niedziela, 15 kwietnia 2018

Nie ma nic ważniejszego…


    
  
    Za nami kolejny tydzień wiosny. Ciepłej, witającej nas co dnia nowymi kolorami, zapachami i wyzwaniami. Poza pracą w ogrodzie znajdowaliśmy czas na błogie chwile odpoczynku w cieniu. Na palenie ogniska. Na rozmowy z sąsiadami. Na zakupy. Na zabawy z psami i kotami. Na długie zapatrzenia w dal. Na westchnienia, wspomnienia i marzenia. Bo wszystko jest ważne. I każda chwila bezcenna. Bo tyle już wiosen za nami. A ile przed nami? Kto to może wiedzieć? Dlatego przysiadamy na krzesełkach pod wiatą i zachwyceni nową zielenią myślimy jednocześnie o tych, których już nie ma i o tych, którzy pewnie chcieliby posiedzieć z nami w ogrodzie a chyba nigdy już tego nie zrobią. Trudno się z tym pogodzić. Tęsknimy…




    Nola…Kochana Nola...Bardzo bliski członek rodziny. Tak lubiła do nas przyjeżdżać.  Najpierw z mężem a owdowiała z psem albo sama. Wszystko tak jej się u nas podobało. Przestrzeń, prostota i swoboda. Życie zgodne z porami roku. Nieprzejmowanie się cudzą opinią. Codzienność skromna a nawet siermiężna, ale swojska i spokojna. Warzywnik nasz zawsze podziwiała. Że wszystko u nas tak bujnie rośnie, nie to co na jej piaszczystej ziemi. Dostawała od nas jajka, bukiety świeżych ziół, sadzonki kwiatków, owoce i warzywa. Przywoziła swój uśmiech, czasem dobrą kawę i przepyszny sernik własnej roboty z polewą z ciemnej czekolady. Spacerowała po wybiegu dla naszych zielononóżek i obserwując je szeptała, że tak powinny żyć wszystkie kury. Szczęśliwie. Pieściła koty. Głaskała namolne psiska. Zajadała się prostym krupnikiem z warzywami. Śmiała się do nas siedząc naprzeciw przy kuchennym, nakrytym zwykłą ceratą stole. Ubierała pożyczone od nas gumofilce i wyruszała z nami w lasy, łąki i błotniste bezdroża.  Po powrocie z apetytem piła mój sok z kiszonych buraków, wcinała ziemniaki z masłem...
   Dążyła ku podobnemu stylowi życia, ale wciąż coś ją od tego odwodziło. Jedna praca, druga praca, trzecia praca... Nowe stresy…A w końcu po kilku trudnych latach osiągnęła wymarzony stan spokojnego szczęścia. I jej ogród zaczął rozkwitać. Na polu dojrzewały gotowe do zebrania jarzyny. Na jej widnokręgu pojawiła się też późna, lecz piękna miłość…

   Wszystko to skończyło się nagle osiem miesięcy temu. Silny udar mózgu przerwał wszystko. Nola nie mówi, nie chodzi, nie siada, nie pamięta tego, co się do niej przed chwilą mówiło, rozumie tylko proste zdania, wymaga stałej opieki…Jej stan się nie poprawia a lekarze rozkładają ręce i pocieszają, że nadzieja jest zawsze, trzeba wierzyć, że może intensywna rehabilitacja w końcu przyniesie jakieś efekty. Może przynajmniej nauczy się kiedyś chodzić o lasce?




   Siedzimy z Cezarym na ogrodowych krzesełkach i otuleni ciepłym, wiosennym powietrzem, otoczeni śpiącymi pokotem psami, śpiewem ptaków i świeżymi barwami, patrzymy w swe oczy z gorącym pragnieniem by ta zwyczajna codzienność mogła trwać jak najdłużej, bo nie ma nic ważniejszego, niż to nasze wspólne, dobre życie…



Która to już wspólna wiosna 
śpiewa: Zbigniew Zamachowski 
tekst: Wojciech Młynarski

 Która to już wspólna wiosna
która to zim delikatna biel
zostaje w nas przeżyty wspólnie czas
rozmowa łóżko stół dzielony pół na pół
dzień po dniu pół na pół

Bo życie siłę i spokój ma
gdy świtem się nie boisz dnia
gdy troski dzieli się przez dwa
i gdy myśli jak złote ćmy
szepczą co robić by
by pokochać wciąż mocniej
mocniej żeby nie było żal żyć
trzeba kochać mocniej kochać

Która to już wspólna wiosna
który to lat bursztynowy blask
ogarnie nas ten przeszło-przyszły czas
bym jego upływ czuł dzielony pół na pół
dzień po dniu pół na pół

Bo życie siłę i spokój ma
gdy świtem się nie boisz dnia
gdy troski dzieli się przez dwa
i gdy myśli jak złote ćmy
szepczą co robić by
by pokochać wciąż mocniej
mocniej żeby nie było żal żyć
trzeba kochać mocniej kochać... 


53 komentarze:

  1. Pięknie to napisałaś Olu, warto tak żyć i cieszyć się tym co się ma.
    Piosenka w zestawieniu z wykonawcą trochę mi zgrzytnęła, bo mówi o czymś co bardzo trudno utrzymać i potrafić kochać mocniej ciągle tę samą połówkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, co mamy, nasza zwyczajna codziennosć jest czymś najcenniejszym a często sie o tym nie wie, póki sie jej nie utraci.
      Lubię teksty Młynarskiego i dźwieczny głos Zamachowskiego. Nie łączę osoby wykonawcy z przekazem tekstowym, którego nie jest autorem lecz tylko odtwórcą.

      Usuń
  2. Dzień dobry, Oleńko, Cezary ☺
    Kiedy zobaczyłam na pierwszym zdjęciu dwa błękitne krzesełka, domyśliłam się o czym będzie Twój post Olu.
    Poruszający i ciepły, jak cała Ty ☺
    Nie potrafię go skomentować... Mocno, mocno tulę do serca ☺***
    Marytka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Marytko, że przychodzisz i zostawiasz dla mnie zawsze ciepłe słowo. Bardzo to doceniam. Oboje doceniamy.
      Serdeczne myśli ślę Ci o poranku!:-)♥

      Usuń
    2. Nie mogłam wczoraj skomentować Twjego postu Olu. To pierwsze zdjęcie, te krzesełka pod wiatą i cały post przypomniały mi jak jeździliśmu na sobotnio-niedzielny odpoczynek do letniego domku rodziców. Jak rozsiadaliśmy się w słońcu na takich krzesełkach z psem leżącym u naszych stóp. Dzieciaki brykały po ogrodzie, rodzice gadulili o ważnych dla nich sprawach, sąsiedzi zaglądali przez furtkę wesoło zagadując.
      Wokół las i przesycone jego zapachem powietrze, śpiew ptaków. Z oddali dobiegały odgłosy wioski; pianie kogutów, szczekanie psów, szczęk jakichś narzędzi, muczenie krów i wesołe pokrzykiwania ludzi. Było tak dobrze...
      Potem zaczęły się odejścia na drugą stronę życia i do innego życia tutaj. Pozostały tylko wspomnienia, które tak bolą, że nie lubię do nich wracać. W szufladzie schowane głęboko zdjęcia, których boję się oglądać.
      Wczoraj do mnie wróciły taką falą...
      Marytka

      Usuń
    3. Nasze najpiękniejsze wspomnienia bolą,gdy jakieś przypomnienie ożywia tęsknotę, która tylko na moment ucichła, schowała sie, ale nadal jest tak samo intensywna...
      Piękne są Twoje wspomnienia, Marytko. To taki kawałek dobrego, spokojnego, zwyczajnego zycia, które zdawałoby sie, będzie trwało wiecznie.To boli, że coś tak nam znanego, tak dobrego zniknęło jak sen...
      Też nie mogę oglądac zdjęć Mamy, a gdy czasem próbuję to zrobić, by sprawdzic, czy już mogę, to znowu pojawia sie ten sam ból, niedowierzanie i łzy.
      Marytko kochana, przytulam Cię mocno, czując tak podobnie!***

      Usuń
    4. <3***
      Marytka

      Usuń
  3. Znalezliscie swoje miejsce na ziemi, moze nielatwe, ale za to piekne. Dzisiaj tez u Graszki post w podobnym klimacie z okazji drugiej rocznicy zakupu domu na wsi. Ja z jednej strony bardzo tesknie za takim zycie, z drugiej zas wiem, ze nie podolalabym robotom ogrodkowym z racji silnych bolow plecow, ktore z miesiaca na miesiac sa coraz gorsze. Nie pracuje przeciez fizycznie, a juz sobie z tym nie radze. Dobrze, ze ta Getynga to nie jakas metropolia, idzie wytrzymac, choc czasami zdaje sie byc zbyt wielkomiejska na moje potrzeby i wymagania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszkanie na wsi ma swoje plusy i minusy, to samo jest w mieście. Wszędzie mozna kochać to swoje miejsce na ziemi. W wiejskim domku i miejskim bloku. Jesli człowiek czuje sie u siebie i ma przy boku kogoś bliskiego, to nic innego sie nie liczy.
      Rozumiem dobrze, to o czym piszesz a propos bólów pleców. Też je miewamy z Cezarym, Z wiekiem coraz częściej. Dlatego staramy sie nei harować tak, jak w poprzednich latach. Trzeba sobie pewne rzeczy odpuszczać.

      Usuń
  4. No pacz, zajrzałam na twojego bloga z powodu wojny u Pantery :-) Nic się nie dzieje przypadkiem. Piękny post o tym, co naprawdę się tu liczy. Po co tu jesteśmy. Dziękuję. Ja wiedziałam, że jest więcej nas :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry, Aniu! Pamiętam tamtejszy Twój wpis u Pantery, bo podpisałam sie pod nim obiema rękami!:-)
      Cieszę się, że mogę Cię tu gościć, tym bardziej, iz mamy tak podobne podejście do życia i spraw w nim najważniejszych.
      Pozdrawiam Cię ciepło i dobrego dnia życzę!:-)*

      Usuń
  5. Nola jet mi bliska, mimo, że jej nigdy nie spotkałam, nawet przez moment widziałam siebie na jej miejscu...Boję się właśnie takiego zdarzenia, oby na nikogo z nas nie przyszły takie straszne doznania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, każdemu z nas moze grozić to samo, co stało sie Noli. Dlatego trzeba doceniac i celebrować każdą chwilę, gdy to zdrowie jeszcze jest i można spokojnie żyć. A poza tym naprawdę trzeba o siebie dbać, monitorować na bieżąco stan zdrowia, żeby wychwycić w miarę szybko jakiś niepokojące sygnały, zapobiec najgorszemu. Ale i tak wszystkiego sie nie upilnuje. Czasem zdaje mi sie, jakby Los cos sobie postanowił i jak nie tędy, to owędy doprowadzi do zrealizowania swego zamiaru.
      Basieńko, na pewno miło by sie nam razem siedziało z Tobą na krzesełkach pod wiatą!:-))

      Usuń
  6. Olgo kochana, popłakałam się, wiesz? Bo i u nas ten lęk, ale zarazem radość, że kolejna wiosna do nas przyszła, a my wciąż tak prosto razem... Chociaż nasza kochana Meggusia odeszłą i smutek serce ściska.
    Pozdrawiam Cię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo jest podobieństw miedzy nami, Agnieszko - we wrażliwosci, w stylu życia, w priorytetach, w patrzeniu na wiele spraw dotyczacych zdrowia i codziennosci. Obie wiedziemy spokojne, skromne zycie w podkarpackich wioskach. Spotykają nas tu radosci i smutki, ale chyba wiecej radości...Niech to trwa jak najdłużej!
      Pozdrawiam Cie ciepło!:-)*

      Usuń
  7. Wzruszająca historia. Mimo wszystko mam nadzieję, że zdrowie Noli w końcu ulegnie znaczącej poprawie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mamy tę nadzieję Karolinko, jednak z czasem jest jej coraz mniej, bo tyle już czasu minęło od udaru a nie widać żadnej poprawy...

      Usuń
  8. Pięknie napisane i takie prawdziwe! Smutki i radości wymieszane, jak to w życiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie, w życiu mieszaja się wciaz radosci i smutki. I nawet wiosną nie raz człowiekowi robi sie cięzko na duszy. Tym bardziej, gdy widzi, jak wszystko sie pięknie zieleni, a w tym samym czasie ktos cierpi, nie jest w stanie tego zobaczyć...

      Usuń
  9. Tak, trzeba się cieszyć tym, co się ma...
    Amberek jeszcze tu jest... We wtorek zapadnie wyrok... Strasznie sie boje twego wyniku.
    A historia Noli bardzo smutna, ale czasem los tak na kłody rzuca.,..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba cieszyc sie tym co sie ma, póki sie to ma, bo w każdej chwili może zniknąc jak puszek z latawca...
      Chorują zwierzęta, chorują ludzie, nie da sie przed tym uciec, niestety.Trzeba mieć nadzieję...
      Przytulam Cię, Kocurku!

      Usuń
    2. Myślę o tym zeby nie cierpiał. Bo wiem ze mozna walczyć ale wiem ze jest jakaś granica ze nie mozna sie zapedzic

      Usuń
    3. Cięzko podjąc tę decyzję, nawet gdy sie wie, że nie ma już nadziei.... Z jednej strony jego cierpienie fizyczne, z drugiej Twój ból na myśl o tym, że odejdzie. Kilka moich zwierząt odeszło już za tęczowy most, wiec domyslam sie co teraz czujesz, Kocurku. Serce boli teraz, boli potem, tylko zwierzę już przynajmniej nie cierpi...

      Usuń
    4. To wspaniale, trzymam kciuki by było coraz lepiej!:-)*

      Usuń
  10. Wiem co to znaczy gdy zycie robi"pstryk" i wszystko zmienia...Kochajmy się i życie póki siebie i życie mamy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze to nazwałaś, Pati! Czasem życie robi pstryk a my, jesli nadal dane jest nam istnieć, musimy sie potem nauczyc zyc na nowo i doceniac to, co sie ma. Lepiej chyba jednak doceniać, zanim sie ten pstryk stanie, bo człowiek nie zna dnia ani godziny...

      Usuń
  11. Zgadza się, przychodzą takie momenty, kiedy człowiek zastanawia się nad ilością czasu, który mu pozostał i nic się na to nie poradzi.
    Potem myśli te odpływają aż do następnego razu. Takie życie.
    Przykro mi z powodu Twojej Noli ... nadzieję trzeba mieć, nie z takich stanów ludzie są w stanie wyjść ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rózne refleksje człowieka ogarniają, tęsknoty, wspomnienia i westchnienia. I żadna pora roku nei jest od nich wolna, bo przecież choroby i śmierć ani na chwile nie ustają w swym ponurym marszu - mimo rozrastajacej się wspaniale zieleni i kwiatów wiosennych.
      Od tylu miesiecy martwimy sie z Cezarym o Nolę,często o niej rozmawiamy, wspominamy. Była ważną częscią naszego życia i nie możemy sie pogodzic z tym, że mogłaby już tą częścią nie być. Tak, ludzie wychodzą nieraz z okropnych stanów. Miejmy nadzieję, że i jej będzie to dane...

      Usuń
  12. Kochani, życzę Wam wiele takich wspólnych, pięknych wiosen. To co najważniejsze, czyli siebie, dom, ukochane zwierzęta już macie. Tylko zatrzymać to, co jest i zdrowia życzyć.
    Jakieś kilka tysięcy kilometrów dalej i my siedzieliśmy wczoraj na naszych krzesełkach. Dzień był prawie letni, cieszyliśmy się popijając wino, że tak nam dobrze w tym miejscu i że jesteśmy razem.
    Przykro mi, że Twoja przyjaciółka jest w tak złym stanie:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy, Eulampio za piękne zyczenia, za ciepłe słowa!:-) Tak, najważniejsze by jak najdłużej mogło zostać to, co jest. Nie pragne niczego wiecej. Móc jeszcze przez wiele kolejnych wiosen przysiaść sobie na krzesełkach w ogrodzie i ucieszyć oczy świeżą zielenią!
      My siadujemy w ogrodzie, Wy siadujecie w ogrodzie. Tak dalecy od siebie a tak cudownie bliscy! Niech te nasze banieczki szczęsliwosci trwają jak najdłużej i przenikają sie serdecznymi, wzajemnymi myslami!:-))
      A co do Noli, trzeba mieć nadzieję, ze i jej dane będzie kiedys jeszcze ucieszyc sie wiosną.W każdej chwili przecież moze u niej nastapić jakis przełom, jakaś znacząca poprawa. Czekamy na cos takiego!:-)

      Usuń
  13. I ja siedziałam u Was przy kuchennym stole, pożyczałam gumiaki, zajadałam gorącą zupę i podziwiałam Wasz spokój i dobroć. Współczuję Noli ale też i temu kto się nią opiekuje, bo pomagam od roku siostrze która opiekuje się mężem chorym na Alzheimera a to zajęcie na 20 godzin na dobę.
    Człowiek nie przewidzi, nie ominie, nie zaplanuje, nie zna przyszłości - więc cieszmy się chwilą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkich naszych gości traktujemy podobnie!:-) U nas zawsze jest tak samo. Pielęgnujemy tę naszą niezmienność, bezpieczną codziennosć, jest częscią nas. Krystynko!Kiedy znowu zawitasz do Jaworowa, gumiaczki będą na Ciebie czekały i jakaś zupka pożywna takoż!:-))
      Alzheimer to straszna choroba, bo bez nadziei na wyzdrowienie. Bliscy muszą pogodzic sie z coraz gorszym stanem chorego, z pogarszajacą sie demencją, z nieuniknionością...
      Tak!Chory na Alzheimera i osoba po udarze wymagaja podobnej opieki. Nola po kilkumiesięcznym pobycie w szpitalu została umieszczona w dobrym zakładzie opiekuńczo-rehabilitacyjnym, ale i tam nie dokonują cudów, choc wciaz na te cuda liczymy...
      Cieszmy się chwilą, póki trwa!

      Usuń
  14. o, Kochani... w takich momentach wiemy, że dziś, dziśiaj trzeba dostrzegać i cenić....

    spędziliśmy dziś dzień z najbliższymi.... sporo lat mają. Staramy się poświęcac im czas, póki jeszcze są sprawni.... Ich usmiech i dziękuję cenniejsze od diamentów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Alis! To bardzo ważne by móc byc z tymi, którzy bliscy są naszym sercom a których czas powoli sie konczy.W ogóle ważne jest by cenic życie w każdym jego wymiarze i przejawie. Doceniać w nim obecnosć bliskich nam osób. Każda chwila z nimi bezcenna!Nigdy wszak nie wiadomo, ile jeszcze tych chwil zostało...

      Usuń
  15. każda chwila ważna.
    Jak jeszcze człowiek ma szczęście i bliskiego obok to najważniejsze.
    A dla Noli powrotu do zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Miśko! Każda chwila ważna, żadna sie nie powtórzy. Trzeba zauważać je, cieszyć sie czymkolwiek, bo nigdy nie wiadomo, co moze zdarzyc sie jutro...
      Dziekuję za życzenia dla Noli i za ciepły komentarz!:-)

      Usuń
  16. ,,Gdy troski dzieli się przez dwa" jest o wiele spokojniej... Wspólnie wypita kawa, wspólna radość, wspólne zmartwienia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Wietrzyku! Dobrze jest móc z kims dzielić i troski i radosci...

      Usuń
  17. Pięknie napisałaś. Jak nieprzewidywalne jest nasze życie. Powinniśmy wszyscy nauczyć się cieszyć chwilą, ona jest taka ulotna. A kiedy możemy być we dwoje to wielka radość, pielęgnujmy te chwile. Pozdrawiam wiosennie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nasze życie jest nieprzewidywalne. Przydarzają sie nam z nagła rózne rzeczy, czasem bardzo przykre. A świat obok toczy sie jak gdyby nigdy nic, nawet nie chce zauważyć, że ktos cierpi, że kogos ubyło. Ale ten świat, to my - ludzie i prędzej czy później każdy z nas doświadcza chłodnego dotknięcia losu...A wiosna taka piękna!
      Ściskam Cię serdecznie, Olu!

      Usuń
  18. Życie jest takie kruche ?! Nie zdajemy sobie z tego sprawy, bo wciąż pędzimy, pędzimy do przodu. Kto by tam myślał o chorobach, gdy jest zdrowy i szczęśliwy ? Tak naprawdę to żyjemy chwilą, która trwa. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano kruche, aż nie do pojęcia, jak bardzo! Ale odsuwamy od siebie tę myśl, zagłuszamy działaniami, gonitwą za nowymi celami, czymkolwiek byleby nie stanac w obliczu własnego lęku. Dopiero odejscie kogos bliskiego albo ciezka choroba uswiadamiaja nam kruchosć egzystencji..
      Ach, i tak przyjdzie, co ma przyjsć. Dlatego trwaj chwilo, jesteś piękna...
      Pozdrawiam Cię ciepło, Ulu!*:-)

      Usuń
  19. Olgo tak się wzruszyłam , że aż poleciały mi łzy. Czytam to w miejscu, w którym parę lat temu byliśmy z moim tatą. Zajmował pokój naprzeciwko i dzisiaj właśnie, po powrocie z wędrówki , stanęłam sobie na korytarzu i wspominałam to, jak pukałam do niego, że śniadanie gotowe, że na spacer idziemy , czy jedziemy na wycieczkę. Milalam wrażenie , że zaraz otworzy drzwi, gotowy do drogi. Nie otworzy... może kiedyś otworzy przedemną inne drzwi, taką mam nadzieję. A teraz Olgo, chłonę całą sobą miejsce które kocham i tak się cieszę, że obok słyszę spokojne pochrapywanie i jutro czeka nas kolejny dzień pełen wrażeń, że z tej radości tez mi się aż chce płakać 🌷Tylko to się liczy kochani moi, tylko to... ściskam Was serdecznie😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ileż w człowieku jest pięknych wspomnień, słodko-bolesnych, bo wiążą sie z tymi, których kochanliśmy, a których juz nie ma albo którzy nie mogą byc z nami...Twój tata, moja mama, Nola...dojmujący brak...
      I jestes w pięknym miejscu, które tak serdecznie Ci sie kojarzy. Ciesz sie zyciem, tym, że nadal masz obok siebie kogoś bliskiego, wszystko to tak drogie,tak unikalne, tak kruche. Niech trwa!
      Ściskamy Cię Gabrysiu mocno i serdecznie!*♥

      Usuń
  20. Hi !OLU MILA PROSZE NIE SMUCIC SIE -pozdrawiam serdecznie lapki sciskam p.Gosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie smucę się, Gosiu a tylko piszę o tym, co dla mnie ważne, co jakoś naznacza moją codzienność.
      Cieszę się, że wpadasz do nas z ciepłym słowem, Gosiu!
      Ściskam mocno Twoje łapki!:-)

      Usuń
  21. Olenko, przytulam delikatnie, majac nadzieje, ze jest jeszcze jakas szansa na poprawe stanu Noli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja łapię sie tej delikatnej nadziei, tej małej szansy, bo przecież póki człowiek zyje wszystko jest mozliwe!
      Dziękuje za przytulenia i też przytulam Cie serdecznie, Moniko!*

      Usuń
  22. Dla mnie czas wspominania to właśnie kwiecień.
    I chociaż minęło już 9 lat to nadal ONA jest ze mną zawsze i wszędzie. Szczególnie wtedy gdy siedzę w Jej fotelu i patrzę na to, na co Ona patrzyła.
    Dziękuję za wzruszający tekst.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy miesiąc, każdy dzień może być naznaczony w ten szczególny sposób, bo tego typu nostalgiczne zamyslenie spływać może na człowieka ni stąd, ni zowąd...Ale poza tym są te wyjątkowe dla nas dni w kalendarzu, upamiętniajace to, co najmocniej dotknęło naszych serc. Dla Ciebie to 9 lat, dla mnie niespełna dwa a ból podobny...A międzyczasie odchodzą inni, bliscy i dalecy, ale będący częscią naszego życia, nas. Cięzko pogodzic sie z tą utratą...A życie płynie dalej...
      Pozdrawiam Cię ciepło, Stokrotko.

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lektura lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost