Żyjemy, działamy
jak to na wiosnę zawsze u nas bywa. Za nami sporo prac ogrodowych. Nadal zmagamy
się z górą bali bukowych czekającą na pocięcie, połupanie i zwiezienie pod
wiatę. Wprawdzie sukcesywnie się ona zmniejsza, ale wciąż przed nami sporo
roboty z drewnem. Ostatnio jednak musieliśmy zwolnić tempo, bo obojgu nam
przytrafiły się małe wypadki przy pracy. Najpierw ja skaleczyłam się mocno (piłą
elektryczną!) we wskazujący palec u lewej ręki a kilka dni potem Cezary ciachnął
się (sekatorem elektrycznym) w mały palec także lewej dłoni. Połączeni
bliźniaczymi dolegliwościami codziennie nawzajem zmieniamy sobie opatrunki, bo
palce są silnie ukrwione i w związku z tym trudno się goją. I choć pewnie śmiesznie to brzmi, bo rzecz dotyczy tylko
pojedynczych palców, okazuje się, że wyłączone z użycia ograniczają znacznie możność
wykonywania pewnych czynności. Dźwigania, krojenia, mycia się i ubierania, obierania
warzyw, zawiązywania sznurówek w butach, zapinania psom obroży, kopania w ziemi
a nawet sprawnego pisania na klawiaturze komputera czy telefonu. Naprawdę
człowiek nie docenia tego, gdy wszystko działa mu bez zarzutu i nie musi się zastanawiać
jakie dziwaczne ekwilibrystyki wykonać by móc normalnie i bez bólu coś zrobić. Czekając
aż się nam wszystko porządnie wyleczy robimy co się da (bo przecież nie
będziemy siedzieć bezczynnie) i rzecz jasna podziwiamy postępy wiosny w naszym
otoczeniu. Pokażę Wam na poniższych fotografiach jak to się u nas zmieniało od
marca do kwietnia. Bo wiosna, jak to wiosna działa po swojemu. I mimo
chwilowych ochłodzeń nadal robi swoje. Tańczy po ogrodach, polach i lasach.
Kręci się w upojnych walcach od świtu do zmierzchu. Wprawia w ekstazę ptaki,
owady, wszystko co żyje i chce żyć. I niech tak będzie nadal. Pozdrawiamy Was
serdecznie (bo zdrowie rzeczywiście najważniejsze!) i do napisania!:-)