niedziela, 15 stycznia 2017

Ogród rododendronów






      Przeglądając zdjęcia do poprzedniego posta o australijskich kwiatach natrafiliśmy z Cezarym na folder w całości poświęcony wizycie w jednym z najpiękniejszych ogrodów, jakie dane nam było w życiu oglądać. To Narodowy Ogród Rododendronów usytuowany w Olindzie, miejscowości mieszczącej się w Górach Dandenongu położonych około 30 kilometrów od Melbourne. Ogród ów zwiedzaliśmy kilkukrotnie, ale najpiękniejszy był zawsze na wiosnę (australijska wiosna trwa od września do listopada). Wtedy kwitnie w nim większość kwiatów, krzewów i drzew a zieleń ma najbardziej soczyste odcienie. Natomiast w marcu, gdy trwa australijska jesień odbywa się tam japońskie Święto Kwitnących Wiśni, w czasie którego dużo młodych par lubi robić sobie w ogrodzie ślubne sesje fotograficzne. 

 

   Poza piętnastoma tysiącami rosnących w ogrodzie rododendronów podziwiać tam mogliśmy ponad dwanaście tysięcy azalii, trzy tysiące kamelii,  przeróżne odmiany drzewek wiśniowych, narcyzów, łubinów i mnóstwo innych kwiatów. Ci z Was, którzy bardziej interesują się roślinami kwitnącymi na pewno rozpoznają je bez problemu. Cały ogród zajmuje około 25 hektarów. Uważne jego zwiedzanie trwa niemalże cały dzień. Spaceruje się tam po trawie (w Australii nie ma zakazów wchodzenia na trawniki), czy też po wysypanych żwirem lub asfaltowych alejkach, wspina po malowniczo usytuowanych schodkach, przysiada na zacisznych ławeczkach. Cudowne zapachy, barwy i odcienie kwietnego bogactwa wprost oszałamiają zwiedzających. Wstęp do ogrodu jest bezpłatny a więc to bardzo popularne miejsce odwiedzin dla mieszkańców Melbourne i turystów. Na miejscu znajduje się kawiarnia oraz kilka miejsc piknikowych i zadaszonych pawilonów a także urokliwie położony staw, w którego pobliżu można odpocząć w cieniu kwitnących krzewów i drzew.



   Malowniczym tłem dla wszystkich kwitnących roślin są ogromne eukaliptusy i paprocie oraz oszałamiające widoki na otaczające ogród góry i doliny. Obserwować stamtąd można m.in. dolinę rzeki Yarra, szczyt Baw Baw, góry Warburton oraz Silvan – wielki rezerwuar wody pitnej dla Melbourne. Dodatkową atrakcję stanowią napotykane w ogrodzie papugi, chichotliwe kookabury, kaczki i niezwykle rzadkie, podobne nieco do bażantów ptaki zwane lyrebirds ( któryś z kolejnych postów poświęcić chcemy ptakom Australii).



 

   Znalazłam na YT krótki filmik o tym australijskim ogrodzie rododendronów. Popatrzcie!

 
  
    Ponieważ ten post jest 400 tekstem na tym blogu chcielibyśmy uczcić to jakoś i z tej okazji obdarować Was którąś z poniższych fotografii. Każdy, kto miałby ochotę dostać od nas jedno wybrane przez siebie pełnowymiarowe zdjęcie proszony jest o maila w tej sprawie lub podanie adresu mailowego w komentarzu pod postem – z radością je Wam wyślemy. Każda fotografia w dolnym prawym lub lewym rogu oznaczona jest własnym numerem. 





















































































































































34 komentarze:

  1. Piękne zdjęcia Oleńko, przejrzałam trzy razy. Mnie wystarczy, że się napatrzę i to już jest dla mnie radość. Serdecznie Was pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię w ten zimowy czas znaleźc dla oczu jakieś wytchnienie od wszechpotęznej bieli (ta biel jest piekna, ale jak czasem człowiek przemarznie albo umęczy się przy noszeniu drewna do pieca, albo przy odśnieżaniu to mu sie zgoła czegos innego chce!).
      Buziaczki zerdeczne sasyłamy Ci Basiu!:-)*

      Usuń
  2. Oesu, umarlam z oczarowania! Bardzo lubie rododendrony i azalie, a ich nagromadzenie w jednym miejscu i mnogosc gatunkow i kolorow wprost odbiera dech w piersiach. No cuda nad cudami! Z pewnoscia mieliscie podczas zwiedzania wspaniale doznania, ktorych zadne zdjecie nie jest w stanie oddac w 100%, brak jak dotad przekaznikow zapachow i dzwiekow. Tego brzeczenia owadow, pokrzykiwan ptakow, szumu lisci tracanych wiatrem - wszystkiego, coscie tam przezyli.
    Dobrze, ze po dluzszej przerwie znow wracacie do australijskich wspomnien, mnie ich nigdy dosc.
    Ide ogladac od nowa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie sie cieszę Anusiu, ze tak trafiłam w Twoje gusta! Tyle tych zdjec tu nawaliłam, że bałam się, iż nikt nie będzie miał cierpliwosci by to oglądac.Ale nie umiałam z niczego zrezygnowac, bo tyle miłych wspomnień mamy z tamtego ogrodu, tyle ciepłych uczuć budzą w nas te fotografie.Pieknie tam było, przestrzennie, swobodnie, ciepło i kolorowo. Jak w raju albo we śnie.Ogladając zdjęcia przypominalismy sobie z Cezarym nasze wędrówki. Dobrze, że mamy te wspomnienia, dobrze, że mamy mozność sie nimi dzielic tu na blogu, dobrze, że jest ktos, kto lubi te nasze australijskie wspomnienia. Dziękujemy, Anusiu!:-))***

      Usuń
  3. Piękne, wyobrażam sobie jkie to wspaniałe uczucie tak wędrować wśeód kwiatów i zieleni. Dziękuję za wspaniałą ucztę dla oczu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Ewo - to było wspaniałe uczucie, tym bardziej, że nie odczuwało sie w tym ogrodzie australijskiego gorąca, że było tam tyle niezwykłych kształtów, zapachów i kolorów, okrzyków papuzich i kookubarowych, harmonii w tym wszystkim. A napotkani ludzie, wprawieni w doskonały nastrój uśmiechali sie od siebie i zagadywali pogodnie!:-)

      Usuń
  4. Piękne miejsce ... a od niektórych zdjęć bije takie ciepło, że ogrzać się przy nich można :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, ten ogród naprawdę wart jest zobaczenia - jesli nie na żywo, to choćby na fotografiach czy filmkach na YT.Ludziom potrzeba tego rodzaju obcowania z pieknem, harmonia, spokojem i ciepłem barw.Potrzeba wytchnienia od codzienności, od tego, na co nie ma wpływu, co go męczy, irytuje, obezwładnia.Oglądam zdjęcia i usmiecham sie na samo wspomnienie...!:-)

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Tak Aniu, po prostu piękne.Od razu przypomina mi się ta pieśc ze słowami Jonasza Kofty: "Pamiętajmy o ogrodach, czy tak trudno być poetą? W zar epoki nie użyczy nam chłodu żaden schron, żaden beton..."

      Usuń
  6. kolory w te białozimowe dni, to cudo najfajniejsze, też lecę popatrzeć jeszcze raz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ani się obejrzymy, jak będzie wiosna i zrobi sie kolorowo a póki co - proszę bardzo - oglądaj do syta te australijskie kolory!:-))

      Usuń
  7. Serce sie cieszy, ze sa take miejsca na swiecie, ktore zapraszaja nas do relaksujacych odwiedzin :)
    Tez mam podobne miejsce blisko Londynu - kraina rododendronow, azalii, zawsze najpiekniejsza wiosna :)
    Olenko zdjecia piekne, kazdza fotografowana roslinka to piekny spektakl przyrody, w ktorym sie chce uczestniczyc bez konca :)
    Jesli moglabym prosic o zdjecie, bede wdzieczna :)Numer 139 :)
    Email - orszulkawm@gmail.com
    Czterysetny post - wielkie gratulacje :)
    Sciskam mozno ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem tego angielskiego ogrodu rododendronów - czy podobny do australijskiego? Masz jakieś zdjęcia stamtąd, Orszulko?
      Dzięki serdeczne za gratulacje. 400 postów to niby nie jest jakieś nadzwyczajne osiągnięcie jak na pięc lat istnienia bloga, ale zważywszy na to, że większośc z nich to naprawdę długie teksty a nieomal połowa z tekstów to wiersze, to juz wtedy ten bilans wyglada nieco lepiej!:-)
      Spodobało Ci się zdjęcie przedstawiające wiosenne pąki paproci? Fajnie! To takie swojskie, bo przecież i w Polsce paprocie tak na wiosnę wygladają. Zaraz Ci wobec tego wybrane zdjęcie wyslę!:-)
      Usmiechy serdeczne zasyłamy Ci o mroźnym, lecz słonecznym poranku!:-))♥♥♥

      Usuń
    2. Olenko, mam duzo zdjec - musze je wygrzebac ze zdjeciowych skrytek :)
      Wiosna kroluja tam azalie, rododendrony, magnolie - przerozne odmiany. Cala oprawa jest bardzo podobna do ogrodu australijskiego - mozna sobie zrobic piknik na trawie, pospacerowac, wypic kawe w punktach gastronomicznych, oberwac szyszka po glowie od szczesliwie smigajacych po drzewach wiewiorek ;)
      Juz niedlugo wiosna/tutaj zawsze wczesnie/, na pewno sie tam wybiore i zdam relacje na
      moim blogu :)
      Serdecznosci :***

      Usuń
    3. Och, z radoscią i ciekawoscią obejrzę ten Twój angielski ogród, Orszulko!Australia i Anglia są ze sobą związane bliskim pokrewieństwem polityczno-kulturalnym a wiec i ogrody pewnie podobne.
      Już niedługo wiosna? Ach,u nas jeszcze ani słychu ani widu...
      Ściskam Cię mocno!***

      Usuń
  8. Az zapachnialo :). Zawsze marzylam o tamtej czesci globu, moze kiedys...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś wybierzesz sie w podróz do Australii, Moniko! Wszystko jest przecież mozliwe! A przypuszczam, że w Portugalii też są cudowne ogrody. Nieprawdaż?!:-))

      Usuń
  9. Przepiękne kwiaty :) Przypomniałaś mi nimi, że w tym roku muszę wybrać się do ogrodu z różanecznikami w trakcie ich kwitnienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie, Wietrzyku! Często blisko siebie mamy piekne ogrody a zapominamy o nich albo nie mamy czasu na ich odwiedzenie. I mnie od kilku lat kusi takie wspaniałe miejsce - arboretum w Bolestraszycach. To około 60 km ode mnie a ja wciaz nie mam czasu by tam pojechać i obejrzec tamtejsze okazy flory. Nie tracę jednak nadziei, że wszystko jeszcze przede mną!:-)

      Usuń
  10. Nawet magnolię tam zobaczyłam mam taką u siebie na swojej malutkiej działce :) Piękne one są ale może u siebie też posadzicie kilka rododendronów i azalii, azalia japonika jest mrozoodporna trzyma się dzielnie podczas mrozów a wiosną ślicznie kwitnie. :)
    Buziaki ciepłe dobranockowe. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz rację Eluś, że moglibyśmy u siebie posadzic azalię czy rododendron. Mielibyśmy tu kawałek Australii. Może by i mrozy nie dały tym roślinom rady - nie wiem tylko, czy i na psy nasze okazałyby sie one tak odporne? Psiska bowiem bez opamiętania tratują i obgryzają wszystko, co się da!Właściwie tylko drzewka są bezpieczne!:-)
      Buziaki zasyłamy serdeczne na powitanie dnia!♥

      Usuń
  11. Odpowiedzi
    1. Cieszę się Basiu, że tak życzliwie to odbierasz!:-))

      Usuń
  12. Niezwykły ogród !!! W takim to można spacerować bez końca. Roślinność zachwyca swym niepowtarzalnym urokiem . Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego też chcieliśmy go tutaj pokazać, bo zimą tęskni sie za takimi ogrodami, za zielenią i ciepłem. Ale od czego wspomnienia i podróze w wyobraźni?
      I my pozdrawiamy serdecznie, Ulu!:-))

      Usuń
  13. Też tak robię, w upały oglądam zimowe impresje a w zimie orgię kolorów lata. Ale takie cudeńka skłaniają mnie do zadumy, po co Dobry Bóg az taką rozmaitość zaplanował, nie tylko w kwiatach ale w całej florze i faunie i w człowiekach!
    A Bolestraszyce bardzo warto!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No rzeczywiście Krystynko, rozmaitość wszystkiego jest ogromna. Nic tylko podziwiać i dziwować się,pytać i szukać sensów. A i tak wiekszosć rzeczy pozostanie zakryta, niewiadoma, schowana w intuicyjnych przeczuciach, delikatnych muśnięciach, jak we śnie...
      Może w końcu uda nam sie tym roku zawitać do Bolestraszyc.W końcu z Przemysla to rzut beretem a w Przemyślu bywamy często, tyle że człowiek zawsze w pospiechu, bo do zwierzyńca kochanego sie śpieszy...

      Usuń
    2. Może w święto derenia, tak gdzieś jesienią.

      Usuń
    3. Święto derenia? Ale ciekawie to brzmi!Dzięki za podpowiedź, Krystynko!:-))

      Usuń
  14. I znów mnie zaskoczyłas mnóstwem barw i rodzajów,piękny spacer po ogrodzie dziękuję zą towarzystwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja dziękuję, że z nami po tym ogrodzie pospacerowałaś wirtualnie!:-)

      Usuń
  15. Odpowiedzi
    1. To prawda Urszulo, mineło juz wiele lat od naszych ostatnich odwiedzin w tym ogrodzie a nadal wizyte tam wspominamy jako odwiedziny w raju!:-)
      Witam Cię serdecznie na naszym blogu i pozdrawiam!:-)

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieśni pieśń piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost