niedziela, 27 sierpnia 2017

Jastrzębie…






…A może lepiej zostawić słowa, gdy czają się w nich jastrzębie?

Bo nie przewidzi serce, ni głowa jakie są w słowach głębie

Jakie są tony tnące, bolesne i kędy zechcą wypłynąć

I czego dotknąć, co podziobać, swym szponem nie ominąć

A może lepiej od słów toni uciec w bezpieczne milczenie?

Gdzieś, gdzie muzyka trwa łagodna i tulą najczulsze cienie

Gdzie można patrzeć, trwać i istnieć bez żadnych zbędnych znaczeń

Gdzie cisza mieszka, oddalenie, nie ma nawet marzeń…?



   Wczoraj po południu siedząc spokojnie pod wiatą i obskubując na konfitury baldachy czarnego bzu myślałam o słowach, które zostały napisane w ostatnich postach i komentarzach na blogu. Po raz kolejny zrozumiałam jak wielka jest odpowiedzialność za słowa, jak nigdy niczego nie można być pewnym. A najbardziej samego siebie, bo tam gdzie mieszka pewność siebie, tam ożywa nieuważność, tam pojawiają się znikąd wyrazy, które ranią i zostają w nas i w innych jako nowy cierń…
   Raptem moje zamyślenie przerwały straszne dźwięki dobiegające z kurzej części ogrodu. Kury gdakały i łopotały skrzydłami w okropnej panice. Pobiegłam tam, krzycząc ile sił w płucach i zobaczyłam wysoko na niebie sylwetkę jastrzębia. To on narobił tyle rejwachu. Nie, nie zdążył zabrać żadnej kury, ale śmiertelnie wystraszył te biedaczki. Niewielkie tworzą stadko. To już staruszki. Jedyne, które się ostały w Jaworowie po atakach jastrzębi, lisów, kun, po pomorze i po siedmiu latach egzystencji...Nie wyszły już wczoraj z kurnika a i dzisiaj są ostrożne i zalęknione…Spaceruję po ogrodzie, nawołuję, oglądam krzewy bzu i kaliny, nucę coś wesoło, żeby te zwyczajne, normalne dźwięki i czynności ośmieliły kury i sprawiły, by znowu zachowywały się normalnie. Ale nie…Wciąż pamiętają wczorajsze zdarzenie a ich serca nadal pełne są nieufności…Rozumiem je, tym bardziej, że jastrzębie od rana kołują w pobliżu i wydają swe ostre, niepokojące dźwięki…

… Jastrzębie krążą nad ogrodem

Gdzie kury się grzebią beztrosko

Dostrzegą wszystko i znajdą moment

By przeciąć strzałą nieboskłon

By przerwać spokój, zasiać grozę

Odmienić sielski krajobraz

A potem wzlecieć znów w przestworze

I innym celom się oddać

Cisza w ogrodzie, płyną godziny

Kury struchlałe w kurniku

Jastrząb ich serca pozbawił siły

Kurze nadzieje w zaniku…



Jastrzębie w końcu odleciały,  ogród ożywa wreszcie

Lecz czegoś nie ma, coś w nim zgasło, jastrzębie porwały szczęście…








23 komentarze:

  1. To jest tak samo jak z peknieta drogocenna filizanka, mozna ja skleic, mozna z niej nadal pic, wciaz nadaje sie do uzytku, ale juz nie wyglada jak nowa, slad pozostal...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Slad zawsze pozostaje, czas niby zabliznia rany, ale to miejsce jest juz zawsze wrazliwe i nigdy nie wiadomo kiedy nawet na skutek minimalniej nieostroznosci znow nie peknie.

      Usuń
    2. Tak, Aniu...Dusza ludzka jest bardzo podobna do takiej filiżanki...

      Marylko, no właśnie - gdyby człowiek wiedział, że upadnie i że to tak zaboli, to by sobie usiadł...I chodź wie, że upadanie jest czymś zwyczajnym, że juz tyle razy sie zdarzało, to i tak za każdym razem boli jakby to był pierwszy raz...

      Usuń
  2. Olenko, pieknie znow ubralas w slowa Twoje przemyslenia (jak zawsze). Ja tez o tym duzo myslalam wczoraj i serio to sie nawet zastanawiam czy w ogole otworze jeszcze ten blog...
    Nie wiem, dzis Wspanialy zapowiedzial, ze wywiezie mnie do lasu, ponoc nie wolno mi zabrac zadnego sprzetu. On mysli, ze brak sprzetu zapewni, ze sie zrelaksuje... ale chyba zapomnial, ze jednak zabiore glowe, a ta jest najpowazniejszym sprzetem w tym momencie.
    Bardzo to wszystko boli....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marylko, zdaje się, że obie jesteśmy w podobnym stanie ducha. Ja już byłam dzisiaj na długim spacerze po lesie. To trochę pomogło, ale tylko trochę...Mysle, ze potrzeba czasu, zajęcia czym innym uwagi na dłużej, sama juz nie wiem...
      Marylko, przytulam Cię z westchnieniem

      Usuń
  3. Jastrzebie te slowne i te w postaci ptaka zostawiaja slad...na dlugo, ale trudno sie od nich ustrzec, takie zycie , musimy sie z nimi nauczyc walczyc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak,a jesli nie da sie walczyć, to przynajmniej nie zapominać o tym, że są i pojawic sie mogą znowu. Nie nad wszystkim da się zapanować, nie przed wszystkim uciec. Takie jest życie...

      Usuń
  4. Jastrzębie ludzkie i ptaki są i żyją wśród nas, tylko te słowne ranią dla samego ranienia i brzydkiej uciechy, ptaki, no cóż... by żyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyją wśród nas i w nas, i te w nas samych są najgorsze, bo choć jesteśmy za nie odpowiedzialni, to i tak czasem uda im sie wymknąc z klatek zbudowanych z rozsądku, wrażliwosci i troskio o bliźnich...

      Usuń
  5. Ostatnie zdjęcie jest rewelacyjne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeważnie moje kury szybko wybiegaja z kurnika, pchając sie do słońca, do zieleni i do świeżego jedzenia. Ostatnio długo stoja na progu i zastanawiaja się czy powinny w ogóle wychodzić...

      Usuń
  6. Najgorsze jastrzębie jakie mnie ostatnio spotkały to zmartwienie o chorobstwo jakie przyszło. Chyba to koci katar, ale w.każdym razie dostają zastrzyki, i leki na odporność z mokra karma, ale człowiek i tak sie martwi. Bo to takie bezbronne zasmarkane sfworzonka i nie potrafią powiedzieć gdzie boli i co jest nie tak. Czasem mam wrażenie ze.krąży taki jastrzab i nie wiadomo jak zaatakuje, a to samemu sie ma spadek nastroju a to koty cos dopadnie. Jak sie czeka na wizyte u lekarza to tez jak pod chmura z myślą co to dalej bedzie. Czy ten jastrzab sie pozywi czy nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jastrzębie zmartwień i przykrych zdarzeń też tylko szukaja miejsca by zaatakować. Robimy, co mozemy by tego uniknąc, ale nie mamy, niestety, zadnego na tyle mocnego klosza, by czasem ich szpony nie drasnęły nas boleśnie.Jesteśmy bezbronni...

      Usuń
  7. Widziałam wokół gołębie,przepiękne....okazały się jastrzębiami): Blizny,zbyt wiele ich,przypominaja o ranach):Włożyłam "piękną sukienkę" naiwnie myśląc,że zasłonię.Blizna otwarta,moja sukienka w plamach): Niech Twój ogród żywym będzie Olgo:)pełen rajskich ptaków,kwieciem usłanym.Przytulam całe"to samo niebo"Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Basiu - gołębie czasem okazują sie byc jastrzębiami. To dotyczy ptaków zewnatrz i ptaków żyjących w głebi naszej duszy. My też, choć sie tego nie spodziewamy, potrafimy byc czasem okrutnymi jastrzębiami i nie bacząc na nic drzeć szponami materie białych sukienek...Jesteśmy tacy jak inni, w niczym nie lepsi. Jesteśmy częścią świata, w którym mieszka dobro i zło. Troskliwa łagodnosć i bezmyslne okrucieństwo.Mam tylko nadzieję, że łagodności jest wiecej i dzieki temu ogród będzie mógł być schronieniem dla rajskich ptaków i słodkich kwiatów.
      "To samo niebo" łączy sie serdecznie z Twoim, Basiu

      Usuń
  8. Tak jak woliera dla kur, tak emigracja wewnętrzna dla ludzi jest pewną ochroną przed drapieżnikami. Ale i tak trzeba stale być czujnym, co nie znaczy zastraszonym. Czasem można wyjść na zewnątrz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nie można byc stale zastraszonym, uciekać, wycofywać sie i popadać w "niebyt". Trzeba żyć i brać to życie jakim jest, z jego blaskami i cieniami, z kurami i jastrzębiami. I choc człowiekowi czasem gorzko i straszno, to i ta gorycz i ten lęk są przecież potrzebnymi częściami zycia, czegos nas uczą o nas samych i świecie, którego jestesmy częścią...

      Usuń
  9. Slowa maja niesamowita moc, slowa dobre czy slowa zle moga zmienic czyjes zycie, ale bez slow nie sposob zyc, wiec bywa ze dostajemy i te zle, i czy chcemy, czy nie chcemy uczymy sie zyc z nimi.
    Nawet nie wiedzialam ze jastrzebie moga byc takie niebezpieczne dla kur, biedne kurki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dostajemy złe słowa a i sami też je dajemy, nawet niechcący. Tak to działa. I inaczej chyba nie będzie, bo na ziemi przecież zyjemy a nie w niebie. Nie da się stale stapać po płatkach róż, czasem trafiaja sie i ciernie a mimo to idziemy naprzód, idziemy bo innej drogi nie ma...
      Tak, biedne są te moje kurki. Dzisiaj wtorek a one nadal zastraszone. Im są starsze, tym trudniej znoszą wszelkie stresy i urazy. Jak ludzie...

      Usuń
  10. Hi !Glowa do gory piers do przodu OLGA -no prosze i usmiech i piosenka na ustach -dzis dostalam Od J.taki LINK
    USMIECH NIE SCHODZI MI Z BUZAKA- https://www.youtube.com/watch?v=Q2i29MyDPw8 posluchaj sciskam lapke p.Gosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Gosiu za ciepłe słowa i pogodną piosenkę.Piękne wyznanie uczuc dostałaś od swojego J. "Kocham Cię bardziej, niż wczoraj" - cudnie cos takiego usłyszeć od bliskiej osoby i dobrze jest wciąz kochać zycie, każdego dnia bardziej i wciaz na nowo umieć mu zaufać...
      I ja ściskam serdecznie Twoją łapkę

      Usuń
  11. Każdy ma swojego "jastrzębia", którego się zwyczajnie boi. Trafiłaś w sedno. Dobrze, że Klarka poleciła Twój blog.
    Zasyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, każdy ma swojego "jastrzębia". Na szczęście on nie zawsze poluje nad naszym ogrodem. Czasem siedzi gdzieś z dala na dębie, nie chce mu się polować, a może nie ma na to sił, bo wiatr za mocny...? Kury mogą wtedy trochę spokojnie pożyć...
      I ja pozdrawiam Cię Ultra, dziękując za komentarz i witając serdecznie na tym blogu!:-)

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lektura lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost