środa, 1 marca 2017

Przyzwyczajenie drugim ja…

Cezary pisze... 

Dzisiaj napiszę o używaniu skrótów w odniesieniu do sytemu operacyjnego oraz programów. W skrócie.
Mała dygresja. Jesteśmy przyzwyczajani do skrótów przez media. Te obiegowe nie nastręczają trudności za względu na ich powtarzalność. Czytając przykładowy artykuł napotykamy się nie często, nawet bardzo często i autor ani myśli wyjaśnić, co kryje się za ciągiem niepowiązanych z sobą liter. Czyli jesteśmy zobowiązani do posiadania wiedzy absolutnie proporcjonalnej do piszącego.
O dziwo skróty komputerowe stosujemy także współpracując z naszym mózgiem. Przecież tworzymy w nim i obróbka świeżo powstających myśli czy pojęć staje się koniecznością. Łapię sią na używaniu del, backspace, cut, paste…. i coraz bardziej skomplikowanych konfiguracji. Zupełnie nieważne przesuwamy(drag) na sam dół, a te powyżej automatycznie stają bardziej ważne, samowolnie.

Większość przykładów podanych jest w oparciu o Win10 i Office 2016, które są obecnie w posiadaniu Cezarego, co nie znaczy, że nie będą miały zastosowania w innych wersjach. Skróty mają zastąpić myszkę i zaletą jest minimalizacja napięć i bólu w prawym przedramieniu dla praworęcznych.
Np. Mam właśnie otwartych sześć aplikacji(Internet i pięć plików w Word) i by napisać ten post korzystam z nich wszystkich. Do nawigacji pomiędzy nimi używam Alt+Tab, tzn. kciuk trzymam na Alt, a wskazującym naciskam na Tab. Kiedy pożądany program zostanie wybrany zwalniam palec wskazujący(może być inny) i mam dostęp do wybranego programu, staje się aktywny. W przypadku Win10 mamy na pasku ikonkę, która spełnia identyczną funkcję. Konieczne jest jednak użycie myszki.
Opiszę podstawowe skróty, te najbardziej użyteczne w przypadku nieprofesjonalnego użytkownika(Cezary) ze względu na astronomiczną ich ilość, a poznanie wszystkich mija się z celem. Używamy tego, czego potrzebujemy i czego potrafimy użyć.

F5 – przewinięcie strony, przeładowanie jej do stanu aktualnego, np. strony internetowej.
Ctrl+A – wybranie całego tekstu.
Ctrl+Z – cofnięcie do stanu poprzedniego, np. kiedy wymażemy coś przez pomyłkę.
Ctrl+S – zapisanie dokonanych zmian(brak możliwości zmiany typu np. dokumentu).
Ctrl+C – skopiowanie do pamięci podręcznej, kopiowanie.
Ctrl+V – pobranie z pamięci podręcznej, wklejanie.
Ctrl+X – wycinanie tekstu.
Ctrl+F – wyszukiwanie słowa w tekście.
Ctrl+O – otwieranie nowego dokumentu.
Ctrl+W – zamykanie dokumentu.
Ctrl+P – drukowanie dokumentu.
Ctrl+strzałka – przesuwanie w tekście kursora o całe wyrazy w prawo lub lewo.
Ctrl+Shift+strzałka – zaznaczenie całego wyrazu w prawo lub lewo od kursora.
Tab – przeskoczenie do następnej opcji.
Shift+Tab – przeskoczenie do poprzedniej opcji.
Home – przenosi kursor na początek linii.
End – przenosi kursor na koniec, za ostatni znak w czasie edycji
Ctrl+Alt+Del – kończy sesję i zostaje włączony manager zadań, np. używamy, by zalogować jako inny użytkownik, kiedy komputer zawiesza się i chcemy zalogować się ponownie po uprzednim zamknięciu programów z wyczyszczoną pamięcią.
Skrótów komputerowych są setki. Przytoczone tutaj to szkoła podstawowa. Dajmy odpocząć myszce.

Nie wszyscy piszący bloga używają znaków diakrytycznych, a jest ich przecież– strzelam z dziewięć w języku polskim. Da się czytać! Niekiedy wymaga od czytającego ponownego wczytania się, by wyłapać sens wypowiedzi, takie małe utrudnienie. Przy obecnych systemach operacyjnych i programach nie widzę trudności z wprowadzeniem udogodnień, by oddać polskim słowom pełny blask. Nowe Win10 można bez problemu skonfigurować w języku polskim, bo przecież nie wszyscy są zobowiązani do czytania i pisania w języku obcym. Np. w Word2016 można pisać i używać polskich liter, lecz brakuje polskiego słownika, synonimów, itd.
Warto sprawdzić CD(lub jego ściągniętą z MS kopię) czy nie znajduje się na nim folder proofing.pl-pl. Jeśli tak to otwieramy go i klikamy na proofing(windows installer). W programie Word pod Review/Language/Set Proofing Language dodajemy język polski. Musi mieć znak ABC przed Polish. Po dodaniu będzie umiejscowiony ponad podwójną linią. Na pasku mamy ikonkę Language preferences. Wybieramy dany język.
Piszemy i czytamy po polsku.
Jeszcze raz podkreślę. Jeśli nie potrzebujemy słownika wystarczy dodać język polski do Windows.

W dzisiejszych czasach nie musimy iść do sklepu, by kupić software. Np. przez Internet można kupić klucz, a resztę ściągnąć ze strony Microsoftu. Legalne, nawet jeśli kupujemy „używany” klucz to jest to zgodne z unijnym prawem obowiązującym też w Polsce. W razie „czegoś” wystarcza pokwitowanie za zakup. W końcu UE przydała się na coś, przez co nie jest… koniec z polityką Cezary.
A w ogóle to ciekawy temat; polityka w komputerowych skrótach.

Dostaliśmy informację od kilku osób, że nie mogą zostawiać komentarzy na tym blogu. Napisałem do Google, ale do dzisiaj nie otrzymałem odpowiedzi. Myślę, że powodem mogą być „ciasteczka”, które
zapamiętują nasze odwiedziny i preferencje dotyczące tej strony oraz są zapisywane na komputerze. Sposób ich usuwania jest zależny od rodzaju przeglądarki. Warto spróbować!
Nie chcemy, by nasze własne wyświetlenia dodawały się do statystyk. Można kliknąć na „zarządzaj śledzeniem własnych wyświetleń strony” i zaznaczyć, że nie chcemy, po czym zamknąć okienko. Google zapisuje na naszym komputerze „ciasteczko” informujące o tym zdarzeniu. Życie tego ciasteczka kończy się w momencie zamknięcia przeglądarki. Dlaczego – im więcej wyświetleń(miliony użytkowników), to Google jest bardziej popularny i może żądać większych sum za reklamy. Ot co?









68 komentarzy:

  1. Nic nie kapuje, ani slowa. Ale nie szkodzi, bo do przezycia nie jest mi to w najmniejszym stopniu potrzebne. Zawsze mnie zastanawialy te "eFy" na gorze, ale nawet Twoj wpis nie rozjasnil mi w glowie. Coz, blondynka - i to wyjasnia wszystko. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anno Mario, ani słowa? No chyba, że piszesz wszystko bezpośrednio na blogu i nie używasz programów typu Word czy podobnych. Wtedy rzeczywiście znajomość obsługi oprogramowania nie jest konieczna. Ja i pewnie dziesiątki innych nie wyobrażają sobie życia bez programów ułatwiających pisanie, składowanie czy późniejszą edycję na zbliżone potrzeby. Ale można i tak.

      Usuń
    2. Oczywiscie, ze pisze bezposrednio na blogu. Po co mam sobie komplikowac zycie?
      Czasem korzystam z Open Office, jak trzeba napisac jakies pismo do urzedu.

      Usuń
    3. No właśnie! Słowo „komplikować” rozumiemy zupełnie skrajnie. Uważam, że sprawdzanie pisowni pozwala na uniknięcie pewnej grupy błędów wynikających chociażby z przeoczenia, pominięcia literki, braku spacji, itd. . Szybkie pisanie jest tu wrogiem numer jeden. Jednak… pisząc po polsku nie używasz znaków diakrytycznych i w takiej sytuacji sprawdzanie pisowni jest bezzasadne.
      No fajnie! Piszesz do urzędu po niemiecku w Open Office. Jeśli dobrze wiem język niemiecki zawiera ileś znaków diakrytycznych. Jak dajesz sobie z nimi radę? Poprawiasz długopisem? Wyobraźmy sobie, że pismo ma w sumie trzy strony. Przypomniałaś sobie, że pisząc o przykładowym kranie zrobiłaś pomyłkę. Czy czytasz cały tekst od początku zamiast nacisnąć Crtl+F i wpisać „kran”. Jakie to skomplikowane?
      Poza tym nie piszesz nic oprócz bloga i pism do urzędu? Można i tak.

      Usuń
    4. To ja dokladnie jak Pantera, jeszcze nigdy nie napisalam ani jednego posta w zadnym Wordzie czy tez Open Office. Po prostu siadam i pisze "na zywo". Potem czytam, jesli sie uda wylapac jakies literowki to koryguje, a jak nie to publikuje jak leci.
      Serio, gdybym miala pisac "na probe" w Wordzie lub OO to pewnie za te 8.5 roku pisania mialabym nie wiecej niz 200 postow, bo zaden nie doczekalby publikacji:)))
      Znakami diakrytycznymi (a ktoz wymyslil takie trudne slowo, mam nadzieje ze mi sie udalo "przerysowac" z tekstu notki bo sama nie wpadlabym na taka madrosc:)))
      No wiec tym znakami czyli po mojemu ogonkami, kreskami i daszkami zupelnie sie nie przejmuje, jak ktos nie moze odczytac - trudno, nie ma przymusu.
      Chociaz ciekawa jestem jak te osoby, ktore narzekaja na trudnosc czytania bez ogonkow radza sobie z czytaniem SMSow? czy moze tam wlasnie na ekranie telefonu dorysowuja te ogonki dlugopisem? :)))
      Naprawde, zycie wcale nie musi byc az tak skomplikowane:)))

      Usuń
    5. Dodam jeszcze, ze przeciez Blogspot ma wlasnie po to draft i edit zeby nie trzeba bylo latac po takich ustrojstwach jak Word czy OO.
      Nawet jak bylam chora i nie moglam napisac dlugiej notki za jednym posiedzeniem to trzymalam te notki jako draft az do czasu kiedy byly gotowe do publikacji.
      A pisze raczej dlugie notki, bo ja nawet komentarza krotkiego nie potrafie napisac:)))

      Usuń
    6. Jeśli piszesz na „żywo”, to ja piszę na „martwo”. Innej opcji nie ma.:) W pozycji horyzontalnej z dodatkowymi akcesoriami na wszelki wypadek i składanym wiekiem nad głową. Rozmowa przybrała nieoczekiwany obrót(przynajmniej z mojego punktu widzenia), a wytoczone działa grzmią o wyższości pisania nad pisaniem ujmując rzecz bardzo delikatnie. Słyszę świst pocisków, które lecą ponad głową okopanego Cezarego i znikają w przestrzeni. Strzelanie do celu mija się z celem z założenia, bo cel nie istnieje.
      Pamiętam, jak uczyłem się angielskiego. Pewnych słów nie potrafiłem wypowiedzieć jednym ciągiem, więc dzieliłem je. Okazuje się, że metoda to może mieć zastosowanie do słów z języka polskiego. Proponuję poćwiczyć; diak- rytyczny. To co przychodzi łatwo przelatuje przez pamięć, a to co z trudem zostaje na dłużej. Na nasze wieki wieków, amen.
      A teraz biorę na tapetę SMSy. Star, koleżanko jesteś w błędzie.:( Miałem taki telefon starego typu(Nokia), który dawał możliwość pisania diakrytycznych znaków. I pisałem je do czasu, kiedy okazało się, że taki SMS kosztuje znacznie więcej niż SMS bez nich. Oszczędny Cezary zaniechał w/w procederu. Czekam na telefon dający możliwość dopisywania „ogonków” bezpośrednio na ekranie patyczkiem, albo zapałkami, które zawsze mam pod ręką. Czytam blogi pisane bez znaków diakrytycznych, o czym śmiałem poinformować w poście. Daję radę. Życie nie będzie skomplikowane jeśli będziemy używać odpowiednich narzędzi, są po to, by je ułatwiać. Są rzeźby wyciosane przy użyciu siekiery, piękne i oddające przekaz. Jednak większość jest wykonana przy pomocy dłutek, małych i dużych, precyzyjnych. Są tak samo „piękne”, jeśli są „piękne”.
      Prawie w każdej notce piszesz o tym, co nas łączy. Też nie potrafię pisać krótkich komentarzy i właśnie uderzyłem się spracowanych od fizycznej roboty palcach.:)

      Usuń
    7. Oj, oj chyba przekroczylam jakas niewidzialna granice... przepraszam i sie wycofuje :(

      Usuń
    8. Oj, oj chyba nie obraziłaś się, bo na pewno nie zostałaś obrażona. Jeśli jednak, to Cezary przeprasza. Nawet bardzo. Jedna potyczka więcej, a ile bezkrwawej zabawy. Rannych też nie widać.:)))

      Usuń
    9. Cezary ja sie nie obrazam, obrazanie sie jest dla dzieci w piaskownicy:))) Tylko widze, ze patrzymy na to z zupelnie innego punktu widzenia i potrzeb no i chyba nie bardzo jest sens ubijania piany:)))
      Ja nawet jak prowadzilam moja mini-dzialalnosc biznesowa to szlam na latwizne i robilam wszystko w Quick Books zamiast sie meczyc w Excel.
      No co mam powiedziec, prosta baba jestem i tylko prostota do mnie przemawia:))))

      Usuń
    10. Zgadzam się nie po raz pierwszy. :))) Nie chciałbym zgubić wspaniałej koleżanki w labiryncie słów z powodu innego punktu widzenia. Gdybyśmy myśleli jednakowo nie byłoby miejsca na rozmowę, a jedynie słyszelibyśmy tak, tak. Mogę to odnieść również do potrzeb. Dla kogoś proste, dla innych skomplikowane, jak wszystko inne. Nie może być inaczej i wygląda na prawidłową zależność. :)))

      Usuń
    11. Jak zawsze punkt widzenia zalezy od miejsca siedzenia:))) Pamietam jak czasem mowilam, ze mnie robotki reczne (druty, szydelko) uspokajaja a moje kolezanki przewracaly oczami wiedzac, ze przeciez akurat sie zdarzylo, ze sprulam prawie caly sweter bo mi cos nagle w glowie zaswitalo i musialam zaczac od poczatku. Jak to moglo byc uspokajajace? one nie rozumialy, a mnie ciagle uspokajalo:)))
      Tak samo i tym razem.
      A przy okazji, jak by Wam Jaworom (bo nie tylko Tobie) przyszlo kiedys do glowy sie mnie pozbyc to niestety bedzie Was to kosztowalo duzo wiecej pracy:)))

      Usuń
    12. Widzisz, lubię jasne sytuacje. Masz u mnie mały plusik. Może dużo, a może mało znaczący. Osobiście wolę „pruć” niż dziergać. Nie mam możliwości budowania świadomości ludzkiej, więc staram się zajrzeć do wnętrza, nitka po nitce, supełek po supełku.
      Mówisz, że nie mamy szans na pozbycie się Gwiezdnego Pyłu, ... bo zawsze gdzie odrobina pozostanie, choćby ta najmniejsza i choćby w pamięci. Trwały ślad w labiryncie upamiętniania.:)))

      Usuń
    13. Ale chyba ze mna jest raczej wszystko jasne :)) no z wyjatkiem tych "ciemnych" momentow, wtedy ide do kata, przetrawiam i wracam juz w jasnej odslonie:))
      Gwiezdny Pyl jest jak glitter, nie da sie go pozbyc:)) Wiem, bo dawno temu zabawilismy sie z glitter u Wspanialego w domu, to bylo jakies ponad 14 lat temu. Potem sie przeprowadzil do mnie i wyrzucilismy moje kanapy a wstawili jego. Wyobraz sobie, ze do dzis czasem mruga do mnie jakas malutka odrobinka:)))

      Usuń
    14. Cezary cóżeś to poczynił? Napisałaś: „wtedy ide do kata”. Od razu skojarzyłem z gilotyną, szubienicą czy w końcu z płonącym stosem. Poczułem, jak moja własna wina wędruje do gardła, oczy stają się wyłupiaste, a potem znika w wysoko wiszących chmurach. Chyba założę włosiennicę, pójdę wsparty o laskę przed siebie, by odpokutować za grzechy i będę rozmyślał nad marnością ziemskiego bytu. Gdzieś przecież musi być światło, które spłynie na ciemność, którą noszę w sobie od zarania. :):(
      To co działo się na tej kanapie? Wyobraźnia odmówiła mi posłuszeństwa, została zastopowana na życzenie.. Ale, żeby aż wetrzeć glitter w kanapę! Jesteś pewna, że to iskierki spomiędzy utkanych nitek materiału mrugają? A może to przebłyski pamięci chwil nie do zapomnienia.

      Usuń
    15. :)))))))))))))))
      No tak z tym katem to u mnie dokladnie jak z laska :)))))))))))))
      Dobra, pomijajac szczegoly bo one niebezpieczne sa jak widac.
      Glitter, no coz zaczelo sie niewinnie, skonczylo sie jak zawsze zwariowanie, a glitter co jakis czas ciagle nam nie pozwala zapomniec tamtej historii wlasnie lekkim mrugnieciem z zakamarkow kanapy:))

      Usuń
    16. No tak, zrobienie komuś łaski jest sformułowaniem absolutnie niewinnym jeśli używamy polskich liter. I tak, jak w przypadku kata, to tu pomyślałbym o lodach, co najmniej malinowych. Wyobraź sobie, że już chciałem wsiadać w samochód, by kupić glitter, aż nagle zaświtało mi w głowie, że jedyna kanapa jest okupowana przez psiaki nie licząc potarganej do szkieletu w budynku gospodarczym. Przecież nie będę stymulował psów... A tak naprawdę, to zazdroszczę tej kanapy. Zdecydowanie lepsza niż kalendarz, który służy do przypominania dat.:) Mówisz, że mruga? Ale chyba nie cały czas…

      Usuń
    17. :))) nie, nie caly czas mruga, ale czasem daje sygnal obecnosci:)

      Usuń
    18. Rozumiem, cyklicznie. A już myślałem, że jest zepsute.

      Usuń
    19. No dobrze, bo widze, ze robi sie z tego zabawa "z podtekstem" a wiec czas wyjasnic jak to z tym glitter bylo:)))
      Na pierwszego wspolnego Sylwestra zostalismy zaproszeni przez znajomych Wspanialego na taka prywatke domowa (teraz to sie ponoc domowka nazywa ale znow bez tych znaczkow nie wiem jak to bedzie:P) Chcielismy im pomoc wiec zaoferowalismy, ze zrobimy dekoracje. I tak siedzielismy w livingroom robiac te dekoracje, do ktorych oczywiscie byl potrzebny glitter.
      Zasada byla prosta: sloik z glitter otwieramy tylko w momencie kiedy jestesmy gotowi polozyc glitter na wczesniej przygotowany klej i zaraz po zamykamy sloik"
      Proste, prawda?
      No proste jesli sie pamieta o zamknieciu sloika:)))
      Wspanialemu sie zapomnialo i tak sobie ten otwarty sloik stal, niby nic ale w pewnym momencie jak sie pochylilam nad stolem, zeby cos postawic, czy tez zabrac (juz nie pamietam), on cos powiedzial smiesznego i ja wybuchnelam smiechem akurat nad tym nieszczesnym sloikiem.
      OMG!!! Glitter byl wszedzie, na naszych twarzach (czy ktos ma pojecie jak to ciezko zmyc?), na stole, na podlodze i oczywiscie na nieszczesnej kanapie.
      Sprzatanie tego to jest wyczyn na miare geniuszu:))))
      Tak wiec, jak pisalam zaczelo sie niewinnie, skonczylo sie... no wlasnie tak sie skonczylo:))

      Usuń
    20. Piszę linijka za linijką, literka za literką. Za skarby nie da się zmieścić „podtekstu”, wszystko ściśnięte i upakowane. :) Komentarz przeczytałem z przyjemnością, co nie znaczy, że ze zrozumieniem. To czyja była kanapa? Chyba, że Wspaniały pożyczył znajomym kanapę na Sylwestra, a w Nowy Rok zabrał ją do siebie. Inna możliwość, to wróciliście upaprani glitterem na swoje włości i zmęczeni usiedliście na kanapie, która nie ruszyła się z miejsca i zajęliście się oglądaniem powtórki programu sylwestrowego. I to wtedy to smarowidło wtarło się w kanapę. Program musiał być kiepski i wierciliście się niemożebnie. Niezależnie od wersji do dzisiaj coś świeci z kanapy. I niech tak zostanie.:)))

      Usuń
    21. Kanapa byla Wspanialego i teraz jest nasza:) Dekoracje robilismy u niego w mieszkaniu a potem gotowe zabralismy do znajomych. Glitter nie musi byc wcierany, to jest takie swinstwo, ze przylega do kazdej powierzchni. Jeszcze teraz mi skora cierpnie jak sobie przypomne ile sie szorowalismy zeby to zmyc. Co gorsza, juz czlowiek mysli, ze sie wykapal, splukal a potem uzywajac recznik wciera dalej to swinstwo teraz juz z recznika z powrotem na skore:))
      Zaklete kolo. Jesli chcesz, polecam ale nie biore odpowiedzialnosci z skutki, mozesz sprawdzic:))

      Usuń
    22. Wspaniała kanapa Wspaniałego przeszła do rodzinnej historii! A jej ślady widoczne są do dzisiaj.:)))

      Usuń
  2. też piszę bezposrednio na blogu, w edytorze tekstu kilka tekstów na miesiąc, pozostałe działania już bezpośrednio w potrzebnych programach. Trochę żałuję, że nie umiem "matematyki" w exelu, ale pracowałabym na nim tylko od czasu do czasu.
    Kilka skrótów używam, najwięcej ten do poszukiwań na stronie.
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim na blogu piszesz bardzo krótkie teksty, które można ogarnąć jednym okiem. Jest znacznie łatwiej niż w przypadku pisania na stronę lub dwie. Po to mamy narzędzia, by używać je zgodnie z przeznaczeniem i które to wspomagają nasze np. pisanie. Zgadzam się, narzędzie musi być odpowiednie do wykonywanej pracy. Excel używam do prowadzenia statystyk bankowych i zapisywania pewnych wartości giełdowych. Tak ogólnie. Nie jestem w tym za dobry, ale wystarczająco dobry na moje potrzeby.

      Usuń
    2. podpowiedzi cenne... a nawet bezcenne... mozna posprawdzać w miare potrzeby- ja sprawdzam. i wieszam wookoło takie żółte karteczki :)

      Potrzebne takie informatyczne posty w dostępny sposób napisane..
      wiele osób skorzysta na pewno
      :)

      Usuń
    3. Starałem się. Z trudności opisu zawartych informacji w sposób przystępny zdałem sobie sprawę dopiero w czasie pisania. Były momenty, że chciałem przerwać i zostawić na lepsze czasy. Jak sama widzisz reakcja na czystą informację była, co najmniej różna, ba skrajna. Wyobraziłem sobie przestrzeń wokół biurka z komputerem, poprzetykaną żółtymi karteczkami. Na firmamencie rozbłysły pomocne gwiazdy. Jednak nie wszyscy są w posiadaniu żółtych karteczek.

      Usuń
  3. Nie znoszę używać myszki. Jak z laptopa przesiadam się na komputer stacjonarny to strasznie marudzę. Ale chociaż znam zastosowanie skrótów, to tylko niektóre z nich używam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie cierpię laptopów, używam tylko komputery stacjonarne. Olga odwrotnie. Napisałem w tekście, że niemożliwe jest poznanie wszystkich skrótów i nie wydaje się zasadne. Używamy to czego potrzebujemy i to co potrafimy użyć poprawnie. Moje ulubione to: Ctrl+A, Ctrl+Z i parę innych. Mamy podobnie, choć inaczej.

      Usuń
    2. Jesli chodzi o komputer stacjonarny to chyba tylko umialabym przed nim usiasc i ewentualnie zetrzec z niego kurz.
      Nienawidze myszki i nie potrafie sie nia poslugiwac.
      Dla mnie tylko laptop.

      Usuń
    3. Wiesz, nigdy nie potrafiłem myśleć logicznie, więc „Logikę” odrzuciłem. Tak mi właśnie nielogicznie powiedziało się.:(

      Usuń
  4. Ufff....nie używam skrótów bo ich nie pamiętam. Przebrnęłam, ze zrozumieniem mam problem.
    Piszę bezpośrednio na blogu, używam "poprawiacza", który jest trochę niedoskonały.
    Word jest mi przydatny do innych tekstów, na blogu nie zawsze się chce wklejać. No i ja duzo nie piszę.
    Używam laptopa i myszki. Bez myszki nie umiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Używanie skrótów nie jest koniecznością, jest wsparciem. Moją słabą pamięć podparłem karteczką, którą przykleiłem z boku monitora. Dziś wyblakła w dalszym ciągu spełnia swoją rolę. Ułatwianie sobie życia nie jest grzechem i na pewno nie pójdziemy za to do piekła. Powtórzę się; używajmy odpowiednich narzędzi. To, że nie potrafisz obsługiwać komputera bez myszki doskonale rozumiem. Osobiste preferencje. Kiedyś Olga też nie dawała sobie rady bez myszki do czasu, kiedy to myszka zepsuła się. Po tygodniu kupiliśmy nową, wspaniałą. Wystarczył jeden tydzień i zdecydowała, że nie jest jej potrzebna. Można! Pisząc o tym nie wywieram nacisku, absolutnie.

      Usuń
  5. Ja bez myszki życia sobie nie wyobrażam. Biedna ta moja ręka, ale nic na to nie poradzę. Wprawdzie blondynką nie jestem, ale i tak niewiele rozumiem z tych instrukcji:) Czasem oczywiście piszę w Wordzie, ale trochę "na dziko". Wiem, że kiedyś będę musiała bardziej się w to wgłębić, ale póki co, jakoś się nie składa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję, współczując samemu sobie. Dobrze, że wiosna tuż tuż i klawiaturę zamienię na łopatę. Koniec zimy zwiastunem końca pisania. Już się cieszę! Skróty są bezpośrednio powiązane z funkcjami pod menu. Zamiast szukać w nich możemy użyć właśnie skrótów. Nie musimy przenosić dłoni znad klawiatury i sięgać po myszkę i głowić się gdzie to jest. Z tego, co zrozumiałem piszesz w Word bez formatowania tekstu. Widocznie nie masz takiej potrzeby, obecnie. Miło było przeczytać, że zamierzasz wprowadzić zmiany. Jednym z celów w życiu jest ciągłe doskonalenie się. Oczywiście wymaga to dodatkowego wysiłku, czasu na samym początku lecz owoce zbieramy później. Stagnacja jest czymś okropnym.
      Nie bardzo rozumiem czego nie rozumiesz. Mogłaś zadać pytanie. Ja tak mam. Nie wiem, pytam. Brak szczegółowej wiedzy nie jest przestępstwem i nie powinniśmy się wstydzić. To żaden wstyd!
      Dla chcących ułatwić sobie życie proponuję napisanie krótkiego tekstu i poćwiczyć skróty. Można to zrobić w pół godziny. Chcemy wyróżnić słowo naciskamy Ctrl+B, chcemy podkreślić używamy Ctrl+I. Itd., itd. Jeśli spodoba się, to możemy pójść dalej i np. zacząć robić tabelki, drukować koperty czy naklejki. Świat bez limitów.

      Usuń
  6. To teraz się nie dziwię, że Twoje teksty i mądre i bezbłędne i poprawnie sformatowane. Nawet jakby za idealne dla mnie bo ja lubię troszkę rozwichrzenia i bałaganu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm… Przecież widziałaś moją rozwichrzoną czuprynę i zmierzwioną brodę. Tak samo mam w głowie. Mądrości, o których piszesz, to takie na domowo – blogowy użytek. Nie, że jestem skromny, ale właśnie tak to widzę. Teksty są dalekie od ideału. Pełne pomyłek, czasem przebija z nich brak logiki, czasem. I o dziwo, zostają zauważone dopiero po publikacji. Wtedy mówię, a niech tam, poleciało… Żaden program komputerowy nic nie zrobi za nas do końca. Oczywiście poprawi błędy ortograficzne, powie, że takie słowo nie istnieje, itd. Formatowanie tekstu to nadanie mu innej formy niż zostało to przewidziane w oparciu o template(nie znam polskiego słowa, sprawdziłem: szablon). Przeważnie piszę w oparciu o „blank document”, czyli na stronie, która nie zawiera żadnych gotowców. Można po nie sięgnąć i w przypadku pisania do urzędu otwieramy gotowy szablon z dochowaniem wszystkich wymogów tego typu pisma. Nam pozostaje wypełnić poszczególne części, jak nazwisko, napisać treść… i w końcu użyć akceptowalnego pozdrowienia przed złożeniem podpisu.
      Jeśli podkreślimy wyraz, zmienimy czcionkę, itd., to znaczy, że tekst został sformatowany. Tak w skrócie.

      Usuń
  7. Niektóre z ww list uzywam, ale moja pamiec zazwyczaj odmawia zapamietywania "ksiazki telefonicznej".
    Wybacz, ale na "ogonki" (tutaj uklon w strone Star i Pantery...) z mojej strony jeszcze pare lat trzeba poczekac (az do emerytury dopelzne), choc moze to byc odebrane jako lekcewazenie, co w zadnym wypadku nie jest moim zamiarem. Jesli wpadam na blog, to glównie aby oderwac mysli, jak sie zapentle w tym co musze w danym momencie pisac i przestawianie jezyka zaczyna byc klopotliwe. Czesto tez wpadam na przerwie w pracy, gdzie by mnie za przestawianie raczej zlinczowali, bo czesto jeden drugiemu wlazi w polowie slowa pisanego, bo musi cos np. wydrukowac "na wczoraj".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne! Masz rację, ilość skrótów i możliwości w np. Word jest, co najmniej olbrzymia i nie wykorzystujemy wszystkich na co dzień. Poświęciłem czas, by wybrać te podstawowe i łatwe w użyciu. Jednak patrząc perspektywicznie, nie wiedząc, co za rogiem warto zdawać sobie sprawę z potencjalnych możliwości. Pisząc o możliwości dodania do programu polskiego słownika i przestawienia Windows na polski, chciałem tylko poinformować o takiej możliwości. To samo ze skrótami. Często nie sięgamy po coś, bo nie zdajemy sobie sprawy, że coś takiego istnieje i jest łatwe w użyciu. Absolutnie nie traktujemy braku „ogonkowych” liter, jako lekceważenie. Jest to jedna z możliwości, którą możemy wykorzystać. Tyle i aż tyle. A przeskoczenie z języka na język w obrębie programu to jedno kliknięcie.:) Co tu dużo mówić? Moja obecna żona w ferworze pisania też często zapomina o ogonkach.

      Usuń
    2. W pracy nie mam mozliwosci, bo nie zainstalowany i nie moge dodac (zmienili pass admina). W notebooku juz funkcjonuje z dwoma domyslnymi i zaczyna mi sie kickac miedzy nimi :(. Nie mówiac o tym, ze starosc nie radosc... ;). (Leciwa)

      Usuń
    3. Ja sie zupelnie nie znam na tym jak sie pisze z ogonkami, kiedys tylko pamietam, ze wyczytalam gdzies, ze trzeba przycisnac Alt czy cos tam innego wtedy sie pokaze ogonek. No i oczywiscie trzeba miec program z danym jezykiem, co nie jest problemem w sumie mozna sobie ustawic kilkanascie jezykow, ale juz pisanie i pamietanie o tym zeby cos tam kliknac zeby sie ogonek pokazal to bardzo by spowolnilo moje pisanie.
      Ja i tak mam problem, bo przeciez moj komputer podkresla mi na czerwono kazde slowo jakie pisze w jezyku polskim, a jednak jakos sobie radze i mysle, ze tych literowek tez nie mam za wiele. Na poczatku to mnie to podkreslanie na czerwono denerwowalo, ale z czasem sie przyzwyczailam i prawie tego nie widze:))) Jak zrobie jakis blad ortograficzny to mi go na pewno system nie zmieni, musze wylapac sama. I mysle, ze to jest w mojej sytuacji duzy plus, bo gdybym liczyla na system to pewnie nie musialabym sie zastanawiac na tym czy "u" otwarte czy tez zamkniete, "rz" czy "z" z kropka, fakt u mnie kropki i tak nie ma, ale blad mimo wszystko kluje w oczy. Slowem tak jak pisze to jest tak jak pamietam jezyk po 32 latach zycia bez codziennego kontaktu z jezykiem polskim.

      Usuń
    4. Leciwa
      Ustalmy. Pass to password. Komputer w biurze powinien mieć ograniczenia, by nie był używany do celów prywatnych. Koncentrujemy się na pracy zawodowej. Dwa domyślne to dwa zainstalowane języki w tym polski. Używam skrótu Win key+Space, by wybrać pożądany. Można też użyć myszkę. Na pasku jest ikonka pokazująca aktywny język. Klikamy na niej i z menu wybieramy ten, który chcemy użyć. Nie jestem poliglotą, ale mam/miałem parę innych dodanych ze względów czysto użytkowych. A starość nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Jeśli jeszcze nas nie dotknęła, to jest to tyko kwestią czasu. Ale nie poddajemy się, prawda? Nie wystarcza rozpamiętywanie zabaw w piaskownicy i krótkich portek/spódniczek. Trzeba je ubrać, wziąć łopatkę i bawić się. Pielęgnowanie dziecka w nas ma wymiar ponad czasowy.

      Usuń
    5. Star, wszystko jest dla ludzi i nie należy bronić się przed nawet nadmiarem wiedzy/informacji. Oczywiście po uprzedniej selekcji. Potrafię spędzić pół dnia na rozwiązywaniu jakiegoś „problemu”, nawet nieistotnego, by w końcu wykrzyknąć – zrozumiałem. Zwycięstwo! Przednia zabawa. A i tak jestem niedouczony.
      Żeby móc powiedzieć, że coś nas spowalnia to trzeba zdefiniować odniesienie. W tym przypadku do pisania z użyciem polskich liter. Tylko wtedy wynik będzie miarodajny, a tak… Cezary nie nalegasz? Absolutnie, nie! A może trochę? Sam nie wiem!
      Hmm… Czy masz jakąś karę boską na bieżąco? W postaci konieczności wyłapywania liter z mozaiki w tle. No widzisz, zastanawiasz się w trakcie pisania nad ortografią, co definitywnie spowalnia. Cezary myśli powoli, pisze jeszcze wolniej i dlatego nie bierze udziału w konkursach na szybkość i poprawność pisania.

      Usuń
    6. Teraz mi dopiero zadales na myslenie:)))
      Kiedys za dawnych szkolnych czasow bylam bardzo dobra z polskiego i chyba wiele z tego mi zostalo, przynajmniej w kwestii bledow ortograficznych. Nie, nie zastanawiam sie nad nimi i to jest moj blad, bo czesto przytrafia sie strzelic takiego babola, ze wlasnym oczom nie wierze:)))
      Przy czym czytanie nawet polskiej prasy wcale nie pomaga, bo czesto na stronach internetowych polskich pism az sie roi od bledow. Do dzis nie moge pojac dlaczego ludzie zaczynaja zdanie od "mi": Mi sie podoba. Mi to smakuje. Piszac "ludzie" mam tu na mysli rowniez dziennikarzy.
      Z tego co pamietam to jest (albo byla za moich czasow) roznica miedzy zastosowaniem "mi" i "mnie" i tak w/g tamtejszej zasady mozna bylo zaczac zdanie od "mnie" a wiec: Mnie sie to podoba. Mnie takie danie smakuje. Ale jesli chce sie uzyc "mi" to powinno byc: Smakuje mi to. Podoba mi sie ten obraz. itp.
      Nie wiem, oczywiscie wszyscy mi mowia ze jezyk zyje, a wiec pewnie i zasady sie zmieniaja:))) A tylko ja stoje w miejscu, dokladnie tam gdzie stalam 32 lata temu.
      A co ze slowem "zas"? serio co ono znaczy? i jakie ma zastosowanie, bo mam wrazenie ze czasem juz wiem, a tu nagle ktos zas co chwile uzywa zas i juz jestem glupia:)))
      Jest jedna pani ktora pisze "poczem" w znaczeniu to ma chyba byc potem, ale tez nie jestem pewna, moze to ona ma racje.
      Dlatego tez moj jezyk polski jest bardzo ubogi i zardzewialy.
      Doskonale sobie zdaje z tego sprawe.
      Jak szybko pisze? Nie potrafie okreslic tak na 100% ale kilkakrotnie mierzylismy i wyslo mi ok. 140-150 slow na minute. Mysle, ze to calkiem szybko. Pisze wszystkimi 10cioma palcami wiec nagle wprowadzenie dodatkowego stukania w Alt czy Ctrl w przypadku kiedy kazdy palec ma juz swoje zadanie i miejsce uwazam byloby spowolnieniem.
      Moze nie mam racji? nie bede sie upierac:)

      Usuń
    7. Dla sprawiedliwosci i zrozumienia musze dodac, ze piszac o szybkosci pisania mam na mysli przepisywanie gotowego tekstu, a nie tworzenie nowego, bo to drugie wiadomo jesli nawet nie zajmuje wiecej czasu to na pewno powoduje pewne przestoje nad "ogarnieciem mysli".
      Tu chodzi mi wybitnie o czytanie i pisanie jednoczesnie czyli piszemy w tym samym czasie co czytamy juz napisany wczesniej przez kogos tekst.
      A teraz pojde i moze cos u siebie napisze:))) bo ilez mozna zawracac glowe Cezaremu:)))

      Usuń
    8. Star, jestem zwykły techniczny i z takim dyplomem uczelnianym. Miałem bardzo mało do czynienia z pisaniem oprócz pisania o emiterach, fuzji, całkach, różniczkach, zależnościach, logarytmach, układach scalonych, wartościami na ich nóżkach… i więcej nie pamiętam. A, było jeszcze o niskich i wysokich napięciach, co przydaje się do chwili obecnej w innym znaczeniu. Wysokie wytrzymuję bez wstrząsów, gorzej z niskimi napięciami, które telepią całym ciałem i falują grożąc całkowitym rozpadem.
      Ale, żeby mordować klawisze z taką szybkością, bez litości jesteś! To kiedy masz czas na ślinienie dziesięciu palców przed uderzeniem. Ja używam dwóch palców, czasem jednego, bo drugim właśnie drapię się za uchem. Mam czas. Wyobraziłem sobie, jak zagniatasz ciasto na pierogi uderzając w nie z taką szybkością. Byłoby gotowe w minutę!
      Rzeczywiście, jesteś do pewnego stopnia usprawiedliwiona. Przy pisaniu dziesięcioma palcami pewnie trudno byłoby zmieniać, co chwilę pozycję dłoni nad klawiaturą, ale… W komentarzu pod postem ”Klatka” napisałaś, że to jak piszemy, to świadczy o naszym stosunku do Polski, czy coś takiego. Więc.. A może coś za coś.
      A tak naprawdę zawsze zazdrościłem umiejętności koordynacji przekazu ocznego i wykonywanych ruchów palcami.
      Już lecę zobaczyć, jak można z taką szybkością napisać posta. Komentarz będzie z wieczora lub kolejnego dnia.

      Usuń
    9. Tak napisalam ze poprawnosc jezykowa jest wyrazem szacunku dla kraju i wcale nie zmienilam zdania. Malo tego uwazam, ze po 32 latach minimalnego kontaktu z jezykiem pisze naprawde prawidlowo. A ze nie mam ogonkow, no coz jak czasem zagladam na polskie fora to nie tylko ogonkow tam brakuje ale i ortografia az prosi o pomste do nieba. A pisza to Polacy zamieszkali w kraju, wiec w porownaniu to ja jestem naprawde SUPER :)))

      Usuń
    10. Ależ, ależ absolutnie nie mam zastrzeżeń. I raczej jestem pełen podziwu do prezentowanych umiejętności. Jesteś SUPER, a że bez ogonków… No cóż, wybaczam.:) Nie wiedziałem, że piszesz z międzyplanetarną szybkością i to dziesięcioma palcami. Mea culpa, mea culpa! A zaglądasz na anglojęzyczne fora? Jest podobnie, jak na polskich z tą różnicą, że popełniane błędy są „angielskie”. I wcale nie jest ich mniej. Zieleńsze jest zawsze pod lasem… napisałem w komentarzu dla Star.:)

      Usuń
    11. Zagladam na angielskie fora i nie trzeba daleko szukac bo na FB dla wielu "your", "yours" albo "you're" to dokladnie to samo:)) I trzeba sie domyslac z kontekstu co tez poeta mial na mysli:))

      Usuń
    12. No i jaki stąd wniosek. Swoje błędy widzimy pod lasem, a czyjeś przed oczyma jest cacy. Czytam komentarze(nie tutaj) i jestem zbulwersowany pluciem(w delikatnym ujęciu) na własne gniazdo. Łatwizna, po co się wysilać, by zrozumieć, co jest co i dlaczego. Nie wiem, ale czy USA ludzie zachowują się podobnie? Pewnie tak, ci którzy nie nasiąkli propagandą(za socjalizmu nie doświadczyliśmy czegoś podobnego) i nie twierdzą, że w Stanach wszystko jest najlepsze i największe. Wychowanie społeczeństwa w duchu narodowościowym(jawna przesada) ma swoje zalety, choć dla patrzącego z boku może wydawać się, co najmniej śmieszne. Proponuję zastanowić się przed opluwaniem. Czy czasem nie jest tak, że opluwając swoje gniazdo nie opluwamy samych siebie? Coś w tym jest! Poetom wolno konstruować tekst w zawiły sposób, który zmusza do myślenia i nie jest ważne czy odkryjemy, co poeta miał na myśli, ważne, że myślimy.

      Usuń
    13. Nie wiem gdzie jest moje gniazdo, a juz nie raz mi zarzucano opluwanie. To nie moja wina, ani moj wybor, ze urodzilam sie w Polsce, ot tak sprawil przypadek losu, ze urodzilam sie u rodzicow mieszkajacych w Polsce. Czy to znaczy, ze Polska jest moim gniazdem?
      Moze i tak, chociaz ja sie z tym nie zgadzam, to tylko miejsce mojego urodzenia. Mieszkam w Ameryce juz dluzej niz mieszkalam w Polsce. Czy to znaczy, ze Ameryka jest moim gniazdem?
      Nie wiem, ale tez sie z tym nie zgadzam. Nie czuje sie przypisana do zadnego kawalka ziemi, wrecz boje sie takiego przypisania, bo to ogranicza, a ja nie chce byc niczym ograniczona.
      Ani miejscem urodzenia, ani mezem, ani praca, domem... niczym.
      Nie lubie przywiazania do czegokolwiek bo ono sie laczy z oczekiwaniami, a tych ostatnich tez nie chce miec. Nie moge nic oczekiwac od Polski, ani od Ameryki, ani od meza itp.
      Jak nie mam oczekiwan to i nie mam rozczarowan.
      Owszem czasem sie czuje oszukana, ale to juz temat na kolejna u mnie notke, ktora narazie dojrzewa w glowie:)))

      Usuń
    14. Napisałem bardzo ogólnie nie wskazując palcem na nikogo. Miejsce urodzenia kojarzone jest z gniazdem i jest w tym prawidłowość jeśli używamy takiego określenia. W tym znaczeniu Ameryka nie jest gniazdem, a długość przebywania poza nim nie ma znaczenia. Fortunne/niefortunne użycie słowa.
      Wolny ptak! Zabrzmiało dumnie, nieskrępowana absolutnie niczym. Czy da się! Możemy dążyć do wolności; ducha, niezależności materialnej, postępowania… I na tym kończy się nasza wolność, na dążeniu. Żyjemy od zarania w systemach, gdzie obowiązują nas prawa narzucone przez wybrańców i nie da się inaczej. Też dążę do wolności ducha, który nie ukazuje się na zewnątrz. Prawdziwy przyczółek wolności, który nigdy nie rozczarowuje. Dobrowolnie odrzucasz „oczekiwania”, które należą się. Jeśli nie spełnią się, to next one. Jednak oczekujesz systemowej pomocy od szpitali, należy się. Itd. Star, dziękuję za to, że byłaś i jesteś. Wiem, że będziesz.:)))

      Usuń
    15. Poczucie wolnosci i niezaleznosci to nie stan staly, to ciagla praca. Zreszta w zyciu nie ma nic stalego, wszystko jest plynne i wszystko mija.
      Ja nie tylko od szpitali oczekuje pomocy, ja oczekuje od kazdego sumiennego wykonywania zawodu. I tu nie ma znaczenia czy to lekarz czy szewc, skoro sie ktos zdecydowal na taki a nie inny zawod, skoro bierze za to wynagrodzenie to powinnien wykonywac swoja prace uczciwie.
      Bede, bo wbrew wszystkiemu bardzo lubie te dlugie rozmowy z Toba mimo, ze moze sie komus wydawac, ze balansujemy na krawedzi ja tego tak nie odbieram.
      Twoje argumenty daja mi wiele do myslenia a to jest bezcenne:)))

      Usuń
    16. Umiejętność balansowania na krawędzi jest sztuką samą w sobie. Dokładnie widać, co po każdej ze stron i dobrze. Im wyżej tym głębia staje się bardziej wyrazista. Im nitka, po której stąpamy jest cieńsza tym wypowiedzi są bardziej precyzyjne. Pomimo lęku wysokości(rzeczywistego) jestem w stanie oswoić strach. Wolność zawsze występuje w otoczce obawy o realność dostępu do niej. Uważam, że niekiedy balansujemy na krawędzi. Biorąc pod uwagę to, co napisałem powyżej jest to optymalna sytuacja. I tak trzymać. W naszych wypowiedziach nie znalazłem słów potępiających w czambuł, kiedy mamy inne zdanie na określony temat. Poza tym nie zauważyłem stosowania „haseł” bez treści, a to jest cenne samo w sobie. Nie było też walki medialnych plagiatów.
      Star, widzisz… bezcenne dla obu stron! I ja dziękuję. :)))

      Usuń
  8. Cenny post. Nie używam tych skrótów, bo nie chce mi się ich zapamiętywać, ale gdybym tak sobie spisała te , które najczęściej mogą się przydać, to... na pewno byłoby mi łatwiej. Właściwie dzięki pisaniu bloga to całkiem nieźle radzę sobie z pisaniem oraz w ogóle z posługiwaniem się komputerem, a jestem z pokolenia, które z komputerami długo nie miało do czynienia. Wśród moich rówieśniczek z pracy - mam zdecydowaną przewagę. Postaram się jeszcze korzystać z tych ulepszeń, o których piszesz. Pozdrawiam serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula, jesteś jedną z niewielu osób oceniających ten post pozytywnie. Popatrz, Alis wykleiła monitor żółtymi karteczkami ze ściągą odnośnie skrótów. Pewnie nie muszą być żółte, polecam niebieskie, albo… Ile potrzeba wysiłku by nieco podnieść wzrok i skorzystać ze ściągi. Pamiętam ze szkoły ściągi zwijane w rulonik, trzymane w wilgotnych dłoniach rozmakały i po jakimś czasie stawały się bezużyteczne. A te będą sobie wisieć i nic im nie grozi. Lata temu, kiedy wizytowałem biura to widok monitorów obwieszonych karteczkami był normą. I to różnokolorowymi. Każda droga do pozyskania celu jest dobra, jeśli się pozyska go. Zachęcam! I również pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Oj Cezary, Cezary jestes niesprawiedliwy:) Gdybym ten post oceniala negatywnie to napisala bym raz i na tym koniec. A zobacz ile ja tu razy wracam? Ze wszystkich komentatorow tylko Ty napisales wiecej komentarzy, bo oczywiscie jak przystalo na gospodarza odpowiadasz na kazdy komentarz:))

      Usuń
    3. Oj Star, dostało mi się. Pewnie niezasłużenie. To już się pożalić nie mogę. Cezary uwielbia użalać się nad sobą. Zapewne ten fakt nie umknął uwadze wnikliwie czytających. Nigdy nie zwracam uwagi na ilość, a raczej na zawartość. Dlatego też staram się sprostać. Nawet długością wypowiedzi. Wiesz, miło jest wiedzieć, że jesteś i dziękuję. Może kiedyś napiszę hymn pochwalny, taki przeplatany promieniami… i pyłem gwiezdnym.

      Usuń
    4. A zal sie do woli, w koncu masz do tego prawo:) Tylko ja sie tez bronie jak moge w imie podobnego prawa:)))
      Hymnow nie pisz, bo mi sie zupelnie w tym pustym baniaku poprzewraca:))))

      Usuń
    5. Po takim rozwoju dyskusji to ja już nie wiem, co powiedzieć. Bardzo spodobało mi się określenie: "pisać na martwo". W takim razie ja też piszę "na martwo", ponieważ nie wyobrażam sobie, by nie używać znaków diakrytycznych. Po to one są, by ich używać. Nasz polski język bardzo się zmienia i wiele słów zostaje wypartych przez język angielski i różne skróty. Powinniśmy o nasz język dbać i używać go poprawnie w mowie i piśmie. To tyle.

      Usuń
    6. Star,
      Bojowo nastawiona Star może się tylko podobać. Każde „tak” i każde „nie” usprawiedliwione odbieramy pozytywnie. Mam w planie napisanie „hymnu” i trzymaj się pędzla, bo możesz namalować jego wersję na blejtramie.

      Usuń
    7. Ula,
      Sam wpadłem w pułapkę dyplomatyczną. Jestem skłonny zrobić wyjątek dla Star ze względu na pisanie dziesięcioma palcami. Chociaż… ciekaw byłbym różnicy w czasie pisania z i bez znaków diakrytycznych. Oczywiście po uprzednim treningu z polskimi literami. Wynik mógłby być zaskakujący dla każdej ze stron. Pomimo parcia ze strony mediów na używanie spolszczonych wyrazów z angielskiego mamy najwięcej makaronizmów(barbaryzmów) z języka niemieckiego. Ze zmianami nie wygramy patrząc historycznie na językowe dzieje.

      Usuń
    8. Ula, alez oczywiscie znaki sa po to zeby je uzywac. Ja sie z tym absolutnie zgadzam ale jednoczesnie dopoki nie ma przymusu to mam wybor. Gdybym mieszkala w Polsce, gdybym pisala na zarobek, tak to byloby moim obowiazkiem.
      Tymczasem blog jest otwarty publicznie, nie pobieram oplat za czytanie i rowniez nie zmuszam do czytania. Co nie znaczy, ze nie moge przyznac Ci racji, masz ja zdecydowanie i co do tego nie mam zadnych watpliwosci.

      Usuń
  9. Okienka pożegnałam razem z Windows XP. Moja przesiadka okazała sie mało bolesna na samym początku a później wręcz zbawienna. Cała teraz jestem w ekosystemie jabłka i nie żałuję decyzji. Nie używam Win i wracać do nich nie chcę bo łatwość obsługi Apple'a jest zaraźliwa i wydaje mi się, że aż do Win 10 różnica była ogromna. Słyszałam, że Microsoft wziął się do roboty i ostatnia wersja systemu operacyjnego jest już przyjazna dla ludzi.
    Niektóre złote myśli zapisuję w TextEdit czyli w odpowiedniku Notepad bo na samej pamięci opierać się nie mogę. Czasami zawodzi:)))
    Jeżeli chodzi o ogonki to przez pewien czas uważałam, że internet wybaczy wszystko i ogonków nie potrzeba aby być zrozumianą. Tutaj jednak mój nauczyciel (mam na myśli tego domowego) zwrócił mi uwagę, że jak piszę po polsku to powinnam używać polskiego alfabetu a nie czegoś w stylu Indian Flathead. Pomijanie "ę" i zastąpienie go "e" wcale nie jest polskie tylko nie wiadomo jakie. Gdy przyjdzie pisać cyrylicą albo chińskimi znakami to przecież nie zastąpimy ich czymś wymyślonym przez użytkownika klawiatury. Teraz polski tekst jest polski z wszystkimi należnymi mu ukłonami. Na łatwiznę niech idą inni ale ja postaram się trwać przy polszczyźnie.
    Dobrze wiedzieć o skrótach klawiatury bo to ułatwia życie. Sama stosuję zaledwie kilka a poznanie wszystkich przekracza ich zastosowanie i w razie czego ten potrzebny można odnaleźć w twoim poście lub w wyszukiwarce.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem purystą językowym, co widać w każdym zdaniu. Piszę, jak piszę i powiem, że staram się na miarę moich możliwości. Niewiele mogę powiedzieć o „jabłuszkach”. Ostatni kontakt miałem naście lat temu w minimalnym zakresie. Kiedy MS prezentowało gołe Windows 3.0 bez oprogramowania, na rynku był konkurencyjny system operacyjny(nie pamiętam nazwy) z włączonymi programami do grafiki, pisania i chyba coś w rodzaju Excel. Używałem, coś wspaniałego na tamte czasy. Szybko zniknął z rynku. Domyślam się, że zadziałało odwieczne prawo; duża ryba zjada małą. Najnowsza wersja Windows zawiera w sobie ileś udogodnień i poprawek tego, co zostało sknocone w poprzednich wersjach według zasady; najpierw knocimy, potem poprawiamy, a strumień pieniędzy leci nieprzerwanie do przepastnych kieszeni. Używam „dziesiątkę” od jakiegoś czasu. Jak dla mnie zbyt wiele bezpośrednich powiązań z MS. Nawet help nie jest dołączona do oprogramowania i trzeba połączyć się z „producentem”. Podczas instalacji odrzuciłem wszystko, co wymaga takiego połączenia. Ale to nie wszystko. Nie można wyłączyć automatycznego uaktualniania się systemu operacyjnego. Można dołączyć uaktualnienia dla Office. Jest sposób, by i to ominąć. Wybieramy połączenie internetowe, jako limitowane i nieaktywne godziny np. pomiędzy 23 a 00. Pewnie były sprawy w sądzie z tego powodu.
      Widzisz, moje „złote myśli” powstają tuż przed zaśnięciem. Nie mogę zdecydować czy kupić dyktafon, a jest to wydatek około 100 PLN czyli mniej niż 10 paczek papierosów. Powstrzymuje mnie fakt amoku przedsennego, w którym mógłbym zapomnieć, jak użyć to urządzenie. Piękny ten ukłon w stronę języka polskiego, zamaszysty z wdziękiem. Podłoga zamieciona. Rzeczywiście w tym przypadku skróty, to ułatwienia. Poznajmy je stopniowo i powoli wdrażajmy. Podobno wiedza nie boli, a głowa boli niezależnie…
      Serdeczności Ataner i pozdrowienia dla małżonka. Miałem okazję spojrzeć mu w oczy czytając bloga…

      Usuń
  10. Ta dyskusja jest dla mnie zbyt mądra a więc nie wypowiadam się ale pozdrawiam wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  11. Oleńko baba babie składa życzenia z okazji święta baby a teraz idę ną czarny protest pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem dyskusje rozgałęziają się niczym niesforne strumyki. Któz by to ogarnął?!:-)
      Krysiu! Serdecznie dziękuję za pamięć i zyczenia.Wszystkiego dobrego. Niegasnącej siły ducha i ciała!:-)

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lektura lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost