wtorek, 3 grudnia 2013

Z Beatkową torbą na kolanach



   


  Właśnie zapadał zmrok i ostatnie pomarańczowo-różowe blaski znikały z grudniowego nieba, gdy oboje z Cezarym zabraliśmy się za zjadanie naszej ulubionej ostatnio zupy dyniowej.  Pałaszujemy ją na obiad i kolację już od trzech dni i dzisiaj właśnie, ku naszej przykrości, ujrzeliśmy dno garnka!
-Trzeba będzie jutro nowej zupki uwarzyć. Dodać pietruszki, lubczyku i odrobinę pieprzu! Dobrze, że mamy jeszcze trochę dyń i kabaczków!  - mruknęłam z lubością, gładząc rudego kota Antka oraz czarnego kićka zwanego po prostu Czarnym. Rozmruczane, grube koty, jak zwykle wieczorem obsiadły moje kolana i grzały me zmarznięte po chłodnym dniu nogi.

 Ledwo zdążyliśmy wyskrobać talerze, gdy Zuzia rozszczekała się wniebogłosy i zaczęła gwałtownie skrobać w drzwi wyjściowe by zobaczyć, któż to się po ciemku pałęta wokół naszego obejścia. Spłoszone kocury rozpierzchły się po domu. A my pobiegliśmy czym prędzej za rozszalałą psiną, usiłując dojrzeć w mroku wieczornego, niespodziewanego gościa. Okazało się, iż był nim listonosz, który pracuje do szóstej wieczorem i dopiero teraz dotarł do nas po całym dniu jeżdżenia po okolicznych wzgórzach i dolinach. Mój mąż odebrał od niego przesyłkę i już po chwili wniósł ją tryumfalnie do kotłowni, gdzie stałam grzejąc się przy piecu i czekając niecierpliwie na niego.

- Jest torba od Twojej Beaty! – oznajmił.
- Daj, daj! Ja odpakuję! – zaczęłam podskakiwać wokół Cezarego jak nie mogący się doczekać prezentu świątecznego dzieciak.
- Ale zobacz, jak ta paczka jest pieczołowicie obklejona taśmą! Poczekaj! Ja mam taki fajny nożyk do tapet, to w try miga dobierzemy się do środka! – sapnął mój uparty mąż i pracowicie jął przecinać beżowe taśmy i kartony.

   I rzeczywiście! Po kilku chwilach dzierżyłam w dłoniach całą zawartość przesyłki. Była tam prześliczna torba wykonana przez Beatkę Zasadę, autorkę bloga  „Cat In a bag” oraz kilka skórzanych, mięciutkich ozdób świątecznych i wspaniały list. A ponieważ w kotłowni mamy kiepskie światło porwałam wszystkie te cuda i pobiegłam do naszej sypialni by pooglądać wszystko dokładnie i nazachwycać się do woli. Zaraz za mną pojawił się tam Cezary i pchająca się na łóżko Zuzia.



- Patrz, jaka cudna! Ależ ta dziewczyna jest utalentowana! Zobacz, z jaką dokładnością to wszystko jest zrobione. A ile czasu musiała poświęcić by coś tak wspaniałego i delikatnego uszyć! To prawdziwa artystka i poetka rękodzieła! Jakież to różne od tych toreb sklepowych. Ileż w tych wytworach Beatki szlachetności i ciepła! – zawołałam, tuląc do policzków mięciutką, beżową, delikatną jak dotyk dłoni matki torbę skórzaną. Czułam się tak, jak gdyby była ona wykonana specjalnie dla mnie. Jakby pasowała jak ulał do mojej duszy. Jakbym kiedyś ją już miała, potem gdzieś zapodziała a teraz na nowo cudem odzyskała…



- A co w niej będziesz trzymać i gdzie z nią będziesz chodzić? – przerwał moje pełne przejęcia rozmyślania jak zwykle praktyczny Cezary, wiedząc dobrze, iż odkąd zamieszkaliśmy na wsi nie noszę torebki i poza wyjściem na zakupy w najbliższym miasteczku albo na targ do miasta właściwie nigdzie się stąd nie ruszam.

- Oj, już ty się nie bój o to! – odparłam, przymykając oczy i wyobrażając sobie siebie, jak ubrana w moją ulubioną rudo-beżową sukienkę wędruję sobie po łąkach, w zarzuconej na ramie torbie trzymając swoje zeszyty z wierszami wraz z nieodłącznymi ołówkami i długopisami. A gdy na tym łonie natury nachodzi mnie nagłe i jak zwykle niespodziewane natchnienie twórcze przysiadam sobie na pniu buka i piszę na bieżąco, co mi tam w sercu gra. Zaraz potem pojawiła mi się następna wizja. Oto odwiedzam moją ukochaną mamę. Całuję ją serdecznie i wyciągam z owej niezwykłej torby książkę-prezent dla niej. Moją książkę…

- Wiesz, ta torba jest naprawdę magiczna! Czuję, że dzięki niej spełnią się moje najważniejsze marzenia i tęsknoty! – szepnęłam, przysiadłszy na łóżku i spoglądając z rodzajem dziwnego przeczucia na tę wyściełaną mięciutkim, niebieściutkim jak niebo materiałem w kwiatki torbę od Beatki - czarodziejki.



- A list? Co tam Ci Beatka napisała w liście? – zapytał jeszcze mój mąż, stojąc w drzwiach, bo mu się śpieszyło, żeby skończyć zakładanie nowej lampy w przedpokoju na dole.

- Czytam, czytam właśnie. Jest piękny, po prostu piękny… – westchnęłam, zerkając na pierwsze wersy napisanego ręką Beaty listu.

- Ile tu dobrych słów o mnie! Ile ciepła i serdeczności! Naprawdę, nie spodziewałam się…Już dawno nikt tak ciepło, tak miło do mnie nie napisał! – komentowałam na bieżąco słowa listu tuż po jego odczytaniu. Uśmiechałam się wzruszona i spoglądałam na te wyrazy, zawierające tyle pozytywnych dla mnie uczuć i myśli. Żałowałam, że Beata mieszka aż w Częstochowie i nie mogę ot tak, spontanicznie spotkać się z nią zaraz i uściskać gorąco.

- Masz szczęście ostatnio! Ot co! Najpierw wygrałaś prezent u Pantery, teraz tę torbę u Beaty! Powinnaś wobec tego skreślić parę kuponów totolotka. Jutro pojedziemy do miasteczka aby pójść za ciosem! I kto wie? Może już za chwilę spadnie na nas deszcz złotówek?! – rozmarzył się Cezary, ściskając mnie czule i szepcząc mi wprost do ucha, że cieszy się moją radością i uwielbia patrzeć, gdy jestem tak szczęśliwa, jak teraz.

- Totolotka możemy oczywiście wysłać, ale nie bądźmy zachłanni, Czaruś! Wszak jak widać jest w tym życiu mnóstwo innych, ważniejszych od pieniędzy rzeczy, które potrafią człowieka uszczęśliwić – odrzekłam i zasiadłam przy komputerze, aby napisać posta o tym niezwykłym wieczorze. Za oknem zrobiło się już zupełnie ciemno. Mróz skuł lodem drogi i lasy. W mojej duszy tymczasem było ciepło i pogodnie. Nie czułam nawet bólu gardła, który od trapił mnie dzisiaj od samego rana. Na moich kolanach leżał zwinięty w kłębek czarny kot  - przyjaciel oraz mięciutka torba od Beatki - niezwykłej pani Mikołajowej…Prawdziwy dar serca!

Dziękuję Ci kochana dziewczyno!***




38 komentarzy:

  1. Przepiękna torba, na pewno magiczna- w końcu autorka wykonała ją ręcznie, to i duszę w nią tchnęła:) Ozdóbki przeurocze, zwłaszcza ta choineczka:) Uwielbiam takie rzemieślnicze rękodzieła, wykonane z precyzją unikaty...
    A zupkę dyniową i ja uwielbaim, ale w wersji słodko- ostrej na mleku. Z cynamonem i cukrem, ale też z czosnkiem i pieprzem-o! takie połączenie. Bardzo rozgrzewające:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Jakie niezwykłe połączenia smaków i aromatów w Twojej zupie dyniowej, Weroniko! Może i ja wobec tego dzisiaj nieco zaszaleję przy doprawianiu mojej? Uwielbiam eksperymentowanie w kuchni. Ma to cos wspólnego z czarami!
      Torba jest boska i jestem szczęśliwa mogąc dotykać jej od samego rana!:-)

      Usuń
    2. Zupa jest naprawdę przepyszna, także z całego serca polecam:) Ja jeszcze do niej wrzucam makaron orkiszowy, albo żytni i trochę go przegotowuje- wtedy zupa jest taka gęsta, że łycha staje:)

      Usuń
    3. Świetny pomysł z makaronem! Dziekuję za radę Weroniko!Uwielbiam pożywne, gęste zupy! To w taki zimowy czas najlepsze, moim zdaniem, jedzenie! Rozgrzewa w try miga i syci!
      Ciepłe pozdrowienia Ci o poranku zasyłam!:-))

      Usuń
  2. Potrafisz, Olenko, tak pieknie opisac najbardziej przyziemne czynnoci, jak spacer z kozkami do lasu, wiec co dopiero, kiedy dostajesz w prezencie takie cacuszko - to male arcydzielko sztuki pismienniczej. Moze do tej pory nie potrzebowalas na wsi torebki, ale majac tak piekny wyrob, w ktore wlozone bylo cale Beatkowe serce, na pewno bedziesz jej uzywac, chocby wlasnie do przechowywania swoich nastrojowych wierszy. Dzielo w dziele. Ciesze sie z Toba, bo jak tu sie nie cieszyc, kiedy umiesz swoja radosc tak pieknie przelac na papier (ekran?)
    A swoja droga, szybko przesylka doszla.
    Ciesz sie zatem, przytulaj, wachaj zapach skory i dziel sie z nami swoim szczesciem.

    Sciskam Kangurki mocno w pasie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tej pory nie uczestniczyłam w żadnych zabawach typu candy, ale tutaj ta torebka i osoba samej Beatki sprawiła, że nie mogłam przejsc obojętnie.Coś mnie tam przywoływało!Jakaś magiczna siła przyciagania. Jakieś ciepłe, swojskie fluidy! No i stało się - los zrobił mi przemiłą niespodziankę!A ja czuje, że mam coś bardzo osobistego, delikatnego i nasączonego niezwykła wrazliwością autorki. To bezcenne!
      Ciepłe pozdrowienia poranne zasyłamy!:-))

      Usuń
  3. Uwielbiam takie rzeczy zrobione własnoręcznie, mają swój klimat :) Torba wygląda naprawdę ładnie :)

    http://swiatniko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ta torba jest samym ciepłem i delikatnością. Nijak sie maja do takiego cuda wyroby przemysłowe. Czuję sie wyrózniona, mogąc ją mieć!
      Pozdrawiam Cię Verqo serdecznei i dziękuję za odwiedziny na moim blogu!:-)

      Usuń
  4. Taka torebusia jest bardzo przydatna na wędrówki po polach, małą butelkę wody zmieści, tudzież małą przegryzkę; mam taką, wyszperaną w szmateksie, ale ona bardziej pasterską przypomina; bardzo cenię ludzi o zdolnych rękach, och! żebyż to rękodzieło u nas dawało ludziom spokojnie żyć i utrzymać się; Olu, mam do zagospodarowania dynię od brata, nie jadamy zup dyniowych, konfiturę i dżem posiadam z ubiegłych lat, pozostaje mi wybrać nasiona, a resztę sarnom podrzucić; pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie! Żebyż to utalentowani ludzie mogli wyżyc z pracy swoich rak! I zeby machina biurokracji nie zabijałą ich kreatywności i pasji.
      Dobry pomysł z woda i kanapka do środka. Tak zrobię na wiosnę - tylko będę musiałą pilnowac, żeby mi kozy torby nie skubały! Huncwoty jedne!
      A co do zagospodarowania dyń, to tutaj na wsi nie tylko ludzie mają z nich ogromny pozytek, ale i krowy, kozy, kury, kaczki. Nic sie nie marnuje. Nawet obierki! A swoja droga, dynie są bardzo zdrowe, pozywne i po prostu smaczne w wielu, wielu postaciach. Pieczone w piekarniku, panierowane w bułce tartej, ugotowane, roztarte i zmieszane z przyprawami jako nadzienie do pieczonych, drożdzowych pierogów. jako dodatek do wegetariańskich past do chleba. Och, długo by wymieniać!
      Ciepłe uściski zasyłam Ci Marysiu!:-))

      Usuń
  5. Olu, jestem tu kolejny raz....żeby przeczytać i napawać się....i wzruszenie mi mowę odbiera......więc nic mądrego nie napiszę....Mam ogromną radość, że sprawiłam Ci taką radość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pełen wdziecznosci uśmiech, Ci kochana Beatko zasyłam! I cieszę się, że jesteś!:-))
      Ściskam Cię mocno, mocno i cudownego, grudniowego dnia życzę!:-))))))))))))))******

      Usuń
  6. Wiesz Olu, dobrze, że Ty wygrałaś, bo nikt inny tak pięknie by tego nie opisał!
    Jesteś niesamowita, w najlepszym tego słowa znaczeniu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie sie wczoraj ucieszyłam Basiu, wiec jakze tego nie opisac? Chciałam sie z Wami podzielic moją radoscią, dlatego pisałam na bieżąco, będąc w ogromnej euforii. Dlatego efekty są, jakie są!:-))

      Usuń
  7. Olgo kochana cieszę się razem z Tobą :) myślę że ta torba do Ciebie idealnie pasuje:)
    Czekam z niecierpliwością kiedy wyciągniesz z niej TWOJĄ książkę :)
    Uściski i buziaki ślę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta niezwykła, delikatna torba jest teraz kawałkiem mnie. Tak czuję.Ja w ogóle mocno przywiązuję sie do rzeczy i prawie niczego nie wyrzucam. W każdej rzeczy zawarte jest jakieś wspomnienie, uczucie, nastrój, cząstka mnie sprzed lat...
      Cieszę sie, że wpadłaś do mnie kochana Ilonko!
      Dziekuję za ciepłę słowa i zyczenia!
      Ściskam mocno !:-))

      Usuń
  8. We wszystkim co zrobią nasze ręce zostaje jakiś ułamek nas samych :))) Maszyna choćby najdoskonalsza nigdy nie podoła zadaniu przelania odrobiny duszy w przedmiot, który produkuje, bowiem duszy nie ma... :)))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Zosiu! Wytwory naszych rąk zawieraja w sobie kawałek naszego serca. Dlatego bardzo cenię takie rzeczy i wzruszam się, ilekroć ktoś mnie nimi obdaruje. Tak samo cieszę sie, mogac dać komuś coś stworzonego przeze mnie. Wprawdzie toreb nie umiem szyć,ale czasem zdarza mi sie popełnić jakieś malutkie, nieporadne nieco ręko, czy myślo-dzieło!
      Pozdrawiam Cie ciepło Zosiu i dobrego dnia zyczę!:-))

      Usuń
  9. Chwilowy brak zastosowania nie przesądza niczego. Teraz, mając taką piękną torbę, będziesz sobie po wsi paradować, jak nie przymierzając, hrabini jakaś:-)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie! Zadam szyku jak nie wiem co! Sasiadki na pewno będą cmokać z zachwytu i zazdrości! A ja wyciagnę z torby grzebyczek. Przeczeszę potargane od wiatru włosięta i pójdę dalej w moje lasy ukochane:-))

      Usuń
  10. Olu, podszewka Twojej torebki skojarzyła się mi z Twoją sukienką, którą kiedyś pokazałaś na blogu :) Może obie też będą do siebie pasować?
    I nie będę powtarzać tego, co koleżanki wyżej napisały na temat Twojego opisu pt. "Listonosz przynosi paczkę od Beaty" :)
    Swoją drogą, Wasz listonosz ma naprawdę ciężką pracę. Nasi kończą około 15, tyle że się nachodzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A rzeczywiście - tamta sukienka i torebka tworzą parę! Jak sie zrobi ciepło, to zamówię sobie u Cezarego nastepna sesję fotograficzną na łące. Tym razem z torebką!
      A listonosze rzeczywiscie nie maja tu łatwego zycia. Najgorzej, to zimą, bo jak samochodem nie moga dojechac to pieszo przemierzaja góry i doliny!
      Całusy serdeczne Ci Lidko zasyłam i zyczenia dobrego dzionka!:-))

      Usuń
    2. Sesja - koniecznie, Olu :) Zadasz szyku w sukience i z torebką :))
      Miłego wieczoru :***

      Usuń
  11. Cieszę się, że to moje marzenie przypadło Tobie, Olgo. Torebka jest prześliczna. Opisałaś to mistrzowsko, a zupę dyniową zrobię jutro. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy Anusiu podobne gusty i marzenia...Ciepło mi na sercu, gdy o tym pomysle, bo bliską mi jestes duszą!:-))

      Usuń
  12. Oleńko, Twoja radość jest tak zaraźliwa, że gęba mi się śmieje, jakbym to ja tę torebkę dostała :D
    Masz wyjątkowy dar dostrzegania magii we wszystkim, co Cię otacza. I opisywania tego.

    To jest taka torebka zen - będzie w niej to, co piękne i potrzebne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Mar!Jak się cieszę, to się cieszę na całego. A jak smucę, to do dna.
      Torebka jest miagiczna i po prostu piękna. Wzruszam się, ilekroc jej dotknę...
      Torebka zen. Tak !:-))

      Usuń
  13. Miłe będą tegoroczne Mikołajki. Z każdego Twojego słowa bije radość. Myślę, że każdy darczyńca chciałby widzieć podobna radość u obdarowanych przez siebie.
    Jak się nacieszysz proszę założyć ten piękny prezent na ramie i przybywać do nas - czekamy.
    Może okłady ze spirytusu na gardło ?
    Kuruj się Oleńko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię sie cieszyć. To taki trochę szampański nastrój. Zycie w innym wymiarze. Pływanie na fali szczęścia. A ta torebka jest jak magiczna różdżka - co spojrze na nią to się usmiecham.
      Gardło boli nadal. Noc miałam kiepską w związku z tym. Ale nic to - zyję, działam i kuruję sie jak mogę! Może bez lekarza się obejdzie!
      Drogi sniegiem zasypało. Mrozem kałuże skuło. Ślisko! Podobno w przyszłym tygodniu ma sie jeszcze ocieplić. Zobaczymy! Na razie na miejscu trzeba siedzieć i jak najmniej z domu sie ruszać, co by sie nie rozłozyć na całego i innych nie pozarazać.
      Ściskam Was oboje mocno!:-))

      Usuń
    2. Robię, co mogę Zofijanko!:-))

      Usuń
  14. Olu, ktos z komentujacych juz napisal, ze wlasnie Ty powinnas ta torbe wygrac bo Twoja radosc jest po prostu niezwykla, szczera i plynaca prosto z serca. Beatka, to faktycznie niezwykle utalentowana dziewczyna i ma zlote rece ktore tworza cuda.
    Moc serdecznosci przeslylam i duzo zdrowka zycze:)

    OdpowiedzUsuń
  15. "W zyciu ważne są tylko chwile" - zgadzam się w 100 % z tą mądrością zyciową, dlatego cieszę sie chwilami. A otrzymywanie prezentów oraz ich dawanie są bardzo przyjemnymi momentami!
    Dziękuję za życzenia, bo własniem przeziębiona i kaszląca! A tu dujawica na dworze i sniezyca straszna! i trzeba parę razy dziennie do zwierzątek wyjsc. Drzewa z drewutni nanieść. Cięzkie jest czasem zycie trapera!:-))
    Całusy gorąceCi droga Ataner przesyłam!***

    OdpowiedzUsuń
  16. Olga - torba jest piękna to fakt, ale ja się zachwycam twoja radością.
    jesteś tak szczera, ludzka w tej radości, naturalna, że ja przez skórę czuję tą Twoją radość.
    Jesteś niesamowita:)
    buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze jest się móc ucieszyc i opowiedziec o swojej radośći. Takie radosci decyduja o smaku zycia, smaku wspomnień. Trzeba zachować w sobie mimo wszystko trochę spontanicznosci dziecka i nie bać sie jej okazać. Życie jest krótkie i nieprzewidywalne. Pielegnujmy to, co jest teraz i cieszmy sie czym tylko sie da. A ta torba od Beatki zasługuje na jeszcze wiekszą radosc i hymny pochwalne. Bo jest po prostu cudowna!

      Artambrozjo droga! Teraz usmiecham sie do Ciebie serdecznie i ciesząc sie, iz mnie odwiedziłaś przekazuję Ci gorące uściski o tym mroźnym, bielusieńkim poranku grudniowym!:-))

      Usuń
  17. Zupa musi być smaczna,muszę ją ugotować moim mieszkańcom a Twoja radość bezcenna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma to jak zupy zimową porą! A ta torba cudna jest, naprawdę i w ogóle fajnie jest cos wygrać, dostac miłą niespodziankę - nie dziwota więc, żem taka uradowana była!

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieśni pieśń piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost