poniedziałek, 19 maja 2025

Minęło 10 lat...

 



   Minęło dziesięć lat od czasu, gdy jeszcze młodzieńczy, pełni siły ducha i ciała oraz nadziei na dobre jutro piechotą wyruszaliśmy z Cezarym do naszego lokalu wyborczego. Wędrówka to była radosna i pogodna. W towarzystwie naszych wesołych psiaków: Zuzi i Jacusia szliśmy przez skąpane w jesiennym słońcu wielobarwne wzgórza i doliny traktując udział w wyborach jako pretekst do wspólnej, wielogodzinnej wycieczki. Oddaliśmy swoje głosy na tych, którzy wydawali nam się wówczas najbardziej obiecującym wyborem a potem powróciliśmy do domu w pogodzie ducha, ze spokojem w duszy, z bólem nóg po wielokilometrowym chodzeniu, ale z zadowoleniem i satysfakcją, że daliśmy radę. (https://wewanderers.blogspot.com/2015/10/szy-jawory-na-wybory.html )




   Po dziesięciu latach ani nam w głowie było porywać się na takie piesze eskapady. Siły już nie te. I ochota nie ta. Ostrogi w piętach znowu się odezwały, dokuczały też ostatnio bóle reumatyczne w plecach i nogach. Co się jeszcze zmieniło od tamtej pory? Nie ma już z nami naszej ukochanej Zuzi a Jacuś jest tak starym psem, że po prostu nie dałby rady przejść takiej odległości. Natomiast zabieranie ze sobą tylko Hipci i Misi byłoby wobec Jacusia dużą niesprawiedliwością. A tego staramy się unikać, nawet rzadziej niż niegdyś chodząc z psami na spacery do lasu. 




   Poza tym wyjątkowo zimny maj oraz towarzyszące mu na przemian ulewne deszcze, opady krupy śnieżnej oraz gradu zdecydowanie zniechęcały do takich wypraw. Wzięła w łeb także nadzieja na to, że powstanie wygodna droga mogąca znacznie skracać dystans do naszego lokalu wyborczego. Owa zwana "liniją" droga, ta wzdłuż której kilka miesięcy temu przeprowadzono ogromną wycinkę buków jest niestety dzisiaj w stanie znacznie gorszym, niż wówczas. Nikt tam niczego nie buduje, nie utwardza, nie prowadzi żadnych prac dających szansę na zmianę stanu rzeczy. Przeciwnie. Błoto, ogromne bajora i rozlewiska są znacznie większe, niż kiedyś, bo nie wyciągają już tej nadmiernej wilgoci rosnące tam niegdyś drzewa. Do tego obniżenie terenu oraz brak obok rowów odprowadzających nadmiar wody też robią swoje. Ot, wycięto drzewa i tyle. Bo pewnie też o to tylko chodziło. A droga niech radzi sobie sama...




   Ze smutkiem obejrzałam ostatnio tę zapomnianą przez bogów i ludzi "liniję." Naszła mnie bowiem myśl, że jakoś bardzo przypomina ona stan naszego państwa, polityki w ogóle. Po rządach jednych i drugich opcji politycznych zdajemy się tonąć w coraz gorszym szambie i póki co nie widać szansy na odmianę. Zresztą wydaje się, iż w ogóle świat toczy ta sama choroba będąca zabójczą mieszanką korupcji, propagandy, zgnilizny moralnej, upadku wszelkich autorytetów, drożyzny, wciskanego na siłę klimatyzmu, nie mówiąc już o toczonej od kilku lat wojnie, której końca nie widać. 




- Tak, wiele się przez te 10 lat zmieniło. Ale nie ma innego sposobu by próbować zahamować ten zjazd po równi pochyłej jak tylko znowu iść i głosować . Choćby po to by potem nie żałować, żeśmy tego nie zrobili – westchnęliśmy z Cezarym i ubrawszy się prawie jak zimą zapakowaliśmy się w pochmurny, lodowaty dzionek majowy do naszego autka aby pomknąć nim przez prawie 20 km okrężną drogą do naszego lokalu wyborczego. 

- Dobrze, że chociaż nasze okolice nie uległy jakimś większym zmianom, że nadal można w tych stronach znaleźć ciszę, spokój, czystą naturę i piękno – stwierdzaliśmy obserwując migające za oknami skąpane w majowej zieleni wzgórza, lasy i łąki.

   Na miejscu napotkaliśmy grupę odzianych elegancko panów w średnim wieku, którzy w wyśmienitych humorach, chichocząc raz po raz po o czymś żywo dyskutowali. Na nasz widok jednak zamilkli i bez słowa wskazali nam kierunek, w którym powinniśmy się udać. Idąc minęliśmy grupkę rozdokazywanych dzieciaków, które oblegały ogromną, nadmuchiwaną zjeżdżalnię. Okazało się, iż lokal wyborczy przeniesiono do jakiejś maleńkiej klitki w dalszej części budynku, natomiast tutaj odbywało się huczne przyjęcie komunijne. W samym lokalu ludzi było niewielu. I wszyscy zdawali się jacyś tacy zmęczeni, szarzy, przemarznięci, chyłkiem wrzucający swe karty do urny wyborczej.

   I my także z Cezarym nie wdając się z nikim w żadne rozmowy szybko zrobiliśmy co do nas należało. Wyciągnęliśmy swoje długopisy i zagłosowaliśmy sercem, zdając sobie z tego sprawę, iż nasz ulubiony kandydat nie ma szans na drugą turę. Pragnęliśmy jednak być wierni sobie. Chcieliśmy by dzięki takim głosom jak nasze zdał sobie sprawę ze swojego realnego poparcia. Za dwa tygodnie znowu czeka nas ta sama jazda i druga tura, w której rozum i rozsądek będzie już musiał wieść prym. Może przynajmniej pogoda bardziej wtedy dopisze? W tę majową niedzielę jednak miotani wiatrem i smagani deszczem z ulgą wsiedliśmy do ciepłego autka i pojechaliśmy do domu, podziwiając jeszcze po drodze monumentalne kłębowiska chmur gromadzące się na pogórzańskim niebie...




49 komentarzy:

  1. O tak, zauważamy wszyscy upływ czasu, jedynie przyroda jakoś sobie radzi.
    Kolejne wybory coraz trudniejsze, bo niejedno człowiek już widział i swoje wie, ale tym bardziej rozczarowują wybory tych, którzy nie wzięli sobie do serca słów pana Mariana Turskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, kolejne wybory coraz trudniejsze, bo jesteśmy bardziej świadomi przeróżnych zagrożeń, bo widzimy w jakiej sytuacji jest nasza ojczyzna. Staramy się zatem jak możemy, by jej pomóc, by pojawił się jakiś płomyk nadziei.

      Usuń
  2. Olu, ja tez zaglosowalam sercem , a teraz nie bede glosowac " za" kims , ale przeciwko temu drugiemu. Tyle zostalo z naszych " Wolnych" wyborow. Przykre, ze ludzie tak malo interesuja sie zapleczem, ktore wystawia swoich kandydatow, bo na to zaplecze oni wlasnie glosuja. Kandydant nie ma nic do gadania, bedzie sluzyl i wykonywal polecenia od tych, co stoja za nim. On ma tylko milo i przystojnie wygladac i udawac wielce zaangazowanego. Przez ostatnie 10 lat Europa stoczyla sie juz bardzo mocno , a Polska wlasnie stoi na czubku tej rowni pochylej. Sciskam mocno Olu . Dobrze, ze jestescie Kitty 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy bardzo podobne podejscie do tego tematu. Zresztą wiesz o tym, droga Kitty. Ściskam Cię mocno!♥

      Usuń
  3. Jak wiesz od 40 lat nie mam zadnych polskich dokumentow, wiec chocbym chciala (na zlosc niektorym:))) w tej polskiej zupie (sorry za te zupe) to nie moge. Ale jako polityczne zwierze znam nazwiska kandydatow i nawet mam faworyta.
    Ale to jego nazwisko pozostnie moja prywatna tajemnica.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest trudno mysląc logicznie domyślić się kto ma dość zbieżne poglądy z naszymi. Staramy się wierzyć, że w koncu wygra ten, kto jest nam bliski, kto rokuje jakas nadzieję. Ale w rzeczywistosci róznie z tym bywa. Polska i amerykańska zupa są niestety dosc podobne w smaku i podobnie niestrawne!:-)))

      Usuń
  4. Czasami się zastanawiam, czy ten niby banał "Lepiej już było" rzeczywiście nie jest prawdą. Ale tyle się ostatnio nasłuchałam że bardzo niedobrze jest narzekać, iż postanowiłam być w tym temacie powściągliwa. Róbmy swoje, głosujmy sercem i rozumem, tyle możemy.
    Pozdrawiam Olu❣️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, cały czas trzeba robić swoje. I sercem i rozumem i sumieniem i dłońmi. Jedno mamy zycie przecież i coś w tym życiu jednak od nas zależy.
      Pozdrawiam Cie ciepło, Basiu!:-)♥

      Usuń
  5. W pierwszej turze łatwiej, można było głosować sercem i być w zgodzie ze sobą. Ale w drugiej niesmak zostanie, czy zagłosuję przeciw czy nie pójdę do urny, bo trzeciego wyjścia nie mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie z Tobą, Krystynko. W pierwszej turze było łatwo. Teraz jest to, co jest i z tym trzeba sobie jakoś poradzić a co gorsza - wybrać...

      Usuń
  6. Szybko te lata mijają. W naszym mieście blisko 500 osób zagłosowało, zjechali się z całego stanu. Chyba byłoby lepiej, żeby się nie mieszali do spraw kraju w którym nie mieszkają. Smutno brzmisz dzisiaj Oleńko, drogi szkoda i piesków szkoda, że i do nich starość przychodzi. Pozdrawiam serdecznie. Maria.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario, do tej pory tez uwazala, ze skoro mieszkam zagranica nie powinnam sie mieszac w biezace sprawy Polski. Blad. Wlasnie fakt, ze jestesmy poza daje nam wieksza perspektywe i ocene realiow, bo widzimy nie tylko to co sie dzieje w kraju, ale to ze jestesmy czescia wiekszej calosci i jak ta calosc wplywa na losy Polski wlasnie. Naprawde widac wiecej. I nie moge stac z boku i przygladac sie jak moj kraj jest spychany coraz bardziej i bardziej do roli zaplecza dla Unii , do dostarczania im taniej sily roboczej , drenowania jego zasobow i finansow, ubozenia go i wiklania go w coraz bardziej niebezpieczna sytuacje geopolityczna. I tysiace ludzi mieszkajacych poza Polska widzi to samo. I dlatego glosuja. Kitty

      Usuń
    2. Mario, zgadzam sie z Toba w 100%. Owszem Ci co maja zamiar wrocic, szczegolnie w czasie najblizszej prezydentury - TAK oni moze powinni glosowac, w koncu beda zyc z efektem tego glosu.
      Ale tacy jak ja?
      ABSOLUTNIE NIE POWINNI SIE MIESZAC!!!
      Tymczasem wyczytalam wczoraj na jakims blogu autorka namawia emigrantke, ktora przyznaje, ze nie glosowala i nie ma zamiaru. Autorka pisze w odpowiedzi "ale moze powinnas zrobic wyjatek">
      Naprawde?
      Wyjatek??? znaczy ktos kto nie mieszka i nie bedzie mieszkal w moim domu ma prawo ustawiac mi meble??? Ale to chyba taka mentalnosc, nie wiem i chyba nie chce wiedziec.

      Usuń
    3. Star, trzeba rozroznic dwa rodzaje emigrantow: tacy, ktorzy juz nie maja polskiego obywatelstwa i nigdy do Polski nie wroca , i tacy nie powinni ( i zreszta nie moga glosowac ), oraz tacy, a jest ich miliony, ktorzy poza Polska sa tymczasowo, maja tam rodziny i wiaza z Polska swoje losy w przyszlosci. Uwazam, ze mam prawo wiedziec, jaki dom zastane po latach - a przynajmniej miec prawo do wyrazenia mojego zdania czy chce miec sciany pomalowane na czerwono czy na niebiesko ( w przenosni oczywiscie). To sa sprawy zbyt wazne, ze miec je gdzies. Ty juz do Polski nie wrocisz, ale sa miliony , dla ktorych Polska nadal jest domem. Kitty

      Usuń
    4. Kitty ja nie oceniam indywidualnych przypadkow, niech sobie kazdy robi co mu sumienie nakazuje. Opisalam co przeczytalam, bo lata temu uslyszalam od mojego brata to samo, czyli zeby zrobic wyjatek. Odpowiedzialam mu wtedy, ze owszem dla jego widzimisie polece do Polski i zrobie sobie tam stosowne dokumenty:)))
      Kretynski pomysl i to wszystko co mam do powiedzenia.

      Usuń
    5. Wlasnie mowie o Twoim indywidualnym przypadku. Nie mieszkasz w Polsce, nie masz polskiego obywatelstwa, do Polski nie zamierzasz wrocic - wiec nie glosujesz. Logiczne. Kitty

      Usuń
    6. Kitty, ale ja MAM polskie obywatelstwo, ja sie go nigdy oficjalnie nie zrzeklam, a oficjalne zrzeczenie jest jedynym sposobem na pozbycie sie. Ja po prostu sama zerwalam te wiezi i Ty akurat wiesz jak to bylo.
      To byla/jest moja i tylko moja osobista decyzja.
      Widzisz obywatelem Polski moze byc nawet dziecko urodzone poza granicami kraju jesli chociaz jedno z rodzicow jest polskim obywatelem. Wyobraz sobie, ze gdyby Junior mial dzieci to one automatycznie sa obywatelami PL. I tak sie to moze ciagnac przez pokolenia.
      Slowem jest przenoszone droga plciowa:)))

      Usuń
    7. Dodam jeszcze, ze znam wiele osob, ktore opuscily Polske w taki sam sposob jak ja i teraz pobieraja p olska emeryture, bo im sie nalezy. Takie jest prawo, jesli ktos przepracowal w Polsce 10 i wiecej lat to ma prawo do emerytury. Ja pracowalam w Polsce 11 lat, czyli mi sie nalezy, ale ja NIE chce nic. Jak zlozylam dokumenty o amerykanska emeryture to wlasnie pierwszym pytaniem bylo ile lat pracowalam w PL. Powiedzialam, ze tylko 7 lat i tym sposobem nie naciskano, zebym najpierw zalatwila polska emeryture.
      To sa wszystko MOJE decyzje, nikt mnie do tego nie zmuszal, nie naklanial, ja sama podjelam takie a nie inne decyzje. Jedynym polskim dokumentem jaki posiadam jest akt urodzenia, bo ten jednak musze jakis miec:))

      Usuń
    8. Mario (Marylko)! Smutno wybrzmiał ten tekst, bo parę spraw zbiegło się w jeden ciemny nurt. I w tym nurcie jakoś zagubił sie optymizm. Ale to taka chwila. Nic nie trwa wiecznie, więc będzie lepiej i wreszcie (mam nadzieję) w owym nurcie odbije sie niebieskie niebo...Pieski wprawdzie młodsze nie będą, ani my też, ale zawsze można poczuc się lepiej, znowu odnaleźć w sobie tę nitkę radosci i młodości.
      A co do wyborów...Uważam, że jeśli ktoś chce głosować, jeśli czuje taką potrzebę - niech to robi. Owo głosowanie za granicą wyraża moim zdaniem jakieś przywiązanie do ojczyzny, jakaś więź z nią. Tylko tyle i aż tyle. Dlaczegóż wiec pozbawiać tego emigrantów? Sama pewnie będąc na obczyźnie chciałabym głosowac z powyzszych przyczyn.
      Ściskam Cię mocno!♥

      Usuń
    9. Wypowiedziałam się, ale nie wyjaśniłam dlaczego amerykańska Polonia nie powinna się mieszać. Otóż pojawiła się na naszej grupie tablica wyników. Nie orientują się co się dzieje w kraju, niczego nie widzą i nie rozumieją. Większość z nich już nie wróci do Polski. Polonia w UK, czy inna europejska to zupełnie co innego, tak myślę, są blisko kraju i są w Europie, która zmaga się z podobnymi problemami. Maria.

      Usuń
    10. Dokladnie tak, Mario/Marylko (imienniczko) napisalam nizej, ze ja ogladam posiedzenia Komitetu UE co w sumie moze swiadczyc o tym, ze mam wieksza wiedze niz przecietny Polak zamieszkaly w Polsce.
      A wybory wygra i tak ten namaszczony przez Ursule. Dowodem na to jest np. Rumunia i to co zrobili z Marie LePenn. Podoba mi sie co wlsnie robi Mentzen, czyli nie oddaje swoich wyborcow w "obce" rece bez przesluchania Trzaskowskiego i Nawrockiego.

      Usuń
    11. Star, i owszem urodzilas sie w Polsce i jestes obywatelka polska. Jednak, jesli masz niewazny polski paszport to teraz musisz potwiedzic, ze jestes polska obywatelka! W takim przypadku trzeba zlozyc wniskek o potwierdzenie obywatelsta polskiego. Wyzsza szkola jazdy, ze tam powiem, z przymruzeniem oka:)
      Jest to do zrobienia, jednak wymaga to wiele czasu.

      Usuń
    12. Nie wiem kim jestes anonimie, ale mimo to odpowiem. Czy ja gdzies napisalam, ze zalezy mi na polskim obywatelstwie? NIE. To nie jest tylko wyzsza szkola jazdy, czas i praca. To rowniez dodatkowe koszty, a moim zdaniem Polska juz i tak duzo na mnie zarobila i nie dostanie juz ani grosza.
      OK w prezencie daje im te moja emeryture:))) mnie jest ona do niczego niepotrzebna.

      Usuń
    13. Mam tak samo jak Star, mam obywatelstwo polskie, no mam dwa obywatelstwa, ale nigdy nie biorą udziału w wyborach w Polsce od kiedy opuściłam Polskę, nigdy nie wróciłam do Polski nawet na chwilę i na szczęście nie wrócę. I też zastanawiam się czy nie wiem więcej co w polskiej polityce, no bo przecież polska polityka to Unii polityka, a ja też oglądam posiedzenia parlamentu UE a niektore blogerki piszą że nie słuchają wiadomości politycznych z innych źródeł jak te główne media, bo podobno maja alergie, to tym bardziej widzę że wiem więcej.

      Usuń
    14. Dziekuje Tereso, nareszcie ktos kto rozumie 😘😘

      Usuń
    15. A ja sie cieszę, że tak świadome, rozumne Polki mieszkają za granicą. I żeście się tutaj ze sobą zgadały!:-))

      Usuń
    16. Olenko, ja mam oko na Terese (bez seksualnych podtekstow prosze) i bardzo mi sie podobaja jej komentarze na innym blogu, ale tam nie komentuje. Pozostaja spotkania tu u Ciebie.

      Usuń
  7. Odnoszę wrażenie, że Polacy którzy już od bardzo dawna mieszkają poza Polską nie powinni głosować. Przecież naprawdę nie bardzo się orientują co się u nas dzieje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawde Stokrotko?? W dobie internetu , youtuba i mediow dostepnych 24h na dobe? Chyba sobie zartujesz... Ci , ktorych nie interesuje co sie dzieje w kraju i jak zostaje przeobrazany to nie glosuja , glosuja ci , ktorym zalezy. Wiesz, to tak jakbys wyjechala z Polski na dlugi kontrakt i juz nie chciala wiedziec co sie dzieje z Twoja matka i ojcem . Jednak wiekszosc osob chce . Kitty

      Usuń
    2. W pierwszej chwili rozsmieszyla mnie Twoja wypowiedz, ale to wcale niesmieszne. Powiem ci, ze wszyscy znajomi mi Polacy, ktorych znam w Anglii bardziej sie orientuja w sprawach Polski niz sasiedzi mojej mamy i znajomi z Polski. Tamtych to jakos malo co interesuje - bo co tam polityka, wazniejszy wyjazd na grilla albo do Hiszpanii na plaze. Kitty

      Usuń
    3. Stokrotko! Też uważam jak Kitty, że ludzie mieszkajacy za granicą bardzo często orientuja sie bardzo dobrze w polskich sprawach. A nawet lepiej, bo z daleka widać czasem lepiej to, czego nie widać z bliska. Oczywiscie są też tacy, którzy wiedzą niewiele, którzy są zmanipulowani mediami czy plotkami, ale i w Polsce takich nie brakuje.

      Usuń
    4. Olu, tez sie zgadzam. Ja po 40 latach mieszkania w Ameryce ogladam posiedzenia Komitetu UE. Nie kazdego, ale ogladam dosc czesto. Ciekawa jestem ilu Polakow mieszkajacych w Polsce tez oglada.

      Usuń
    5. Myślę Marylko, że byłby duży problem ze znalezieniem takich "oglądaczy" posiedzeń komisji EU w Polsce! Ludzie wolą oglądać jakieś pocięte skróty, czy zmanipulowane filmiki w mediach. Ot, taką łatwo strawną papkę. To jest podobnie jak z dłuższymi, analitycznymi artykułami albo ksiazkami. Wielu nie czyta, bo za długie, za nudne. Wystarczy im propagandowe info w TV albo w necie. I tyle wiedzą ze świata a wydaje im się, że wszystkie rozumy pozjadali!:-)

      Usuń
  8. Trudny i ciężki temat wrzuciłaś, Olu .... ale tak wygląda ostatnio i nawet przedostatnio nasze życie. Mam wrażenie, że 10 lat temu to był zupełnie inny świat. Tyle się zmieniło... ale nie nasi politycy! Ci sami od lat i ci sami od lat są wybierani, raz jedni, raz drudzy .... I nadal nic się nie zmienia. Cóż, jeszcze nie tak dawno temu wierzyłam, że moim głosem mogę coś zmienić. Ale już się z tego wyleczyłam i nie zamierzam w tym uczestniczyć. I przyznaję się do tego.
    Przykro czytać o Twojej drodze. Tak, wszędzie trwa rzeź drzew i mimo obietnic tych, czy owych - nie zmieniło się nic w tej kwestii.
    Głaski dla piesków 💗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Lidko. 10 lat temu był zupełnie inny świat. Politycy prawie ci sami, ale świat mimo wszystko jakby spokojniejszy, bardziej w każdym razie bezpieczny i przewidywalny. Bardzo dużo rzeczy sie od tamtej pory zepsuło.
      Pewnie złudzeniem czy naiwnością jest mysleć, że swoimi głosami w wyborach możemy zmienić cos na lepsze. Ale jeśli nie w ten sposób, to jak? Czy całkiem zostawić politykom juz wszystko i isc z pochyloną głową na rzeź? A może po prostu nie frustrować sie tym, na co nie mamy wpływu, nie spalać się niepotrzebnie, odciąć sie od tego wszystkiego, od tych tematów okołopolitycznych i żyć swoim życiem, majac nadzieję, że uda sie je przeżyć względnie spokojnie i normalnie? Sama sobie zadaję wciaz tego typu pytania i nie mam na nie odpowiedzi.
      Ech! To, co robią z drzewami, robią i z nami. Czyżbyśmy byli równie bezbronni jak te drzewa?
      Dobrego weekendu, Lidko. Pozdrowienia serdeczne zasyłam!:-)*

      Usuń
  9. Chodzimy głosować, obowiązkowo, całym domem, i nasza babcia też; choć nasze Podkarpacie jest opluwane, znieważane, są tu też ludzie myślący inaczej, szkoda tylko, że w mniejszości; nie chce mi się już słuchać, myśleć o tej polityce; serdeczności Olu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podkarpacie jest ośmieszane i znieważane przez tych, którzy myślą o sobie, że są lepsi, mądrzejsi, niezmanipulowani. A tymczasem nie ma lepszych i gorszych. Wszyscy mają prawo głosować tak jak chcą i mysleć jak chcą, bo wszyscy są obywatelami Polski. Ja w każdym razie uważam, że nie ma najmniejszego powodu by wstydzić sie za Podkarpacie, Warszawę, Śląsk czy dajmy na to, Suwałki. Jesteśmy odmienni- a jednocześnie podobni. Ot. Gałezie tego samego drzewa, powyginane w rózne strony.
      Ja, mieszkanka pięknego Podkarpacia Pozdrawiam Cię serdecznie, Marysiu z podkarpackiej krainy!:-))*

      Usuń
  10. Rzeczywiście trudny temat. Głosowaliśmy na tego, który raczej nie miał szans, chociaż nigdy nie wiadomo, ale co dalej. Czy teraz głosować nie za, a przeciw. to tyle samo znaczy. No cóż, taki kraj, jak jego obywatele, a potem narzekanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorzki przed nami wybór. Ale cóż zrobić? Jest jak jest...Oby nie było gorzej!

      Usuń
  11. Witaj pourlopowo Celu
    Regularnie chodzę głosować. W tym roku m Małym Miasteczku zrobiłam z samego rana zamieszanie z moim zaświadczeniem. Miel na kim się uczyć:)))
    A to, że ludzie głosują inaczej? Ich prawo... Tak... Jesteśmy odmieni, ale i podobni...
    Pozdrawiam zapachem akacji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Ismeno. Chyba dobrze Ci było w Twoim ukochanym Małym Miasteczku...A głosować można wszędzie. Jeśli tylko chcemy to zrobić, jeśli czujemy, że powinniśmy.
      Pozdrawiam Cię w deszczowy poranek!:-)
      Ola

      Usuń
  12. Pozdrawiam Was serdecznie i pieski 🩵🩵🩵 Mam nadzieję, że mimo wszystko jakoś sobie poradzimy w tym świecie... 💙💙💙

    OdpowiedzUsuń
  13. Wczoraj Olu o Was pomyślałam, bo przewinął się temat Bieszczad i postanowiłam zajrzeć, a tu proszę jest odpowiedź na moje nie zadane, ale pomyślane pytanie „co u Was słychać „ :) Ściskam ciepło Gabrysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie sie toczy, Gabrysiu. Jesteśmy tu, gdzie byliśmy, działamy jak działaliśmy, tylko sił juz troche mniej i zdrowie juz nie to. Ale świat nadal piękny.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i dziekuje za pamięć!:-)

      Usuń
  14. Ciężkie te wybory naprawdę. Najbardziej smutno, że każde wybory jeszcze bardziej skłócają Polaków. Bardzo mnie to dołuje. Każda kwestia jest powodem do waśni : religia, kultura, tolerancja. Jakim jesteśmy narodem? Czy w razie wojny (odpukac ) będziemy umieli się zjednoczyć by walczyć o ten kraj? Boję się odpowiedzi.

    Pozdrawiam serdecznie i życzę spokojnego tygodnia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że juz za nami te wybory. Nareszcie nastała zwyczajna normalność. Można się spokojnie zająć tym, co wymaga zajęcia. Tym, co od nas zależy.
      A jakim jesteśmy narodem? Myślę, że pełnym emocji, pragnącym jak najlepiej dla swojej ojczyzny. Błądzącym we mgle, ale i potrafiącym dostrzec światełko w tunelu.
      Pozdrawiam Cię równie serdecznie Kasiu i wszystkiego dobrego życzę!:-)*

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni absurd afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czarny humor czas czekolada czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolęda kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lektura lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słodycze słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg śpiew środowisko świat światło świeta święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiadomości wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wieża wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wybory wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw wzruszenie zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost