sobota, 6 stycznia 2018

Wyspa świtu, czyli małe radości zwyczajnej codzienności...





…Jakoś trudno było mi się zebrać do napisania pierwszego w 2018 roku postu. Najpierw, bo byłam zmęczona i trochę przeziębiona a potem, bo mi się zdawało, że skoro pierwszy to powinien być w jakiś sposób znaczący. Ale w końcu poszłam po rozum do głowy i doszłam do wniosku, że blog to w końcu tylko blog a nie miejsce na wyłącznie poważne teksty. Może nazbyt serio podchodziłam dotąd do blogowego tworzenia? Może narzuciłam sobie niepotrzebnie jakiś reżim i za bardzo podwyższyłam oczekiwania względem samej siebie? A przecież czasem trzeba móc sobie odpuścić, wziąć na luz, pobawić się słowami, napisać o błahostkach, o chwilkach beztroskiego uśmiechu, o małych tęsknotach, o przemijających natchnieniach, zauroczeniach i porywach, o spontanicznych działaniach i dziecinnych nawet pomysłach. Bo i z tego wszystkiego składa się w końcu życie. A może nawet jest jego kanwą?


   Zacznę tę opowieść od sylwestrowej nocy. Nasza wioseczka do niedawna tak cicha i oddalona od cywilizacji w tę noc zmieniła swój charakter i za sprawą jakichś wyrostków czy innych bezmyślnych osobników rozbłysła wieloma fajerwerkami, zahuczała od wybuchów petard i innych potężnych rozbłysków. Może i wyglądało to ładnie, ale wrażenie, że ktoś wali nam kamieniami po szybach było przejmujące. Aby chronić psy przed panicznym lękiem (czego świadkami byliśmy wcześniej w dzień wigilijny, gdy ktoś z młodocianych piromanów zrobił sobie generalną próbę przed sylwestrem i okropnie wystraszył tym nasze psiska) postanowiliśmy zagłuszyć te zaokienne hałasy muzyką. Muzyką puszczoną nieomal na cały regulator, co na dłuższą metę było dość męczące, ale przynajmniej ustrzegło psy przed strachem.



    Najpierw z YT grała nam swoje nieśmiertelne przeboje Abba a potem jakoś samoistnie przeskoczyło to na nowsze utwory i oto naszym uszom ukazał się w całej pełni tegoroczny hit Portorykańczyka o wdzięcznym nazwisku Fonsi. Nie uwierzycie pewnie, ale do tej pory pieśń owa nie była nam znana, albowiem nasze zainteresowania oscylowały wokół zupełnie innego gatunku muzyki rozrywkowej. Być może gdzieś tam usłyszeliśmy ją przypadkowo, ale nie zajęła szczególnie naszej uwagi, nie oszołomiła. Jednak gdy nadeszła ta magiczna, sylwestrowa noc nagle wszystko się zmieniło prawie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Oto naszą spokojną chatką pod lasem zawładnęło głośne, radosne i wielce rytmiczne „Despacito”. Nieznudzeni i niezniechęceni doń jak większość, zaczęliśmy sobie nucić i podrygiwać a nawet tańcować w radosnych niedźwiedziowatych podskokach oraz chichotliwych obrotach, czym natychmiast zainteresowały się psiska i dalejże nas obskakiwać, pod nogi się pchać i próbować jakoś powstrzymać ten zwariowany pląs świętego Wita! Doprowadzeni w ten sposób do porządku przez naszych kochanych stróżów ładu domowego zasiedliśmy przy komputerze aby z radosnym zdumieniem i fascynacją odkrywać internetową krainę despacitowej manii, parodii i pastiszów powstałych na bazie tego portorykańskiego przeboju.


   Nie mieliśmy pojęcia, że tyle tego jest! W necie można znaleźć „Despacito” we wszystkich chyba językach świata! Coś widocznie ten utwór w sobie ma, że tak ludzi zaczarował, że tak świat cały opętał! Swoją drogą tajemnicze jest to, że pewne melodie tak do człowieka pod każdą szerokością geograficzna trafiają, że tworzą jakiś rodzaj przedziwnej wspólnoty między ludźmi, że są ponad podziałami, ponad urazami czy utartymi szlakami. Czy to tylko kwestia mody, rozbuchanej reklamy i promocji, a może  też jakiejś ponadprogowej manipulacji umysłami? Trudno to pojąć, bo przecież zazwyczaj w tych hitach nie ma nic nadzwyczajnego – ot parę zgrabnie ze sobą zestawionych nutek, trochę wpadającego w ucho rytmu, jakiś motyw przewodni, łatwa do powtórzenia melodia czy słowo. Niby nic a jednak w jakiś niepojęty sposób właśnie ta piosenka a nie inna staje się przebojem. Właśnie tę a nie inną nucą miliony. A jak jeszcze ludziska mogą obejrzeć na żywo jej twórcę i wykonawcę w jednej osobie to już zapanowuje istna euforia i szał. Coś takiego chyba się stało podczas sylwestra w Zakopanem. Szkoda tylko, że Luis Fonsi śpiewał tam z playbacku, ale to w sumie nieistotny detal. Grunt, że ludzie się cieszyli, nucili i tańczyli. I że tak jakoś to wszystkim duszę wesoło rozkołysało, że na chwilę udało się zapomnieć o barierach, niesnaskach i politycznych obsesjach. A to, moim zdaniem, wszystkim bardzo jest w obecnym czasie potrzebne.


   Kiedyś w „Rejsie” Piwowskiego usłyszałam stwierdzenie, które mocno zapadło mi w pamięć i do dzisiaj sobie wiele rzeczy nim tłumaczę. „Ludzie lubią te piosenki, które znają”. Coś w tym chyba jest, bo i nam z Cezarym tak się porobiło, że im więcej „Despacita” słuchamy, tym bardziej się nam ono podoba. A włąściwie to podoba się nam teraz już nie tyle oryginał tej pieśni co jej liczne, znalezione na YT śmieszne przeróbki. Zazwyczaj operują one onomatopejami i podobieństwami brzmienia niektórych polskich słów do tych hiszpańskich, oryginalnych. Jedna z nich nosi tytuł „Wieśka tico”, druga (moja ulubiona!) „Dejta cicho”.


   Przy okazji podzielę się z Wami moją nowoodkrytą fascynacją śląskim zespołem wokalnym „Frele”.To trzy, posiadające wyższe wykształcenie muzyczne dziewczyny w pełen humoru sposób przerabiające polskie i światowe hity oraz wykonujące je z brawurą w śląskiej gwarze. Pękam ze śmiechu słysząc śpiewane przez nie takie smakowite strofki jak: „Dejta cicho Lepij idźcie do dom bo już ledwo dychom. Kto wos tukej wpuścioł jo sie ino pytom. Chyba wom się ślunsk pomyloł z Amerykom.” Posłuchajcie zresztą sami! A żeby zrozumieć o czym śpiewają te gryfne dziouchy dobrze jest przeczytać sobie zawarty w opisie śląski tekst piosenki oraz jego tłumaczenie pod spodem. I w ogóle zachęcam do posłuchania innych sparodiowanych świetnie przez” Frele” utworów. W grudniu udało im się wydać płytę z przeróbkami znanych wszystkim przebojów. Mam nadzieję, że te dziewczyny (moje krajanki, zresztą!) zrobią karierę i nie raz jeszcze o nich usłyszmy. Uważam, iż są tego jak najbardziej warte!


   Od tego namiętnego słuchania „Despacita” i mnie w końcu naszła ochota by napisać do niego własne słowa i pośpiewać sobie po amatorsku,  tak jak lubię i potrafię - bez zbędnego wstydu i niepotrzebnej nieśmiałości. Z doświadczenia wiem, że dotąd męczyć mnie będzie jakaś melodia póki nie wysłucham jej po raz tysięczny, póki jej aż do zdarcia gardła nie wyśpiewam, póki się nią nie zmęczę (a odkąd mam bloga, póki się z Wami tą piosenką nie podzielę i do wspólnego śpiewania nie zaproszę). I właśnie do tego punktu doszłam. Mogę zatem już zupełnie spokojnie przedstawić Wam Olgową przeróbkę „Despacita” i tym samym uznać ten temat za odfajkowany!:-)

Oto link do podkładu muzycznego, poniżej moje słowa i wykonanie tejże piosnki!:-))



Wyspa świtu…

Hej, raz jeszcze odrzuć za siebie nawyków rój
Stado lęków, co Ci mówią  - stój!
Patrz, hen za horyzont, gdzie czeka swobody ląd
Zostaw swej rutyny duszny kąt
Już rusz się  z Twojej grzędy, gdzie za długo tkwisz
Spontanicznie poleć w wyspy rajskiej dzicz
Skrzydła masz cudowne przecież, zapomniałaś?
Bądź, stań się dzisiaj ptakiem, w końcu weź na luz
Niech Cię tu nie trzyma żaden cień i mus
Życia znów się upij smakiem tak, jak chciałaś!

Wyspa świtu
Tu marzenia zapomniane mocno przytul
Idź pogodnie i odważnie do zenitu
Nie bój się krytyki wiecznej monolitu
Wyspa świtu
W Nowym Roku się wyłania się z mgieł niebytu
Z Twego serca, które pragnie chwil zachwytu
I kolorów całej feerii rodem z kiczu

Choćbyś sto lat miała, choćby nic Cię nie bawiło
To by chyba było miło
Się napełnić nową siłą
Choćbyś była głazem nie wierzyła w żadną zmianę
Możesz trosk rozwalić ścianę
I otworzyć wyspy bramę

Nic złego się nie zdarzy i nic Cię nie przerazi
Bo w Twojej wyobraźni jest jak w cudownej baśni
Możesz tutaj znaleźć siebie, całkiem się zapomnieć
Mówić to co myślisz albo śmiać się nieprzytomnie

Wyspa Cię roztańczy w tęczach, fajerwerkach
Niebo, plaża, łąka śpiewem się rozćwierka
Nie będziesz się bała i wstydziła ciała
W falach szalonych zalśni sens zgubiony

Kobieto, kobieto, skrzydlata syreno
Śpiewaj i się nie bój, bo życie jest sceną
Czego nie wyśpiewasz, czego nie wytańczysz
Nikt Ci nie da darmo, nikt Ci nie wywalczy

Kobieto, kobieto, razem dobrze brzmimy
Tyle w nas nadziei i tyle w nas siły
A na wyspie świtu weźmy się za ręce
I wołajmy głośno – chce się nam żyć więcej!

Wyspa świtu
Tu marzenia zapomniane mocno przytul
Idź pogodnie i odważnie do zenitu
Nie bój się krytyki wiecznej monolitu
Wyspa świtu
W Nowym Roku się wyłania się z mgieł niebytu
Z Twego serca, które pragnie chwil zachwytu
I kolorów całej feerii rodem z kiczu

Może boisz się, że głazem spadniesz w nurt z wysoka
Że powinie Ci się noga
Dawna Cię ogarnia trwoga
Ale w oceanie zanurkujesz tak,  jak foka
Młoda, sprawna, bystrooka
Co przegoni nawet smoka

Wyspa świtu
Tu marzenia zapomniane mocno przytul
Idź pogodnie i odważnie do zenitu
Nie bój się krytyki wiecznej monolitu

Kobieto, kobieto, skrzydlata syreno
Śpiewaj i się nie bój, bo życie jest sceną
Trosk rozwalisz ścianę
I otworzysz wyspy bramę

Kobieto, kobieto, razem dobrze brzmimy
Tyle w nas odwagi i tyle w nas siły
Znów młode,  bystrookie
Wygramy bój ze smokiem

Wyspa świtu…







P.S. "Despacito" już u nas pomału w odwrocie, ale nadal od czasu do czasu, ku utrapieniu piesków,  chce się nam z Cezarym wesoło potańcować, z czego się cieszę, bo to dobry sposób na rozruszanie kości i zrzucenie nadmiaru kilogramów!:-))





 

57 komentarzy:

  1. Uwierzysz, że nigdy nie słyszałam o tej piosence? Włączyłam - i rzeczywiście nigdy jej samej też nie słyszałam, totalna obcość :) Zresztą nie mój typ muzyki, nie dałam rady więcej niż pół minuty ;)
    Ostatnio za to, w okresie okołoświątecznym, jak zwykle słuchałam "małego bębniarza" (Little drummer) i wyobraź sobie odważyłam się zaśpiewać sobie a'capella i nagrać to telefonem. Kiepska w tym jestem, pewnie dlatego głównie, że jestem dość spięta i "nie uwolniłam" jeszcze moich strun głosowych. Brzmię jak jakaś zestresowana mysz :) Może jeszcze kiedyś mi się to uda - swobodnie zaśpiewać, bez zawstydzenia choćby przed samą sobą. Naprawdę, zazdroszczę tej umiejętności! Nagranie oczywiście skasowałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ uwierzę,Aniu, uwierzę, bo przecież i ja do niedawna o niej nie słyszałam!:-)Sama sobie sie dziwie, że tak mi sie tak to "Despacito spodobało", ale sie spodobało i cóż poradzić?
      Lubię "The little drummer boy" w wykonaniu zespołu Boney M., ale sama tego jeszcze nigdy nie śpiewałam. Może trzeba by napisać polską wersję tej świątecznej pieśni i zaspiewać razem? Co Ty na to, Aniu? A co do swego śpiewu, to pewnie zbyt krytycznie sama siebie oceniasz i to podcina Ci skrzydła. A w ogóle to wiesz, w śpiewaniu nie chodzi o to jak sie śpiewa, ale o to, czy robi sie to z przyjemnoscią. I naprawdę, pal sześć, jak to człowiekowi wychodzi. Im więcej śpiewania, tym wiecej uwolnienia! Oto moje hasło na dziś!:-))

      Usuń
    2. Tych wersji jest mnóstwo - bardzo podobała mi się np. taka w wykonaniu chóru gejowskiego.
      Co do polskich słów - nie wydają mi się potrzebne :) Są tak piękne i proste w swojej angielskości.
      Chętnie zaśpiewam kiedyś z Tobą, Olu, ale nie będziemy tego nagrywać, zgoda? :)))

      Usuń
    3. Poszukałam w necie polskich wersji tej pieśni i znalazłam parę, ale żadna nie umywa sie do oryginału.Nie jest wcale łatwo opowiedzieć w polskiej wersji pieśni tę historię i zmieścić sie w rytmie. Te polskie wersje brzmią trochę tak, jakby fabryczne szkło chciało udawać górski kryształ...
      Może kiedys coś razem zaspiewamy, Aniu - bez nagrywania, ale dla samej przyjemności wspólnego śpiewania!:-))

      Usuń
  2. Piosenkę miałam okazję poznać na wakacjach,leciała z każdego możliwego miejsca :) :) :).
    Ot jednym uchem wpadła a drugim poleciała,hi hi.
    Olu, to cudowne, że słysząc muzykę tak od razu masz w głowie słowa.
    Oj dziewczyno ileż to talentów w Tobie :)
    I pozdrowienia ślę dla Was,niech Wam się darzy w tym 2018 roku.
    Mizianka dla czworonogów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno w wakacje to był prawdziwy hicior a ja wtedy byłam tego zupełnie nieświadoma! Widziałam na YT jak dziewczyny i kobiety zgromadzone na wielkiej sali gimnastycznej radośnie tańczą "Despacito" na zajęciach zumby. My sobie z Cezarym taką domową zumbę zrobiliśmy i też dobrze!:-)
      Lubie wymyslać słowa do piosenek i spiewać. A z wiekiem przestałam sie przejmować tym, jak mi to wychodzi. Nieśmiałosć jak zbędny mebel zostawiłam za sobą w okresie młodosci. Teraz macham skrzydłami i latam tak, jak potrafię, bo zdaję sobie sprawę, że czas nam dany nie wydłuża sie, ale skraca i nie warto samej siebie w wielu sprawach ograniczać.
      Gorąco dziękujemy za Twoje pozdrowienia i zyczenia, Mirko!Usmiech zasyłamy Ci serdeczny, rozśpiewany i pełen życzliwosci. A czworonogi machają wesoło ogonkami Twoim czworonogom!:-))

      Usuń
  3. Wygląda na to, że byłyśmy na tym samym balu noworocznym:)
    Szkoda, że to taki moment, kiedy jedne hałasy trzeba zagłuszać innymi, żeby domowe istoty nie dostały zawału. Bardzo podobają mi się słowa i sama koncepcja "Wyspy świtu" (Hania mówi, że "Oli coś świta)... Taka zabawa w rymowanie to jak uruchomienie wewnętrznego lekarza, terapia śmiechem. A że na zewnątrz nie jest za wesoło, to radości trzeba szukać gdzie indziej. Na przykład nasz dzisiejszy jadłospis to "żurek - kocurek i babeczka - małpeczka".
    Iwona i Hania (członkinie Stowarzyszenia Żyjących Poetów)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje wykonanie powinno moim zdaniem być umieszczone na YT. Wtedy wyspa nie będzie bezludna...

      Usuń
    2. He, he! - chyba rzeczywiście na tym samym - psio-ludzkim, najspokojniejszym, domowym, bezpiecznym i ciepłym.
      Tak, szkoda, że trzeba zagłuszać te hałasy fajerwerków. Mam nadzieję, że ktos z rządzących wpadnie po rozum do głowy i zakaże zupełnie używania tych wybuchowych zabawek. Byłoby cudownie!
      Podoba sie Wam "Wyspa świtu"? Dziękuję i bardzo sie cieszę! A spróbowałyście ją sobie odśpiewać? Nie jest łatwo, ze względu na duża ilośc słów i brak tchu, który człowieka po drodze dopada.Ale co tam! Najwazniejsze, że jak człowieka ogarnie ten rytm to mu sie chce śpiewać aż do ochrypnięcia. Mnie się to właśnie zdarzyło, dlatego nie byłam w stanie nagrać juz lepszej wersji tej piosenki, a przydałoby się. Na YT ja dać? Ech,chyba dziwnie bym sie tam czuła.Moja wyspa świtu jest na blogu, z Wami, moje Wy drogie członkinie ulubionego stowarzyszenia, moje serdeczne mieszkanki wyspy świtu!:-)))

      Usuń
    3. Na Wyspie słonecznego poranka
      mieszka Iwonka oraz Hanka.
      Nie mamy tu zbyt licznych gości,
      ta wyspa- to stan świadomości.
      Kiedy tę wyspę opuszczamy
      często kłopoty w życiu mamy.
      Czasem nie można zrobić kroku
      gdy się znajdziemy na Wyspie mroku.
      Lecz zamiast dręczyć się i smucić
      na swoją wyspę chcemy wrócić.
      Jest jeszcze wiele wysp do odkrycia
      oby starczyło nam na to życia...
      Oby te wyspy były świetliste
      a plaże na nich piękne i czyste.

      ( Hania mówi, żeby było all all inclusive!)

      Usuń
    4. A wyspy mroku tylko czyhają
      Skrzydła radosne wciąż podcinają
      Słowem, apatią, niezrozumieniem
      Broń ich najsroższa to zniechęcenie
      Nieraz sie człowiek znajdzie w ich mocy
      Boi się ruszyć, na bok odskoczyć
      Boi sie z mroku wywołać nicość
      Co wymazuje z usmiechu lico
      Na szczęście w końcu wszystko sie zmienia
      Znikają wyspy wiecznego cienia
      I wyspy świtu znowu królują
      Gdzie sie radośnie marzenia czują
      Gdzie znowu bije pogodnie serce
      Jest all inclusive - a nawet więcej
      Ach, dążmy stale do tych wysp świtu
      Miejmy w pamięci moce ich rytmu
      Miejmy w pamięci siebie tańczące
      Wtedy znów szybko zjawi sie słońce!:-))

      Usuń
    5. Jak już pisałam, ZAWSZE jest słońce!
      Nawet gdy je przykryją chmury
      to nie oznacza, że jego nie ma.
      Ono tam zawsze jest u góry...
      A jeszcze wyżej, hen ponad światem
      nad wszystkim świeci Światłość Prawdziwa
      i mroki duszy wciąż opromienia
      do oświecenia ludzkość wzywa.

      Usuń
    6. Tu przypomina mi sie rosyjska piosenka z dzieciństwa - "Zawsze niech będzie słonce, zawsze niech będzie ziemia, zawsze niech będzie mama, zawsze niech będę ja..."

      Słońce jest zawsze, ale daleko
      Dobrze mieć zatem blask pod powieką
      Dobrze jest piecyk mieć w swojej duszy
      I jego spiewem smutki zagłuszyć
      Iskierki słońca w sobie nosimy
      Trzeba w nie chuchać aby ożyły
      Aby się ogrzać świetlistą mocą
      I znowu uciec przed mroźną nocą...

      Usuń
    7. Tak więc w iskierki nasze dmuchamy
      i tym sposobem już światło mamy!

      Usuń
    8. I niech ten akcent radosny
      króluje aż do wiosny!:-))

      Usuń
  4. Każdy ma swoje ulubione piosenki, a to prawda, że im bardziej z czymś się osłuchamy, to zaczyna nam się podobać. Ty Oleńko masz wiele talentów, dobrze, że na blogu dzielisz się tym z nami- dziękuję Ci za to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muzyka jest ważnym elementem życia. Rozświetla je, dodaje radości, pomaga szybować wysoko w marzeniach, w odczuwaniu, dotykać Absolutu. Zdaje mi się, że wiele ludzi niepotrzebnie wstydzi sie tańczyć i spiewać, że boją sie własnej i cudzej oceny, że nie widzą w śpiewaniu czy tańcu cudownego wymiaru wolności.
      A tak cudownie jest spiewać razem...Teraz jest okres śpiewania kolęd a w gromadzie tak dobrze sie to robi. Zapomina się o tym, jak sie brzmi i po prostu słowa i melodie same niosą...
      Dziękuję Ci za serdeczne słowa, Basiu! Pozdrowienia ciepłe i rozśpiewane zasyłam!:-)

      Usuń
  5. Mowcie sobie, co chcecie, ze to kicz i diskopolo, ale spiewa sie fajnie, a jeszcze fajniej do tego tanczy. Twoja wersja zupelnie nie ustepuje tym innym, od wielu jest lepsza.
    Zarazasz optymizmem. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I własnie o to przecież chodzi by sie nareszcie rozluźnić, by sie bawić a ten typ muzyki świetnie sie do tego nadaje. Czasem trzeba odrzucic precz krytykę oraz uprzedzenia i po prostu poddać sie rytmowi i po prostu sie uśmiechnąć a nawet rozchichotać. To mało, ale jednocześnie tak dużo! Jeśli udaje mi sie choc odrobinke zarazic optymizmem, to bardzo sie cieszę!:-))

      Usuń
  6. Fajna ta Twoja wersja, Olu :)) Taka na nowy rok i nowe wyzwania, może zagrzewać do boju :)
    Piosenkę znałam, bo mam w domu włączone radio na lokalną stację, która z oszczędności wrzuca dużo disco polo i takich tam mało wyszukanych hitów, więc w temacie jestem ;) ostatnio nie mam zapotrzebowania na ambitną muzę.
    "Wieśka Tico" słyszeliśmy w Nowy Rok i przypadkiem obejrzeliśmy teledysk :))) Kuzyn mojego męża miał tikusia i trafił się mu egzemplarz nie do zdarcia.
    Miłego tańcowania Wam życzę w tym nowym roku :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Ty wiesz Lidko, że gdy pisałam ten tekst, to w wyobraźni widziałam Ciebie radośnie w lodowatych wodach morsującą? Natchnęłaś mnie troszke do tematu powyższej piosenki i cieszę sie, że Ci sie efekt finalny podoba!:-))
      W życiu jest miejsce na wszystko - na ambitną i nieambitna muzę. Zresztą, po co zastanawiać sie, co jest takie a co siakie. Po co oceniać i deprecjonować. Jednego rusza to, drugiego co innego. I każdy ma prawo bawic sie tym, co rezonuje ze stanem jego duszy. " Wieśka tico "rozśmieszało mnie i męza jako pierwsze z wielu wersji "Despacita".Uwielbiam to, że w ludziach jest tyle poczucia humoru, że tworza z radoscią i uśmiechem i dzielą sie tym z innymi, wyciągajac słuchaczy z apatii i marazmu.
      Jużeśmy dzisiaj troche potańcowali o pustych brzuchach. Teraz żeśmy po śniadanku i trza poczekać, co by sieto wszystko uleżało a potem na spacer z psiskami pójśc!:-))
      Dobrego dnia, Lidko!:-)))

      Usuń
  7. Jestem pod wrażeniem tekstu :) Ja Sylwestra , od kiedy mamy Teodora ( foksteriera)normalnie nie trawię. Męczę i trzęsę się razem z nim z każdym wystrzałem coraz mocniej. razem się tam męczymy do trzeciej nad ranem, bo co niektórzy maja fantazję wychodzić przed dom co jakiś czas, żebyś przypadkiem nie zasnęła tej jedynej nocy w roku. Ten miniony był dla mnie o tyle inny, że spędziłam go na czacie z moją sąsiadką, która znalazła się w szpitalu i jako jedyna dotrzymywałam jej wirtualnie towarzystwa. Razem wypiłyśmy toast sokiem pomidorowym ze względu na sporą zawartość potasu ( sama jej go rano zawiozłam) . Wczoraj śmiałyśmy się z tego, bo juz wróciła do domu i mamy co wspominać. Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie przepadam za sylwestrem, ale tegoroczny w przedziwny sposób odmieniony fajnymi piosenkami, śmiechem, niedźwiedziowatym tańcem i śpiewem nie był w sumie taki zły!:-)
      Ciekawie spędziłaś tę noc! Dobrze, że w szpitalu był dostęp do Internetu, dzieki temu i Twemu wirtualnemu towarzystwu sąsiadka nie czuła sie samotnie.Od razu przypomina mi sie piosenka "jak dobrze mieć sąsiada". Leciało to jakoś tak - "jak dobrze mieć sąsiada, on wiosną sie usmiechnie, jesienia zagada, a zimą Ci pomoże przy węglu albo koksie i sama nie wiesz kiedy ułłozy Wam rok się"
      I ja pozdrawiam Cie ciepło Gabrysiu!:-)

      Usuń
    2. Z tym węglem trafiłaś:) Kiedy mój mąż był rok temu w szpitalu - mimo, że trwało to trzy dni , piec C.O. mnie pokonał i znów sąsiedzka pomoc okazała się nieodzowna :)

      Usuń
    3. Dobry sąsiad to skarb, zwłaszcza na wsi!:-))

      Usuń
  8. Przyznaję, nie znałam tej piosenki, ani wykonawcy, mało muzykalna jestem.
    Zawsze podziwiam umiejętność pisania wierszy, bo dla mnie to sztuka nieosiągalna.
    Kot w tym roku przeżył strzelaninę spokojniej niż w zeszłym, mniej się bał.
    Życzę Wam jak najwięcej dni do przejścia tanecznym krokiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewne piosenki nas nagle napadają i w swoje władanie na jakis czas biorą. A potem znowu cos nowego sie pojawia, jak jakaś iskierka z mroku, która wnosi odmienny rodzaj światła...
      To dobrze, że Twój kotek nie przeraził siew tym roku hukiem fajerwerków. Moze było tego w Krakowie mniej. Moze do ludzi trafiły jakos te apele przedsylwestrowe o rezygnacje z zabawy petardami.
      Dziękujemy za miłe życzenia. My też życzmy Tobie jak najlepiej, Ewo!:-)

      Usuń
  9. Despacito to zdecydowanie nie moja bajka, ale odoba mi sie Twoja wersja :). Cokolwiek poprawi nasz nastrój zawsze milo wykorzystac. Mam nadzieje, ze taki dobry nastrój bedzie Wam towarzyszyl przez caly rok :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja natomiast staram sie nie wyrokować jednoznacznie, że cos jest zdecydowanie nie moją bajką, bo już nie raz sie przekonałam, że zycie jest zaskakujące i czasami do serca mocno trafia coś, co wcześniej mieszkało na drugim biegunie.I masz rację, Moniko, że jesli cos poprawia nam humor, to w sumie nieważne co to jest. Ten dobry nastrój jest najwazniejszy i trzeba robic wszystko by go na jak najdłużej przytrzymać!
      Pozdrawiamy Cie serdecznei i zdecydowanie bardziej mokrego niż ubiegły rok życzymy!:-))

      Usuń
  10. Świetny tekst :) Dla mnie to piosenka typowo wakacyjna i po krótkim jej zimowym życiu znowu wróci dopiero latem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że tekst Ci sie podoba, Wietrzyku!:-) Dla mnie "Despacito" będzie sie odtąd zawsze kojarzyc z zimą, bo zimą je odkryłam i zimą mnie ono od środka fajnie rozgrzało!:-))

      Usuń
  11. Znowu uciekł mi kmentarz, zaraz zadźgam tego tableta:-) ale nie odpuszczę, uparta jestem i napiszę jeszcze raz. No więc (wiem, wiem nie zaczyna się od więc:-))):
    Despacito towarzyszy mi od lata i od lata po głowie wciąż mi lata. Ma w rytmie jakiś dopalacz czy co? Lubię latynoamerykanskie rytmy, co tam nie będę ściemniać, nogi same mi chodzą jak je słyszę, ot co:-))
    Te przeróbki o których piszesz słyszałam, a tą w wykonaniu trzech dziewczyn ze Sląska widziałam na jakimś kanale w telewizorni, mało nie dostałam czkawki ze smiechu.
    Twoje słowa, Oleńko i wykonanie bardzo mi się podobają, tym bardziej, że masz głos podobny do mojego, no nie do odróżnienia, az mnie zatkało.
    Za sprawą sylwestra w Zakopanem Despacito znowu do mnie wróciło. Od rana wciaż mi łazi po głowie, otwieram Wasz blog, a tu...bęc...niespodzianka:-)) to się nazywa synchronizacja:-)))
    Kanonadę sylwestrową jakoś przeżyliśmy, a koło drugiej w nocy zapadliśmy smacznie w sen pomimo, że nadal tędy siędy rozlegały się wystrzały wzmacniane przez echo.
    No i tak piszę ten komentarz, a nogi mi chodza w rytm Despacito, a to podobno znaczy po polsku "spokojnie", nie sprawdzalam, to tak do konca nie wiem:-) Dostaję juz chyba jakiegoś syndromu niespokojnych nóg:-))
    Buziaki serdeczne przesyłam:-)
    Marytka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to przemiła niespodzianka, Marytko!:-)) A właściwie dwie niespodzianki - pierwsza, żeś też opanowana despacitową manią a druga, że masz taki sam głos, jak ja!No niesamowite i bardzo mnie radujące wieści! Ciekawie byłoby wobec tego zaśpiewać razem! Pewnie by sie nam fajnie głosy zgrały i może zabrzmiałybysmy jak w profesjonalnym studiu nagraniowym, gdzie tworzy sie kilka ścieżek muzycznych jednej piosenki a na konmiec je dopiero zgrywa dla lepszego brzmienia!:-)
      A tańcowanie przy tym przeboju jest rzeczywiscie jakieś nie do opanowania!Witaj serdecznie w klubie niespokojnych nóg, Marytko!Witaj na wyspie świtu!:-)))

      Usuń
    2. Olu, ojej, głos mam podobny do Twojego, ale ze śpiewaniem, to obawiam się, że wystraszyłabym swoim "śpiewem" wszystko co żyje w okolicy, przyprawiając innych o migotanie przedsionków:-) No, a już Despacito, zabrzmiałoby w moim wykonaniu jak bek owcy w połaczeniu z radosnym rykiem osiołka:-). Ale z Tobą, poza studiem nagraniowym to może bym się odważyła, tylko że miałabym obawy co do Twoich kanałów słuchowych:-)))
      Marytka

      Usuń
    3. Oj, tam, oj, tam, Marytko!:-) No to ja w tym duecie robiłabym za osiołka a Ty za owieczke (albo na odwrót) i byłoby wszystko w porządku!Może by sie jeszcze inne jakie zwierzaczki dołączyły?:-))

      Usuń
  12. Mamuniu, świetny post, a najlepszą jego częścią jest twój śpiew! Zaśpiewałaś tę piosenkę z prawdziwym życiem i werwą!

    Pozdrawiam!

    Anita Jawor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, córuńku! Strasznie się ucieszyłam Twoim komentarzem! Z tego wszystkiego znowu zachciało mi się spiewać!:-)))

      Usuń
  13. u nas sporo młodziezy... i radio słuchamy... więc znamy i spiewamy... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to dzięki młodziezy jesteś Alis, na bieżąco z przebojami, nie to co ja, która na moim końcu świata wiele rzeczy odkrywam daleko po fakcie!:-))

      Usuń
  14. Oj ja mam wrażenie ze u was mozna sie w inny świat przenieść bo u nas to spokoju nie ma... Znów bieganie do weta juz w nowym.roku wiec mówią ze tak cały rok będzie... Zalamka. Zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W życiu jak to w życiu bywa różnie. I nas nawiedzają różne problemy. Raz pod wozem raz na wozie. W powyższym poście chciałam napisać o pogodnych chwilach, o takich niewinnych radościach, które sie czasem zdarzają i serce roztańczają.Oby jak najwięcej właśnie takich dobrych chwil sie zdarzało. I Tobie też, Kocurku!:-)


      Usuń
    2. A.dziekuje życzenia dobrych chwil, gdzieś przegapilam w tym pośpiechu, Despacito lata i mój 7latek śpiewa w kółko, eh ;) dzieci to maja fajnie i prosto...

      Usuń
    3. Dlatego dobrze jest się czasem poczuć jak dziecko...

      Usuń
  15. Dal mnie, ta piosenka to zmora ubieglego lata, az sie balam otwierac lodowke, bo Despacito bylo wszedzie, szczegolnie denerwowalo mnie to nad morzem :). W tym roku, mam nadzieje wrocimy na nasza dzika plaze, gdzie jedynym dzwiekiem szum fal oraz czasami szczekanie psa.
    Pozdrawiam serdecznie w Nowym Roku, zyczac wielu muzycznych i tanecznych uniesien. Kasia z Irlandii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, jak widzę to czasem dobrze jest poznać coś długo po tym gdy stało sie modne. Wtedy człowiek słucha tego i ogląda świeżym uchem i okiem, niezrażony, niezirytowany. Tak stało sie w naszym przypadku.Dlatego też "Despacito" w naszej chacie jest tylko niewinnym,tanecznym, wpadającym w ucho przebojem nie obciązonym odium złej sławy.Ale rozumiem, Twoje zmęczenie nim, Kasiu.Pewnie jakby mnie na okrągło tą piosenką katowano też miałabym jej do tej pory po dziurki w nosie!:-)A tak mogę sobie ją podśpiewywać i tańcować bez żadnych nerwów. Pewnie za jakis czas znowu mnie cos dopadnie i oczaruje. Nie znam dnia ani godziny. Bardzo lubię ten stan fascynacji.Życie nabiera wówczas dodatkowego, fajnego smaku!:-)
      Pozdrawiam Cię serdecznie Kasiu w nowym Roku i wszystkiego dobrego życzę!:-))

      Usuń
  16. HI !!cO To takie opoznienie masz-ale zawsze dobrze pozno niz wcale poznac piosenke -ale z godnie z tyt.Piosenki hi,hi Ja ogarniam i upajam sie Wada Warska -masz lekko zblizony glos do p. Warskiej i posluchaj tej piosenki -

    KU KU RU KU KU PALOMA - Wanda Warska-
    WCZESNIEJ SLUCHALAM TEJ PIOSENKI W WYKONANIU WLOCHA-oh jak on to spiewa( caetano veloso cucurrucucu paloma en vivo)
    No wiec prosze posluchaj, pozdrawiam serdecznie sciskam lapki:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Gosiu - lepiej późno niż wcale. To dotyczy także piosenek Wandy Warskiej - dziękuję za polecenie. Piękna to i wzruszająca wersja "Palomy".Zacytuję tu słowa pierwszej zwrotki i refrenu, bo mocno mi do serca przemówiły":
      "Mijają dnie i noce
      Szukamy światła
      Szukamy gwiazd
      Ile to jeszcze chwil
      Niepewnych dni
      Przeżyjesz sam
      Huragan porwał nas
      Rozrzucił nas
      We wszystkie strony
      Dlaczego tyle śmierci
      I smutku na świecie
      Pytam - dlaczego?

      Ajajajajaj - zaśpiewaj
      Ajajajajaj - zaśpiewaj
      Ajajajajaj - chcę śpiewać
      Do wysokich gór, do nieba..."

      Dziękuję raz jeszcze za tą perełkę i pozdrawiam Cie ciepło, ściskajac oczywiscie łapki!:-)*

      Usuń
    2. "Kobieto,kobieto..."
      Oleńko..Hej!.......
      Na wyspy Switu wędrować chcę!!....

      Jestem pod wrażeniem Twojego tekstu...a śpiew?no cóż powiedzieć...fajerwerki życia!Taką Ciebie...no wiesz..ten tego:):)
      Muzyka i taniec jest poezja,ktoerj częścia jest świat.O jednym i drugim nie mam odwagi pisać.Muzykę trzeba wyspiwać,taniec wytańczyć.A wszystko to zrobić dokładnie tak jak zrobiłaś to Ty...w rytmie własnego serca.:)
      Tak sobie pomyślałam,że Twoj tekst będzie mi każdą kolejną kartką kalendarza:):)bo,ponieważ zaczynam nowy rozdział w mioim życiu,nowy projekt.Jestem wiekowa:):):)ale nie wybieram się na emeryturę:)Chce mi się dużo,dużooooooo,dopóki sił wystarcza by "otworzyć wyspy bramy"Nikt nie powiedział,że będzie łatwo,ale zamierzam zmierzyć się z tym smokiem:)mam odwagę.
      Nie pamiętam już,gdzie i kiedy to przeczytałam,czy też usłyszałam...takie zdanie wypowiedziane przez Jima Morrisona:
      "Powiem Ci....zmarnowaliśmy świt,a tego nie wybaczy nam żadne niebo"
      Nie zamierzam zmarnować żadnego świtu! choć 30 grudnia przybyła mi pewna znaczaca cyferka:):)
      Dziękuję Oleńko...zawsze blisko Basia:)


      Usuń
    3. Hej, Basieńko! Skoro chcesz, to powędrujesz, bo to chcenie jest najwazniejsze!:-))
      Ja już od kilku postów piszę o potrzebie rozwinięcia skrzydeł, o radosci zycia, o tym by wbrew wszystkiemu postepować po swojemu, bo...carpe diem!:-) A powyżej dodatkowo jeszcze to wszystko wyspiewałam i strasznie sie cieszę, że Ci ta piosenka do gustu przypadła, i że do czegos sie takie moje blogowe śpiewanie może komuś przydać!:-)
      Basiu,życzę Ci z całęgo serca realizacji Twoich marzeń i zamierzeń, nie poddawania sie, a nawet, gdy czasem opalisz lotki, to szybkiego wykurowania sie i kontynuacji lotu!:-))
      I myślę, iż ten smok to najczęsciej siedzi w nas samych i tylko my możemy sie z nim zmierzyc - nikt inny!Mierzymy sie przez całę zycie - raz nam to wychodzi lepiej a raz gorzej, ale nawet drobne wygrane są warte tego, by grać dalej, by walczyc o siebie!Nigdy nie jest na to za późno.
      To, co powiedział Jim Morrison mocno do mnie przemawia. Nie marnujmy świtu. Tak szybko sie przecież zmierzcha. Każda chwila jest ważna. A początki chyba najwazniejsze!
      Wyspa otwiera dla Ciebie bramy szeroko, szeroko! Leć, kochana!:-)***

      Usuń
  17. Bardzo podoba mi sie Twoje wykonanie i podziwiam za napisanie takiego tekstu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci sie podoba tekst i wykonanie piosenki! I dziękuję za miłe słowa!:-))

      Usuń
  18. Nie rozumiem tego sylwestrowo-noworocznego szalenstwa.
    Rozumiem, ze sa tacy, glownie mlodzi, ktorzy chca sie wykrzyczec i wyszalec, ale przeciez sa do tego chyba wszedzie na swiecie odpowiednie miejsca. Chyba wypadaloby sobie zdawac sprawe z faktu, ze nie jest sie samym na swiecie, sa tez inni: starsi, male dzieci, no i zwierzeta, ktorym to wszystko nie tylko przeszkadza ale czesto powoduje lek.
    Na szczescie u mnie noc sylwestrowa nie rozni sie niczym od innych nocy, jest cisza. Od huku, muzyki i fajerwerkow jest Manhattan.
    Najlepszego w Nowym Roku dla Was od nas:***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie rozumiem, Marylko! Nigdy, nawet w czasach wczesnej młodosci nie lubiłam tego sylwestrowego wariactwa. Ale są tacy, którzy lubią i cały rok chyba na to czekają. Mogliby jednak swoimi szalenstwami nie terroryzowac reszty, ograniczyć ten hałas, huk i niebezpieczne zabawy piromańskie, albo przenieśc sie z tym w miejsca do takich ekscesów bardziej sie nadajace niz zaciszna wioseczka pogórzańska...
      Fajnie masz, że u Ciebie cicho jest w sylwestra. Też tak do niedawna miałam, tym bardziej wiec załuje, utraty tego spokoju...
      Wszystkiego dobrego, a przede wszystkim zdrowia i właśnie spokoju w Nowym Roku Ci zyczymy!:-)***

      Usuń
  19. Podziwiam Twój tekst, to naprawdę trzeba mieć talent. Ale przede wszystkim optymizm. I masz bardzo miły głos :)
    O piosence słyszałam, ale chyba ani razu jej nie słyszałam w całosci. Może i dobrze? Sama muzyka zdecydowanie wciąga...
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisanie tekstów piosenek sprawia mi dużą przyjemność i bardzo pobudza moje szare komórki. Ale nie zawsze idzie mi to łatwo i szybko. Czasem muszę sie dużo nagłówkować, żeby żeby w koncu wszystko do siebie pasowało i dało się zaśpiewać. Dziękuję za ciepłe słowa, Agajo!Bardzo mi miło wiedzieć, że komuś podoba się to, co tworzę!:-)
      Muzyka "Despacita" ma w sobie fajny, latynoski rytm i duży ładunek radości, dlatego i tekst musiał być optymistuczny.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam Cię pogodnie w Nowym Roku wszystkiego dobrego życząc!:-)

      Usuń
  20. Oj Oleńko, ale mi radości sprawiłaś. Nie słyszałam tego 'przeboju' no ale gdzie mogłabym słyszeć, nie medialna ze mnie osoba. Ale latino lubię i Despacito mnie zachwyciło, nóżki same tańczyły i biodra się wyginały przy różnych wersjach a już te śląskie dziołchy dały czadu. Ich wersja frywolna i swawolna, Twoja romantyczna i poetycka, oryginalna porywająca i seksowna - każda inna i każda zachwyca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rytm Despacita ujął takze Ciebie, Krystynko! Fajnie tak czasem sie pobawić, powyginać, rozweselić. Śląskie słowa znanych przebojów maja w sobie tyle humoru i lekkości, że ilekroć je sobie włączam, to mi sie gęba śmieje!:-)

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost