środa, 26 czerwca 2024

Wreszcie o …agreście!

 



 

Były piosenki o jagodach

O świeżych wiśniach snuto pienia

Na agrest jednak wciąż nie moda

Jakby był nie wart uwiecznienia

 


O sennych jabłkach hity grano

I o truskawkach z Milanówka

Jednak z agrestem znów to samo

Nikt nie poświęcił mu ni słówka

 


Agrest się z niczym nie rymuje

I pewnie tutaj tkwi przyczyna

Poza tym nikt nie wyśpiewuje

O kulkach kwaśnych jak cytryna

 


Liczy się słodycz – słodycz wszędzie

I tylko ona warta ody

Bo wszyscy w słodkim tkwią obłędzie

O to co słodsze wciąż zawody

 


Lecz oto wbrew zwyczajom świętym

Ja agrestowy wierszyk piszę

Dzieciństwa smak w nim jest zaklęty

Więc przerwać dziwną trzeba ciszę!

 


Gdzieś na osiedla mego skraju

Wśród dzikich chaszczy, płotów starych

Dzieci bawiły się jak w raju

A skarbów miały tam bez miary

 


Dziurawych garnków, zgiętych łyżek

Skorup talerzy z wzorkiem złotym

Schodków do czarnych dziur, piwniczek

Gdzie kryły się bezpańskie koty

 


Ach, ileż przygód tam się działo

Wielkich pomysłów, możliwości

Śmiechów i pisków ileż brzmiało

Dzieciarni  pośród zieloności

 


Świat czarodziejski, świat maleńki

Lecz pełen cudów i wolności

Jabłka, porzeczki, mirabelki

I agrest w wielkiej obfitości

 


Prosto w podołek od koszulki

Rwało się agrest raniąc ręce

Lecz nic to bo zielone kulki

Wabiły wciąż by mieć ich więcej

 


Kto więcej zjadł z kolczastych krzaków

Kto się nie skrzywił ani krzyny

Ten budził podziw u dzieciaków

Ten mógł zwycięskie stroić miny


 

A agrest kusił, wołał stale

Gdy kwaśność się zmieniała w słodycz

I gdy w lipcowym dnia upale

Sok agrestowy kapał z brody

 


W tym dzikim raju czas pogodny

Każde spędzało się wakacje

Do domu się wracało głodnym

Gdy brzuch już wołał o kolację

 


Oczy błyszczały od radości

(W kieszeniach agrest tkwił na potem)

Serce nuciło o młodości

Która na życie ma ochotę…

 


Wiersz o dzieciństwie z dala woła

W agreście błyszczy magii promień

Ja siwy kosmyk zgarniam z czoła

Znów uśmiechając się do wspomnień…



P.S. 

Za inspirację do napisania tego wierszyka dziękuję Kitty, która w komentarzu pod poprzednim postem podzieliła się ze mną agrestowym wspomnieniem z dzieciństwa!:-)

 

 

52 komentarze:

  1. Agrest i mnie przypomina czasy dzieciństwa. Osobiście bardzo lubię kwaśne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Twój wierszyk jest uroczy i tak beztrosko wakacyjno-letni.

      Usuń
    2. Kapitalny ten wierszyk Olu, vivat Agrest! 💪Chcialam wstawic ikonke, ale prozno by szukac agrestu w ikonkach :)) My chyba wszyscy mamy takie same agrestowo-owocowe wspomnienia , zylismy w takim wlasnie agrestowym swiecie, gdzie lata byly upalne i nikt sie temu nie dziwil , tylko czekal na nie z utesknieniem, pelne owocow zrywanych prosto z krzaka badz drzewa, albo mieniacych sie w kolorowych stosach na straganach , i nie byly uwiezione w malych plastikowych pojemniczkach, tylko radosnie ciekly po palcach z papierowych torebek ...😍🍒🍒🍒😍Dziekuje za cudny agrestowy wierszyk , a przepis na krymla wysle ci niebawem. 💝Kitty

      Usuń
    3. Agniecho! Witaj zatem w ekskluzywnym klubie wielbicieli kwasoty!:-) Cieszę się, że wierszyk przypadł Ci do gustu. Dziękuję za życzliwe słowa i ślę Ci agrestowy uśmiech zza mojego monitora!:-)

      Usuń
    4. Ach Kitty! Te nasze cudne i beztroskie wspomnienia z dziecinstwa...Takie zwyczajne a jednak niezwyczajne. Wydają się jakby były z innego świata albo i rodem z baśni, tak są odległe od tego, co jest teraz. Czy w dzisiejszych czasach dzieci jeszcze się tak bawią? Czy mogą i mają gdzie?
      Też nie mogę patrzeć bez smutku na owoce sprzedawane w plastiku. I wszystkie takie idealne aż sztuczne.
      No tak. Cały świat teraz jakis sztuczny i plastikowy. Prawda i wyrazisty smak są na wagę złota...
      Bardzo się cieszę, że ucieszyłam Cię tym wierszykiem. Na przepis na krymla czekam cierpliwie, bo niedawno zrobiłam konfitury z czarnej porzeczki. Może się nadadzą...
      Ściskam cię mocno!:-)♥

      Usuń
    5. Olu, z czarnej porzeczki bedzie idealny 👌😍Musze sie zebrac i poszukac , zrobie zdjecie i ci wysle, jak upieczesz i bedzie wam smakowal to zamiesc przepis na blogu... Byloby mi bardzo milo, gdyby przepis mojej Babci poszedl w swiat . Prawdopodobnie ma juz jakies 100 lat ( bo Babcia rodzila sie w roku panskim 1905 , wiec zaczela byc gospodynia w latach 20-tych tamtego stulecia). Ach ten smak jej ciast pamietam do dzis, nigdy nie udalo mi sie odtworzyc go na sto procent , choc z szarlotka jestem blisko 😍🥮🎂🍰Buziaki Kitty

      Usuń
    6. Na pewno to ciasto Twojej babci było boskie! Ale w ogóle tak jest, że to, co pamiętamy z dzieciństwa miało lepszy, wyrazistszy smak, niż to, co można kupić czy zrobic obecnie. Moze nie jest tak zawsze, ale zjawisko stępienia smaków albo rozczarowujących porównań z tym ,co było kiedyś jest dosc częste.
      Mimo to uważam rzecz jasna trzeba próbować i z wytrwałością odkrywcy skarbów poszukiwać dawnych smaków. Bo a nóż osiągnie sie coś zbliżonego do wzorca?!:-)
      Buziaki serdeczne zasyłam Ci Kitty!:-)♥

      Usuń
  2. Ależ kapitalna Pieśń o agreście! Obśmiałam się i jednocześnie też w czasy beztroskiego dzieciństwa przeniosłam. Uwielbiam agrest!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agrest i wiśnie to moje ulubione owoce. Właśnie dlatego, że mają w sobie charakterystyczną kwaśnosć, która dodaje im wspaniałego charakteru.
      Dzięki za życzliwe słowa o mej agrestowej pieśni!:-) Fajnie, że sie pośmiałaś. Ja też uśmiecham sie teraz do Ciebie!:-))

      Usuń
  3. Pieknie napisałaś o agreście i zdjęcia są piękne. Jak bym widziała moje krzaki agrestu z dzieciństwa, kiedy już tylko nadeszła pora dojrzewania agrestu, wcześnie rano byłam pierwsza w ogrodzie, ukryta w tych krzakach jadłam i jadłam agrest, uważając żeby mnie ktoś z rodziny nie zauważył, dla matki, ciotki i nawet kuzynek w moim wieku byłam szkodnikiem ogrodowym, agrest miał być na przetwory.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne są Twoje agrestowe wspomnienia z dzieciństwa, Tereso. Wiecznie żywe, jasne, pogodne...
      Agrest moim zdaniem wart jest i wiersza i pieśni a przede wszystkim dobrych wspomnień. Cudownie by też było móc go zajadać na co dzień, gdy latem jest na niego sezon. Jest pyszny a do tego pełen witamin i mikroelementów. Zawsze zjadam go na surowo, w ogromnych ilościach, bo uwielbiam i dlatego jeszcze nigdy nie robiłam jeszcze z niego przetworów!:-)

      Usuń
  4. Zachęcająco piszesz o agreście. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jest wspaniałym a niedocenianym owocem!
      Pozdrawiam Cię Karolinko!:-)

      Usuń
  5. Az mi ślinka pociekła na wspomnienie agrestowych przetworów i placka z agrestem.
    Agrest faktycznie niedoceniany, a przecież kompoty i dżemy z agrestu pyszne są!
    Wierszyk fenomenalny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy jeszcze nie jadłam ciasta z agrestem. Kompot kiedyś piłam. Pychota! Ale najlepszy jest na surowo, prosto z krzaka!:-)
      Dziękuje Jotko za pozytywną ocenę mojego wierszyka!:-)

      Usuń
  6. No i przypomniałaś mi Oluś tym przesympatycznym, zabawnym wierszem agrestowe dzieciństwo, aż mi się kwaśno w paszczy zrobiło przy czytaniu, ojej 😄
    U babci w ogrodzie pod płotem rósł agrest czerwony, który szybciej dojrzewał i zielony, który potem robił się żółty, a jak dojrzał to był biały. Babcia nie pozwalała jeść niedojrzałego agrestu, bo (cytuję) "będzie cię bolał żołądek". Oczywiście zakradałam się kiedy myślałam, że nikt nie widzi i podjadałam niedojrzałe jeszcze owoce. Oj, ale były kwaśne, a potem oczywiście był płacz, bo brzuch bolał i babci gadanie jak zwykle było na wierzchu 🤗😁
    Pozdrawiam serdecznie z nagrzanego słońcem miasta, czereśniowe i truskawkowe uściski przesyłam 🍒🍓
    Hanka C.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwaśno w paszczy od samego czytania o agreście? To jest niesamowite Hanusiu, że wspomnienia mogą pobudzać w nas odczuwanie smaków i zapachów. A niektóre smaki i zapachy z kolei przywodzą dawne wspomnienia. Istna magia!
      Jak sie za duzo zje niedojrzałego agrestu to rzeczywiscie moze rozboleć brzuch. Ale w ogóle, jesli sie zje za duzo owoców, to kończy sie to zazwyczaj sensacjami gastrycznymi. Agrest nie jest tu jakimś szczególnym winowajcą.
      Babcie zawsze miały rację, bo miały wiedzę. Ale co innego cudza wiedza a co innego własne doswiadczenia!
      Pozdrawiam Cię Hanusiu owocowo i pogodnie( juz od rana u mnie upalnie!:)- Buziaki ślę wesołe!:))))

      Usuń
  7. Z agrestem także mam wspomnienia
    Lecz nie tak słodkie i radosne
    Było w dzieciństwie więcej cienia
    Który przyćmiewał życia wiosnę

    Pamiętam jak z horroru krzaki
    Kolcami swymi straszą ręce
    Jeszcze do tego te ślimaki
    Na działce w mieście. I nic więcej...

    A! Puste wiadra, które muszę
    Zapełnić tymi kuleczkami
    I potem jeszcze autobusem
    Do domu dotrzeć wraz z wiadrami

    Tak oto agrest się zapisał
    W mojej pamięci przed wiekami
    Jak obowiązek, który ciąży
    I koliduje z marzeniami

    Lecz odczarować przyszła pora
    Ten mały i włochaty owoc
    Może zastąpić on doktora
    Zjeść agrest czasem bywa zdrowo

    Dziękuję, Olgo, że w Twym wierszu
    Jest tyle miłych, czułych wspomnień
    I mi się znowu chce agrestu
    A o horrorze chcę zapomnieć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Iwonko za ten wzruszający, pełen emocji wiersz. Świetnie piszesz i za każdym razem sie Twoją twórczoscia zachwycam!♥
      W odpowiedzi na Twój wiersz napisałam i ja - kolejny, bo jak wiersz bardzo lubię takie wierszowane dialogi.

      Bukiet wspomnień…

      W bukiecie wspomnień kwiatów mnogość
      Piękne, niewinne lub z kolcami
      Jedne to krzywda, drugie dobroć
      Lecz wszystkie ważne, bo są nami

      Żadnego nie da się wyrzucić
      Wszystkie okryte uczuć rosą
      Róża zachwyca, róża smuci
      Skojarzeń wiele z sobą niosą

      Nowe projekcje starych planszy
      Wspomnień natrętne przedstawienia
      By je wykreślić nie ma szansy
      Bo bez pamięci nas też nie ma

      Na szczęście płyną znów zdarzenia
      Dojrzałość zmienia myśli wzorce
      Które potrafią ból wspomnienia
      Stłumić, wybaczyć, stępić kolce

      Niech w tym bukiecie, co jest nami
      Wszystko się znajdzie na swym miejscu
      A my ze swymi wspomnieniami
      Nie dajmy zwiędnąć dzisiaj szczęściu…

      Usuń
    2. Przepięknie Olu odpisałaś, też tak uważam, też tak czuję. A za dialogi wierszowane z całego serca Ci dziękuję!💚🦋

      Usuń
    3. I ja Ci dziekuję, Iwonko!♥

      Usuń
  8. No i agrest doczekał się strof co pięknie wybrzmiały, gdy głośno je czytałaś. Ja pamiętam nawet agrest,
    taki dojrzały nabrzmiały aż kolor ciemniał z wysiłku utrzymując się na krzaczku.
    To wszystko było u cioci w ogródeczku. A najlepiej smakował w cieście - pleśniakiem zwany. Gorąco pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agrest w każdym wcieleniu jest pyszny. I ten zielony i rózowy i biały i bordowy. Na samą myśl chce sie go jeśc i szkoda, że w takiej świeżej postaci w jakiej jest dostępny obecnie, nie będzie dostępny potem. Bo przetwory to już nie to samo, niestety...
      Pozdrawiam Cie serdecznie, Oleńko!:-))

      Usuń
  9. Ja też się łączę z innymi w zachwytach nad piosenką i agreście. Skojarzenia podobne, ale nad nimi wybija się jedno- Jensen Torte. To tak nieprawdopodobnie dobry tort bezowy z agrestem, że można zjeść cały od razu. Piekła go moja niemiecka znajoma, a przepis można znalezc w internecie. Agrest taki z kompotu się nadaje. Tesknilam za polskimi owocami i nawet kupilam krzaczek agrestu, owoce były male i słodkie, ale następnego roku krzaczek już sie nie obudził. Podsumowując, za agrestem można tęskić❤️🙂😘 Maria z dzikiej Georgii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny smakołyk z agrestem?:-) Uch! Zjadłoby się i bezowy tort. Na pewno niebo w gębie (w Au bardzo smakowała mi Pavlova, też tort z owocami na bazie bezowych krązków). Nie umiem jednak piec bez (bezów?). Ilekroć próbowałam wychodziły mi z tego jakieś smętne, białkowe placki!:-)
      No cóz. Agrest woli europejski klimat. A pomarańcze, papaje, ananasy i inne egzotyczne frykasy - cieplejszy, śródziemnomorski albo pacyficzny. Każdy ma coś pysznego, ale mimo to tęskni za tym, czego nie ma.
      Pozdrawiam Cię serdecznie, Marylko!:-)*♥

      Usuń
  10. Piękny utwór. Pozdrawiam serdecznie całe Jaworowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Lenko! My również serdecznie Cię pozdrawiamy!:-)

      Usuń
  11. u nas główinie przerabiano agrest na kompoty. I potem do potrawki dodawano zwanej na Kaszubach również frykasem. Do dziś wolę potrawkę z agrestem, nie z rodzynkami :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba miałam okazje skosztować kiedys na Kaszubach, u rodziny tej potrawki z agrestem. Coś mi sie przypomina jak przez mgłę. Ależ to dawne czasy!
      Okazuje się, że agrest jest owocem do wielu zastosowań. To chyba taka nasza polska oliwka!:-) Pozdrawiam Cie ciepło Alis!:-)

      Usuń
  12. Fajny ten wierszyk agrestowy. Doceniam, choć owocami dzieciństwa są dla mła czereśnie. :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajne są te nasze owocowe wspomnienia z dziecinstwa! O jakiekiekolwiek owoce by nie chodziło. Grunt, że było beztrosko, radośnie i miło:-)

      Usuń
  13. Witaj jeszcze czerwcowo Olgo
    Chyba ostatnio napisałam tutaj, że nikt już nie pamięta o agreście. A tu taka dzisiaj niespodzianka. Dziękuję.
    Pozdrawiam końcówką półrocza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj końcówką czerwca Ismeno!
      Agrest czas wydobyć z cienia. Niech się w słońcu zarumienia, ciesząc serce, brzuszek, oczy. Niech nas znowu zauroczy!:-)
      Pozdrawiam Cię serdecznie!:-)

      Usuń
    2. Pozdrawiam lipcowym porankiem Olgo

      Usuń
    3. Ismeno! Ja również pozdrawiam Cię serdecznie następnego poranka!:-)

      Usuń
  14. Pozostał mi jeden krzaczek agrestu na podwórku, moja Babcia uwielbiała jeść z niego owoce. Babci nie ma już 30 lat, krzaczek nie ma owoców, ale pozostały wspomnienia i dla nich on rośnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezcenny, pełen tkliwych uczuć i wspomnień agrestowy krzaczek...
      Pozdrawiam Cię serdecznie, Basieńko!*

      Usuń
  15. Oho, moja mama w ogródku również ma agrest. Zrobi z niego dżemik :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mój agrest jakiś mizerny co roku, może dlatego, że zacienia go leszczyna, ale zawsze wystarczy dla mnie, żeby go poskubać; lubię dojrzały i słodki:-) ostatnio piekłam ciasto jogurtowe, ale z porzeczkami, cierpkość owoców, słodycz ciasta i kruszonki, pyszny zestaw; serdeczności Olu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas z kolei najlepiej rośnie i bujnie owocuje krzak agrestu posadzony w półcieniu, od północnej strony. Dłużej niż inne dochodzi do dojrzałości i miękkości, ale gdy już dojdzie to jest to król naszych agrestów!:-)
      Ech, wyobrażam sobie smak tego Twojego ciasta jogurtowego!:-) Mniam!:-)
      Pozdrawiam Cię serdecznie, Marysiu!:-)

      Usuń
  17. Olu, póki agrestowy post jeszcze wisi, to dodam , ze przepis na powidła agrestowe jest niezwykle prosty, ino lekko pracowity :)) Bierze się kilogram cukru na kilogram agrestu , babcia chyba zaczynała od co najmniej 8 kilo , bo gar miała taki jak w kuchni wojskowej na grochówkę :) Oczywiście agrest umyty i obrany z szypułek, wrzuca się razem z cukrem i smaży...ciagle mieszając , po kilka godzin dziennie.... mieszanie jest kluczowe, coby się nie przypalił. Smażyć trzeba długo, co najmniej ze trzy dni - gotowe to jest wtedy jak nabiera pięknej granatowo-czarnej barwy. Smak po prostu boski. Tylko to stanie i mieszanie nieco mniej :) Babcia i tak cale lato stała w kuchni i ciagle coś pichciła ( miała pięcioro dzieci i wielka rodzine ) , więc dla niej to mieszanie było jakby przy okazji. Powidła z agrestu są boskie, ale wymagają poświęcenia . Za to później zima używane do " kryla " stają się boskim pokarmem jeszcze bardziej :)) Buziaki Kitty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Krymla ! nie kryla :))

      Usuń
    2. Na pewno te powidła agrestowe są boskie i warte wszelkiego wysiłku. Ogromnie podziwiam Twoją babcię Kitty, że miała siłe, wytrzymałość i cierpliwość latem przez trzy dni smażyć powidła, nawet przy okazji. Bo ja ledwo żyję jak są upały (a po chwili przerwy znowu nadchodzą) i przy piecu staram sie spedzać jak najmniej czasu.Z wiekiem gorzej znoszę te fale gorąca. Kiedyś widocznie babcie były mocniejsze. Tak czy siak będę pamiętać o Twoim przepisie i jest szansa, że kiedyś, gdy lata będą mniej upalne a grestu duzo, to sie na taki smakołyk poważę!:-)
      Co innego jesienią, zimą i wczesna wiosną. Jesienne przetwarzanie jest fajne właśnie przez to, że dni już chłodniejsze i długie przebywanie przy piecu juz tak nie meczy.Ale niestety, jesienią zostaje już tylko odległe wspomnienie po agreście. Wtedy królują śliwki, jabłka i gruszki. I z nimi też jest sporo roboty.
      Buziaki serdeczne Ci zasyłam o chłodnym jeszcze poranku!:-)*

      Usuń
    3. Jasne Olu, ja tez chyba bym sie nie porwala na takie smazenie, wystarczy smazenie sie z goraca:)) Wiesz, ze ja latem nie gotuje zup, wlasnie z tego powodu, aby nie napelniac kuchni goracem i aby przy tym goracu nie stac. Jednak kuriozum w tym roku takie, ze jest tak paskudnie zimne lato, temperatury 11-13 stopni , ziab po prostu, slonca nie ma od tygodni, ze nie dosc ze musialam odpalic ogrzewanie , to juz dwa razy w tym tygodniu gotowalam zupe! Dla rozgrzewki , wyobrazasz sobie? U was jest normalne gorace lato, a tu jest po prostu nie do wytrzymania w tym roku🙈 A jeszcze mi przyszlo do glowy, ze jak masz nadmiar owocow to teraz je zamrozic, a upichcic z nich dzemy czy powidla jesienia? Wtedy bedzie podwojna przyjemnosc🥰Buziaki Kitty

      Usuń
    4. Ano właśnie! W upały trzeba sie trzymać daleko od pieca kuchennego i gotować tylko to, co niezbędne.
      To Wasze lato jakieś dziwnie chłodne. Przecież narasta ocieplenie klimatu i tak dalej....!:-))
      Prawie nie mrożę owoców, bo zazwyczaj nie mam miejsca w zamrażarce. Zapchana jest zazwyczaj kośćmi dla psów i mięsem, chlebem oraz pudełkami z mrożonymi ziołami.Pożeramy z Cezarym wszystko na bieżąco albo robię nalewki, soki i dzemy, jak juz naprawdę mam tego sporo. Tak było np. w tym roku z wisniami i czarnymi porzeczkami.Ale nalewki właściwie robia sie same a soki i dżemy to szybciutko. Nie trzeba długo stać przy piecu.
      Uściski serdeczne dla Ciebie, droga Kitty!:-)*

      Usuń
  18. Zapomniany ten agrest jak i takie beztroskie i swobodne dzieciństwo. Wszystko to też miałam, dzikie chaszcze, dziurawe garnki, nadtłuczone kubki, śmiechy i piski .... i wiele radości z małych rzeczy. Era sprzed telefonów komórkowych. Jeszcze mój starszy wnuk się na to załapał, mieli bazę w krzakach i nawłoci i wiaderka w których chowali skarby - ech a miało być o agreście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Krystynko.Jakże inaczej kiedyś wyglądało dziecinstwo. Jak z jakiejś zamierzchłej historii albo z ksiażek przygodowych. Żal mi dzisiejszych dzieciaków. Gdzieś zniknęła ich swoboda, wolność, odwaga, radośc beztroskiego spędzania czasu na dworze i jedzenia tego, co się samemu zerwało. Tylko agrest pozostał...Ale on też niewielu osobom odpowiada, bo za kwaśny. A przecież liczy sie słodycz...

      Usuń
  19. Piękny! W końcu doceniony agrest! 💗 Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Agrest wart jest wierszy i pieśni!:-)
      Dziękuję za zaproszenie i pozdrawiam serdecznie!:-)

      Usuń
  20. Uwielbiam agrest 💚 lemoniadę z agrestu piłam - przepyszna! A w biedronce czasem kupuje agrest w czekoladzie 😸 znika bardzo szybko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jadłam jeszcze agrestu w czekoladzie. Będę musiała go znaleźć w biedronce!:-)

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost