czwartek, 19 marca 2020

Przechodź spokojnie…







  Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech i pamiętaj jaki spokój można znaleźć w ciszy…” Tak brzmią początkowe wersy „Dezyderaty”, wykonywanej przez artystów Piwnicy Pod Baranami pieśni, której ostatnio codziennie słucham, bo zawarty w niej przekaz w obecnych „ciekawych” czasach nabiera jeszcze większej głębi i mocy. Słowa „Dezyderaty” nieco tonują we mnie nadmierne emocje i nerwowość wywołaną dochodzącymi ze świata hiobowymi wieściami. Te wieści to przyciągają mnie, to odpychają. Raz mam potrzebę maniakalnego wręcz słuchania radia i przeglądania stron w internecie a innym razem odrzuca mnie od tego zupełnie i próbuję być od świata jak najdalej po prostu robiąc swoje. Tak, chwilowe przynajmniej odłączenie się od tychże wiadomości zdecydowanie działa na człowieka pozytywnie. Zwłaszcza, że wobec większości tego typu złych informacji jest się zupełnie bezradnym.


   Tymczasem zwyczajna tutejsza jaworowa codzienność, jej rytm i treść tak naprawdę niewiele się zmieniły, mimo iż na zewnątrz zmieniło się tak wiele. Nasz styl życia porównać można do dobrowolnej kwarantanny.  Zawsze wszak prowadziliśmy tu raczej samotniczy tryb życia, co było przeważnie naszym wyborem a nie koniecznością. Dlatego też teraz nie odczuwamy z tego powodu właściwie żadnych przykrych niedogodności. Martwimy się za to o naszych bliskich rozsianych po różnych miejscach w Polsce i zagranicą. Mamy nadzieję, że bezpiecznie uda im się przetrwać ten trudny czas i że jeszcze nie raz dane nam będzie się spotkać, pośmiać, zaśpiewać razem, powędrować po urokliwych okolicach Pogórza Dynowskiego albo pobliskich Bieszczadów. Że jeszcze będzie normalnie...



   Wczesnowiosenny ogród jak zawsze o tej porze od świtu śpiewa pełnymi optymizmu ptaszęcymi głosami, natomiast wieczorem z naszego maleńkiego oczka wodnego rozbrzmiewają już chóralne rechoty żab szykujących się do gromadnych godów. Z ożywionej promieniami słońca ziemi wychodzą co dnia nowe, spragnione ciepła roślinki a niebo zachwyca pocztówkowym błękitem.Przyroda jak gdyby nigdy nic budzi się po zimowym śnie. Nic nie wie o ludzkich problemach i lękach. Jest tuż obok, w swoim zwyczajnym, upartym bycie, dzieląc się z nami tym, co ma najlepszego - stoickim spokojem, wytrwałością, powtarzalnością, barwą, nastrojem, obietnicą zmiany, siłą odrodzenia...


   W okolicznych lasach znaleźć już można wiele śladów wiosny. A to lepiężniki wystawiają, kremowobiałe, pierzaste kwiatostany, a to jasnozielone listeczki śledziennicy pojawiają się na leśnych ścieżkach, a to fioletowe kwiatki żywca rozkładają delikatne płatki na stokach porośniętych buczyną wzgórz. Tu i ówdzie widać pnie i gałęzie obdarte z kory przez leśną zwierzynę. W ich pobliżu psy znajdują różnej wielkości jelenie rogi. Chętnie by je obgryzły, ale ich "niedobrzy" opiekunowie natychmiast zabierają im trofea planując zawiesić je kiedyś jako ozdobne wieszaki w przedpokoju.  Piesuńki, jak zawsze radosne cieszą się każdym spacerem i nie bacząc na błota i kałuże gnają przed siebie w entuzjastycznym pędzie, łapiąc po drodze kleszcze oraz rzepy złośliwie czepiające się ogonów. Powietrze pachnie czystością, niewinnością i nadzieją. Pobrzmiewa dźwiękami pił motorowych i skrzypienia padających w wyniku wycinki drzew. O poranku stada dzików z zapałem przekopują drogi a sarny leciutko i wdzięcznie przebiegają między łąkami i laskami. Niektóre okoliczne pola zaczynają zielenić się oziminą a na innych już pojawiają się pierwsze traktory bronujące i orzące ziemię pod zasiew nowych roślin.













   Wszystko zatem nieomal jest jak gdyby nigdy nic. Uwolnione od szkolnego obowiązku dzieciaki szaleją na rowerach a starsza młodzież na quadach. Zdecydowanie mniej samochodów przejeżdża obok naszego domu, co szczególnie uwidacznia się w niedzielne poranki, gdy okoliczni mieszkańcy udawali się jak zwykle do położonego w dole wsi kościoła. Teraz większość z nich słucha mszy świętej w radio albo ogląda w telewizji. Sąsiedzi raczej przestali się odwiedzać, co najwyżej rozmawiają ze sobą przez płot, stojąc w bezpiecznej od siebie odległości. Najczęściej jednak dzwonią do siebie, wymieniając się w ten sposób wiadomościami i najnowszymi ploteczkami a przede wszystkim dodając sobie wzajem otuchy, rozśmieszając się albo doradzając sobie, jakie domowej produkcji specyfiki czy zioła najlepsze są na podniesienie odporności. Ludzie choć osobno, to jednak bardzo chcą być razem, usłyszeć swoje głosy, pogadać o czymkolwiek, byleby nie dumać wciąż o tym, co wszystkich napawa lękiem i grozą. Zauważam, iż większość mieszkańców naszej wsi rzadko wyjeżdża stąd po zakupy. Jako i my, mają zrobione wcześniej zapasy a spiżarnie tutejszych gospodyń jak zwykle pełne są przetworów. Za chwilę zaczną się intensywne prace w ogrodach i na polach a to pozwoli jeszcze mocniej oddalić się od niedobrych wieści. Kontakt z ziemią zawsze nieomal magicznie potrafił wzmacniać siłę ducha i ciała. Dawać człowiekowi znak, co jest i będzie zawsze w życiu najważniejsze i niezmienne. Na czym można się oprzeć i ku czemu dążyć. Tak było zawsze, w czasach epidemii, zaborów, wojen i rewolucji. Mam nadzieję, że i w tym roku odradzająca się z całą intensywnością i siłą ziemia doda gospodarzom wigoru, napełni wiarą w pomyślne zakończenie tego ponurego rozdziału historii ludzkości atakowanej przez podstępnego wirusa.


   W Jaworowie nadal trwa totalny remont łazienki. I niech trwa, bo przynajmniej po raz kolejny próbujący rzucić palenie Cezary ma jakieś pochłaniające go bez reszty zajęcie. Pewnie też to remontowe zaabsorbowanie dobrze robi mu na związane z panującą pandemią zmartwienia. Ogrom, naprawdę ogrom prac został wykonany przez mojego męża. Ostatnim jego wyczynem jest zbudowanie z pustaków osobnego pomieszczenia na kotłownię (połączonego dotąd z łazienką i aneksem kuchennym), dzięki czemu nie  wnosi się tyle brudu z zewnątrz a wyziewy z pieca c.o. nie rozchodzą się w dowolnym kierunku. Na swoim miejscu od ponad miesiąca stoi lśniąca bielą mała, zgrabna wanna, w której przynajmniej raz na tydzień zanurzam się na długo, czerpiąc z tego wielką przyjemność dla ciała i spokój dla duszy. Dobrze robią mi też na moje trwogi i zgryzoty tak proste rzeczy jak pieczenie chleba czy ciasteczek, lepienie pierogów, szycie, wywieszanie prania na dworze, porządki domowe albo ogrodowe ( łącznie ze zbieraniem do wiadra kolejnych kilogramów psich kupek pojawiających się co dnia na trawnikach naszego siedliska!:-)





   Dla zdrowotności popijamy sobie z mężem ziołowe napary z wrotyczu i czystka, herbatki z imbirem, miodem, cytryną oraz sokami mojej produkcji, pogryzamy chleb z masłem i czosnkiem albo cebulą, raczymy się bzowymi konfiturami, których, na szczęście, nadal stoi sporo w spiżarce. Troszczymy się o siebie wzajemnie bardziej niż zazwyczaj świadomi tego jak dużo zależy obecnie od naszego zdrowia i psychiki, jak runęłaby cała nasza sielska rzeczywistość, gdybyśmy się poważnie rozchorowali albo gdyby któregoś z jaworowych gospodarzy zabrakło.  Najbardziej niepokoi nas, co stałoby się z naszymi psami i kotami? Czy ktoś zaopiekowałby się nimi? Są przecież zupełnie na nas zdane…






   Dlatego też uciekając przed tego typu troskami staramy się zająć czymkolwiek, przebywać dużo w rozgrzanym słońcem ogrodzie, wybierać się na przechadzki po sąsiadującym z naszym siedliskiem lesie, robić zdjęcia, patrzeć na świeżą zieleń, na stokrotki, które nieprzerwanie kwitły przez całą zimę, spojrzeć na przelatujące po niebieskim niebie klucze dzikich gęsi wracające teraz gromadnie w nasze strony, pośmiać się obserwując dokazujące psiaki, zanucić sobie coś, zakręcić się wkoło albo i zatańczyć, zasłuchać się w świergot ptaków albo po prostu w błogą ciszę…Wszak, jak głoszą słowa „Dezyderaty” – „Przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach jest to piękny świat. Jest to piękny świat”.



   A Wam kochani czytelnicy i obserwatorzy tego bloga, co dobrze robi w ten niełatwy czas? Jak radzicie sobie ze swoimi emocjami i niepokojami?

   Jakie utwory koją Wasze serca? Jeśli chcielibyście podrzucić mi w komentarzach jakieś linki do Waszych ulubionych piosenek czy wierszy albo wymienić ich tytuły z radością zamieszczę je w treści tego posta. Bardzo podoba mi się pomysł uwięzionych przez kwarantannę Włochów co do wspólnego śpiewania na balkonach. Może udałoby się tutaj stworzyć taką blogową listę naszych ukochanych utworów i wirtualnie zanucić je razem( choć osobno), wspierając się w ten sposób, pocieszając i odciągając myśli od tego, na co nie mamy wpływu? Czekam na Wasze muzyczno-poetyckie propozycję, które obiecuję sukcesywnie dokładać poniżej.
   Oboje z Cezarym pozdrawiamy Was bardzo serdecznie!:-))

 ***

Alis zaproponowała do posłuchania trzy utwory:

Limboski - "W trawie"


Andrzej Piaseczny - "Chodź, przytul, przebacz"



Piwnica Pod Baranami - "Piotr" 
 (O.J.) Też niedawno tego słuchałam. Wzruszająca pieść autorstwa Preisnera. Tam są takie m.in słowa: "Zawiruje cały świat. Będziemy, będziemy..."



Drevni Kocurek zaproponowała by posłuchać całej najnowszej płyty Artura Rojka. Zamieściła też w poniższych komentarzach kilka tekstów jego piosenek. Świetne i bardzo na czasie...



Anna Bzikowa zaproponowała posłuchanie piosenki Alan Parson Project



Marytka zaproponowała posłuchanie piosenki Freddiego Mercurego - "I was born to love you"



Basia zaproponowała posłuchanie piosenki Seweryna Krajewskiego - "Niebo z moich stron"


60 komentarzy:

  1. Jak dobrze, czytać Twoje słowa, dały mi trochę więcej sił. Od blisko miesiąca jestem uziemiona w domu. Najpierw trochę chorowałam, a zaraz potem stało się to jest i dalej jestem w domu. Ja która najlepiej czuję się na leśnych ścieżkach muszę chwilowo zapomnieć o tym. dochodzą jeszcze zmartwienia o bliskich. Zły to czas nadszedł. Staram się patrzeć z jakimś optymizmem, że przetrzymamy, damy radę. Widzę, że ludzie w miarę jednoczą się, starają się pomagać. Są i gorsi, jak zwykle. Dobrze, że mogę "uciekać" na strony książek lub jak Wy słuchać muzyki. Nie mam konkretnych tytułów, które mogłabym polecić. Lubię ballady, ogólnie piosenki łagodne, spokojne. Każdego wieczora mam bardzo ambitne plany prac w domu na kolejny dzień - jednak nic z tego nie wychodzi. Trudno jest zmobilizować siebie do prac. Nic to będzie dobrze. Póki co pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Oleńko, dobrze Cie rozumiem, jesli chodzi o zmartwienia dotyczące bliskich i wyobrażam sobie jak klaustrofobicznie czujesz sie teraz w domu.Miejmy nadzieję, że ten trudny czas nie potrwa zbyt długo, że cali i zdrowi przetrwamy go jakoś, no i że wszystkim nam dane nam będzie beztrosko cieszyć sie kolejnymi porami roku.
      Z tą mobilizacja do prac i ja miewam problemy. Człowiek czasem czuje sie bezradnie i bezsilnie jak mucha, która uwięzła w pajęczynie ponurych wiadomości.Na nic szamotanina, dalej w tej pajęczynie tkwi.Potem jednak jakiś promień słońca sprawia, iż nastrój sie poprawia na tyle by poczuć przypływ jakichś sił, by spojrzeć optymistyczniej w przyszłosć, by mimo złych wieści ufać, że wróci to, co tworzyło naszą zwyczajną, bezpieczną rzeczywistość.
      Oleńko, ściskam Cię mocno i serdecznie. Wierzmy, że będzie dobrze!***

      Usuń
    2. Dziękuję za tyle ciepłych słów. Pozdrawiam

      Usuń
    3. I ja pozdrawiam Cię gorąco już w pierwszy dzień kalendarzowej wiosny!:-)

      Usuń
  2. Przecudne te pieski na zdjęciach :)
    Spacery to jest to! Ale tam gdzie nie ma skupisk ludzi :P
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieski cieszą sie życiem, Jak zawsze! One przecież nic nie wiedzą o tym, co dręczy teraz ludzkośc. I niech tak zostanie, niech ich radość i beztroska trwają zawsze. A bezpieczne spacery odbywamy w zupełnie bezludnym lesie sąsiadującym z naszym siedliskiem. Pewnie latem pojawią sie tam glicznie rzybiarze, ale teraz na szczęście tylko my odwiedzamy w celach spacerowych pobliskie knieje.
      Pozdrawiam Cię Weroniko!:-)

      Usuń
  3. pięknie opisałaś to co nurtuje wszystkich, słowa otuchy trafiają prosto tam, gdzie ich miejsce. Wczoraj już nie mogłam niczego słuchać. dopiero wieczorne podsumowanie sprawdziłam.
    Bardzo dziękuję. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tu słuchałam ostatnio: https://www.youtube.com/watch?v=UpM8lZgnRCs https://www.youtube.com/watch?v=uZYKcoW5vqI https://www.youtube.com/watch?v=oDqN3eObOBw

      Usuń
    2. Myślę, że wszyscy teraz czujemy podobnie. Taki o dziwny czas, co oddala fizycznie, ale psychicznie bardzo zbliża ludzi, nierzadko nawet godzi głęboko dotąd zwaśnionych czy nawet wrogich sobie osób. I to jest chyba jedyny pozytyw wynikający z tej pandemicznej sytuacji.
      Serdecznie dziękuję za linki do słuchanych teraz przez Ciebie utworów. Zaraz je odnajdę na YT i dodam do posta. Gorące uściski dla Ciebie Alis!:-)*

      Usuń
    3. pozdrawiam serdecznie :D

      Usuń
    4. Ja tez pozdrawiam Cię, Alis!:D

      Usuń
  4. Ostatnio Artur Rojek wydał płytę toteż męczę :)

    https://www.youtube.com/watch?v=qvFZnn-EYQU na przykład :)

    Jak się trzymać w pionie kiedy wieje
    Jak zatańczyć gdy się pali grunt
    Dziki wschód
    Walczę by przez chwilę poczuć siebie
    Walnij mnie w głowę gdzie jest skrót
    Padam i już wiem że ty
    Gasisz we mnie wojny i przykładasz lód
    Bierzesz mnie za rękę gdy porywa nurt
    I możemy milczeć
    Tak normalnie milczeć
    Jak poranny śnieg
    Jak biały dym
    Aż ukoi
    Powiedz skąd u ciebie taki spokój
    Gdy zapałkę znów ci gasi deszcz
    Tak na raz
    Ja wciąż na to szczekam ja na to warczę
    Ratuj, nie wiem jak omijać czerń
    Przeżyć dzień…
    Gasisz we mnie wojny i przykładasz lód
    Bierzesz mnie za rękę gdy porywa nurt
    I możemy milczeć
    Tak normalnie milczeć
    Jak poranny śnieg
    Jak biały dym
    Aż ukoi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. poleciałam i słucham.... chyba całej chętnie posłucham...
      dzięki :D

      Usuń
    2. Słucham Artura Rojka w radiu, bo codziennie teraz nadają jego piosenki. Świetne, mądre, nastrojowe!:-)

      Usuń
    3. Super że komuś się spodobało!!! Zrobiłyście mi wieczór mimo obaw o przyszłość (bo chyba zastrzymaja u nas pracę na razie)... Aż chce się żyć 😆

      Usuń
    4. Kocurku kochany, takie to czasy szalone, niezrozumiałe i dziwne, jakbyśmy żyli w jakimś science-fiction albo i w horrorze. Ale na szczęście wciąż mozna znaleźć w nich coś dobrego i prawdziwego, duzo ludzkiego ciepła oraz wsparcia. Oby to nigdy nie zniknęło!
      Ściskam Cię najserdeczniej jak potrafię i jestem z Tobą myślami! A Artur Rojek śpiewa teraz u mnie w tle swym ciepłym, pełnym wrażliwości głosem!:-)*♥

      Usuń
    5. Oj tak jest dobro w tym szalonym czasie... Kilka osób wsparło zbiórkę i mogłam mojemu choremu Mefiemu zamówić zapas karmy. Teraz większy zamówię ale pewnie się uda. Bo reszta może jesc jaka się w sklepie kupi, ale on z nieswoistym zapaleniem jelita ibd to się nazywa i trzustka to musi mieć specjalnie... A i tak drze, żeby jakis teraz nie zachorował...

      Usuń
    6. Tak, oby nasze zwierzaki kochane były zdrowe i oby nic im do szczęścia nie brakowało. Ich dobre samopoczucie bliskosć, beztroska i radość są w tym trudnym czasie pociechą i wsparciem dla nas, ich opiekunów...

      Usuń
    7. Także my tam sobi poradzimy z zupkami chińskimi i pełnym pudełkiem dżemów od Ciebie! Bo ruszyłam tylko dwa, tak je sobie chomikuje nieco... :)
      A misie nasze muszą mieć swoje smaczki i już :)

      Usuń
    8. Fajnie, że masz jeszcze jaworowe dżemiki. Kto mógł kiedyś przypuszczać, że przydadzą sie w taki jak teraz czas?
      My też mamy zapas zupek chińskich. Zawsze je lubiliśmy, choc takie niezdrowe!:-)
      A misie-piesie oraz kocie mają do jedzenia to ,co do tej pory, bo dla nich zapasy też porobione. Mam nadzieję, że starczą na długo.
      Ściskam Cię serdecznie, Kocurku kochany!:-)*

      Usuń
  5. https://www.youtube.com/watch?v=6ug0saNhyk8

    Nasze największe bójki są o niczym, jak gra
    Mała gra o wszystko
    My podobni, coraz bardziej dzicy, złe psy
    Szczekamy brzydko

    Krzyczysz tak bez otwierania oczu, i patrz
    Znowu pożar
    Odchodzę na kwadrans, goły wracam, zrozum
    Mi też trudno ubrać się w słowa

    Czasem wątpię, czasem jestem tchórzem
    Kłócę się najgłośniej, kiedy wiem, że masz rację
    Kochać to za mało, wciąż Cię lubię
    Wiem, ile zepsułem, będę starał się bardziej

    Złodziej, co ukradł Twoje superchwile to ja
    Chcę się tylko ogrzać
    Wszystkie dni bez Ciebie warte tyle, co ta
    Mała dziura w spodniach
    Słucham płyt, połowa jest o Tobie, no co?
    Reszta słaba
    Stoję obok Ciebie i nie płonę, to żart
    Nie umiem udawać

    Czasem wątpię, czasem jestem tchórzem
    Kłócę się najgłośniej, kiedy wiem, że masz rację
    Kochać to za mało, wciąż Cię lubię
    Wiem, ile zepsułem, będę starał się bardziej

    OdpowiedzUsuń
  6. https://www.youtube.com/watch?v=bW73D9ZVp48

    ile znasz prostych słów
    ile znasz prostych słów
    zabierz ręce
    ja znam więcej
    słuchaj co mówi tłum, ,
    słuchaj co mówi tłum
    maja racje
    wiedzą jak jest

    kiedy się przyznam ile, nie wiem
    pęknie pode mną lina i poczuję dno
    na razie idę , oni biegiem
    chcieliby mieć mój spokój
    spokój, niosąc broń

    to wyścigowy tor, ty jesteś świetny co?
    ja jestem lepszy
    wrzucam wsteczny
    czujesz jak wraca bunt, zamknij powieki na spust
    wszystko umiesz
    teraz fruniesz

    kiedy się przyznam ile, nie wiem
    pęknie pode mną lina i poczuję dno
    na razie idę , oni biegiem
    chcieliby mieć mój spokój
    spokój, niosąc broń

    OdpowiedzUsuń
  7. Całą płytę Wam polecam:

    https://www.youtube.com/watch?v=pvx-SPAR_S8&list=OLAK5uy_ndkmqqvmzl00laUJiNmOmmocGQ0mUl9-8&index=3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tu poprawiony link od pierwszego utworu

      https://www.youtube.com/watch?v=tuoPeMLMFV0&list=OLAK5uy_ndkmqqvmzl00laUJiNmOmmocGQ0mUl9-8&index=1

      Usuń
  8. bardzo na czasie

    Widzę to, czuję w kościach, tlenu jest mniej niż pół
    A ci nic się nie boją, chodzą do sklepów, szkół
    Nawet się nie obejrzysz, spłoną kościoły i zoo
    Trzeba uciec w którąś stronę, ale już nie ma stron



    Ty pytasz po co nerwy, gdy świeci słońce
    Dziś sobota, czyli dzisiaj masz wolne
    Zjesz, zapalisz, potem zrobisz sobie zdjęcie
    I innego końca świata tutaj nie będzie



    Lepi się więc do butów popiół po deszczu gwiazd
    Niby wszyscy patrzą, ale widzę to tylko ja
    To miał być obrazek z Biblii - jeźdźcy i chóry trąb
    A tu z morza wyłazi armia plastikowych fok



    Ty pytasz po co nerwy, gdy świeci słońce
    Dziś sobota, czyli dzisiaj masz wolne
    Zjesz, zapalisz, potem zrobisz sobie zdjęcie
    I innego końca świata tutaj nie będzie

    https://www.youtube.com/watch?v=U0Z1ayljrEQ&list=OLAK5uy_ndkmqqvmzl00laUJiNmOmmocGQ0mUl9-8&index=7

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Kocurku. Naprawdę świetne są te piosenki. I mądre, przenikliwe, pełne prawdy o nas...
      Pozdrawiam Cię gorąco!:-)*

      Usuń
  9. Dziękuję, Agnes. Robienie zdjęć jest dla mnie wielką przyjemnością i pasją, w obecnym czasie chyba jeszcze ważniejszą, niż kiedykolwiek przedtem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Miło było zawitać do Jaworowa. Zaskoczyliście mnie postępem prac remontowych. Też lubię taki nieśpieszny czas i cenię spokój. Niestety obecna sytuacja zmusiła mnie do biegania po aptekach, bo brakuje stałych leków. Cieszę się, że już za progiem wiosna i prace ogrodowe trochę odwrócą myśli. Ślę moc serdeczności dla Was i głaski dla piesków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry, Lenko. Z tego, co słyszę sporo osób wzięło sie teraz za remonty chcąc czymś wypełnic ten czas przymusowego siedzenia w domu. Nasz remont zaczął się kilka miesiecy temu, kiedy nikomu jeszcze nie śniło sie o żadnej pandemii. Niesamowite jak wiele potrafi się zmienic w tak krótkim czasie!
      Współczuję Ci tego biegania po aptekach. Och! Wszystko teraz stoi na głowie. Trudno się nie niepokoić o swoje zdrowie, o to czym ryzykujemy co dnia.
      Tak, ogród jest pociechą w tych czasach. Wprawdzie teraz pogoda ma się diametralnie pogorszyć, ale przecież w końcu przyjdzie na stałe prawdziwa wiosna.
      Pozdrawiamy Cię gorąco Lenko i dużo życzliwych myśli zasyłamy!:-)

      Usuń
  11. Pięknie wiosna rozkwita u Was, tak mnie cieszy, jak człowiek w tej codzienności, raz bardziej, raz mniej typowej, potrafi dostrzec listki śledziennicy, czy lepiężnika rzuconego w wir wczesnowiosennej przyrody. Na wsi, na spokojnych, cichych terenach, koronawirusowa sytuacja nie przeszkadza za bardzo... Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra pogoda zawsze miała wpływ na samopoczucie człowieka a w tych czasach zdaje mi się, że jest jeszcze ważniejsza. Gdy dzień zaczyna sie słonecznie, to jakiś optymizm pojawia sie w sercu. Gdy widzi sie świeżą zieleń wierzy sie w siłe odrodzenia nas wszystkich - przecież jesteśmy częścią przyrody.
      Pozdrawiam Cię serdecznie, Maksie!:-)

      Usuń
  12. Oluś - dużo o Was myślę ostatnio, jak tam u Was. Pięknie to ujęłaś, moje życie to też od jakiegoś czasu dobrowolna kwarantanna i też nam się wiele nie zmieniło. Dzisiaj nawet pomyślałam, że dzięki niektórym osobom przekonałam się, że jestem chyba najlepiej przygotowanym - do tej sytuacji - człowiekiem na świecie. Właśnie teraz napisałam podziękowanie - w formie wiersza. Czasem to co się złym wydaje - przynosi niesamowite owoce.
    Buziaki Kochani przesyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Gabrysiu - w obecnej sytuacji przymusowej alienacji zdaje mi się, że internetowe czy telefoniczne kontakty międzyludzkie są bardzo ważne. Samotnośc z wyboru jest niegroźna, ale ta przymusowa może skutkować nawet depresją. I ta dobrowolna czy przymusowa kwarantanna jest do oswojenia i do przejscia, jesli sie ma jakiś kontakt z innymi i wie się, że czują oni podobnie, jesli możemy dzielic sie swoimi radościami i smutkami.
      Ciekawa jestem Twojego wiersza. Na pewno zajrzę do ciebie by go przeczytać.
      Ściskamy Cię gorąco i pozdrawiamy Was oboje!:-)

      Usuń
  13. Bardzo się cieszę, że się odezwałaś. Dobrze wiedzieć, że u was Ok.
    Ta piosenka zawsze mnie wzrusza. Rezonuje z moim Sercem :)
    https://www.youtube.com/watch?v=-4HI1_LTWIk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry, Aniu. Poczułam bardzo silną potrzebę odezwania się, dania znać co u nas i wirtualnego spotkania z bliskimi, poznanymi przez bloga czytelnikami. Wszystko jest dobre, co teraz człowieka jakos uspokaja, zbliża do innych mimo tego oddalenia.
      Słucham właśnie zaproponowanej przez Ciebie piosenki. Piękna i mądra a teledysk do niej jakoś chwyta za serce. Dziękuję za podesłanie linka. Już dodałam go do treści posta.
      Pozdrawiam Cię ciepło o poranku!:-)

      Usuń
    2. wędruję i słucham z Wami... jeszcze po polską wersję muszę polecieć.

      Może to czas aby się angielskiego pouczyć....

      Usuń
    3. Zatem kiedy będę stary i mądry,
      Ciężkie słowa powalą mnie ciosem,
      Jak jesienne wiatry, które przeszyły mnie na wskroś.
      I pewnego dnia we mgle czasu,
      Kiedy cię zapytają, czy mnie znałaś,
      Pamiętaj, że byłaś moim PRZYJACIELEM.
      Kiedy ostatnia kurtyna przesłoni moje oczy,
      Och, kiedy będę stary i mądry.

      Tak daleko, jak tylko sięgam wzrokiem...


      piękne i bardzo na czasie. dziękuję AB

      Usuń
    4. Dziękuje Wam dziewczyny za te wspólne wędrówki. Aniu, szczególne podziękowania za Twoje tłumaczenie!:-)*

      Usuń
  14. Dzień dobry, Olu!:-) Ucieszyłam się wchodząc wczoraj na Twój blog i widząc nowy post. No i oczywiscie mój wzrok od razu zauważył ten czysty błękit nieba, rozkwitające roślinki, rozbiegane piesy. Miło było popatrzeć na zdjęcia z Jaworowa w kolejnej wiosennej odsłonie.
    Co do sytuacji to jedna myśl mnie nachodzi ostatnio, myśl o tym jak łatwo jest manipulować ludzkim strachem. Zbieram pozytywne znaki i cieszę się kiedy je zauważam. A zauważam coraz więcej, bo taki juź jest nasz umysł, że zwraca uwagę na to, na co go nastawimy. I tak, kilka dni temu za oknem rozśpiewał się kos, tak głośno i donośnie jakby chciał żebym go usłyszała, jego śpiew, a nie szum kilkupasmówki. Otworzyłam okno, a on jakby na to czekał, zaczął śpiewać coraz głośniej. A wczoraj rozświergoliły się wiosennie jakieś leśne ptaszki od strony parku, a wróbelki (dzisiaj jest dzień wróbla:-)), to jak zwykle drą się po krzakach i kłócą niemiłosiernie. No i wieczorem był taki piękny zachód słońca jak na pocztówkach:-) Podświetlone złociście i brzoskwiniowo chmury utworzyły pierzastą drogę wiodącą prosto w zachodzące słońce. W nocy niebo rozświetliło się gwiazdami, rzadki to u nas widok na miejskim niebie. Patrzyłam i napatrzeć się nie mogłam:-)
    Co do muzyki to słucham ostatnio głównie relaksacyjnej do snu. Mam ją na płytach. Szukałam na yt, ale niestety ani dudu. A dzisiaj obudziło mnie radio ulubioną piosenką Freddiego Mercurego - I was born to love you. I ucieszyłam się, kolejny dobfy radosny znak:-)
    Za oknem zapowiada się kolejny słoneczny dzień i z tym słońcem pozdrawiam Was serdecznie:-)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry, Marytko!:-) I ja bardzo sie cieszę, mogąc znów gościć Cię na moim blogu i zamienić z Tobą parę życzliwych słów!:-)
      Och, wiosna robi nam teraz co dzień dużo miłych dla oczu i serc niespodzianek. Wyłapuję je tak jak Ty, z uczuciem, że choć wiosna robi to co zwykle o tej, to jednocześnie daje nam jakieś znaki, podarunki, próbuje zasilic swoją mocą. Wszak każdy z nas jest częścią większej całości. Podłączeni do krwioobiegu żyjącej wiecznie Ziemi moze damy radę dotrwac do lepszych czasów i znowu tak po prostu cieszyć sie tym, co jest.
      I myslę nawet, że wszelkie niepogody, epizody mrozu, ulew czy wichrów są dla nas jakąs wskazówką. Wszystko to być musi, ale w końcu sie konczy.I wszystko to czemuś służy. To tak jak wiatr, który przegania smog nad miastami...
      Lepiej teraz starać się zwrócić ku przyrodzie, niż trwożyć się dobiegającymi nas zewsząd wieściami, fake newsami, teoriami spiskowymi. Przyroda to prosty przekaz - życie jest i będzie. Przyroda nie kłamie. Przyroda bezinteresownie dzieli sie z nami tym, co ma najlepszego.
      I wszystko, co dobrze na nas wpływa ma teraz duże znaczenie. Na przykład fajne jest dogadzanie swemu podniebieniu (ale dobrze byłoby zachować umiar, bo dodatkowe kilogramy pojawiają sie ni stąd ni zowąd!:-)
      Natomiast kojenie się piękną muzyka, mądrymi tekstami nie ma chyba żadnych skutków ubocznych. A wiec czerpmy z tego pełnymi garściami, oczami, uszami, sercem!:-)
      Dodałam do powyższej listy zaproponowana przez Ciebie piosenkę Fraddiego. Dziękuje za podpowiedź. Duzo w niej energii a to dobrze robi człowiekowi, szczególnie o poranku!:-)
      Serdecznie pozdrawiamy Cię oboje a ja dodatkowo przesyłam jeszcze gorące cmoki od zielonego smoka i królika w jednej osobie:-)*

      Usuń
    2. Dziękuję Oleńko:-) Przyznaję, ze trochę jestem przymulona, taka psychicznie zahibernowana od wczoraj. Okres głupawki śmiechawki, który włączył mi się jak obronna tarcza na początku już mi minął. Zauważyłam też, że spłyciłam oddech i teraz staram się wrócić do prawidłowego oddychania.
      W poprzednim tygodniu nasza winda jeździła z góry na dół jak opętana, aż miałam ochotę pójść i ją zamordować:-) Ludzie spanikowani robili zapasy, na klatce schodowej i w domach słychać było głośne rozmowy. W sklepach tłumy i kolejki, bez specjalnej panki, ale jednak pewne półki pustoszały w oczach. A od niedzieli cisza jak makiem zasiał. Winda rzadko jeździ. Ludzie siedzą w domach albo wychodzą na spacer z dziećmi, z psami, wystawiają twarze do słońca na ławkach w parku.
      Co do przytycia, to u nas odwrotna sytuacja, mało jemy, nie chcemy uszczuplać zbytnio zapasów, a poza tym tak rodzinnie jakoś stracialismy apetyt. Tak mnie coś dzisiaj tknęło, weszłam na wagę i...ubyło mi parę kilogramów, co w mojej obszernej rozmiarowo sytuacji idzie tylko na korzyść.
      Zapomniałam napisać, że bardzo ładną macie teraz łazienkę i rozumiem Waszą radość z jej posiadania. Brawo dla Cezarego!:-)
      Cmoki dla zielonego smoka i królika (?) w jednej oosobie. Jeżeli tak to króliczą łapkę podaję i puchatym uszkiem smyram pobratymca:-)))

      Usuń
    3. Dzień dobry, Marytko. Mnie to przymulenie dopadło wczoraj wieczorem i nadal trwa. A może nawet struchlenie po wieści o wczorajszej, dużej fali zachorowań.Mam nadzieję, że w ciagu dnia mi to przejdzie i pojawi sie jakis promień, który rozpędzi chmury w głowie i te za oknem.
      Chciałabym nie mieć apetytu, ale na razie zdaje mi się, że nerwy zajadam, siegając często po coś z naszej spizarki. Sporo mam przetworów a większosc z nich, niestety, na cukrze. Kilogramy, które zrzuciłam w zeszłym roku znowu mi wróciły.Mam nadzieję, że jak da się juz wiecej pracować w ogrodzie moje napady nerwowego głodu sie uspokoją.
      Nasza łazienka jest teraz chyba najładniejszym pomieszczeniem w całym domu. Żartujemy z Cezarym, że wstawimy tam sobie fotele i stoliczek i będziemy popijać poranną kawę kontemplując to przyjemne otoczenie!:-)
      Och! I już jest promień! Pojawił sie na wyobrażenie zielonego, smoczego królika ( to wystarcza bym się uśmiechnęła a nawet zachichotała!:-) Ta dziwaczna, lecz pogodna istota pozdrawia Cię serdecznie droga Marytko, machajac puszystą łapką i rozdziawiając w szerokim uśmiechu uzębioną paszczę!:-)*

      Usuń
    4. Parsknęłam śmiechem czytając ostatnie zdania Twojej odpowiedzi albowiem ujrzałam przed sobą w całej okazałości radośnie uśmiechniętą, zieloną, smoczokróliczą paszczę w pełnym uzębieniu (nie króliczym bynajmniej). Patrzyła na mnie łobuzersko. Im bardziej ja się śmiałam tym bardziej ona rozciagała się w uśmiechu pomrukując i machając do mnie zaczepnie no, nie króliczym bynajmniej końcem ogona:-)))
      Buziaki!

      Usuń
    5. Wyobrażanie sobie smokokrólika czy też królikosmoka w całej jego dziwności i groteskowości i mnie bardzo dobrze robi na psychikę. Zwłaszcza to łobuzerskie, płomienne spojrzenie spod gęstych rzęs ocienionych opadającym na bakier króliczym uchem oraz imponujące uzębienie błyszczące olśniewajaco niby w reklamie pasty do zębów. I rodzi sie pytanie czy istota ta kica czy lata? A moze na zmianę jedno i drugie? I jak śpi - na boczku czy na wznak, ukazujac w całej okazałości puszysty brzuszek oraz szponiaste pazury na wielkich łapach?:-))
      Buziaki slę ci Marytko serdeczne, towarzyszko radosnego wyobrażania!:-))*

      Usuń
  15. Odpowiedziałaś mi, na może nie aż nurtujące mnie pytanie, ale takie tam myśli dlaczego jestem taka oziębła do tego wszystkiego co się dzieje. Współczuję ludziom i ogólnie jestem na bieżąco ale... żyję sobie swoim życiem. Mój syn pracuje w spożywce więc jest mega zagrożenie... ale... Moje życie też jest ,,kwarantanną". Odizolowaniem od cywilizacji i ludzkich kontaktów. Może dlatego tego tak nie odczuwam. Nawet nie brakuje mi pracy zawodowej, którą uwielbiam... Moje dzieci nie wychodzą poza teren działki, chyba, że wybiorą się z nami na zakupy.
    Stałam się okropnym odludkiem... w nosie z tym.
    Widzę, że wiele się u Was dzieje. Super będzie ta łazienka. Mam nadzieję, że zima już się skończyła i wiosna normalnie przyjdzie a po niej lato :) Zdrowia życzę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, rzeczywiście to w jaki sposób żyliśmy do tej pory ma duże znaczenie teraz, gdy tak wiele sie zmieniło dokoła. Jesli miało sie mało kontaktów międzyludzkich, jesli miało sie duzo absorbujących w domu i w gospodarstwie zajeć, pasji i zainteresowań, to zdecydowanie lepiej przechodzi sie przez ten trudny czas. Co nie oznacza, że daje sie zupełnie uwolnić się od lęków o siebie i nie martwic sie o innych, którzy mieszkają w miastach zdecydowanie bardziej narażonych na niebezpieczeństwo niż mieszkańcy wsi. Jednak ta zewnętrzna groza przenika i na nasze "wyspy prostej szczęsliwości", sprowadza nieopokój i pomieszanie w głowie. Nie da się, niestety, całkiem od tego odseparować. Jesteśmy, czy chcemy tego czy nie chcemy, częścią większej całości. Mam chwile, gdy udaje mi sie nie myśleć o tym, co sie dzieje i funkcjonować jak gdyby nigdy nic, ale mam też takie, gdy serce bije trzepotliwie, chmara złych przeczuć dopada, obezwładnia i nie potrafię wziac sie za nic konstruktywnego...
      Teraz całą Polskę czeka parę dni mocnego ochłodzenia, ale miejmy nadzieję, że potem juz na stałe zagości ciepła wiosna.I będzie lepiej, pod każdym względem, czego nam wszystkim gorąco życzę.
      Ściskam Cie serdecznie, Agatko!:D

      Usuń
  16. I to jest plus mieszkania na odludziu ... przyroda i spokój, to trochę pomoże człowiekowi w wyciszeniu się.
    Ostatnio słucham jakichś relaksujących utworów, pełno ich w internecie, trzeba tylko znaleźć takie, które będą z nami rezonowały.
    A tak z innej beczki, Olu ... takie pytanie znienacka do Ciebie mam. Czy pamiętasz może, czy Wasze małe kózki rodziły się z zębami już? Czy wyrastały im dopiero później? :)
    Ściskam mocno :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, Lidko - to mieszkanie na odludziu w obecnych okolicznościach jest zdecydowanym plusem. No i bliskosc lasu, do którego można pójśc o każdej porze dnia i uspokoić się nieco, odetchnąc od natłoku ponurych wieści, zapomnieć na chwilę o tym wszystkim.
      A słuchanie relaksujacej muzyki i mnie pomaga. Cały czas jakieś spokojne albo energetyczne melodie sączą sie u mnie w tle.
      A co do Twojego pytania o kozy, to niestety nie potrafię sobie przypomnieć, czy miały ząbki po urodzeniu, czy nie. Zupełną mgłę mam obecnie w głowie na ten temat.Myslę, ze powinnas zwrócic sie z tym pytaniem do kogoś, kto obecnie hoduje kozy, np.do autorki bloga " Agatek Mix. Mój świat, moja codzienność" albo do Andzi, prowadzącej bloga pt. "Zapiski spod lasu". Oba te blogi są u mnie zalinkowane na pasku po lewej stronie.
      I ja ściskam Cię mocno, Lidko. Zdrowia życzę Tobie i Twym bliskim!*

      Usuń
    2. Dziękuję, Olu. Zajrzę na te blogi. Takie to pytania mam od uczniów :))

      Usuń
    3. Ciekawe pytania zadają Ci Twoi uczniowie!:-))

      Usuń
  17. Oj Olgo trapią mnie takie same zmartwienia, szczególnie teraz kiedy Wojtek zachorował. Walczymy od wczoraj z temperaturą.
    Czasami brakuje mi siły na to ogarnianie i wszystkie troski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko, co dnia nawarstwiaja sie te zmartwienia, nasilają niepokoje i rzeczywiscie psychika czasem człowiekowi siada zwłaszcza gdy sie pomyśli, że końca tego wszystkiego nie widać.
      Twój Wojtek chory? Och, wyobrażam sobie jak mocno to przezywasz. Bardzo współczuję Ci kochana. Trzymam kciuki byście zdołali sami w zaciszu domowym uporać sie z infekcją!*

      Usuń
  18. Na wsi chyba lepiej jest znieść tą całą kwarantannę niż w środku miasta. Zawsze można wyjść do lasu czy chociażby do swojego ogródka, którym można się z całą pasją zająć. Aktualnie walczę z infekcją, ale ogólnie to słucham muzyki, czytam książki i nadrabiam zaległości blogowe.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mnie sie zdaje Karolinko, że na wsi z uwagi na otoczenie i duże przestrzenie wokół jest troche łatwiej znieśc to wszystko, co sie dzieje. Tym niemniej troska nie zna granic i tutaj też ludzie bardzo boją sie i martwią o siebie i bliskich.No a od czasu do czasu trzeba sie też stąd ruszyc po uzupełnienie zapasów zywnościowych albo po leki i wtedy w miasteczku cała groza związana z sytuacją jeszcze bardziej człowieka dotyka.
      Zdrowiej, Karolinko. Ściskamy cię gorąco!:-)

      Usuń
  19. Myślę że dobrze że spacerujecie w objęciach przyrody, przebywanie z psami też podnosi odporność bo zwierzęta rozluźniają stres... A herbatki którymi się raczycie to samo zdrowie i pyszności :) Urocze zdjęcia jak zawsze. Dobra życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że każde z nas powinno teraz robić to, co dobrze robi mu na psychikę, to, co da sie w takich okolicznościach robić. Starać się cieszyc czymkolwiek, zauważać pozytywy tej nowej sytuacji (bo są i takie, chocby przez to, że zaczęliśmy bardziej doceniać prawdziwą bliskosć drugiego człowieka i tęsknic za nią - oby nam to zostało po tym wszystkim!).
      Dziękuję Asiu za twoje odezwanie sie i życzliwe słowa. Tobie także życze wszystkiego dobrego a przede wszystkim zdrowia!

      Usuń
  20. Wrócę do czasów młodości „ Niebi z moich stron „ i Seweryn Krajewski w którym tak bardzo podkochiwały się moja przyjaciółka w licealnych czasach ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu! Też lubiłam i nadal lubię piosenki Seweryna Krajewskiego. Cieszę się, że przypomniałaś mi o "Niebie z moich stron!♥

      Usuń
  21. Trudne czasy nastaly, nie ma co ukrywac. Bardzo lubie moje wirtuale wycieczki po Waszym siedlisku, jest u Was swojsko i domowo a przede wszystkim naturalnie.
    Doskonale rozumiem Twoje rozterki Olu odnosnie zdrowia i co by bylo gdyby? Chyba kazdy z nas je ma.
    Nasze plany wyjazdu i zamieszkania w Amerykce Poludniowej tez poki co spalily na panewce.

    Wszystkiego dobrego Kochani i trzymajcie sie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas wszystko toczy sie właściwie po staremu, wbrew temu, co dzieje się na świecie. Wiosna pobudza wszystko do zycia. Nastał czas pracy w ogrodzie.Ptaki spiewaja od rana. To pozwala oderwac sie od smutnych myśli, które jednak napadaja człowieka od czasu do czasu, bo kogóż dziś nie napadają? Tak wiele w tak krótkim czasie sie przecież zmieniło a nie wiadomo jak jeszcze rozwinie sie sytuacja. Miejmy nadzieję, że nasze i Wasze marzenia będą mogły sie kiedys spełniać. I że to "kiedys" nadejdzie w nie tak bardzo odległej przyszłosci.
      Duzo życzliwych myśli zasyłamy Tobie i Twym bliskim. Trzymajmy się, kochani!

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost