sobota, 4 listopada 2017

I już płynie swoją strugą listopad...


   I już listopad...Niezbyt przyjemnie się on u nas zaczął... A płynie teraz przetykany na przemian jasną i ciemną strugą. Więcej jest tej jasnej, pogodnej, bo choćby nawet i ciemność się wkradać chciała i po swojemu zawłaszczać przestrzenie duszy, to ta dusza broni się jak może przystępu mrokowi nie dając...Są na szczęście wokół i w zaprzyjaźnionej przestrzeni dobrzy, godni zaufania ludzie. Są piękne wschody słońca. Są psy, co kochają zawsze tak samo mocno i bezgranicznie. I są cudne piosenki, co serce zaczarowują. A jedna najbardziej. Taka, co wzrusza, przenika i otula swoim ciepłem, prawdą oraz serdeczną prostotą...Słucham jej codziennie. Śpiewam ją w myślach. Dobrze mi to robi. Uspokaja. Rozświetla. Znowu w bieszczadzkie krainy przenosi. Autorem tekstu i muzyki jest Maria Teresa Lamers, krakowska pieśniarka...



DZIĘKUJĘ

Dziękuję za to, że życie jest jakie jest
Za poniedziałek szary, mglisty dzień
Za te prezenty, mój Boże
Które zdarzają się nie po drodze


Dziękuję za noce, za ciemność i deszcz
I za to, że wszystko jest jakie jest
I za to, że ziemia nie jest rajem
Za to, co dostaję
Za to, co dostaję
Za to, co dostaję


Dziękuję za to, że życie jest jakie jest
Za jakiś wtorek chmurny, zwykły deszcz
Za te prezenty, mój Boże
Które zdarzają się nie po drodze


 Dziękuję za noce, za ciemność i deszcz
I za to, że wszystko jest jakie jest
I za to, że ziemia nie jest rajem
Za to, co dostaję
Za to, co dostaję
Za to, co dostaję


Dziękuję za to, że życie jest jakie jest
Za jakiś czwartek chmurny, prosty wiersz
Za te prezenty, mój Boże,
Które zrozumieć trudno, przyjąć na drogę


 Dziękuję za noce, za ciemność i deszcz
I za to, że wszystko jest jakie jest
I za to, że ziemia nie jest rajem
Za to, co dostaję
Za to, co dostaję
Za to, co dostaję



I chciałabym jeszcze nieśmiało zawiadomić Was w imieniu  pajęczycy Adeli Hildegardy, że zdecydowała się po wielu miesiącach obudzić i znowu coś po swojemu opowiedzieć. Kolejna pajęcza opowieść do poczytania na naszym drugim blogu: nitkilosu.blogspot.com
Serdecznie zapraszam!:-)

45 komentarzy:

  1. Piękna piosenka i cieszmy się życiem jakie jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze umiemy cieszyć się życiem, ale gdy sie to nam udaje jest tak lekko na sercu...

      Usuń
  2. Yuuuupiiiii :).
    Listopad to dla mnie najgorzy miesiac roku. Ni pies, ni wydra i ponury jak czysciec :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Listopad rzeczywiście ma specyficzną pogodę i koloryt, ale moim zdaniem jego odbiór zależy głównie od naszego nastroju i nastawienia. Moniko, Twoje radosne "yuupii" np, bardzo dobrze robi na mój listopadowy nastrój!:-))

      Usuń
  3. A ja lubie listopad, bo to wreszcie prawdziwa jesien i dlugie wieczory przy swiecach, kiedy jest wiecej czasu poczytac. Kazdy miesiac w sumie jest fajny jak chce sie to widziec.
    Dzis w nocy nastapi u nas zmiana czasu i zaczna sie te dlugie wieczory.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w sumie każdy miesiąc moze być fajny, o ile tak go odbieramy, o ile umiemy sie pozytywnie nastawić.
      My już po zmianie czasu. Budzę sie jednak po staremu i ide spać po staremu. Siła przyzwyczajenia...

      Usuń
  4. Ohyda z paskudnoscia, ten listopad. Nie lubimy, nie dziekujemy nikomu, ze zeslal na nas te plage listopadowa. Wrecz przeciwnie, mamy uzasadnione pretensje, ze jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odbiór listopada jest bardzo indywidualna sprawą. Wyobrażam sobie, że gdy w listopadzie spotkaja nas miłe rzeczy, to i ten listopad będzie wydawał sie nam całkiem miły. I na odwrót, rzecz jasna.U mnie dzisiaj np. piękna pogoda za oknem a to na nastrój dobrze robi...

      Usuń
  5. a ja mam tu piękny listopad:):):)Ciepły, kolorowy..Pozdrawiam Olu...
    DZiekujmy ,dziękujmy za wszystko,za to co dobre i za to co nam nie smakuje ,mamy wtedy porównanie, dziękujemy za to,że życie płynie bez względu na pogodę:)
    Serdeczności wysyłam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I u mnie też od kilku dni całkiem przyjemna pogoda.
      Tak, trzeba doceniać to ,co mamy i dziekować za to, bo tak łatwo to stracić i tęsknić potem za najwyklejszą zwyczajnoscią.
      I ja pozdrawiam Cię Pati!:-)

      Usuń
  6. Dzień dobry Oleńko:-) Piękne zdjęcie w koniakowo-złotym kolorze, moim ulubionym i piosenka jak modlitwa.
    Wszechświat lubi podziękowania, a szczególnie te od serca. Warto dziękować za to co się ma chociażby słowami tej pięknej piosenki. Warto dziękować nawet kiedy wydaje się, ze nie ma za co bo życie dało takiego kopniaka, ze z bólu zapomnieliśmy o tym co dobre.
    Wiem z własnego doświadczenia, ze kiedy zaczynam dzień radośnie dziękując za to co mam, to wszystko w tym dniu jest lepsze i lepiej się układa niz wtedy kiedy zaczynam dzień od narzekania i złoszczenia się na wszystko. Wtedy jak na złość trafia mi się tego złego jeszcze więcej. Ale wiem, że nie zawsze można zacząć dzień w skowronkowym nastroju:-) no samo życie po prostu:-)
    Dobrze jest mieć przy sobie kogoś bliskiego, kochajacego nas człowieka czy choćby tylko zwierzaka, a jesli się nie ma, bo cóż, tak się ułożyło zycie to mieć kogoś, kto chociaż jest daleko to ochrania nas swoimi dobrymi myślami przed tym co złe. My ludzie potrzebujemy siebie nawzajem, szczególnie kiedy otacza nas listopadowa szaruga i szybko nadchodząca ciemność.
    Radosnego dnia i dobrego słowa choćby od przypadkowo spotkanych ludzi życzę Tobie Oleńko i wszystkim tu zaglądającym:-)
    Marytka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry, Marytko. Cieszę się, że podoba Ci się złoto-koniakowa fotografia i piosenka.
      Też zauwazyłam, że jak sie człowiek od rana dobrze nastawi do dnia, to ten dzień jakos prościej, sympatyczniej mu płynie. oczywiscie, nei wszystko zależy od nas. Czasem dzieja sie sprawy nieprzewidywalne. Czasem bolesne. i trzeba siejakoś z nimi zmierzyć a potem spróbować dojsc do siebie i isc dalej, znowu doceniając to, co sie ma.
      Mam teraz piękne słońce za oknem! Wczoraj też było, ale wiatr szarpał ciałęm i duszą.
      Dziękuję Ci Marytko, za ciepłe, pełne głebokiego namysłu słowa!:-)*

      Usuń
    2. Dziękuję Oleńko:-). Przytulam.
      Martyka

      Usuń
    3. No pięknie, jakiś chochlik miesza mi dzisiaj w pisaniu. A sio... :-)
      Ma być "Marytka", a nie tak jak wyżej:-))

      Usuń
    4. Takie pomyłki to fajne, rozweselające pomyłki, miła Marytko dwojga imion!:-))

      Usuń
  7. Listopad, listopad, czasem mily, czasem mniej, ale przy odrobinie dobrej woli mozna znalezc i w listopadzie duzo piekna. A Twoje zdjecie, zlote, bardzo mi sie podoba, ja, ktora unikam wszelkich slupow elektrycznych, czy innych ustrojstw techniki ludzkiej, przyznaje, ze na Twoim zdjeciu wygladaja bardzo malowniczo! sciskam Olu mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że i w listopadzie mozna znaleźć dużo piękna. Czasem ono człowieka zakakuje, pojawiajac sie ni stąd ni zowąd. Tak było właśnei z tą poranną mgłą, która umożliwiła mi zrobienie takich, jak powyższe zdjęć. Ja tez staram sie unikać na fotografiach słupów i kabli. Ale po prostu taki a nie inny mam widok z okna. Te okablowania to część pejzażu, który lubię.
      I ja ściskam Cię, Grażynko!

      Usuń
  8. Dziękuję za podsunięcie mi piosenki "Dziękuję". Jest piękna. To ważne, aby umieć dziękować innym. Pozdrawiam serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ,ważne by umieć doceniać i dziekować, za to, co jest! Cieszy mnie, że spodobała Ci sie ta piosenka, Karolinko!:-)

      Usuń
  9. W listopadzie herbata smakuje lepiej - przynajmniej w moim przypadku 😊 I kocyk jest przyjaźniejszy i poduszeczka. I można otulać się ciepłym sweterkiem ciesząc się z ciepła domowego ogniska 😊 Tule mocno Oleńko i dla Małżonka serdeczności śle ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Orszulko! W listopadzie wiele rzeczy nabiera głębszego smaku i znaczenia. Herbatka, kocyk, poduszeczka, książeczka, sweterek, ognisko domowe i bliskosć drugiego człwowieka, nawet gdy kilometrowo jest on daleko.
      Przytulam Cie serdecznie w imieniu nas obojga i dziekuję za Twą życzliwą obecność!♥

      Usuń

  10. Ja tam lubię jesień, te długie wieczory .... tyle czasu dla siebie :)
    A jak jest jeszcze obok Ktoś z kim można tak po prostu "pobyć" to miód malina :)
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubie długie wieczory, ich spokój, ich nieśpieszny czas. A jak jeszcze w dzień świeci słonko - tak jak teraz właśnie - to już naprawdę jest cudownie. Nie ma co żądać wiecej. Jednakże umieć sie cieszyć tym ,co jest to duża sztuka.Nie zawsze sie to człowiekowi udaje...
      Serdecznosci, Mirko!:-)

      Usuń
  11. Zycie jest cudem i każdy dzień jest cudem...

    OdpowiedzUsuń
  12. Listopad styczen czy maj.Kazdy miesiac moze byc piekny byle tylko zdrowie bylo i zmartwien nie bylo.Bo coz nam po pieknej pogodzie jak w sercu smutek?Ja zawsze powtarzam ze kazda pora roku ma swoj urok i z kazdej pory roku sie ciesze.A listopad moze troche smutny no ale po nim zawsze czekaja na nas jakze radosne i wyczekiwane swieta.Pozdrowienia dla Was Olu:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Kasiu! Zdecydowanie zdrowie najważniejsze i nastrój, który najmniej zalezy od tego, jaki obecnie mamy miesiąc. Przykre wiadomosci mogą dopaść nas zawsze i wszędzie, dopaść i w jakiejś mrocznej studni pogrązyc. Tak samo pozytywne, serce potrafią cudownie rozświetlić.I człowiek raz pod wozem, raz na wozie. Ale sam fakt, że nic nie trwa wiecznie, że po ciemnosci pojawia sie jasnosć - jest pocieszający i krzepiący.No i tak, ani sie obejrzymy, jak będą świeta....Jak ten czas leci!
      I my pozdrawiamy Cię serdecznie, Kasiu!:-)

      Usuń
  13. Pierwszy weekend listopada bardzo nas zaskoczył - słońcem i ciepłem :) a dzisiaj już tak dobrze nie ma. Trudno.
    Bardzo ładne zdjęcie, Olu :) takie adekwatne ... osobiście nie lubię zimy, więc i listopadem się nie zachwycam, chociaż z tą wdzięcznością racja. Jak się tak człowiek zastanowi, to w ciągu dnia uzbiera się często choć parę chwil, za które można i trzeba być wdzięcznym ...
    Cieszę się z reaktywacji Nitek :) Przez moje perypetie z blogiem, umknęło mi to, ale nadrobię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też już dzisiaj śladu nei ma po pięknej pogodzie ostatnich dni. Znowu gęsta mgła i zimno.Ale cóż, listopad ma swoje prawa.
      Mysle, że rzadko doceniamy to, co mamy, bo myślimy, że będzie zawsze, że to takie zwyczajne życie, w sumie nic ciekawego. Ale gdy sie to z dnia na dzień utraci np. zachorowawszy ciężko, wtedy tęskni sie za tą zyczajnością, za możliwoscia zrobienia najprostszych czynnosci, za widokiem mgły za oknem też.
      Pozdrawiam Cię ciepło Lidko o mglistym poranku!:-)

      Usuń
  14. A ja dzięki Tobie Olu odrywam się choć na chwilę od klasyki muzycznej, w której ostatnimi laty tkwię po uszy i niczego innego właściwie nie słucham. A warto np. tej pieśniarki, o której nie miałam pojęcia, że tworzy. Piękny tekst, prosty i prawdziwy.
    Jest tyle muzyki, chętnie wróciłabym do tej z czasów młodości, zwykle to był rock i inne mocne brzmienia, ale też i łagodniejsza ... Wiele różnych nurtów, byłam nawet perkusistką w zespole punk rockowym - tak ! A teraz cóż, czasu brak na wszystko. Więc tylko Requiem G. Verdi - teraz.
    Pozdrawiam listopadowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niekiedy powracam do piosenek i wykonawców nieco zapomnianych a bardzo kiedys lubianych, odkrywam ich na nowo a czasem udaje mi sie odkryć jakąś nieznana mi dotąd, prawdziwa perłe w czeluściach internetowych plików muzycznych. Taką perłą stała się dla mnie ostatnio właśnie Maria Lamers - zakochałam sie w jej czystym, pełnym wrażliwosci głosie, w mądrych a prostych tekstach i w muzyce wpadajacej w ucho.
      Lubię się dzielic moimi odkryciami muzycznymi i cieszę się, gdy innym one też do gustu przypadają. A ta powyższa piosenka ma dla mnie niezwykła magię. Już od dwóch tygodni mnie nie odstępuje...
      Byłaś perkusistką? Ocho! Już sobie wyobrażam szalejacą, punkową Andzię i usmiecham sie na te myśl wesoło. Fajne to musiały być czasy!No i przede wszystkim więcej było czasu na wszystko.Ależ drogę przebyłaś - od muzyki punkowej do Verdiego. Niesamowite!:-)
      Andziu! Pozdrawiam Cię listopadowo, ale tym niemniej bardzo gorąco!:-))

      Usuń
    2. Też się czasem zastanawiam jak to było możliwe. Byłam wtedy strasznie nieśmiała, punkowy image to była ucieczka przed szarością tłumu, przed komuną, przed pospolitością i beznadzieją tamtego czasu. Zawsze miałam w sobie niezgodę na rzeczywistość i szukałam swojej drogi. To się nie zmieniło - teraz też jestem przecież trochę obok i inaczej - te kozy i las i inne rzeczy też. A muzyka ? Jednak podstawą była szkoła muzyczna i zatoczyłam wielkie koło, powracając do tego co weszło mi w krew w dzieciństwie :)))

      Usuń
    3. Lubiłam muzykę z tamtych czasów, Było w niej tyle buntu, oryginalności i koloru. Tak ,jak w wyglądzie punków, w śmiałym manifestowaniu swej inności. Do dzisiaj słucham niekiedy zespołów muzycznych z lat osiemdziesiątych...Np. piosenki Sztywnego palu Azj - "Wieża radosci, wieża samotnosci". Ona ma w sobie moc i prawdę, jaką trudno mi znaleźć we współczesnych, niewyraźnie śpiewanych utworach młodziezowych...
      "Mieszkam w wysokiej wieży otoczonej fosą
      Mam parasol, który chroni mnie przed nocą
      Oddycham głęboko, stawiam piedestały
      Jutro będę duży, dzisiaj jestem mały..."
      P.S też byłam nieśmiała a moja ucieczką były ksiązki. A dzisiaj, tak jak u Ciebie - mieszkanie na łonie natury. No i muzyka, oczywiscie. Muzyka coraz ważniejsza, bo muzyką da sie wyrazic często o wiele więcej niz słowem.
      Fajnie tak sobie powspominać, pomysleć nad wspólnymi sprawami. Dzięki Andziu!:-))

      Usuń
  15. Czasami.."Chce się zniknąć.......wyjechać.....nie być....Zapaść pod ziemię....Na końcu świata"[M.W.} Bardzo lubię Oleńko utwory Marii.Nawet nie potrafię wybrać,który jest mi najbliższy,chyba to chwila decyduje.Ten listopad łzami deszczu płynie w słowach"dziekuje"trudny czas):Każdy ma swój listopad.Pozdrawiam,dobrych chwil dla Was Jaworkowie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czasami chce się zniknąć, wyjechać tam, gdzie można odnaleźć siebie nienaznaczonych jeszcze czasem i trudnymi doświadczeniami.Niewinnych i umiejących cieszyć sie zyciem.
      Cieszę się Basiu, że znasz i lubisz utwory Marii Lamers. To taki kolejny kawałeczek podobieństwa między nami!:-)
      Listopad szczególnie skłania do zamyslenia, do wspominania.Ale widocznie tak trzeba...
      Pozdrawiam Cie z serdecznym uśmiechem, Basiu!:-)

      Usuń
    2. Gdyby nie te podobieństwa Oleńko.......nigdy nie odnalazłabym Ciebie w tej przestrzeni:)Polecam Ci poezję mojej licealnej przewodniczki....znajdziesz w sieci:Agnieszka Chrobot-poetka.Uśmiech i serdeczności"pod to samo niebo"Basia

      Usuń
    3. Zaraz poszukam poezji Agnieszki Chrobot. Dziękuję za jej polecenie, Basiu!:-))

      Usuń
  16. Tylko dlaczego dni takie krótkie. Ledwo wstanę, pośniadam, poczytam, zjem obiad, pozmywam, pooglądam i już ciemno. Czas spać a nic nie zrobione. Dobrze, że do świąt jeszcze daleko.
    Pozdrawiam ciepło i gorąco nawet. I smaruję Wasze rączki i nóżki olejem żywokostowym z gojnikiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, krótkie, ale jeszcze nie najkrótsze a wiec należy cieszyć sie tym co jest, bo pewnie za miesiac już o trzeciej będzie sie zmierzchało! O świetach nawet jeszcze nie myslę, zresztą od pewnego czasu nie mają już dla mnie takiego uroku, jak kiedyś...
      Olej żywokostowy z gojnikiem? To musi być dobra rzecz. A u nas w ogrodzie na wiosnę żywokostu całe łany. Trzeba by sobie takie lecznicze cudo zrobić!
      Ściskamy Cię czule, Krystynko, za dobre słowa dziękujemy i uśmiech ku Tobie serdeczny zasyłamy!:-))

      Usuń
  17. U mnie listopad cieply, sloneczny, wrocilam wlasnie z pieknego pobytu w country, cale dnie spedzalam w pieknym ogrodzie, wsrod zielonych drzew, kwiatow, roze w pelnym rozkwicie i cudnie pachnace, podziwialam ptaki i pracowite pszczolki, a wieczorem polskie piosenki, z lat 60 i 70, z kaset.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Teresko! U Ciebie przecież teraz piękna wiosna! Pamiętam te listopadowe ogrody, kolory, zapachy i ciepło, wyprawy nad ocean i w bush... Ciekawa jestem w jakich okolicach przebywałaś?
      A polskie piosenki z dawnych lat są świetne. Niewiele współczesnych może sie z nimi równać!:-))

      Usuń
    2. Polnocno-wschodnia Victoria, niedaleko Mansfield i Mt Buller, ale to prawie 3 godziny jazdy i nawet jako pasazer meczy mnie, moglabym byc tam w kazdy weekend ale ta podroz jest dla mnie 'bolesna'

      Usuń
    3. Pamiętam Mansfield. Kiedys nocowaliśmy tam w bardzo przyjemnych hotelu z widokiem na Mt Buller. To chyba była jesień albo zima i widać było na szczycie góry białe pasmo sniegu...
      Trzy godziny jazdy moze umęczyć takze zupełnie zdrowego człowieka! Dobrze, że w Au są niezłe drogi, bo gdyby były takie jak tu,wyboiste i dziurawe, dojechałabyś chyba Teresko na miejsce w kawałkach!:-))

      Usuń
  18. Piękna ta piosenka. Już chyba nawet ją słuchałam wcześniej, sefując po YouTube. Dziękuję za przypomnienie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta piosenka moim zdaniem ma w sobie cos takiego, że jak ja człowiek napotka, to nie potrafi przestać jej słuchać, nie da się jej zapomnieć. Cudownie, że mozna znaleźć w necie tak piękne utwory. One tak człowieka wzbogacają, otwierają, wzruszają,...
      Pozdrawiam cię ciepło, Ulu!:-)

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lektura lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost