czwartek, 15 lutego 2024

Cofnięci do średniowiecza…

 

  


  Ano stało się! Po wielu latach niezapadania na żadne grypy i przeziębienia, przyszła kryska na Matyska! Od niedzieli toczy mnie jakoweś choróbsko, co to się nie wiadomo jak i skąd przypałętało. Może to od tego łażenia po bezdrożach i śpiewania spotkała mnie taka kara boska na bieżąco? Trzeba było grzecznie w chałupie siedzieć a nie jak szalona rusałka czy południca nie wiadomo po co po polach lutowych latać.  Ale tak miło się latało…



   Najpierw dopadła mnie wysoka gorączka i lekki ból gardła. To tak ścięło z nóg, że prawie całą niedzielę i poniedziałek przespałam. Teraz dokucza mi niewielka temperatura, ale gardło boli tak, że łykanie czegokolwiek stanowi ogromne wyzwanie.  Jako, że w domu zawsze mamy sporo różnych medykamentów na wszelki wypadek od razu w ruch poszła polopiryna i witamina C, olejek z oregano, płukanie gardła solą, pędzlowanie onego gencjaną, popijanie ziółek czy gorącego mleka z miodem i czosnkiem albo herbatek z sokiem malinowym i cytrynowym, imbirem, cynamonem i miodem. A do tego najważniejszy zawsze naturalny medykament, czyli wygrzewanie się pod kołdrą, przesypianie większości dnia oraz czuła opieka zatroskanego męża.

   To wszystko powinno pomóc. Pomogło jednak na tyle, że gorączka już odpuściła, ale zostało osłabienie, czerwone jak po oparzeniu i bardzo bolesne gardło a do tego suchy, męczący kaszel i kłopoty z mówieniem. We wtorek zdecydowałam zatem, ze przydałaby się jednak pomoc lekarza. No bo może antybiotyk by się tu nadał albo coś równie mocnego? Od wielu lat nie zażywałam żadnych antybiotyków, bo po prostu byłam zdrowa i nie potrzebowałam ich. Do przychodni rejonowej też rzadko chadzałam, bo nie było po co. Człowiek szczęśliwy jak tam iść nie musi. Jednak nie chodząc, nie zdaje sobie sprawy jak ciężko się do lekarza teraz dostać. Okazuje się, że panie w rejestracji mogą danego dnia zarejestrować na wizytę lekarską ściśle określoną ilość pacjentów. I nie wolno im tej ilości przekraczać. Takie są procedury. Na dodatek listy chętnych do lekarza wolno im tworzyć tylko na dwa kolejne dni z rzędu. Jeśli brak na nich już miejsca trzeba próbować zapisać się na kolejną listę. Za dwa dni. Próbowałam po dwakroć ( wisząc na słuchawce prawie godzinę, bo tylu wydzwania do nich pacjentów) i niestety, nie załapałam się.  Przychodnie to dzisiaj istne twierdze. A co mają począć pozostawieni sami sobie pacjenci? Cóż. Udać się do apteki i zakupić cokolwiek, co da się bez recepty dostać. Ale bez gwarancji, że to pomoże, bo tak naprawdę przydałoby się by lekarz człowieka obejrzał i przepisał mu coś konkretnego. Tak stwierdziła mądrze znajoma pani farmaceutka, gdy chrypiąc i kaszląc kupowałam u niej tabletki do ssania, syrop i pastylki przeciwgorączkowe do rozpuszczania w wodzie.  Cóż. Zgadzam się ze stwierdzeniem miłej pani farmaceutki w zupełności, ale wiśta wio, łatwo powiedzieć, trudniej zrobić!

   Dziś rano poczułam się wreszcie nieco lepiej, ale z kolei Cezary poczuł się gorzej. Znowu w ruch idą domowe środki leczenia oraz te wszystkie medykamenty, które mamy pod ręką. W średniowieczu wszak ludzie tylko tak się leczyli i jakoś się wszystko kręciło. No, ale wówczas można było jeszcze z porady jakiej mądrej babki czy znachorki skorzystać, o ile ich wcześniej na stosie nie spalono… Ha!  Dzisiaj cywilizacja pełną gębą! Cud, miód i malina! To może by do przychodni się umówić? Szkoda gadać! Po godzinie oczekiwania na sygnał zgłoszenia dowiedziałam się, że być może na początku przyszłego tygodnia zwolnią się jakieś miejsca. Trzeba dzwonić…Ech, to wszystko zdaje się niczym sen wariata albo fragment utopijnej powieści F. Kafki „Zamek”.

 


   W przystępie weny oraz wisielczego humoru napisałam zatem poniższą pioseneczkę. Nucę ją sobie rzecz jasna w myślach. Bo głośny śpiew w obecnym stanie mojego gardła absolutnie jest niemożliwy.

Słowa pasują do melodii szlagieru Maryli Rodowicz „Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma”.


Dziś prawdziwych lekarzy już nie ma…


Dziś prawdziwych lekarzy już nie ma

Do przychodni się dostać to cud

Pókiś zdrowy to obcy ci temat

Lecz w chorobie pomocy chcesz łut

Pókiś zdrowy to obcy ci temat

Lecz w chorobie pomocy chcesz łut

 

Ideały poszły w dal

Dziś w ich miejscu został szmal

Tylko ludzi, tylko ludzi

Tylko ludzi, chorych ludzi żal

Hipokrates – z grobu wstań

Bractwu w kitlach wykład daj

By ponownie zrozumieli

Że są po to aby służyć nam!

 

Dziś prawdziwych lekarzy już nie ma

Procedury zajęły ich tron

Biurokracji się szerzy gangrena

Służba zdrowia jest zimna jak szron

Biurokracji się szerzy gangrena

Służba zdrowia jest zimna jak szron…

 

Ideały poszły w dal

Dziś w ich miejscu został szmal

Tylko ludzi, tylko ludzi

Tylko ludzi, chorych ludzi żal

Hipokrates – z grobu wstań

Bractwu w kitlach wykład daj

By ponownie zrozumieli

Że są po to aby służyć nam!

 

Dziś prawdziwych lekarzy już nie ma

Lecz choroby do człeka wciąż lgną

Radzić sobie samemu więc trzeba

A medycy w swych twierdzach niech tkwią

Radzić sobie samemu więc trzeba

A medycy niech w twierdzach swych tkwią

 

Ideały poszły w dal

Dziś w ich miejscu został szmal

Tylko ludzi, tylko ludzi

Tylko ludzi, chorych ludzi żal

Hipokrates – z grobu wstań

Bractwu w kitlach wykład daj

By ponownie zrozumieli

Że są po to aby służyć nam!

 

                           

                                                            podkład muzyczny do samodzielnego śpiewania

                    

                                          

65 komentarzy:

  1. Dla mnie temat bardzo na czasie. U nas jest moze o tyle lepiej, ze oprocz zwyklych gabinetow lekarskich gdzie czlowiek ma swoich "dochtorow" na celowniku (wiesz co mam na mysli) sa tzw. Urgen Care przychodnie gdzie moze isc kazdy w przypadku potrzeby naglej lub mniej naglej. W sumie w przypadku jak Twoj to zalatwia wizyte u doktora rodzinnego. Bylam tam raz, Junior tez i w sumie czas oczekiwania nie byl dlugi (ja mialam szczescie i czekalam tylko chyba 20 min ale to bylo latem) Junior czekal cos ok 1.5 do 2 godzin.
    A teraz Ci powiem jak ja robie tzw. Fire Cider (ognisty cydr) na zime.
    Skladniki: korzen imbiru, chrzanu, kurkumy, czosnek, cebula, mozna dodac papryke jalapeno lub habanero (ta druga jest bardziej ostra) Tych skladnikow ma byc jednakowa ilosc czyli np. jedna szklanka kazdego juz posiekane.
    Wszystko to siekamy, wrzucamy do sloja, dodajemy tez kawalki cytryny i zalewamy octem jablkowym ale wlasnej produkcji bo to musi byc ten metny ocet, dosladzamy miodem lub syropem klonowym i odstawiamy na tydzien.
    Po tygodniu przecedzic, przechowywac w chlodnym miejscu (ja przechowuje w spizarni), takie miejsce powinno tez byc ciemne, ale ja dodatkowo wlewam do ciemnych butelek.
    Robilam to juz dwa razy, powinno sie ponoc stosowac lyzke stolowa na noc, ja sie nie bawie w lyzki ot biore lyk prosto z butelki - w koncu to moja osobista butelka.
    Junior od tego ucieka, no ale to sie nazywa mlody wiek i brak potrzeby. Przyjdzie czas i na niego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odnoszę wrażenie, że sytuacja z dostępem do przychodni lekarza rodzinnego w naszym regionie bardzo się pogorszyła. Pewnie w innych regionach Polski jest lepiej a w innych gorzej. Zależy to też od obłożenia pacjentami, sezonu grypowego itp. Tak czy siak dostanie sie tutaj do lekarza graniczy teraz z cudem. A nie tak przecież powinno być...
      Dziękuję Ci Marylko za poradę w sprawie domowego leczenia a właściwie zapobiegania chorobom. Zapisuję sobie zestaw wymienionych przez Ciebie specyfików. Rzeczywiscie przydałoby sie na wszelki wypadek mieć w domu taki skuteczny, ognisty cydr!:-)

      Usuń
  2. Ballada bardzo udana, w przychodniach dla plebsu zostali chyba sami emeryci i Ukraińcy...dobrze, że na emeryturze nie potrzebuję zwolnienia lekarskiego. Ostatnio zrobiłam podobnie, zakupiłam w aptece to i owo i na szczęście pomogło.
    Zdrowia Wam życzę, bo dziś albo do znachorki, albo pomodlić się;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, póki dokucza człowiekowi przeziebienie czy coś w tym stylu i może sie człowiek sam jako tako wyleczyć, to mozna jakoś znieśc ten stan rzeczy. Gorzej jeśli wdają sie powikłania albo od razu jest to cos powazniejszego. Pozostawienie człowieka w takiej sytuacji samemu sobie, to jak skazywanie kogoś na cierpienia a może i na najgorsze. Ale biurokracji i tak to nie obchodzi...

      Usuń
  3. Ano, porobiło się z tą tzw. służbą zdrowia i faktycznie - dostać się do przychodni podczas sezonu zachorowań jest trudno. Zdrowiejcie więc oboje, Olu i Cezary - z lekarzem lub bez 💗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jest z tym wszystkim coraz gorzej. Człowiek latami nie koryzsta ze służby zdrowia aż w końcu majac taką potrzebę odbija sie od ściany. Naprawdę nie wiem tylko na co idą pieniądze z naszych składek zdrowotnych.
      Dzięki za dobre słowo, Lidko♥

      Usuń
  4. Może i lepiej że się nie dostałaś do lekarza. Bo nigdy nie wiadomo, czy to by ci pomogło, czy jeszcze bardziej zaszkodziło. Wzmacniamy zatem moc pozdrowień💚😀🐕🔥☀️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i lepiej...Tak czy siak my jako pacjenci powinniśmy mieć zapewniony dostęp do lekarza. W końcu po cos oni są. Nie tylko po to by ciagnac kasę.
      Dziękuję za Wasze pozdrowienia i serdecznie Was pozdrawiam!*♥*

      Usuń
  5. Przykro mi Olu, że cierpisz. Wiem jak to jest, bo dopiero od tygodnia czuję się świetnie. To trzecie przeziębienie w ostatnich miesiącach, pewnie przez latanie i zmianę klimatu. W Urugwaju chciałam szybko stanąć na nogi i wzięłam antybiotyk, w tej części świata można bez recepty. Nie dość, że nie pomógł, to wyczytałam, że jelita potrzebują roku, żeby się zregenerować po truciźnie. Jogurty i kiszonki wcinam, a piszę Ci o tym, żebyś nadal ufała własnym i naturalnym lekarstwom. Poprzednim razem miałam kaszel duszący i jakiś głos w głowie mi szepnął- zrób syrop z cebuli. Pomogł po 2 dniach. Duża cebula pokrojona drobno, dwa ząbki czosnku, sok z cytryny i miód. Wyszedł smaczny i łagodny sok, który mnie uratował. U nas też chorujemy jedno po drugim, dobrze, bo zawsze jest ktoś na chodzie, żeby się zatroszczyć o wszystko. Piosenka świetna, zaśpiewałam sobie w głowie, bo na starość fałszuję i skrzeczę. Życzę Wam powrotu do zdrowia, dbajcie o siebie. Ściskam mocno❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Szlachetne zdrowie nikt sie nie dowie jako smakujesz aż sie zepsujesz". Człowiek przeważnie nie docenia swego szczęścia, gdy nic go nie boli i ma siłę do działania. Na szczęście choroby przeziebieniowe da sie wyleczyć samodzielnie w domu, tylko trzeba uważać na siebie, żeby to przeziebienie nie przekształciło sie w nic powazniejszego. Pamietam lata temu, gdy chorowałam na grypę i po kilku tygodniach wylądowałam w szpitalu z ostrym zapaleniem płuc. A tam od razu antybiotyk w kroplówkach ratujący życie. Nie wiem, jak z tym byłoby dzisiaj bo sie wszystko w słuzbie zdrowia pogarsza zamiast polepszać.
      Dziękuję Ci Marylko za przypomnienie o syropie z cebuli. Cebula zawsze przecież w domu jest. A wiec to specyfik na wyciągniecie ręki.
      Tak, chorowanie jedno po drugim sprawia, że mozna zatroszczyć sie o tego, kto w danym momencie czuje sie gorzej.
      Cieszę się, że pośpiewałaś moja piosenkę!:-)
      Ściskam Cię bardzo serdecznie!*♥*

      Usuń
  6. Dopiero pocieszałaś mnie, a tu i Ciebie dopadło. Trzy raz chorowałam w krótkim odstępie czasu, ale do przychodni też nie chodziłam, bo nie miałam sił, objawy podobne do Twoich, ból gardła jeszcze mi dokucza od czasu do czasu. Domowe medykamenty tylko były w użyciu, mam swoje syropy z pędów sosny, z młodych szyszek, a także z podbiału i tymianku, zapas mocno naruszony, bo cała rodzina korzystała, trzeba w tym roku uzupełnić. Ratujemy się również bańkami stawianymi na zimno, mam dwa komplety, dzieciakom też stawiam, plecy mają jak biedronki, zmuszają organizm do obrony. Jeszcze przed nami marzec, zdradliwe powietrze, słońce będzie nas wyciągać do zajęć na podwórku, ale trzeba się strzec:-) Zdrowiejcie, Olu, dbajcie o siebie, napominaj Cezarego, żeby nosił czapkę:-) mój mąż się denerwuje na to, ale za mężczyzn trzeba myśleć czasami:-) serdeczności ślę serdeczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano dopadło, ale na szczęście nic nie trwa wiecznie i u mnie większosc objawów, poza katarem i osłąbieniem już ustapiła. Teraz Cezary przechodzi wszystkie męki po kolei...Dobra rzecz taki syrop z pedów sosny, tylko, że jak pomyslę, to w naszym lesie brak niskich sosen. Trzeba będzie gdzieś pojechać i poszukać. A póki co leczymy sie tym ,co mamy.
      Oboje z Cezarym nie wychodzimy z domu bez czapki, wiedząc jak zdradliwa jest obecna pogoda.A wychodzić nawet w chorobie trzeba bo ktos musi przynieść drewno do palenia w piecu i popiół wynieść.
      Dziekujemy i pozdrawiamy Cię serdecznie, Marysiu!*

      Usuń
  7. To zupełnie jak mojego męża - złapało i puścić nie chce. Mieliśmy dzisiaj jechać w góry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiec sama widzisz, jak to jest. Choroba pojawia sie ni z tego ni z owego i nie ma rady jak zostać w domu i się porządnie kurować....Góry muszą poczekać.

      Usuń
    2. Problem polega na tym, że ja już nie będę miała wolnego tyle co teraz. A urlop dawno rozpisany. No zobaczymy co teraz będzie.

      Usuń
    3. Niestety, tak to właśnie bywa w życiu, że plany sobie a rzeczywistośc sobie...

      Usuń
  8. Olu, zdrowiej kochana , Ty i Cezary. Wszystkie rady notuj , bo cenne , dołożę coś od siebie : Tea Tree Oil, olejek z drzewa herbacianego , maleńka buteleczka wielkości kciuka - wąchać to co pare godzin ( nie pić! ) . Używa się tego w mocno rozcieńczonym stanie na rany i zakażenia ( kropla na szklankę wody), tak silne to jest.
    Powąchane , zrobić jeden głęboki wdech każdą dziurka , zabija bakterie i wirusy bardzo szybko - leczy katar i kaszel i infekcje oskrzelowe. Jest tez w polskich aptekach, przy okazji sobie kupcie. Ściskam mocno Kitty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj sobie dopiero o nim przypomniałam i moja infekcja już jest w odwrocie . W jeden dzień ogromna poprawa :) To jest jak wziewny naturalny antybiotyk . Kitty

      Usuń
    2. Ze mną już o wiele lepiej. Teraz Cezary ma swój krzyż pański z bólem gardła i kaszlem. Ale patrząc na mój przypadek widać, że w podobnym tempie przechodzi to samo co ja. Miejmy nadzieję, że i jemu sie wkrótce polepszy.
      Postaram sie kupić ten olejek z drzewa herbacianego, jak już wyleziemy z pieleszy i wyruszymy do miasteczka (wiesz, my do najbliższej apteki mamy ok. 10 km).
      Uściski serdeczne Ci zasyłam, droga Kitty!*♥*

      Usuń
    3. Warto go dodac do domowej apteczki, oby juz nie byl potrzebny, ale moze sie przydac w nastepna zime . Mnie uleczyl z infekcji w jeden dzien i postawil na nogi bardzo szybko. Tylko wachaniem:)) Katar i kaszel doslownie ustaly jak nozem ucial:) Buziaki Olu, Kitty

      Usuń
    4. Ok, Kitty. Postaram się pamiętać o tym cudownym specyfiku. Dziękuję raz jeszcze !:-)*

      Usuń
  9. Ja to samo ale neosine dodatkowo używam. Ponoć przeciwwirusowe jest więc chyba pomaga. Kupiłam sobie dwa opakowania po 10 szt i do tego oregano i te inne cuslda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I biorę neosine x3 tyle ile można najwięcej

      Usuń
    2. Dzięki serdeczne za podpowiedź, kochany Kocurku!♥

      Usuń
    3. na mokry kaszel dobre Soledum forte - tak jakby ktoś potrzebował ;)
      pierwszy raz to dostałam i super zadziałało

      Usuń
    4. Soledum forte? Może i nam się kiedyś przyda. Dzięki serdeczne za info!:-)

      Usuń
    5. trzeba zapisywać ja też zapisuję jak ktoś coś poleci może akurat :D

      Usuń
  10. W każdym rejonie inaczej - w mojej miejscowości są prywatne przychodnie leczące na NFZ, walczą między sobą o pacjentów i przez to łatwiej o dostęp do lekarza. Nie zawsze trafi się do swojego lekarza rodzinnego, ale pomoc jest. U specjalistów wiadomo, że dłuższe kolejki, ale tragedii nie ma. Nawet raka leczę na NFZ i trafiłam na bardzo miły personel. Dbajcie o siebie i wracajcie do zdrowia, bądźcie ostrożni. Pozdrawiam cieplutko i życzę wszelkiego dobra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz Lenko, jak to różnie jest w róznych częsciach Polski. Moze i u nas nastapi w przyszłości jakaś poprawa, ale na razie jest jak jest. Dostanie sie do lekarza w sezonie grypowym graniczy z cudem.
      Oboje pozdrawiamy Cię serdecznie i również wszelkiego dobra życzymy.

      Usuń
  11. Zdrowiej Olu, później napiszę bom teraz wyłazić muszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdrowieję, Tabo. Powoli zdrowieję.Dzięki serdeczne!*

      Usuń
  12. Pozdrawiam i życzę Wam zdrowia. To najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy i również serdecznie Cię pozdrawiamy!

      Usuń
  13. ZA TE PIENIĄDZE, KTÓRE MI PRZEZ 35 LAT PRACY NA TZW. OCHRONĘ ZDROWIA ( MOJEGO) ZABRANO, TO POWINNO DWÓCH LEKARZY WAROWAĆ PRZY MNIE PERMANENTNIE, A ZAPEWNIAM IĘ- NIE WARUJĄ. WAROWAĆ TO MOŻNA POD ICH GABINETAMI DOPÓKI SMIERĆ NIE PRZYJDZIE!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w zupełności, Basiu. Za te wszystkie składki na fundusz zdrowotny, za te niedawne dopłaty covidowe pałac można by wybudować. I pewnie wielu medyków wybudowało...A my pacjenci nadal w czarnej "d".

      Usuń
    2. Tak, oby nikt z nas nie musiał czekać na tę " łaskę", zdrowia Wam życzę Oleńko.

      Usuń
    3. Dzięki, Basieńko. I wzajemnie!*

      Usuń
  14. Witaj Leśna Rusałko przedwiośniem za oknem
    Południcą raczej nie jesteś:)))
    Nie dziwię, że ciągnie Cię do lasu. I ja, gdybym miała go w pobliżu, nie oparłabym się jego wołaniu...
    Zdrowia życzę. Cóż czasem najszybciej trzeba próbować leków z domowej, sprawdzonej apteki.
    Pozdrawiam żółtym uśmiechem ranników pomimo deszczu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech! Obecnie taka ze mnie rusałka jak z wierzby topola!:-) Muszę dojsc do siebie zupełnie a na razie opornie i powoli to idzie. Potrzeba czasu i cierpliwości.
      Dziękuję za Twoje życzenia i pozdrawiam Cię serdecznie, Ismeno.

      Usuń
    2. Zdrowia życzę
      Pozdrawiam nadzieją na uśmiech rumianego księżyca dzisiaj

      Usuń
    3. Dziękuję i również serdecznie pozdrawiam Cię Ismeno!

      Usuń
    4. Puk puk Grudniowa Dziewczyno
      Mam nadzieję, że nie dajesz się chorobie, a raczej że wyprosiłaś ją już z domu.
      Czekam na Ciebie i dobre słowo zostawiam

      Usuń
    5. Choroba niby sobie poszła, ale osłabienie zostało. Ale dajemy radę i chyba z każdym dniem jest odrobinę lepiej.
      Dziękuję za dobre słowo i uściski serdeczne Zasyłam Ci Ismeno!:-)*

      Usuń
  15. Och Kochani przykro mi. Nie mogę pomóc, mogę tylko mieć nadzieję, że te domowe pomoce jakoś posłużą
    wrócicie do zdrowia, czego bardzo Wam życzę. O służbie zdrowia i słowie procedura to ja już nie mogę
    myśleć ani mówić. Robię wszystko co w mojej mocy, żeby w niczym nie zakłócać spokoju lekarzom.
    Tylko mój pesel nie chce tego zrozumieć. Każdy dzień mam wrażenie chyli się ku upadkowi służby zdrowia.
    Jedynie słyszę wkoło wielkie slogany co władza robi dobrego, namowy do profilaktyki. Jedynie dociera do mnie
    myśl, że młodzi powinni myśleć by w rodzinie był lekarz i prawnik. Inaczej jest ciężko. Czekałam na wizytę pół roku
    by w dniu wizyty dowiedzieć się, że lekarza nie ma i mogą przerejestrować na dzień za trzy miesiące kolejnego czekania. Olu jeszcze raz przesyłam ciepłe myśli, Wracajcie do zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, Olu! Rzeczywistosc medialna i prawdziwe życie coraz bardziej sie rozjeżdżają. Jest już jak w czasach socjalistycznych. Propaganda swoje, zwykli ludzie swoje.
      Bardzo Ci współczuję tego problemu z niemożnościa dostania się do Twojego specjalisty. Powinni, gdyby zależało im na pacjencie, zapewnić człowiekowi wizytę u innego specjalisty a nie tak zostawiać na lodzie. Nóz się w kieszeni otwiera na to wszystko...
      Ech! Życie toczy sie dalej. Trzeba sobie jakoś radzić i starać sie dostrzegac światełko w tunelu.
      Oboje pozdrawiamy Cię serdecznie i gorące uściski zasyłamy!***

      Usuń
  16. I w moich stronach jest tak jak i u Ciebie. Dostać się do lekarza jest bardzo trudno. Można stanąć w kolejce pod przychodnią o 6 rano i czekać. Trochę łatwiej jest uzyskać teleporadę, a w niej pierwszym pytaniem lekarza jest- czego pani ode mnie oczekuje?
    Ja przez ponad miesiąc usiłowałam leczyć się sama. Miałam pecha, bo skończyło się zapaleniem płuc.
    Wam życzę więcej szczęścia w zdrowiu.
    M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta sytuacja z niemoznością dostania się do lekarza doprowadzi do kolejnych tragedii ludzkich. Do ciężkich chorób i nadmiarowych zgonów. Gdzie my żyjemy? Co to za kraj, któremu nie zależy na zdrowiu swoich obywateli?
      Współczuję Ci tego zapalenia płuc, bo też kiedys na to chorowałam (w normalniejszych czasach) i wiem jak ciezka to choroba. Bez odpowiedniego antybiotyku wyleczyć sie tego nie da.
      Trzymaj się M.Trzymajmy sie jakoś. Po raz kolejny okazuje sie, że w razie czego totylko na siebie mozna liczyć. Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  17. No i wyszło na dobre, kilka dni leżenia i piosenka stosowna powstała.
    U nas jeszcze gorzej, zapisują osobiście tylko na dziś kilkanaście osób a reszta wraca do domów. Telefonicznie można się rejestrować od 12 ale wtedy już rzadko jest jakieś pojedyncze okienko. Twierdza oblężona.
    Zdrowiejcie średniowiecznymi sposobami. przytulam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piosenka, jak śpiewali starsi panowie, jest dobra na wszystko!:-)
      A co do koszmarnej służby zdrowia w naszym kraju to smutno i wstyd, bo z tego co pamiętam o wiele lepiej z nią było w siermieznych czasach socjalistycznych, niz teraz. Człowiek sie czuje upokorzony tym wszystkim, bo nagle czuje się tak bardzo nikim...
      A my oboje czujemy sie z dnia na dzień lepiej. Przynajmniej fizycznie. jednak domowe medykamenty i ciepłe łózeczko robią swoje.
      Pozdrawiamy Cię serdecznie, Krystynko.

      Usuń
  18. Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochana Gabrysiu. I Wam też zdrowia przede wszystkim!*

      Usuń
  19. Akurat ostatnio zdarzyło mi się dosyć poważniej zachorować (coś ciągnie się za mną już drugi miesiąc). Na początku leczyłam się domowymi sposobami, jednak jak mi przyszła sesja, a ja z ledwością trzymałam się na nogach, to poszłam do lekarza, chociażby po zwykłe l4. Dostałam się do lekarza, co prawda musiałam odczekać swoje, ale to już można jakoś przeżyć. To co prawda nie jest moja lekarka, ale też czułam się tak źle, że też nie wybrzydzałam. Lepszy rydz niż nic. Osłuchała, skierowała na test COMBO (żeby wykluczyć infekcję wirusową), dała antybiotyk. Co prawda niewiele mi on pomógł, jednak na samą opiekę medyczną nie będę tym razem narzekać, bo mnie zaskoczyła. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać, w naszym kraju różnie to bywa z dostępem do pomocy lekarskiej. Gdzieniegdzie lepiej, gdzieniegdzie gorzej. Tak czy siak każdemu, gdy jest chory nalezy się pomoc lekarska. Jesli jej nie otrzymuje, to znaczy iż cos z tym naszym systemem opieki jest nie tak. bo to istna loteria. Jeden zdoła pomóc sobie sam, wyleczyc sie domowymi sposobami. Inny nie. A czy ktos weźmie za to odpowiedzialnosć? Czy idzie w tej sprawie ku lepszemu? Nie idzie. A im człowiek starszy, tym bardziej kruchy, tym bardziej bezradny.
      Pozdrawiam Cię, Karolinko.

      Usuń
  20. Jak tam u Cię i Cezarego z choróbskiem. Przeszło już choć troszki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, przeszło, ale jeszcze nie całkiem. Nadal słabujemy, pokasłujemy i smarkamy. Widocznie takie to zawzięte wirusy. Ale walczymy i zwycieżymy!:-) Dzięki, Tabo!:-)*

      Usuń
    2. No to teraz cóś sobie na wzmocnienie zapodajcie. Najlepsze są wzmacniacze w typie przyjemności życia. Mła np. do takich przyjemności zalicza naleweczkę do wieczornej herbatki albo... surówkę z kiszonej kapusty. Taką zwyczajną, z marchewka, cebulką i jabłuszkiem i duuużą ilością dobrego oleju. Strasznie mła na takie cóś ciągnie po wszystkich wyziębieniach czy tam innych grypach. Co do systemu opieki to od paru ładnych lat już leży i kwiczy. Sam się ten system prosi o lekarza. :-/

      Usuń
    3. Popieram, Tabo! Trza sobie dogadzać i witaminami wzmacniać, co by życie jakoś w zmarniałe członki wróciło!:-)A co do systemu opieki, to pozostaje tylko warczeć nań.

      Usuń
  21. Mam nadzieję, że choróbsko poszło w siną dal...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby poszło Agnieszko, ale zostawiło po sobie osłabienie i ogólną niemoc...

      Usuń
  22. Olu, mam nadzieje, ze powoli wracacie do dawnej formy i z dnia na dzien jestescie silniejsi. Zdrowe jedzenie , slonce i powietrze pomoga , mam nadzieje, ze macie tego wbrod . Goraco pozdrawiam Kitty 🌤️🍎🌤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kitty droga! Chyba pomału dochodzimy do formy stosując wszystko to, o czym wspomniałaś. Nadal jednak czujemy osłabienie. Staramy się więc nadal oszczędzać i nawet jak jest słońce nie forsować się za wiele. A przydałoby się szybko odzyskać siły bo mamy ogrom drewna do zwiezienia i pocięcia...
      Oboje pozdrawiamy Cię serdecznie i dziękujemy za pamięć!♥

      Usuń
    2. Wzajemnie Olu, tylko sie kochani nie przeciazajcie, robota nie zajac🐇 a jak ucieknie to trudno, zlapiecie ja kiedy indziej, a zdrowie najwazniejsze😘Kitty

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lektura lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost