środa, 31 października 2018

Smutek utraty...



   Kilka dni temu obejrzałam w TV zapadający w pamięć i serce amerykański film z 2010 roku pt. "Między światami". Opowiada on historię małżeństwa, które po tragicznej śmierci swego czteroletniego synka, osiem miesięcy później nadal nie potrafi poradzić sobie z rozpaczą, smutkiem utraty, żalem, poczuciem bezsensu i pustką. Poniżej zamieszczam dwa dialogi z tego filmu, które tak wielkie zrobiły na mnie wrażenie, że odszukałam sobie w Internecie ów film, raz jeszcze go obejrzałam i spisałam dokładnie to, co najmocniej do mnie przemówiło.

"- Czy to kiedyś minie?
- Nie, przynajmniej mnie nie minęło po 11 latach. Ale jest inaczej.
- To znaczy?
- Zmienia się ciężar. W pewnym momencie łatwiej go nieść. Już nie jest głazem na naszych barkach, tylko kamieniem w kieszeni. Czasem o nim zapominasz a potem wkładasz rękę do kieszeni i on tam jest. I wtedy sobie przypominasz. Bywa okropnie, ale nie przez cały czas. Nie powiem, że mi się to podoba, ale to coś, co zastępuje mi syna. Noszę to ze sobą. To nie mija, ale...
- Ale co?
- Tak jest dobrze..."

* * *

"- Myślisz, że one istnieją?
- Światy równoległe? Tak mówi nauka. Skoro kosmos jest nieskończony, to wszystko jest możliwe.
- Gdzieś w kosmosie smażę naleśniki.
- Jestem w aquaparku.
- Albo jedno i drugie.
- Według teorii prawdopodobieństwa w kosmosie mogą istnieć tysiące nas.
- A my jesteśmy żałosną wersją siebie?
- Właśnie!
- Tym innym wersjom wszystko się udaje.
- Jeśli wierzyć naukowcom!
- Gdzieś tam jest mi dobrze..."


P.S.
   Wczoraj dostałam wiadomość o śmierci Eli, autorki bloga "Zamyślenia" elkiblog.pl  . W piątek odbędzie się Jej pogrzeb.

   Ela była (jak dziwnie, jak przykro używać czasu przeszłego w stosunku do Niej) wrażliwą i mądrą osobą o wszechstronnych zainteresowaniach. Kobietą o otwartym umyśle wytrwale poszukującą odpowiedzi na wiele trudnych pytań egzystencjalnych, potrafiącą niestereotypowo podejść do od wieków nurtujących ludzkość zagadnień. Była jednak przede wszystkim dobrym, pełnym empatii człowiekiem. Pisałam kiedyś o Eli tutaj:  My, zwyczajne dziewczyny,czyli-rożne oblicza kreatywności....

   Na pewno nieobca Jej była teoria światów równoległych. Mam nadzieję, że nadal jest w którymś w nich i że jest Jej tam dobrze...

50 komentarzy:

  1. Nie widziałam tego filmu , ale mogę powiedzieć jedno - ból nie mija tylko jest inny :((
    Ja straciłam nienarodzone dziecko, widziałam je ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie z Tobą Beatko, ból utraty bliskiej nie mija nigdy, ale z czasem zmienia sie nieco jego natężenie oraz częstotliwość pojawiania sie silniejszych ataków tego bólu, rozpaczy, tęsknoty, przygnębienia, bezsilności, żalu i gniewu.
      Nosimy stale te swoje bóle niczym kamienie w kieszeni...
      Przytulam cię mocno!*

      Usuń
  2. Wiadomość o śmierci Eli wstrząsnęła mną ogromnie. Aż trudno mi uwierzyć, że już Jej z nami nie ma. Co prawda od dłuższego czasu nie dawała znaku życia... Jestem głęboko przekonana, że w którym z takich równoległych światów jest szczęśliwa. [*]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mną bardzo wstrząsnęła, Errato.
      Poszukałam na swoim blogu komentarzy Eli odnoszących sie do zagadnienia śmierci i znalazłam taki, w którym polecała przeczytanie ksiązki Michaela Newtona pt. "Wędrówka dusz. Studium życia pomiędzy wcieleniami". Było to dwa lata temu, tuż po śmierci mojej ukochanej Mamy. Ela chciała pomóc mi przejść jakos przez ten najgorszy okres żałoby...

      Usuń
  3. Odchodzimy stąd, ale nic się nie kończy. Nasz smutek, nasz ból, nasz strach...to się kończy. Ale Życie trwa nadal. I to jest piękne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Aniu. Odchodzimy, przemijamy a Życie trwa nadal. Jest to jednocześnie piękne i straszne. Piękne, bo nic się nie kończy a straszne, bo ktos ważny, bliski odszedł a swiat pędzi dalej jak gdyby nigdy nic...

      Usuń
  4. Na dzień dzisiejszy śmierć to dla mnie przesiadka do innego pociągu, który rozwozi ludzi w różne strony. Ale z pewnością podróż trwa nadal...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chociaż do raju droga daleka
      To może na mnie w górze ktoś czeka
      Może mnie wspiera, gdy o to proszę
      Gdy z głębi serca modlitwę wznoszę
      Może prowadzi mojego ducha
      Kiedy uważnie sumienia słucham
      Gdy zwieść się nie dam myśli pułapkom
      I drętwych, martwych dogmatów papkom

      Wbrew niedowiarkom, niech se gadają
      Czasami w duchu przebywam w raju

      Tańczę z ptakami i motylami
      Ścigam się zwinnie z moimi psami
      Głęboki oddech sił mi dodaje
      I nawet ciało boleć przestaje

      Serce ze strachu już nie szaleje
      Choć w raju tyle rzeczy się dzieje
      Tam błogi pokój zawsze panuje
      Nikt nudy przy tym nigdy nie czuje
      Promienna radość wszystko przenika
      Światło, kolory, piękna muzyka
      Niczego w raju bać się nie trzeba
      Bo raj jest przecież tak blisko Nieba
      Tam nie ma śmierci, jest tylko życie
      O czym na Ziemi marzymy skrycie
      Tam można tworzyć, tworzyć bez końca
      Odcienie tęczy, promienie słońca
      I bukiet upleść z jasnych promieni
      I wysłać na dół, by pomóc Ziemi

      I jakoś w raju tak to się dzieje
      Że się tam nigdy nikt nie starzeje
      Tam ciemne nurty nie przenikają
      Bo telewizji nie oglądają
      A radość w górę z raju wysłana
      Jest jednym wielkim chwaleniem Pana

      Lecz czasem coś mnie z raju wytrąci
      I jasność ducha w mej duszy zmąci
      Wracam na Ziemię, w tę rzeczywistość
      Dalej dojrzewać i dbać o czystość
      Dalej się zmagać ze słabościami
      Które do raju sa mi kratami...

      Usuń
    2. Dobrze mieć swoją pewność, swoje oparcie i pociechę...

      Usuń
  5. Bradzo przykra wiadomość, wyrazy współczucia dla rodziny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Im jesteśmy starsi, tym więcej niestety takich wiadomości. Coraz więcej bliskich i znajomych odchodzi.
      Wyrazy współczucia dla rodziny Eli...

      Usuń
  6. Bardzo smutna wiadomość o śmierci Eli, w swoich komentarzach u mnie była niezwykle pozytywna osoba i taka Ja zapamiętam. Niezwykle mi przykro... :((((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, Orszulko. Ela była bardzo pozytywną osobą, potrafiącą znaleźć pocieszenie dla innych, umiejącą myśleć niestereotypowo, szukajacą nowych ścieżek i horyzontów...

      Usuń
  7. Śmierć to przemiana. Odchodzisz, inni Cie nie widzą, nie słyszą, nie czują ale póki pamiętają nawet raz w roku to jesteś tutaj. Bo tam gdzieś, wszędzie, odmieniona jesteś zawsze

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Tak, będzie w naszej pamięci i ...w Internecie, który jest niczym kosmos, w którym wirują nasze zapisane w słowa myśli...

      Usuń
  9. Cały dzień dzisiaj rozmyślam o przemijaniu, wspominam nie tylko ludzi, których już nie ma - ale tez czas, który bezpowrotnie minął i zastanawiam się, co z tego minionego czasu zostaje...Bloga nie znałam - ale wiadomość smutna, bo przecież wszyscy w tak zwanej blogosferze jesteśmy sobie bliscy. Ściskam serdecznie Olgo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja rozmyślam, Gabrysiu. Tak, jesteśmy sobie jakos bliscy w blogosferze, łaczy nas wspólna pasja, chec dzielenia sie z innymi swoimi myslami. Na blogu Eli mnóstwo jest ciekawych, inspirujących przemysleń.
      I ja ściskam Cię serdecznie!*

      Usuń
  10. Bo czasem trudno pogodzić się ze stratą, myślę że Oni gdzieś tam są.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pogodzenie sie ze stratą jest bardzo trudne. Czasem chyba niemozliwe. Chciałabym by Oni gdzieś tam byli i czekali na nas...

      Usuń
  11. Filmu nie znam ...
    Każdy po swojemu przeżywa stratę, chce się wierzyć, że istnieje inny wymiar, albo świat równoległy, albo coś innego ... Ela kiedyś pisała, że dotknęła Nieznanego, ale dokładnie co to było, nie chciała, a może nie mogła wyjaśnić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, każdy po swojemu przeżywa stratę, próbuje znaleźc dla siebie jakieś pocieszenia, cokolwiek, co da mu chociażby chwilową ulgę.
      Ela wierzyła w inne wymiary rzeczywistości, sięgała myslą, wyobraźnią i sercem daleko. Nie przygnębiała jej śmierć jako ostateczny koniec wszystkiego, gdyż czuła,a moze nawet miała pewność, że jest coś więcej...

      Usuń
  12. Wczoraj był dzień w którym dowiedziałam się o dwóch odejściach - o Eli a wieczorem o mojej ulubionej za młodych lat pisarce. Smutek mnie ogarnął i współczucie dla bliskich, ale też taka myśl, że ja żyję i jeszcze bardziej chcę się tym życiem cieszyć. Kochać je i wyciskać ile można, ile mi tylko zechce dać.
    Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo smutne są odejścia członków rodziny i przyjaciół, czy nawet nieznanych osobiście, ale bliskich duchem osób...
      Tak.Kochajmy jeszcze mocniej tych, którzy są, póki są. Nic innego zrobić nie możemy...
      Ściskam i ja.

      Usuń
  13. Czasem myślę czy istnieje reinkarnacja. Nie chciałabym już przychodzić więcej na ten świat, nie zmierza chyba w dobrym kierunku. Gdzieś musi być lepiej, mądrzej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy istnieje reinkarnacja? Czy istnieją inne światy, do których odchodzimy po śmierci? O wszystkim dowiemy aię, albo i nie dowiemy, gdy sami znajdziemy sie po drugiej stronie. Czy ogarnie nas nicość, czy przejdziemy w nowe COŚ?
      I ja chciałabym Agnieszko by było gdzieś lepiej i mądrzej, by ta nasza codzienna dreptanina miała jakiś sens...

      Usuń
  14. Dziękuję Ci Olu, że zadałaś sobie trud i podzieliłaś sie tymi pieknymi cytatami. Bardzo to trafne, że czasami tylko ból -kamyk, jest łącznikiem z kimś utraconym. Dobrze, jak jest juz tylko mały i mieści się w kieszeni.
    Przeczytałam to, co napisała Ela zapraszając na swój blog, piękne. Ja mam jakąs blokade, żeby coś madrego wymyślić, a ona tak prosto i sympatycznie to zrobila. Prowadzenie bloga w tym kontekscie naprawdę nabiera innego wymiaru, cos zostanie.
    Nie wiem czy mnie pociesza nieskończoność kosmosu i wzrastające szanse na to, że istnieją alternatywne rzeczywistości. Tak samo jak nie wiem, czy życie się kończy definitywnie. My ludzie, mamy bujną wypbraznię i tego się obawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ból jak kamyk, który jest łącznikiem z kimś utraconym. I ja właśnie tak odczuwam, gdy myslę o mojej ukochanej Mamie. Nie mam nic poza tym kamykiem, poza pamięcią, która nie przestaje boleć. Ale jest to inny ból niż dwa lata temu, choć tęsknota coraz większa...
      Ela bardzo dużo czytała i często na swoim blogu dzieliła sie najciekawszymi swoimi odkryciami po zakończonej lekturze. Lubiła dyskutować, wymieniać sie argumentami, drążyć temat głęboko, szukać nowych wymiarów, starać sie widzieć pozytywne strony róznych zdarzeń. A przy tym zawsze szanowałą zdanie innych ludzi.
      Tak, Mario. My ludzie mamy bujną wyobraźnię. Gdyby nie ona już dawno wciągnęła by nas jakaś czarna dziura rozpaczy nad naszym marnym losem...

      Usuń
  15. czas smutków, u mnie4 przynajmniej....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Alis. Czas smutków. Bo w życiu jest miejsce i czas na wszystko. I nic nie trwa wiecznie, co może być jednocześnie pocieszeniem i zmartwieniem...

      Usuń
  16. Ze stratą trudno się pogodzić... Dopiero ,,czas leczy rany"...

    OdpowiedzUsuń
  17. Ogromnie Ci współczuję, nie znam Eli ani jej bloga ale widzę, że bardzo się polubiłyście.
    Utrata dziecka jest czymś niewyobrażalnym dla kochających rodziców...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Agatko. Lubiłyśmy się. Cieszę się, że dane mi było poznać kogos tak wartościowego jak Ela....

      Usuń
  18. Wczorajszy dzień był dla mnie dniem wspominania Eli. Dowiedziałam się o jej śmierci z komentarzy na jednym z blogów. Blog Eli był jednym z pierwszych, na które trafiłam, a Jej poglądy bardzo mi bliskie. Od Jej bloga zaczęła się moja wędrówka po blogach i tak trafiłam do Was Oleńko. W zeszłym roku przestała pisać i zastanawiałam się dlaczego. Gdzieś w komentarzu napisała, że pisze na fb i może powróci do bloga. Czekałam. Nie wróciała.
    Czasami ludzie, których nie poznalismy w realu stają się nam bliscy poprzez sposób pisania, pglądy, jakąś duchową więź, a ich odejście na drugą stronę boli.
    Zbieramy się powoli na cmentarz żeby zapalić światło dla bliskich, których już nie ma, położyć kwiaty, prozmawiać z nimi w duszy.
    Serdeczne uściski***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Marytko, że napisałaś mi, w jaki sposób trafiłaś na naszego bloga. Zawsze jest to dla mnie ciekawe, jakimi drogami dochodzą tu ludzie i co sprawia, że decydują sie przysiaść na dłuzej na naszej ławeczce...A ciepło mi sie na sercu zrobiło, gdy dowiedziałam się, że to właśnie przez bloga Eli trafiłaś tutaj.
      I ja zasyłam Ci serdeczne usciski!***

      Usuń
    2. ...miałabym dwoje dzieci. Drugie dziecko, synka straciłam w szóstym miesiącu ciąży o mało nie przypłacając tego życiem. Zastanawiam się dzisiaj nad tym co się wtedy ze mną stało. Dlaczego "zamiotłam tą stratę pod dywan"? Moje koleżanki opłakiwały taką stratę długo, ja nie. Chociaż...zdarzało się, że przez kilka miesięcy po tym poronieniu kiedy szłam po ulicy, będąc w trakcie rozmowy z kimś, z kim szłam nagle zalewałam się łzami, bez przyczyny, bezwiednie. Budziło to zawsze zdziwienie u moich rozmówców i u mnie, bo nawet nie czułam tych łez. Aż po którymś razie zrozumiałam. Mój umysł i serce pogrzebały tą stratę, ale dusza nie. Zauważyłam, że płaczę bezwiednie w momencie kiedy mijam na ulicy kobietę z niemowlęciem w wózku, na rękach. Moja dusza ją widziała, to ona płakała, ja ledwie dostrzegałam. Dzisiaj kiedy patrzę na mężczyzn w wieku, w jakim byłby mój syn gdyby żył, przez moment zastanawiam się czy tak by właśnie wyglądał. Czy byłby takim mężczyzną. Przez moment, tylko przez moment...

      Usuń
    3. Marytko kochana, ze wzruszeniem i smutkiem przeczytałam Twoje zwierzenie. Chyba ta utrata, o której napisałaś to jest Twój najgłebiej siedzący cierń, coś co nosisz w sobie od lat, cos co ma wpływ na Ciebie, na życie...Nieodżałowana, niewypłakana do końca utrata synka. Pewnie dopiero po latach możesz o tym mówić, pisać, wspominać...Kiedys pewnie wepchnełaś to do jakiejś najtajniejszej skrytki w mózgu i tam ta rana jątrzyła sie i ropiała, choć na pozór wszystko było w porządku.
      Ach, te pozory, ten powinności, to wypada, nie wypada, to nieustanne noszenie masek. Bo trzeba byc silnym, pogodnym, dającym wsparcie innym, zyjącym w swojej bańce mydlanej i strach powiedziec cokolwiek, co mogłoby ją przebić, bo żal, bo płacz to tylko dla dzieci, bo smutek już dawno powienien minąć...A nie mija, nie mija...
      Wiesz, kochana - mysle, że prawie każdy z nas nosi w sobie coś bardzo bolesnego a niewypowiedzianego, niewypłakanego. Tak tajnego, tak raniącego, że boimy sie to wydobyć na powierzchnię, zmierzyc sie z tym bólem i przeżyć go do końca.To bóle przeszłe i obecne. Wszystko sie miesza. Wszystko jest nami...
      Na co dzień żyjemy zwyczajnymi sprawami i zazwyczaj umiemy cieszyc sie byle czym, ale przychodzi czas, że cos musi sie z nas wylać, coś musi w końcu uzewnętrznić. Myślę, że dni związane z Zaduszkami są dobrą ku temu okazją. Bo teraz wypada płakać, bo teraz wolno okazać więcej uczuć niż na co dzień. Bo w fali ogólnego smutku utraty i nasz smutek może wybrzmieć na moment pośród innych zranionych serca potem znowu utonąć w nas...
      Kochana, bardzo tkliwie i serdecznie Cię tulę***

      Usuń
    4. Jest tak jak napisałaś Oleńko. Dziękuję za to przytulenie, dziękuję z serca kochana!***

      Usuń
  19. Zaglądałam do Niej ....Już dziś dla mnie druga wiadomość o śmierci blogowiczki...Przemijanie...odchodzenie...ból...i nadzieja, że są w innym lepszym świecie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze jest ogromny smutek, gdy odchodzi ktos spośród nas, a zwłąszcza gdy jego osoba, jego pisanie były nam bliskie...Słowa żyją w Internecie nawet wtedy, gdy ich autor odszedł na zawsze...

      Usuń
  20. Nie znałam Eli, ale po tej wiadomości, na pewno jutro, w Dzień Zaduszny pomodlę się za Nią by była teraz szczęśliwa...

    OdpowiedzUsuń
  21. Z pewnością istnieją światy równoległe.
    A Elę znałam, pisałyśmy u siebie i ceniłam ją bardzo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałąbym by istniały światy równoległe, byśmy my w nich żyli. To byłoby duże pocieszenie dla naszego zbyt szybko przemijajacego tu i teraz...
      Ela była wielu z nas bliska...

      Usuń
  22. Śmierć jest zawsze największą tajemnicą naszego istnienia.
    Właśnie skończyłam czytać całego Twojego bloga i jestem nim oczarowana. A o Australii dowiedziałam się więcej niż kiedykolwiek na lekcji geografii. Dziękuję, że jesteście i cieszę się, że do Was trafiłam.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, Karolinko. Śmierć jest największą tajemnicą istnienia. Ludzie rodzą sie z wyrokiem.Nie wiedzą tylko dokładnie kiedy będzie on wykonany. Czasem sie zastanawiam, czy gdybym znała tę datę, czy coś bym w sobie, w swym życiu zmieniła...?
      Przeczytałaś całego bloga? Uff! To naprawdę sporo miałaś tego czytania! Cieszy mnie, że ktos jeszcze siega do starych postów i że czyta je z zainteresowaniem. O Australii kiedys pisałam sporo i dobrze, bo dzisiaj juz połowy z tych opisywanych rzeczy bym nie pamiętała.
      Karolinko, ściskam Cie serdecznie i dziękuję za Twój komentarz!:-)*

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost