poniedziałek, 29 grudnia 2014

Proziaki, czyli wiwat prostota życia!



   

    Od kiedy mam możliwość kuchmarzenia się w naszej nowej kuchni wciąż coś się tam na płycie gotuje, smaży, dusi albo w piekarniku piecze. Pomieszczenie kuchenne jest małe i łatwo je ogrzać naszą kuchenką Jawor. Krzątamy się tam z przyjemnością i łasujemy gorące przysmaki. A to gotowane ziemniaczki przypieczemy na złoto w brandurze, a to chlebek przypiekamy czosnkiem natarty, a to sycimy się upojnym zapachem szarlotki i kruchych ciasteczkek, a w międzyczasie chrupiemy pierogi smażone i kartofelki w kształcie łódeczek z angielska zwane „potato wedges”.
    Ale zdecydowanie królują proziaki! To takie placuszki podkarpackie smażone z dodatkiem sody, czyli po tutejszemu prozy. Kiedyś wypiekano je na Podkarpaciu jako szybki, prosty i tani zamiennik chleba. Są dobre zarówno na gorąco, jak i na zimno. Z masłem albo saute. Smakują wszystkim a są tak proste w wykonaniu, że nie ma co się lenić i po prostu wziąć się za ich robienie zwłaszcza, że po pełnych obżarstwa świętach człowiek łaknie czegoś prostego, lekkostrawnego i swojskiego.



   Jak się robi proziaki? Do ich wykonania potrzebujemy: mąki ( ilość zależna od tego, ile chcecie proziaków zrobić), kefiru albo kwaśnego mleka (ewentualnie jogurtu czy białego sera), dwóch jajek, łyżeczkę sody i soli.
  Wszystko razem pięknie łączymy w misce a potem przekładamy na stolnicę i obficie posypując mąką wałkujemy w cienki placek.




   Następnie kroimy nożem nieregularne kształty naszych placuszków. W tym czasie na piecu rozgrzewa się patelnia z olejem, na którym będziemy je smażyć. I tutaj uwaga! Proziaki można smażyć także bez tłuszczu. Na suchej patelni albo na płycie pieca. I takie właśnie robię najczęściej. Tym razem chciałam wykorzystać olej, który został mi na patelni po smażeniu ryb, dlatego placuszki wyszły z leciutkim, rybnym zapaszkiem, co tylko dodało im ciekawego charakteru!




   Proziaki cudownie rosną! W środku są pulchne i mięciutkie. Rumienią się w try miga, dlatego trzeba pilnować by się nie przypaliły. Zjada się je na wyścigi a ich widok na talerzu tak człowieka kusi by wciąż sięgać po następnego i jeszcze następnego, że po godzinie nie ma śladu po górze proziaków. Tym bardziej, że smakują one także naszym zwierzakom! Koty i Zuzia zajadają je aż miło!
 Proziaki dobrze jest popić gorącą herbatką ziołową, kieliszeczkiem domowej nalewki, czy kefirem.




  A czy w Waszych kuchniach też robicie coś tak swojskiego, taniego i lekkiego by odpocząć po świątecznych, wymyślnych delicjach? Ciekawa jestem, jakie proste smakołyki przyrządzacie miedzy świętami? Podzielicie się ze mną swymi domowymi pomysłami i przepisami? Chętnie wypróbuję coś nowego w mojej kuchni, na przyjaznym piecyku „Jawor”!:-))




   Ach, jak dobrze siedzi się w domowym ciepełku, gdy za oknem snieżnie i mroźno. Przyszła wreszcie prawdziwa zima i chociaż jak zawsze mnie zachwyca, to jak na razie szybko ze spacerów do domu zagania. Muszę się powoli do tego zimna przyzwyczaić. Oswoić je i polubić, tak jak Zuzia które szaleje ze szczęścia na śniegu i nigdy nie dość jej wariackich zabaw i gonitw z capkiem zwanym Łobuzem Kurdybankiem. 



   Cieszę się widząc już z daleka komin naszego domu i unoszącą sie z niego delikatną smużkę dymu, świadczącą o tym, że przywita mnie upragnione ciepło. Ach, jakże skwapliwie chronię sie w zaciszu mojej małej kuchni, znowu do pieca drew dorzucając, coś smakowitego na nim przyrządzając, i przyśpiewujac sobie pod nosem ulubione kolędy...



   Kochani! Życzę Wam w Nowym Roku jak najwięcej takich zwyczajnych, nieśpiesznych, domowych chwil spędzanych z Waszymi bliskimi w spokoju, zgodzie, serdeczności i cichym kontemplowaniu urody prostego życia!:-))***


72 komentarze:

  1. Przeczytałam ,posłuchałam i jestem od razu w lepszym nastroju.Bardzo miła dla ucha barwa głosu ,pięknie bez żadnego zadęcia opisana Twoja codzienność.To jest po prostu blog od ,którego zaczynam dzień.Życzę dalszych ,takich normalnych ludzkich wpisów, które łapią za serce i powodują ,że czuję zapach sporządzanych przez Ciebie potraw. Dużo zdrowia i dalej takiego pięknego spoglądania na świat, dla Ciebie , Cezarego i Waszego zwierzyńca.Krystyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry wieczór,Krysiu! Miło mi gościć Cię tutaj i cieszę się ogromnie, że dobrze czujesz sie w moim blogowym domku i lubisz zaczynać swój dzionek od odwiedzin u mnie. Blogowy dom jest tylko namiastką prawdziwego, ale robie co mogę by było tu prawdziwie, swojsko, prawie dotykalnie i naturalnie .Nawet śpiewam bez krępacji!:-)
      Uśmiecham się do Ciebie serdecznie, dziękując za Twoje piękne zyczenia i Tobie także życząc wszystkiego dobrego!:-))*

      Usuń
  2. Znasz, Olenko, leniwe pierogi? Maka, jajo, twarog, odrobina soli. Potem formuje sie jak kopytka i wrzuca na gotujaca osolona wode. A je sie na slodko lub nie, polane maslem z tarta bulka.
    Nigdy jeszcze nie slyszalam, zeby na sode mowiono proza, a tyle juz na swiecie zyje... :)
    Buziaczki :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to już się bałam, że to jakowyś prozac:))). O takich plackach, tylko w wersji bez jajek, już u kogoś na blogu czytałam.

      Usuń
    2. U mnie był taki post:-)))) pozdrawiam:-)

      Usuń
    3. Panterko kochana! Znam leniwe pierogi, ale rzadko je robię z braku sera białego. Jak juz nam sie trafi dobry, biały, wiejski ser to pożeramy go tak po prostu i nie starcza na pierogi ani nic innego!:-))
      Robienia proziaków nauczyłam sie od mojego męża a on dzięki mnie poznał sałątkę litewską zwaną winogradzik. Tak to regiony wymieniaja sie tym, co maja najlepsze!
      Całusy!:-))***

      Usuń
    4. Errato! Śmiem twierdzić, że moje proziaki działają nie gorzej niz prozac! A zwłąszcza gdy miedzy jednym a drugim kęsem śpiewa sie kolędy albo sie chichocze!:-))*

      Usuń
    5. Basieńko! Chyba przegapiłam ten post u Ciebie albo zapomniałąm po prostu! Ot, skleroza!:-))

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Klarko! A przepis na prołzoki taki sam jak na moje proziaki,czy tkapkę inny?:-))

      Usuń
  4. Ale ładnie śpiewasz. Proziaków nie znam, ale zrobię na pewno. Lubię szybkie, tanie potrawy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię śpiewać a to jak mi to wychodzi, to już sprawa drugorzędna. Tym niemniej serdecznie dziekuję za Twoje miłe słowa Anko!
      A podkarpackie proziaki polecam naprawdę! Pozdrawiam ciepło!:-))

      Usuń
  5. Pięknie się czyta o tym poświątecznym nastrojowym, prostym byciu. Mnie też bliskie jest takie przedłużanie świąt w nieskończoność. Proste jedzenie jest najlepsze. W niczym nie umniejsza pięknego nastroju. Ja na dobrą sprawę pragnę teraz nieledwie postu.
    Niby się człowiek w święta nie objadał, lecz zauważam, jak zgubne dla żołądka jest takie podjadanie wszystkiego, niby to "po łyżce". Takie mieszanie smaków i gatunków.
    Prześlicznie zaśpiewałaś:))).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie z Tobą w zupełności Errato kochana! Mnie także nie wychodzą na zdrowie rózne jedzeniowe mieszanki wybuchowe. Z ulgą powróciłam do prostoty naszego codziennego życia i odżywiania. Przynajmniej nic człowieka nie boli i lepiej śpi.
      Co do śpiewania, to rozhulałąm się! Skoro odważyłam sie onegdaj raz, to teraz nie mam już takich oporów. A że kolędy prawie wszyscy lubią śpiewać i gromadne śpiewy maja w sobie ogromny urok, to najmilej by mi było gdybyś słuchajac mnie śpiewała razem ze mną!:-))***.

      Usuń
  6. U nas Olu to są brołziaki ( soda- brołza) , zawsze pieczone na blasze ( plycie kuchennej). Nie mam takiej kuchni, więc kupiłam 4 krążki żeliwne i kładę je na palniki gazowe. Nie dodaję nigdy jajek, tylko mąka, soda i kwaśne mleko lub maślanka. Ciągle mam dylemat, ile dać sody, na ile mąki. spróbuję kiedyś Twoje! Moja babcia kroiła brołziaki w paski, przelewała je wrzątkiem, polewała masełkiem i posypywała cukrem, a moi synowie wkładają czasem po przekrojeniu placka do środka produkty jak na gyrosa:-))) I u mnie robi się zawsze okrągłe placuszki- obowiązkowo! Lubię to, piekłam je nawet na wesele syna na tzw. wiejski stół i wszystkie zeszły!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brołziaki! Cudnie! Wypróbuję zatem przepis z Twoich stron Basieńko! Następnym razem upiekę na blasze i bez jajek. Tutaj gospodynie robia je bardzo często. Na wesela też. W ogóle słyszałam, że na weselach, to proziaki, chleb ze smalcem i pierogi święcą tryumfy.Prostota i tradycja święcą tryumfy. I bardzo dobrze! Całusy zasyłam:-)))

      Usuń
  7. Ktoś mówił o nich "sodaki". U nas całkiem nieznany produkt. Może spróbuję, choć zazwyczaj trzymam się tego, co znam:)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sodaki - przynajmniej wiadomo o co chodzi, bo ta proza, to kojarzy mi sie ze smętną prozą życia a nie z takimi prostymi pysznościami. Lubie poznawać nowe smaki i potrawy. Niektóre na stałe włączam do naszego jadłospisu a niektóe pojawiaja sie tylko jak efemerydy.Myślę, że trzeba próbować wszystkiego Errato- smak życia jest przecież w duzej mierze zaklęty w smaku pokarmów!:-)))

      Usuń
  8. I ja niestety nie znałam tego produktu :(
    W domu kiedy jeszcze taki zwykły piec z metalowym blatem mieliśmy mieszało się mąke z wodą i piekło takie placuszki na piecu. Ach, jak mi te najprostsze na świecie placuszki smakowały :) :) :)
    Czasem gdy zostaje mi chleb to robię coś co nazywam chlebem opiekanym. Robię masę z jaja (lub z dwóch - zależy od ilości cheba, który chcę smażyć) i do roztrzepanego jajka dodaję mąki i mleka na pół z wodą + sól i pieprz. Maczam chlebek w masie i smaże na patelni z dwóch stron, na jedną stronę polewam jeszcze trochę tą masą aby "dobrego" było troszkę więcej :) Grzegorz uwielbia taki chlebek z kechupem - zajada się nim aż miło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie tosty opiekane nazywaja sie 'biedne rycerze' :))

      Usuń
    2. Loono droga! To wobec tego cieszę się, że poznałaś dzisiaj proziaki. Jeśli ich raz spróbujesz, to jestem przekonana, iż na stałę wejdą do Twego i Grzegorza menu.
      Placuszki z mąki i wody robiłą mi kiedys babcia i zwałą je podpłomykami. Też muszę je zrobić. Mniam! A ten chlebek opiekany też wyobrażam sobie jako bardzo pyszny. Następna rzecz do wypróbowania! Dzięki za podpowiedź Sylwio!:-))

      Usuń
    3. Echo! Ale fajna nazwa - "biedne rycerze"! Ciekawe jak robi sie wobec tego bogate rycerze?:-))

      Usuń
    4. Reiche Ritter - "bogate rycerze" to przełożone pyszną konfiturą lub powidłami śliwkowymi arme Ritter. Pyszne są, jadałam w dzieciństwie czasem. Na sodzie u mnie w domu nie piekli nic, poza piernikiem. Nie jadam teraz w ogóle zbóż więc nie spróbuję proziaków, ale wierzę, że są pyszne, bo już słyszałam zachwyty na nimi nie raz.
      Pozdrawiam Was serdecznie

      Usuń
    5. Bogate rycerze dobre będą, gdy mi sie czegoś słodkiego zachce!:-)) A co jadasz Owieczko kochana, jesli zbóż nie,bo pewnie Ci nie służą?Na pewno serów i mleka owczego masz pod dostatkiem, poza tym ziemniaki...A co jeszcze z takich treściwszych rzeczy?
      I my pozdrawiamy Cię serdecznie!:-))*

      Usuń
    6. Teraz u mnie niejako przednówek, ani sera, ani mleka. Pod koniec marca pewnie będą pierwsze jagniątka. Jadam kaszę jaglaną i na słodko z owocami i na słono, piekę sporo tart ze szpinakiem na bazie mąki jaglanej, amarantusa, gryczanej. Ziemniaki jem i dynię, jaja uwielbiam, fasolę i groch, pasternak, marchew, buraki. Jem też mięso i ryby. Ryb u nas sporo, bo wkoło stawy, stawy, stawy. A jak mnie na słodkie najdzie ochota nagle, to jadam konfitury łyżką ze słoika po prostu, albo miód i suszone owoce.

      Usuń
    7. Ach, zapomniałam Ci napisać, że bardzo lubię słuchać Twojego głosu i śpiewu. Tak sobie słucham, gdy jestem w domu. Masz bardzo ładny głos.

      Usuń
    8. Jesz same zdrowe pyszności, moim zdaniem! Też wiekszosc z tego jadamy (dynie i buraki to najwazniejsze warzywa w naszym domu). Na te tarty Twoje mi slinka leci (a przecież też mogę sobie teraz takie upiec w moim piecyku!:-)) . Ryb dostaku Ci zazdroszczę, bo u nas staw tylko jeden, ale niestety wójtowy i łowienie w nim zabronione!
      Konfitury albo owoce z kompotu też sobie łyzką wyjadam- zwłaszcza wieczorami mam takie słodkie chętki.
      Moje dwie kózki też są w ciązy. I wiosna będę musiałą nauczyć sie dojenia i pewnie wyrabiania koziego sera!
      Bardzo mi miło Owieczko, ze podoba Ci się moje nucenie. Ja do tego stopnia lubie spiewanie, ze i kozom i kurom spiewam. Tylko na spacerach teraz nie moge, bo by mi szczęka zamarzła!:-))*

      Usuń
    9. A ja owcom śpiewam, a one lubią słuchać. Mnie chyba przewiało nieźle ze dwa dni temu i boję się, że zapalenie okostnej się zaczyna.

      Usuń
    10. W ciepełku musisz więc siedzieć, Owieczko droga. Lipę z czarnym bzem popijać.Odpoczywać jak najwięcej, żeby Nowy Rok nie zaczął się od choroby. Trzymaj się kochana!Dbaj o siebie! Przytulam Cię serdecznie...

      Usuń
  9. Nigdy nie jadłam. Spróbuję :-)

    Olga miło usłyszeć Twój głos. Pięknie śpiewasz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam do spróbowania proziaków, bo to proste i tanie danie w sam raz na weekendowe śniadanie, gdy ma sie trochę wiecej czasu i można popichcic na spokojnie.
      Bardzo miło mi słyszeć, że podoba Ci się moje śpiewanie Graszko! Teraz kolędowania czas, wiec śpiewam codzień aż do znudzenia i ochrypnięcia!:-))

      Usuń
  10. A mnie sie zrobilo pomieszanie z poplataniem :))) Przypominam sobie dziecinstwo w gorach i przychodzi mi na mysl.
    ; pierwsze to 'grzybek' na patelni (maka plus jajko na tluszczu), potem racuszki ale one sa drozdzowe, nastepnie owalne placki na sodzie (nigdy nie slyszalam ich nazwy regionalnej) pieczone na blasze, grube na palec, skorka ladnie podpieczona, po upieczeniu na cieplo pachnace, cudowne z topiacym sie maslem (splywajacym miedzy palcami i po brodzie... po ubraniu tez); takie placuszki robila przyszywana babcia zwykle wczesnie rano, gdy w domu zabraklo chleba a do sklepu daleko i wypiek wlasnego dopiero w piatek. Aby je wystudzic zdziebko, ukladala je na kamiennych schodkach a zapach z nich unoszacy sie byl najlepszym wybudzaczem rankiem dla najwiekszego nawet spiocha.
    Niestety zapomnialam o istnnieniu prozakow, brolziakow i jak tam je jeszcze zwa. Ciekawe czy na plycie ceramicznej kuchenki tez mozna je zrobic... a moze na plycie grilowej takiej od nalesniczkow? Moze latem nalezy wyprobowac :))))
    Ladne koledy a' capella :))) o barwie turkusowej :)).
    Ja nie mam jakiegos lekkiego dania poswiatecznego - chyba, ze zalicze do niego zmiksowane owoce z jogurtem zamiast sniadania i kolacji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę drogie Echo, że na płycie grillowej spokojnie mozesz zrobić proziaki i tego typu placuszki. A nawet na zwykłej patelni. Po prostu oprósz je mąką i po upieczeniu kolejnej partii placuszków przetrzyj patelnię ,by usunąc z niej spieczoną mąkę. Ja tak właśnie robiłam w Australii i wychodziły przepyszne.
      Głos o barwie turkusowej.... - tak pieknie nikt jeszcze o moim głosie nikt sie nie wyraził. Ale Echo w świecie bywałe i zna sie na kolorach głosów i myśli...Dziękuję Ci pięknie za tak poetyckie określenie!:-))
      Owoce z jogurtem też mniamniuśne i leciutkie. W sam raz żeby żołądek biedny odpoczął i nabrał siły przed następną turą żarłocznosci świątecznej lub przed sylwestrowymi tańcami!:-))*

      Usuń
  11. Kochan Oleńko, ja też bym na twoim miejscu z kuchni nie wychodziła :))) Wiem jak to jest człowiek się nacieszyć nie może :) Placuszków na sodzie nie znałami chyba ich raczej nie wypróbuję, bo wydają mi się bombą węglowodanową ;) Z takich prostych szybkich przepisów, to kojarzą mi się kotlety chlebowo-jajeczne. Chleb najlepiej czerstwy, pokrojony w kromki i obtaczany w roztrzepanym widelcem jajku. Smażyć na patelni z dwóch stron na złoto. Posolić i jeść i jeść, i jeść... ;)))
    Dopiero dziś jesteśmy sami w domu i cicho się tak zrobiło.... nic to, aby do wiosny! :)
    sciskam Cię mocno i buziaki zasyłam! :)***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toteż ja późno teraz z parteru na górę powracam. Tutaj, chociaż grzane centralnym ogrzewaniem, to nie tak ciepło i przytulnie, jak na dole...Placuszki proziaki pewnie są bombą węglowodanową, ale prawie każde ciasto nia jest.A takze chlebek obtaczany w jajku - mniam, mniam! (o matko! jaka ja sie łakoma zrobiłąm tej zimy! pewnikiem na wiosnę znowu trzeba będzie za odchudzaqnie sie wziać!:-))
      A z tym pustym, cichym domem to najgorzej na początku...Potem, na szczęście, jakos człowiek przywyka, bo co ma zrobić...?
      Przytulenia zasyłam gorące Zosieńko miła ma!:-))***

      Usuń
  12. czuję sie u Ciebie jak w jakimś raju... :) tyle dobrych emocji płynie z każdego Twojego słowa, że czuć zapach i smak tych proziaków i ciepło bijące od kuchni :) Pięknie żyjecie... :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bardzo cieszę sie naszą nową kuchnią! Tyle sie na nią wyczekałam! Niby przyzwyczajona byłam do życia w prowizorce, ale jednak gdy mam takie ładne, przytulne i ciepłę miejsce w domu, to serce mi sie raduje i nadziwić sie nie mogę, że je naprawdę mam!
      Dzisiaj robiliśmy w piekarniku zapiekane ziemniaczki! Och, według mnie poezja - ale trochę jednak przesoliłam - tako rzecze Cezary!:-))***

      Usuń
  13. Twoje placuszki wygladaja przepysznie i pewnie tak smakuja, na pewno wyprobuje przepis. Dla mnie najprostszym i jednoczesnie smacznym daniem jest jajko sadzone do tego ziemniaczki i szklanka kefiru lub maslanki.
    Olu! Jak milo Cie uslyszec:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię jajko sadzone z ziemniaczkami. Latem to najczęstsze nasze danie, bo jajek wtedy w bród!
      Też bym Cię chętnie usłyszała, Renatko!:-))*

      Usuń
  14. Broziaki czyli biedaplacki. Mój ulubiony chlebek. Tylko u mnie bez jaj i koniecznie tylko na płycie, ewentualnie w piekarniku. Do jeszcze gorących rozpływające się masełko i ..... niebo w gębusi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak...Te na płycie smażone mają inny smak. Może szlachetniejszy od tych na oleju...Zrobiłabym nawet jutro takich, ale nie ma w domu kefiru ani nic w tym stylu. A tymczasem my znowu uwięzieni w śniegach jesteśmy. Zamarznięty samochód nie chce odpalić i znowu trzeba na zakupy piechotą po górach i dolinach chodzić! :-))

      Usuń
  15. Nigdy ich nie jadłam, ale spróbować warto :) U mnie dzisiaj mąż serwuje szare kluchy - to chyba wielkopolska potrawa. Z utartych ziemniaków, do tego kiszona, ugotowana kapusta - mniam .......
    Ja natomiast z prostych potraw preferuję taką, jak Ataner, jak już mam coś na obiad robić ;)) Albo rosół, tudzież pomidorówkę na drugi dzień.

    Piękny Twój śpiew, Olu :) A głos Twój idealny jest dla kołysanek - łagodny, miękki, wyciszający :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szare kluski jadłąm w wersji litewskiej, robionej przez mojego tatę. Takie z miesnym nadzieniem (chyba cepeliny). To było boskie, ale bardzo praco i czasochłonne danie!
      Uwielbiam proste dania. Im prostsze tym lepsze! A jeśli do tego tanie, to już pełnia szczęścia!:-)
      A propos śpiewania ,to lubiłam śpiewać mojej małej córeczce i nadal lubię - teraz już w duecie!:-))*
      Ciepłe, śpiewne pozdrowienia zasyłam Ci Liduś kochana!:-))***

      Usuń
  16. Już się zabieram za robienie tego przysmaku naprawdę się cieszę że napisałaś przepis, tak prosty że na pewno wyjdą i u mnie na patelni. Nie było u was kaflowego pieca Oluś gdy kupowaliście dom?
    I mam pytanie bardzo ciekawy komentarz mam o wrotyczu i człowiek prosi o trochę tego specjału, więc jeśli masz go trochę więcej i chęć by się podzielić to .. Ale najpierw przeczytaj komentarz. :)
    Samych ciepłych serdecznych chwil Olu, Wam obojgu życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był kaflowy piec, ale w tak fatalnym stanie( dziury, odparające kafle, połamana płyta kuchenna), że nadawał sie niestety tylko do rozbiórki. Posłużył nam przez dwa miesiace a potem trzeba go było rozwalić i wyrzucić a niektóe części zostawić by doczekały się kiedyś użycia we wciaz planowanej kuchni letniej...
      Zaraz zajrzę do Ciebie, by zobaczyć o co chodzi z tym wrotyczem..
      Całusy gorące zasyłąmy!:-))*

      Usuń
  17. Dopisuję: - wyszły pyszne i raz dwa :) Właśnie jedzone. :) mąka orkiszowa bo innej w domu nie mam. A kiedyś robiłam bliny, podobno z rosyjskiej kuchni, pychate powiem tak, proste szybkie i smaczne.No i wreszcie usłyszałam Ciebie Oluś bo do tej pory z racji jakiegoś uszkodzenia, nie mogłam nic słychać, wtyczkę mi wołało. To mi naprawił Mój i teraz mam też głos Twój w uszach, melodyjny i ciepły kobiecy głos. Serdeczności raz jeszcze i lecę podjadać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że raczysz się proziakami! Jak widać z powyższych komentarzy te placuszki maja wiele nazw i odmian ale łączy je wszystkie to, że są na sodzie i są przepyszne!:-))
      Blinów jeszcze nie robiłam, ale jak tylko zrobie mąke gryczaną z kaszy, to spróbuję!:-))
      Też jestem ciekawa Twojego głosu Eluś...Moze i Ty dasz u siebie na blogu maleńką próbkę śpiewania albo i czytania jakiegoś wiersza?
      Całusów sto zasyłam serdecznych i życzenia dobrego końca Roku!:-))***...

      Usuń
  18. Bratrura słyszałam i sprawdzam czy się nie pomyliłam. Tak zawsze mówiła moja Ciotka
    Bratrura w gwarze lwowskiej - piekarnik.
    Podobno też w śląskiej ?
    Proziaki pyszne z płyty jadłam w 'Semaforze', ale nie tylko.. Dla mnie te bez tłuszczu . Spróbuję zrobić na płycie, z maki orkiszowej, ale potrzebuję dokładna proporcję.
    Solistka - może w Lwowskiej Operze wystąpiłaby ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miałąm wątpliwości co do tej "brandury". To dla mnie nowe słowo. Usłyszałam je od męza i tak powtarzam. Sprawdziłam też w necie. I okazało się, że istnieje w takiej wersji. Ale pewnie wersji jest wiele, jak wiele jest regionów.
      W Semaforze jeszcze nie jadłam proziaków. Ale pewnie spróbuję, bo ostatnio rozmawiałąm długo przez telefon z właścicielką tej karczmy. Serdecznie zapraszała żeby wpaść!
      Nie jestem w stanie Zofijanko podać Ci dokłądnych proporcji, bo ja wszystko robię na oko. Dla mnie kuchnia to żywioł i spontaniczne czary. Za każdym wiec razem ta sama rzecz wychodzi mi trochę inaczej!:-))
      Ach niedobra, śmiej się ze mnie, śmiej i od solistek przezywaj!:-)) Ale pamiętaj, że sama mnie do śpiewana kolęd onegdaj namawiałaś! I takie oto są efekty!:-))*
      Całusy serdeczne zasyłam od nas obojga!:-))*

      Usuń
  19. Przepis kradnę. Ja robię kotlety z chleba, czasem kluski zapalane...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do przepisu na proziaki, to cieszę się, że Ci sie przyda Agatko! Kotlety z chleba znam i lubię. A co to są kluski zapalane?!:-))

      Usuń
  20. Opisałaś tak smakowicie, pachnąco, że chciałoby się w kuchni przysiąść.......... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuchnia to najwazniejsze miejsce w domu. Jego tętniące ciepłem i swojskością serce. Wszyscy goście u mnie do kuchni idą a nie na pokoje!I dobrze!:-)
      Pozdrawiam ciepło Alis!:-))

      Usuń
  21. Olu, narobiłaś mi wielkiego smaka. Cieszę się z Tobą z kuchennego szczęścia. :)) Wszystkiego co może być najlepsze dla Was, kochani!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj zrobić w wolnym czasie Gosiu te proziaki. Może i Twoim bliskim posmakują I(te z zapaszkiem rybnym były przysmakiem moich kotów!).
      Zawsze u mnie wszyscy goście szli do kuchni. Tam lubili przysiadać, ciesząc sie swojskoscia i swoboda. Nie bacząc na siermiezne warunki tej prowizorki. Moze nawet nie zwracali na nie zanadto uwagi. Teraz mogę ich przyjmować w ładniejszym, ale nie mniej przyjaznym miejscu.I podoba im sie ta nowa. I chwalą a my z męzem puchniemy z dumy i radosci. Takie najzwyklejsze lecz, własnej pracy zawdzięczane rzeczy najbardziej człowieka radują.
      Gosienko!Wszystkiego dobrego dla Ciebie i Twych bliskich oraz zwierzaków kochanych zyczymy oboje!I tego cudu upragnionego, który wciaz jest mozliwy przecież!:-))*

      Usuń
  22. Proziaki wyglądają bardzo apetycznie :)!
    Wszystkiego najlepszego Olgo w nowym roku. Niech będzie dla Ciebie twórczy, ale też łagodny :). Bądźcie zdrowi, szczęśliwi i pozostawajcie w tej miłości, która tak pięknie przenika z Twoich postów...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wyglądaja, tak i smakują! A może nawet jeszcze lepiej! Lubię jeść i przyznaję sie do tego bezwstydnie!:-))
      Dziękuję pieknie za Twoje zyczenia droga Lucynko!Poetko-czarodziejko! Wszystkiego dobrego dla Ciebie, kochana!:-))*

      Usuń
  23. Zrobiłam proziaki!!! Wszystko zjedzone. Nie wiedziałąm tylko jakiej grubości maja być, więc zrobiłam najpierw grubsze, potem cieńsze. Chyba te drugie bardziej nam smakowały. Rzeczywiście są bardzo dobre. My jedliśmy z jogurtem i konfitura malinową i takie "bez niczego". Moja mama, kiedy się dowiedziała, co robię, aż podskoczyła z radości. Podobno babcia w dzieciństwie (mojej mamy, oczywiście) robiła im takie placki na kuchence z fajerkami, a właściwie na jej blacie. Mówiła na nie ciapaki, bo formowała okrągłe placki. W imieniu więc mojej mamy i naszym dziękuję Ci Olgo za odnalezienie smaku z dzieciństwa mojej mamy, no i za dokładne instrukcje :-))))
    Buziaki i wszystkiego dobrego w Nowym Roku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale się cieszę Izo, że moim postem o proziakach mogłam odświeżyć zapomniane smaki i podzielić się tym, co sama bardzo lubię.Potrawy jedzone w dzieciństwie maja niepowtarzalny smak. Tęsknimy za nimi i szukamy ich w teraźniejszosci a tak rzadko zdarza się znaleźć...
      Drogie, miłe Panie - Izo i mamo Izy - pozdrawiam Was obie bardzo serdecznie i wszystkiego dobrego życzę!:-))*

      Usuń
  24. Oj wypróbuje te wasze placuszki..:) nie wiedziałam, że można też je robić na patelni..;)
    Wspaniałego Nowego ROKU Wam życzę Jaworki!!! Kuchnie masz piękną, niech Wam się tam dobrze kucharzy..:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypróbuj koniecznie Sznupeczko i powiedz jak sie udały swojskie proziaczki! Ja robiłam je w Australii na suchej patelni i wychodziły cudownie!
      W nowej kuchni kucharzy sie nam świetnie! Nie masz to jak piec na drewno. Nie masz to jak piekarnik w nim.
      Dziękujemy pieknie za zyczenia i Wam również zyczymy wszyskiego naj, naj najlepszego!:-))*

      Usuń
  25. Oluś wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku dla Ciebie i Cezarego życzę , niechaj się darzy samo dobro a smutki uciekają w dal.
    Uściski ślę gorące :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ilonko, kochana, bliska duszy mojej dziewczyno! Dziekujemy z całego serca!:-))*

      Usuń
  26. Olu! Szczęśliwego Nowego Roku dla Ciebie i męża. :) Mirella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mirelko miła! (och, jakie piekne róże wybrałaś dla swojego logo!) Dziekujemy serdecznie za Twoje życzenia! Tobie i Twym bliskim także wszystkiego najlepszego oboje z męzem zyczymy! Buziaki zasyłamy!:-))*

      Usuń
    2. róże z mojego ogródka - skąpane deszczcem czerwcowym :))

      Usuń
    3. Cudne te krople na różach i ich barwa. Głęboko różowa! Baśniowa!:-))

      Usuń
  27. U nas proziaki raczej prosto z blachy :D Pychota po świątecznych wymysłach :D
    Uściski i Wszystkiego Dobrego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że pychota! Zresztą w ogóle, im co prostsze, tym lepsze, nieprawdaż?
      Dzisiaj piekłam bardzo proste kruche ciasteczka i drożdżowe paluchy z makiem i sezamem! Palce lizać!
      I my Kochani ściskamy Was serdecznie! I życzymy Wam szczęsliwego, pełnego pozytywnych wydarzeń Roku 2015!:-))

      Usuń
  28. Witajcie i ja też piekę proziaki są one mi znane od dawna,dawna pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Krysiu! To znane podkarpackie danie. Ja ze Ślaska pochodze wiec robienia proziaków nauczyłam sie od meża, który jest bardziej tutejszy ode mnie!:-)

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lektura lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost