sobota, 10 lutego 2024

Gdy mało słońca

 


 

   Gdy mało jest słońca w lutym, gdy błękit na niebie rzadkim jest gościem, gdy deszcz prawie nie ustaje, od wielu dni trwają roztopy i błota a daleko jeszcze do przedwiośnia, wówczas na Pogórzu rozciąga się wokół uśpiona, pełna melancholii przestrzeń. Leciutki wietrzyk przeczesuje fale rudych traw na łące. Kępki zeszłorocznej, martwej zieleni ścielą się pod nogami pokonane lodowatym dotykiem zimowej rzeczywistości. Po niebie suną powoli pozbawione konturów, rozmyte, szarosrebrne obłoki. Gdzieniegdzie nieśmiało przebłyskują spoza nich nie mogące przebić się wyraźniej promyczki odległego światła. W kałużach i rozlewiskach przeglądają się nostalgicznie bezlistne, czarne sylwetki drzew. Grząskie drogi wiodą w dale, którymi teraz nikt nie chodzi, bo i po co? Dale te okryte są gęstą mgłą, zapewniającą spokój i bezpieczeństwo zasłoną.



   Lepkie, wilgotne powietrze otula tę niby martwą, ale przecież pełną ukrytego życia rzeczywistość. Życia, które odpoczywa schowane w czeluściach opiekuńczej ziemi i nieśpiesznie nabiera sił przed następnym dzianiem. Życia, które potrzebuje tej chwili niebytu aby tym bardziej docenić potem i na nowo pokochać byt. By wtedy, kiedy ocknie się za jakiś czas z letargu znowu pokazać swą moc, barwy i zapachy. Lecz teraz jeszcze na to nie pora. Niech sobie wszystko spokojnie śpi…Aż zatęskni za nową przygodą. Za nową wiosną, która zapanuje, gdy zdecyduje o tym magia słońca…



   W chwilach takich jak ta, gdy nic się nie dzieje a dokoła rozciąga się bezkres przypominających morze pofalowanych, lecz znieruchomiałych traw nachodzi mnie nastrój podobny do tego, jaki panował pod koniec „Władcy pierścieni”. To mieszanina żalu i tęsknoty, słodyczy i goryczy, pogodzenia z tym co jest, ale i marzenia by było coś jeszcze bo przecież być musi...  Wędrując po tych sennych, lutowych polach nucę sobie piosenkę pt. „Into the West”, głęboko zapadającą w ucho i w duszę a napisaną i skomponowaną przez Annie Lennox, pieśń wieńczącą trzecią cześć trylogii Tolkiena…



   Wiele lat temu ten utwór zachwycił mnie, wręcz zaczarował a teraz udało mi się napisać do niego polskie słowa, w jakiejś mierze oddające jego charakter i atmosferę.  Śpiewam więc sobie cichutko a słyszy mnie tylko wiatr, mgła i bezkres oceanu uśpionych traw…

 


Na zachód…

Połóż się

I odpocznij już

Noc zapada

Po wyprawach opadł kurz

Śpij więc

I o śmiałkach dawnych śnij

Ich melodia

Spoza dali srebrnej brzmi

Dlaczego łkasz?

Czy łzy na twarzy dziś masz?

Niedługo wiem

Przestaniesz się już bać

W ramionach mych

Zaśnij bezpiecznie

Aż ujrzysz znów

Na horyzoncie

Mew śmigłych rój

Mórz toń

Księżyc się skrzy

Statki czekają

Popłyniesz tam

Gdzie dom Twój wciąż trwa

Wody blask

Dusze we mgle

Wszystko przemija

W ciemną noc

Snu kres

Kiedy dnia już brzask

Bledną cienie

Znika pamięć, ginie czas

Nie mów mi

Że podróży zew już zgasł

Bo białe brzegi

Przyzywają znowu nas

Spotkamy się

Jeszcze tam

A teraz zaśnij

W ramionach mych

Śpij już bezpiecznie

Aż ujrzysz gdzieś

Swój dom

Zobaczysz znów

Na horyzoncie

Okrętów cień

I mew śmigłych rój

Po prostu śpij

Aż srebrny blask

Zalśni w szkle wody

Statki znów

Na zachód mkną…




39 komentarzy:

  1. Slysze ten Twoj piekny spiew Olgo...
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!:-)Jak się tak człowiek wyciszy wewnętrznie i zasłucha, to rózne niesłyszalne wcześniej dźwięki rzeczy zdarza mu sie usłyszeć. A do tego Ty masz dużą wyobraźnię, Stokrotko!:-)

      Usuń
  2. Pieśń pełna nadziei, miejmy więc nadzieję na odrodzenie natury oraz naszej energii życiowej na wiosnę:-)
    Napisałaś jak zwykle przepięknie, masz duszę Poetki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadzieja jest tym światłem, które jest nam wszystkim najbardziej chyba potrzebne.
      Dziękuję za ciepłe słowa, Jotko!:-)

      Usuń
  3. Och ! Jaka piękna melancholijna melodia i opis przyrody. Wiersz Twój do tego - cudny !!! Teraz to ja zakochałam się w tym wszystkim ! Pozdrawiam ciepło ! Czuję, że wiosna już nadchodzi. Powiem Ci: to już niedługo. Ściskam :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Ulu! A wiesz, że ten tekst da sie dobrze zaśpiewać? Specjalnie tak go pisałam by wpasował sie w rytm i melodię.
      Czujesz, że wiosna już blisko? Na pewno blizej, niż dalej! Podobno czeka nas jeszcze jedno silne uderzenie zimy a potem juz z górki!:-)
      Ściskam Cię serdecznie!:-))

      Usuń
  4. Dziś złapałam słońce. Oślepiło mnie nawet trochę za bardzo, bo jechałam rowerem i musiałam się ręką osłaniać, bo nie widziałam, czy mam czerwone czy zielone. ^_^
    Pięknie jest teraz w przyrodzie. Prawie cały dzień spędziłam dziś za miastem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to cudownie że miałaś tyle słońca. Na pewno było ono dla Ciebie sporym zastrzykiem energii i witaminy D3. Tak, pięknie jest w przyrodzie. Nawet teraz, gdy na pozór wszystko zamarło. Ale ptaki śpiewają na całego. Nieomal wiosennie!:-)

      Usuń
    2. Nie, denerwowało mnie, bo musiałam zasłaniać się ręką póki nie wjechałam w las. 🤣

      Usuń
    3. No rzeczywiscie, bywają momenty, że słonko daje za mocno po oczach!:-)

      Usuń
  5. U nas deszcz i ponuro...
    Piękne Zdjęcia i piosenka 💛

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobna pogoda chyba jest teraz w całej Polsce. Trzeba uważać, żeby sie nie przeziebić.
      Cieszę się, że spodobały Ci sie zdjecia i piosenka.
      Pozdrawiam Cię ciepło, Kocurku!:-)♥

      Usuń
  6. Masz niesamowite zdolności Olu, ja poprzestaję na odtwarzaniu oryginału w głowie, albo chociaż melodii jak nie pamiętam słów. Dzięki temu możesz przeżywać po swojemu. Ciężki jest ten czas, kiedy wypatruje się wiosny i nic nie może pocieszyć. Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po prostu bardzo lubie nucić sobie i śpiewać, no a do tego pisac słowa do piosenek. Ostatnio zafascynowało mnie poetyckie tłumaczenie tekstów z angielskiego albo rosyjskiego. Właściwie to nawet nie tłumaczenie a oddanie sensu i nastroju danego utworu i zmieszczenie się w metrum danego utworu. To bardzo trudne (takze dlatego, że w j. polskim niewiele jest krótkich wyrazów), ale jednoczesnie inspirujące dla mnie wyzwanie. Jak widzę automatyczne tłumaczenia tekstów zrobione przez googlowskiego tłumacza, to ręce mi opadają, taki to bełkot.
      Jakoś doczekamy do tej wiosny. Byleby mieć swoje pasje i byleby zdrowie było, bo to chyba najważniejsze.
      Pozdrawiam Cię serdecznie, Marylko!:-)*

      Usuń
    2. Ja już nawet nie próbuję nucić, chociaż kiedyś lubiłam mimo braku talentu. Głos mi skrzypi. Ale Ty brzmisz pięknie, nagrałaś się kiedyś na blogu. Szczęściara o wielu talentach, potrafisz jeszcze w ten sposób tworzyć. Na klombie coś tam już się u mnie żółci, do tego kupiłam bukiet tulipanów i lepiej jest. Dłużą mi się bardzo wieczory, chciałabym już w ziemi pogrzebać, a w książkach wyjątkowa posucha. Uściski kochana i mnóstwo ilśnień❤️ M.

      Usuń
    3. Nucenie jakoś samo ze mnie płynie. Nawet się nie zastanawiam, czy to brzmi dobrze czy źle.Najczęściej jednak nucę sobie w myślach...
      U Ciebie zdecydowanie cieplej, wiec co nieco już u Ciebie kwitnie. U nas ma podobno przyjsc jeszcze spore ochłodzenie z mrozami i śniegiem. Przyroda chyba wie o tym, bo ni jeszcze z ziemi nie wyłazi.
      Ściskam Cię serdecznie!:-))

      Usuń
  7. Gdyby kiedyś znalazł się majętny sponsor i wydał album z Twoimi pięknymi fotografiami i wierszami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarzają sie na tym świecie cuda, może wiec i to sie kiedyś zdarzy!:-)

      Usuń
  8. To jest taka pora niczyja, jeszcze nie pozimie i jeszcze nie przedwiośnie. Mła się podróże marzą do krajów ciepłych, bo tryb oczekiwania na wiosnę jeszcze nie włączony a radości zimy już nieco zapomniane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie nie jest to jeszcze koniec zimy. Trzeba uzbroić się w cierpliwosć...

      Usuń
  9. Tak naprawde to u mnie jeszcze zimy nie bylo. W sumie mielismy do tej pory cos ok. 6 moze 8 cm sniegu i to w dwoch podejsciach. Zanim zdarzyl polezec to juz sie stopil, co wcale nie oznacza, ze zimy juz nie bedzie, bo ciagle strasza, ze juz... juz... tuz... tuz... wlasnie nadchodzi. Tubylcy tez twierdza, ze swoja dawke sniegu musimy zaliczyc.
    Nie wiem, wiec sie nie wypowiadam.
    Natomiast wiem, ze u mnie przed domem juz rosna hiacynty i zonkile. Dodatkowo przez ostatnie trzy dni mielismy w czwartek 12 C, w piatek 16 C i w sobote 13 C. Dzis jest zdecydowanie chlodniej, ale ciagle na plusie.
    Co bedzie, jak bedzie i kiedy bedzie czas pokaze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, co będzie to będzie. Luty mało kiedy bywa początkiem przedwiośnia. Przyroda wie to najlepiej. U mnie leszczyny zaczęły kwitnać, ale to po prostu ich pora - niezależnie od pogody.
      Pozdrawiam Cię ciepło, Marylko!:-)

      Usuń
  10. Nie jestem fanka "Władcy", więc nie wiedziałam, że piosenkę śpiewa Annie Lenox. Że w ogóle jeszcze śpiewa.
    Fajne ta Twoja interpretacja, Olu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja bardzo kiedyś "Władcę pierścieni" lubiłam, jako ksiazkę i jako film. Mam z tą ksiazką zwiazanych mnóstwo dobrych wspomnień. A co do piosenki Annie Lennox, to o ile dobrze pamietam dostała ona za nią Oscara. We "Władcy ..." było wiele wspaniałych utworów muzycznych, ale ten najbardziej zawsze do mnie przemawiał.

      Usuń
    2. Mój mąż był i jest fanem "Władcy pierścieni". Też trochę oglądałam, jak sobie włączał powtórki i na "Hobbicie" byłam z nim w kinie.

      Usuń
  11. Słowa piosenki przepiękne. Wierzę, że te deszczowe dni bardzo są ziemi potrzebne. Dzień coraz dłuższy, tylko patrzeć, kiedy natura pokaże swą moc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta pieśń od dawna mocno mnie wzrusza...A deszcze są potrzebne, nawet gdy wydaje się nam, że już za dużo tych mokrości. Natura jeszcze smacznie sobie śpi. Jak przyjdzie jej pora - otworzy oczy...

      Usuń
  12. Olu, dziś o świcie słyszałam śpiewające kosy, a to bardzo dobrze wróży, że wiosna blisko, bo już są w zalotach:-) z lekka zaczynam wychodzić na świat po przechorowanej zimie, ale więcej patrzę na świat zza okna, oj! kusi mnie już bardzo wyjście do ogrodu, jakieś zajęcia na powietrzu, a tu jeszcze zdradliwa pogoda. Więc jeździmy na wycieczki, na polach i łąkach stawy, wszędzie ciurka woda, z gór schodzą śniegi, San pełen wody, nawet łabędzie odleciały na pola i stadami skubią tam zielone rzepaczyska:-) Przedwiośnie to pora roku, kiedy ogarnia mnie jakaś tęsknica, za słońcem, ciepłem, zielenią, ale to chyba każdy tak ma, no i do tego "zew ziemi", grządki, sadzenie; na tę okoliczność zamówiłam sobie drugi tunelik foliowy z przeznaczeniem na ogórki, może choć raz doczekam obfitych zbiorów; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kosy już spiewają? U nas jeszcze ich nie słychac, ale słychać inne ptaszki radośnie ćwierkajace - jakos tak wiosennie!
      Tak, wody pełno wszędzie. Nawet w moim ogrodowym stawiku. Ale to dobrze rokuje na letni sezon. Moze nie będzie suszy, jak dwa lata temu.
      A pogoda rzeczywiscie zdradliwa teraz. Łatwo sie przeziebić. Nawet jak słonko świeci, to wcale nie znaczy, że można sobie w ogrodzie coś porobić. Jeszcze nie pora.
      Pozdrawiam Cię serdecznie, Marysiu!:-)

      Usuń
  13. Odpowiedzi
    1. Takie zachmurzone, ale tym niemniej przestrzenne i piekne:)

      Usuń
  14. Poetycko, refleksyjnie, marzycielsko. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Tłumaczenie ma oddawać nie tyle literę ale ducha utworu i Ty to właśnie czynisz Oleńko. Czasem trafiam na te samą książkę ale w innym tłumaczeniu i widzę olbrzymią różnicę. Jak powiadają : przekład jest jak Kobieta. Wierna nie jest piękna a piękna nie jest wierna. Ty pięknie przekładasz Olu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie z Tobą Krystynko, że tłumaczenie powinno oddawać ducha utworu. A to jest trudne i to bardzo. Zachwycałam sie zawsze tłumaczeniami Młynarskiego, mistrza nad mistrzami. To dzięki niemu zachwyciłam sie pieśniami Wysockiego, Okudżawy, Brela, Brassensa...

      Usuń
  16. Na Mazowszu dziś słońce. Rzadkie o tej porze roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u nas dzisiaj słonce - w czwartek. A do tego przymrozek.

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost