piątek, 13 maja 2016

Wieś spokojna, daleka od gwaru miejskiego...



Cezary pisze

   Czwartkowe popołudnie, spokój i zastała cisza. Nagle pośród traw obrzeżnych na nieutwardzonej drodze pojawia się czerwony samochód straży pożarnej z pobliskiej wioski. Zatrzymali się za naszym płotem, wbili kołek w ziemię i czerwoną taśmę przewiązali pomiędzy nim a naszym płotem zagradzając drogę do lasu.
  Pytam – chłopy, o co chodzi? Facet udający strażaka z determinacją w głosie zapowiedział - my tu panie zagradzamy drogi, bo jutro będzie tu rajd, a właściwie test rajdowy! 



   Uczone stwierdzenie zamurowało mnie dogłębnie. Może i ja zrobię sobie test? Najlepiej na parodię Cezarego. Panie, przecież moja chałupa to jest 3 m od drogi i ja protestuję. Mówię im, że na drodze pełno kamieni i gwoździ i niejeden przy szybkości 30 km złapał flaka. A ci będą jeździć z szybkością ponad 120 km/h i co wtedy może się stać? Potrzeba odrobinę wyobraźni. Wtedy cwany strażak do mnie, że to ja będę odpowiadał za wszystkie gwoździe na drodze. Pomyślałem, tu się zatrzymam, bo z tego typu sposobem myślenia nie wygram, a nic nie miałem pod ręką. 
 

 I rzeczywiście 13 tego w piątek punktualnie o 12-tej zjawili się chłopcy w komplecie, a nawet zamówili karetkę pogotowia, ponoć prywatną. I po chwili rozpoczęła się szalona jazda i głośna, na przynajmniej 180 decybeli. Dodam, że duża ciężarówka daje hałas nie większy niż 120 decybeli. Dla niezorientowanych, decybel jest jednostką głośności. Okna trzęsły się w posadach, co chwilę jakiś kamyk uderzał w okno lub mur domu. Psy podniecone szybkością przemieszczającego się obiektu biegały wzdłuż płotu, co spowodowało łamanie kwiatków i roślinek, które dopiero, co ukazały się światu. Droga rozjeżdżana na znaczną głębokość pokryła się kamienno-błotnistą mazią. Dobrze, że miałem na sobie niezawodne gumo filce. Tego dnia kury nie zniosły jajek, kozy przysypały się ściółką i wszystkie kwiaty drzew owocowych na znak protestu opadły solidarnie na ziemię.  No czegoś takiego nie było tu od zarania albo jeszcze dłużej. Zapomniałem o wodzie z sadzawki, która wsiąkła pokazując obrośnięte kamienie. Tylko nasz odstojnik z odchodami za budynkiem gospodarczym wylał obficie. Same cuda działy się tego piątkowego trzynastego. Auta śmigały na zmianę robiąc coraz większe bruzdy, kolejki zatrzymanych samochodów wydłużały się, a kierowcy rajdowi pożal się Panie, osiągali coraz lepsze wyniki. Przynajmniej tak przypuszczam. 






   Tymczasem Cezary uzbrojony w aparat i kamerę czaił się za Jaworową lipą mając nadzieję, że w razie, czego lipa zwali się nie w jego stronę, bo zwali się na pewno. Zdjęcie za zdjęciem, film za filmem i tak minęło parę godzin na wątpliwych przyjemnościach. Ryk aut, które z niesamowitym hałasem tarły spodnią osłoną silnika o umęczoną drogę zagłuszył wszelkie dolegliwości, w tym jelita cienkiego. Grube też pomrukiwało miarowo, obiecując erupcję na skale światową i postępujące tsunami grożące zalaniem Podkarpacia. 



   Tego już było za wiele. W zebranym gronie zainteresowanych stron poziom dyskusji raczej się obniżał za to poziom głośności raczej wzrastał. Obrońcy „rajdu” strzelali z grubych armat, do czego to oni mają prawo, a skromni obrońcy swoich skromnych posiadłości punktowali atakujących. To trochę, jak na Sali sejmowej…, ja tam jestem za… niech czytający robi zakłady!

   I wreszcie Wasyl zawyrokował - Pokażcie nam zezwolenie na organizowanie tej imprezy!

Mieli je w foliowej koszulce, by zabezpieczyć przed zamoknięciem, a jak! Teraz jesteśmy w posiadaniu zdjęcia pozwolenia podpisanego przez kogoś z upoważnienia Wójta. Skąd my to znamy? A zezwolenia z policji to już nie mieli. Organizatorzy zadzwonili po policję. Przyjechali. Kategorycznie powiedzieli, że nic o tym nie wiedzą i nie wydali zgody na przeprowadzenie tej imprezy. W piśmie z Gminy stoi, jak byk, że ta zgoda stanowi załącznik dla policji. Czyli słowo „policja” figuruje w powyższym piśmie i służy do zastraszenia ludzi nie do końca rozumiejących słowo pisane.

   Odpowiedź z Gminy zawiera zgodę na przeprowadzenie testów zawieszenia. Co to znaczy? Co pierwsze, rozjechanie drogi na amen czy rozczłonkowanie zawieszenia?  Zawieszenie wytrzymało, a droga w opłakanym stanie pozostanie, bo funduszy brak. W imię wątpliwej jakości sportowców, który patrzą tylko na własną kieszeń cała wieś ucierpi. Dobrze, że czyny społeczne to przeżytek, bo następnego roku z okazji Pierwszego Maja trza by było drogę rychtować. Jednak kapitalizm ma swoje zalety. Dopiero teraz to widać. Nawet w PRL uzyskanie takiej zgody graniczyłoby z cudem jasnogórskim. Ludzie i urzędnicy mniej kłamali, a może brali odpowiedzialność za słowa i czyny.

   A przecież są miejsca i drogi, gdzie nikomu i niczym takie testy zawieszenia nie zagrażają. Zastanawiająca jest siła, z jaką wprowadza się tego typu imprezy, bezczelnie bez odpowiednich zabezpieczeń i „na słowo”, że wszystko będzie dobrze. Auto jadące z szybkością ponad 120 km/h przeleci przez płot i przez mur domu a przynajmniej okno balkonowe i wyląduje w niedokończonej ubikacji. I co? Kto uruchomi spłuczkę? No, kto? Przecież wszyscy wiemy, w jakim trybie toczą się sprawy sądowe, a ci, którzy mają cokolwiek wypłacić wolą wydać te pieniądze na prawników. Samo życie w „państwie prawa”, jeszcze nie do końca zreformowanego.  

 

  Policja zdecydowała, że „test” zostaje przerwany i pojechała. Po pół godzinie jazda była kontynuowana jakby nigdy nic. Strażacy nie są uprawnieni do zabezpieczania tego typu imprez. Wyrażenie zgody przez policję jest jednoznaczne z zabezpieczeniem imprezy fachowo i bezpiecznie. W naszym miasteczku jest czterech policjantów(plus minus jeden), czyli ćwiartka policjanta na każde rozwidlenie dróg. Jak widać nie ma możliwości przeprowadzania tego typu imprez na Pogórzu Dynowskim.
   Rozumiem, że nie mam posłuchu u naszych psiaków, ale żeby słowo policji nic nie znaczyło i organizatorzy imprezy mieli to w czterech literach?! Acha, policjantów było dwóch, to może w ośmiu.
   Prawo buszu zapanowało na podkarpackich drogach. Jestem za wprowadzeniem nowego znaku – słabi chodzą poboczem.


   Może i inaczej bym zareagował na to wszystko, ale proszę sobie wyobrazić, że mieszkańcy graniczących wsi nie otrzymali zawiadomienia czy ostrzeżenia o planowanej imprezie. Absolutnie nic, a nic. Podobno ksiądz ogłaszał z ambony… a my właśnie mieliśmy w tym czasie ważne prace polowe czy jakieś tam. Popatrzyłem na Olgę z wyrzutem - a może byśmy tak, jednak…?  Ważne informacje są nie z urzędu, nie z Internetu, a z ambony. Takie czasy.



31 komentarzy:

  1. Chyba bym sie na ten czas wyprowadzila z chalupy. Nie, zebym miala cos przeciw testom albo bala sie wraka w salonie. Ja organicznie nie znosze halasu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sześć lat wystarczyło, aby przyzwyczaić się do ciszy i spokoju. I myśli są ciche i ruchy rozsądnie spokojne. Jednak zdecydowanie przeciwny jestem wrakowi w salonie i „testom” dokonywanym prawie na moim i prywatnym obejściu przez ludzi, którzy nie pozwoliliby sobie na coś takiego u siebie.

      Usuń
  2. Zawsze mnie oburza takie traktowanie ludzi przez ludzi. Hucpa, poczucie bezkarności, brak wyobraźni.
    Najgorsze jest poczucie bezsilności, zawsze mi ręce opadają wobec takiej postawy, bo do tego rodzaju "organizatorów" rozsądne argumenty nie docierają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jakbyś czytała w moich myślach. Ja dodam jedynie, że nie toleruję, kiedy głupszy w mojej ocenie decyduje w jakikolwiek sposób o mnie czy moich najbliższych, a ja nie ze względu na sytuację nie mogę się sprzeciwić. To takie poniżające, prawda?

      Usuń
  3. Skandal! Nastały takie czasy, że wszystkiego można się spodziewać!!! Mocny wszystko może. Jeden plus z tej imprezy to Twój świetny tekst!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratulacje przyjęte z szerokim uśmiechem wokół głowy. Kiedyś mi ta głowa odpadnie i potoczy się do przydrożnego rowu. Powtórzę! Skandal! I czy da się z tym żyć? Najlepiej jest unikać takich i podobnych sytuacji, ale nie zawsze się da. Szczególnie wtedy, gdy „ktoś lub coś” wciska się w nasze życie w obłoconych swoimi naleciałościami buciorach, wietrząc w tym korzyści tylko dla siebie.

      Usuń
  4. A kto naprawi drogę, niech organizatorzy rajdu naprawiają, najlepiej w pomarańczowych kombinezonach, dałoby radę zmusić ich do tego? może być bez kombinezonów.
    Dobrego dnia pięknej soboty, rajdowcy popsuli wam pogodę? :)
    Serdeczności posyłam na poprawę humorów. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczorajsza niespodziewana akcja z naszej strony chyba trochę pomogła. Pewnie dotarło do tych butnych łbów, że jeśli prawo nie stanowi prawa to prawi obywatele potrafią wziąć je w swoje ręce. Dzisiaj chłopcy w odblaskowych kombinezonach poprawiali drogę o ile tak można to nazwać. Nawet spomiędzy malutkich ligustrów wygarniali łopatą kamienie czyniąc więcej szkody niż dobrego. Tym sposobem odfajkowali „naprawę” drogi. Elu, nam naprawdę trudno jest popsuć dzień. Przyznam, że w takich sytuacjach wylewam wszystko z siebie, tym razem w postaci postu i jest OK. A ile się przy tym naklnę i ponarzekam. Oczywiście tyko wewnątrz, a uchodzi to ze mnie ledwo słyszalnym sykiem.
      Serdeczności od malkontenta, a od Olgi promienne.

      Usuń
  5. Niestety siła pieniędzy przebija zdrowy rozsądek. Bo cóż znaczy kilka domostw, gdzieś w przestrzeni. Dadzą sobie radę....Drogi rozjeżdżone, a kto będzie jutro pamiętał gdzie to było... Myślę, że więcej nie zakłócą już Wam spokoju. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz absolutną rację. Gmina pewnie dostała parę groszy i straż pożarna i ktoś osobiście do prywatnej kieszeni też. Domyślam się, bo inaczej nie da się tego wytłumaczyć. Te pieniądze nigdy nie pokryją poniesionych strat w postaci rozjechanej drogi. Nie można mówić o logice, bo pazerność bierze górę. Zresztą przykład idzie z góry i był dobrze widoczny w ostatnich latach.
      Samych serdeczności.

      Usuń
  6. Mój mąż skwitował - I to jest właśnie Polska!. Nic dodać nic ująć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie – to jest Polska, chociaż w innych krajach jest podobnie, lecz być może nie na taką skalę. Podsumowując powiem; takie parszywe czasy mamy i będzie tylko gorzej. Czy chcielibyśmy żyć w czasach naszych wnuków? Ciągle zastanawiam się nad tym!

      Usuń
  7. Prawdziwy horror! Od razy trzeba dzwonić po policję, niech sprawdzą i przegonia. Na dyskusję z takimi szkoda słów i nerwów. Wiedzę Cezary, ze mamy podobnie. Co ja się w duszy naklne i nagadam, zęby zacine, żeby nie puścić tego w eter, bo mąż mój bardzo spokojny człowiek i marudzi, że nie wypada. A ile to by się powietrza oczyścilo, jakby takim zakutym ...wiąche posłać?
    Dla mnie mistrzostwem jest Twój poprzedni tekst, wracam z lubością do jego podczytywania.
    Pozdrawiam Was serdecznie i ugłaski dla białych puchacz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobał się poprzednie tekst? To cudownie, powiedział nieskromnie Cezary będący w siódmym niebie. Łasy to ci on na pochlebstwa, że hej. Nastąpiła równowaga po wylaniu wiader pomyj na jego głowę przez panią o innym nastawieniu do tego świata, bardzo krytycznym, jeśli coś jest, choć trochę zawikłane. Sytuacja potwierdziła moje pozytywne nastawienie do ludzi o innych poglądach czy potrzebach kulturalnych. Poza tym mam wspaniały trening w domu. Ponieważ mamy z Olgą skrajnie różniące się zapatrywania polityczne, to udajemy, że polityka nie istnieje. Pewnie skończę pod mostem dnia jednego…
      Dyskusja z organizatorami to prawie ichny monolog. Każde nasze słowo było od razu zakrzyczane, zmienione znaczenie. Zdenerwowany nie byłem, lecz czułem w sobie ogrom energii szukającej ujścia. W swoim braku zrozumienia sami zadzwonili po policję. Jakoś jestem przekonany, że nie będą więcej nic podobnego organizować. Dobrze, że nic się stało, bo musieliby ponieść odpowiedzialność karną za nielegalny proceder.
      I my pozdrawiamy, miłego dnia…

      Usuń
  8. Ale, że takie ogłoszenie ksiądz z ambony ....
    Na drugi raz widły, kosy i pogonić dziadów w diabły. Myślałam, że to jacyś kulturalni biegacze swoje zawody mieć będą, albo rowerzyści, a tu takie szatany w swych metalowych pudłach z piekła rodem.
    I to jeszcze bez pozwoleń!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panowie i władcy nie potrzebują zezwoleń! Lud łyknie wszystko i popije wodą ze studni z domieszką Rundup’u po ostatnich opryskach. Gdzie te czasy, kiedy chłopy kosy na sztorc stawiali? No gdzie? Duch narodu rozcieńczany konserwantami różnej maści znika bezpowrotnie i już niedługo trzeba będzie wymyślić coś innego. Bo, jak tu żyć bez ducha czy duszka? Pustka w głowie, pustka w sercu i tylko pieniądz mami szatańskim szelestem. Mówisz, że te pudła z piekła rodem? Jasne, dlatego tak jęczą i wyją.

      Usuń
    2. Te czasy minęły, a Kosynierzy spoczywają w mogile u nas na cmentarzu na ten przykład. Jeno usypany kopiec, stojący na rogatkach miasta o tamtych wydarzeniach przypomina i raz do roku w rocznicę bitwy zaroi się wokół od notabli miejscowych, pocztów sztandarowych, orkiestry ...
      Duch Rundupu unosić się będzie, ot co.
      Właśnie, skoro jęczą i wyją, to musowo z piekła rodem ...

      Usuń
    3. Na pewno pomniki czy miejsca upamiętnień odgrywają pozytywną rolę wychowawczą i edukacyjną. Przypominają, kim byliśmy, w jakim kierunku zmierzamy i kim będziemy za 300 lat, jeśli w ogóle będziemy. Inny aspekt to, że sprawa odwagi, bohaterstwa upamiętnionych jest wykorzystywana dla celów politycznych niekoniecznie w prawidłowy sposób. Raudup to taki widoczny truciciel i zabójca, firmujący wszystkie inne „trucizny”, pod których działanie poddane są całe narody i dziwne, że zależy to od szerokości geograficznej. Kolejne, musowo z piekła rodem…

      Usuń
  9. SZOK !!!!!!!!BEZPRAWIE BRAK SZACUNKU DLA DRUGIEGO CZLOWIEKA KTO TAM RZADZI ?KTO WYDAJE ROZKAZY CO SIE DZIEJE MYSLE OGOLNIE W PL.JA JUZ ODZWYCZAILAM SIE PO 30-LATACH przepraszam nie wiem co napisac koncze SZOK !!!SCISKAM lapki p.Gosia(((((((((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NO TWOJA WYOBRAZNIA CAR LADUJACY W TOALECIE BEZCENNE ))))tu sie usmialam p.Gosia

      Usuń
    2. p. Gosiu, ujmując rzecz historycznie to od zarania człowiek nie szanował człowieka. Zawsze były zależności i upodlające hierarchie. Nie wiem, kto stworzył człowieka, ale z pewnością schrzanił robotę i pozostawił ten twór na etapie eksperymentalnym, czego skutki odczuwamy do dzisiaj. Niestety i ja należę do tego niedorobionego gatunku i nic nie brzmi tu dumnie. Coś mi się wydaje, że jak podkarpacki chłop nie jest kimś, to jest nikt. Pewnie zapożyczyli tę myśl przewodnią od braci starszych w wierze. Nie dziwię się, jak tu być kimś, kiedy wokół każdy chce być KIMŚ.
      Nie wyobrażam sobie, że auto klinuje ubikację. Zawsze chciałem być hydraulikiem…
      Ściskamy łapki i przesyłamy życzliwy uśmiech (takie też są)…

      Usuń
  10. O rany, ale Wam sie dostalo :(. Az sie noz w kieszeni otwiera, jak sie o takim bezprawiu slyszy. A juz zupelnie mi szczeka opadla, jak przeczytalam o ksiedzu i ambonie - to jakis kompletny obled. Czyzby panstwo wyznaniowe stalo sie juz faktem dokonanym?. Hmmm. moze na przyszlosc poszukac takich kolczatek, jakich policja uzywa i rozsypac, na poczatku ich trasy, jesli daleko od zabudowan... (Leciwa)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sześć godzin hałasu i stresu na sześć lat mieszkania na tym bezludziu to dobry stosunek, jeśli o takim można mówić. Jak widać Lud, a właściwie wywodzący się z niego samozwańcy potrafią zastąpić obowiązujące prawo i przepisy swoim własnym kodeksem prawnym, który jest bardzo blisko ich przepastnych kieszeni. Gdybym sypał gwoździe i inne żelastwo na drogę to byłbym, jak oni. A ja jestem za prosty i bezpośredni, a w chwilach słabości życzliwy. Księdza widziałem raz, zaraz po osiedleniu się i tyle. Chyba nas nie polubił, bo więcej nie pokazuje się u Jaworów. A ponieważ ogłoszenia parafialne nie są słowem bożym, do nie dotyczą i nie obowiązują mnie w tym sensie. W tym kraju mamy podobno wolność słowa, więc i niech księdzu się darzy…

      Usuń
  11. Nienawidze czegos takiego, wspolczuje Wam tego okropnego czasu, halasu, no wszystkiego co bylo z tym zwiazane i zwierzeta mialy okropne przezycia. Dla mnie to jest zupelne bezprawie, jak mozna tak burzyc komus spokoj i nie wazne czy jest jeden dom czy wiecej, czy jeden czlowiek, ktory wybral to miejsce zeby zyc spokojne i nagle dostaje od kretynow taki okropny dzien. Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezprawie, bezprawiem, ale racja musi być po „naszej” stronie, jak mawiała Pawlakowa seniorka. Bezprawie jest bardzo blisko prawa i tylko ma w jednym miejscu inną definicję. W zależności od tych, co dzierżą władzę prawo staje się bezprawiem i na odwyrtkę. Sam znalazłem ten kraj w chaosie, gdzie nie ma nic na stałe. Ciągłe zmiany są przyczynkiem niepewności odnoszącej się do każdej dziedziny życia. Niby są to normalne procesy, ale, jak do tej pory nikt nie starał się, by coś naprawić czy ustabilizować. Obecne zmiany dają szansę na przetrwanie, na namiastkę społecznej sprawiedliwości. Chyba, że jakiś bezmózgowiec wywlecze swoich pobratymców na ulicę.

      Usuń
  12. No i mamy Polskę, takke rzeczy tylko u nas. Brak słów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też z ledwością łapię słowa po ostatnich wydarzeniach. Ludzie na całym świecie są jakoś podobni do siebie, zdolni do robienia rzeczy, o których w miarę normalny człowiek nawet nie pomyśli. Tak, że Polacy nie odbiegają w tym sensie od normy...

      Usuń
  13. Nie znoszę takiego czegoś.... i nie lubię rajdów :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie odbieram prawa do nie znoszenia... i też nie wypowiadam się odnośnie "lubienia". Jeśli pozwolisz mi "uważać" to napiszę, że uważam za stosowne robienie "rzeczy" w miejscach do tego przystosowanych i odpowiednich. W poszukiwaniu nowych środków przekazu i wykazu da się zrobić teatr w remizie. ... by mieć swoje pięć minut czy parę groszy.

      Usuń
  14. Witajcie Oboje. No to Was dopadła zasciankowa Polska,prawo buszu, rządzą maluczcy ale trzymajcie się pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz zrozumiałem dlaczego tuż po wojnie tej ostatniej dyrektorami byli ludzie z niepełnym wykształceniem podstawowym w młynach, a nawet w fabrykach. Ich niepewność jutra wymuszała absolutną lojalność i poddaństwo. Czyli niewiele zmieniło się od tego czasu. Dać "nikomu" trochę władzy i efekty widać w postaci rajdów niemalże przez posesję. Obejście właściwie.
      Też Witamy oboje i dobrego dnia życzymy...

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lektura lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost