męża?
    :))))
    Bieg radość psia kozia życie pełnia chwila złapana i trwa.
    Dziękuję że dzięki Tobie mogłam i ja za uczestniczyć w tych chwilach. Ciepło przytulam.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście jest w kozach taka kocia niezależność! W ich brykaniu i bodzeniu jest radosć i bunt zarazem.
      Czarna Brykuska wspinajaca sie na mojego męza chce w ten sposób siegnąc do smakowitej gałazki z baziami, którą on trzymał wysoko. A czułośc i bliskosć okazują kozy podczas karmienia z ręki (co uwielbiają!). Lubią też byc czochrane miedzy rogami i głaskane po boczkach. Stają czasem blisko i z całej siły przyciskają się do nóg. Lubią patrzeć w ludzkie oczy i obwachiwać twarze lub delikatnie obgryzać uszy mnie i męzowi.
      Cieszę się Elu, że spodobały Ci sie nasze beztroskie chwile na łące!
      Uśmiech zasyłam wieczorny!:-))

      Usuń
  6. "Gdy się pędzi w dal szalenie, w wolność, dzikość i przestrzenie" !
    Ach, rozmarzyłam się! ;-)
    Bardzo radośnie i skocznie tu dziś u Ciebie Olgo:)
    Niech Wam wiosna sprzyja i upaja zielenią!
    Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo kozy i psinka Zuzia dostarczają mi wiosną wielu radości i momentów dziedzięcej wręcz radości. Jak mam siłę, to biegam z nimi aż do zziajania! I jestem wtedy bardziej kozą niż istota ludzką, który to stan bardzo sobie chwalę!
      Cieszę się, że wpadłaś do mnie i wesoły usmiech Ci Alu zasyłam!:-))

      Usuń
  7. Nic tylko chcę gnać do... sklepu (?) po kozy! :)))
    Taki mieszczuch ja ja nie wie nawet gdzie się takie kozy kupuje. :) Na allegro? :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, Gosiu! Mozna kupić kozy na Allegro i w ogóle na wszelkich portalach typu Tablica czy jakichś lokalnych, gdzie sprzedaje sie i kupuje mydło i powidło. Ale my kupilismy nasze kózki po prostu od gospodyni z sąsiedniej wsi. Miała ich całe mnóstwo, ale czarną Brykuskę wzieliśmy dlatego, że własna matka nie chciałą jej karmic i tamta gospodyni wykarmiła ją smoczkiem. Wobec czego Brykuska nie za dobrze czuła sie wśród innych kóz. Była bardziej ludzka niż kozia. A siwą Popiołkę wzięlismy dlatego, bo wygladała na samotną...Lezałą sobie z boku i miała taki smutny wzrok. A gdy zapytalismy o nią gospodynię, ta odrzekła, że nic z tej kozy nie będzie i trzeba będzie przeznaczyć ją na mięso...A teraz te dwie szalone kozy są nierozłaczne! czasem się kłoca zajadle, ale przecież kto sie czubi, ten sie lubi a u kóz to porzekadło nabiera dodatkowego znaczenia, bo czubienie się, czyli bodzenie jest ulubionym, kozim zajęciem!:-))

      Usuń
    2. Jejku! Jakie to piękne :)... Czyli przygarnęliście te kozy :D... Jak Gosia koty :D... ;)

      Usuń
    3. Było tam tyle innych kóz, ale choć wszystkie udane i śliczne, to tylko te dwie zwróciiły naszą uwagę.Obie były z boku. Jakby poza stadem. Jakby na coś wciąz czekały i już nie czekały w swej nie pasującej do reszty odmienności...

      Usuń
    4. Urzekła mnie ta opowieść. :)

      Usuń
    5. Tak właśnie było, Gosiu!:-)

      Usuń
  8. Oleńko ładny wiersz ale i kózki z psinka cudne. Aż miło było poczytać takie słowa. bardzo lubię kozi ser, byłam na Fuerteventura na koziej farmie i jadła przepyszny. Przywiozłam kawałek do domu dla dzieci na spróbowanie. Pozdrawiam i serdeczności zostawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię kozie sery i mleko, ale nasze kozy jeszcze mleka nie dają. Moze za rok o tej porze będę wiedzieć, jak smakuje ich mleko, gdy wreszcie zostaną matkami i będę mogłą je doić.Na razie to takie panienki szalone, które dostarczają nam nie mleka ale wielu codziennych radości i rozrywek.
      Pozdrawiam serdecznie Alinko!:-)

      Usuń
  9. Piękne przygody, w zgodzie z naturą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest właśnie w życiu na wsi najlepsze, że można mieć dużo róznych zwierząt i cieszyc się ich szczęsciem. A one tak wielu radosci dostarczają nam, że juz sobie zycia tu bez nich nie wyobrażamy!:-))

      Usuń
  10. Coz, nie przepadam za kozami /smiech/!!!
    Serdecznosci
    Judyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, pamiętam Twój post o kameruńskich kozach Judytko! Ale moje kozy potrafią być naprawdę bardzo sympatyczne!:-)
      Pozdrawiam serdecznie!:-))

      Usuń
  11. Jestem ogromną zwolenniczką kóz(może dlatego, że uwielbiam kozie mleko i serki;)). Są niezwykle sprytne, wszędzie ich pełno i chyba nie ma dla nich miejsca, które nie mogłoby pełnić roli placu zabaw;) Fantastyczne stworzenia!
    Wiersz idealnie oddaje charakterek małych przeżuwaczy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Kozy wejdą wszędzie, wespną sie nawet na dach, bo im wyżej, tym dla nich lepiej! trzeba mieć na nie stałe baczenie, bo gotowe na komin wleźć! Rozśmieszaja nas stale i dopominają sie swymi wybrykami o nieustanną uwagę. Bywaja też ogromnie uparte i tak przy tym sprytne, że złapanie ich i zamknięcie w koziarni graniczy z cudem!
      Ach, te kozy zwariowane i bardzo kochane!:-)
      Cieszę się, Weroniko, że zajrzłaś do mnie! Wszystkiego dobrego Ci zyczę!:-)***

      Usuń
  12. Alez te panny wyrosly! A jakie rogate sie zrobily!
    Zastanawia mnie, czy bardziej sie Zuzi wydaje, ze jest koza, czy tez kozom, ze sa psami? ;)
    Zaczeliscie juz je doic i wyrabiac kozie serki? Jak to w ogole jest z kozami, daja mleko w trybie ciaglym, jak krowy, czy musza byc kotne?
    A w ogole to fajne zdjecia, ilez w nich niczym nie zakloconej radosci!
    Buziaczki :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, ze wyrosły, widzę głównie na zdjęciach, no i gdy stając na tylnych nogach okazuje się, iż są z nami równe wzrostem!
      Zuzia jest zdecydowanie psem, choć cieszyc sie umie i brykać nie gorzej niż koza. Ale w trójkę tworzą stado, gdzie Zuzia jest bezapelacyjnie przewodniczką!
      Jesli chodzi o dojenie, to podobno sam fakt systematycznego dojenia może pobudzic u kóz laktacje, bez koniecznosci ich zakocenia. Nie wiem czy tak jest, bo nie doję moich kóz. Nie zostały do tej pory matkami, bo mam problem z dostepnościa capa dla nich. Prowadzałam je dwukrotnie w amory do capka do sąsiedniej wsi (po parę kilometrów w jedną stronę) bez żadnych efektów, niestety! Bo ja, niekumata baba z miasta, nie umiałam poznać, kiedy jest właściwy i najlepszy moment rui u kóz. Tak wiec do tej pory są niewiznnymi panienkami i zostanie tak, póki nie dorobia sie własnego capka. A tak będzie, gdy za miesiac kupimy koziołka, który jesienią zmęznieje i miejmy nadzieje stanie wówczas na wysokości zadania i sprawi, ze kózki zostaną matkami!
      Całusy serdeczne wieczorem zasyłam!:-))

      Usuń
  13. choć pracy kosztuje na pewno mnóstwo to sielankowo to wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za dużo pracy z kozami. Przynajmniej na razie, kiedy nie musze ich jeszcze doić. Teraz to tylko jeść i pic dać, posprzatać im w stajence, na spacer wyprowadzić. Prawdziwa robota zacznie sie wraz z przyjściem na świat ich dzieciaczków!:-))

      Usuń
  14. Ale będziesz miała szalone spacery, jak się pojawią kozlatka!!
    Popiołka ma cudne czarne skarpety!
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A koźlątka nie pojawią sie wcześniej, niż późnia jesienią czy nawet wczesną wiosną przyszłęgo roku! U nas wszystko z opóźnieniem, bo zadnego capka nie ma już w okolicy (zjedzone!). Mamy zamówionego slicznego koziołka, który na poczatku maja powinien juz być z nami. Jak koziołek dorośnie i sie dobrze sprawi, to i koźlątka będą!I już sobie wyobrażam, jak szalone wówczas będą nasze spacery!
      Buziaki wieczorne zasyłam!:-))

      Usuń
  15. a ja już wyobrażam sobie Ciebie na spacerze ze stadkiem koźlątek.......

    Byłam blisko, nawet maszt widziałam. Było pięknie- dotarliśmy do Bachórza- Pod semaforem.
    Ach byłam tak niedaleko.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koźlątka też sie wszystkiego nauczą! Ale najpierw będzie koziołek - przyszły capek dla moich kózek. To juz w maju!
      Skoro maszt widziałaś, to rzeczywiście byłaś bardzo blisko! (szkoda, że nie mogłaś do mnie zajść!) Pogodę miałaś na wędrówkę dobrą, wiosennie ciepłą choć wietrzną. Pewnie duzo fajnych zdjęc natrzaskałaś?!
      A za karczmą Pod semaforem też już sie stęskniłam, bo dawno już tam nie byłam, a nie masz to jak usiąśc tam w ogródku na drewnianej ławie i na stację kolejki popatrzeć, albo siąść gdzieś w ciepłej izbie i na ogień sie w kominku zapatrzeć i na te wszystkie piekne, stare przedmioty spogladać powieszone na sianach i przy suficie! Musimy sobie kiedyś tak razem siąść i nigdzie sie nie spieszyć!:-))

      Usuń
    2. Oj musimy.
      Siedzieliśmy w ogródku- było całkiem przyjemnie, nawet hałas uliczny nie dobiegał. Poszliśmy nawet do dębiny Starzyńskich.
      O koziołku czytałam- wiem - maj. Oj będzie się działo !!!!!
      Zawojuje Ciebie bez reszty...

      Usuń
    3. Nie byłam jeszcze w Dębinie Skrzyńskich.Właściwie poza karczmą niewiele w tamtych stronach widziałam. Może kiedyś znajdzie się czas na dogłębniejsze eksploracje dalszych niż moje okolic.A póki co, popatrzę z przyjemnością na Twoje zdjęcia, bo pewnie wkrótce Zofijanko cos ciekawego z tej wędrówki na swoim blogu pokażesz?
      Koziołek na razie malusi przy swojej mamusi a w maju już pewnie nasze kózki będą mu matkować. Mam nadzieję, że dobre będą dla tego koziego chłopaczka!:-))

      Usuń
  16. Śliczniaste!
    Jak ja bym chciała, ale mam za mało zielonego...:(
    Pozdrówki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kózki wybredniaste potrafią być jak nie wiem! Trawka pasuje im tylko młoda, gałązki najlepiej tez i w ogóle mają panny swoje smaki i humory. A przestrzeni łakną przede wszystkim, co by do woli pobrykać!
      Pozdrowienia serdeczne slę Tupajko!:-))

      Usuń
  17. Nigdy nie myślałam o kozach w kategoriach innych, niż użytkowe. Wasze kózki to bardziej członkinie rodziny. Na równi z Zuzią, rzecz jasna:-))).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysle, ze nasze kozy to czują i są szczęsliwe. Przez całą zimę nieomal codziennie wychodziłam z nimi na spacery, by sie rozruszały i nie czuły sie samotne w koziarni. Natomiast kozy sąsiada od jesieni aż do tej pory tkwią w koziarni, mimo iz na polu mnóstwo juz świeżej trawy. Tamte są na mleko i mieso i kropka. A nasze? Sama widzisz..
      Pozdrawiam Cię ciepło Errato!:-)).

      Usuń
  18. Nie no, kozy rewelacyjne:):):) I Zuzia:): I w ogóle. Tam u Was jest przestrzeń, która bardzo by mi odpowiadała. Tu u nas zaczyna robić się ciasno. Znowu na naszej ulicy wykupiono dwie działki i będzie się domy stawiać. Znowu "utną" mi kawałek widoku i zabiorą kawałek powietrza. Ale nic to, i tak z ogrodu będę widziała Beskidy:)
    Ciepełka ze słoneczkiem życzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kozy i Zuzia zyją w pełnej kozio-psiej komitywie. A ja z nimi, jako najstarsza i czasem równie szalona koza!:-))
      Nasze okolice są bardziej dzikie, bezludne i surowe niż Twoje i chyba musiano by tu odkryc złoto czy gaz łupkowy by sie ten stan zmienił.mam nadzieję, ze nigdy sie to nie stanie (chociaz osiedleńców pojawia sie coraz wiecej, własnie tej przestrzeni i dzikości spragnionych). Tak to własnie jest - gdy cos jest wyjątkowe i piekne to ludzie prędzej czy później zlatują się jak pszczoły do miodu. I to chyba przydarzyło sie Twoim podgórskim rejonom Jaskółko. I Bieszczadom, tak bardzo teraz skomercjalizowanym.
      Ściskam Cie serdecznie i cudnej pogody zyczę!:-))

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lektura lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost