niedziela, 25 maja 2014

Na polu…






   Upał i robota! Robota i upał! Od kiedy ulewne deszcze minęły i dało się wejść na pole nie tonąc po kolana w błocie pracujemy tam co dnia aż do zmierzchu. Kiedyś już pisałam, że zachciało się nam w tym roku większego niż dotychczas warzywnika, no to mamy za swoje! Pole jest wymagające i uparte. A przy tym bardzo zachłanne i o czas człowieka zazdrosne. Jak nas wchłonęło, tak nie popuszcza. Rozpuszczone jak dziadowski bicz! A na nim nieustanna walka z perzem, przekopywanie, tłuczenie motyką, grabienie, sianie, sadzenie, plewienie, ogradzanie, rowów wokół kopanie, znowu chwastów wyciąganie…A to wszystko na połaci wielkości piętnaście na trzydzieści dwa metry. To chyba coś około 480 metrów kwadratowych! Ileż potu z nas się już polało! Ileż kompotów, soków i zwykłej wody z cukrem i kwaskiem cytrynowym wypiliśmy (gdy się już kompoty i soki skończyły!). Ileż kwękania i stękania z siebie wydaliśmy! Jak czarne mamy paznokcie i odciski na dłoniach od grabi i motyki!  A polu wciąż mało!
   Gdera, sarka i marudzi to pole, nasz okrutny władca feudalny: - Róbcie, jak się wam chciało! Nie ma zlitowania! Samiście sobie pańszczyznę narzucili, to macie harować aż mi się spodoba i pozwolę wam na chwilę wytchnienia!
   Oto, co udało się nam zasiać i zasadzić: ziemniaki, kapustę, seler, koper, pietruszkę, pasternak, rzodkiewkę, czarną rzepę, marchewkę, cebule, koper, buraki ćwikłowe i naciowe, majeranek, bazylię, sałat przeróżnych mrowie, ogórki, pomidory, paprykę, fasolę, groch, dynie, cukinię i coś tam jeszcze, ale…mózg mi paruje i więcej nie pamiętam!
   Jak się wiekszość z tego dobra uda, to będzie pysznego jedzonka na świeżo i na przetwory zimowe. Do teraz zjadamy jeszcze zeszłoroczne. Bardzo się przydają wszelkie sosy, kompoty i lecza, mrożonki i suszonki żeby zrobić szybki obiadek i …znowu na pole do roboty lecieć.
   A poza polem jest jeszcze zajęcie codzienne z karmieniem zwierząt związane. Cztery kwoki opiekują się swoimi maleństwami a także zaadoptowały pod swe ciepłe skrzydła pisklęta wyległe w inkubatorze. Dumne matki siedzą w osobnych, wydzielonych w kurnikach, zamkniętych pomieszczeniach, gdzie mają spokój i nie muszą walczyć o pokarm z resztą łakomych, dorosłych kur. Największe kurczęta ma pstrokata czubatka polska. Już wyprowadza je do ogrodu. Już świat im wielki pokazuje. A w porach posiłków wraca do swojego zagrodzonego domku i głośno gdacząc domaga się od gospodyni kolejnej porcji jedzenia. Codziennie rano szykuję wielką michę smakowitości dla kwok i ich małych a poza tym dwa wiadra paszy dla pozostałych kur. Także dla kotów i Zuzi trzeba ugotować jakowego mięsa i kości, ryżu czy makaronu. 
   Nie zapominam też oczywiście o meczącym towarzystwie. Wyprowadzać mus  kozy na pole o wczesnym poranku a około dziewiątej już zabierać, żeby ich słońce nie przypiekło. Potem przez cały dzionek kozie panny oraz ich przyszły małżonek Łobuz Kurdybanek polegują w chłodnym budynku gospodarczym, żując siano i nacięte przez nas gałęzie z dzikich drzew owocowych. A pod wieczór, kiedy się nareszcie ochłodzi kozule wędrują ochoczo na łąkę w strefę cienia. I tam pasą się radośnie aż do zmroku. 
   A my jak mamy chwilkę to przysiadamy na ławeczce pod dębem i cieszymy się przyjemnym chłodkiem spoglądając z dumą i radością na nasze pole, którego gderliwe pomruki ucichają do następnego ranka i zdaje się, że pole nawet śpiewa nam cichutko nareszcie ugłaskane całodzienną pracą naszych rąk. 

  Dzisiaj od rana suche jak pieprz pole świergocze głosami skowronków prostą modlitwą o deszcz. Spogląda ku niebu z pełną wiary nadzieją. Niebo zaś odpowiada melodią wiatru i kłębiastych chmurek. Kto wie? Może wysłucha prośby naszego pola...? A jak nie, to wiadra i konewki pójdą w ruch!

63 komentarze:

  1. Z wiadrami i konewkami na pole! Czyż to nie tak, jak z motyką na słońce? Zamęczycie się ludziki kochane:-)). Oby się Wam szczęściło urodzajem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Węza ogrodowego podłączyliśmy ze sporą przedłuzką i teraz łatwo podlewać, a gdzie wąz nie siega nabierać do konewki i latać z nia po grządkach.Męczymy sie, ale zdaje sie, że na własne zyczenie!
      Pozdrawiamy Cie serdecznie Errato i dziękujemy za dobre słowa!:-))

      Usuń
  2. a ile satysfakcji z plonów - nie zawsze wszystko się uda, raz pomidory pogniją a innym razem coś zeżre marchew, ale i tak zawsze, ale to zawsze urodzi się coś wyjątkowego, pięknego, dorodnego, coś, co się pamięta (tego lata mieliśmy..)
    i ta zapobiegliwość, aby się nic nie zmarnowało, obdarowywanie całej okolicy tym, co się nie przerobi;)))
    miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam satysfakcje z zeszłorocznych plonów a w tym roku i warzywniak większy i większa rozmaitośc warzyw w nim posianych. Pewnie i radosc będzie większa, gdy juz czas zbiorów nadejdzie! I sąsiadkom oczywiście porozdaję trochę - taka dumna i blada, ze mi miastowej wyszło cos, czego one nie mają u siebie!
      Ściskam serdecznie Klarko!:-))

      Usuń
  3. brzmi jak sielanka.... ale ja zdaję sobie sprawę jak bardzo wymagająca i wyczerpująca ta praca! Siły ślę .. :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo wyczerpująca Emko. Wieczorami padam i sił juz na nic nie mam. Dobrze, że wkrótce do łózia i odpoczynek błogi nastanie...
      Serdeczności ślę i podziękowania za dobre słowa!:-))***

      Usuń
  4. Nie pozostaje mi nic innego, jak doladowac Was na odleglosc energia, przeslac choc odrobine wlasnych sil witalnych, zebyscie nie padli po drodze do urodzaju. I jeszcze zyczenia niewielkich deszczy, ale tylko w nocy, zeby ziemia zdazyla sie nawodnic, a rosliny napic.
    Jedyny feler tej Waszej calodziennej pracy w polu to brak Was na blogowisku. Teskno mi! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki Anusiu za słowa wsparcia! Deszcz wczoraj popadał wieczorem, ale nie za duzo. Dzisiaj tez był krtókotrwała burza, ale deszczu znowu niewiele. Podlewalismy wężem ogrodowym i konewką.Alez ziemia pachniała od wilgoci!
      Umordowanam wieczorami tak bardzo, ze nie mam siły nawet by cos poczytać, nie powiem juz o komentowaniu. A rano tyle roboty, że wszystko w pospiechu.Wybacz mi więc kochana, bo przez jakisczas rzeczywiscie nie dam rady udzielać sie w blogosferze.Alemam nadzieje, ze jak sie wszystko przetoczy to wrócę i będę także tu!
      Ściskam Cie mocno Aniu i pamietam o Tobie nawet nie zaglądając na blogi!:-))***

      Usuń
  5. Drogie Jawory, oby spadło trochę deszczu i odjęło Wam trudu podlewania... analogowego. Na moje oko starczy Wam tych zajęć, które wymieniłaś, Olu. Niech byście przysiedli pod tym dębem na dłuższą chwilę.

    Uściski! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spadło dosłownie "troche deszczu"! Ale nawet ta odrobina wystarczyła by ogórki wykiełkowały. Dzisiaj podlewalismy wszystko, moze wiec jutro znowu ukaze sie coś nowego.To zawsze jest jak magia!
      Pod dębem posiedzieliśmy wieczorem dłuższą chwilę z rozkoszą wąchajac tę podlaną ziemię.
      Ściskamy Cie gorąco Jolu i dziekujemy za serdecznosc i dobre zyczenia!:-))

      Usuń
  6. Pomoglabym Wam i pobyla na takim polu ....
    Serdecznosci
    Judyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej na ławeczce pod dębem, bo na polu spiekota straszliwa, mimo burzy i krótkotrwałego deszczyku.
      Pomagasz nam myslami zyczliwymi Judyto. Dziękujemy serdecznie!:-))***

      Usuń
  7. oj cieżka to musi byc praca, ale ile będzie z tego satysfakcji i zadowolenia, o walarach smakowych nie wspomnę..:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez mam nadzieje Sznupciu droga, że ziemia odpłaci sie za wszystkie starania i opiekę i urodzi dla nas takie mnóstwo smakołyków, że prawie do sklepów nie trzeba będzie jeździć!:-))

      Usuń
  8. Podziwiam! Podziwiam! Podziwiam! Chylę czoła i uciekam.
    Ja nigdy w życiu! Upał = tylko niezbędne obowiązki (karmienie, pojenie, dojenie, wytwarzanie sera, obowiązki domowe) i ani jednego ruchu więcej.
    Padłabym trupem na Waszym polu po godzinie pracy w upale.
    Dużo zdrowia i sił Jawory-Dęby!
    Deszczu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jawory jeszcze nie padaja trupem, ale wieczorami chodza jak zombie powłócząc nogami, mamrocząc coś i spoglądajac nieprzytomnie przed siebie! Rankami natomiast budzą sie sliczni - liryczni i apetyczni....Tyle, że nogi i ramiona nie wiadomo czemu bola!:-))
      Całusy zasyłamy Ci serdeczne Madziu Poziomkowa!:-))

      Usuń
  9. Zerknij! Prawie identyczny początek posta. Dasz radę, dasz. Powtarzaj i wierz, w to co mówisz!
    Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram sie wierzyć Gaju i sprostac postawionym przez samą siebie i czas wyzwaniom, Czasem jest cięzko i tracę rezon, ale potem jakoś siła i entuzjazm wracają.
      Postaram sie zerknąć!
      Pozdrawiam ciepło i Tobie różwnież wytrwałosci i siły nieskończonej życzę!:-))

      Usuń
  10. Odpowiedzi
    1. Oj, bardzo duzo Agatko naprawdę - i pomyslec, że czekałam na wiosnę!!!:-))

      Usuń
  11. Przypominają mi się sceny z " Nocy i dni". Zresztą znam tę pracę z dzieciństwa...
    Sił życzę i wspaniałych plonów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Noce i dnie" -to moja ulubiona lektura i film. Piekne sceny z Barbara i Bogumiłem na polu. Tak, romantyzm cięzkiej, wspólnej, zgodnej pracy.
      Dziekuję za Twoje zyczenia Basiu i pozdrowienia ciepłe ślę!:-))

      Usuń
  12. Olu, u nas rankiem, na Pogórzu lało ze 3 godziny, ale to bardzo solidnie, a potem poszło z grzmotami na północ, myślałam, że do Was; wojuję z kosą spalinową, bo wczoraj doszłam do końca sadu, ale już zarosło, to, co skosiłam na początku, wilgoć i wysoka temperatura bardzo służy trawie; a wyplewione grządki znowu zarosły, a też chciałam poszerzać areał grządkowy, dobrze, że nie zdążyłam; roboty dużo, staram się być do przodu, bo wnuczek ma się nam urodzić lada dzień; serdeczności ślę za San.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczaki, ale wiadomość !!!!!
      Super!!!!!

      Usuń
    2. Gratulacje serdeczne Marysiu!!! - dołączam w radosci do Zofijanki i Madzi!!!

      Marysiu - och te chwasty, och ta trawa! Silne to bestie i sprytne! Będą krolować aż do jesieni! Potrzebujemy chyba ogromnego stada kóz, żeby mi wygryzły cokolwiek z mojej szalonej zieloności!
      Całuję Cię gorąco, ściskam i pozdrawiam przyszłą babunię!:-))***

      Usuń
  13. Witaj Olu.U mnie na warzywniku chwastów co niemiara.Co skończę z jednej strony muszę zaczynać od nowa.Teraz wszystko leży odłogiem bo oblatuję z motyką buraki cukrowe,a mam tego 2 ha.Przerywka tak zwana.Jeszcze zejdzie mi kilka dni i wtedy znowu warzywnik.Kurki rosną mi pięknie i tylko domagają się jedzenia .życzę Wam spokojnego deszczyku i pięknych warzyw,a przede wszystkim czasu na odpoczynek.
    Pięknie opisałaś ta pracę na polu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Brydziu! Ależ masz roboty z tymi hektarami buraków! Przy nich mój warzywnik to nic! Podziwiam Cię bardzo pracowita kobieto!
      Deszczyk był u nas, ale stanowczo za mało! A odpoczynek? To momenty w ciągu dnia, albo po prostu w nocy...A po takim zmęczeniu to nawet nie za dobrze sie spi, bo miesnie bolą i skóra od słonka piecze!
      Całusy serdeczne zasyłam!:-))

      Usuń
  14. இڿڰۣ-- இڿڰۣ--இڿڰۣ-- இڿڰۣ--
    ♥... Dzień piękny, pogodny .
    ♥... Słońce świeci na niebie .
    ♥... A ja wraz z tym słoneczkiem
    ♥... Ślę uśmiechy dla Ciebie.
    ♥... Serdecznie Cię pozdrawiam
    ♥... i dobry humorek zostawiam.
    இڿڰۣ-- இڿڰۣ--இڿڰۣ-- இڿڰۣ--
    ________ (¯`:´¯)⋰⋰⋰⋰⋰⋰

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje za usmiechy oraz zyczenia i serdecznie pozdrawiam Cię Agatko!:-))

      Usuń
  15. Ten warzywniak jest tak duży, że chyba koper zasiałaś drugi raz, bo zapomniałaś, gdzie był posiany ten pierwszy...:)) Przynajmniej tak wynika z opisu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mózg przegrzany robi mi psikusy!Przez przypadek pisząc dwa razy o koprze oddałam rzeczywisty stan rzeczy, bo on naprawdę w dwóch miejscach posiany!
      Pozdrawiam Cię ciepło Różo!:-))

      Usuń
  16. Troche zazdroszcze Wam tego warzywnika;) Chociaz ja chcialabym taki maly 4 metry na 10 to by mi w zupelnosci wystarczylo. A tak mam pomidory w doniczkach i skrzynkach balkonowych, papryka zwykla i jalapeno tez w doniczkach i oczywiscie ziola, a na skrawku ziemi ogorki i arbuz:)) Malo tego, ale i tak cieszy, bo wlasne i bez chemii:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysle, ze i nam by wystarczył taki cztery na dziesiec, ale chyba zachłanne z nas bestie to teraz mamy za swoje i tyramy w pocie czoła.
      Jak masz Star własne pomidory, zoła i papryczke a nawet ogórki i arbuz, to niewiele wiecej potrzeba by robic sobie pyszne i zdrowe posiłki. A co swoje, to swoje!
      Nie wiem, czy nam papryczka sie uda, bo w naszych stronach nie zawsze sie udaje. Ale jesli lato będzie gorące, to czemu nie?
      Ściskam Cię serdecznie!:-))

      Usuń
  17. Tak, pole to wymagający "zwierz". Ciągle go trzeba 'drapać" i "głaskać", dokarmiać i poić. Jednak, gdy to wszystko otrzyma bardzo się odwdzięczy.
    A u nas znowu dolało, ale jest przepiękna pogoda między deszczami i chwast rośnie jak szalony.
    Powodzenia i wytrwałości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głaskamy i dopieszczamy polowego zwierza dzień po dniu! Może go w końcu oswoimy?
      A u nas deszczu malutko. Ziemia spieczona i popekana, mimo podlewania z węża i konewki!
      Jaskółko!Pozdrowienia ciepłe zasyłam na Podbeskidzie!:-))

      Usuń
    2. Dzięki za pozdrowienia, ale małe sprostowanko. Podbeskidzie nie istnieje- to nazwa sztuczna, a upowszechniona przez Solidarność dla nadania jej w okręgu bielskim- Solidarność Region Podbeskidzie. No i nazwa przyjęła się w ogóle, chociaż geograficznie jej nie ma.
      A ja mieszkam jeszcze inaczej- na Ziemi Cieszyńskiej, albo na Śląsku Cieszyńskim.
      "Podbeskidzie' dotyczy terenów wokół Bielska- Białej. pewnie wszedł już do terminologii i większość ludzi myśli, ze jest prawidłowy.
      Sory, że napisałam. Mam nadzieję, że nie przyjęłaś tego jako przytyku. Napisałam, bo ja mieszkam od tych terenów 40 kilometrów dalej. I jak się zdecydujesz przyjechać w te strony, żebyś nie zabłądziła:)
      Ale jakie to ma znaczenie, kiedy tak bardzo serdecznie mnie pozdrawiasz, gdziekolwiek bym mieszkała.
      Pozdrowienia słoneczne.

      Usuń
    3. Jaskółko! Dziekuję serdecznie za uświadomienie mnie w kwestii mylnego nazewnictwa. Człowiek całe zycie sie czegoś uczy i bardzo dobrze. Rzeczywiscie czasem cos sie plecie, bezmyslnie powtarza, nie zastanawiając sie zbytnio nad tym czy to poprawne, czy nie. Teraz zapamiętam - nie ma Podbeskidzia i juz! A Jaskółeczka mieszka na Śląsku Cieszyńskim.
      Całusy Jaskółko w zachmurzony i chłodny poranek!:-))

      Usuń
    4. Sory Olgo, teraz mam wyrzuty sumienia. Może jednak niepotrzebnie to wpisałam... głupio mi.
      A ja wieczorne gwiazdy ci posyłam, bo u nas się wypogodziło:)

      Usuń
    5. Jaskółeczko! Cieszę sie Twoimi gwiazdami i dziękuję za nie z całego serca, bo u mnie nadal pochmurno! I proszę, bez żadnych wyrzutów sumienia, bo naprawdę nie ma powodu. Żadnej mi przeciez przykrości nie zrobiłaś, niczym nie uraziłaś, po prostu powiedziałas coś waznego i ciekawego dla mnie. Ja jestem zadowolona, że dowiedziałam sie iz Podbeskidzie jest nieprawidłową nazwą. Nie będę teraz głupot przynajmniej powtarzac.Usmiechnij sie proszę, kochana!
      Ściskam Cię serdecznie z mojego porannego Pogóza!:-))

      Usuń
  18. Mam nadzieję, że prośby zostały wysłuchane i deszczyk podlał roślinki, a Ty Moja Droga odpoczęłaś od pracy, która pochyla człowieka.
    Miłego tygodnia Oleńko. Nie daj się polu zawładnąć, wchłonąć- to nie czarna dziura. Odpoczynku od upału życzę i mniej wyczerpującej pracy.
    Uściskasy...
    Zdrowa woda dotarła ze źródełka ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale za mało tego deszczu - i wczoraj i dzisiaj. Burza niby z piorunami i grzmotami a deszczyk marny.
      Dobre to porównanie z czarną dziurą! Ech, oby do jesieni!:-))
      (Zdrowa woda dotarła Zofijanko - szkoda, że nie mam kiedy sama sie tam wybrać!)
      Całusy serdeczne zasyłam!:-))

      Usuń
  19. urodzaju i obfitych plonów życzę Wam kochani. I wierzę, że uda się Wam to pole "udobruchać" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mamy taką nadzieję! Inaczej nie byłoby sensu w tych codziennych staraniach.A magia kiełkowania jest juz teraz cudowną podzieką.
      Pozdrowienia serdeczne Sylwio!:-))

      Usuń
  20. Nooo, to się uwijacie :)
    Sił dużo!
    P.S.
    A ja tyle kompotów mam i sama muszę pić...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteśmy jak wańki - wstańki i mechanizm o dziwo, wciaz działa!
      Kompoty masz Tupajko??? - oj, mniam, mniam!U nas juz tylko woda z cukrem i kwaskiem!
      Całusy!:-))

      Usuń
  21. Mam nadzieję, że nie zamęczacie się, bo jak od dawna wiadomo najlepszy złoty środek :) Daleko od domu macie ogród? Może lepiej kupić węża (czasem w promocji można kupić za pół ceny) pompkę do studni i niech leci pomalutku ciurkiem między grządki :) Wiem z doświadczenia, że podlewanie konewką to często syzyfowa praca.
    Kochana Olgo życzę deszczyku w nocy i słoneczka w dzień i żadnych chwastów :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogrod mamy tuż za domem a warzywnik za ogrodem - ok. 50 metrów. Węża mamy. dzisiaj został podłaczony, ale nadal jest za krótki by podlać nim cale warzywne pole. Ale i tak dobrze, bo na miejscu mozna nalewać wody do konewki i do domu już po wodę nie latac.
      Deszczyku troszke było. Zdałoby sie więcej!
      Pozdrawiam Cię gorąco Zoziu!:-))

      Usuń
  22. Chyba trochę u Was też popadało i rośliny Wam podlało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko troche, niestety...Czekamy na więcej.A w miedzyczasie podlewamy, bo roslinki pić wołają!
      Pozdrowienia serdeczne Lidko!:-))

      Usuń
  23. Imponujące to pole, ogrom pracy widać na nim wymierzony centymetrami mozolnego przesuwania się w rytmie oczyszczania, przygotowywania, siania ... Radość będzie wielka, gdy pierwsze zielone główki wychylą się z ciężkiej ziemi. Potem będzie dalej pracowicie ale też pysznie! Pozdrawiam Cię Olgo bardzo serdecznie i ściskam Twoje spracowane ręce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Łucjo. Mozolna to robota, ale w przerwach oglądanie z róznej perspektywy i dziwowanie sie, żeśmy dali radę już tyle zrobić!
      Co nieco namj uz kiełkuje i serce raduje.A sałaty już widać sporo.
      Uściski Twoje z radoscią i wdziecznoscią przyjmuję i przytulam Cię z daleka hiszpańska wędrowniczko!:-))

      Usuń
  24. Już wczoraj napisałam ale mi wcięło komentarz. Podziwiam was bardzo mocno. to ciężka praca ale daje tyle dobrego jedzonka. Sałatą się już dzielę z sąsiadkami. mam jej bardzo dużo bo się rozbujałam z rozsadą. :) Wyrosły na cm buraki i marchewka ziemniaki rosną jak na drożdżach a nie nawozie końskim. :) Może rozważcie glebogryzarkę która wam troszkę ułatwi pracę. http://r.twenga.pl/g3.php?pg=VDs5MjYzOTkxNjMyNjk0MzQ0Mjk7NTE4NTY7aHR0cDovL3d3dy5 np coś takiego spalinowa za ponad siedem stów.
    Olgo nie zapominaj proszę o moich jajkach :))).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eluś! U nas też już sałata spora, bo ona chyba zawsze najwcześniej dorasta. Po niej rzodkiewki! U Ciebie wszystko łądnie rosnie na nawozie końskim a u nas na kurzym. Najwazniejsze, ze bez żadnej chemii! Glebogryzarki spalonowej nie kupimy, bo za droga. Mój mąz musi w końcu naprawic taki niemiecki traktorek, który ma w oprzyrządowaniu takze i glebogryzarkę. A wciąz jest tyle innej roboty, ze traktorek musi poczekać na swoją kolej.
      O jajkach dla Ciebie oczywiście pamiętam. Napisz mi tylko na maila ile i kiedy chcesz!
      Całusy Elusiu i pozdrowienia gorące!:-))

      Usuń
  25. Ależ z Was pracowite robaczki :)... !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo wołki robocze (to chyba jacyś kuzyni tych zbożowych!)!:-))
      Usmiech serdeczny zasyłam!:-))

      Usuń
  26. O kurcze! Jestem pod wrazeniem, duzo pracy za Wami i przed Wami. Kawal pola zagospodarowaliscie, zycze aby wszystkie warzywa i ziola wyrosly piekne i zdrowe.

    Olu, kwasek cyrynowy jest strasznie niezdrowy. Polecam schlodzona zimna wode z listkami miety - pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renatko! Ja wiem, że kwasek jest niezdrowy, ale w ten upał tak nam sie chce czegos słodko-kwaśnego do picia, że machamy ręką na to. Poza tym rano zaparzam zioła w dzbanku i pijemy je na zimno. Ale wszystko mało! Ostatecznie dobra i woda z kranu (tym bardziej, ze z własnej studni!).
      Na razie chwasty rosną znacznie szybciej niz warzywa. Walcze z nimi jak moge, ale z nich spryciule nie lada!
      Serdecznosci Ci zasyłam i pieknej końcówki wiosny zycze!:-))

      Usuń
  27. ...eh, czytam i wracam do przeszłości...do naszego pola, półhektarowego, do pracy od 5 rano do późnego wieczora, do widoku śp. Mamy, śp. Taty...widzę swoje dłonie, zmęczone, brudne ale jednocześnie takie ... szczęśliwe...czuję ziemię pod palcami i słońce zawieszone nad moją głowa jak kapelusz...czuję zapach mięty, rumianku...dzięki Tobie wspomniałam...dziękuję!
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dziecięcych wspomnieniach przeważnie zawsze więcej jest radosci i słodyczy niż twardego realizmu. I to jest piekne. Bo dzieciństwo to kraina niepodległa dorosłych frustracjom i smętkom. Z niej czerpiemy siłę, gdy dopada nas niemoc i zgryzoty dorosłęgo wieku.
      Jest w tej pracy na polu katorzniczy wysiłek lecz w nagrodę jest też spokój obcowania z ziemią, jej zapach, jej magia, jej wdziecznosc, gdy się ją spulchni a ona odetchnie i pozwoli kiełkować kolejnym roslinkom-dzieciaczkom. Tylko czasem to zmęczenie jest tak wielkie a człowiek tak złachany, że bardziej zwierzę pociągowe przypomina niz człowieka. Dobrze, że w miedzyczasie bywaja deszcze i dają mozliwosc chwili wytchnienia od słońca i motykowania, od tego schylania się po raz setny, po raz tysięczny...
      Pozdrawiam ciepło Meg!:-)*

      Usuń
  28. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lektura lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost