sobota, 19 czerwca 2021

Upalnie, bzowo, pracowicie…

 




 

   Upalnie się u nas zrobiło a przy tym ilość robót na zewnątrz wcale nie maleje (jeszcześmy nie skończyli z drewnem rozpałkowym a tu kilka dni temu przywieźli nam ponad dwadzieścia metrów opałowego do porąbania, złupania i zwiezienia do drewutni, do tego w przyszłym tygodniu przywiozą nam kolejną dostawę drzewa), toteż ciężko teraz znaleźć czas i ochotę by usiąść do komputera. Zresztą komputer jako człowiek szybko się przegrzewa i łaknie wytchnienia a do tego kontakt dłoni z rozgrzaną klawiaturą też w taką pogodę nie należy do przyjemności. W chwilach najgorszego skwaru wszystko, co żyje pragnie cienia i odpoczynku, dlatego i my chowamy się w miejscach, które odrobinę chłodu zapewniają. Ogromnie przydaje się teraz zimne wnętrze budynku gospodarczego, cień pod parasolem, baldachimem, czy drzewami. W najgorszych zaś momentach, kiedy upał wręcz zniewala i obezwładnia kładziemy się w sypialni, gdzie zaciągnięte zasłony dają jeszcze możliwość jako takiego odpoczynku od słońca i upału. 

   Podobnie czynią nasze psy. Pokładają się w cieniu starej lipy, wiaty, baldachimu, parasoli, bud, samochodów albo ogromnych bzów i tam przesypiają nieomal cały dzień, dopiero późnym wieczorem odzyskując wigor i apetyt. Zuzia po chorobie już doszła do siebie, ale ten gorąc sprawia, że przez większość dnia drzemie w zaciszu budynku gospodarczego, po północnej stronie domu albo okupuje powierzchnię zimnego, betonowego wieka studni.  Oboje z Cezarym wypijamy duże ilości zimnej wody z dodatkiem soli kłodawskiej (dobrze gasi pragnienie a do tego uzupełnia braki elektrolitów i pierwiastków mineralnych). Psy też piją jak smoki! Codziennie dolewam im kilkadziesiąt litrów wody do pojemników i misek. Także klomby kwietne oraz grządki warzywne wymagają nawodnienia  a więc rankiem oraz wieczorem kursujemy z wiadrami, konewkami i wężem ogrodowym w najbardziej przesuszone miejsca ogrodu. Cóż, trzeba jakoś przetrwać ten najgorętszy czas a nawet cieszyć się nim – wszak tak długo czekaliśmy na prawdziwe ciepło, na letnią w barwach i temperaturze aurę, na te cudowne zapachy bzów, róż i jaśminów kwitnących obficie dookoła, na wieczorne, słowicze trele i przygrywania świerszczy, na buchające zielenią i złotem nieskoszone jeszcze, pełne wspaniałych aromatów i ziół łąki. Jednak są chwile, że powietrze aż parzy, pot leje się z człowieka a oczy znękane jaskrawym światłem łzawią…

Niezwykle bujnie kwitną w tym roku dzikie bzy. Są w naszym ogrodzie w każdym zakątku. Niektóre posadzone przez nas, inne zaś wysiewają się same...


 


   Z uwagi na powyższe dzisiaj, żeby zdać Wam relację, co mniej więcej się u nas dzieje nie będę się rozpisywać a po prostu pokażę kawałek naszej czerwcowej rzeczywistości na poniższych fotografiach. Na dłuższe teksty przyjdzie czas, gdy pogoda się zmieni i trochę najcięższych prac nam ubędzie.

Z powodu żarłoczności ślimaków niewiele łubinów zdołało zakwitnąć tej wiosny
 

   Oboje z Cezarym oraz z naszymi psiakami pozdrawiamy Was serdecznie, życzymy pogodnego, ale nie przesadnie gorącego lata oraz zapraszamy do oglądania fotografii!:-)


 

Zuzia na zimnej podłodze budynku gospodarczego

 



 

Wysoka na dwa metry góra suchego, czekającego na pocięcie drewna opałowego

Bale i gałęzie graba, brzozy, wierzb, olch i leszczyn kojarzą mi się z ogromnymi bierkami

 Sadzonki ogórków ponakrywałam pociętymi butelkami po wodzie mineralnej i słoikami. Inaczej padłyby ofiarą cowieczornych ataków watah ślimaków

W donicach pięknie rosną liście laurowe i maciejka

Bez - samosiejka przy wiacie na drewno kuchenne. Poniżej również czarny bez, który postanowił wyrosnąć przy ogródku warzywnym

Bzy przy budynku gospodarczym - ależ pachną!

Plamy słońca na świeżo skoszonym trawniku

Półtora miesiaca temu posadzone wśród kamieni, przy murze domu róże - już kwitną!

A rozrastający się coraz bardziej krzew jaśminu pachnie cudownie - szkoda, że nie da się przesyłać Internetem tych wszystkich niesamowitych aromatów czerwcowego ogrodu!

Szkoda, że nie da się Was zabrać w gąszcz pachnących, dzikich bzów

Albo w cień szykującej się do kwitnienia lipy oraz kolejnego bzu - samosiejki

A to już łąka o zachodzie słońca przystrojona czerwcowymi odcieniami, okryta aureolą złocistego lśnienia


Prawda, że kwitnące kłosy traw wyglądają pod wieczór wręcz magicznie?

A to nasz dobrotliwy dąb, który daje dużo przyjemnego cienia

I znowu widok na sąsiednią łąkę oświetloną promieniami zachodzącego słonka


I jeszcze na koniec jeszcze raz widok obramowanych przedwieczornym blaskiem traw

 * * *

 

36 komentarzy:

  1. Wszystko macie przecudne!!!!
    Faktycznie jest upalnie, bzowo już nie, bo bzy mi przekwitły .... i pracowicie też nie, bo jedyna czynnośc jaką jestem w stanie wykonać w te upały to przenoszenie podlewaczki z jednego końca działki w drugi. No i zachwycam się swoimi 400-ma metrami kw.
    Wszystkiego najwspanialszego życzę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie jest teraz na świecie, w ogrodach, lasach, parkach, na działkach. Zieleń króluje! A że przy okazji są i upały...Nic sie nie poradzi. Trzeba to jakoś przetrzymać.
      Dziękuję za życzliwe słowa i Tobie także Stokrotko wszystkiego dobrego życzę!:-)

      Usuń
  2. No jest tam bo prostu bajecznie, bez dwóch zdań.
    Teraz naprawdę wszyscy staramy się przetrwać, ale jednak ruch, przynajmniej rano dobrze robi na krążenie, a drzemki poobiednie mile widziane.
    Pieskom tym bardziej gorąco, na szczęście mają cienia pod dostatkiem.
    Pracujcie umiarkowanie, bo upał pozbawia sił!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogród ma teraz swoje najlepsze, najbujniejsze dni. Aż dziw, że jeszcze dwa miesiące temu było tam szaroburo. No magia, prawdziwa magia żywej, odradzającej sienatury.
      Drzemki poobiednie to najlepszy chyba sposób na przetrzymanie najgorętszych momentów dnia.
      Nie da sie pracować za dużo w taki upał. Odpoczywamy i chowamy sie do cienia, żeby jakiegos udaru nie dostać.
      A dzisiaj niedziela - porcja zasłuzonego odpoczynku!
      Pozdrawiam Cie ciepło, Jotko!:-ż

      Usuń
  3. Piekne to Wasze Jaworowo o kazdej porze roku, ale tylko latem ma tyle zapachow.
    U nas juz bzy i irysy dawno przekwitly, teraz wszedzie roze:)) Smieje sie bo moj maz nie lubi roz i wiem, ze na wiekszosc z nich "ostrzy sobie toporek":))) Nie bede za bardzo protestowac, bo tez uwazam, ze niepotrzebnie zajmuja duzo miejsca, ktore moge wykorzystac na cos bardziej pozytecznego jak krzewy owocowe.
    Kwitnie nam lawenda i szkoda, ze jej tak malo, ale jest nadzieja, ze sie rozprzestrzeni bo ponoc lubi, wiec niech to robi. ie
    Wspolczuje serdecznie tego obrabiania drzewa na zime, to jednak ciezka praca a przeciez inne obowiazki nie poczekaja.
    Buziam Wam serdecznie z za oceanu :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nasze Jaworowo jest piękne o każdej porze roku, ale teraz zachwyca bujnosc wszystkiego, feeria kolorów i zapachów. Ech, cieszmy sie tym, póki trwa.
      A co do róż...W małym ogrodzie rzeczywiscie liczy sie każdy kawałęk przestrzeni, który mozna zagospodarować według własnych potrzeb.U nas na szczęście róze mogą sie rozrastać, ile tylko chcą. Uwielbiam ich zapach. Zwłąszcza słodki aromat róz pomarszczonych.
      Tak to jest z drewnem. Najpierw sie je gromadzi, pracuje przy nim cieżko, potem sie je spala a na koncu wynosi sie popiół do ogrodu. To co pochodzi z natury do natury też wraca. Zaklęty krąg, którego i my, ludzie, jesteśmy przecież częścią.
      Marylko!I my zasyłamy Ci gorące buziaki z naszego podkarpackiego przysiółka!:-)***

      Usuń
    2. Olu nie moge sie oderwac od tego ostatniego zdjecia. Jest tak piekne, ze wlasnie powiedzialam do Wspanialego, ze chyba poprosze o pozwolenie, dam do powiekszenia i oprawie jako obraz na sciane.
      A on na to "jest naprawde piekne, ale musimy dobudowac jakies sciany, bo juz ich brakuje"
      Z ostatniej "wycieczki" po okolicy wrocilismy z dwoma obrazami (duzymi) bo jeden mnie "wolal" juz z przeciwnej strony ulicy, a drugi nam sie po prostu spodobal. Od oprawienia wlasnie przywiezlismy dwa kolejne... i teraz mam cztery obrazy do powieszenia i nie bardzo wiem gdzie, bo mi scian brakuje:))))
      Musze sobie to zdjecie wybic mloteczkiem z glowy..... ale moze Tobie sie pomysl spodoba.

      Usuń
    3. Marylko! Cieszę, że tak Ci się podoba to ostatnie zdjęcie z kwitnącymi, złocistymi trawami.I na mnie widok tej łąki o zachodzie słońca zrobił duże wrażenie.Bardzo lubie ten specyficzny rodzaj światła, który wtedy oświetla przyrodę, jej ogół i detale.Świat przez parę chwil wyglada wówczas magicznie.
      A skoro tak Ci sie to zdjęcie podoba, to wyslę Ci je na maila. Możesz je wykorzystać jak chcesz, a najprościej jako tło do ekranu komputera.
      Uśmiech serdeczny zasyłam Ci o zamglonym nieco, ale jednocześnie słonecznym poranku (to też piekne zjawisko!):-))

      Usuń
    4. Super!!! Ty jak zawsze znajdziesz idealne wyjscie z sytuacji 💖 nie mam miejsca na obraz, ale bede go miala na ekranie monitora - boski pomysl Olenko !!!

      Usuń
    5. Cieszę się, że pomysł Ci sie spodobał, Marylko!:-)♥

      Usuń
  4. Cieszy mnie to, że jest nadzieja na wspaniałe przetwory z czarnego bzu :)))) U nas tez upalnie, ale dajemy rade Oleńko. Pięknie tam macie - jesteście częścią natury. Chłodno ( wyjątkowo) Was pozdrawiam - bo ciepła mamy pod dostatkiem :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, Gabrysiu - jest nadzieja na sporo przetworów bzowych. Nie zawsze jednak ilośc kwiatów świadczy o późniejszej ilości owoców. Zobaczymy jak to będzie pod koniec lata i jesienią.
      Tak, da sie wytrzymać te upały, szczególnie jak troche popada i powietrze sie odświeża, odrobine ochładza, no i pięknie pachnie.
      Uściski serdeczne Ci zasyłam i życzenia dobrego tygodnia!:-)*

      Usuń
  5. Piszę siedząc na balkonie w otoczeniu naszych starych drzew, świergolących ptasich rozmów i sąsiedzkiego rejwachu. Upał to ludzie wylegli na balkony, popijają kawkę i oczywiście gadają, gadają, śmieją się i pokrzykują. O matko i córko �� co jeden kończy drugi zaczyna, była już msza telewizyjna, a teraz jakaś muzyczka, dobrze, że nie disco polo ����
    Pięknie tam u Was i pachnąco jak zawsze o tej porze. Mamy i my koło bloku dziki bez, kwitnie i pachnie obłędnie, za to zwykły, mój ulubiony bez jakoś w tym roku zakwitł po cichu i bez echa. Za chłodno chyba było, szkoda, bo kocham jego zapach no i jakoś nie było mi dane nacieszyć się nim w tym roku.
    Przed Wami wiele męczącej pracy przy drewnie. Szkoda,że nie można inaczej.
    Fajnie, że róże się rozrosły, a jeżeli do tego pachną, to już by mnie stamtąd trudno było odgonić.
    Toczymy swoiste boje z gołębiami. Zrobiły się niezmiernie ekspansywne, no a już samczyki to jakieś istne seksualne erotomany, wiecznie tokują, gruchotają, odprawiają jakieś godowe tańce połamańce wokół ptasich partnerek. Zaczynam już alergicznie reagować na te gruchoty. Nasze balkony obwieszone są fruwającymi taśmami, wiatrakami, łopoczącymi na wietrze flagami, wizerunkami jastrzębi. Taaa, nie myśl Olu, że one się tego boją, nic, a nic �� Co chwilę słychać jak ktoś próbuje je odstraszyć waląc np. w pokrywki od garnków. Ha, ha i hi, hi , słychać tylko furgot skrzydeł, a po jakiejś chwili znowu to : gruchuchu i tańce połamańce w tym samym miejscu skąd je wypłaszano. No i co zrobisz, nic nie zrobisz możesz bić w pokrywki, tłuc kapciem o kapeć, co najwyżej sąsiadów się wystraszy. A wszystko zaczęło się od tego, że jakiś czas temu pozakładały gniazda na jednym z balkonów i przepadło.
    Już myślałam, że nie ma naszych kopciuszków, bo nie słychać było ich śpiewu, ale są furgają z owadami w dziobach żeby nakarmić kolejne pokolenie.
    Mimo, że jest gorąco, to cieszę się, bo bardzo tego słońca i ciepła brakowało. Ile tak naprawdę mamy tych ciepłych miesięcy w roku, tyle co kot napłakał. To niech są, niech nas cieszą, tym bardziej, że znowu straszą nas jesienną powtórką z rozrywki. Strach się nie bać.
    Serdeczne uściski i buziaki posyłam z życzeniami żeby praca przy drewnie poszła szybko, sprawnie i w miarę jak najmniej męcząco, żeby roślinki rosły i zdrowo dojrzewały pod Waszym gospodarskim okiem i opieką***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry Marytko w pierwszym dniu lata!:-) Alez szybko to przyszło, a dopiero co była chłodna, mało wiosenna wiosna. No wiec rzeczywiscie cieszmy sie tym ciepłęm, bośmy sie na nie wyczekali. I cieszmy sie truskawkami, których teraz mnóstwo a za chwilę juz ich nie będzie. A propos truskawek, to w tym roku pierwszy raz mozemy sie najadać własnymi, z ogródka. Codziennie wieczorem zbieram sobie małą kobiałeczkę (nawet tych nie do końca jeszcze czerwonych). Muszę sie śpieszyć żeby zdążyć przed łakomymi ślimakami.
      Fajnie opisałaś Waszą balkonową rzeczywistośc. Ludnośc cieszy sie pogodą i ptaki też sie cieszą.A że jedni drugim przeszkadzają, to już inna sprawa. Ale jest pięknie, kolorowo, radośnie i gwarno - tak jak powinno być latem na osiedlu. Tak jak powinno być w ogóle - bo przecież życie krótko trwa i trzeba sienim cieszyć, póki jest. No i póki znowu nas nie pozamykają pod wiadomym pretekstem, a juz sie do tego szykują.
      Z drewnem jakos damy radę. Zawsze dajemy, to i teraz powinno nam jako tako pójśc. Tyle, że z wiekiem potrzebujemy wiecej odpoczynku. Toteż fundujemy sobie po kilka razy dziennie miłe przerwy w cienistych zakątkach ogrodu albo domu. Najlepszy jest jednak budynek gospodarczy. Mamy tam starą kanapę (te samą, któą kiedyś pogryzły psy). Nakryliśmy ją dywanem i narzutą i siedzi sie całkiem nieźle.A u naszych stóp, na wiecznie zimnej posadzce rozkładają sie psy.
      Mnóstwo serdecznosci zasyłam Ci Marytko, oraz życzenia by to lato, które sie dzisiaj zaczęło było piękne, beztroskie i najlepiej, by nigdy sie nie skończyło!:-))***

      Usuń
  6. Mnie powalają te upały coraz bardziej, bym tylko siedziała w cieniu od północnej strony i piła i polewała się wodą i drzemała pod mokrym prześcieradłem. A tu i notariusz woła i pośrednik i przyłącz kanalizacji i papiery w gminie i starostwie i kupno autka .... Olaboga, wołam tylko cichutko i marzę o październiku.
    W dodatku z węchem u mnie cosik nie tak więc te upajające zapachy czerwca już nie dla mnie.
    Ponarzekałam a teraz podziwiam Wasze góry drewna i równiutko wykoszony trawnik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano nei jest łatwo w te upały. Szczególnie chyba w mieście, gdzie króluje betonoza a przez beztroskie wycinanie zieleni miejskiej coraz mniej jest cienistych zakątków.No i w Twojej sytuacji, gdy masz tyle spraw do pozałatwiania związanych ze sprzedażą chatty, tym bardziej wyobrażam sobie, jak trudno ci teraz wyjsć z domu i przemieszczać siew tym skwarze.
      Październik jesień w ogóle przyjdzie w try miga! Przyniesie chłod i inne barwy za oknem, ale przyniesie też rychłą zapowiedź zimy. I znowu przeleci kolejny rok. Ech, zycie!
      Przed nami góry drewna - jak co roku. Ale damy radę a potem będziemy sie cieszyć, żeśmy zdobyli nasz kolejny Mount Everest!:-)
      Cieszę się, że podoba ci sie nasz trawniczek. Jam go parę dni temu wykosiła ganiając po tych naszych hektarach przez calutki prawie dzionek!:-) Ale trawa jak na drożdżach rośnie i znowu o koszenie woła!
      Buziaki serdeczne Ci zasyłam, Krystynko!:-))

      Usuń
  7. Takiego jaśminu nie znałam. Soki i dżemy będą wyśmienite.A ten piękny czas daje nam tyle możliwości zachwytu, że trzeba korzystać. Piękne fotografie Oleńko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Basiu. Ten nasz jaśmin jest troche inny, niz tez zwyczajny. Ma takie kwiateczki w kształcie przypominającym gwiazdki. ładnie sie nam rozrasta. Ma juz z półtora metra a posadziliśmy go kilka lat temu z malutkiej sadzonki kupionej w jakimś supermarkecie. Wygląda wprawdzie inaczej, ale pachnie jak najbardziej jaśminowo!
      Pozdrawiam Cie serdecznie, Basiu i dobrego tygodnia zyczę!:-))

      Usuń
  8. No niesamowite ilości drewna, pracy przy tym będzie sporo. Chętnie pomogłabym, lubię prace z drewnem. Kiedyś nawet opowiadałam, że chętnie popracowałabym w stolarni. Zawsze miałam takie mało kobiece zainteresowania. Teraz już coraz mniej. Miejsca, które pokazałaś mają w sobie tyle uroku. Widok łąk pagórków jest takie uspokajające. Psiaki tak bardzo spoważniały, musi im mocno dokuczać ten upał, zresztą jak nam wszystkim. U nas tera zapowiadają silne burze i jeszcze kilka dni upałów. A jak będzie zobaczymy z dnia na dzień. Bywajcie w spokoju, Uważajcie przy pracach z wszelaką "maszynerią" drwalską.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Praca z drewnem może być całkiem przyjemna (drewno cudnie pachnie) , byleby nie było tego drewna za duzo, bo wówczas te prace wykonuje sie automatycznie, no i mieśnie bolą od tego ciągłego podnoszenia, przerzucania, piłowania i łupania.
      Tak, w upał pieski nie za bardzo mają ochotę do harców. Dopiero wieczorem ożywają i trzeba się z nimi wtedy pobawić, potarmosić, wygłaskać te wszystkie namolne sierściuchy!:-))
      U nas też prawie co dzień zapowiadają burze. Pamietam takie lato sprzed paru lat, gdy po parę razy dziennie trzeba było sie chować przed piorunami i ulewami.
      Dziekuje za zyczliwe słowa i Tobie Oleńko takze wszystkiego dobrego życze na ten pierwszy, letni tydzień!:-))

      Usuń
    2. No i przyszła burza, dała popalić ulicami osiedla rwące rzeki, przez kilkanaście minut lub więcej waliło gradem. Będzie pewnie trochę szkód.

      Usuń
    3. Ojej! Ulice jak rwące potoki. To musiał być straszny a zarazem piękny widok. No i na pewno sie u Was ochłodziło. U nas dzisiaj i w kolejnych dniach zapowiadają burze - poczekamy, zobaczymy. Deszcz by sie w każdym razie przydał, żebym nie musiała biegać z konewką!:-)

      Usuń
  9. Jaki ciekawy jaśmin, bardzo oryginalny. W upały niezbędne prace wykonuję gdzieś tak do 10-tej, potem chowam się do chłodu, bo ciemno przed oczami robi się:-) czekają na porąbanie pieńki jabłoniowego drzewa, ale chłodny dzień potrzebny. Pięknie kwitnie czarny bez, jak patrzę na dalekie smugi zarośli, wszędzie białe plamy kwiatów, do tego kwitnie też dereń świdwa, dusi wręcz w słońcu od zapachów, a ja czekam na lipy:-) Zdjęcia prześwietlone zachodzącym słońcem są piękne, magia wieczoru, innego światła, linie miękną. Moje ogórki na grządce w różnych stadiach rozwoju, jedne z doniczek, inne siane po trzy razy, dopiero teraz zaczęły rosnąć, ciepło im było potrzebne; zalęgły się mrówki, żeby ich nie truć, ale wypędzić, posypuję ziemię cynamonem, a potem podlewam, pomaga; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ten jaśmin jest inny niz zwyczajny (ale kupując go nie mieliśmy takiej świadomości).
      Najlepiej jest teraz na dworze wczesnym rankiem albo późnym wieczorem. W dzień upał daje mocno popalić.
      Kwiateczki czarnego bzu powoli juz opadają, zawiazuja sie maleńkie owocki. To samo na innych kwitnących krzewach.
      Moje ogórki też w różnych stadiach rozwoju, wysiewane po wielekroć. I chyba rzeczywiscie po części to wina mrówek (zjadaja nasiona) a po części wcześniejszych, chłodnych nocy. Nie znałam tej metody z cynamonem. Dziękuje za podpowiedź. Na pewno sie przyda. Coś zjadło mi nasiona fasolki szparagowej. Czyzby też mrówki? Ech, drugi raz nie będę już siała w tym roku. Trudno, obejdziemy sie bez fasolki.
      Pozdrawiam Cie serdecznie, Marysiu!:-)

      Usuń
    2. Olu, fasolkę można siać do połowy lipca, więc nie rezygnuj, bo to smaczne warzywko, moje szparagówki siane co jakiś czas, jeszcze w sobotę dosiałam rządek, zakupiłam w biedrze torebeczkę nasion:-) wschody nasion też mizerne, jakieś ogryzione, więc dosiewam, bo lubimy; mrówki żerują na korzeniach roślin, robią tunele, tworzą się pustki powietrzne i rośliny schną; sprawdzałam na grządce efekty cynamonowej terapii, mrówki jakby wyniosły się. Rano troszkę pokręciłam się po obejściu i zaległam na cały dzień na tarasie z książką, takie gorąco, że tchu brak, teraz pomrukuje nad lasem, chmury nadchodzą, może będzie burza albo rozejdzie się po kościach:-)

      Usuń
    3. Tak, wiem Marysiu, ze można długo wysiewać fasolkę, może też jeszcze dokupię nasion i zastosuję Twój sposób z cynamonem (piszą dzis o cynamonie na Interii, podobno dobry i na ślimaki i do stosowania w formie naparów jako opryski na przędziorki)
      Oj te burze! Jak na razie tylko pomrukują z daleka, ale do nas nie dochodzą. A gorąc wszędzie i suchota w ziemi już straszne.Nawet w domu już sie nagrzało i człowiek od rana się poci.

      Usuń
  10. Myślałam, że zaglądając do Ciebie, będzie mi czegoś żal po wyprowadzeniu się ze wsi do miasta, ale jednak nie. Zaganiania do robót nie będzie mi nigdy żal, a takie plenery mieć na co dzień, to wielki skarb, jednakże nic nie stoi na przeszkodzie, by sobie w nie skoczyć kiedy tylko mam na to chęć. A ja ją mam często.
    Coś kosztem czegoś. Każdy jest dopasowany do innego miejsca, ale zew natury pozostaje zawsze i niezmiennie ten sam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Marssi. Pracy na wsi jest mnóstwo, kto chce mieszkać na wsi na stałe musi sie z tym liczyć. Nie wszyscy przesiedleńcy sie z tym liczą przed przeprowadzką, nie wszyscy to wytrzymują. Ale myśmy wrośli juz w to zycie i nie wyobrażamy sobie innego. Ten tryb życia wydaje sie nam zdrowszy i sensowniejszy, niz w mieście. Ta tutejsza praca cały czas pozostaje w zwiazku z naturą, w bliskosci z nią. Owoce tej pracy widzimy na co dzień, korzystamy z nich przez cały rok. Znajdujemy tu jakis rodzaj spełnienia i szczęścia. No i nasze psy też - gdzieżby miały tyle swobody i przestrzeni w mieście?

      Usuń
    2. Może byłoby inaczej, gdyby te prace były wykonywane z chęcią, a nie z przymusu, na rozkaz osób, które Cię nienawidzą. To trochę inna historia. Ale fakt jest taki, że ja nigdy nie marzyłam o domku na wsi. Ani o własnym psie.

      Usuń
    3. Tak, ludzie z którymi mieszkamy, w ogóle atmosfera, która nas otacza ma ogromny wpływ na jakość życia, nasze samopoczucie i chęć do pracy. Dobro rodzi dobro a zło - zło, traumę i zniechęcenie...

      Usuń
  11. Ja wychodzę bardzo wcześnie na poranną kawę, zanim jest rześko i słychać koncerty ptasie. Potem się nie da, oprócz upału jest wysoka wilgoć, dzisiaj zanim zerwałam ogórki ( a tak, już mam i małosolne wcinam) - to musiałam bluzkę zmieniać. A potem dopiero wieczorem idziemy na spacer po naszej łące. Teraz to już 5 królików się pasie, nawet nie uciekają, tylko spokojnie zują koniczynke. Kwiaty kwitna jak szalone, a pomarańcze ozdobne mają mnóstwo owoców. Ale ja nie narzekam na słońce, bylam nieszcześliwa, jak dwa dni padało. Przykro mi, że musicie cięzko pracować w taki trudny do zniesienia upał, Ale powolutku, z przerwami dacie radę. Lato dopiero się zaczęło i nie ma sensu się forsować. A potem będzie trzaskający wesoły ogień i czas na odpoczynek. Fajnie, że wrzucasz informacje co słychać i zdjęcia, mam wrażenie, że odwiedzam Cię raz na miesiąc. Usciski przesylam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Marylko!Rano jest cudownie rzeźko. I pachnąco i ćwierkająco i kwitnąco i energetycznie. Potem wszystko zapada w jakis dziwny letarg - aż do wieczora, gdy znowu da sie swobodnie oddychać a zachodzące słonce staje sie łagodne i przyjazne.
      Wasze króliczki juz oswojone! Ale fajnie. U nas by sie niestety nie ostały ze względu na zapędy łowcze psów!
      Och, małosolne ogóreczki...Ale bym schrupała!:-)
      Musimy zmóc to nasze drewno w jako takim tempie, odfajkować to i zajać sie czymś innym, bo stale wisi tu nad człowiekiem pełno zaplanowanych albo nagłych a koniecznych do wykonania robót. No i marzą mi sie też jakieś wycieczki - chociażby rowerowe po okolicznych przysiółkach. Albo wypady w Bieszczady! Ale to pewnie najwcześniej jesienią - o ile stan pandemiczny pozwoli.
      Gorące i serdeczne usciski zasyłam Ci Marylko oraz życzenia pięknego, ale nie dokuczliwego skwarem lata!:-)*

      Usuń
  12. Widok Zuzi chlodzacej sie na cembrowinie studni po prostu rozbrarajacy😉Alez im futrzakom podhalanskim musi byc goraco w tych futrach w takie upaly! Z drugiej strony zwierzeta maja swoje wlasne sposoby na obnizanie temperatury ciala , psy maja taka chlodziarke w wywieszonych jezykach :)) Alez macie teraz roboty z tym drewnem, wyobrazam sobie, a wlasciwie nie wyobrazam! Z jednej strony podziwiam, z drugiej az sie boje pomyslec, a z trzeciej wam po trochu zazdroszcze... Chyba zamienilabym te niewole przy biurku w korporacyjnym gulagu, na wolnosc pracy dla siebie, na powietrzu, wsrod ciszy i cudownego piekna natury. Wiem, ze to ciezka i nieustajaca praca, ale jaka ona daje sile woli i ducha, jaka satysfakcje , nie mowiac o tej radosci, jaka daje tak bliski kontakt z przyroda, te dzwieki , kolory, zapachy, swiatlo i przestrzen... Owszem, mam tu troszke wlasnego nieba, maly kawaleczek zieleni i niesamowita roznorodnosc spiewajacych i trelujacych ptakow, ale mam tez o rzut kamieniem ulice i cywilizacje , od ktorej chcialabym sie trzymac z daleka a nie moge. Kochani, cudownie bylo do was zajrzec , i mnie zapachnialo czerwcowa noca i bzami .... 👌🌺🥀🥀🥀🌺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Studnię na zmianę okupuje Jacuś i Zuzia. Widocznie jest tam jakiś chłód od wody ponizej. Ale w upały taki chłód to za mało.Wówczas bardzo przydaje sie chłodne wnętrze budynku gospodarczego, gdzie wszystkie psy zalegają pokotem w najgorętsze godziny dnia.Współczuję im z powodu gęstej sierści. Powinny już dawno zacząć linienie, byłoby im lżej, ale z niewiadomych przyczyn ich futra wcale się nie przerzedzają.
      Tak, i ja uważam, że nie ma to jak praca blisko natury, na swoim, dla siebie, choć i to ma swoje niedogodności, bo znacznie rośnie odpowiedzialnosc za to, co się robi, bo trzeba to zrobic najlepiej jak sie potrafi, bo nikt tego co wykonać trzeba nikt za człowieka nie wykona. Bo zawsze jest cos za coś. I chociaż żar, chociaż ból i zmęczenie - nie ma taryfy ulgowej ani możliwosci pójścia na L4. Już nie wspomnę o klimatyzacji, którą mają biura i urzędy.
      Dzisiaj w nocy nareszcie troche popadało, bo już zwariować szło od tego piekielnego gorąca. Ale nadal jest duszno, parno, lepko. Wzięcie chłodnego prysznica pomaga tylko na krótko.
      Natura cieszy sie każdą kropla wody, bo ziemia już bardzo spieczona i popękana a co poniektóre rośliny zaczęły już wiednąć.Dziś powietrze pachnie inaczej. Ligustry cudownie kwitną i roznosi sie wokół ich słodki aromat. I nam też na razie trochę łatwiej oddychać przed zapowiadaną kolejną falą upału.
      Pozdrawiam Cie serdecznie, Kitty i dziekuję za Twój serdeczny komentarz, za każde ciepłe, szczere słowo!:-)♥

      Usuń
  13. Wspaniałe d=zdjęcia, dziękuję że mogłam odpocząć oglądając Wasze zakątki.
    U mnie też mało łubinu i ani nie pomyślałam, że to ślimaki go zjadły.
    Pozdrawiam Was serdecznie i przesyłam głaski dla czworonogów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzliwe odwiedziny!:-)
      Bujnie i kolorowo rośnie wszystko dokoła. To pełnia rozkwitu, życia dzikiej przyrody.Trzeba sie tym cieszyć, póki trwa, nawet mimo watah dokuczliwych gzów, much, komarów i ślimaków.
      A ślimaków coraz więcej, niestety.Ta wilgotna, tropikalna pogoda im bardzo służy.
      Pozdrawiam Cię ciepło Lenko!:-)*

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieśni pieśń piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost