wtorek, 26 września 2023

I znów jesień…

 



 

Wiosenne marzenia

I nowe wspomnienia

Wciąż się przeplatają

Choć mają swe miejsce

Pierwsze i ostatnie

Wszystkie zachwycenia

Chwile, które tętnią

Pracą, myślą, sercem

Ledwo lato mignęło

W lipowej alejce

Gdzie lśniło i tańczyło

W błękitnej sukience

A już astrów fala

Puszy się, wygina

Lśni po deszczu z dala

Czerwona kalina

 


Kolejne migawki

Prozą albo wierszem

Odpryski i skrawki

Starania najszczersze

Zwycięstwa, porażki

Ulgi i tęsknoty

Ostatni lot ważki

Mija wrzesień złoty

 


Aż wreszcie  czas znużenia

Piosnkę kresu niesie

Z ulgą nuci ziemia

Jesień, jesień, jesień…

 


 

  * Ileż już wierszy stworzono o jesieni! Ile ja sama napisałam! A mimo to znowu zamieszczam tu kolejny. Chęć napisania jesiennego wiersza ogarnia mnie o podobnej porze jak silna fala z zewnątrz i jak mocno rezonująca z nią wewnętrzna potrzeba. Wszystko już było…A jednak póki życie trwa, póki mogę widzieć, słyszeć, czuć i doznawać, póty chce mi się o tym pisać, robić nowe zdjęcia. Nawet wtedy, gdy zdaję sobie sprawę, jak wiele podobnych tekstów i fotografii jest już na tym blogu. Mam  bowiem wrażenie, że chociaż wszystko się powtarza, to przecież nigdy do końca nie jest takie samo…

 


 

48 komentarzy:

  1. Każda jesień jest inna, ja jestem inna, wszystko się zmienia :) Ach! to zdjęcie kaliny, jakie energetyczne, bardzo mi się podoba. Ziemia to piękna planeta, choć trochę i straszna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kalina w tym roku ma ogrom owoców. Wspaniale ozdabiają mi one ogród. Aż żal zrywać je na dżem!:-)
      O tak, ziemia jest piękna, nawet wtedy gdy jest straszna...Ale jesień jak na razie rozpieszcza nas przyjemnym, nieomal letnim ciepłem. Oby jak najdłużej!:-)

      Usuń
  2. Moja najmniej ulubiona pora roku ...pora kiedy przyroda zamiera i obumiera, a kiedy widzę ten schyłek i to zamieranie, to ogarnia mnie smutek i żal za wiosna, za latem, za słońcem i bujnościa przyrody...wrzesień to właściwie jeszcze lato, wrzesień się nie liczy, ale październik to już zimne wiatry, deszcze, coraz pustsze drzewa, szaruga i ciemności , a to wszystko jeszcze podwaja listopad, najgorszy miesiąc ze wszystkich. Dopiero grudzień przynosi nadzieje, światełko na horyzoncie, zwycięstwo światła nad ciemnością i z każdym dniem przybliża nas do wiosny... Ach jak ja nie znoszę jesieni - znosze ja , ale nie lubię :)) Nie tej malowanej na obrazach ciepłymi kolorami, czy tej w poezji, ubarwionej , wyidealizowanej, ale tej prawdziwej, ciemnej , zimnej i przygnębiającej...A wiersz oczywiście cudny ....Kitty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma swoje upodobania i awersje. To dotyczy pór roku, ale i w ogóle wszystkiego. I dobrze. Bo każdy jest inny. Mamy prawo czuć, jak czujemy i wyrażać to. A poza tym zmieniamy się przez całe życie. Jesli nawet nie lubimy czegoś dzisiaj, to kto wie, czy nie polubimy czegoś w przyszłosci. I na odwrót, rzecz jasna.
      Jesień ma rózne oblicza. Te pogodne, wielobarwne, ale i te zachmurzone, szarobure. Jesień jest jak wnętrze człowieka. My też nie cały czas jesteśmy zadowoleni z zycia i uśmiechnięci. Jest w nas też miejsce na powagę, refleksję, smutek, nostalgię. I wszystko to jest na cos potrzebne. A jedno przekształca sie w drugie...
      Cieszę się Kitty, że spodobał Ci się wiersz!:-)*

      Usuń
    2. Dokladnie tak Olu, jak Ty zawsze wszystko rozumiesz👌😘A wiersz o jesieni piekny i gdyby tak ona byla przez caly czas, to kochalabym ja calym sercem , bo ta wczesna , wielobarwna , zlotem i sloncem malowana jesien jest rzeczywiscie piekna😍Ale nie trwa ona zbyt dlugo niestety i wtedy zaczynam jej nie lubic :)) Za to bardzo lubie jesienna odziez.. Plaszcze welniane, marynarki, swetry z golfem , szaliki, skorzane botki i skorzane torby dyndajace na ramieniu...Nie wiem dlaczego, ale jak mysle o moich latach studenckich w Sopocie , to zawsze widze siebie wlasnie tak ubrana, w jesienne kolory i ze skorzana torba listonoszka , ktora miescila wszystko , bruliony A4, dlugopisy, portmonetke, pare kosmetykow, klucze, i tysiac innych drobiazgow. Przeciez spedzalo sie na uczelni caly dzien, wiec moja torba to byla rzecz najwazniejsza ze wszystkich. Nie bylo w niej wtedy tylko jednej jedynej rzeczy , niezastapionej dzisiaj - telefonu! Jak mysmy wtedy zyli bez tych komorek? 😅

      Usuń
    3. Twoje piekne wspomnienie z czasów studenckich obudziło też moje!:-) Ach, gdzie te szkockie, kraciaste spódnice i tamte swetry z wiszącym golfem! No i wysokie kozaki do kompletu! I torba - u mnie granatowa, pojemna, zamszowa. Nosiłam w niej gaz pieprzowy, bo często wracałam wieczorami z zajeć. I pewnego razu mi ta butla z gazem pękła. Ale był płacz!:-)) Ach, piękny był czas studiowania. Smak wolności i dorosłosci zarazem. Pierwsze miłości i rozczarowania. Długie rozmowy i spotkania w klubach studenckich. Śmiech aż do płaczu. Zajadanie chrupiących bagietek na ulicy i popijanie kefirem ze szklanej butelki...No i brak telefonu komórkowego, który jesli by był, to by w jakis sposób te wolnośc ograniczał a nie powiększał.
      Dziekuję Kitty, za to sprowokowanie do wspomnien. Bardzo to lubię!:-)*

      Usuń
    4. No i z czym Wy do mnie panienki:))
      Kiedy Wy latałyście na zajęcia, ja już dawno po obronie pracy magisterskiej, pracująca, zaślubiona i "zaszlona" czyli w ciąży. Oczywiście z wykładanym, luźnym golfem do kraciastej ciążowej sukienki, z brzuszkiem na którym można już było oprzeć szklankę z herbatą. Niekoniecznie chętnie wracam do tych wspomnień, bo dziecię we mnie było duże i usiłowało powiększyć sobie przestrzeń wyłamując mi kości, kopytkami, wróć, piętkami wpychając jedzonko z żołądka do gardła, aż mi oczy na wierzch wychodziły;))
      Ale czas studencki bardzo miło i często wspominam z rozrzewnieniem nijakim. Pozdrawiam Was kochane młodzieżówki😘😊😄

      Usuń
    5. Dziewczyny , nigdy nie mialam spodnicy w krate , cale studia przechodzilam w dzinsowej miniuwie przed kolanko :)) Za to golfow mialam troche i skorzana marynare po Tacie tez👌Pamietam tez odcinany brazowy kozuszek z futrzastym kolnierzem , a jeszcze lepiej pamietam swieze drozdzowki popijane truskawkowym jogurtem - z barku studenckiego zwanego Chlewikiem:)) I te okienka, czyli przerwy w wykladach, ktore spedzalismy na Monciaku w kawiarniach , gdzie pilo sie czarna fusiare i gdzie podawali najlepsze na swiecie szarlotki z bita smietana 🍰☕️🍨👌😍Kitty

      Usuń
    6. Nazwaliście ten bufet "chlewikiem"? :)) My tam jedliśmy twarożek ze szczypiorkiem (przepyszny).
      A w "Złotym Ulu" całą grupą zestawialiśmy stoliki, żeby być blisko siebie, zamawialiśmy jedną herbatę i kilkanaście łyżeczek. Oszołomiony kelner najpierw przyjmował zamówienie, a potem pieklił się i kazał nam zamawiać herbatę dla każdego z nas
      osobno. Kiedy wyciągaliśmy własne śniadania rugał nas i kazał zamawiać ciastka. Byliśmy biedni, zjedzenie tam ciastka oznaczało dla nas brak obiadu. Ratuszowe obiady były chyba w cenie tych ciastek ze Złotego Ula.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
    7. Haniu, to musialas tam chodzic troszke przede mna! W Zlotym Ulu zawsze bylo najdrozej , ale pamietam , ze na herbate i ciastko bylo mnie stac , czesto tez stawiali chlopacy :)) Dawalismy korepetycje , chlopacy tez gdzies tam dorabiali , kazdy mial tam jakies zaskorniaki przy sobie. Oczywiscie w Chlewiku bylo zawsze najtaniej.O ile pamietam byla jeszcze Alga i chyba Teatralna na dole? Byla tez knajpka na Podjezdzie i byl tez klub kolo kortow tenisowych i knajpy kolo Mola, ale tam sie na herbate nie wpadalo. Szlifowalismy ten Mociak w te i we te :)) Ale mi sie jeszcze rzeczy przypomnialo , nie masz pojecia 😅Kitty

      Usuń
    8. Oj, Kitty :) Chodziłam tam nie troszkę przed Tobą, ale dużo, dużo wcześniej :)) Wielu z tych miejsc, które wymieniasz jeszcze nie było.
      Hanka C.

      Usuń
    9. Dziewczyny! Jak wspaniale, że odnalazłyście we wspomnieniach tak wiele miejsc, które Was łączą!:-) I u mnie odnalazło sie pewne zaskakujace podobieństwo, bo choć studiowałam w Katowicach, to tam też nazywaliśmy naszą studencką stołówkę "chlewikiem"!:-) I to było ulubione, bo tanie, gwarne i radosne, choć mało eleganckie miejsce spędzania czasu.A gdy tak wspominamy to wszystkie jesteśmy młodzieżówki. Parę lat w jedna albo drugą stronę nie ma znaczenia. Po prostu tak fajnie znowu poczuć się młodo. Ożywić tamten czas radosci, wolności, beztroski! :-)))

      Usuń
    10. Hmmm, o ile pamietam to nasz barek nie tylko byl nazywany " chlewikiem", zdaje sie , ze mial nawet nad drzwiami taka tabliczke z nazwa! To byl rasowy Chlew:))! Tez sie ciesze, ze mamy podobne wspomnienia, ze lacza nas miejsca i przezycia z wczesnej mlodosci ( teraz mamy te troche pozniejsza mlodosc). Mnie sie ciagle w glowie nie miesci, ze nie mam 25-ciu lat😂! Mentalnie zawislam gdzies miedzy 30-tka a 40-tka i trudno mi uwierzyc, ze ta granica tez juz padla :) Tymi jesiennymi wspomnieniami wrocilam nie tylko do mojej studenckiej spodnicy i torby, ale przede wszystkim znowu poczulam w sobie te dziewczyne z Monciaka :)) To byly fajne czasy. Piszac o tym usmiecham sie , tym bardziej, ze niedlugo znowu bede mogla przejsc sie po tych ulicach i wpasc do Zlotego Ula 😍Sciskam was mocno Kitty

      Usuń
    11. I ja nie utożsamiam sie jakoś z obecnym moim wiekiem. W duszy wciąż pełga płomyk młodości i oświetla od środka. Byleby w lustro nie patrzeć, bo wtedy jakby się oblać wiadrem zimnej wody!:-))
      Fajnie Kitty, że niedługo będziesz w swoich ukochanych okolicach.Niech to będzie radosny, dobry, beztroski czas!:-)***

      Usuń
  3. Wspaniały wiersz i super zdjęcia. Nie przepadam za jesienią, choć muszę przyznać, że tegoroczna jest piękna. Każdego roku jesień jest inna. Pozdrawiam Was serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Lenko!:-) Tak, tegoroczna jesien jak n razie jest piękna, ciepła i bardziej podobna do lata.
      Pozdrawiamy Cię ciepło!:-)

      Usuń
  4. Moja ulubiona pora roku, a szczególnie taka ciepła jesień. Nigdy nie lubiłam wakacji. Wszyscy skakali z radości na zakończeniu szkolnego roku tylko ja miałam smutną minę. Nie rozumieli mnie, a ja nie tłumaczyłam i tak by to niczego nie zmieniło.
    Za to kiedy przychodził wrzesień to znowu zaczynała się szkoła i to wszystko co było mi tak bliskie - gwar, ruch, radość mimo strachu przed klasówkami i odpytywaniem. Dziwne, bo tak wiele osób nie cierpi szkoły, prawda? A ja ją kochałam, no ale ja zawsze byłam dziwaczką :))
    Wszystko już było Olu, tak piszesz. Hm, a jednak każda pora roku choć ta sama, to inna, bo my jesteśmy inni, bo zmienia nas życie, przeżyte doznania te dobre i te mniej dobre. Przybywa nam lat, doświadczeń. widzimy nagle to czego nie zauważaliśmy wcześniej. Cóż byliśmy młodzi i życie otwierało przed nami drzwi na oścież.
    Nadal lubię taką ciepłą pogodną jesień, a kiedy zamknę oczy wystawiając twarz do słońca, to gdzieś w tle słyszę szkolny gwar, szuranie kapci, śmiech i wygłupy koleżanek i te jęki - O Boże teraz mamy klasówę z gegry. Nic nie umiem...
    Pozdrawiam Olu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie,Hanko! Tak jak napisałam w komentarzu dla Kitty powyżej, każdy ma rózne upodobania i każdy ma do nich prawo. A także do zmiany tych upodobań, gdy coś w nim dojrzeje, przekształci się, gdy coś nowego się zrozumie.
      Szkoła...Ja nie bardzo ją lubiłam, głownie ze wzgledu na straszliwych nauczycieli matematyki, z którymi miałam tam wciaz do czynienia, ale po latach potrafie dostrzec w tamtym czasie mnóstwo blasków i radości. To były szeptanki i śmiechy z koleżankami i przyjaciółkami. Wspólne spacery na przerwach. Dobre chwile zabaw i beztroskich wygłupów. No i wspaniali poloniści. Oni zwracali mi nadzieję w Człowieka i wiarę we mnie samą!:-)
      Ach, jesień, jesień...Tyle ma obliczy. Tyle wspomnień przeróznych, tyle nas - jesiennych...Ile tego za nami, ile przed nami. Trwajmy, chłońmy to wszystko, przeżywajmy, póki sie da.
      Pozdrawiam Cię ciepło, Hanko!:-)

      Usuń
    2. Oluś, jak tylko będziesz miała czas, odpal YT , wpisz: Old World Saga Hanu Dixit.

      Ja odpadłam po wysłuchaniu.
      Hanka C.

      Usuń
    3. Hanuś, dzięki serdeczne!:-) Cudna ta melodia, wciągająca i uzależniajaca. Akordeon i tango! Mniam, mniam! Aż nózki chodzą!:-) Niesamowite, że autorem jest Hindus, bo jak słucham to mam wrażenie, że to taka swojska, bliska sercu melodia!:-)*

      Usuń
    4. Tak myślałam Oleńko, że Ci się spodoba 😊😘

      Usuń
    5. Mamy podobny gust i wrażliwość, Hanusiu! Już wiele razy się o tym przekonałam!:-)♥

      Usuń
  5. Jesień nie wiadomy czas. Przyniesie nam radość z podziwiania kolorów, nić babiego lata,
    czy może smutek, szarugę, wiatr co czapki z głów zrywa. Taka może być jesień.
    Jednak my czekamy na tą złotą jesień i taką chcemy pamiętać. Póki co mamy piękną słoneczną końcówkę lata.
    Kto mógł zatrzymał gorące kolorowe lato w słojach robiąc przetwory, zatrzymując w kadrze obiektywu.
    Tak dzieje się co roku, jednak zawsze jest coś inaczej w innym wymiarze. I zawsze czekamy na każdy dzień
    żeby przyniósł nam zadowolenie, mimo, że może być okupione pracą i niejednokrotnie potknięciami. Cieszmy się więc każdą chwilą. Ślę słoneczne pełne nadziei pozdrowienia. Niech dni pozwolą Ci zapisywać pięknymi słowy to co Ci w duszy gra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesień ma prawo być różna, zmienna, nieprzewidywalna. Tak samo jak my, ludzie. Teraz pogodni i otwarci, jutro zachmurzeni i wycofani. Zmieniamy się i pory roku sie zmieniają. A w jednej porze roku czasami tkwi wiele, wiele innych...
      W każdym razie starajmy sie docenić to, co jest teraz. Pogodę i niepogodę. Bo jesteśmy. Bo mamy mozliwość przezywac wszystko po swojemu. Być.
      Pozdrawiam Cię serdecznie, Oleńko!:-)

      Usuń
  6. Kolejny piękny wiersz, ale i pora roku piękna, bogata, a umiesz zauważać jej kolory i walory.
    Ostatnio podziwiałam w ogrodach dalie i wrzosy, a mój wnuk cieszy się ostatnimi poziomkami, które jako jedyne z owoców uwielbia!
    Pozdrawiam was z Cezarym najpiękniej:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Jotko!:-)
      O tak! Wspaniale kwitną teraz jesienne kwiaty. Napawam sie ich kolorami, bujnością, pięknem. Pogoda jak na razie niesamowita, jak na wrzesień!
      Pozdrawiamy Cię z życzliwym uśmiechem!:-)

      Usuń
  7. Piękny wiersz, bo jesień jest piękna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci ,MaB. Jest pięknie!:-)

      Usuń
    2. I... Twoje zdjęcia. Te zapylacze na marcinkach i mokra kalina - cudne. Życzę wielu udanych plenerów i pięknej pogody.

      Usuń
    3. Marcinki w tym roku porosły u mnie bujne i wysokie. Codziennie uwija sie tam mnóstwo motylków i innych bzykadeł. Można je fotografować do woli. A i kalina czerwieni się wspaniale. Z prognoz pogody wynika, że prawie cały październik ma być ciepły. Czyli jeszcze sie napatrzę i nazachwycam!:-))

      Usuń
    4. Szczęśliwie lubię każdą porę roku i na każdą bardzo czekam. Życzę Wam pięknej pogody jak najdłużej, by móc jak najpełnłniej korzystać z uroków jesieni.

      Usuń
    5. Mamy podobnie. Ja też lubię każdą porę roku. Wszystko jest częścią życia. Wszystko jest po coś potrzebne. Tobie również życzę dobrego czasu, MaB!:-)*

      Usuń
  8. Piękny wiersz o jesieni. Jesień zasługuje na takie piękne słowa.
    Serdeczności od Stokrotki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesień (ale i każda inna pora roku) zasługuje na wiersze i opowieści. To część naszego zycia. Doceniajmy to wszystko, co jest. Słońce i deszcz. Ciepło i chłód.Kolory i ich brak...
      Pozdrawiam Cie ciepło, Stokrotko i dziękuję za Twój komentarz!:-)

      Usuń
  9. Witaj letnią końcówką września Olgo
    Jak zawsze zaczytałam się w Twojej poezji. Tak jesień już.... A może to jeszcze nie całkiem Pani Lato odeszła?
    Zaczyna się czas aniołów. Spotkaj zatem dobrego anioła Olgo, który przeważnie w ludzkim ciele jest

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Ismeno.
      Dzis ostatni dzień września. Jest pogodnie i kolorowo. Podobno i październik ma być piękny. Oby trwało to jak najdłużej. Z tego, co pamiętam to czasem nawet w listopadzie zdarzają sie cudownie pogodne dni. Patrzmy zatem z nadzieją w przyszłość.
      Pozdrawiam Cię z uśmiechem!:-)

      Usuń
  10. Piękny, nostalgiczny jest Twój blog...
    Też lubię malowniczy urok jesieni, ale jednak tak bardzo potrzebny jest nam deszcz, a jeszcze bardziej śnieg (lasy!). Śniegu mamy za mało, i jeżeli to się nie zmieni, nie będzie dobrze. Bardzo mnie to martwi, bo już Indie z Irakiem toczą wojnę o wodę. Słońce czyni nas radosnymi, ale najbardziej potrzebna jest równowaga. Pozdrawiam z serca- Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzliwe słowa, Elu!:-) Moja pierwsza przyjaciółka z czasów dziecinstwa miała na imię Ela i do dziś to imię miło mi się kojarzy!:-)
      Tak, masz rację. Wszystkiego powinno byc w sam raz. Słońca, deszczu i śniegu. Ale to ideał, od którego coraz bardziej sie oddalamy. Jest, co jest, zatem to należy cenić, bo i to jest dużo. I piękno cały czas istnieje wokół nas. Tak mi sie znowu zrymowało!:-)
      Pozdrawiam Cię z serdecznym usmiechem!:-)*

      Usuń
  11. Każda jesień jest inna...i każdy wiersz jest inny...

    OdpowiedzUsuń
  12. Święty krąg życia, cudny krąg strefy umiarkowanej. Niby koło ale jakby spirala. Pozdrawiam jesiennie już z Domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, święty krąg zycia. Niech trwa i powtarza się dla nas jak najdłużej.
      Pozdrawiam Cię ciepło, Krystynko!:-)

      Usuń
  13. Piękna ta nasza Złota Jesień. Tak samo piękna, jak Twój wiersz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Karolinko. Nadal jest pieknie a będzie jeszcze piekniej, gdy liście na drzewach zaczną się przebarwiać.
      Pozdrawiam!:-)

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost