niedziela, 20 października 2013

Wędrówka



   

   W kilka tygodni po balu, gdy już nieomal wszyscy w miasteczku odnalezionych myśli zdążyli się na powrót przyzwyczaić do swojej zwykłej codzienności a „Bal na powitanie jesieni” stał się zaledwie kolorowym, coraz bardziej już odległym wspomnieniem, Wędrowiec i Hanna postanowili nareszcie zrealizować swoje wielkie marzenie. To o nim właśnie szeptali, siedząc nad strumieniem w jeden z ostatnich, gorących, wrześniowych dni. To z myślą o tym szalonym pragnieniu zaprosili na bal cygańską kapelę. Wszak Cyganie wolność mają we krwi. Niczego się nie boją. Nigdzie na dłużej miejsca nie potrafią zagrzać a mimo to potrafią odnaleźć szczęście i sens życia. Hanna głęboko wsłuchiwała się w ich pieśni i opowieści. Tańczyła wraz z nimi przy ognisku. A dusza jej nieokiełznana i cudownie beztroska ulatywała wówczas gdzieś daleko, daleko, przenosząc ją do tych rozległych, rozświergotanych ich egzotycznymi melodiami i baśniami przestrzeni.

   Sam bal, choć nikomu o tym nie mówili, stać się miał dla Gospodyni i Wędrowca swego rodzaju pożegnaniem z zaprzyjaźnionymi mieszkańcami miasteczka oraz z samą gospodą „Pod złotym liściem”. Nie na zawsze…Na pewien nieokreślony, pełen wolności i nieskrępowania żadnymi przyrzeczeniami oraz powinnościami cudowny czas.

- Haniu jedyna! Wędrówka to wspaniała rzecz. Pomaga ujrzeć wszystko innymi oczami. Pozwala nabrać dystansu do otaczających nas na co dzień spraw. Daje konieczny od nich czasem odpoczynek. Umożliwia powrót do beztroskich marzeń dzieciństwa. Do swoich własnych, upchniętych gdzieś w kąt myśli i snów! – szeptał do swej ukochanej Wędrowiec, gdy pierwszy raz usłyszała o jego pomyśle wybrania się z nim w świat.

   Patrzyła na niego zdumiona, jednocześnie olśniona prostotą jego pomysłu, ale i przerażona niezmierzonym bezkresem, który miałby się przed nią otworzyć. Wabiło ją to, ale i wywoływało w duszy dziwny, niepojęty lęk. Od kiedy pamięta nie ruszała się na krok z miasteczka. Tu przebiegało jej dzieciństwo, młodość oraz późniejsze dojrzałe, pełne przeróżnych zdarzeń czasy. Wyjazd stąd nieodmiennie kojarzył jej się z tragicznym wypadkiem rodziców, którzy tak, jak i ona, będąc tu od zawsze, raz jeden odważyli się na wymarzoną podróż po świecie i wracając z niej zginęli…Wyjazd stąd był zatem dla niej czymś w rodzaju nieprzekraczalnego tabu. Podziwiała wspaniałych wędrowców, łazików wytrwałych, odważnych podróżników po meandrach tysiąca ścieżek i myśli. Z tęsknotą, nabożnym zachwytem i wzruszeniem oglądała przysyłane jej przez nich kolorowe pocztówki z odległych krain. A siedząc przy kominku w gospodzie z zapartym tchem słuchała ich barwnych opowieści. Jednak jej samej wydawało się, iż przynależy do tego miejsca jak nieodzowny, nie dający się nawet poruszyć ciężki kredens gdański, jak wróbel, który ma zbyt mało sił, odwagi i możliwości w maleńkich skrzydełkach by spróbować się stąd gdziekolwiek ruszyć.

   A oto teraz wszedł w jej życie ten pełen radości, pogody ducha i wiary w nieskończone możliwości cudowny mężczyzna. Jej Wędrowiec, dla którego wędrowanie było naturalnym, ukochanym stylem bycia i po kilku wspólnie spędzonych miesiącach począł namawiać ją do porzucenia bezpiecznego kąta i wyruszenia w świat.

- Czy można zrobić to tak po prostu…? – rozmyślała, spoglądając na odległą linię wzgórz widoczną przez okno jej gospody.
- Czy w ogóle powinnam coś zmieniać? Przecież dobrze mi tutaj. Bezpiecznie i rodzinnie. A poza tym ledwo co rozruszałam na powrót gospodę, nie po to przecież by ją teraz w pełni rozkwitu zamykać! Co ludzie o tym powiedzą?! Czy zechcą potem do mnie wrócić? A może poczują się zdradzeni, zawiedzeni? Może ktoś w czasie mojej nieobecności, wyczuwszy w tym dobry interes, wybuduje drugą gospodę i już nie będzie, do czego potem wracać, z czego żyć nawet…?
- Ech, najmilszy mój! To wcale nie takie proste, jak tobie się wydaje… - szeptała nocami, całując delikatnie oczy i nos Wędrowca, który wtulony w nią zasypiał jak zwykle wcześnie i tak mocno, jak jej się to nigdy jeszcze nie udało.

Tamten uśmiechał się przez sen, jakby czuł jej dotyk i wiedział, o czym rozmyśla. A może śnił o tych baśniowych, odległych światach i przeżywał na powrót którąś z tych wielu, wspaniałych przygód, o których jej tak często opowiadał?

Czasem znowu buntowała się mocno przeciw jego zwariowanemu pomysłowi i patrząc w brązowe, ciepłe oczy ukochanego mówiła z wyrzutem:

- A opowiadałeś mi przecież nieraz, że nareszcie tu przy mnie znalazłeś swój dom! Że tak ci przy mnie dobrze, jak jeszcze nigdy nigdzie nie było! I nagle, co? Znowu coś cię gna w świat?! I po co, skoro tak nam tutaj obojgu dobrze? Po co to zmieniać? Dlaczego chcesz naruszać ten błogi stan i burzyć tę naszą spokojną, ustatkowaną rzeczywistość?

   On w odpowiedzi tulił ją mocno i uśmiechając się po swojemu tłumaczył spokojnie, że właściwie ta proponowana przez niego wędrówka jest bardziej dla niej niż dla niego. Bo to ona powinna umieć coś w sobie przełamać i pozbywając się balastu swych uprzedzeń i lęków po prostu rozpostrzeć skrzydła i umieć oderwać się choć na chwilę od swego gniazda. A gdy nadal gniewała się na niego i nie chciała przyjąć do wiadomości tej argumentacji szeptał serdecznie:

- Tak, Haneczko! Ja się już nawędrowałem sporo. A przy Tobie odnalazłem swoją przystań. Swój wytęskniony dom. Nieporównywalne z niczym innym ciepło, bezpieczeństwo i miłość. To jest najcenniejszy skarb, jaki mogłem znaleźć. I warto było tyle wędrować by dotrzeć nareszcie do twojej gospody… 
Cieszyły ją i koiły jego słowa, więc płacząc ze wzruszenia, tuliła się od niego pełna ulgi. Lecz on po chwili znowu zaczynał swoje opowieści i robił to w tak cudownie spokojny, ciepły sposób, z tak mocną, proszącą nutką w głosie, że zasłuchiwała się niczym zahipnotyzowana w jego słowa i zaczynała coraz bardziej skłaniać ku jego wizjom.

- Hanuś moja cudna! Przemierzyłem ten kraj a także i inne krainy wzdłuż i wszerz. Ale nie da się zobaczyć przecież wszystkiego! Jest tyle cudownych, niezbadanych jeszcze miejsc, które chciałbym zobaczyć wraz z Tobą. Bo tylko z kimś ukochanym, naprawdę bliskim wędrówka nabiera zupełnie nowego, głębszego znaczenia!

- Wyobraź to sobie, kochana! Idziemy trzymając się za ręce. Przed nami niezmierzona przestrzeń i czas. Klucze dzikich ptaków przelatują nad nami a my wędrujemy ich śladem. Niczego się nie boimy! Nie ma żadnych barier ani w nas ani wokół nas. Nogi nas wprawdzie bolą, ale to taki piękny, wynikający ze wspólnego wysiłku i z realizacji swobodnych pragnień ból. Zatrzymujemy się tam, gdzie się nam najbardziej spodoba. Patrzymy, jak gdzie indziej ludzie żyją. Odpoczywamy do syta, jak dzikie konie na popasie…Mówisz mi o swoich odczuciach, ja tobie o swoich. Gromadzimy w sobie wrażenia, uczucia i barwy na resztę naszego życia…

- Czy tak można…? Czy to się uda…? Będę przecież bardzo tęsknić za moim miasteczkiem, za gospodą. Czy miasteczko będzie tęsknić za mną? A może po prostu zapomni a liście i śnieg zasypią całkiem wszystkie drogi do gospody wiodące i już nikt nigdy jej nie znajdzie? Nawet ja?  – przez miedzianą główkę Hanny przebiegało mnóstwo sprzecznych ze sobą myśli, gdzie nieśmiałe nadzieje wciąż przeplatały się z dręczącymi obawami.
- A może wędrówki nie są dla każdego? Przecież są i tacy, którzy całe światy mają w sobie i nie muszą nigdzie daleko chodzić by przemierzyć miliony dróg i magicznych ścieżek.
- Czy po powrocie będę umiała żyć tak, jak przedtem? Może Wędrowiec zarazi mnie tym swoim wirusem wędrowania na tyle skutecznie, iż już nie wystarczy mi spokojna codzienność w moim miasteczku i w gospodzie…?

- Spróbuj! Po prostu spróbuj tego Haniu! Jeśli nie spróbujesz, nigdy się nie przekonasz, czy do dla ciebie czy nie. A może wędrówka ma jakiś jeszcze inny, głębszy sens? Sens, który dopiero razem wędrując mamy szansę odnaleźć…? – odpowiadał on jej myślom i całował ją gorąco. A ona w tych zapierających dech w piersiach pocałunkach odnajdywała smak i zapach dawnych, zapomnianych już marzeń, delikatnych obietnic, buzujących jak szampan czarodziejskich wizji.

- A kiedy wrócimy…? Czy będziesz wiedział, kiedy to zrobić…? I co będzie z nami potem? Jak ułoży się nasze życie? Czy w ogóle ta nasza stara, dobra gospoda będzie tu na nas wiernie czekała? – pytała jeszcze w ostatnich falach zwątpień, gdy już przekonana prawie zupełnie do jego pomysłu, doznawała jeszcze nielicznych, bolesnych momentów lękliwych zastanowień.

- Nie myśl teraz o tym najdroższa! Jesteśmy i będziemy wolni. Po prostu wolni! Nie bój się tej wolności. Nie trwóż się jak ptak, co nigdy jeszcze z klatki nie wyleciał. A na wszystkie pytania znajdziemy odpowiedzi razem. Wszystko się jakoś ułoży! A to pierwsze, wspólne wędrowanie będziemy potem długo wspominać i opowiadać naszym drogim przyjaciołom w długie, zimowe wieczory o tym, cośmy widzieli i przeżyli w tym wielkim świecie…

    A wreszcie w jeden z ostatnich, ciepłych, październikowych dni pożegnawszy się z najwierniejszymi przyjaciółmi i wywiesiwszy na wrotach gospody kartkę, iż będzie zamknięta aż do odwołania para naszych wędrowców dotarła na Dębowy wzgórek i po raz ostatni tej jesieni popatrzyła na widoczną w oddali, maleńką z tej perspektywy gospodę. Westchnęli głęboko, zarzucili na plecy swoje tobołki i uśmiechając się do siebie poszli przed siebie, nucąc przy tym niedawno wymyśloną piosenkę:
 
Ruszamy na Wielkie Wędrowanie!

Wolność nam w duszy gra pięknie

Witajcie sny zaczarowane

Tęsknoto, podaj nam rękę!




*** Kochani moi goście, czytelnicy i obserwatorzy! Już od czasu opublikowania opowieści o balu w gospodzie a może jeszcze wcześniej zrodziła się w mym sercu potrzeba odpoczynku od blogowania. Zyskania koniecznego dystansu do internetowego świata, który zbyt mocno zaprzątał ostatnio moje myśli i czas, zbyt często nie pozwalając mi na zajęcie się tym, co w tej chwili dla mnie najważniejsze. Od kilku tygodni myśl o tym kiełkowała we mnie coraz mocniej i jak pamietacie, także w momencie opublikowania posta o rocznicy istnienia tego bloga miałam silną potrzebę, by na jakiś czas odpocząć od internetowych światów. Aż wreszcie, pisząc niedawno u jednej z moich blogowych koleżanek komentarz o zbawiennym wpływie na stan ducha takiego urlopu od bloga zrozumiałam, iż tak naprawdę napisałam to dla siebie a nie dla niej. Zatem zdecydowałam i na jakiś czas zarzucam swój tobołek na plecy by pójść w świat zarzuconych gdzieś tam wizji, marzeń i planów. A przede wszystkim w swoją ciepłą, dotykalną codzienność. Jest mi to po prostu potrzebne!

   A czy tu wrócę? Myślę, że tak! Tylko nie wiem jeszcze i nie planuję w żaden sposób, kiedy się to stanie.

Na razie więc wyruszam przed siebie a Wy kochani Przyjaciele, proszę, życzcie mi powodzenia i nie martwcie się o mnie.

Pozdrawiam Was wszystkich bardzo, bardzo serdecznie i uśmiecham się do Was ciepło!

Do napisania!

Ola

40 komentarzy:

  1. Olu, będzie mi smutno bez Ciebie, będzie nijako, niekolorowo, niepoetycko, banalnie...obiecuję jednak, że owe swoje osamotnienie oswoję wracając do postów z Twego archiwum, to one w dobre i złe moje dni były mi podkreśleniem radości życia, światełkiem w tunelu...
    Serdeczności zostawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Archiwum jest do Twojej dyspozycji Meg!A ja nie znikam stąd na zawsze!
      Dziekuje Ci za Twoje ciepłę słowa, za to, że jesteś i chcesz mnie tu odwiedzać!
      Ściskam gorąco!:-***

      Usuń
  2. Olu kochana :)
    Wiesz że jesteś promyczkiem w tym blogowym świecie, znam Cię ponad rok, uosabiasz wszystko co najlepsze, rozumiem że potrzebujesz wyciszenia, poczekam cierpliwie, a jak co to wiem gdzie Cię znaleźć aby usłyszeć Twój ciepły i przyjazny głos.
    Przytulam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ilonko!Bardzo lubie te nasze telefoniczne rozmowy! Nawet nie wiesz ile siły, ciepła i swojskiej serdecznosci od Ciebie płynie:-))***

      Usuń
  3. W każdym z nas drzemie wędrowiec. Właściwie całe życie wędrujemy, czegoś szukamy. Czasami odnajdujemy, a czasami nie potrafimy odnaleźć tego czegoś, co nas zmusza do tułaczki.
    Olu najdroższa!
    Tak króciutko Cię znam. Z wielką przyjemnością, wchodziłam w Twój świat, który opisywałaś, który kreowałaś. Będę za tym bardzo tęsknić, ale poczekam cierpliwie na Twój powrót.
    Życzę Ci, żeby Twoja wędrówka była pełna cudownych wrażeń i przyniosła Ci wytchnienie i radość.
    Przytulam Cię i wysyłam całuski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, życie to wędrówka. Czasami nie wiemy jaki jest nasz cel. czasem wiemy, ale boimy sie do niego pójśc. najwazniejsze, to uwierzyc, że mozemy jak pisklę oderwać się wreszcie od bezpiecznego gniazda i polecieć w przestworza!Na skrzydłach marzeń i naszych pasji!
      Dziękuję za Twoje ciepłe słowa Beatko!:-))
      Przytulam!***

      Usuń
  4. Odpocznij Olu i wracaj :))
    Pozdrawiam Cię serdecznie i do zobaczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobie, co sobie postanowiłam i wrócę!
      Pozdrawiam serdecznie Lidko!:-))

      Usuń
  5. O matuś.
    Będę cierpliwie czekała ...
    Całuski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mireczko! Nic złego sie nie dzieje! Same dobre rzeczy tylko!
      A u Ciebie pieseczki nowe, śliczne!:-)))
      Ściskam mocno, mocno!***

      Usuń
  6. A ja myslalam w swojej naiwnosci, ze to pisanie jest dla Ciebie, Olenko, odskocznia od codziennosci, oddechem po pracy, przyjemnosci, a nie przykrym obowiazkiem, od ktorego trzeba wziac urlop, odpoczac i stracic go z oczu, by odzyskac rownowage. Nie bede ukrywac, ze jest mi z tego powodu przykro. Szczerze! Ale rozumiem i szanuje Twoja decyzje.
    Bede czekala! Oby nie za dlugo, bo gotowam z tesknoty zejsc z tego padolu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Do napisana! Do przeczytania! Spokojnej jesieni i zimy... i pełnej studni :).

    OdpowiedzUsuń
  8. Będzie mi smutno, Olu, ale rozumiem Twój krok, będę czekać cierpliwie; a masz mocny kosturek do podpierania? a butki żelazne, jak w bajce? życzę powodzenia, i pozdrawiam serdecznie, choć z ciężkim sercem, Miła Sąsiadko zza Sanu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysiu kochana! To jest piekne o kosturku i trzewiczkach. Kosturek mam. trzewiczki nieco zdarte, ale moze wytrzymają...
      Wierze, ze ta baśń dobrze sie skończy!
      Serdecznie pozdrawiam i do nastepnego spotkania!:-))**

      Usuń
  9. Czasami trzeba się oderwać, by wrócić z nowymi siłami i świeżym spojrzeniem.
    Ja też poczekam :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czasem trzeba sie oderwać. I dać sobie troche wiary oraz czasu na odwazny lot w realizaaję swych marzeń.
      Bardzo doceniam to, ze chcesz na mnie poczekać Różo!
      Pozdrawiam ciepło!:-)***

      Usuń
  10. Szerokich drog zycze...
    I do nastepnego spotkania w drodze...
    Serdecznosci
    Judyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do nastepnego spotkania Judyto!
      Wszystkiego dobrego!:-))***

      Usuń
  11. Olu, nie moge uwierzyc w to co napisalas. Bede wypatrywala Twoich wpisow z utesknienieniem, odezwij sie prosze od czasu do czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że sie odezwę kochana Ataner! Pamiętam i tęsknię!:-))***

      Usuń
  12. "Poproście Matkę Bożą
    abyśmy po śmierci
    w każdą sobotę
    chodzili po lesie
    bo niebo nie jest niebem
    jeśli wyjścia nie ma"

    (Ks. Jan Twardowski)


    Wyszłaś.
    Odkryjesz nowe nieba, nowe lasy...
    Czas niepomiernie się rozciągnie.

    Owocnego odpoczywania Oleńko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie droga Mar! - jesli najcudowniejsze niebo jest więzieniem, to nie jest niebem. tTzeba sie odwazyc i zobaczyc, co jest poza nim...I nie bać sie kolejnych i kolejnych nieb!
      Całusy gorace zasyłam odważnej wędrowniczce!:-***

      Usuń
  13. Bardzo mnie zaskoczyłaś, Olu. Szanuję Twoją decyzję. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję Aniu! Będę pamiętać, bo bliskosci i zrozumienia sie nie zapomina...!:-))**

      Usuń
  14. Wrócisz, na pewno wrócisz...
    Rozumiem Cię w pełni...
    Bardzo cenię wolność człowieka.W tym pięknym tekście odnajduję swoje myśli.
    Będę zaglądać na Twojego bloga, mimo Twojej nieobecności, jest zbyt piękny, żeby tu nie wrócić. Krótko Cię znam, ale podziwiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musze tylko zrobić to, co już nie moze czekać. Odważyc się i wzlecieć.A potem tu wrócic i opowiedzieć o wszystkim.
      Basieńko! Zagladaj tu, kiedy przyjdzie Ci ochota. Zapraszam Cie serdecznie do mojego świata!
      Dziekuję za Twoje ciepło i wrażliwosć!
      I pozdrawiam serdecznie!:-))**

      Usuń
  15. Im coś piękniejsze tym szybciej się kończy. Im coś ważniejsze tym szybciej tracimy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Evuniu!Alez tu sie nic nie skończyło, tylko na chwilę umilkło, przycupneło z boku...Ten świat mam nadzieję, bedzie zył i kwitł dzięki cierpliwości, zrozumieniu, ciepłu i delikatnosci...!***

      Usuń
  16. A ja myślałam, że pisanie to więcej wolności ...

    Jak kiedyś wędrować zechcę
    to wezmę siebie całą
    głowy nie zapomnę
    i duszy na ramieniu
    Ziemia mnie nie pochłonie
    ogień nie spali
    wiatr nie porwie
    woda przyjmie i uniesie
    tak będzie
    bo jakże by?

    Do zobaczenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dla mnie pisanie jest wolnością! A wędrówka jest pisaniem! I lotem w nieskończoną wolnośc, radosć i magię!
      Do napisania i przeczytania Magdo!:-))***

      Usuń
  17. Nawiasem mówiąc to faktycznie blogowanie zabiera czas, ale skoro sprawiam nam przyjemność.....
    Blogosfera będzie spokojnie czekała na Ciebie.. My za to niecierpliwie....
    Mam nadzieję, że odpoczywasz tylko od bloga, a nie od blogerów.
    Działaj, pracuj, pisz, twórz.

    Szykuję się na powitanie Was.....kiedy tylko będziesz gotowa.
    Moc uścisków Ci zasyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Działam, pracuję, pisze...Wreszcie krystalizuje mi sie to, co do tej pory trwało zawieszone w oczekiwaniu i w sieci niewiary oraz niemoznosci. A jesień to wielce sprzyjajacy czas na robienie tego, na co do tej pory nie było czasu.
      I na spotkania towarzystie oczywiście też!
      Do zobaczenia Zofijanko!:-))***

      Usuń
  18. A ja chciałam się pochwalić, ze doczytałam wszelkie zaległości i teraz będę na bierząco. A tu taka nowina. Jako, ze uważam, ze nic na siłe i wbrew sobie, wypada mi tylko zyczyć powodzenia i oby ta nowa droga szybko znalazła uwięczenie tu na blogu. Bo My wszyscy tu Kochana Olgo na ciebie czekamy..:) Ucałowania dla Cezarego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo sie cieszę Sznupeczko, ze doczytałaś zaległosci i wiesz, co w trawie piszczy.
      Jak tylko pojawia sie u mnie jakies nowe i mam nadzieję dobre nowiny, to sie oczywiscie odezwę.
      Bardzo jestem wdzieczna i wzruszona, że jesteś i chcesz na mnie poczekać.
      Ściskamy Cię oboje z Cezarym gorąco!:-))**

      Usuń
  19. Oleńko nie wiem dlaczego ale jak zaczęłam czytać to opowiadanie już na początku wiedziałam,że to o Tobie. Odpocznij, nie wolno nic na siłe robić, Będę tęsknić za Twoimi pięknymi opowiadaniami, za tymi przeżyciami, które są mi tak bliskie. Sciskam Ciebie i Cezarego,życząc Wam radości i miłości w Waszym kochanym domu i nie tylko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że zrozumiesz Alinko! Poetyckie dusze rozumieją duzo, nawet bez słów...A ja nie tyle odpoczywam, co działam, ale na troche innej niwie... Mam nadzieję, że za jakis czas będę mogła napisac o tym na blogu.
      Ściskamy Cię oboje z Cezarym mocno, ciesząc się, że mogliśmy sie poznać i cieszyc wzajemnie woimi światami. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz się nacieszymy!
      Do napisania lub usłyszenia Alinko droga!:-))***

      Usuń
  20. Odpowiedzi
    1. Ale często chce sie znowu powędrować na dłużej...

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieśni pieśń piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost