piątek, 28 lipca 2023

Wstawaj, szkoda dnia…

 


 

   Po wyjątkowo zimnej jak na lipiec nocy obudziłam się między czwartą a piątą rano i obserwowałam spoza różowych zasłon w sypialni zmieniające się światła i wyraziste barwy rodzącego się dnia. Nie umiałam się zdecydować, czy wstać, czy jeszcze usiłować zasnąć. Kot ufnie spał na moich piersiach wyciągnięty na całą długość i trochę żal mi było go budzić. Cezary też jeszcze smacznie sobie chrapał. Psy wypuszczone w nocy do ogrodu też pewnie mocno spały ułożone gdzieś w swoich ulubionych miejscach, zmęczone wcześniejszym ujadaniem przy płocie. Tylko ode mnie sen całkiem już odbieżał, jako i od słonka coraz śmielej sobie za oknem poczynającego.



- Rzadko ostatnio zdarzają się tak piękne wschody. Naprawdę szkoda w łóżku leżeć, gdy tam dzieją się takie cuda! Wstawaj kobieto, szkoda dnia! – podjęłam w końcu ostateczną decyzję i odłożywszy delikatnie na bok półprzytomnego kota a potem okrywając troskliwie kocem zupełnie rozkopanego męża ubrałam się szybciutko, złapałam aparat fotograficzny i wyszłam do ogrodu.



   Była piąta rano. Jesienny nieomal chłód od razu uderzył w moje rozgrzane nocnym spoczynkiem ciało. Ale nie było to przykre uczucie. Niosło ze sobą rzeźkość, świeżość oraz delikatny zapach skoszonej trawy. Psy natychmiast wyszły mi na powitanie. Obskoczyły dookoła i dalejże oblizywać mi dłonie, popiskiwać radośnie, pokazywać znacząco na drzwi wejściowe. Widać było, że chętnie poszłyby do domu aby ukokosic się na kanapie i swoich legowiskach.

- Zaraz przyjdę, moje kochane psiaki. Poczekajcie tu na mnie chwilkę! – wyszeptałam gładząc pieszczotliwie puszyste, psie główki. Nie było czasu do stracenia, bo kolory wschodu zmieniały się z minuty na minutę. Z odcieni czerwieni przechodzić zaczęły w róże, fiolety, oranże i żółcie.

 - Chyba ostatni raz podobny spektakl barw widziałam tutaj zimą! – stwierdziłam i minąwszy rozczarowane moim odejściem psy cicho zamknęłam za sobą bramkę.



   Niebo przybrało właśnie barwę pąsowo-pomarańczową a słońce, które jeszcze chwilę wcześniej schowane było za wzgórzami teraz zaświeciło mi prosto w oczy. Żeby zatem uchwycić na zdjęciach urodę tego poranka musiałam kucnąć i fotografować słoneczny blask poprzez czerń krzewów i smukłe sylwetki traw, kwiatów i ziół porastających łąki rozciągające się naprzeciw mojego domu.



   Potem poszłam przed siebie a momentami nawet biegłam chcąc uchwycić stale zmieniające się odcienie nieba, świetliste obrąbki chmur,  rubinowe promienie tańczące na trawach i drzewach, dodające im niezwykłych barw i złocistej poświaty.



   Byłam w tym porannym świecie całkiem sama. Nade mną trwało pomalowane w  wiele fantastycznych kolorów niebo. Na obrzeżach pól zaczęły dopiero wychodzić z nocnego cienia kształty dzikich kalin, wierzb oraz baldachów biedrzeńców. Poza moimi krokami nie było słychać zupełnie nic. Żaden traktor ani samochód nie zakłócał ciszy i niezwykłości tego poranka. Nawet ptaki nie zdążyły się jeszcze rozśpiewać a owady rozdzwonić i rozbrzęczeć na łąkach. W nielicznych, rozsianych między wzgórzami domach ludzie pewnie jeszcze spali albo właśnie przecierali zaspane oczęta. Miałam uczucie jakbym weszła w jakiś obraz i nierzeczywiście wędrowała w głąb czyjegoś artystycznego, rodzącego się dopiero zamysłu.




   Cała moja wędrówka nie trwała dłużej niż dwadzieścia minut. Szybko fantastyczne barwy świtania zbladły a potem całkiem zniknęły. Zaczynał się nowy, lipcowy dzień. Jeszcze nie wiadomo jaki. Jeszcze wszystko było przed nim i przede mną. Wracałam do domu nieco zziębnięta, ale przepełniona pulsującą w każdej cząstce ciała energią. W duszy też pełgał swobodnie jakiś dawno nie widziany tam płomyk. Odetchnęłam głęboko a potem uśmiechając się otworzyłam furtkę i w towarzystwie uszczęśliwionych moim powrotem psów ufnie weszłam w błyszczącą poranną rosą codzienność…

 








* Pomysł na tytuł dzisiejszego posta zapożyczyłam od zespołu Dwa plus jeden, który śpiewał kiedyś taką właśnie piosenkę!:-)



Aktualizacja! 
Wczorajszy dzień poza spektakularnym wschodem słońca podarował mi jeszcze jedno zachwycenie. Około południa, gdy lekko mżyło a chłód nie zachęcał do wyjścia na zewnątrz.patrząc przez okno na ganku zauważyłam swobodnie pasące się na łące sarenki. Tuż za płotem naszego ogrodu widać było matkę i dziecko obgryzające beztrosko świeże listki młodych drzew oraz ziół. Ten widok aż prosił się o sfotografowanie. Ale jak to zrobić by nie spłoszyć zwierzątek? Otworzyłam drzwi. Na szczęście nie skrzypnęły, jak to zazwyczaj z nimi bywa. Okazało się, że wiatr wieje w moją stronę. Korzystając zatem z tej sprzyjającej okoliczności (wiedziałam, że sarenki nie wyczują mojego zapachu) wzięłam aparat fotograficzny i wyszłam z domu po czym pochylona nisko podkradłam się cichutko w pobliże płotu. Tam, chowając się za warzywnikiem i śliwami, wstrzymując niemal oddech, ze wzruszeniem i przejęciem obserwowałam tę piękną,  rudą parkę. No i oczywiście pstrykałam zdjęcia. Trwało to kilka chwil do czasu aż zwierzęta spostrzegły mnie i zaczęły się oddalać. Bardzo szybko zniknęły w leśnym gąszczu...Ponieważ mieszkam pod lasem już wiele razy zdarzyło mi się widzieć w okolicach sarny, jelenie i koziołki. Jednak przeważnie biegły gdzieś w oddali i zanim zdążyłam złapać aparat fotograficzny, już ich nie było. Tym razem pasły się bardzo blisko naszego domu. Stały albo poruszały się powoli.  I dzięki temu nareszcie mogłam je uwiecznić na zdjęciach...










60 komentarzy:

  1. Coś pięknego! I to w moich ulubionych kolorach.
    Udało Ci się Olu uchwycić to piękno, które próbowałam utrwalić aparatem fotograficznym komórką i to z dobrym aparatem. I... nic z tego nie wyszło.
    Rozczarowana myślałam wtedy, że żaden aparat nie potrafi uchwycić tego piękna. Myliłam się, Tobie się udało.
    Dla takich doznań warto wstać w wcześnie.
    Piękne zdjęcia!
    Hanka C.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za życzliwe słowa, Hanko!:-)
      Tak, zdecydowanie warto wstać skoro świt dla takich widoków. Zresztą, nie tylko dla nich. W ogóle lubię zaczynać dzień wcześnie. Wszystko wtedy jest takie świeże, niewinne, proste, pełne obietnic i nadziei!:-))

      Usuń
    2. Olu, czy masz zoom w aparacie fotograficznym? Mogłabyś go użyć do sfotografowania sarenek. Miałabyś je bardzo blisko na zdjęciach. Ja tak czasem robię kiedy nie chcę spłoszyć jakiegoś ptaka czy zwierzaka, którego chcę sfocić. Tyle, że te zdjęcia są wtedy jakby mniej ostre, ale pewnie to ja robię coś nie tak z funkcją przybliżenia w aparacie :)
      Fajnie jest złapać na zdjęcia takie płochliwe stworzenia jak sarny. Znam tę radość z udanego sfocenia czegoś tak płochliwego lub ulotnego:)
      Hanka C.

      Usuń
    3. Tak, Hanko. Oczywiscie mam zoom i często go używam. Jednak nie zawsze da sie go i nie zawsze powinno użyć (gdy obiekty są w ruchu albo na pierwszym planie coś je zakrywa, jak w przypadku tych sarenek, które fotografowałam w większosci przez oczka w siatce płotu). Pewnie, że dobrze byłoby zrobić tym sarenkom większe zblizenie, ale musiałabym być zdecydowanie bliżej nich albo wiedzieć wcześniej o tym, że sie pojawią i nakryć sie czymś, jak zwykli to robić profesjonalni fotografowie przyrody, a jeszcze lepiej uwić sobie gdzies na łace jakas kryjówkę aby tam na nie spokojnie poczekać. A w tej sytuacji ledwo sie wyprostowałam i zrobiłam parę szybkich zdjec ponad płotem, to już sie zorientowały, że nie są same i uciekły. Dlatego cieszę się, że udało mi sie zrobić chociaż takie zdjęcia jak powyżej. Kiedyś podobne, w tym samym miejscu zrobiłam wilkowi, bo i wilki czasem sie tu pojawiają!:-)

      Usuń
  2. Och Olu zaczynam Ci zazdrościć tych wschodów. Ja muszę już trochę dalej iść, żeby uchwycić taki spektakl.
    Nie dość, że bloki mieszkalne mi przeszkadzają to jeszcze tam gdzie miałam swoją miejscówkę pobudowali przeogromne hale magazynowe i też zasłaniają widok. Mimo tych przeszkód i tak lubię wychodzić wcześniej tak po 5
    Chociaż poranki jak piszesz są już chłodne. Pozdrawiam Was serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu, gdzie mieszkam wschody słońca są o wiele bardziej widowiskowe, niz zachody. Korzystam zatem z tego i fotografuję te piękne zjawiska.
      Te chłodne poranki przypominają o zblizajacej się jesieni...Ale jesień też bywa zjawiskowa, wiec sie tym nie martwię.Co najwyżej, coraz szybszym upływem czasu...
      Pozdrawiam Cię serdecznie, Olu!:-))

      Usuń
  3. O,tak! wschód słońca to swoisty spektakl i misterium. Rodzące się światło dnia w ciszy kolorów. Piękno otaczającego nas świata. I czegóż chcieć więcej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wschód słońca ma w sobie coś z misterium. To cud, który za każdym razem zachwyca i wzrusza.
      Pozdrawiam!:-)

      Usuń
  4. Witaj ponownie Olgo
    Dzisiaj zmobilizowałam się i znowu tu jestem, chociaż łatwo nie jest.
    Jak wiesz uwielbiam zaczynać dzień wcześnie rano. A jeżeli jest możliwość podziwiania wschodu słońca, to tym lepiej.
    Najpiękniejszy początek dnia widziałam w moim miasteczku nad jeziorem.
    Ale ten Twój jest równie zachwycający.
    Pozdrawiam zapachem ziemi po deszczu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Ismeno!
      Widziałam już tutaj wiele wspaniałych wschodów słonca, ale ten widok nigdy mi sie nie znudzi, zawsze zaskakuje mnie swoją wspaniałością i mistycyzmem.
      U mnie też pachnie deszczem. Bardzo lubię ten zapach.
      Pozdrawiam Cie z uśmiechem!:-)

      Usuń
    2. Witaj już sierpniowo Olgo
      Teraz warto spojrzeć na niebo wieczorem, bo już niedługo.....
      Niech spadające gwiazdy spełnią Twoje marzenia.
      Spadającą gwiazdę schowaj do kieszeni.
      Nigdy nie daj wypaść jej

      Usuń
    3. Witaj, Ismeno!
      Tak, już sierpień. Mokry i gorący zarazem. Pogoda niczym w jakimś tropikalnym kraju. Ostatnio widuję super wielki ksiezyc. Gwiazd spadających na razie nie...
      Pozdrawiam serdecznie!:-)

      Usuń
  5. Πολύ ωραία ιστορία με πολύ όμορφες εικόνες

    Χαιρετισμούς πολλούς στην Πολωνία
    Από Ελλάδα με αγάπη

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie!:-)

      Usuń
  6. Piękne zdjęcia!
    Ostatnie szczególnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mnie też bardzo podobają sie te trawy! A widziałaś sarenki poniżej?!:-)

      Usuń
  7. 🌺🐶🕊🌳🌞🏠🌄❤️‍🩹

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo poetycki wpis dziś u Ciebie, a kadry wprost przepiękne!
    W mieście trudno o takie widoki, musimy jechać w pola lub w górach na wakacjach obserwujemy podobne.
    Gdy jestem u syna mam tez niezłe widoki, ale nie tak cudne, jak u Ciebie.
    To prawda więc, że nie wszędzie niebo jednakie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Jotko. W mieście nie ma takich widoków, choć i tam można znaleźc wiele zachwycajacych miejsc. Mieszkanie na Pogórzu a do tego na szczycie góry (420 m )daje wspaniałe możliwosci obserwacji wspaniałych zjawisk dokoła. Jestem tu zawsze blisko natury i blisko nieba!:-)

      Usuń
  9. Cos przepieknego , nie mam slow, po prostu napelniam serce tym pieknem ... Dziekuje ci za to Olu 💝💝💝

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo sie cieszę Kitty, że zdołałam ucieszyć Twe serce!:-)♥

      Usuń
    2. Olu, jeszcze dodam, ze ciagle wraca do mnie chęć, aby w końcu usiąść i zacząć malować... ~A inspiracja do tego co bym chciała namalować , są właśnie Twoje zdjęcia. Są tak piękne, ze trudno mi się zdecydować, które piękniejsze, wiem tylko , ze potrzebuje patrzeć na te piękne przestrzenie , ze ten widok i te kolory niosą moja dusze i serce... Na razie uczyniłam pierwszy krok : stworzyłam sobie w moim małym ciemnym biurze " gallery wall" i powiesiłam część obrazów mojego Taty... Biuro jest malutkie i wychodzi na północną stronę , ale nagle cala ścianą stała się żywa, radosna, kolorowa , a patrząc na nia przenoszę się na moja ukochana plaże , albo w krainę dzieciństwa. Ta ściana emanuje jakaś niezwykłą energia. Tata malował i rysował pejzaże, martwa naturę, portrety ... Nie chce mi się wierzyc, ze mam przed sobą kuty żelazny świecznik, który Tata sam zrobil , a ktory dokładnie pamietam z dzieciństwa , pamietam wiklinowy koszyk na owoce i inne detale...I jego oczami widzę moja plaże , klify, kwieciste laki , które miałam na wyciągnięcie ręki ... A teraz mam je w tych obrazach, które cudem odnalazłam po latach... I one i Twoje zdjęcia inspirują mnie do namalowania jeszcze innych pejzaży , kolorowych, rozświetlonych, po których dusza moja wręcz się unosi. Może zima zabiorę się za to malowanie w końcu :)! Nie malowałam od dzieciństwa , więc nie mam pojęcia co wyjdzie , ale będę próbować. Tylko który pejzaż wybrać Olu, no nie wiem !!! Wybór Twoich zdjęć jest przeogromny, a moja ścianą pomieści może jeszcze ze dwa , trzy obrazy :)) Dziękuję i ściskam mocno Kitty xxx

      Usuń
    3. Kitty kochana! Uśmiecham się radośnie, czytając że moje zdjecia stanowią dla Ciebie inspirację do malowania. Skoro czujesz taką potrzebę, to ulegnij jej, bo to Twoja dusza podpowiada Ci, co dla niej dobre. Ona potrzebuje tych kolorów, światła, magii, która powstaje w chwilach tworzenia a potem patrzenia na powstałe dzieła. Ona potrzebuje oderwania od problemów, od zawieszenia w "tu i teraz". Chce frunac. Uwolnić się jak w dzieciństwie. Jak podczas beztroskich spacerów plażą...
      Poza tym Kitty, to co stworzysz zostanie po Tobie, tak jak rózne rzeczy zostały po Twoim ukochanym Tacie. A wiec tym bardziej warto. Wszak jesteśmy tak ulotni, tak niepewni każdej chwili...
      Z doswiadczenia wiem, że lepiej maluje sie przy świetle dziennym a takiego jest pod dostatkiem właśnie teraz. Zima przyjdzie problem z krótkimi dniami, ze sztucznym, męczącym nieraz oswietleniem i dlatego trudniej będzie zabrać sie za malowanie, no i ze wzgledu na swiatło dłużej będzie to wszystko trwało.
      Ja sama też sobie marzę, że jeszcze do malowania wrócę, ale wciaz to odkładam. A farby leża i schną!:-))
      Najserdeczniejsze uściski Ci zasyłam w deszczowy, chłodny poranek!:-))*

      Usuń
  10. Tak, dla takiego spektaklu warto wstać skoro świt. Przecudne fotografie Oleńko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, oczywiscie że warto, Basieńko. Ja w ogóle jestem ranny ptaszek, natomiast wieczorem szybko padam!:-)

      Usuń
  11. Tu mła Olu. Piękne zdjęcia, i słońce i sarenki do zachwycania się. :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Tabo! Chyba nigdy nie przestanie mnie zachwycać tutejsze piękno przyrody i nieba!:-)

      Usuń
  12. Witaj, ale dziś kolorowo u Ciebie! Pięknie! Był czas, że często wychodziłam z domu o wschodzie słońca, by pobyć sam na sam z przyrodą. Pozdrawiam, życzę miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, kolorowo! Grzechem byłoby zatem nie uwiecznienie tak wspaniałego wschodu słonca na zdjęciach. MaB, Pozdrawiam Cię ciepło!:-)

      Usuń
  13. Wspaniałe światło i kolory. Najbardziej mi się podoba słońce przemykające przez zdzbła trawy, całkowicie zmieniła się ich ranga, z banalnej na artystyczną. Już do końca lata będą dumne z tej chwili. Ja też tak robię, ale tylko jeden poranek tego lata był podobnie widowiskowy. Tyle, że nie mam takich pięknych kwiatów na łące, dlatego użyłam jako tła swoich kwiatów. To samo uniesienie musiałas poczuć, świt dedykowany wyłącznie dla Ciebie. Poczekałam z kawą aż dzień się rozgości i do końca dnia byłam szczęśliwa. Tylko sarenki wyganiam, straszę i płoszę, moje hibiskusy zdążyły odrosnąć i chciałabym żeby wcinały trawę raczej. Życzę Ci kochana więcej takich świtów, bo są bardziej magiczne niż zachody. Zachód słońca może zobaczyć każdy:))) Maria.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nawet zwyczajne trawy w takim świetle wyglądają spektakularnie. Wszystko nabiera zresztą innej rangi i wymiaru. Wszystko daje znać, jakim cudem jest każdy świt, to, że mozemy to widzieć, przeżywać, być.
      U mnie ogród jest otoczony płotem, zatem żarłoczne sarenki mu nie zagrażają a na pole, gdzie mam warzywa jakos nie zachodzą. Moze dlatego, że nie rośnie tam kapusta ani nic, co by im szczególnie smakowało.
      W tym roku wysiało mi sie mnóstwo hibiskusów. Będę musiała je poprzesadzać, gdzie tylko sie da. Jak mi sie to wszystko kiedyś rozrośnie, to będzie istny busz!:-)
      Uściski serdeczne Ci zasyłam, Marylko!:-)))

      Usuń
  14. Już dawno nie wstawałam na wschód słońca tak dla przyjemności. Jak się do pracy wstaje to się widzi, ale cóż, to nie to samo. Uchwyciłam piękno w pełnej krasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba każda okazja by zobaczyć wschód słońca jest dobra. Nawet przypadkiem, nawet w pospiechu i mimochodem. Taki cudny widok robi nam potem cały dzień, nastawia pozytywnie, rozświetla.

      Usuń
  15. Zdjęcia po prostu zachwycające, przepiękna kolorystyka i tak niesamowicie uchwycona na zdjęciach, mnie nigdy się to nie udaje :)))) Takie widoki to niesamowity przywilej mieszkania wśród natury... tak samo jak te wspaniałe odwiedziny :)))
    Pozdrawiam najserdeczniej, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Agness. Bardzo lubię robic zdjęcia i robię to od lat, pewnie więc nabrałam w tym jakiejś wprawy. Ale wciąż sie uczę, bo samo to uczenie sprawia mi przyjemność.
      Tak, mieszkania blisko natury daje możliwosci fotografowania jej o każdej porze dnia i nocy, o każdej porze roku. Korzystam zatem z tego i niemal codziennie wychodzę na dwór z aparatem.
      Pozdrawiam Cię równie serdecznie!:-))

      Usuń
  16. Pięknie mieszkasz Olu i pięknie żyjesz, pamiętam i ja takie cudne wschody słońca. Jak się wstało tak wcześnie to nigdy się nie żałowało a jak się wzięło aparat to już pełnia szczęścia.
    Do mnie tak blisko sarenki podchodziły tylko zimą i nawet nie były płochliwe bardzo, tylko ja rzadko kiedy miałam ze sobą naładowany aparat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szukając domu do zamieszkania w Polsce nie bez powodu wybraliśmy właśnie to miejsce na Pogórzu Dynowskim. Nie dość, że widoki tu cudne i powietrze krystaliczne, to jeszcze daleko od centrum wsi, więc człowiek ma wrażenie oderwania od świata i przenikania sie jego zycia z czystą naturą. Oczywiscie w ostatnim czasie i tutaj coraz więcej ekspansji cywilizacji, wraz z jej uciązliwościami, ale mimo to nadal jest pięknie.
      Aparat zawsze mam naładowany, bo człowiek nie zna dnia ani godziny, gdy coś go do fotografowania natchnie!:-)

      Usuń
  17. Piękny wschód słońca i piękne zdjęcia:)
    Tak jakoś mi się wydaje, że zdjęć wschodów jest znacznie mniej niż zachodów, bo jednak mało kto lubi wstawać wraz ze Słońcem:)
    Pozdrawiam
    M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myslę, że ludziom łatwiej jest obserwować i fotografować zachody słońca, niz wschody. Ze mną jest dokładnie odwrotnie, bo zachód mam tutaj za lasem a wschód widzę na otwartej przestrzeni.
      Pozdrawiam i ja!:-)

      Usuń
  18. Wstaję rano, często obserwuję wschody słońca. Czasem trafiają się spektakularne, jak twój :) Bierze człek to piękno w siebie i dzień od razu staje się piękniejszy, mam więcej uśmiechu dla ludzi. I sarny, cudny dzień...
    Olu, czy ty nie wiesz co u Marytki, nie odzywa się u mnie, jakoś tak ciągle o niej myślę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - człek bierze to poranne piękno w siebie i sprawia to, że cały dzień nabiera tego piękna i blasku.
      A co do Marytki, to pożegnała sie ze mną w październiku ubiegłego roku, pisząc w komentarzu na moim blogu, że nasze drogi sie rozeszły. Pewnie tym samym pożegnała sie ze wszystkimi innymi blogami, które odwiedzała. Ale tak naprawdę nie wiem, mogę sie tylko domyslac. Smutne to, ale cóż poradzić...Jesli chcesz sobie to przeczytac sama, to zajrzyj do tekstu pt. "Na ciezkie czasy" opublikowanego ósmego października ubiegłego roku. Moze zrozumiesz z tego coś wiecej, niz ja...

      Usuń
    2. OK. poczytałam rozmowę. Nie wyjaśniło się, ale nie chodziło o ciebie. Marytka przeszła jakiś szok na moje oko. Dużo tam złości ale nie na ciebie raczej. Raczej na jej sytuację. Mam nadzieję, że po takim czasie już jej lepiej jest. W każdym razie, pomyślę o niej jeszcze trochę, może wróci :)

      Usuń
    3. Też mam nadzieję, że u Marytki już jest lepiej, że żyje, jest zdrowa i spokojna, że dobrze sie jej wiedzie. Może kiedyś sama o tym opowie, jeśli wróci...

      Usuń
  19. Wspaniałe zdjęcia Olu, a sarenki jakie piękne... Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję, Lenko. Pozdrawiam Cię ciepło!:-)

      Usuń
  20. Przepiękne zdjęcia :D Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Doris i również pozdrawiam serdecznie!:-)

      Usuń
  21. Jak cudownie napisane i uwiecznione na zdjęciach, dziękuję za ten wpis!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i pozdrawiam Cie Jagodo z życzliwym uśmiechem!:-)

      Usuń
  22. Przepiękne kadry. Żywy spektakl przyrody! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję za życzliwe słowa, Urocznico!:-)

      Usuń
  23. Wierzę, że wschody są cudne, ale wolę zachody:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko! W tej kwestii panuje zupełna wolnośc. I niech tak będzie zawsze. Zresztą nie tylko w kwestii preferencji wschodów czy zachodów słonca!:-)

      Usuń
  24. Bardzo malarskie zdjęcia, czasami wschód słońca oferuje taki widoki na chwilę, bo potem niebo zamyka się i cały dzień szary😊 ostatnio widziałam na łąkach cztery lanie i jednego malucha, powiedziałam sobie, że jedna łania to rodzicielka, a reszta to mamki 😉 Teraz niebo ciemnieje, grzmi, będzie ulewa, a w lesie rosną borowiki, szkoda, że takie robaczywe, znalazłam sama w lesie nad Dubieckiem, kiedy jechaliśmy na Pogórze, pozdrawiam serdecznie Maria z PP.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas własnie ciemnica za oknem i leje jak z cebra. Mówisz, że znalazłaś w pobliżu borowiki? Pewnie i w moim lesie juz sie pojawiły, bo od kilu dni z rzadka parkuja blisko nas grzybiarze. Myśmy jeszcze na grzybobraniu nie byli, bo straszna duchota w powietrzu i wilgoć a komarów tyle, że cięzko byłoby czerpać przyjemnosc z leśnych wędrówek w taką pogodę.
      Pozdrawiam Cię serdecznie, Marysiu!:-)

      Usuń
    2. Oko moje przyciągnęło coś pomarańczowego, olaboga, kurki będą z jajecznicą 😄 a za niby kurkami śliczny borowik, jak malowanie, za nim następny, no i tak zbierałam, bo ja grzybiara jestem, lubię chodzić po lesie. Kurki okazały się nieznanym grzybem, w chatce odnalazłam w atlasie, to kolczak obłączasty, niby jadalny, ale ponoć kwaskowaty w smaku, jako dodatek może być. Takich nie zbieram 😂😂😂 serdeczności Maria.

      Usuń
    3. Też nie zbieramy nieznanych grzybów, ale parę lat temu przekonaliśmy sie do borowika ceglastoporego. Niby na oko podejrzany, ale w smaku rewelacyjny.No i jak najbardziej jadalny! Tyle, że w naszych okolicach go niewiele. Trzeba jechać w dalsze lasy na poszukiwania.
      Serdecznosci, Marysiu!:-)

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lektura lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost