czwartek, 9 marca 2023

Dzieci i starcy…

 

 wczorajszy widok na San

***


Dzieci i starcy, starcy i dzieci

Ci, którym wolno wciąż być sobą

Mówić, co myślą, szczerością świecić

I prawdę głosić ze swobodą

 

Jedni niczego się jeszcze nie boją

Drudzy nie boją się już niczego

Przed drugim człekiem śmiało stoją

I prosto z serca mówią do niego

 

Krzyczą, że król jest nagi przecie

Dziwią się innym, że wciąż kłamią

Że świta króla bzdury plecie

Że ośmieszają władcę, mamią

 

Słowa dzieciaków jak grom z nieba

Zdają się wyczekanym cudem

Bo właśnie tego było trzeba

Prawdę wykrzyczeć bez ogródek

 

I mowa starców łzy wyciska

Rzeczy zwąc tylko po imieniu

Tak działa prawda, która z bliska

Nie do zniesienia jest dla wielu

 

W bój zaraz rusza wierna klika

(mnóstwo służalców wkoło było)

Ponownie w bagnie kłamstwa znika

To, co przez chwilę pięknie lśniło

 

Któż spokój króla śmiał zakłócać?

Kto się wyłamał z chwalców chóru?

Pewnie to ruska jest onuca

Foliarz lub jeden z głupich szurów

 

Młot propagandy sprawnie wali

Zgniata szyderstwem prawdy ziarno

Nie będą starcy zdziecinniali

I dzieci mówić co jest prawdą

 

***

 

Poszli nad rzekę starzec z dzieckiem

By czytać baśnie Andersena

I by zapomnieć, że współcześnie

Na słowa szczere miejsca nie ma…*

 

 

 

                                                            Wanda Półtawska na otwarciu oddziału noworodków

 

*Główną Inspiracją dla napisania powyższego wiersza było dla mnie niedawne otwarcie oddziału noworodków w szpitalu dziecięcym w Krakowie, gdzie 101 letnia Wanda Półtawska (lekarz psychiatrii, była więźniarka obozu w Ravensbruck, której imię nadano uroczyście owemu oddziałowi) wobec mnóstwa zgromadzonych tam, odzianych w maseczki dygnitarzy oświadczyła kategorycznie: „Patrzę na was i nie posiadam się ze zdumienia, że macie te szmaty, bo kto wierzy, że one nas chronią przed wirusami? Medycyna nas okłamuje”.

Jej słowa wprawiły zebranych w ogromną konsternację. Zatem usłużny dyrektor szpitala natychmiast pośpieszył z wyjaśnieniem, iż : „„Pani Półtawska ze względu na swój wiek żyje w innej epoce, w innej rzeczywistości” 

*Innym powodem, dla którego chciałam o tym napisać była nasza niedawna z Cezarym wizyta u neurologa, który wobec zebranych w poczekalni pacjentów zawsze występuje w masce i napomina wszystkich surowo by owe maski czym prędzej nałożyli, natomiast gdy tylko wchodzi do gabinetu opuszcza poniżej brody swoją maskę i nie ma też nic przeciw temu, by pacjent zrobił to samo….Cóż. Teatr absurdu trwa.

*Mam nadzieję, że moim czytelnikom znana jest baśń Andersena pt. „Nowe szaty cesarza”, w której niewinne dziecię demaskuje obłudę otaczających władcę dworaków i służalców.

 


88 komentarzy:

  1. Olu, nastepny genialny wiersz, Twoje wiersze , te wlasnie z ostatnich lat powinnyc byc za 100 lat w podrecznikach szkolnych... Tylko czy za 100 lat beda jeszcze podreczniki? Myslenie i prawdziwa wiedze zastapia AI ( sztuczna inteligencja - Artificial Intelligence) i ona powie ludziom co jest prawda, wiedza i co jest poprawne . A zaobraczlowani, zaczipowani, zabranselotkowani ludzie juz wtedy ani pisna. W kazdym razie poki jeszcze nie weszli w nasze umysly calkowicie ( a juz to sie dzieje, oddzialywuja na mysli ludzkie poprzez impulsy elektryczne) , to mowmy i krzyczmy , ze krol jest nagi 🙏

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mistrzowsko to ujelas , po prostu mistrzowsko 👏👏👏

      Usuń
    2. Dziękuję Kitty za tak entuzjastyczne przyjęcie tego wiersza. Powiem Ci, że dla mnie jedynym plusem tego trwającego od trzech lat teatrzyku absurdów jest to, że nie brakuje mi inspiracji do pisania. Jednakże zdecydowanie wolałabym by było normalnie i nudno. I wolałabym nie mieć tego typu inspiracji.
      A co do tej sztucznej inteligencji, to też sporo o tym czytam i przeraża mnie szybkość z jaką wszystko sie wokół nas zmienia. Postępująca cyfryzacja jako niby ułatwienie dla nas życia, a przecież to droga ku cyfrowemu zniewoleniu i totalnej kontroli ludzkości. Tylko wielu tego nie widzi i widzieć nie chce. A tych, co wołają, że król jest nagi traktują lekceważąco i wyszydzają...Jakże to znane metody!

      Usuń
    3. Tak Olu, uwage ludzi odwraca sie , odciaga innymi sprawami, co chwile naglasnia sie jakies " afery", ktore tak naprawde nie maja zadnego znaczenia, a w tym czasie karawana jedzie dalej.. i dalej .. i przeprowadza duzo gorsze rzeczy za naszymi plecami. Teraz tez tak jest - niby spokoj, niby afery lokalne - a WHO chce objac kontrole nad " zdrowiem" ludzi na skale globalna. Wszystkie " rzady" podpisuja te sama deklaracje. Czyli uchwalaja globalny przymus " zdrowotny" . Oj jak naiwna jest wiara w to, ze ktos bedzie dbal o nasze zdrowie na poziomie globalnym - jest wrecz odwrotnie. Mamy wszyscy lykac te sama chemie i szprycowac sie ta sama trucizna , aby zostaly osiagniete " wyzsze cele ", oczywiscie dla " dobra " planety. No tak - bo jak dobrze pomyslec, to Ziemia bylaby w najlepszym stanie , gdyby wiekszosc ludnosci wymarla.

      Usuń
    4. Otóz to, droga Kitty. Karawana jedzie dalej. Dzieje się i blisko i daleko. A większość ludzi nadal w jakimś otumanieniu i bezwładzie...

      Usuń
  2. Genialne Olu - nic dodać. Oddałaś wszystko tak, jak jest. Dzieci i starcy są najbliżej prawdy, bo jest ona nieskalana przez wpływy zewnętrzne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to pisałam ja - Gabrysia :)

      Usuń
    2. Tak, Gabrysiu. Dzieciom i starcom zawsze wolno było więcej, ale nie dlatego, że liczono sie z ich zdaniem, ale wręcz przeciwnie, łatwo było ich zdanie zlekceważyc albo wysmiać...

      Usuń
  3. Starsi i dzieci moga byc soba,moga mowic to co mysla i zyc jak uwazaja,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mówią, tyle że prawie nikt nie bierze ich słów poważnie.

      Usuń
  4. Cieszę się, że o tym piszesz. Ludzi często boją się mówić prawdę, dlatego żyjemy w tak zakłamanym świecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Agnieszko. Ludzie boją się mówic prawdę. I to jest bardzo smutne, bo po to obalaliśmy socjalizm by znowu dojsc do jego najgorszego wynaturzenia, czyli cenzury i autocenzury.

      Usuń
  5. Takie czasy, że mało kto już teraz wie kim jest Wanda Półtawska, niestety. Ja natomiast do tej pory nie wiedziałam kim jest dyrektor Marcinek a teraz już wiem ( też niestety, bo wolałabym nigdy o tej osobie nie usłyszeć). Przykre to czasy jak dyrektor zaproszonej patronce na uroczystości nadania imienia wypomina wiek tejże. W sposób ocierający sie o podejrzewanie o demencje.. (?), chyba można tak powiedzieć..Może to miał być żart ? Słabe bardzo...A wiersz Olgo bardzo trafny, masz talent do zatrzymania chwili w słowach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie czasy, Sarando...Nie liczą sie żadne autorytety. No chyba, że ćwierkają tak jak nakazuje im obowiązująca akurat poprawność polityczna. A najsmutniejsze jest to, że byle urzędniczyna czuje się uprawniony do oceniania i deprecjonowania słów tych, wobec których autorytetu i wiedzy jest nikim.

      Usuń
  6. To się Marcinek popisał. Można się z panią Półtawską nie zgadzać w wielu kwestiach, ale co do szmat - miała rację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, popisał sie, Lidko! Żenada! Ale to my tak oceniamy jego wypowiedź, bo w oficjalnych mediach jego słowa odebrano bardzo pozytywnie. Jako akuratne i grzeczne wyjaśnienie postawy sklerotycznej staruszki.

      Usuń
  7. Dlatego tak lubię mój status Starki czyli Wiedźmy. Już się nie boję szefa ani opinii publicznej więc mogę myśleć i mówić samodzielnie i szczerze. Chociaż jeszcze przy dzieciach i wnukach trochę udaję, że jestem zdrowsza i silniejsza niż w rzeczywistości i dobrze wiem dlaczego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, Krystynko. Ty jako Starka możesz powiedziec już więcej. Inna sprawa, czy Twoje słowa są brane powaznie, czy są brane do serca. Pewnie w Twojej rodzinie tak, i to jest wspaniałe.

      Usuń
  8. Witaj coraz dłuższym dniem Olgo
    Jak zawsze trafiłaś w punkt. Wiersz naprawdę zasługuje na pochwałę. Czy zamierzasz kiedyś wydać wszystkie swoje wiersze w jakimś tomiku?
    Pozdrawiam zapachem kwitnących hiacyntów na parapecie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, w ten kapryśny, przedwiosenny czas, Ismeno.
      Jak mnie coś mocno poruszy - piszę wiersze. Te, z których jestem zadowolona publikuję na blogu. Czy kiedykolwiek zdecyduję sie na próbę ich wydania drukiem? Nie wiem.Czas pokaże.
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  9. Tak Oleńko …
    Teatr absurdu trwa…
    Orszulka

    OdpowiedzUsuń
  10. W wielu sferach naszego życia pielęgnujemy to zakłamanie, a Andersen był bardzo mądrym pisarzem.
    Obejrzałam ostatnio w tv Trwam ( trafiam czasem na ich programy, gdy coś robię w kuchni) fragment wywiadu z tą panią profesor, musiało to być lata temu i powiem szczerze, że jej poglądy na wiele spraw były co najmniej dyskusyjne, ale akurat o maseczkach to sam Szumowski podobnie gadał.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Jotko. Wiele baśni Andersena niesie w sobie bardzo mądry, ponadczasowy przekaz. Szkoda tylko, że tak niewielu dorosłych czyta baśnie i że nie pamięta tego, jakie wrażenie wywierały one na niego w czasach dzieciństwa.A tymczasem do wielu baśni warto siegać właśnie gdy jest sie dorosłym bo zupełnie inaczej sie je wtedy rozumie, inne rzeczy wydają sie wówczas ważne.

      Usuń
  11. Psychiatryk zobowiązuje :) Mój rodzinny łaskawie od 31 marca pozwala zdjąć maski. Ale jak mu na wizycie się zsunęła z nos, nie poprawiał. Nie wiem jak on to sobie łozył, bo w pobliskim szpitalu prawie nikt nie nosi. Ale z drugiej strony nadal robi testy ludziom na siłę, więc chyba musi sobie potwierdzać, że covidoza była prawdą, bo jak żyć inaczej? Ze świadomością, że być może zaszkodził ludziom, za których był odpowiedzialny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście psychiatryk trwa i rozrasta sie nadal w niesamowitym tempie. I smutno i śmieszno jest zarazem, bo ludzie to dostrzegają, ale przyjmują z apatią, rezygnacją, poddaniem. Taki jest przecież świat a cóz ja, mała mróweczka mogę?

      Usuń
    2. Bo bezradność to też mechanizm obronny jest ;D
      Sama używam czasem, gdy mówię: no co zrobisz jak nic nie zrobisz? Takie pogodzenie z losem stosuję, gdy czuję, że sytuacja przerasta. Tylko trzeba z tym ostrożnie, bo czasem robi się z tego sposób na życie.

      Usuń
    3. Ano tak, Aniu - niekiedy trzeba pogodzić się z losem, czyli przestać się miotać, walczyc z wiatrakami, gdy już ta walka zanadto nas zmęczy a do tego nie przynosi żadnych pozytywnych efektów. Bywa też, że to co z boku wygląda na pogodzeniem z losem tak naprawdę wcale nim nie jest. To tylko stan zatrzymania, nabrania sił, oddechu przez następnym skokiem na głęboką wodę. Duzo zalezy tu od charakteru człowieka, ale i od tego jakimi ludźmi jest otoczony. Najgorzej przecież zmagać siez czymś w ciszy i samotności. Dusić w sobie emocje, jakiekolwiek by one nie były a w końcu popadać w bezwład pod cieżarem bezradności.

      Usuń
  12. Nigdy się nie zgadzałam z noszeniem masek, to było kolejne zniewolenie, więc nosiłam maseczkę własnej produkcji !!! tylko w celu uniknięcia mandatu. Prof. Półtawska to wielki, mądry, wspaniały Człowiek i Lekarz i to wcale nie wiek decyduje o mądrości, szkoda, że " tępi" się mądrych lekarzy jeśli nie są pokorni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam i mam taki jak Ty Basiu stosunek do noszenia masek. To forma zniewolenia i tresury społeczeństwa, całego świata. Wielu, niestety, dało sobie wmówić, że te szmatki mają ich przed czymś chronić.Jednak chyba większośc nosiła je dla świętego spokoju, własnie w celu uniknięcia mandatu. Pogodziliśmy sie z tym żałosnym teatrzykiem.
      Tym bardziej jestem pełna szacunku i podziwu dla postawy profesor Półtawskiej!

      Usuń
  13. Dzieciom wybaczam nawet najglupsze gadanie:) bo one nie maja doswiadczenia zyciowego. Mowia szczerze to co i jak widza, a potem wkraczaja dorosli i ucza ich jak pozbyc sie prawdy i nabyc umiejetnosci widzenia swiata na zyczenie innych.
    Natomiast jak widze/slysze/czytam osoby z mojego pokolenia (OK moze ciut mlodsze, ale nie wiecej niz 5 - 8 lat) ktore powtarzaja nagminnie te papke medialna to sie zastanawiam co z tymi ludzmi sie stalo. Czyzby nadmiar czepionek:))))
    Pamietam czasy kiedy wszyscy wiedzieli, ze "telewizja klamie" czyli moi rowiesnicy tez powinni pamietac... OK tamta telewizja byla moze mniej kolorowa:))) nie bylo w niej reklam pioracych mozgi. Nie wiem jak to dziala, ale widze, ze dziala.
    Mieszkam od blisko 40 lat w kraju zamieszkalym przez wszystkie mozliwe narodowosci, wyznania itp. A jednak kazdy narod ma prawo do posiadania szkol, ktore ucza ojczystego jezyka, historii itd.
    Nikt tego nie zabrania, bo nie ma takiej potrzeby.
    Az tu nagle jest Ukraina, gdzie obecny prezydent zaraz po objeciu wladzy zabronil rodowitym Rosjanom zamieszkujacym wschodnie tereny kraju uzywac jezyka rosyjskiego. Zlikwidowano zupelnie prawo do pielegnowania ojczystego jezyka, nauke historii, a nawet obalono rosyjski kosciol.
    Bombardowanie terenow zamieszkalych przez Rosjan trwalo 8 lat przed rzekoma "napascia" Putina i jakos nikomu to nie przeszkadzalo.........
    A teraz czytam, ze "na Ukrainie porywaja dzieci i robia z nich Rosjan".
    Ludzie, SERIO?????????????????
    A gdzie wy byliscie przez te ostatnie 8 lat????????????????
    I to jest cos czego nie ogarniam, bo ja to sie akurat interesuje na biezaco inaczej nie otwieralabym geby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamietam jak 20 lat temu tuz przed napascia na Irak amerykanska telewizja pokazywala "pielegniarke" z oddzialu polozniczego w Iraku, ktora przed kamerami plakala opowiadajac jak to "zolnierze Husseina wyjmuja noworodki z inkubatorow i zabijaja rzucajac nimi o sciany szpitala".
      Oh jakie to robilo wrazenie!!!!!!!!!!!
      Tyle, ze pozniej okazalo sie, ze ta "pielegniarka" nigdy w zyciu nie mieszkala w Iraku, tylko byla siostrzenica, czy tam bratanica jakiegos ambasadora, ktorego cala rodzina mieszkala w USA.
      No ale Hussein musial byc Hitlerem, wiec kazda metoda jest dobra dla osiagniecia celu i teraz jest to samo. Te same argumenty (bez dowodow oczywiscie) odkurzone, odswiezone i znow dzialaja.
      A prawda znow kiedys wyjdzie na jaw, moze nawet tego nie dozyje, ale wiem, ze prawda wczesniej czy pozniej zwycieza.
      Jest takie powiedzenie, ze "zanim prawda zalozy buty to klamstwo juz trzy razy obleci cala Ziemie" i to swieta prawda. Tak to dziala od wiekow i tylko trzeba odrobine myslec zeby to zauwazyc.

      Usuń
    2. Skoro juz tyle napisalam to pojade dalej, najwyzej mnie Olu wyrzucisz, trudno. Mam dosc trzymania jezyka za zebami. Przez 36 lat mieszkalam w miescie Nowy York gdzie jest duze skupisko Polonii. Jak wygladaly polskie restauracje? Ano tak, czlowiek wchodzil przy kasie zamawial co chce i placil po czym dostawal kwitek z wypisanymi daniami. Siadalo sie przy stoliku i czekalo az pani Zosia w okienku zawola "schabowy" albo "pierogi z kapusta i grzybami" tudziez "bigos" do odebrania i wtedy czlowiek podchodzil do tegoz okienka odebrac swoj talerz.
      Rosyjskie restauracje. Obsluga na najwyzszym poziomie, kelnerki ladnie ubrane, dania misternie ulozone na talerzu tak, ze az sie chcialo jesc na sam widok.
      W latach 90-tych nasi polscy znajomi namowili nas na Sylwestra w restauracji przy Polskim Domu Kultury czy jakos to sie tak nazywalo.
      Poszlismy bo w koncu to Sylwester i knajpa faktycznie super bo bylismy tam kiedys wczesniej na chrzcinach dziecka kolezanki. A tam co?
      Dlugi stol pod sciana ustawiony z polaczonych 4-osobowych stolikow, calosc nakryta plastikowa cerata jak za czasow mojego dziecinstwa. Za tym stolem staly kobiety wyposazone w chochle, duze lyzki do serwowania oraz szczypce kuchenne. Stoliki dla gosci puste poza litrem wodki na kazdym stole i butelka jakiegos soku. Owszem byly tez szklanki ale juz serwetki to kto przyniosl z domu to mial:))) kto nie to nie mial. Towarzystwo ustawialo sie w kolejke do tego dlugiego stolu z talerzem w rece i teraz kolejno kazda z tych kobiet rzucala na talerz: lycha ziemniakow, lycha bigosu, kotlet schabowy, kawalek kielbasy i dwa pierogi.
      Pamietam, ze moj Owczesny z mezem kolezanki o malo nie wdali sie w bojke z wlascicielem przybytku bo ta impreza kosztowala w tamtych czasach 300 dolarow od pary.
      Kilka lat pozniej Owczesny wrocil z pracy i mowi "kurde wdalem sie w dyskusje na temat jak hucznie jest celebrowany Sylwester w Polsce i teraz mam dwie pary, ktore koniecznie chca isc do polskiej restauracji na Sylwestra. I co my zrobimy?"
      Ja na to: "nic nie zrobimy, zabierzemy ich do rosyjskiej restauracji oni i tak nie beda znali roznicy".
      I tak tez zrobilismy.
      Wchodzimy na sale, tam stoly nakryte obrusami a nie cerata, wszystkie sztucce i talerze az lsnia nowoscia, na kazdym stole dekoracyjne mini choinki. Oprocz tego caly srodek stolu zastawiony przepieknie podanymi przystawkami. Przy kazdym stole stal przez caly czas kelner lub kelnerka, ktorzy w czasie kiedy czlowiek poszedl tanczyc to wymieniali jego talerzyk i sztucce na czyste.
      W ciagu nocy byl wystep baletu, zespol do tanca tez zywy a nie z dysku czy tam plyty.
      I impreza trwala do 6-tej rano a nie jak w wyzej opisanej polskiej restauracji do 1-ej.
      Koszt? dokladnie te same 300 dolarow od pary.
      Jak mi teraz ktos gdzies powiedzial, czy tez napisal, ze rosyjscy zolnierze na wojnie nie maja co jesc ale za to dostaja tabletki Viagry zeby gwalcili ukrainskie kobiety, to sobie natychmiast pomyslalam, ze moze te Ukrainki takie urodne, ze bez Viagry nawet Rosjanin nie ruszy:)))
      Ludzie, otworzcie oczy skoro tak sie chwalicie jak to Polska sie zmienila na lepsze przez ostatnie 30 lat to czy tak ciezko domyslec sie, ze Rosja tez nie stoi w miejscu??

      Usuń
    3. Obawiam się Star, że cokolwiek byś nie napisała, jakichkolwiek dobrych przykładów byś nie podała na poparcie swoich twierdzeń, to i tak nie trafi do tych, do których trafic powinno. Czyli zostanie po staremu - nieprzekonani pozostaną nieprzekonani a przekonani pokiwaja głową potakująco i tyle z tego będzie. Po prostu poziom manipulacji osiągnął szczyty. A jest to tak sprawna machina, że nawet ludzie, którzy sami siebie maja za inteligentnych i myslących ulegają tej machinie. Czy jest na to jakaś rada? Może tylko czas coś może zmienić, zerwać zasłony mgły z umysłów. A moze trzeba cos samemu przezyć, czegos mocnego doświadczyc na własnym ciele by pojąć cos więcej, by dotarło do umysłu cos więcej, niż medialna papka.
      Smutne to wszystko...I znowu przypomina mi się mój tekst sprzed roku zatytułowany "Stary, dobry but", który opisywał własnie te mechanizmy manipulacji i ogłupiania ludzi (pisałam wówczas o świetnym filmie "Fakty i akty") . Działały owe mechanizmy manipulacji kiedyś, działają i teraz.A na ludzi, którzy ośmielaja się myśleć po swojemu, na tych, którzy nie poddają sie obowiązującej narracji nadal wylewa sie wiadra ohydnych oskarżeń i kalumni o bycie trollem, onucą, zdrajcą i sprzedawczykiem, i co tam jeszcze komu przyjdzie do głowy...

      Usuń
    4. Star, ja oczywiscie rozumiem to porownanie, i oczywiste jest ze wypada ono na korzysc Rosjan, ale jak sie glebiej zastanowic, to byly ku temu przyczyny, ze tak powiem historyczne. Tamta emigracja rosyjska i tamta emigracja polska to deie inne grupy. Dawna emigracja rosyjska to byli ludzie, ktorzy uciekli przed bolszewikami, klasa srednia i wyzsza , rownie arystokracja , a przepych tej klasy przewyzszal przepych i klase zachodniej Europy....To w ludziach pozostalo, w tych obrusach, nakryciu stolu , dbalosci o piekno. A teraz wezmy emigracje polska : pierwsza fala przedwojenna to byli ludzie biedni, prosci, z wiosek i gor, ktorzy walczyli o przetrwanie dla siebie i swych rodzin. Druga fala - to byli ludzie wychowani w przasnym PRLu, na kartkach i realnym socjalizmie, gdzie krolowal wlasnie ten schabowy i chochla zupy w stolowce, a nie eleganckie salony. Uciekali przed komuna i tez przed bieda. Teraz Polska, ktora znowu moze byc soba, gdzie wreszcie nie trzeba bac sie, ze zbyt elegancki dom czy wystroj nasle ci urzad skarbowy czy domiar, Polska rozkwitla. Poziom obslugi i wystroj w knajpach bije na glowe te zachodnie, w niczym nie ustepuje.Warszawa, Gdansk, Krakow czy inne duze miasta sa po prostu na swiatowym poziomie. oczywiscie ze Moskwa wyglada podobnie , oni tez wreszcie odzyli po bolszewickim kolchozie... Co innego dzieje sie na wsi, czy to polskiej czy rosyjskuej czy angielskiej - sa miejsca lepsze i gorsze jak wszedzie. Wiem o co ci chodzilo z tym przykladem , ale to nie jest czarno-bialy obraz. Jest duzo bardziej kolorowy .

      Usuń
    5. Kitty - to ja pisalam 😂

      Usuń
    6. Dodam tylko, ze gdybym wtedy wyladowala w Nowym Jorku to tez bylabym zdegustowana poziomem tej polskiej " restauracji", zdegustowana ale nie zdziowiona. To bylo proste przelozenie z owczesnej rzeczywistosci. Tym bardziej doceniam teraz, ze w domu moich rodzicow ( dwupokojowym mieszkaniu w bloku) odbywaly sie spotkania rodzinne i zjazdy rodzinne zawsze przy przepieknie zastawionym stole, z obrusami, swiecami, piekna zastawa, osobnym serwisem do kawy ( piekna porcelana Chodziezy) , a rodzice przyjmowali gosci elegancko ubrani , lacznie z butami wyjsciowymi a nie w kapciach! Na tych parunastu metrach kwadratowych obywaly sie przepiekne przyjecia - w samym srodku PRLu - wiem, ze mozna bylo. Tylko ze to chyba nie bylo regula. Kitty

      Usuń
    7. Olenko, wiem, ze nie trafie tam gdzie nalezy. W sumie mi to wisi, ale musialam napisac, bo mam dosc tych obelg rzucanych na Rosjan. Ja wiem, ze betonu slowem nie dam rady zburzyc. Jak sobie ktos z nienawisci zabetonowal rozum to juz mu nic nie pomoze. Przykre to ale taka jest prawda.

      Usuń
    8. Kitty, poczekaj. Ja wyladowalam w NYC w 1984 roku to cos mi mowi, ze ta bolszewicka emigracja to juz nie bylo to. Z drugiej strony Polacy zawsze uwazali i uwazaja sie za lepszych od Rosjan. I byc moze sa, tylko tego jakos nie widac, ani nie slychac. Wejdz na kanal Ani (https://www.youtube.com/@Throughtheeyesof) w grudniu i obecnie Ania jest w Moskwie, moze warto zobaczyc jak to wyglada.
      Jak wygladaja sklepy, restauracje..... takich ludzi jak Ania mam wiecej, Ania jest ciagle turystka w Rosji, inni mieszkaja tam na stale, pokazuja jak wyglada tam zycie.
      Te ceraty na stolach to byly masowe w wielu domach w latach 60, 70, a nawet czesto 80-tych. W moim rodzinnym domu tez byla cerata na kuchennym stole, bo po pierwsze tam sie jadlo codzienne posilki a przy trojce dzieci to mama musialaby obrus zmieniac codziennie. Po drugie stol kuchenny sluzyl tez za plaszczyzne do przygotowania posilkow.
      Gosci oczywiscie przyjmowalo sie na obrusach i z ekstra "zakazana" na codzien porcelana.
      W tych restauracjach, o ktorych pisalam wyzej to glownie chodzi o to ze "Polak nie da zarobic drugiemu Polakowi" a wiec nie zatrudni kelnerki, a pani Jadzia w okiennku to jedna pensja a nie trzy dla kelnerek. A konsument jak widac obsluzy sie sam.
      Wybacz ale teraz wcale nie jest duzo lepiej. Ciagle przewage maja "restauracje" z okienkiem, czyli bez kelnerek. Owszem jest kilka z pelna obsluga, ale mimo, ze ze stolow zniknely ceraty to teraz te stoly sa po prostu gole:))
      Dlaczego na tyle lat emigracji ciagle nie ma polskiej restauracji w sercu Manhattanu? bo zadna nie dorownuje na tyle klasa zeby sie mogla tam utrzymac.
      A jednak przy 57-ej ulicy i 6-ej alei jest super elegancka rosyjska restauracja, prosze tu masz link:
      https://russiantearoomnyc.com/
      Ta restauracja jest tam od wielu lat, byla juz jak ja przyjechalam do Stanow i ciagle jest.
      Dla porownania masz link najlepszej polskiej restauracji w polskiej dzielnicy Greenpoint:
      https://karczmabrooklyn.com/en/
      Co by nie mowic i jak by nie tlumaczyc to takie miejsca reprezentuja narod.
      A teraz inaczej.
      Wrzesien 2008 roku. Polecielismy na trzy tygodnie do Polski bo koniecznie chcialam Wspanialemu pokazac moja ojczyzne. Jezdzilismy po calym kraju, jedlismy w najdrozszych restauracjach bo chcialam POKAZAC, ze Polak potrafi. Owszem teraz nie potrafie wyliczyc ale np. Wierzynek w Krakowie - super, byla tez jakas super restauracja w Toruniu z przepysznym jedzeniem.
      Ale w Krakowie gdzies przy Rynku byla taka kawiarnia, gdzie wstapilismy na kawe i ciacho. Wspanialy chcial do lazienki wiec mu powiedzialam gdzie i poszedl. Wraca za chwile i mowi ze stal tam ale drzwi sie nie da otworzyc, pukal i nikt sie nie odezwal... a on musi. Poszlam, patrze, na drzwiach wisi skrzynka gdzie trzeba wrzucic monete. wrzucilam, drzwi sie otworzyly, zajrzalam.... brudno, brak papieru toaletowego.
      Zostawilam go przy drzwiach i poszlam w poszukiwaniu papieru, na co dostalam rolke do reki.... serio!!!
      W Lodzi, idziemy z grupa znajomych Piotrkowska, patrze restauracja Quo Vadis, w oknie menu wiec zaczelam przegladac........ wyglada SUPER. Szybka decyzja idziemy na obiad.
      Dania takie ze leb urywa, kaczka, dziczyzna, no zywcem staropolska klasyka. Bylo nas 8 osob, zamawiamy kazdy inne danie po to zeby mozna bylo dziabnac widelcem talerz sasiada i sprobowac wszystkiego.
      Kelnerka przyjmuje zamowienie....... pol godziny cisza, godzine cisza..... w koncu po ponad godzinie dostajemy JEDNO danie na ktore rzucamy sie wszyscy.
      Na pytanie kiedy dostaniemy reszte kelnerka odpowiada "nie ma kaczki, nie ma dzika, nie ma.... bazanta.... nie ma nic poza tym co dostaliscie..........."
      Kurtyna.....

      Usuń
    9. Tak pamietam te scenki, pisalas o tym wczesniej i zapewniam cie, ze pewnie nadal sa w Polsce takie knajpy, ale to jest teraz w duzych miastach to nieraz szczeka opada ... pozytywnie rozdziawiona:) A co powiesz na to, ze jak ja trafilam do UK w 2005r to
      w duzych miastach bylo absolutnie miejsca aby napic sie kawy? Mieli tylko puby z piwem albo " Tea rooms", qurde , jakies dziury pod schodami , cztery stoliki z cerata! gdzie podawali lure z mlekiem a do tego chleb tostowy z margaryna i ogorkiem!!! Kochana, o malo nie zemdlalam , bo po pierwsze w Polsce zawsze ale to zawsze byly kawiarnie, nawet za Komuny, z pyszna kawa, torcikami, lodami, szarlotkami i sernikami , a po drugie u nas juz wtedy powstawaly coffee bars . Tutaj ? Nikt o coffee bars nie slyszal i w ogole im to nie bylo potrzebne. Po 10-ciu latach w UK dogonili Europe... Powstaly Starbucksy, Cafe Nero, Costa - OK, ale pojedz do bylejakiego kurortu w UK .. myslisz ze znajdziesz nadmorska kawiarnie? Ludzie - w 2018 przyjechaly do mnie z Polski kolezanki z Gdanska - obciach na calego... Przepiekny nadmorski kurort - i jedyne co bylo to brudna jora z cerata przy molo. W koncu glodne i zmeczone zjadlysny fish & chips w brudnym klejacym sie pubie .. A jaka renome UK sobie robi na swiecie? No przeciez tu sama arystokracja mieszka ... ha ha ha 😂

      Usuń
    10. nie jora tylko nora

      Usuń
    11. Star, mysle z ta emigracja rosyjska w latach 80-tych mam racje... bo po pierwsze byli tam potomkowie emigracji tej klasy wyzszej i sredniej, potem bolszewicy polozyli lape na wszystkim, i dopiero potem w latach 80-tych nastapila w Rosji odwilz, pierestrojka itp - wyjezdzali ludzie , ktorzy mieli albo pieniadze albo tzw. pochodzenie... Wyjechala cala masa rosyjskich Zydow, do Stanow i do Niemiec. To wszystko sie ze soba wiaze. Panietam doskonale " nasza" emigracje, bo kiedy Ty bylas w Stanach , my pare lat pozniej wyekigrowalismy do Niemiec ... ludzie zamiast sobie pomagac , to byli sobie wilkiem - zazdrosc, zawisc, albo zwyczajne oszustwa jeden na drugim, jak ktos byl za dobry i za naiwny ,to dostal niezle popalic. My chcielismy pomoc koledze, udzielikismy mieszkania, wiktu itp - i zostalismy z ogromnym rachunkiem telefonicznym do zaplacenia ... a kolega zniknal. Tak masz racje z tymi zarobkami - chodzilo tez o to, zeby jak najwiecej zarobic samemu a nie dawac innym .., ( a propos tej knajpy). Przykladow sa dziesiatki. To co piszesz swiadczy o tym, ze tam w Stanach oni zatrzymali sie na dawnych ukladach i mentalnosci ... W Polsce poszlo to wszystko bardzo do przodu. Jezdze i widze jak kraj sie zmienia na lepsze, tutaj za to - kompletnie nic! Ten sam syf jesli moge sie tak wyrazic 😂 To Polacy wlasnie podnosza tu poziom , w budownictwie, szkolnictwie , urzadzaniu wnetrz, wychowaniu dzieci i kulturze osobistej 🤗

      Usuń
    12. Kitty w kazdym kraju swiata znajduja sie miejsca gdzie szczeka opada z zachwytu ale tez sa miejsca gdzie czlowiek sie boi wejsc lub nie daj buk usiasc, bo sie moze przykleic. Tak jest na calym swiecie i tak jest dobrze, bo roznorodnosc jest potrzebna.
      Tylko ja mam juz dosc tej wiecznej napierdalanki na Rosje i Rosjan, szczegolnie w wykonaniu ludzi, ktorzy nigdy nie byli i nic nie widzieli a nawet nie chca zobaczyc od tych co tam sa. Mimo to calemu swiatu glosza jak to Rosja "to kraj z gowna i slomy ulepiony" jak ten wojak na YT.
      Albo powtarzaja jakies brednie wyssane z palca, ktorymi obecnie media karmia ludzi 24/7
      Wystarczyloby troche pomyslec logicznie, albo przynajmniej nie powtarzac tych bredni.

      Usuń
    13. A to dokladnie masz racje :) Na widok Moskwy tez szczeka opada :))

      Usuń
    14. Właśnie jak pisze Star,ludzie,którzy nic nie widzieli lub nie słyszeli najwięcej się mądrzą.Ja znam z opowiadania mojej śp.Mamy (rocznik1914) jak w Rosji była rewolucja i Polska otworzyła granicę dla ludzi uciekających.I tak się stało,że moją Mamę uczyła Pani Dukwiczowa,która była wykształconą osobą (znała 4 języki) moja mama bardzo Ją chwaliła jako osobę sprawiedliwą i dobrą nauczycielkę.Np.opowiadała taką sytuację,że w tłusty czwartek wysmarowały dziewczęta tablicę (wtedy klasy były nie mieszane,tylko osobno chłopcy,osobno dziewczęta i dziewczęta uczyły się franc.a chłopcy niemieckiego)umówiły się uczennice,że jak spyta sie wychowawczyni,kto nasmarował tablicę? to wstaną wszystkie.I tak było,ale jedna nie wstała,a p.Dukwiczowa się pyta "A ty gołąbeczko dlaczego nie wstałaś,jak wszystkie wstały" i mówi do niej,że bardzo nieładnie,że nie wstałaś i się wyłamałaś.Mama mówiła,że zawstydziła ją przy całej klasie.Taka to była nauczycielka.Oprócz tego,uczyła dobierać kolorów,żeby mieć gust i zawsze mówiła ,że biała bluzeczka jest zawsze twarzowa itd,itp.Aż ja już i następne pokolenie i moje dzieci i wnuki znają p.Dukwiczową.I niech mi nikt nie powie,że Rosjanie , tak jak napisałaś Star"to kraj z gówna i słomy ulepiony" taką propagandą daleko nie pojedzie się.Prawda w końcu się obroni i oliwa sprawiedliwa na wierzch wypływa.Pozdrawiam Was "kobitki" M

      Usuń
    15. M. dziekuje Ci za Twoje zdanie w tej dyskusji.
      To bardzo mile i cenne, ze pamietacie o tej pani, bo tacy ludzie zasluguja na pamiec i warto sie od nich uczyc.

      Usuń
    16. Kitty, emigracja powojenna, porewolucyjna czy tez ta z naszej polki to niewiele ma do rzeczy w kwestii poziomu na jakim traktujemy siebie wzajemnie czy jak sie pokazujemy w nowym kraju.
      Zobacz, ja jestem z emigracji posolidarnosciowej. Moje zycie osobiste mialo wiele poprzeczek a jednak jak przyszedl czas, zeby pojsc "na swoje" to nie otworzylam grajdolka kosmetycznego gdzies w Brooklynie aby taniej tylko wynajelam pomieszczenie na Manhattanie 39 ulica miedzy 5 i 6 aleja to jest bardzo porzadny adress na Manhattanie.
      Zrobilam to bo wiedzialam, ze ten adres da mi lepsza klientele ale tez zobowiazuje do wysokiego standardu uslug. A przeciez moglam gdzies w polskiej dzielnicy za 1/4 tego co placilam na Manhattanie tak jak robilo wiele kobiet przede mna.
      To sa wszystko decyzje, ktore podejmujemy ale one przynosza konsekwencje, o ktorych warto myslec zanim sie taka decyzje zaklepie. Ja mam do dzis kontakt z wieloma moimi klientkami i to jest tez duza satysfakcja. Oprocz pieniedzy:))) ktore z kolei sa potrzebne do zycia.

      Usuń
    17. Mnie to zjawisko tez zastanawialo ... tak, Polacy wywiezli z kraju nie tylko schabowego czy pierogi, ale tez ogromna mase kompleksow , jakies takie przekonanie, ze " tam" zagranica wszystko jest lepsze , ze nie sa tego warci, albo temu rowni, albo sie po prostu bali rozwijac skrzydla ( czesto wynikalo to z nieznajomosci jezyka). Obserwowalam to samo w Niemczech w latach 80-tych i to samo tutaj w UK w roku 2005... Przyjezdzali ludzie wyksztalceni, albo fachowcy wysokiej klasy, ale tak bardzo niewierzacy w siebie, ze brali sie za " zmywak", za najnizej platne, proste prace, za minimum stawki, i to ich satysfakcjonowalo... Do pewnego stopnia rozumiem - nie znali jezyka, a wiekszosc przyjechala na zarobek na pare lat - przelicznik walutowy byl tak korzystny, ze lekarzowi oplacalo sie pracowac w knajpie, a inzynierowi jako kierowca ciezarowki... Duzo sie od tego czasu zmienilo , bardzo duzo - teraz widze i spotykam Polakow w wielu zawodach , nie maja kompleksow czy poczucia nizszosci wobec " Zachodu", znaja swoja wartosc i pracuja jako menadzerowie , lekarze, inzynierowie , a na budowie pracuja budowlancy a nie ksiegowi :)) Takich specjalistow jak np. spawacze to tutaj ze swieca szukac wsrod tubylcow. To zanizanie wlasnej wartosci istnialo odkad panietam , ale to sie bardzo zmienilo odkad Polska weszla do Unii. Przynajmniej to jest jeden niezaprzeczalny pozytyw . Tamta emigracja definitywnie byla dotknieta tym syndromem " gorszego", sama to opisujesz, to bylo zjawisko masowe. A oczywiscie ze sa szczytne wyjatki ja Ty, silne charaktery i ludzie, ktorzy nie daja sie zamknac w ramkach i mysla " out of the box". 👍

      Usuń
    18. Kitty, sorry ale wrzucilas dwa rozne zjawiska do jednego worka:))
      Kochana ktos kto przyjezdza "na zarobek" to nie jest imigrant, to jest turysta. Turysta chocby znal jezyk i mial wysokie kwalifikacje zawodowe i tak jest skazany na podawanie cegly albo na zmywak, bo nie ma dokumentow upowazniajacych do stalego zatrudnienia. Turysta nie otwiera biznesu w sensie restauracji, gabinetu kosmetycznego lub pralni bo znow do tego jest potrzebny staly pobyt, zezwolenie na prace itd.
      Ja nie mam nic przeciwko turystom i ich braku ambicji, bo to nie ich wina, ale efekt sytuacji w jakiej sie swiadomie postawili.
      Natomiast legalna emigracja (taka byla moja) to juz zupelnie inna spiewka.
      Ja mialam wszystkie potrzebne dokumenty ale nie znalam jezyka, zupelnie, nic ale to NIC bo ja z tych co zawsze pod prad:) Jak w szkole prawie wszyscy wybierali jezyk angielski to ja.... no wlasnie postawilam na francuski, bo ja musze inaczej niz wiekszosc:))) No i w zyciu nie przypuszczalam, ze kiedys podejme decyzje o emigracji.
      Ale stalo sie i tak jak wyzej wspomnialam decyzja wymaga przewidywania konsekwencji. W zwiazku z czym jak podjelismy z Owczesnym temat emigracji i gdzie to oczywiscie zostalam przeglosowana:) Ja chcialam wlasnie Francje, a on namowil Juniora i "wiekszoscia glosow" padlo na Ameryke.
      Ponoc mialo to byc sprawiedliwe, bo nikt nie znal angielskiego. I tu Owczesny mial racje, jak wszyscy to wszyscy babcia tez:)))
      Owczesny mial bardzo dobry zawod, bo byl hydraulikiem, w zwiazku z czym dorwal sie do angielskiego i dosc szybko dostal prace nie tylko w amerykanskiej malej firmie ale tzw. "zwiazkowa" czyli mial tam zwiazki zawodowe.
      Ja zrobilam to samo od momentu przylotu NIGDY nie mieszkalismy w zadnej polskiej dzielnicy, bo to wlasnie te polskie dzielnice powoduja, ze ludzie zamiast sie uczyc jezyka nowego kraju to stoja w miejscu. To jest ten kompleks ktory sobie ludzie wybieraja sami.
      Ja tez jak tylko poczulam, ze moge sie dogadac z klientkami to ruszylam na podboj... nie Brooklyna, nie zadnej polskiej dzielnicy tylko ruszylam prosto na Manhattan. Moja pierwsza praca to byl francuski salon kosmetyczny na bardzo wysokim poziomie przy Lexington Ave miedzy 64 a 65 ulica.
      A potem zrobilam licencje kosmetyczki bo mi sie znudzilo bycie manikiurzystka i wstrzelilam sie w jedna z najwiekszych firm kosmetycznych Estee Lauder juz jako specjalista kosmetyki a nie tylko od malowania pazurow. Co jak wiesz niektorym osobom z blogowiska te pazury do dzis koscia w gardle stoja:))))
      I o to mi chodzi, o brak ambicji tych, ktorzy tu sa na stale, czesto od pokolen.
      Oczywiscie, ze teraz jest pewnie lepiej, serio to nie wiem, bo naprawde staralam sie byc daleko od polskiegeo piekielka. Taka jest prawda. Polacy pojedynczo sa fajni ale grupa powyzej 5 to juz dla mnie powod o ucieczki jak najdalej.

      Usuń
    19. Tak rozumiem roznice miedzy emigracja " turystyczna" na zarobek i na stale, ale czy naprawde to tylko brak ambicji? Ty sie nauczylas jezyka i swietnie, ja znam cztery jezyki i tez swietnie, ale masa ludzi nie ma do tego zwyczajnie zdolnosci , albo ucza sie jezyka jedynie na szczeblu podstawowym, a to pozniej przeklada sie na to jaka prace moga wykonywac. Znam kilkanascie osob z wyzszym wyksztalceniem i ambicjami , ktorzy niestety na emigracji nie mieli szansy pracowac we wlasnym zawodzie, bo nie byli w stanie przeskoczyc bariery jezykowej. Znam lekarza- stomatologa, ktory aby pracowac w Stanach musialby nostryfikowac dyplom od poczatku , koszt ogromny i potrzebna dobra znajomosc angielskiego, aby zdac egzaminy, znam kolege po marketingu, podobnie , znam prawnika , itp itd - oni mieli ambicje i wlasnie przez nia nie zdecydowali sie zostac w Stanach, bo czuliby sie tam zdegradowani. Mogli wykonywac zawody , ale duzo ponizej swoich kwalifikacji. Ambicja powiodla ich z powrotem do Polski. A co dopiero ludzie typu budowlancy itp - bez znajomosci jezyka i rynku pracy/ klientow nie maja szans. Nic dziwnego ze wielu z nich obraca sie wsrod innych Polakow , tworzy polskie firmy i wlasny wewnetrzny rynek pracy. A czy z innymi nacjami jest inaczej? Czemu Chinczycy skupiaja sie w swoim China Town, czemu Grecy i Wlosi trzymaja sie swoich wlasnych restauracji , czemu Meksykanie opanowali rynek uslug, sprzatania i przewoznych przekasek Taco ? Tez nie maja ambicji? Nie jest latwo imigrantom bez dobrej znajomosci jezyka przebic sie w inne rejony gospodarki . Dopiero ich dzieci, ktore koncza szkoly i wyrastaja juz jako Amerykanie rozwijaja skrzydla. To nie jest takie czarno-biale, ze brak ambicji i czesc. A w Europie jest w ogole duzo latwiej , bo kazdy moze pracowac w dowolnym kraju Unii bez przeszkod, tyle ze teraz mlodziez wychodzi ze szkol z dobra znajomoscia jezykow i wiedza doskonale, ze nie musza sie trzymac zmywaka. Zatrudniaja sie wg zdolnosci i zawodow, a nie byle dla zarobku. Ale znam faceta ze starszeho pokolenia, ktory jest wyksztalconym dziennikarzem - historykiem, a w Niemczech zatrudnia sie jako opiekun do starszych osob. I wierz mi, ze nie z braku ambicji, ale z czystego realizmu.

      Usuń
    20. Kitty, oczywiscie, ze masz racje ze nie kazdy ma zdolnosci jezykowe, nie kazdego stac na to czy tamto. I oczywiscie kazda nacja styka sie z tymi samymi schodami. Tyle, ze zaczelysmy od zwyklych restauracji a doszlysmy do nostryfikacji dyplomow.
      To o czym ja pisze to sa wszystko sprawy/przeszkody, ktore kazdy indywidualnie musi wziac pod uwage zanim podejmie decyzje o imigracji. Jak nie masz zdolnosci jezykowych ale masz dyplom doktora swojego kraju to albo siedz na miejscu i pracuj albo jedz jako turysta na 2-3 lata zarob ile sie da i wracaj.
      Wracajac do tych restauracji to jednak Rosjanie potrafia i potrafili juz wiele lat temu, a Polacy... no jakby nie bardzo. Tymczasem nigdy nie spotkalam sie z nienawiscia Rosjan do Polakow a odwrotnie na kazdym niemal kroku.
      I to wszystko.

      Usuń
    21. Jeszcze jedno o czym mi sie zapomnialo a Ty poruszylas.
      Takie nacjonalne enklawy maja sens bo to dodaje wartosci krajom, miastom itp. China Town, Greenpoint, Little Italy to wszystko ma swoj urok, to wszystko wzbogaca kulture kazdego kraju gdzie zyja imigranci. I wlasnie fajnie jest, ze w tych enklawach kazda narodowosc ma mozliwosc otworzyc restauracje zeby pokazac tubylcom wartosci swojej narodowej kuchni.
      Tylko czy to musi byc knajpa z pania Zosia w okienku, jak to robia Polacy.
      Czy tez moze to byc restauracja pelna geba z super obsluga jak to robia Rosjanie.
      W rosyjskiej dzielnicy Brooklynu zwanej Brighton Beach jest multum super restauracji i tak bylo rowniez te 40 lat temu, super sklepy, fantastyczne piekarnie itp.itd.
      Dopoki mieszkalam w Brooklynie to zawsze wolalam jechac po zakupy do Brighton Beach zamiast do Greenpoint mimo, ze bylo dalej bo byl lepszy wybor i lepsza obsluga. I zapewniam Cie, ze te sklepy oraz restauracje to otwierali zwykli Rosjanie a nie ci z doktoratami. Podobnie jak ja nie majac doktoratu ale wiedzac o tym, ze jestem w stanie nauczyc sie jezyka otworzylam gabinet kosmetyczny a nie dentystyczny.
      Proste.

      Usuń
    22. Drogie Star, Kitty oraz M.! Z duża ciekawoscią wczytuję sie w dyskusję miedzy Wami. Cieszę się, że taka interesujaca rozmowa wywiązała sie na blogu i dziekuję Wam za nią. Mam nadzieje, że inni czytelnicy też to czytają, bo to, o czym mówicie, a opieracie to na włąsnych doswiadczeniach i obserwacjach na pewno poszerza wiedzę o świecie, o mentalności róznych narodów, o naszych, często niepopartych niczym racjonalnym, uprzedzeniach!***

      Usuń
    23. Star, te polskie restauracje to faktycznie jakiś skansen z PRLu, ale to co ludzie znali wtedy , to ze sobą przywieźli...Jak pisałam miedzy rosyjska a polska emigracja była różnica historyczna , tamci jeszcze płynęli na fali dawnej świetności Rosji, my mieliśmy już wtedy 40 lat przaśnego szaro-burego socjalizmu. Kto umiał to z` tego wyskoczył, kto nie umiał to w tym został. Tak owszem, te narodowe enklawy dodają kolorytu dla rodowitych Amerykanów, bo ich własną kultura nie jest zbyt bogata, dla nich to egzotyka, tylko ze ten medal tez ma dwie strony. Powstają enklawy , ale w pewnym sensie i getta , poza które tez ciężko tym nacjom wyskoczyć. Wielu z tych imigrantów tez nie zna dobrze angielskiego i może ma ambicje, ale układy rodzinne i tradycje to tez swego rodzaju kotwica na szyi. Przypomniał mi się taki fajny film " Moje wielkie greckie wesele " ...Taka niby komedia, ale ile w niej zawarto treści ... Tak właśnie wyglada życie imigrantów w Stanach - nie, ze żyją w biedzie, wcale nie - potrafią sobie doskonale radzić i tworzą własne fortuny, tyle ze właśnie tworzą własne zamknięte enklawy - z drugiej strony nieraz o wiele bogatsze zewnętrznie i wewnętrznie od tych , których próbują doścignąć. Nie chce mi już tu pisać na temat polskiej mentalności , która szczególnie zagranica daje o sobie znać - ale Polacy zamiast stawiać na własną kulturę i tożsamość to się jej wstydzą, za wszelka cenę próbują stać się albo niewidoczni, albo upodobnić do " zachodu", zniknąć w tłumie, " zasymilować". I stad tez wielu cudzoziemców, którzy jadą do Polski nie może potem uwierzyć jaka my mamy różnorodna i bogata kulturę, jakie zwyczaje , tradycje , historie. I jak piękna jest Polska. O tamtym okresie , w którym Ty wyjechałaś powstało w Polsce wiele filmów, niby zabawnych, ale w gruncie rzeczy dość smutnych. Obejrzyj sobie jak możesz np. " Szczęśliwego Nowego Jorku " i tym podobne ..:)

      Usuń
    24. Olu, a mnie tez ciekawi jakie masz spostrzezenia na polonie australijska? Jak Ty to tam odbieralas? Kitty

      Usuń
    25. Szczęśliwego Nowego Jorku - 1997 rok, kapitalny film o losach polskich emigrantów w Nowym Jorku - jest na youtubie - polecam ci Star - obejrzyjcie sobie razem z Juniorem , bardziej dramat niż komedia , Olu może uda ci się wkleić link , mnie się nie udało :)

      Usuń
    26. Kitty, myślę że polonia wszędzie jest polonią. To znaczy cechy typowo polskie będą tak samo widoczne wszędzie, niezależnie od kraju emigracji. Ja niewiele miałam w Australii do czynienia z ową polonią. Ot, byłam tam parę razy na obchodach dnia polskiego w Melbourne, a tam - wiadomo - folklor, kiełbasa, pierogi oraz szpan. Zauważyłam, że Polacy lubią sie przechwalać, co osiągnęli, do czego doszli, porównać sie z innymi, być w czymś górą, zaimponować czymkolwiek, robić sobie zdjęcia na tle cudzych samochodów i udawać, że to ich, zazdrość pokrywać nadmierną pewnością siebie. Ja akurat takich cech nie lubię, więc mnie odrzucało. No i w mojej szkole angielskiego była poza mną jedna Polka. Niestety, była bardzo antypatyczna (co oczywiście o niczym nie świadczy)., nie dało się z nią zakolegować, nie mówiac nawet o zaprzyjaźnieniu. Bez większego żalu porzuciłam tam jej towarzystwo na rzecz kobiet innych nacji, na czym tylko skorzystałam, bo w przeciwieństwie do naszej rodaczki były wspaniałymi, mądrymi i wrażliwymi kobietami.

      Usuń
    27. Film "Szczęsliwego, Nowego Jorku" można bez problemu znaleźc na YT. Nie wiem, czy i na amerykańskim YT jest ona tak samo widoczny. Tak czy siak poniżej wklejam linka do niego:
      https://www.youtube.com/watch?v=GSPqHVKwzvM

      Usuń
    28. Dzieki Olu, to sie w sumie zgadza z moimi obserwacjami tutaj takze:)) Na mojej pierwszej emigracji 1988 r mialam inne wrazenia, jeszcze przebijala polityczna solidarnosc , jakas taka wspolnota, obalanie komuny , a ze wiekszosc jechala na tym wozku, to nie bylo czym sie przechwalac:)) Teraz tutaj jest inaczej... my zyjemy sobie spokojnie na uboczu w malym miasteczku, w tym samym domu od 15 lat i jestesmy zadowoleni. Ulepszamy to i owo, ale na wlasne potrzeby , nie po to aby sie chwalic przed znajomymi. Moze brak ambicji, ale naprawde nie rajcuje mnie wyscig szczurow. Nie mam tez kompleksow przed nikim:)) Mamy znajomych , ktorzy w tej chwili " zaliczaja" juz czwarty dom, w dodatku sa z niego niezadowoleni i znowu sie beda przeprowadzac...:) To nie na moje sily:)) Wiesz, to chyba wszystko sie wiaze.. Polacy maja straszne kompleksy wobec innych nacji, i za wszelka cene musza sie pokazac . Przed znajomymi glownie:). A im ktos prostszy i biedniejszy przyjezdza, tym szybciej mu pada na glowke:)) Oczywiscie to jest ta zle pojeta ambicja, tak jak mowisz, zawisc, zazdrosc i arogancja . Jednej dalszej znajomej maz kupil wielki mega telewizor na parkingu , od przygodnych ludzi ( zlodziei zapewne) i niezle sie na tym przejechal, bo telewizor szmelc. No ale chcial zablysnac :)!) My mamy na szczescie normalnie zyjacych i pracujacych znajomych i nikt przed nikim nie udaje Greka :)) Buziaki

      Usuń
    29. Pierwsze co chce napisac, to podziekowac Olence, ze nas jeszcze nie wywalila za te dyskusje.
      Buziaki Olenko 🥰🥰🥰

      Kitty ja rozumiem, ze za wszelka cene chcesz wytlumaczyc to czego wytlumaczyc sie naprawde nie da:)
      Tu masz link do historii Polonii w Nowym Yorku:
      https://macaulay.cuny.edu/seminars/drabik09/articles/a/_/h/A_History_of_Polish_Immigration_to_New_York_c898.html
      Czyli masz jasno udokumentowane, ze Polacy przybywali tu juz od 1800 roku.
      I chcesz mi powiedziec, ze przez 184 lata (ja przyjechalam w 1984) to byla ciagle ta emigracja pokomunistyczna? Serio przez 184 lata nie dalo sie zrobic nic lepiej?
      Oczywiscie mozna to tlumaczyc tak jak Ty, ale niestety prawda jest inna.

      Natomiast jesli chodzi o filmy to nigdy nie uwazalam ich za zrodlo wiedzy, bo szczegolnie komedie nie sa takim zrodlem. Owszem film historyczny oparty o rzetelne fakty moge uznac za zrodlo.
      Pamietam jak sie Polacy w Polsce oburzali jak pokazal sie w Stanach jakis film na temat Polski gdzie pokazywano, ze ciagle Polacy jezdza furmankami a polskie kobiety nosza na glowach chusty typu "babuszka". W zwiazku z czym film nie jest dla mnie wiarygodnym zrodlem.
      Ja moge tylko pisac o tym co widzialam, widze i co sama przezylam.
      Od mlodosci moj Tato uczyl mnie podejmowania decyzji z uwzglednieniem pozniejszych konsekwencji i tak mi zostalo. Pamietam jak mi tlumaczyl, ze "sa decyzje krotko terminowe typu co na obiad i przy nich mozna sobie darowac przewidywanie konsekwencji. ale sa decyzje, ktore rzutuja na nasze zycie dlugoterminowo i tu trzeba sie solidnie zastanowic".
      Dlatego tez zanim wyjechalam to zdawalam sobie sprawe z faktu, ze byc moze nigdy nie bede miala prawa przyjechac do Polski nawet turystycznie (dostalismy paszporty w jedna strone). I ja o tym wiedzialam, ja sie do tego przygotowalam przez prawie rok, mentalnie, duchowo i pod kazdym innym wzgledem.
      Niespodzianka w sumie bylo jak po smierci mojego Taty poszlam do poslkiego Konsulatu w NYC potwierdzic jakies tam dokumenty, ktore byly potrzebne mamie i braciom w Polsce, a pan w konsulacie powiedzial, ze moge sobie wymienic ten jednostronny paszport na tzw. konsularny.
      Podziekowalam za informacje, ale juz wiedzialam, ze tego nie zrobie. Skoro mnie, ze tak powiem wyrzucili to niech sobie ten konsularny paszport wsadza tam gdzie slonce nie swieci :))
      Slowem ja poszlam za konsekwencjami mojej decyzji a konsulat chcial zarobic na tym czego oni nie przewidzieli.
      Nigdy mnie nie interesowalo co maja inni, ani tez co inni mysla o mnie. To ich sprawa, ich problem i nic mi do tego.
      Jesli pamietasz nasza ostatnia rozmowe telefoniczna to powinnas wiedziec, ze ja nie podejmuje decyzji szybko (chodzi o to ekstra mieszkanie w moim domu) ja musze przemyslec, przewidziec na ile sie da konsekwencje i wtedy dopiero podejmuje decyzje. Robie co moge, zeby w moim zyciu bylo jak najmniej przypadkow. Oczywiscie sa rzeczy, wydarzenia ktorych przewidziec sie nie da, jak smierc Wspanialego. I tu musze naprawde uwazac jak ukladam moje dalsze zycie.
      Te restauracje z pania Zosia w okienku to nie zostaly otwarte przez imigrantow posolidarnosciowych, one tu juz byly od wielu lat. Prawdopodobnie tak dlugo jak te rosyjskie super restauracje z parkietami do tanca i scena do wystepow.
      Piszesz ze "Polacy maja straszne kompleksy wobec innych nacji i za wszelka cene musza sie pokazac"
      Moze i tak ale dlaczego pokazywac sie z tej nieladnej strony?
      Dlaczego nie mierzyc sily na zamiary a nie skakac na glowke do pustego basenu?
      Pamietasz jak kupowalismy dom ilez to dostalam porad na blogowisku?
      Oczywiscie w naszej sytuacji finansowej moglismy kupic chalupe wartosci miliona i ja splacac, byloby sie czym pokazac:))) A my grzecznie podjelismy decyzje, ze kupujemy za gotowke nie ruszajac naszych zelaznych oszczednosci i nie pakujac sie w zadluzenie.
      Decyzje... decyzje... decyzje... zycie sklada sie z decyzji, ktore moga byc przemyslane lub nie.
      To juz indywidualny wybor kazdego czlowieka. Tyle, ze znow jesli robimy cos publicznie to nasza indywidualna decyzja rzutuje na obraz kraju jaki reprezentujemy.

      Usuń
    30. Tak rzutuje, ale za dużo tu perspektywy z jedynie Twojego własnego punktu widzenia, Twoich osobistych uwarunkowań i decyzji charakteru. Twoich i jedynie Twoich. To wszystko jest bardzo subiektywne. Mnie chodzi o szersze spojrzenie na problem emigracji i na to co i jak kształtowało te emigracje, bo przy tak wielkim ruchu ludności można zdecydowanie zauważyć i wydzielić pewne zależności i trendy. Ty zauważyłaś te panią Zosie z kotletem a ja się zastanawiam ile takich Zosiek tak właśnie żyło i dlaczego. Już napisałam wcześniej, ze polska emigracja ( pozabordowa ) to byli ludzie bardzo prości i biedni, głównie Górale, z biednych wiosek i wsi. Co oni mogli wnieść w " kulturę amerykańska" poza swym prostym życiem? A co wnieśli Irlandczycy w tych samych czasach ? uciekali od biedy i głodu z Europy , wielkiego głodu. Jako kulturę wnieśli Halloween i picie dużych ilości piwa ... Możemy tak w nieskończoność. A film sobie mogłabyś obejrzeć, bo jest nakręcony na podstawie świeżych wydarzeń z lat 80-tych - i ciekawe jak byś go odebrała, czy bys rozpoznała te charaktery i to co się wtedy działo w Nowym Jorku , na ile prawdziwa jest ta opowieść - zreszta to dobra rozrywka . Nie jest to dokument historyczny ale fabuła , oparta na faktach.

      Usuń
    31. Nie mogę skopiować tego linku - może na maila podeslij ?

      Usuń
    32. Kitty! Zrobione! Właśnie wysłałam Ci ten link na maila!:-))

      Usuń
    33. Sama nabrałam przy okazji ochoty by go obejrzeć!:-))

      Usuń
    34. Oczywiscie, ze to co pisze jest subiektywne, bo ja nie jestem w niczyjej glowie i nie wiem jak ktos mysli, czym sie kieruje i jakie podejmuje decyzje. Widze dookola jak inni wypowiadaja opinie za innych, jak wiedza co mysli Putin:))) Ja do tej grupy nie naleze, jak napisze, ze Putin cos mysli to znaczy, ze wysluchalam tego w jego wlasnym przemowieniu.
      Jak mowie, ze Ukraincy to w duzej mierze Banderowcy to znaczy, ze widzialam i widze na to dowody. Osobiscie gdybym teraz mieszkala w Polsce to bardzo bym sie bala tych "biednych uchodzcow", ale nie mieszkam wiec to nie moj problem.
      Film moze obejrze, jak bede miala czas.

      Usuń
    35. Jeszcze na chwilkę się przyłączę do dyskusji.Też tak myślę jak Star.Jak tylko przeczytam,że pismaki napisali co myśli Putin,to już widzę jak leci propaganda.I też wolę się odnieść do tego ,co osobiście powiedział.Zresztą odnośnie "biednych uchodźców" też się obawiam.U nas w rodzinie wujek miał żonę Ukrainkę.A było to tak,że w wojsku miał wypadek na motocyklu (lata 50-te ubiegłego wieku) i leżał w szpitalu.Pielęgniarką była Ukrainka,która bardzo serdecznie opiekowała się wujkiem .Faktem się stało,że się pobrali i potem dopiero pokazała swój" charakterek".Myślę,że każdy na swoim przykładzie,czy rodzinnym wie o co chodzi.Pamiętam jak byłam jeszcze uczennicą i w rozmowach dorosłych przy stole,było takie zapytanie "jaka jest najsilniesza broń na świecie?" okazało się,że nie żadne armaty,tylko propaganda jest tą bronią.Wtedy tego nie rozumiałam,ale teraz rozumiem doskonale.Pozdrawiam M

      Usuń
    36. Star, co do Putina i Banderowcow to ja sie z Ta calkowicie zgadzam, a to co robia media to jest czysta propaganda , aby wywolac u odbiorcy taki a nie inny obraz , skierowac nienawisc w " odpowiednia" strone , a calkowicie pomija sie cele i przyczyny tego co sie dzieje, i co Zachod wlasnie rozgrywa. Rozgrywali w czasie II wojny , przez nastepne 60 lat " pokoju" , czyli bezustannie wzniecanych wojen i przewrotow pod wlasne zyczenie i rozgrywaja teraz. Szkoda tylko, ze propaganda telewizyjna ludziom wystarcza. Kiedys nie lykali tego co gadal telewizor tylko rozmawiali ze soba, mysleli i wyciagali wnioski . Kitty

      Usuń
    37. M - mam nie tylko tez takie zdanie , mam tez podobne doswiadczenia ogladane wlasnym okiem ...

      Usuń
    38. M - u nas w Stanach juz co raz czesciej powoli media cwierkaja, ze ta wojna na Ukrainie to w sumie nie nasz interes:)) Ja podejrzewam, ze bedzie dokladnie jak z Wietnamem, Irakiem, Afganistanem itd. czyli nagle pewnego dnia przestanie sie mowic o Ukrainie a po tygodniiu juz nikt nie bedzie pamietal co to takiego bylo. I tylko Ukraina jako kraj przestanie istniec - serio to juz od i nie istnieje, bo jest na calkowitym utrzymaniu Zachodu (glownie USA)
      Mnie dziwi jak wiele ludzi nie ma zielonego pojecia o co w tej "wojnie" chodzi i nabijaja sie z Rosjan, ze tacy slabi, ze nie maja broni, ze nie potrafia, ze siedza ciagle na tych zajetych rok temu ziemiach i nie ruszaja dalej.... itp. I dodatkowo "jak Ukraina przegra to Rosja zaatakuje Polske":)))
      A Rosjanom sa tak potrzebne ukrainskie i polskie ziemie jak zajacowi dzwonek na ogonie w czasie polowania. Od samego poczatku a nawet na kilka dni przed wkroczeniem rosyjskich wojsk na Ukraine Putin powiedzial, ze to jest akcja, ktora ma na celu ROZBROJENIE Ukrainy i zagwarantowanie bezpieczenstwa Rosjanom mieszkajacym na wschodnio-poludniowych terenach Ukrainy.
      Ale kto by tam sluchal Putina, przeciez media i powtarzajacy medialne brednie wiedza lepiej. W miedzyczasie to nie tylko Ukraina jest ciagle rozbrajana ale cale NATO i BARDZO DOBRZE!!!
      Moim zdaniem skonczy sie na tym, ze Unia Europejska sie rozpadnie a zaraz potem NATO i jesli tak sie stanie to bedzie najwieksze osiagniecie dla pokoju na Ziemi.

      Usuń
    39. Olga i Kitty, obejrzalam ten film w trzech podejsciach, bo tego sie nie da obejrzec za jednym posiedzeniem moim zdaniem. Serio nie wiem jak bylo na Greenpoincie w latach kiedy ja tu przylecialam. Po pierwsze jak pisalam nigdy nie mieszkalam na Greenpoincie, nigdy tez nie mialam znajomych tam mieszkajacych.
      Nasi znajomi (6 rodzin) to byli ludzie jak my, czyli legalni imigranci i wszyscy mieszkali poza Greenpointem.
      Bede szczera, rozbolal mnie zoladek od tego filmu, gdybym miala mieszkac w takich warunkach to bym raczej popelnila samobojstwo.
      Jesli ten film jest oparty chocby w 40% na faktach to jest to narodowa tragedia i jednoczesnie odpowiedz na wszystkie wczesniejsze pytania, ktore doprowadzily do tej dyskusji.

      Usuń
    40. Ja też obejrzałam wczoraj ten film i jestem pod jego ogromnym wrażeniem. Na pewno wiele jest prawdy o Polakach w tym filmie. Gorzkiej prawdy. Dlatego mnóstwo sprzecznych uczuć on wywołuje: śmiech, płacz, wstyd, zażenowanie, wzruszenie, współczucie, grozę...Czegóz by nie powiedzieć, to Polacy są bardzo emocjonalni i wywołują skrajne emocje. Nie poddają sie żadnym sztywnym ramom i ocenom. Patrzę na te postaci z filmu i widzę odpryski wszystkich naszych narodowych wad i zalet. Bo chyba o to w nim chodziło - pokazać jak pod mikroskopem wycinek naszych losów, naszych polskich dusz, zebrać w jednym mieszkaniu na Greenpoincie tak wiele charakterów, tak wiele osób pragnacych znaleźć szczęście i dążących do tego na różne sposoby. Film moim zdaniem bardzo dobry. Kiedyś, dawno temu go widziałam i nie wywarł na mnie takiego wrażenia jak teraz.Ale to dobrze. Człowiek dojrzewa do pewnych treści ,zmienia się, z wiekiem poszerza sie jego pojmowanie, bo gromadzi w sobie rózne wspomnienia, bo sam doswiadcza różnych rzeczy. I jeszcze jedno - patrząc na ten film bardzo mocno poczułam swoją polskość. W każdym jej wymiarze. To było troche jak przejrzenie sie w lustrze. Dziwne, przejmujące uczucie...

      Usuń
    41. Acha! Jeszcze jedno - dziekuję za poruszenie tematu dotyczącego przyczyn tej wojny. To, o czym napisałaś Star może być dla wielu osób obrazobórcze i trudne do przyjęcia. Bo są omamieni i zaślepieni medialną propagandą. Co wiecej - coraz częściej zabrania sie mówienia o sprawach tej wojny w innym tonie, jak tylko w tym oficjalnie obowiazującym. Dochodzi do tego, że zamyka sie niepoprawne politycznie strony internetowe, a nawet nęka sie ludzi w sądach, zastrasza. I zastraszeni ludzie milkną. I tylko miedzy sobą, w zaufanym gronie odważaja się jeszcze wyrazić na głos jakąs szczerą opinię. Choc i tego coraz mniej, bo ludzie coraz bardziej podzieleni, skłóceni, nieufni. A jednak mówić o wszystkim szczerze trzeba. Bo inaczej co nam zostanie? Orwell 1984. Już jesteśmy tego bardzo blisko...
      Dlatego tym bardziej dziekuję wszystkim Wam dziewczyny za bardzo ciekawą, szczerą dyskusję. Ogromnie to doceniam!***

      Usuń
    42. Kogoś mądrego,to warto posłuchać

      Usuń
    43. ten anonimowy wyżej to ja M i pozdrawiam

      Usuń
    44. Olenko, ja tu (USA) mieszkam, ja widze, slysze jak to sie dalej bedzie rozgrywalo. Putin nie chcial NIC od Ukrainy poza zaprzestaniem bombardowan Dombasu oraz neutralnosci Ukrainy. Ameryka zbroila i szkolila Ukraine przez 8 lat. W momencie kiedy Rosjanie tam weszli to Ukraincy mieli cos ok 1000 czolgow. Co sie z nimi stalo? co sie stalo z tymi dosylanymi przez rok?
      Nikt nie potrafi sie doliczyc ani wysylanej tam broni ani pieniedzy. Amerykanscy podatnicy maja dosc wyrzucania ich pieniedzy do worka bez dna, zaczynaja zadawac pytania a rzad nie potrafi na nie odpowiedziec. Upssssssssssss nie ma, nie wiadomo co sie stalo, bo to przeciez Rosjanie nie maja broni, a Ukraincy wygrywaja:)))))))))))))) Tiaaaa i Mikolaj przynosi prezenty a wrozka Zebuszka daje pieniadze pod poduszke:))))))))))
      Ameryka jako upadajace (w zawrotnym tempie mocarstwo nagle traci resztki rozumu i juz lata w poszukiwaniu kolejnych frontow byle tylko przykryc jakos te ukrainska porazke. Moze Chiny? moze Iran, moze....... ha ostatnio kretyn kongresowy Lindsey Graham wymyslil nawet, ze moze napasc na Meksyk...... hej dlaczego nie?? wazne, zeby ludzkosc zapomiala o Ukrainie.
      I tak bedzie....... no chyba, ze z kolei polski rzad rzuci wiecej miesa armatniego na Ukraine, wtedy... przykro mi ale nie mam na to wplywu. A wiem, ze to mozliwe.

      Usuń
    45. Star! Ważne byśmy wiedzieli i rozumieli, co sie na świecie dzieje. Byśmy potrafili jakimś cudem wyłowić w tym morzu kłamstw odrobinę prawdy. Żebyśmy wzajemnie mówili sobie o tym, nie dając zamknąć sobie ust. A co ma być, to będzie. Nie mamy wpływu prawie na nic. Ale jesteśmy ludźmi. Myślącymi ludźmi a nie stadem baranów, jak by wielu chciało.Na świecie tyle sie dzieje.Zmienia sie polityka, poziom świadomosci, w róznych kierunkach sie to wszystko pcha. Zobaczymy jak będzie. Byleby jakoś było, byleby sie mimo wszystko dało jeszcze przez jakis czas normalnie zyć...Ech!

      Usuń
    46. Olu ja tez mam nadzieje, bo bez niej trudno zyc. Glownie pokladam nadzieje w madrosci, spokoju i niemal boskiej cierpliwosci Putina. Gdyby on byl takim podpala jak nasz Jozek to juz byloby pozamiatane lacznie z wojna nuklearna. Wielka tez nadzieje daje mi fakt, ze Ameryke nie stac na podjecie zadnych dzialan wojennych przeciw Rosji. Ot Ameryka moze sobie bombardowac kraje gdzie ludzie chodza w sandalach i glownym srodkiem transportu sa osly. Ale na wojne z Rosja to ich nie stac i na szczescie ludzie w Pentagonie o tym wiedza.

      Usuń
    47. Też uważam,że Putin ma mądrość i cierpliwość.To,że najeżdżają na Niego,to jeszcze mało ale na wszystkich Rosjan też.A jak wiadomo,że wszędzie czarna owca się znajdzie i w sądzie i rządzie i w kościele.Zajrzałam dzisiaj z myślą,że jeszcze ktoś napisze coś i nie pomyliłam się.Pozdrawiam M



























      j

      Usuń
  14. Mnie wystarczyła przez całą " pandemię" jedną maskę, a miałam ją zawsze w torbie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę Urszulo, że wiele osób postępowało podobnie. Jakos trzeba było przejśc przez tę ogólnoświatową wariację i ludzie radzili z tym sobie, jak mogli!:-)

      Usuń
  15. No cóż dzisiejszych reali nie zmienimy, zwykły człowiek ma nie wiele do decydowania, chyba, że we własnym gospodarstwie. Myślę, żeby żyć tak jak nam intuicja, serce podpowiada, pamiętając tylko aby nikogo świadomie nie krzywdzić, by nikt nie musiał płakać z naszego powodu. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, Olu - trzeba żyć tak by nikt przez nas nie płakał a do tego żeby być w zgodzie ze swym sumieniem.
      Pozdrawiam Cię równie serdecznie.

      Usuń
  16. Dobrze, że cesarz na ilustracji ma chociaż różowe majtochy:-) A tak naprawdę to sama już nie wiem, jak to z tym covidem, co można powiedzieć dziewczynie w wieku moich synów, która straciła męża i została z kredytem, z rozpoczętą budową domu; albo inny poszedł do pracy, zabrało pogotowie i już do domu nie wrócił, pani z kiosku z jajkami, smutna i zatroskana: mąż zmarł na covid ...dużo by pisać o tych nieszczęściach. Może młodsi ludzie mają inne podejście, my szczepiliśmy się, nosiliśmy maseczki, bo baliśmy się o siebie, mąż astmatyczny, ja niemłoda, babcia staruszka, dbaliśmy o bezpieczeństwo bliskich. Może dzięki temu lżej przechorowaliśmy 2 rzuty wirusa i przeżyliśmy, któż to wie? A zakłamanie, obłuda i hipokryzja wszędzie, od góry do dołu, nawet w rodzinach, tylko kontakt z naturą mnie ratuje:-) Delikatnie wskazałaś palcem w swoim wierszu, co się dzieje, jak się dzieje, nawiązując do bajki Andersena, czy oni myślą, że naród jest całkiem głupi? Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Punkt widzenia każdego z nas zależy od naszych osobistych doswiadczeń, od obserwacji tego, co dzieje sie z nami i ze znanymi nam ludźmi, od i dostępnej nam wiedzy. Dlatego każdy z nas inaczej podchodził i będzie podchodził do sprawy covida. Mamy i powinnismy wszak prawo do samodzielnego myslenia. I do postępowania zgodnego z tym, co nam rozum i serce podpowiada.
      A to, że nas okłamują w żywe oczy widać jak na dłoni. I dotyczy to wielu spraw. Tak wielu, że aż nieraz wstyd człowieka ogarnia, że tacy ludzie nami rządzą, że tylu ludzi takiej władzy mimo wszystko wierzy. I cóz, baśnie Andersena były, są i będą aktualne.
      Pozdrawiam Cię serdecznie, Marysiu.

      Usuń
  17. Też chcę podziękować,że mogłam się tu wypowiedzieć w takim fajnym gronie.Nie prowadzę bloga,bo nie mam czasu.Podczytuję tylko te ,które mnie zaciekawią.A do Olgi Jawor trafiłam,bo jest "ludzka" i ma fajne pieski,o których lubię czytać.Szczególnie Misia,która urodziła się niewidoma i Olga nie odrzuciła jej.A oprócz tego wraz z Cezarym stanowią zgrany duet.Przesyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci M. za tyle życzliwych słów pod moim adresem. To dla mnie ważne, by wiedzieć kto i dlaczego lubi odwiedzać tego bloga, co ludzi tutaj przyciąga. Staram sie być otwarta i pozytywnie nastawiona wobec moich czytelników i cieszę się, gdy to działa w obie strony. A o mojej Misi, jak i o reszcie psiaków na pewno jeszcze nie raz tu napiszę, bo te moje kochane huncwoty stanowią dla mnie nieskończone źródło inspiracji, radości i wzruszenia.
      Pozdrawiam Cię serdecznie!:-)*

      Usuń
  18. Spóźniłam się bardzo, ale za to ile ciekawych komentarzy miałam na raz do przeczytania. Sporo się u mnie działo, a tu jeszcze trzeba prace ogrodowe zacząć bo wszystko kwitnie jak szalone. Dla mnie Star jest politycznym guru, więc wszystko czytam z wielkim zaciekawieniem.
    Co do masek, to można by przełknąć i wytłumaczyć sobie, że to tylko przepisy, których nikt w tej placówce nie odwołał, ale ubliżanie tej starszej kobiecie było karygodne. To nie ona żyje w innej rzeczywistości. Na szczęście kto to widział, to wnioski właściwe wyciągnął.
    Nawiązując do tego jaka jest Polonia, zobaczyłam wpis duchowieństwa z Chicago. Atak na świętego naszego papieża, który przecież zawsze polską ziemię całował. A komentarze po tym dokumentem dowodzą, że myślenie nie jest w cenie. Czy ktoś zaprzecza temu, że ziemię całował? Nie po drodze mi też z tutejszą Polonią, bo nie mam ochoty utrzymywać księży. Jedyny festiwal, który skupia wszystkich jest jedną wielką zbiórką pieniędzy na kościół. Ale coś zaczyna drgać i ludzie zaczynają się spotykać w innych miejscach. Strach pomyśleć co będzie przed wyborami. Nawet jak się spozniam, to zawsze czytam z wielkim zainteresowaniem, a wiersz jak zwykle w punkt. Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Was wszystkie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawno nie było juz na tym blogu tak długiej i ciekawej dyskusji, więc cieszę sie nią, tym wysokim poziomem konwersacji, swobodą wypowiedzi, odważnym poruszaniem ważnych tematów.I cieszę się, że znalazłaś moment by zajrzeć tutaj, Marylko. Zdaje sobie sprawę, że u Ciebie juz wiosna w pełni i pracy masz w bród. U mnie, mam nadzieję, zacznie sie coś robić w ogróku w następnym tygodniu, bo na razie pogoda w kratkę i wciaz pojawiaja sie przymrozki nocne.
      Z tymi maseczkami w przychodni to jest gromadne udawanie, przymuszanie i powszechna irytacja na ten fałsz i teatr absurdu. I to nawet nie chodzi o to, że jeszcze nie odwołano oficjalnie nakazu ich noszenia, ale o to że lekarze też tylko udają, że przestrzegaja owego nakazu, bo w zaciszu swych gabinetów z ulgą pozbywają sie tych szmatek z twarzy (a przecież w gabinetach ów nakaz też obowiązuje).
      Co do afery z naszym papieżem, to staram sie w to w ogóle nie zagłębiać, bo wiem, że to kolejne sztuczne bicie piany, które ma na celu odciagnięcie uwagi od istotniejszych spraw oraz nabicie sobie punktów przez wyborami albo zniszczenie wizerunku przeciwników politycznych. Jednym słowem - żenada. I tak, myslenie powinno być w cenie, ale coraz mniej jest. A widać to w wielu kwestiach, niestety. Dobrze, że Polonia w stanach zaczyna mysleć. Świat sie zmienia, więc i Polacy zaczynają przecierać oczy w wielu sprawach. Ale czy to wystarczy by wstrząsnać krajem, by zmieniło sie tu coś na lepsze? Obawiam się, że nie.
      Pozdrawiam Cie gorąco Marylko i uśmiech serdeczny zasyłam!:-))

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lektura lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost