niedziela, 2 marca 2025

Linija i buki…

 



 

…Na początku marca udało nam się kupić sporo drewna bukowego pochodzącego z pobliskiego lasu. Od kilkunastu dni trwała tam wycinka związana z budową drogi śródleśnej (nazywanej przez miejscowych „liniją”), prowadzącej do sąsiedniej wioski. Ciekawostką jest to, że owa budowa liniji zaczęła się jeszcze w czasie drugiej wojny światowej a dopiero teraz ma szanse być dokończona. Na początku lat czterdziestych ubiegłego wieku Niemcy zaprzęgli do roboty sporo okolicznych chłopów i wówczas pod surowym okiem okupantów powstawał szeroki, brukowany szlak mający w przyszłości ułatwić wygodny przewóz towarów, przemarsz wojsk i ciężkiego sprzętu a także pozwalać miejscowym na komunikację z sąsiednimi wioskami. Niestety, Niemcom nie dane było dokończyć tego pożytecznego przedsięwzięcia i przerwano je w okolicach 1944 roku na wieść o zbliżaniu się Armii Czerwonej. Nie raz żałowaliśmy z Cezarym, iż nie doprowadzono do końca owej drogi, bowiem to, co zdołano wtedy wybudować było zrobione wyjątkowo porządnie i trwale. Do dzisiaj ów zaczątek niemieckiego traktu jest świetnie przejezdny, możliwy do przebycia zarówno traktorem, jak samochodem i rowerem a do tego przyjemny do przejścia. Natomiast na pozostałym odcinku niedokończonego projektu napotyka się zryty głębokimi koleinami, tonący w błocie, zarosły krzakami dzikich jeżyn szlak. Wiele razy chodziliśmy tamtędy wybierając się do okolicznych lasów na grzyby (ach, jakie zdrowe borowiki i kozaki udawało się nam tam znaleźć) albo po prostu na spacery z psami. I marzyliśmy, że może kiedyś uda się nam doczekać tej wielkiej chwili, gdy gmina weźmie się za dokończenie owej drogi i będzie można ją przejść suchą nogą a nawet dojechać autem owym skrótem do położonego za lasem centrum wsi.








   I oto wydaje się, iż nasze marzenie ma teraz szanse realizacji. Wczoraj był bardzo słoneczny, prawie wiosenny poranek, dlatego z ochotą wybraliśmy się z Cezarym w tamte okolice, by zobaczyć, co już zrobiono i jak zmienił się tamtejszy krajobraz. Okazało się, iż wycięto mnóstwo buków rosnących do niedawna po obu stronach owej niedokończonej, niemieckiej drogi. Będzie ona bowiem poszerzana i utwardzana na całej jej długości. W planach jest tam przeciągnięcie linii wysokiego napięcia. A po bokach traktu mają powstać rowy porządnie odprowadzające stamtąd wodę. Oby tak się stało! Oby po osiemdziesięciu latach udało się zrobić to, co nie udało się w czasach okupacji. Skorzystają na tym nie tylko mieszkańcy Pogórza Dynowskiego, ale także turyści, ponieważ w wielu miejscach owa droga tożsama jest z przebiegiem zielonego szlaku Przemysko-Bachórskiego wiodącego przez kilkanaście pogórzańskich miejscowości, przez bukowe lasy oraz widowiskowe łąki, wzgórza i kolorowe pola na słonecznych stokach. Dzięki temu ewentualni wędrowcy nie będą już tonąć w błocie ani gubić się pośród chaszczy, bo prawdopodobnie zostaną też poprawione albo wymalowane na nowo oznaczenia szlaku. Taką przynajmniej mamy nadzieję.





   A na razie czeka na nas ogrom drewna do pocięcia, porąbania i zwiezienia pod wiatę, aby leżąc sobie spokojnie przeschło porządnie do przyszłorocznego sezonu grzewczego.  A musicie wiedzieć, iż robota z bukowym drewnem nie należy do łatwych, bowiem drewno to jest bardzo ciężkie i twarde (ale przez to kaloryczne), dlatego zajmie nam to sporo czasu i będziemy musieli się oboje porządnie natrudzić by wszystko to uporządkować. Co roku wykonujemy taką pracę, więc dla nas to nic nowego. Jednak jesteśmy coraz starsi i to, co kiedyś wydawało się w miarę łatwe, dziś już się takim nie wydaje. Dlatego patrząc na te dwie góry drewna leżące na naszym podwórzu trochę nas strach oblatuje. Wiemy jak będą nas bolały mięśnie i kręgosłupy, ile trzeba się będzie nadźwigać, naschylać, naprzerzucać, nałupać, ile wyładowanych po brzegi taczek pod wiatę nawozić. Ale damy radę! Wszak dzięki tej robocie nie dość, że zyskujemy świetny opał na kolejną zimę, to jeszcze teraz mamy szansę spalić trochę tłuszczyku, rozruszać się do porządku i polepszyć kondycję. Potem już żadna robota w ogrodzie nie będzie nam straszna!:-)



   Marzy się nam, że w tym czasie postępować będzie szybko budowa owej leśnej liniji i może już późną wiosną uda nam się przejechać nią do centrum naszej wsi, na wybory prezydenckie. A to aż o kilkadziesiąt kilometrów skróci nam drogę!  Tak, tak! Mieszkamy na końcu wioski, w najodleglejszym jej przysiółku i nie ma stąd bezpośredniej, szybkiej możliwości dostania się do głównej części naszej wsi. Jest ona od nas tak daleko, iż ilekroć się tam wybieramy musimy objechać kilka innych miejscowości. Jadąc tam i zżymając się na ten absurd z dojazdem za każdym razem przyrzekamy sobie, że to już ostatni raz!  Być może w tym roku nareszcie będzie bliżej i łatwiej się tam dostać?



   A póki co marcowa aura z wiosennej przekształciła się znowu w zimową i stosy drewna czekające na obróbkę pokryły się warstwą świeżego białego puchu. W tym tygodniu jednak ma się jednak mocno ocieplić, zatem będziemy mogli zabrać się do pracy. Niech się dzieje, co się ma dziać!:-)





P.S.

Od jakiegoś czasu zauważam ogrom wejść na bloga. Tysiące wyświetleń codziennie wszystkich postów po kilkadziesiąt razy.  Zdumienie bierze, że komuś chce się to robić. I właściwie po co? Podziwiam pracowitość anonimowego czytacza, który najpewniej przy pomocy VPN nabija mi licznik wyświetleń z Austrii, Niemiec i Francji!  Że też mu się to jeszcze nie znudziło?!:-)

Etykiety

Aborygeni absurd afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czarny humor czas czekolada czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolęda kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lektura lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słodycze słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg śpiew środowisko świat światło świeta święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiadomości wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wieża wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw wzruszenie zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost